[ES
-
KO
-
IT -
PL]
PONTIFICIA COMMISSIONE BIBLICA
„Czym
jest człowiek?” (Ps 8,5)
Zarys
antropologii biblijnej
[pdf]
PRZEDMOWA
„Nie można znaleźć nic prawdziwie ludzkiego, co nie odbijałoby się echem w ich
[uczniów Chrystusa] sercach”. To zdanie autorzy Konstytucji duszpasterskiej
o Kościele w świecie współczesnym (Gaudium et spes, nr 1) umieścili na samym jej początku jako główną zasadę hermeneutyczną
służącą do lepszego zrozumienia zawartych w niej wypowiedzi, w których z uwagą
i szacunkiem traktuje się historię ludzkości w świetle tajemnicy Królestwa
Bożego. Takie zobowiązanie jawi się jako podstawowe w posłannictwie Kościoła
w dzisiejszym świecie, gdzie doszły do głosu nowe potrzeby, nowe problemy, nowe
wyzwania. Już pod koniec obrad Soboru Watykańskiego II – w roku 1965 –
zauważano, w jak dużym stopniu współczesna społeczność poddana jest głębokim
przeobrażeniom, zwłaszcza w obszarze nauki i technologii, ale także relacji
międzyludzkich. Podobne transformacje doprowadziły do „prawdziwej przemiany
społecznej i kulturalnej, która wpływa również na życie religijne” (Gaudium et spes, nr 4). Doprawdy, z jednej strony pojawiły się brak równowagi i harmonii między
działaniem i myśleniem normatywnym, między wydajnością działań praktycznych
a sumieniem moralnym, między rosnącą specjalizacją i generalną wizją
rzeczywistości. Ponadto oprócz nieoczekiwanego konfliktu międzypokoleniowego
zarysowała się też inna wizja relacji między mężczyzną i kobietą, głównie
w zakresie takiego rozumienia płciowości, które kontrastowało z utrwalonymi
i obowiązującymi dotąd tradycjami w tym względzie. Z drugiej strony, dochodziło
do głosu coraz mocniej akcentowane pragnienie życia w zgodzie z naturą
człowieka, z poszanowaniem równej godności każdej osoby ludzkiej, bez względu na
rasę, płeć, opcję ideologiczną. Natomiast wymiar nadprzyrodzony często bywał
zapoznawany, i to z powodu rozbudzania nadziei czysto ziemskich. Decyzje
i wybory dyktowane wartościami religijnymi nie jawiły się już zatem jako ważne
dla prawdy o człowieku. Z racji tak wielu czynników – czytamy dalej w Gaudium et spes (nr 10) – „wobec dzisiejszego rozwoju świata coraz liczniejsi stają się
ci, którzy bądź stawiają, bądź też z nową wnikliwością postrzegają najbardziej
podstawowe zagadnienia: Kim jest człowiek?”.
W ostatnich dziesięcioleciach opisana wyżej przemiana dokonywała się jeszcze
szybciej, przynosząc nowe pytania i zasady natury antropologicznej, wymagające
poważnej analizy rozpoznawczej. Pragnieniem Kościoła – wiernego przykazaniu
swojego Pana – jest służyć ludziom, przedkładając te elementy prawdy, które
sprzyjają autentycznemu rozwojowi, zgodnemu z planem Boga. Posłannictwo to
Kościół wypełnia, odwołując się do Objawienia Bożego, poświadczonego w Piśmie
Świętym, wnosząc w problemy i poszukiwania ludzi owo światło, które ma swe
źródło w Słowie natchnionym przez Boga i jest zdolne ukazać sercom wszystkich
wielkość i powołanie człowieka, stworzonego na obraz Boży (Gaudium et spes, nr 12).
Na tej płaszczyźnie sytuuje się inicjatywa papieża Franciszka, który polecił
Papieskiej Komisji Biblijnej opracować dokument na temat antropologii biblijnej, będący z założenia wiarygodną podstawą do dalszego rozwoju na polu filozofii
i teologii, w duchu pełnej świadomości faktu, że Pismo Święte stanowi „najwyższą
regułę wiary” (Dei verbum, nr 21) i „duszę świętej teologii” (Dei verbum, nr 24).
Prezentowany Dokument stanowi nowość zarówno pod względem treści, jak i pod względem formy
wykładu. Nie było bowiem dotychczas żadnego opracowania, które w organiczny
sposób przedstawiałoby kluczowe elementy, mające istotny wpływ na określenie
tego, czym jest człowiek – w świetle Starego i Nowego Testamentu. Tematy, które
najczęściej były rozwijane w oderwaniu jeden od drugiego, są tutaj
zharmonizowane i tworzą koherentną całość. Zasadza się ona na oryginalnym
planie, zaczerpniętym z założycielskiego opowiadania Księgi Rodzaju 2–3
(zintegrowanego z innymi opowiadaniami o początkach człowieka), ponieważ te
właśnie stronice Pisma są uważane za fundamentalne zarówno przez księgi
nowotestamentowe, jak i przez tradycję dogmatyczną Kościoła. W tych początkowych
rozdziałach natchniony autor szkicuje w idealny sposób, nawet jeżeli
w większości bardzo delikatnie, konstytutywne cechy osoby ludzkiej, którą od
samego początku umieszcza wewnątrz dynamicznego procesu, gdzie człowiek jako
stworzenie przyjmuje rolę decydującą o jego przyszłości. Przy czym jest to
widziane w odniesieniu do aktywnej i miłującej obecności Boga, bez której nie
można zrozumieć ani natury człowieka, ani sensu jego dziejów.
Każdy ważny element zarysowany w opowiadaniu założycielskim (Rdz 2–3), jak to
zaznaczono we wprowadzeniu do Dokumentu, jest rozwijany poprzez analizę wszystkich ksiąg biblijnych; różne tradycje
Starego Testamentu (w Pięcioksięgu, w pismach sapiencjalnych, w zbiorach
prorockich) i tradycje Nowego Testamentu (w Ewangeliach oraz w listach
apostolskich) wnoszą swój wkład – każda we właściwy sobie sposób –
w ukształtowanie obrazu człowieka w całej jego złożoności, który jawi się jako
misterium wymagające dalszego studium i jako jeden z cudów Bożego działania,
inspirujący do nieustannego uwielbienia i wysławiania Stwórcy (Ps 8).
Intencją autorów tego Dokumentu jest więc pomóc w dostrzeżeniu piękna, jak również złożonego bogactwa Bożego
Objawienia dotyczącego człowieka. Piękno prowadzi do doceniania tego dzieła
Boga, jakim jest człowiek, natomiast złożoność i bogactwo do podjęcia pokornego
i nieustannego trudu poszukiwania, zgłębiania oraz przekazywania. Wykładowcy
wydziałów teologii, ale także katecheci i studenci teologii otrzymują pomoc,
która ma doprowadzić do całościowego widzenia i rozumienia planu Bożego,
rozpoczętego aktem stworzenia, a realizowanego na przestrzeni wieków aż do
momentu wypełnienia w Chrystusie, nowym Człowieku – „kluczu, ośrodku i celu
całej historii ludzkiej” (Gaudium et spes, nr 10). Zaiste, „misterium człowieka wyjaśnia się prawdziwie jedynie
w misterium Słowa Wcielonego” (Gaudium et spes, nr 22). To zaś jest ofiarowane jako niewzruszone źródło nadziei dla wszystkich
ludzi będących w drodze do Królestwa sprawiedliwości, miłości i pokoju, których
każde serce pragnie i na które oczekuje.
Kard. Luis Ladaria, SI
Przewodniczący Papieskiej Komisji Biblijnej
30 września 2019, liturgiczne wspomnienie św. Hieronima
WPROWADZENIE
1. Dzieje ludzi naznaczone są ich nieustannym poszukiwaniem. Mędrzec izraelski
mówił: „Ja, Kohelet, byłem królem nad Izraelem w Jeruzalem. I skierowałem umysł
swój ku temu, by zastanawiać się i badać, ile mądrości jest we wszystkim, co
dzieje się pod niebem. To przykre zajęcie dał Bóg synom ludzkim, by się nim
trudzili”(Koh 1,12-13). Pragnienie poznawania stanowi bez wątpienia jedną z cech
charakterystycznych istoty ludzkiej, rozpoznaną już przez starożytnych filozofów
i przez nich wysoko cenioną, ponieważ sprawia, że sama egzystencja człowieka
jest kreatywna, pożyteczna i lepsza. Oprócz wysiłku związanego z poszukiwaniem,
który podkreślał Kohelet, należy dostrzec także olśniewający wymiar odkrywania
prawdy i dobra (Mdr 7,25-30). Starożytne przysłowie hebrajskie przewiduje dla
króla, jako figury mędrca, zadanie z całą pewnością trudne, ale równocześnie
chwalebne: „Chwałą Boga rzeczy taić, a chwałą królów rzecz zbadać” (Prz 25,2).
Z kolei Syracydes sławi staranną działalność skryby, który bada „mądrość
wszystkich starożytnych, a czas wolny poświęci proroctwom (…), wnikać będzie
w tajniki przypowieści; wyszukiwać będzie ukryte znaczenie przysłów i zajmować
się zagadkami przypowieści. (…) Przejdzie do ziemi obcych narodów; doświadczy
dobra i zła między ludźmi” (Syr 39,1-4). Mędrzec w istocie pragnie pojąć sens
wydarzeń, które niejednokrotnie mają dramatyczny charakter, nieraz zaś lśnią
kolorami nadziei; zanurzony w pełnym zagadek procesie dziejowym stawia sobie
pytanie o to, jakie jest w nim miejsce człowieka, jaki jest jego początek, jego
obowiązki i jego przeznaczenie.
Czym jest człowiek?
2. Człowiek bada niebo, aby zrozumieć jego tajemnice i przesłanie, przemierza
drogi świata, chcąc odkrywać bogactwa służące jego życiu i cuda przyrody do
kontemplacji, roztrząsa każdą rzecz, stawiając nieustannie pytania. Jednakże
w tym ciągłym poszukiwaniu towarzyszy mu w głębi duszy zawsze to samo pytanie:
czym jest człowiek?
Na tak sformułowane pytanie padały liczne odpowiedzi, a co za tym idzie zostały
napisane liczne książki, które od najdawniejszych czasów zachowały się do
naszych dni; przekazywane są w nich owoce szlachetnego trudu wielu badaczy,
które ukazują promień prawdy. W tym literackim dziedzictwie ludzkości naczelne
miejsce zajmuje szczególna księga, będąca dziełem wielu autorów, ale przypisana
do jednego i tego samego źródła natchnienia, pismo mające jedyną w swoim rodzaju
koherencję, jakkolwiek zostało zredagowane w ciągu wielu wieków i poddane
zróżnicowanym wpływom zmieniających się wartości kulturowych. Pismo Święte – bo o nim mowa – posiada dla wierzących nieporównywalną z niczym innym
wartość, a to z racji swej Boskiej mądrości, zdolnej wzbudzić w sercu człowieka
wolne i pełne miłości uznanie całej prawdy. Również dlatego, że jest księgą,
która rodzi się jako owoc refleksyjnych zmagań ludzi mądrych, która zawiera
świadectwo walk, cierpień i wielkich radości; księgą, która stanowi przejaw
płodności ludzkiego serca, ale która nade wszystko ma swe ostateczne źródło
w inspirującym tchnieniu Boga. Pismo Święte rozumiane całościowo to „proroctwo”,
objawiające wszystkim świetlaną prawdę o tym, czym jest człowiek (Dei verbum, nr 21;
Gaudium et spes, nr 12).
Ludzkość na przestrzeni swych dziejów liczących tysiące lat
postępowała na drodze rozwoju poznania naukowego, stopniowo
rozwijając wysokie pojęcie o „prawach człowieka”, dając świadectwo
rosnącemu poszanowaniu mniejszości, osób bezbronnych, ubogich
i zepchniętych na margines, i walcząc o ochronę środowiska
i dziedzictwa historycznego, proponując coraz to bardziej
odpowiednie formy współżycia społecznego. Jednak pomimo wyraźnie
widocznego postępu, zwłaszcza w sferze technologii, pomimo
nieustannego i opatrznościowego powstawania inicjatyw dobroczynnych,
które są niczym zaczyn społeczności uniwersalnej, każdy wnikliwy
obserwator zauważa, że współczesne społeczeństwo przeżywa kryzys
duchowy. Opisywała go już Konstytucja o Kościele w świecie współczesnym (Gaudium et spes (nr 4-10), podkreślając trudności i pytania, które należałoby rozważać w świetle
słowa Bożego.
3. W bardzo znanym fragmencie Listu do Rzymian, w którym
mowa o bezbożności i niesprawiedliwości ludzi, św. Paweł naucza, że
zepsucie moralne ma swoją przyczynę w odwróceniu relacji z Bogiem
w taki sposób, że zamiast przylgnięcia do Niego, ludzie zwracają się
do istot niegodziwych i zwodniczych: „Podając się za mądrych, stali
się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny
i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt
i płazów” (Rz 1,22-23). Cześć oddawana rzeczywistości ziemskiej nie
przyjmuje w naszych czasach form idolatrii kultowej; jednak to nie
oznacza, że porzucenie prawdziwego Boga – prezentowane wręcz jako
wyzwolenie i powód do chwały – prowadzi do podporządkowania regułom
oraz dyrektywom kłamstwa i niesprawiedliwości (Rz 1,25). Brak
szacunku w odniesieniu do Boga, według św. Pawła, powoduje
dezorientację w pojmowaniu sensu ludzkiego ciała w wymiarze jego
płciowości, czemu towarzyszy wybuch nieprzyzwoitych namiętności (Rz
1,24.26-27); a wówczas cała społeczność wydana jest na łup
nieporządku, przemocy, buntu i braku litości (Rz 1,28-31). Tego
rodzaju bolesne i dramatyczne zjawiska cechują również nasz świat, gdzie kwestionuje się
antropologiczną wartość różnic płci, a także dostrzega kruchość relacji
małżeńskich i rozprzestrzenianie się przemocy domowej. Generalnie rzecz ujmując,
należy stwierdzić, że dochodzą do głosu egoizmy i siły przemocy, które wzniecają
okrutne wojny oraz prowadzą świat do wielkich problemów z powodu przerażających
form ubóstwa i izolacji.
Apostoł Paweł konkluduje swoją analizę mówiąc, że „sprawcy tych rzeczy” „nie
tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią” (Rz 1,32).
Pragnienie dobra, które winno ożywiać każdą odpowiedzialną osobę, skłania zatem
do „mówienia”, aby objawiać tę „prawdę”, na którą „nieprawość nakłada pęta” (Rz
1,18), czyli odkrywając prawdę o tym, czym jest człowiek w swojej godności, ale
i jakie ciążą na nim zobowiązania, poczynając od tych, które ma względem słów
pochodzących od samego Boga.
Kościół katolicki podejmował każdy możliwy trud, by wesprzeć ludzi dobrej woli
w przyjęciu słusznych perspektyw dobra. Kierując się tym duchem, papież
Franciszek zwrócił się do Papieskiej Komisji Biblijnej z prośbą o przygotowanie
Dokumentu na temat „antropologii biblijnej”. Kościół bowiem od zawsze opiera swe
przesłanie na Piśmie Świętym (Dei verbum, nr 24). Dotychczas nie ukazało się żadne oficjalne opracowanie, które
prezentowałoby panoramiczną i kompletną wizję człowieka według Biblii.
Powierzone zadanie, bez wątpienia ważne, wymagało rzetelnego merytorycznie
namysłu nad tym, w jaki sposób przedstawić to, co Pismo Święte naucza na temat
antropologii.
Zarys antropologii biblijnej
4. Niniejszy Dokument pomyślany jest jako wiarygodna interpretacja całego Pisma Świętego
w zakresie antropologii. Z jednej strony wymaga to jasnego przedłożenia reguł,
według których sporządzone zostało opracowanie, a z drugiej – oczekuje się, że
zostaną zaprezentowane w syntetyczny sposób główne linie tematyczne tego
opracowania, aby ułatwić jego lekturę.
Niektóre reguły hermeneutyczne
Syntetyczne ujęcie tego, co Biblia mówi na temat antropologii, obliguje do
wzięcia pod uwagę niektórych podstawowych zasad hermeneutyki. Do poprawnej
procedury metodologicznej winien być dodany szacunek należny szczególnemu
charakterowi badanego tekstu (tekstowi świętemu).
Posłuszeństwo słowu Bożemu
5. Pismo Święte jest słowem Bożym, jest proroctwem,
którego należy słuchać i okazać mu posłuszeństwo. Oznacza to, że nie
można niczego „dodać”, ani też niczego „odjąć” z tego wszystkiego,
co zostało objawione (Pwt 4,2; 13,1; Jr 26,2; Ap 22,18-19). Ponadto należy tekst święty interpretować
w tym samym duchu, w którym został napisany (Dei verbum, nr 12). Interpretacja jest, a raczej powinna być, aktem posłuszeństwa. Zatem
posłuszeństwo względem tego, co autor chciał zakomunikować, implikuje, że
potrafi się rozróżnić między tym, co jest integralną częścią Objawienia a tym,
co jest wyrażeniem doraźnym, związanym z mentalnością i zwyczajami określonej
epoki historycznej. Dosyć łatwo uznać, że przepisy rytualne, z racji swej natury
symbolicznej, podlegają zmianom już wewnątrz samej tradycji biblijnej, należy
więc wydobywać z nich to, co miały symbolizować, a nie rozumieć ich w sposób
literalny i dosłowny. To samo można powiedzieć o normach prawnych, zwłaszcza
w zakresie przepisów karnych, które podlegały wielu korektom na przestrzeni
wieków – aż do naszych dni. Nowy Testament wnosi w tych sprawach wyraźnie
innowacyjny wkład, stanowiący dla chrześcijan normatywny punkt odniesienia.
Znacznie trudniejszy jest proces owego rozróżniania między tym, co pochodzi
z Objawienia a tym, co jest historycznie uwarunkowane, w odniesieniu do pojęć
natury antropologicznej, które nie korespondują z tym, co nauki empiryczne
stopniowo odkrywały i ujmowały w formie teorii. W podobnych kwestiach należy być
bardzo uważnym na polu posłuszeństwa względem tego, co tekst biblijny zamierza
rzeczywiście promować w owych „uwarunkowaniach” historycznych i kulturowych,
w których są zakorzenione jego stwierdzenia. W tym wymagającym procesie
interpretacji jesteśmy rzecz jasna prowadzeni przez Ducha, działającego za
pośrednictwem tradycji ewangelicznej i apostolskiej, przez sensus fidei
Kościoła oraz wiarygodną mądrość teologów, wiernych wobec tego, co dyktuje tekst
biblijny (al dettato del testo biblico).
6. Posłuszeństwo względem Pisma Świętego nie może być ograniczane tylko do
samej treści, ale obejmuje także formy literackie, przy pomocy których orędzie
Boże zostało przekazane. Biblia jest w pierwszym rzędzie opowiadaniem dziejów Boga z ludźmi, historii przymierza – od początku świata aż do
pełni eschatologicznej. Pismo Święte nie może być traktowane jako zbiór
wypowiedzi dogmatycznych (o Bogu i człowieku), lecz raczej jako spisane
świadectwo Objawienia, które miało miejsce wewnątrz historii. Natomiast
zasadnicza część stosowanych w nim wyrażeń przynależy bardziej do uniwersum
symbolicznego niż do świata czysto pojęciowego; i to dlatego samo Pismo Święte pozwala,
a nawet promuje nieustanny trud aktualizacji interpretacyjnej, zawsze wiernej
i zawsze nowej (Mt 13,52).
Nasz Dokument na temat antropologii biblijnej nie opiera się na planie pojęciowym
przyjętym a priori (na bazie schematów teologicznych albo według zasad dyktowanych przez nauki
empiryczne), lecz proponuje jako bazę programową opowiadanie z Rdz 2–3
(czytane łącznie z Rdz 1), ponieważ ma ono walor paradygmatyczny: w tekście tym
skondensowane jest (w pewnym sensie) to, co szczegółowo ukazane jest w całej
reszcie Starego Testamentu, a do tego jest uznawane za normatywny punkt
odniesienia przez Jezusa i tradycję Pawłową. Takie opowiadanie o początkach
winno być czytane jako figura (typos), jako spisane świadectwo o wydarzeniu mającym walor symboliczny, które
proroczo objawia sens historii aż do jej doskonałego wypełnienia się. Posłużymy
się zatem metodologią właściwą dla teologii narratywnej, która nie jest mniej
rygorystyczna od metodologii stosowanej w teologii systematycznej.
Ponieważ Rdz 2–3 stanowi prefigurację tego, co się będzie działo, opowiadanie to
wprowadza właściwą sobie formą literacką różne motywy tematyczne, które wzięte
razem pozwalają na naszkicowanie profilu istoty ludzkiej, odpowiadającej
zamysłowi Boga, a także na zarysowanie ogólnego sensu jej dziejów.
Całość Pisma Świętego
7. Jeżeli chce się być posłusznym słowu Bożemu, to nie można z powodu
szacunku względem niego ograniczać się do jednej części Pisma Świętego, czy do
jakiegoś tekstu szczególnie sugestywnego albo uważanego za najbardziej
odpowiadający współczesnej mentalności. Z drugiej strony jednak, wyłożenie tego,
jaka jest antropologia całej Biblii, wygląda niemal jako zadanie po prostu niewykonalne z powodu
różnorodności rodzajów literackich i różniących się perspektyw ideowych,
powstałych w odmiennych epokach. Niektórym wydaje się, że złożoność Biblii
uniemożliwia podjęcie zamiaru dokonania akceptowalnej syntezy. Jednakże, jeżeli
się wierzy w prawdę słowa Bożego, to pojawia się obowiązek napisania teologii biblijnej, która z poszanowaniem reguł i klarownie wyłoży orędzie całego „proroctwa” – od
Księgi Rodzaju do Apokalipsy, od prozy narracyjnej do zbiorów praw, od wyroczni
proroków do przysłów mędrców, od Psałterza do listów apostolskich.
Posłuszeństwo względem całego orędzia Pisma Świętego wyraża się w niniejszym
Dokumencie w ten sposób, że prezentuje, jak określony temat antropologii – sugerowany
przez opowiadanie Rdz 2–3 – jest rozwijany w głównych częściach Biblii. Części
te nie są przedstawiane w Dokumencie według schematu diachronicznego (w większości trudnego do uzasadnienia),
lecz jako komponenty jednej całości, jak kawałki mozaiki zawierającej
Objawienie. I tak Stary Testament tradycyjnie dzieli się na trzy części: (1) Tôrah (Pięcioksiąg) ze swoją specyficznie normatywną charakterystyką, (2)
Prorocy, którzy objawiają, jaki jest sens dziejów przymierza, wzywając do nawrócenia
i ujawniając interwencje Boże w ludzkie dzieje, (3) Pisma sapiencjalne o wymowie uniwersalnej, w których znajdujemy ważny wkład ludzkiej
inteligencji oraz rady mądrościowe. W naszym Dokumencie ze szczególną uwagą uwzględniliśmy
Psałterz (4), czytany w sposób systematyczny, ponieważ w modlitwie wyrażane są idee
i wartości o wielkiej doniosłości dla antropologii. Część Dokumentu
poświęcona tekstom Starego Testamentu będzie znacząco większa nie tylko dlatego,
że są one obszerniejsze, ale także dlatego, że Nowy Testament przejmuje główne
stwierdzenia antropologiczne starych Pism. W odniesieniu do Nowego Testamentu
zastosowaliśmy zwykły podział na dwie części: z jednej strony (1) braliśmy pod
uwagę wkład Ewangelii, kładąc nacisk na przykład i naukę Jezusa – Nauczyciela, z uwypukleniem
aspektów nowatorskich; z drugiej strony (2) w sposób syntetyczny uwzględniliśmy
wszystko to, co zostało przekazane w tradycji Apostołów, zwłaszcza przez św. Pawła (w listach jemu przypisywanych), i rozumiane jako
rozwinięcie i aktualizacja orędzia ewangelicznego. Możemy zatem stwierdzić, że
Dokument pisany z zamiarem bycia wiernym słowu Bożemu respektuje właściwe tekstowi
biblijnemu środki wyrazu, przyjmuje je, aby z kolei je zaproponować
współczesnemu człowiekowi jako zbawienną drogę życia.
Pytanie: „Czym jest człowiek?” – przykład naszego
sposobu
prezentowania tematów
8.Pytanie „Czym jest człowiek?” zostało umieszczone w tytule niniejszego
Dokumentu. Zamierza się w ten sposób wyrazić wierność tekstowi biblijnemu, przyjmując
jedną z jego formuł, jak również zawartą w nim tendencję do stawiania nam pytań.
Istotnie, należy zacząć od pytania, które uruchamia proces poszukiwania
znajdujący swe wypełnienie w słuchaniu tego, co słowo Boże sugeruje w całej
złożoności tekstu natchnionego. Generalne pytanie rozpisuje się bowiem na serię
pytań dotyczących każdego wymiaru, z którym łączy się kwestia człowieka.
Ograniczając się tylko do pytania „czym jest człowiek?”, widzimy, że pojawia się
ono kilka razy i jest interpretowane na różne sposoby, w zależności od sytuacji
i problemów, którymi zajmują się poszczególni autorzy (ludzie). Tekstem
wyjściowym ze względu na swe zakorzenienie liturgiczne wydaje się być zdanie Ps
8,5: w tekście tym orant posługując się formą pytania, wyraża radosny zachwyt,
gdy myśli o tym, że to malutkie stworzenie (jeżeli porównane z niebem: Ps 8,4),
jakim jest istota ludzka, jest jednak „doglądana” przez Stwórcę oraz
„ukoronowana chwałą i czcią”, ponieważ „syn człowieczy” rzeczywiście panuje nad
wszystkimi istotami żyjącymi (Ps 8,6-9); a uwielbienie i cześć oddawana
najwyższemu imieniu Boga wyznacza początek i koniec całej kontemplacji (Ps
8,1.10).
To samo pytanie zostaje w pewnym sensie podjęte w Ps 144,3; ale nie jako oparcie
dla hymnu uwielbienia, tylko jako podstawa modlitwy błagalnej, gdyż orant ma
przed oczami człowieka w jego słabości i przemijalności (Ps 144,4; por. Syr
18,8-10). Uzasadnia w ten sposób potrzebę uzyskania pomocy, aby mógł dalej żyć
(Ps 144,5-8). Mamy tu zatem do czynienia z rodzajem „relektury” jednego i tego
samego motywu literackiego, za pomocą której przekazuje się specyficzny wkład
w proces rozumienia wiary.
Inne komponenty rozumienia tego samego pytania, uzyskane w wyniku różnych
doświadczeń, przynosi literatura sapiencjalna. Hiob cytując pośrednio Ps 8,
w pewnym sensie odwraca jego sens, perspektywę (Hi 7,17). Skupiając się na
słabości każdego stworzenia, prosi Boga, żeby zawiesił to „doglądanie”, które
jawi mu się jako badanie przesadnie skrupulatne, a nawet pozbawione szacunku
względem ludzkiej mizerii (Hi 7,18-21). Odpowiadając, Elifaz podejmuje to samo
pytanie (Hi 15,14), ale po to, aby stwierdzić, że nikt nie jest czysty przed
Bogiem, czyli kontestując w ten sposób wszelkie roszczenia do bycia
sprawiedliwym, podnoszone przez jego przyjaciela (Hi 15,15-16). Natomiast teksty
Syracha, stając się echem pytań stawianych w Księdze Hioba (Syr 18,8),
potwierdzają prawdę o słabości i znikomej wielkości stworzenia, ale ją
ukierunkowują na pełne szacunku powierzenie się „miłosierdziu” Pana (Syr
18,11-14).
9. Można by poszerzyć tę analizę o inne teksty Starego Testamentu, które –
choć nie zawierają formalnie pytania „czym jest człowiek?” – to również stawiają
analogiczną kwestię. Myślimy, na przykład, o pełnej splendoru figurze władcy (Iz
14,13-14), zawstydzonym jednak w swej pełnej pychy arogancji (Iz 14,16: „Czyż to
nie ten, który trząsł ziemią?”). Albo przeciwnie, przywołajmy pytania, które
rodzą się na skutek kontemplacji Sługi cierpiącego i otoczonego chwałą (Iz
52,13-14). Przechodząc z kolei do Nowego Testamentu, widzimy, że to pytanie
stawia Jezus swoim uczniom, mając na myśli swą własną osobę: „Za kogo ludzie
uważają Syna Człowieczego?” (Mt 16,13), „wy za kogo Mnie uważacie?” (Mt 16,15).
Obecne w Ps 8,5 wyrażenie „syn człowieczy” ewokuje w Ewangeliach sens mesjański,
jak to widać w odpowiedzi Piotra (Mt 16,16); List do Hebrajczyków, cytując Ps 8,
potwierdza to i deklaruje, że Chrystus z racji swej męki zdobywa „koronę chwały”
z korzyścią dla wszystkich (Eb 2,6-9). Gdy Piłat, przedstawiając tłumowi
śmiertelnie umęczonego Jezusa, oznajmił: „Oto Człowiek” (J 19,5), to dawał
świadectwo (nie będąc tego świadomym) o dokonaniu się Objawienia. Doprawdy,
słabość i chwała, zamiast pozostawać w opozycji, zostały już połączone w Bożym
dziele stworzenia (Ps 8), a znajdują swoje doskonałe spełnienie w zbawczym
misterium Chrystusa, w którym w idealny sposób objawia się prawdziwy sens bycia
człowiekiem. Wierzący przyjmują ten sens w swoim własnym życiu, będąc powołanymi
do tego, „aby stali się na wzór obrazu Syna” Bożego, aby także oni mogli zostać
„obdarzeni chwałą” (Rz 29–30).
Człowiek w relacji
10. Z Pisma Świętego nie wydobywa się jakiejś definicji człowieka, jego
istoty, ale raczej wyraźnie zarysowany opis jego istnienia jako podmiotu
wielorakich relacji. Innymi słowy, można odkryć to, co Pismo Święte mówi
o człowieku tylko wtedy, gdy bada się te relacje, które stworzony przez Boga
człowiek nawiązuje z całym stworzeniem. Encyklika Laudato si’ papieża Franciszka (nr 66) skupia się zwłaszcza na trzech podstawowych
relacjach, a w sposób szczególny na relacji z Bogiem, na relacji z bliźnim i na
stosunku do ziemi. Inne relacje wynikają z tych trzech, jak na przykład relacja
do czasu, do pracy, do prawa, do instytucji społecznych i tak dalej. Zatem bez
wątpienia jest rzeczą pożyteczną badać komponenty istoty ludzkiej same w sobie,
niemniej wszystko to winno być postrzegane w kontekście całej serii relacji.
Człowiek bowiem nie może być ujmowany jedynie poprzez pryzmat tych cech, które
go charakteryzują jako pojedyncze indywiduum, ale także w jego kondycji „syna”
(w relacji do Boga i do człowieka), „brata” i współpracownika odpowiedzialnego
za los wszystkich. To dlatego człowieka należy rozumieć w jego „powołaniu”,
ponieważ tylko poprzez sprawiedliwość i miłość realizuje się jako osoba. Ta myśl
będzie nieprzerwanie obecna w kolejno prezentowanych refleksjach niniejszego
Dokumentu.
Człowiek w historii
11. Jak to zostało już powiedziane, Biblia opowiada dzieje człowieka z Bogiem,
a raczej Boga z człowiekiem. Aby uczynić zadość tej formie przedłożenia dziejów,
jaką jest opowiadanie, i aby uchwycić zawarty w niej sens, nie byłoby rzeczą
odpowiednią zaprezentować antropologię biblijną według statycznego schematu,
nawet gdyby ten model był jakoś utrwalony w tekście początkowym (Rdz 2–3).
Natomiast jest rzeczą konieczną widzieć człowieka jako protagonistę pewnego
procesu, w którym jest on odbiorcą dobrodziejstw i aktywnym podmiotem
podejmującym decyzje, które określają sam sens jego istnienia. Nie sposób
zrozumieć człowieka inaczej niż tylko w jego historii widzianej całościowo.
A tak na marginesie, należy zauważyć, że nie został w niniejszym Dokumencie przyjęty model ewolucyjny (zakładający nieustanny rozwój), a tym bardziej
model odwrotny (od złotego wieku do teraźniejszej mizerii); ani nie wchodził
w rachubę model cyklicznych powtórzeń (mających potwierdzać stale dokonujący się
powrót tego samego). Pismo Święte mówi o historii przymierza, w której nic nie jest z góry pewne. Przeciwnie, historia ta jest zdumiewającym
objawianiem się nieoczekiwanego, nieprawdopodobnego, cudownego czy wręcz
niemożliwego (według ludzi) (Rdz 18,14; Jr 32,27; Za 8,6). Cała seria wydarzeń
idących jakby w poprzek pozwala dostrzec sens historii, w której Bóg tworzy nowe
przymierze, w której Bóg swoim działaniem doskonali własne arcydzieło, ponieważ
człowiek w sposób wolny godzi się na to, aby mógł być uczyniony uczestnikiem
Boskiej natury. Doprawdy, Biblia nie ma na celu jedynie opisać rzeczywistość
albo zdefiniować prawdę w sposób abstrakcyjny; ona jest słowem Boga w takiej
mierze, w jakiej zwraca się do ludzi, aby podejmowali decyzje ukierunkowując swe
życie na dobro, którym jest sam Bóg. Pismo Święte to także zbiór pytań
wypływających z ludzkiego serca; odmienia je przez różne przypadki, a następnie
nadaje im kierunek i stawia przed każdym człowiekiem, aby wybrał zasadniczą
opcję, poprzez którą dokona się (w znaczeniu doskonałego wypełnienia) służba
prawdzie o miłości, będącej cechą własną słowa Bożego. Ten właśnie wymiar
historyczny człowieka i jego wypełnienie będą przywoływane w różnych rozdziałach
naszego Dokumentu; zwłaszcza w rozdziale czwartym zostanie zaprezentowana antropologia biblijna
w formie historii zbawienia.
Aby ułatwić lekturę Dokumentu
12. Niniejszy Dokument ma cztery rozdziały; podział ten wynika z kompozycji narracyjnej Rdz 2–3.
Pierwszy rozdział przedstawia człowieka jako stworzenieBoże. Ta relacja jest pierwszą i fundamentalną. Ona decyduje o znaczeniu zarówno
tego, że istota ludzka jest uczyniona z „prochu”, jak i tego, że jest istotą
żywą dzięki Bożemu „tchnieniu”.
W drugim rozdziale ukazana jest kondycja człowieka wogrodzie; zawarte są tu takie tematy, jak kwestia pokarmu, pracy i odniesienia do innych
istot żywych. Ta seria ważnych relacji przyczynia się do zarysowania
odpowiedzialności istoty ludzkiej poprzez przylgnięcie do projektu Bożego.
Trzeci rozdział podejmuje głównie kwestię relacji interpersonalnych. Mają one swoje fundamentalne zakorzenienie w małżeńskiej relacji mężczyzny
i kobiety oraz przyjmują postać złożonej sieci związków rodzinnych
i społecznych. W rozdziale są poruszane liczne kwestie, między innymi wartość
życia seksualnego i jego różne formy – niejednokrotnie niedoskonałe albo błędne
– stosunki między rodzicami a dziećmi, etyka braterstwa jako przeciwieństwo
przemocy i wojen. Niektóre z tych trudnych problemów były przedmiotem uwagi
Magisterium, jak w ostatniej adhortacji posynodalnej Amoris laetitia. Jednak uznaliśmy, że w całościowej prezentacji antropologii biblijnej nie
powinno zabraknąć uporządkowanej syntezy tematów związanych z rodziną.
Motywem wiodącym czwartego rozdziału jest historia człowieka, który złamał przykazanie Boże, wybierając drogę śmierci. Jednak wydarzenie to
łączy się z interwencją Boga, która czyni historię czasem zbawienia.
Wprowadzenie zawiera ważniejsze zasady, które przemawiają za przyjętym w Dokumencie modelem wykładu; zakończenie natomiast dopełnia prezentację antropologii
biblijnej kilkoma uwagami natury duchowej i pastoralnej.
Konkretnie rzecz ujmując, w każdym rozdziale przytacza się najpierw fragment Rdz 2–3
(tłustym drukiem), po czym następuje krótki komentarz egzegetyczny (kursywą),
który ma na celu wydobycie kluczowych motywów tematycznych. Dopiero po nich
prezentuje się pojedyncze tematy, biorąc pod uwagę kolejne części Pism Świętego
– od Starego do Nowego Testamentu. Często są wtrącane (mniejszymi literami)
szczegółowe rozwinięcia ważnych zagadnień, przeznaczone dla czytelników, którzy
chcieliby zgłębić daną kwestię. W cytatach biblijnych wykorzystany został
przekład Biblii Tysiąclecia (wydanie piąte); w niektórych przypadkach z uwagi na
większą wierność tekstowi oryginalnemu podano bardziej dosłowne brzmienie
cytowanego zdania czy wyrażenia.
Może się zdarzyć, że czytelnik będzie zainteresowany konkretnym tematem
biblijnym i sięgnie bezpośrednio do stron, na których jest on przedstawiany.
Należy jednak pamiętać, że każde pojedyncze zagadnienie stanowi kawałek
organicznie zwartej mozaiki, jaką jest antropologia biblijna. Poprawne
zrozumienie takiego tematu jest możliwe tylko wewnątrz całej kompozycji.
Duch Dokumentu
13. Słowo Boże jest światłem: otwiera horyzonty nadziei, ponieważ objawia
Boga, który działa w historii swoją nieskończoną mocą dobra. Kiedy napomina,
słowo uzdrawia; gdy rozkazuje, przemienia serca; gdy składa obietnice, napawa
radością. Każdy, kto przyjmuje słowo Boga, napełniony zostaje pocieszeniem,
ponieważ za każdym razem słucha proroka, który będąc interpretatorem
miłosiernych zamiarów Zbawiciela, ogłasza: „Pocieszajcie, pocieszajcie mój
lud!”, „trawa usycha, więdnie kwiat, lecz słowo Boga naszego trwa na wieki” (Iz
40,1.8).
To nie za sprawą przyjaznego spojrzenia na świat serce jest rozradowane, ale
dlatego że osoba pokornie przyjmuje Boże orędzie. To nie ze sławy, jaką człowiek
może mieć ze swego pomysłowego działania, ale z działania Boga pochodzi
pocieszenie, które człowiek może przyjąć i przekazywać: „Błogosławiony Bóg
i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej
pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym ucisku, byśmy sami mogli
pocieszać tych, co są w jakimkolwiek ucisku, tą pociechą, której doznajemy od
Boga” (2 Kor 1,3-4).
Temu służy słowo Boże. W takim samym celu i duchu oferujemy niniejszy
Dokument o antropologii biblijnej. Doznamy radości, kontemplując obraz człowieka, na
którego Bóg wylał nieskończone bogactwo swej łaski.
Rozdział I
Istota ludzka stworzona przez Boga
14. Pismo Święte wprowadza od początku (Rdz 1,1) protagonistę swojej narracji;
jest nim Bóg, widziany w swoim twórczym działaniu, zwłaszcza w Jego
uprzywilejowanym związku z ludzkim stworzeniem (’ādām). Istotnie, w Rdz 1 mężczyzna i kobieta stanowią szczyt stworzenia (Rdz 1,31),
podczas gdy w opowiadaniu paralelnym i komplementarnym do Rdz 2, ’ādām jest przedstawiany jako pierwsze dzieło Stwórcy, któremu wszystko podlega.
Zrozumienie natury i powołania człowieka wymaga zatem – zgodnie z Biblią –
najpierw podkreślenia jego fundamentalnej relacji z Panem, aby odkryć bogactwo
jej sensu.
Mówiąc o dziele Boga jako źródle wszystkiego, opowiadanie z Rdz 2 nie używa
czasownika „stwarzać” (bārā’), który występuje w pierwszym opowiadaniu (Rdz 1,1.21.27; 2,3), ale stosuje
niektóre z jego synonimów, takie jak „czynić” (‘āśāh: Rdz 2,4.18; por. Rdz 1,7.16.25-26.31; 2,2-4) i „kształtować ”(yās.ar: Rdz 2,7.8.19 ; por. Iz 29,16; 43,7; 45,18; 64,7; Jr 10,16; Am 4,13; Ps 95,5).
Jak już wspomniano, tekst biblijny nadaje szczególne znaczenie stworzeniu
człowieka. Nie możemy jednak lekceważyć znaczenia wszelkich pozostałych
rzeczywistości stworzonych przez Stwórcę, które w innych tekstach są
wzmiankowane jako przedmiot refleksji o charakterze sapiencjalnym (Hi 38–41),
źródło zdumienia pełnego podziwu (Syr 42,15– 43,33), kontemplacji i chwały (Ps
8; 104).
15. W Rdz 2, w historii, która, co podkreślono we wprowadzeniu, służy jako
tekst przewodni naszej dyskusji, Bóg jest przedmiotem dwóch twórczych gestów
w stosunku do ’ādām: „kształtowania” (w. 7a) i „tchnienia” (w. 7b). Akty te wpływają na strukturę
rozdziału, który skupi się na dwóch konstytutywnych aspektach człowieka:
z jednej strony jego pochodzeniu „z prochu ziemi”, a z drugiej na jego byciu
„żywą istotą” przez boskie „tchnienie”.
Pierwszy motyw, czyli ulotność istoty ludzkiej, był przeżywany we współczesnym
społeczeństwie zachodnim z uczuciem udręki i buntu, czasem nawet z cynizmem lub
rozpaczą. W innych kulturach rozwijało się poczucie śmiertelności i rezygnacji.
Drugi motyw, który sugeruje, jaka jest szczególna cecha istoty ludzkiej, został
w filozofii spekulatywnie rozwinięty poprzez koncepcję duszy i ducha; dziś, wraz
z postępem neurologii, ryzykuje się sprowadzenie osoby do prostego,
funkcjonalnego organizmu, wyjaśnianego chemicznie i biologicznie. Tradycja
biblijna ma ważne przesłanie do przekazania – zarówno w odniesieniu do ludzkiej
skończoności, jak i duchowej wartości człowieka. W związku z tym należy zawsze
pamiętać o odniesieniu do Stwórcy, ponieważ bez tego pierwotnego związku nie
można wyjaśnić tajemnicy istoty ludzkiej.
Rdz 2,4-7
4Gdy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo, 5nie było jeszcze żadnego krzewu
polnego na ziemi, ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła – bo Pan Bóg nie
zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka, który by uprawiał ziemię, 6a
nurt [wody] wypływał z ziemi, aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby
– 7wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego
nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.
16. W tej historii stworzenia pierwsze stwierdzenie narratora wskazuje, że na
początku nie było roślinności (w. 4b-5a), co jest uzasadnione brakiem deszczu,
a przede wszystkim brakiem człowieka (’ādām) zdolnego do uprawy ziemi (’ădāmāh) (w. 5b). Ma zatem sugerować, że bez człowieka inne stworzone rzeczywistości
nie mają znaczenia. Co więcej, poprzez grę słów między ’ādām a ’ădāmāh, którą moglibyśmy oddać za pomocą wyrażeń „człowiek (homo)” i „humus”, sugeruje się ścisły związek między człowiekiem (ziemskim)
a ziemią. Ta konstytutywna relacja, widziana najpierw w aspekcie funkcjonalnym
(w zadaniu uprawy ziemi), zostaje następnie wyjaśniona w odniesieniu do
pochodzenia człowieka (’ādām), stwierdzając, że został „ukształtowany” przez Pana Boga z „prochu” [wziętego
z] (’ădāmāh)» (w. 7). W ten sposób narrator biblijny umieszcza „ziemskie” stworzenie
w miejscu swego istnienia, zgodnie ze stwierdzeniem: „Niebo jest niebem Pana,
synom zaś ludzkim dał ziemię” (Ps 115,16). Jednocześnie od samego początku
nawiązuje się do znikomości człowieka, do jego kruchości, do jego śmiertelnego
wymiaru, co – jak zobaczymy – potwierdzają także inne teksty biblijne, w których
pył często kojarzy się ze skończonością i śmiercią (Rdz 3,19; 18,27). To ręce
i tchnienie Boga nadają spójność i życie temu, co ulotne, kruche i niespójne
(Rdz 2,7b).
17. W tym sensie obraz garncarza, przywołany przez czasownik „modelować,
kształtować” (yās.ar), używany do określenia działania Pana, z pewnością przypomina delikatność
gestów i niezwykłą uwagę Stwórcy w stosunku do stworzonego przez Niego dzieła
(Iz 29,16; Jr 18,1-6; Syr 33,13). To prowadzi czytelnika do zaakceptowania
fundamentalnej prawdy: chociaż stworzona z ziemi i stworzona dla niej, istota
ludzka nie jest po prostu dzieckiem ziemi, ani nie jest wynikiem przypadku,
ponieważ ma swoje pochodzenie i powołanie w projekcie kochającego Boga, Stwórcy
i Zbawiciela.
Taką prawdę wyraża się – używając innej terminologii – także w pierwszej
narracji o stworzeniu, w której poprzez czasownik bārā’ (stwarzać), powtórzony trzy razy w odniesieniu do ludzkości (Rdz 1,27),
manifestuje się osobliwy charakter istoty ludzkiej w stosunku do reszty
stworzenia, tak jakby Bóg stwarzając ją, dokonał czegoś zupełnie nowego. Na
słuszność tej interpretacji wskazuje fakt, że z jednej strony biblijny narrator
czyni czytelnika uczestnikiem tajnej boskiej narady („Uczyńmy człowieka [‚ādām]”: Rdz 1,26), narracyjnego punktu zwrotnego wielkiej wagi; z drugiej strony
mówi się, że ludzkość została stworzona pod koniec szóstego dnia, po tym jak
Stwórca przygotował dla niej wszystko, aby ukazała się jako arcydzieło
stworzenia dokonanego przez Boga.
18. W Rdz 2, po pierwszym akcie ukształtowania człowieka z prochu
(prawdopodobnie z pomocą „nurtu [wody], który wypływał z ziemi”: w. 6),
opowiadanie wspomina o innym boskim działaniu: „tchnął w jego nozdrza tchnienie
życia (nišmat h.ayyîm), wskutek czego stał się człowiek istotą żywą (nepeš h.ayyāh) ”(w. 7b). To „tchnienie życia” nie jest po prostu tchnieniem, które pozwala
człowiekowi żyć. Fakt, że o zwierzętach, również stworzonych z ziemi (Rdz 2,19),
nie mówi się, że je posiadają, skłania czytelnika do innej interpretacji: to
szczególne „tchnienie życia” ustanawia fundamentalną różnicę między światem
zwierząt a ludźmi. Ludzie mogą żyć, tylko przyjmując to Boże tchnienie,
a przyjmując je, osiągają wyjątkowy status. Ale, jak zobaczymy, są również inne
cechy odróżniające człowieka od reszty stworzeń, z którymi musi żyć w harmonii:
człowiek, uprzywilejowany rozmówca Boży, obdarzony specjalną misją (Rdz 2,15),
jest beneficjentem tego boskiego daru, czyniącego go istotą relacyjną (Rdz
2,18.22-24), obdarzoną mową (Rdz 2,20.23), wolnością i odpowiedzialnością.
W ten sposób skończoność i wielkość charakteryzują wizję biblijnych autorów
odnoszącą się do człowieka, uznanego za stworzenie – zatem nie za samego twórcę
– związanego z pyłem i ziemią, kruchego i zagrożonego śmiercią, a jednak
połączonego ze swoim Stworzycielem w szczególnym i niepowtarzalnym związku.
Stworzenie pośród innych stworzeń, istota ludzka pozostaje jednak w relacji
odpowiedzialności wobec innych istot, które są częścią jego świata. To także
świadczy o jego wielkości.
Wyjaśnienie pewnych kwestii terminologicznych
19. W Dokumencie tym często używamy terminu „mężczyzna” jako synonimu „istoty ludzkiej”, czyli
obejmującego mężczyzn i kobiety. Kontekst wyjaśni znaczenie, jakie należy
przypisać tej dwuznacznej terminologii. Z drugiej strony, nawet w Biblii
hebrajskiej termin ’ādām czasem wskazuje ogólnie na człowieka (Rdz 1,27), a czasem na mężczyznę
(Rdz 2,19.23). Dotyczy to także rzeczownika ’îš, który przeważnie oznacza mężczyznę w opozycji do „kobiety” (’îššāh) (Rdz 2,24), choć w niektórych przypadkach ma wartość „jakiegokolwiek
człowieka”, a zatem wskazuje na każdą osobę ludzką (Rdz 9,5).
Tradycja biblijna ogólnie uważa człowieka za byt istniejący w ciele i poza nim
takie istnienie jest nie do pomyślenia. Niemniej w pewnych tekstach, np.
w historii z Rdz 2,4-7, ’ādām (tj. istota ludzka) jest opisany przez zestawienie dwóch elementów
składowych (pyłu i oddechu), ale nie można ich uważać za byty autonomiczne
i rozdzielne. To w ciele człowiek żyje tym duchowym doświadczeniem, które
charakteryzuje go wśród wszystkich innych żywych istot.
20. W Biblii hebrajskiej terminy odnoszące się do ciała, jego organów i różnych przejawów
somatycznych są używane do oznaczenia osoby (ludzkiej). Kiedy używa się terminu
„ciało” (bāśār) (jak w Rdz 2,23; 6,12-13.17), nie oznacza on części człowieka, ale raczej jego
tożsamość jako istoty słabej, wrażliwej i śmiertelnej (Iz 40,6-7). Słowo „krew”
(dām) jest stosowane jako synonim „życia” (Rdz 9,4; Kpł 17,11.14), a zatem w kilku
przypadkach służy do zdefiniowania osoby, szczególnie w aspekcie jej kruchości
(Ps 72,14; Prz 1,18). Rzeczownik nepeš, niekiedy tłumaczony jako „dusza”, w rzeczywistości oznacza głównie „gardło”,
narząd oddechu i miejsce odczuwania pragnienia. Jest więc rzeczownikiem
wykorzystywanym do symbolicznego wyrażenia najgłębszych pragnień (Ps 42,2)
i samego „życia” (Rdz 1,30; 9,5; Ps 16,10). Inny termin antropologiczny, często
powiązany z nepeš (1 Sm 1,15; Iz 26,9; Hi 7,11; 12,10), to rûăh., który oznacza przede wszystkim „wiatr” i pochodzący od niego życiodajny
„oddech”. Kiedy odnosi się do istoty ludzkiej, wskazuje na boski oddech,
sprawiający, że człowiek żyje, jak jest powiedziane w psalmie: „Gdy skryjesz
swe oblicze, wpadają w niepokój; gdy im oddech (rûăh.) odbierasz, marnieją i powracają do swojego prochu” (Ps 104,29). W analogiczny
sposób traktuje się inne organy ciała: serce (lēb), nerki, kości czy wnętrzności, które wskazują na intymną i ukrytą zasadę
uczuć, decyzji i duchowych doświadczeń. W tekstach poetyckich terminy te są
często używane łącznie i paralelnie, aby określać osobę, szczególnie w jej
aspekcie najwznioślejszym, czyli w relacji z Bogiem. Z tego powodu modlący się
mówi: „Dusza moja (nepeš) usycha z pragnienia i tęsknoty do przedsionków Pańskich. Moje serce (lēb) i ciało (bāśār) radośnie wołają do Boga żywego” (Ps 84,3); „A we mnie duch mój (rûăh.) omdlewa, serce (lēb) we mnie zamiera” (Ps 143,4); „Dusza moja (nepeš) pożąda Ciebie w nocy, duch mój (rûăh.) poszukuje Cię w mym wnętrzu” (Iz 26,9).
21. Wraz z tłumaczeniem na język grecki Biblii hebrajskiej (LXX), a zwłaszcza
w kontekście literatury Nowego Testamentu, pojawiają się nowości terminologiczne i pewne zmiany semantyczne.
Dzieje się tak z powodu odmiennego systemu językowego oraz zapożyczeń
leksykalnych i pojęciowych z ówczesnych prądów filozoficznych. Przede wszystkim
pojawia się termin „ciało” (sōma), w niektórych przypadkach utożsamiany z „ciałem” (sarx) (2 Kor 4,10-11); ten ostatni rzeczownik może być równoznaczny z wyrażeniem
„istota ludzka” (Gal 2,16) i jest często używany do podkreślania elementów
kruchości (Rz 6,19; 2 Kor 4,11; Gal 4,13; Ef 2,14), czasami nawet w aspekcie
popędów sprzecznych z duchem (J 6,63; Rz 8,5-8; Gal 3,3;
5,16-19; 6,8; Ef 2,3). Termin „dusza” (psychē) nie tyle wskazuje na niematerialny element człowieka, jak w filozofii
greckiej, ile raczej na witalny wymiar człowieka (Mt 10,28; 1 Kor 15,44).
Z kolei rzeczownik pneuma jest stosowany u Pawła, a także w innych pismach Nowego Testamentu do
opisania zarówno Ducha Bożego, jak i ducha ludzkiego, jako zdolnego do
odniesienia się do Transcendencji (Mt 5,3; 1 Kor 6,17). Obok bardziej wyraźnych
terminów o charakterze intelektualnym, takich jak „umysł” (nous) i „świadomość” (syneidēsis) (1 Kor 1,10; Rz 7,23; 1 Kor 8,7-17), znajdujemy termin „serce” (kardia), który zgodnie z koncepcją hebrajską opisuje centrum osoby jako siedzibę uczuć
(Rz 9,2; 10,1; 2 Kor 2,4; 6,11; Flp 1,7), najbardziej ukrytych myśli (Rz 8,27; 1
Kor 4,5; 14,25; 1 Ts 2,4) oraz decyzji religijnych i moralnych (Mk 7,21; Rz
10,9; 1 Kor 7,37; 2 Kor 9,7).
1. Człowiek ulepiony z ziemi
22. Opowiadanie z Księgi Rodzaju, krótko skomentowane powyżej, kreśli za
pomocą kilku obrazów pewne elementy definiujące człowieka, którego specyficzna
natura jest następnie szczegółowo opisana przez tradycję biblijną posługującą
się ogromnym bogactwem terminów i obrazów. U podstaw pozostaje jednak idea, że
człowiek stanowi tajemnicę, zdumiewający cud (Ps 71,7; 139,14-15), a zatem
przedmiot stałej refleksji, właśnie dlatego, że łączy w sobie aspekty
kontrastowe i paradoksalne. Istota ludzka, obraz Boga (Rdz 1,26-27), umieszczona
jako władca w ogrodzie Eden (Rdz 2,9.15), jest w rzeczywistości również prochem,
ponieważ została wzięta z ziemi i ma do niej powrócić (Rdz 2,7; 3,19). Człowiek
jest „ciałem”, to znaczy kruchym i efemerycznym (Rdz 6,3; Iz 40,6; Jr 17,5; Ps
56,5; 78,38-39; Syr 14,17-18; 17,1), ale panuje nad innymi żywymi istotami.
Uprzywilejowane stworzenie, przeznaczone do podporządkowania sobie ziemi (Rdz
1,26-28), to jednak nosiciel stale zagrożonego życia. Rzeczywiście, człowiek
jest strukturalnie konfrontowany ze śmiercią, o czym Pismo daje liczne
świadectwa.
Doświadczenie ludzkiej przemijalności
23. Tradycja mądrościowa ukazuje z dużym naciskiem dramat ludzkiej
przemijalności (Syr 40,1-11; 41,10); w tej literaturze faktycznie kształtują się
myśli i uczucia, które człowiek formułuje, wychodząc od konkretnych ziemskich
doświadczeń.
Szczególnie istotna pod tym względem jest Księga Hioba. Przedstawia ona bohatera jako typowego człowieka mierzącego się z sensem życia
naznaczonego cierpieniem. Wprowadzony bez współrzędnych czasoprzestrzennych
(mówi się tylko, że pochodził z Us), Hiob jest paradygmatyczną postacią,
w której każda osoba może się rozpoznać. Dotknięty serią dramatycznych
nieszczęść, skutkujących utratą całego majątku, dzieci i zdrowia
i doprowadzających go do progu śmierci, rozpoczyna lament i dyskusję z Bogiem.
Hiob odrzuca los, na który został skazany, pragnąc nigdy się nie narodzić czy od
początku zaznawać spokoju w Szeolu (Hi 3,11-16; 10,18), ponieważ życie, jak sam
mówi, naznaczone jest kłopotami, bólem (Hi 3,24-26; 7,1-3; 14,1-2; por. Syr
40,1-8) i wreszcie śmiercią (Hi 7,6-10).
24. W najstarszych tekstach sapiencjalnych, a także w całości tradycji Starego
Testamentu, nie znajdujemy wyraźnego odniesienia do tekstu z Rdz 3,19, gdzie –
zgodnie z dość powszechną interpretacją, bazującą na Rdz 2,17 – śmierć byłaby
przedstawiana jako konsekwencja grzechu popełnionego przez pierwszego człowieka.
Dopiero w późnym tekście z Mdr 2,24 wspomina się, że „śmierć weszła w świat
przez zawiść diabła”, jednak bez odnoszenia tego (jak to się stanie w niektórych
częściach teologii Pawłowej) do powszechnego charakteru winy. Jeśli w Piśmie
Świętym jest powiedziane, że „zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6,23), nie
oznacza to, że każdą śmierć (czy każde cierpienie) należy uważać za konsekwencję
jakiejś osobistej winy (por. Łk 13,1-6; J 9,2-3). Przyjaciele Hioba próbują
usprawiedliwić nieszczęścia swojego przyjaciela, odwołując się do zasady ścisłej
retrybucji (Hi 4,7-9.17-20;
8,20; 11,11; 15,14-16; 22,4-9; i in.), ale spotykają się z opartym na
argumentach sprzeciwem (Hi 7,20; 9,29-31; 16,17-19; 29-31); Z drugiej strony sam
Bóg potwierdzi argumentację swojego „sługi Hioba” (Hi 42,7).
25. Śmierć jest naprawdę prawdziwym problemem człowieka – jedynej istoty
zdolnej do bolesnego doświadczenia własnej tymczasowości i niestabilności.
Przeciw tej rzeczywistości, doskonale zdefiniowanej jako „król strachów” (Hi
18,14), Hiob walczy i o niej debatuje. W dialogu z trzema przyjaciółmi pojawia
się niepokojąca wizja człowieka jako śmiertelnego, przemijającego
i efemerycznego. W księdze wykorzystano kilka obrazów, aby to wyrazić: ludzkie
życie jest jak oddech (Hi 7,7.16), krótkotrwały kwiat (Hi 14,1-2), znikający
cień (Hi 8,9; 14,2); człowiek to stworzenie uformowane z gliny i przeznaczone do
prochu (Hi 10,9). Istota ludzka idzie w kierunku śmierci niczym chmura, która
znika (Hi 7,9), ponieważ jego dni „szybsze niźli biegacz, uciekają, nie
zaznawszy szczęścia, mkną jak łodzie z sitowia, gonią jak orzeł, co spada na
żer” (Hi 9,25-26), czas zaś leci jak tkackie czółenko i przemija bez nadziei (Hi
7,6). Cierpienie, antycypacja śmierci, zmusza człowieka do radzenia sobie
z własną niepewnością i, usuwając wszelkie złudzenia, stawia wszystkich przed
przeznaczeniem strukturalnie naznaczonym końcem. Chociaż tradycja religijna
powtarza, że Bóg używa rózgi jako narzędzia naprawczego (Prz 3,11-12; Hi
5,17-18; 33,19; Hbr 12,7-11; Ap 3,19), sugerując w ten sposób, że ból może mieć
dobroczynny skutek (Prz 13,24; 22,15; 23,13-14; 29,15), niemniej pozostaje fakt,
że śmierć jako taka stoi w sprzeczności z pozytywnymi zamiarami pedagogicznymi
(Hi 14,7-10; 17,15-16 ).
26. Również dla Koheleta śmierć to wielka zagadka, rzeczywistość, która zdaje się niweczyć
wszystko: „Marność nad marnościami, wszystko marność” stanowi refren księgi (Koh
1,2.14; 2,1.11; i in.). Wszystko wydaje się bezużyteczne, gdyż wszyscy jednakowo
umierają (Koh 3,18-20), nawet już są w fazie umierania, bowiem ludzkie życie nie
jest niczym więcej, jak tylko „kroczeniem ku śmierci” (Koh 1,4; 6,3-6; 9,10;
12,5). W skrócie: „powstało wszystko z prochu i wszystko do prochu znów wraca”
(Koh 3,20; por. Syr 17,1-4; 40,11; 41,10) i żadne wspomnienie nie zostanie po
zmarłych (Koh 1,11; 2,16). Jeśli człowiek, doświadczając licznych i wyjątkowych
przejawów witalności, faktycznie zmierza w kierunku śmierci, wówczas znika
jakakolwiek różnica między nim a innymi istotami, świat staje się bezsensowny,
mądrość czy długie życie stają się bezużyteczne, ponieważ ten sam los jest już
przeznaczony, ze swoją nieuchronnością, każdej żywej istocie (Koh 2,15-16; 3,19;
8,10.14; 9,2). Mędrzec zachęca nas, abyśmy z prostotą i wdzięcznością
przyjmowali przemijające radości życia naznaczonego ulotnością (Koh 2,24;
3,12-13,22; 5,17; 8,15; por. Syr 14,14), lecz to nie usuwa z życia człowieka
jego wewnętrznej tragedii. Poetycki kunszt, z jakim opisuje się w ostatnim
rozdziale Księgi Koheleta koniec życia ludzkiego, nie eliminuje goryczy
doświadczenia bycia śmiertelnym (Syr 41,1). Obrazy są rzadkiej piękności, ale
nasycone głęboką melancholią:
„Pomnij jednak na Stwórcę swego w dniach swej młodości,
zanim jeszcze nadejdą dni niedoli
i przyjdą lata, o których powiesz:
«Nie mam w nich upodobania»;
(…) zanim się przerwie srebrny sznur
i stłucze się czara złota,
i dzban się rozbije u źródła,
i w studnię kołowrót złamany wpadnie;
i wróci się proch do ziemi, tak jak nią był,
a duch powróci do Boga, który go dał” (Koh 12,1.6-7).
Wraz ze śmiercią cisza ogarnia wszystko. Oczywiście istnieje sąd Boży, który
rozróżnia niegodziwych i prawych (Koh 3,17; 11,9; 12,14), a księga uczy, że
człowiek winien żyć w bojaźni przed Panem (Koh 3,14; 5,6; 7,18; 8,12-13; 12,13;
por. Prz 14,26-27). Jednakże śmierć, już wpisana w drogę człowieka, wciąż wydaje
się mieć moc czynienia wszystkiego daremnym.
27. Niemniej – jak głosi tradycja mądrościowa – to nie śmierć ma ostatnie
słowo. Przerażenie, jakie odczuwa istota ludzka przed nieuniknionym końcem, tak
naprawdę ujawnia, że człowiek został stworzony dla życia, zaś mędrzec, który
kwestionuje sens istnienia, odkrywa w końcu, iż przeznaczeniem człowieka jest
nieśmiertelność. Księga Mądrości, ostatni wkład refleksyjnej tradycji Starego Testamentu, podkreśla tę świetlaną
nadzieję przyszłości dla sprawiedliwych. Autor, który w swojej konwencji
literackiej prezentuje się jako mądry król Salomon, mówi o własnej
rzeczywistości bycia stworzeniem, używając szczególnie sugestywnych wyrażeń:
„I ja jestem człowiekiem śmiertelnym, podobnym do wszystkich,
potomkiem prarodzica powstałego z ziemi.
W łonie matki zostałem ukształtowany jako ciało (…).
I ja, gdy się urodziłem, wspólnym odetchnąłem powietrzem
i wypadłem na ziemię, co podobnie cierpi,
tak samo [wydając z] płaczem pierwszy głos podobny do wszystkich (…)
jedno dla wszystkich wejście w życie
i wyjście to samo” (Mdr 7,1.3.6).
Jednakże w przeciwieństwie do głupców, którzy z powodu krótkotrwałości życia
oddają się beztroskiej radości korzystania z „dóbr obecnych”, bez szacunku dla
biednych i sprawiedliwych (Mdr 2,1-20; por. Ps 73,3-12),
prawdziwy mędrzec wie, że niesie w sobie nieśmiertelne przeznaczenie (Mdr 3,4;
4,1; 8,13.17; 15,3). W rzeczywistości sprawiedliwy, nawet prześladowany
i skazany przez bezbożnych na niesławną i bolesną śmierć (Mdr 2,19-20), nawet
jeśli umrze przedwcześnie (Mdr 4,7), znajduje się w rękach Boga (Mdr 3,1), który
jest „Władcą miłującym życie” (Mdr 11,26). Stąd otwarcie na wieczność:
„Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka –
uczynił go obrazem swej własnej wieczności.
A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła
i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga
i nie dosięgnie ich męka. (…)
Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni,
nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności” (Mdr 2,23–3,1.4).
28. Już w dramacie Hioba otworzyła się perspektywa, która pozwala widzieć
odpowiedź na wielkie pytanie dotyczące cierpienia sprawiedliwych i śmierci.
W rzeczywistości, kiedy na końcu księgi (Hi 38–41) Bóg przedstawia swojemu
interlokutorowi obraz powstawania wszystkiego, oczom Hioba ukazuje się
pocieszająca wizja świata stworzonego – miejsca ludzkiej egzystencji, gdzie
dochodzi do eksplozji życia, która może być zapoczątkowana jedynie przez
wszechmocnego i mądrego Boga (Hi 42,2-3). W ten sposób cierpiąca osoba może
wyjść z ciemności udręki, godząc się z egzystencją naznaczoną śmiercią. Wyznając
swoją własną małość (Hi 40,4), może ukazać wielkość człowieka jako rozmówcy
Boga. W istocie, akceptując swoją skończoność – nie postrzeganą już jako
zagrożenie, ale jako miejsce prawdy i relacji – człowiek, ulotne tchnienie
i efemeryczny kwiat kwitnący tylko jeden dzień, może wreszcie rozpoznać siebie
jako człowieka i rozpoznać Boga jako Boga (Hi 42,5: „Dotąd Cię znałem ze
słyszenia, teraz ujrzało Cię moje oko”). Bardziej pokornie mówił Kohelet: „Bóg
jest w niebie, a ty na ziemi!” (Koh 5,1), ale stwierdzenie to zawiera w sobie
ziarno nadziei, ponieważ Bóg nieba „ma władzę nad życiem i śmiercią: wprowadza
w bramy Otchłani i wyprowadza” (Mdr 16,13; por. Pwt 32,39; 1 Sm 2,6; 2 Krl 5,7;
Tb 13,2); „Bo śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się z zagłady żyjących.
Stworzył bowiem wszystko po to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie: nie
ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej ziemi” (Mdr
1,13-14).
Lud Izraela na pustyni
29. Dla pisarza biblijnego świadomość ludzkiej słabości jest zakorzeniona
w doświadczeniu ludu Izraela. Z nim bowiem Pan związał się uprzywilejowanym
związkiem, zwanym przymierzem. Pewien określony okres historyczny – przedmiot
narracji w Torze – odegrał decydującą rolę w zbiorowej świadomości, która
zmaterializowała się po przejściu Morza Czerwonego, kiedy uwolnieni niewolnicy
odbyli długą podróż przez pustynię do krainy Kanaan. Wspaniałe wydarzenia,
a także dramaty, przez czterdzieści lat znaczące tę pielgrzymkę w pustynnym
i wrogim świecie, na stałe zapadną w pamięć Izraela i będą stanowić
fundamentalne odniesienie teologiczne tradycji biblijnej oraz rodzaj symbolu
całej ludzkiej egzystencji. Chociaż ludzie na przestrzeni wieków będą robić
postępy w zmniejszaniu niepewności w codziennym życiu – budując domy zamiast
namiotów i uprawiając ziemię zamiast zbierania manny (Pwt 6,10-12; 8,11-16; Joz
5,12) – należy zawsze pamiętać o pustyni (Pwt 8,2), ponieważ człowiek pozostaje
pielgrzymem na tej ziemi (Kpł 25,23; Ps 39,13; 1 Krn 29,15; Hbr 11,13) i jego
autentyczne życie nie zależy od „chleba”, ale raczej od tchnienia, który
pochodzi z ust Bożych (Pwt 8,3).
W czasach pustyni „ojcowie” cierpieli dzień po dniu z powodu niepewności
egzystencji, zależnej od obecności lub braku źródła, od wręcz niemożliwego do
zdobycia jedzenia, narażeni na ryzyko wędrówki i spotkania z podstępnymi wrogami
(Wj 17,8-16; Pwt 8,15). W miejscu, z którego nie można wyjść, jeśli nie
pozostaje się zjednoczonym i solidarnym, Żydzi doświadczyli oskarżeń, podziałów
i buntów. Nigdy jednak nie zapomną, że to właśnie w tym miejscu strachu
i śmierci ich przodkowie doznali troskliwej obecności swego Boga, bez którego
nie mogliby przeżyć (Jr 2,2-3.6). Tak więc epizod manny i przepiórek (Wj
16,1-35) lub wód Meriba (Lb 20,1-11),
gdy woda wypłynęła ze skały w obfitości dla wspólnoty i zwierząt, pozostaną na
zawsze w pamięci Izraela jako oczywisty przejaw opatrzności Tego, który na
pustyni zareagował na niepewność i niebezpieczeństwo darem codziennego
pożywienia i kompleksowej ochrony (Pwt 8,2-4; 29,4-7; 32,10-12).
30. Ograniczenie się do tego niosącego pociechę wspomnienia oznaczałoby
niedocenienie faktu, że w obliczu prób i trudności podróży niedawni niewolnicy
zaczęli żałować „ryb (…), ogórków, melonów, porów, cebuli i czosnku”, które
jedli w Egipcie (Lb 11,4-5), tak jakby woleli ograniczone korzyści z ucisku
w przeszłości od cudownej wolności, która została im dana. Na pustyni oskarżyli
Boga i Jego wysłanników (w szczególności Mojżesza i Aarona) o wciągnięcie ich
w śmiercionośne przedsięwzięcie (Lb 14,2-4), pokazując w ten sposób, że
w obliczu niedostatku lub nieoczekiwanych wydarzeń nie jest łatwo zgodzić się na
niepewność i pójście naprzód drogą wiary. Epizod ze złotym cielcem, z prośbą
skierowaną do Aarona: „Uczyń nam boga, który by szedł przed nami” (Wj 32,1),
jest tego dramatyczną ilustracją. Idol, zbudowany i czczony, zdradził pragnienie
ucieczki przed nieznanym i przed zależnością od Boga, ponieważ obraz młodego
cielca niósł poczucie bezpieczeństwa, ale redukował boskość do zdegradowanego
obrazu Boga żywego (Ps 106,20).
Takie doświadczenie słabości jest częścią ludzkiej historii. Zgodnie z tradycją
biblijną „ojcowie” zmarli na pustyni z powodu swojego buntu. Ale obietnica
złożona „dzieciom” przez Pana wypełniła się i mogli oni wejść do żyznej krainy,
symbolu życia pełnego (Pwt 1,39). Wszystko to jest następnie proponowane przez
Pismo Święte jako „figura” (kolektywna) całej ścieżki ludzkiej egzystencji (Iz
48,21).
Modlitwa człowieka śmiertelnego
31. W tradycji biblijnej, a zwłaszcza w Psałterzu, kruchość istoty ludzkiej zostaje zebrana w modlitwach, stających się
pragnieniem, które zwraca się ku wiecznemu i dobremu Bogu, przynaglonemu do
troski przez ludzką słabość. W kilku psalmach świadomość ludzkiej przemijalności
jest często wyrażana poprzez poetyckie obrazy, zgodne z tradycjami
mądrościowymi: człowiek to tylko tchnienie (Ps 39,6-7,12; 62,10; 144,4), powiew
wiatru (Ps 78,39), usychająca trawa polna i szybko więdnący kwiat (Ps 37,2;
90,5-6; 102,12; 103,15-16), nierealny sen (Ps 90,5), lekki szmer (Ps 90,9),
cień, który zanika (Ps 102,12; 109,23; 144,4), proch (Ps 103,14), który powraca
do prochu (Ps 104,29).
Psalm 90 to szczególnie znaczący przykład tej antropologicznej wizji.
W pierwszych wersetach, po ogłoszeniu potężnej i opatrznościowej wieczności Boga
(ww. 1-2), psalmista konfrontuje ją z przemijalnością człowieka i jego
konstytutywną kruchością:
„W proch każesz powracać śmiertelnym (’enôš),
i mówisz: «Synowie ludzcy (benê ’ādām), wracajcie! (…)
Porywasz ich jak fala: stają się jak sen poranny,
jak trawa, co rośnie:
rankiem kwitnie i jest zielona,
wieczorem więdnie i usycha (…).
Bo wszystkie dni nasze płyną pod Twoim gniewem;
kończymy nasze lata jak westchnienie.
Czas naszych dni – to lat siedemdziesiąt
lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt;
a większość z nich – to trud i marność,
bo szybko mijają, my zaś odlatujemy” (ww. 3.5-6.9-10.).
Życie ludzkie jest naznaczone ograniczeniami, człowiek jest prochem i do prochu
powraca, będąc posłusznym przykazaniu Bożemu. „Synowie ludzcy, wracajcie!” – to
w rzeczywistości jedyne słowa, które Bóg wypowiada w tym psalmie, niemal echo
Rdz 3,19. Jednak pamięć o śmiertelności stanowi dla osoby modlącej się powód
mądrościowej refleksji: „Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość
serca” (w. 12; por. Ps 39,5; Hi 38,21; Syr 17,2; 18,9-10). Rozpoznanie siebie
jako stworzenia przemijającego, odmiennego od Boga, naznaczonego skończonością,
jest w istocie prawdziwą mądrością. Z drugiej strony, krótko żyjący człowiek
polega na mocy Pana:
„Nasyć nas od rana swoją łaską,
abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć.
Daj radość według [miary] dni, w których nas przygniotłeś,
i lat, w których zaznaliśmy niedoli. (…)
A dobroć Pana Boga naszego niech będzie nad nami!
I wspieraj pracę rąk naszych,
dzieło rąk naszych wspieraj!” (ww. 14-15.17).
32. Człowiek, który się modli, wie, że jest słaby i śmiertelny; i w tej
sytuacji zanosi swój lament i błaganie przesiąknięte łzami (Ps 42,4; 56,9;
102,10). Niepewną sytuację przeżywają w szczególności osoby doświadczające
warunków ubóstwa gospodarczego (Ps 74,19; 86,1), samotne i bez pomocy (Ps 22,12;
25,19; 38,12), pozbawione sił przez starość (Ps 71,9.18) lub otoczone licznymi
i okrutnymi wrogami (Ps 3,2-3; 22,17; 69,5). Kiedy groźba śmierci staje się
realna, nieuchronna, dramatyczna (Ps 22,15-16), prośba do Boga zamienia się
w dramatyczne „wołanie” (Ps 13,2-3; 22,2-3), które jednak nie przestaje nigdy
być wołaniem pełnym ufności (Ps 22,23-25),
otwartym na pewność, że ostatecznie zwycięży moc życia życzliwego Boga (Ps
27,13; 49,16; 73,23-24; 116,9). Zostało to ukazane w sposób modelowy w Ps 16:
„Dlatego się cieszy moje serce, dusza się raduje,
a ciało moje będzie spoczywać z ufnością,
bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu
i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu.
Ukażesz mi ścieżkę życia,
pełnię radości u Ciebie,
rozkosze na wieki po Twojej prawicy” (ww. 9-11).
Ziemski człowiek, przerażony śmiercią, jest stworzony do nieśmiertelności (Mdr
2,23). Bóg, który go stworzył, to Bóg wierny, towarzyszący swojemu stworzeniu
w kolejnych pokoleniach (Ps 27,13; 116,9; 142,6), objawiający się mu jako
schronienie, pomoc i zbawiciel (Ps 18,3; 30,11; 55,17; 63,8; i in.).
W rzeczywistości niegodziwcy są niczym plewy rozproszone przez wiatr (Ps 1,4),
aby zniknąć jak dym (Ps 37,20). Sprawiedliwi natomiast otrzymują wieczną
witalność (Ps 1,3; 92,13-15). W modlitwie człowiek otwiera się na obietnicę
wieczności, ponieważ wyznając wiarę, śmiertelnik poddaje się Panu życia (Ps
30,4; 49,16).
Bóg daje poznać drogę życia
33.Tradycja prorocka przekazuje Boże Objawienie tym, którzy zastanawiają się nad sensem
krótkiego życia naznaczonego śmiercią. Jednocześnie głos Pana przedstawia się
jako pocieszająca obietnica dla wszystkich błagających o niebiańską pomoc.
W rzeczywistości istnieją dwa główne przekonania literatury prorockiej,
dotyczące przyczyny ludzkiej niepewności.
Przeciw głupiej ludzkiej wyniosłości
Pierwsza obserwacja proroków jest rozwijana, na sposób sapiencjalny, jako
ostrzeżenie skierowane do potężnych, i przyjmuje formę zaproszenia do rozważenia
przygodności każdego człowieka jako niezbędnej prawdy, która daje dostęp do
„bojaźni Bożej”, zasady mądrości, a zatem życia (Prz 1,7; 9,10; 15,33; Hi 28,28;
Syr 1,14). Nieuznawanie „stworzonej” natury istoty ludzkiej ujawnia się
historycznie jako aroganckie przekonanie, a nawet pogarda dla dzieła Boga.
Dlatego Izajasz, sprzeciwiając się pseudomądrości mędrców Jerozolimy
i krytykując ich głupie twierdzenie o bezkarności, przypomina obraz gliny
i garncarza:
„Biada tym, którzy się kryją przed Panem,
aby zataić swe zamysły,
których czyny spowite są mrokiem i którzy mówią:
«Kto nas zobaczy i kto nas pozna?»
Co za przewrotność!
Czyż można garncarza stawiać na równi z gliną?
Czyż może mówić dzieło o swym twórcy:
«Nie uczynił mnie»,
i garnek rzec o tym, co go ulepił:
«Nie ma rozumu?»” (Iz 29,15-16; por. Iz 45,9; Ps 94,8-11).
34. Wspaniały dar inteligencji, bogactwa oraz władza dają złudzenie, że
człowiek jest równy Bogu. Aby obnażyć to oszustwo ludzkiej wiedzy o sobie, Pan
przewiduje pozbawiony chwały kres arogancji (Iz 47,7-11; So 2,15). Jest to
w niezwykły sposób ogłoszone przez Ezechiela w wyroczni przeciwko królowi Tyru:
„Tak mówi Pan Bóg:
Ponieważ serce twoje stało się wyniosłe,
powiedziałeś: Ja jestem Bogiem,
ja zasiadam na Boskiej stolicy, w sercu mórz –
a przecież ty jesteś tylko człowiekiem a nie Bogiem,
(…) oto dlatego sprowadzam na ciebie cudzoziemców –
najsroższych spośród narodów.
(…) Czy będziesz jeszcze mówił: Ja jestem Bogiem –
w obliczu swoich oprawców.
Przecież będziesz tylko człowiekiem,
a nie Bogiem w ręku tego, który cię będzie zabijał”
(Ez 28,2.7-9; por. Iz 14,10-15; 51,12; Ez 31,1-14; Dz 12,21-23).
Mądre i zbawcze działanie Pana przejawi się więc w historii jako systematyczne
upokarzanie dumnych (Iz 2,17.22) i podnoszenie pokornych (Iz 29,19; por. 1 Sm
2,3-10; Ps 138,6; Hi 22,29; Syr 11,12-13; Łk 1,51-53). Nie chodzi przy tym
o prostą, historyczną aplikację zasady odwetu, ale raczej wskazuje się, jaka
jest prawda o człowieku w odniesieniu do objawiającej się chwały Bożej (1 Sm
2,3-8; Iz 26,5-6; Łk 1,52-53). W rzeczywistości Bóg wybiera to, co małe, słabe
i niezdolne właśnie po to, aby w nim mogła objawić się jakość miłosierdzia
Wszechmogącego Pana życia (Iz 41,14; 52,13-15; por. Mt 11,25-27).
Obietnica życia
35. Drugi wkład proroków jest zatem skierowany, jako słowo
pocieszenia (Iz 40,1), właśnie do tych, którzy doświadczają niepewności istnienia, jak
to się stało z ludem Izraela, gdy został wygnany do obcego kraju. Obraz trawy na
polu, emblemat ulotnego życia, jest następnie ukazywany w relacji do
manifestacji przytłaczającej siły życiowej:
„Wszelkie ciało jest jak trawa,
a cały wdzięk jego – jak polnego kwiatu.
Trawa usycha, więdnie kwiat,
lecz słowo Boga naszego trwa na wieki” (Iz 40,6.8).
Chwała Boża ukazuje się (Iz 40,5) tam, gdzie słabość przyjmuje z wiarą moc Pana,
która objawia się jako słowo regenerujące. Ono, posłane przez Najwyższego, nie
powraca do Niego, dopóki nie osiągnie celu, dla jakiego je posłał (Iz 55,10-11).
Pustynia rozkwitnie (Iz 35,1), a niewidomi, głusi i chromi odzyskają pełną
witalność (Iz 35,5-6). Nawet gdy cierpiący myślą, że wszelka nadzieja zgasła (Ez
37,11), głos proroczy rozbrzmiewa, ogłaszając nadejście Ducha zdolnego do
ożywienia wyschłych kości (Ez 37,1-10).
Bóg bowiem obiecuje: „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu
mój (…). Udzielę wam mego ducha, byście ożyli” (Ez 37,12.14). Oddech Pana Boga,
który na początku sprawił, że proch stał się żywą istotą (Rdz 2,7), działa
historycznie, dając życie wyczerpanemu ludowi. Także Izajasz czyni się
interpretatorem cudownego odrodzenia, pisząc:
„Ożyją Twoi umarli,
zmartwychwstaną ich trupy,
obudzą się i krzykną z radości
spoczywający w prochu,
bo rosa Twoja jest rosą światłości,
a ziemia wyda cienie zmarłych” (Iz 26,19).
Przyszłe pokolenia będą się karmić tym pocieszającym orędziem; powtórzy je
Daniel, ogłaszając zmartwychwstanie sprawiedliwych (Dn 12,2-3); a matka
Machabeuszy zaświadczy o tym w momencie, w którym jej dzieci będą poddawane
torturom (2 Mch 7,20-23). Objawienie Nowego Testamentu wpisze się w ten sposób
myślenia proroków (Dz 3,24-26; 23,6-8). Postać Eliasza, porwana przez Pana na
rydwanie ognia (2 Krl 2,11), stanie się zapowiedzią chwalebnego przeznaczenia
zbawionych (1 Tes 4,17).
Jezus z Nazaretu z pomocą ludzkiej słabości
36. Tradycja Nowego Testamentu przejmuje, jak już wspomniano, dziedzictwo
religijne starożytnych Pism i nadaje im charakter nowego i decydującego
Objawienia, gdy potwierdza, że w Chrystusie wszystkie obietnice życia
przepowiedziane przez proroków zostały wypełnione (Mt 8,16-17; Łk 24,27.44; Dz
3,18). Rzeczywiście, to On swoim słowem ożywia każde ciało (J 1,4; Jk 1,18; 1 P
1,23-25), to On wylewa Ducha, przez co śmiertelnicy powstają do nowego
i niezniszczalnego życia (Rz 8,11). Tylko Bóg może czynić cuda takiego rodzaju
(J 3,2; 9,33). Z tego powodu Jezus z Nazaretu, człowiek pośród ludzi, został
rozpoznany jako „Syn Boży” (Mt 14,33; Mk 1,1; Łk 1,35; J 11,27; i in.).
W Ewangeliach mamy różne sposoby opowiadania o kruchości, tymczasowości i niestabilności
człowieka. Są one nieustannie przedstawiane przez ewangelistów w celu
wywyższenia, na zasadzie kontrastu, boskiej mocy (dynamis, exousia) Pana Jezusa (Mt 9,8; Łk 5,17; 24,19; J 17,2) i żeby wskazać utrudzonym
i strapionym (Mt 11,28) źródło niezawodnej nadziei. Ludzką przemijalność
ilustruje przede wszystkim choroba, zapowiedź śmierci, kiedy przyjmuje postać gorączki (Mk 1,30), opuchlizny (Łk
14,1-4), „osłabienia” (astheneia), znaku zagrożenia zdrowia (Mk 6,56; Łk 9,2; J 4,46), utraty krwi (Mk 5,25-29)
lub strasznej plagi trądu (Mk 1,40; Łk 17,11-19). Są też sytuacje niepełnosprawności, takie jak bycie ślepym (Mk 8,22-25; 10,46-52) czy głuchoniemym (Mk 7,31-37),
doświadczanie paraliżu rąk (Mk 3,1-5) bądź stóp (Mk 2,1-12), w których przejawia
się niemożność – czasem długotrwałą (J 5,5), a w niektórych przypadkach wrodzoną
(J 9,1) – wykonania czynów właściwych człowiekowi. Jakość życia jest tak
radykalnie obniżona, że skazuje takich ludzi na mizerną egzystencję. W innych
relacjach ewangelicznych ukazywane są sytuacje poważnego zagrożenia, na przykład gdy tłumy znajdują się na pustyni, głodne i pozbawione zapasów (Mk
6,36-44; 8,1-9) lub gdy łodzią uczniów wstrząsa burza (Mk 4,35-41). Nawet
wrogość przeciwników wobec naśladowców Jezusa stanowi śmiertelne zagrożenie (Mt
10,17-25; J 16,2). Ludzie mogą także żyć w niewoli, ponieważ poddani są działaniu zgubnych sił (Mt 17,15), utożsamianych ze złym
duchem, który opanowuje człowieka (Mt 9,32-34; Mk 5,1-13; 9,14-27; Łk 8,2;
13,10-17).
37. Chrystus „nawiedza” (Łk 7,16) te różnorodne słabości, uzdrawiając chorych,
regenerując braki niepełnosprawnych, ratując przed śmiertelnym
niebezpieczeństwem, uwalniając opętanych, a nawet wskrzeszając umarłych (Mk 5,35-43 ; Łk 7,11-17; J 11,38-44). Inni mężowie Boży w historii
Izraela też otrzymali podobne moce od Pana: Mojżeszowi został dany dar leczenia
trędowatych (Lb 12,9-15), Eliasz i Elizeusz dokonali kilku cudownych czynów (1
Krl 17,10-16; 2 Krl 19-22; 4,1-7.38-44; i in.) i wskrzeszali umarłych (1 Krl
17,17-24; 2 Krl 4,18-37). Również o Izajaszu mówi się, że uzdrowił króla
Ezechiasza dziwnym okładem z fig (2 Krl 20,7). Tradycja ewangeliczna potwierdza
jednak przede wszystkim fakt, że uzdrowienie i regeneracja nie ograniczały się
do jakiejś sporadycznej interwencji, ale stanowiły istotę misji Jezusa (Mk 2,17;
Łk 4,16-21; Dz 2,22; 10,38) i codzienne wykonywanie Jego posługi (Mk 1,32-34;
6,54-56; Mt 9,35). Różne choroby i słabości są leczone przez Zbawiciela, a osoby
bezbronne, Żydzi czy poganie (Mk 7,24-30; Mt 8,5-13) stają się podmiotami
otrzymującym na nowo życie, jeśli ich prośba wypływa z autentycznej wiary (por.
Mt 13,58). Co więcej, boska moc Chrystusa została przekazana Jego uczniom,
posłanym na świat z tymi samymi mocami uzdrawiania, uwalniania i odradzania, tak
że historia na zawsze została naznaczona zbawczym działaniem Boga (Mt 10,1,8; Dz
2,43; 3,1-10; 9,36-41; i in.).
Wszystko to jest godne podziwu (Mk 2,12) i dlatego ewangeliści uznają to za
wypełnienie „mesjańskie”, za nadejście Królestwa Bożego (Mt 11,2-5; 11,20).
Człowiek, przerażony perspektywą śmierci i zniechęcony swoimi słabościami,
z miłością jest wspomagany w aspekcie „cielesnym”, ale przede wszystkim odradza
się wewnętrznie. Wiara w Chrystusa rzeczywiście uwalnia od strachu (Mk 5,36;
6,50; Mt 10,26.28.31; J 14,1.27; Hbr 2,15) i sprawia, że ludzie są pełni
nadziei, zdolni wychwalać Boga w szczery sposób i nieustannie (Mt 9,8; Mk 2, 12;
Łk 5,25-26; i in.). Pod warunkiem, że rozumie się znaczenie działania Jezusa (i
Jego apostołów) i przypisze się wartość „znaku” (sēmeion) zbawczym czynom dokonanym w historii.
38. Jest to kategoria stosowana przez ewangelistów (także w sensie krytycznym:
por. Mt 12,38-39) i rozwijana zwłaszcza przez św. Jana (J 2,11.23; 4,54; 6,2.14;
i in.). Uzdrawiając ślepego od urodzenia, Jezus uczynił coś niespotykanego (J
9,32). Niemniej Jego działanie miało przede wszystkim pokazać, że On jest
światłością świata, przez co tylko wiara w Niego naprawdę daje dostęp do życia
(J 1,9; 8,12; 9,5; 12,36). Łazarz opuścił grób, ale wrócił do niego. Podobny
jest los każdego śmiertelnika. Poprzez nadzwyczajne wydarzenie wskrzeszenia
zmarłego Chrystus objawił, że jest On „zmartwychwstaniem i życiem” (J 11,25).
W podobny sposób uzdrowienie sparaliżowanego stanowi znak przebaczenia grzechów
(Mt 9,1-8), rozmnożenie chlebów na pustyni to prorocza postać daru Chrystusa
w Jego ciele (J 6,51) i tak dalej. Jest to „życie wieczne”, które daje Chrystus
(Mk 10,30; Mt 25,46; J 3,15-16.36; 10,28; i in.), nie tylko lekarstwo pomagające
chwilowo na choroby lub przedłużenie tragicznego epilogu istnienia. Tak długo,
jak toczy się historia, zdarzają się konkretne i przemawiające znaki mocy Boga,
który wspiera przemijalność człowieka, co jednak wcale nie wyczerpuje Jego
zbawczego dzieła. Ewangeliści prowadzą nas wtedy ku dokonania przejścia w wierze
od znaku do rzeczywistości, akceptując eschatologiczny sens tego, co potwierdza
konkretny akt łaski. Z drugiej strony to jest to, co się zrealizowało jako
pierwotny i fundamentalny znak w osobie samego Jezusa, ukrzyżowanego
i zmartwychwstałego do nieśmiertelnego życia. Każdy człowiek, każdej rasy
i każdej epoki, zostanie wezwany do uznania w wydarzeniu swego zmartwychwstania
cudu życia danego na zawsze śmiertelnemu ciału.
39. Ewangeliści mówią nam, że Jezus z Nazaretu był często nazywany „Synem
Człowieczym” (Mt 11,19; 12,8; 16,13; Mk 2,10.28; i in.). Tytuł ten, nie bez
znaczenia apokaliptycznego (Mt 10,23; 13,41; 16,27-28; i in.), zawiera w sobie
jednak ideę, że Mesjasz, według własnej deklaracji, należy do rodzaju ludzkiego
i dlatego dzieli z braćmi ten sam stan słabości i śmiertelności (Mt 8,20; 12,40;
por. Rz 8,3; Flp 2,7; Hbr 2,17; 4,15). W rzeczywistości On również od urodzenia
doświadczał ubóstwa pielgrzymów (Łk 2,7) i groźby śmierci ze strony despoty
(którym był król Herod: Mt 2,13), cierpiał wygnanie (Mt 2,14-15), był poddany
w posłuszeństwie rodzicom (Łk 2,51), głodował na pustyni (Mt 4,2), doznawał
trudów wędrownego stylu życia i palącego pragnienia (J 4,6; 19,28), odczuwał
zmęczenie swoją posługą prorocką (Mt 17,17; Mk 3,20; 6,31-32), płakał nad
śmiercią swego przyjaciela Łazarza (J 11,35) i nadciągającym na Jerozolimę
nieszczęściem (Łk 19,41). Stał się obiektem wrogości i szyderstwa, grożono Mu
(Łk 4,28-29), prześladowano Go (Mk 3,6), w końcu torturowano i skazano na
okrutną i zniesławiającą agonię. Żył więc życiem ludzi, z dramatycznymi
aspektami cierpienia i upokorzenia (Flp 2,7-8), aż do śmierci i pogrzebu.
W głębi serca odczuwał udrękę w obliczu perspektywy przedwczesnego i bolesnego
końca (Mt 26,377-38; Mk 14,33-34; Łk 22,44) i jak wszyscy cierpiący, „za swych
dni doczesnych zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go
wybawić od śmierci” (Hbr 5,7); w rzeczywistości „chociaż był Synem, nauczył się
posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5,8).
Ale ten los, pozornie bezsensowny, ponieważ niesprawiedliwy – nawet jeśli
Chrystus dobrowolnie pragnie go w akcie miłości do Ojca i swoich braci (Mk
8,31-33; Łk 9,51; J 12,27) – jest drogą, która prowadzi do chwały (Łk 24,26; Flp
2,9). Jezus bowiem „dzięki swej uległości” Bogu „został wysłuchany” (Hbr 5,7),
zmartwychwstał trzeciego dnia – jak przepowiedział (Mk 8,31) – i stał się
„Pierworodnym spośród umarłych” (Kol 1,18; por. Rz 8,29; 1 Kor 15,23; Ap 1,5).
W Nim, Zmartwychwstałym, śmierć straciła wszelką moc, w Nim piekło zostało
ostatecznie pokonane (1 Kor 15,26; Ap 20,14; 21,4).
Wierzący w Chrystusa realnie uczestniczą w tajemnicy Jego życia (Rz 6,9-10; 2 Tm
1,10; Hbr 2,14-15). Oni również mają możliwość urzeczywistnienia w swym życiu
paschalnego wydarzenia przejścia od smutnej przemijalności tego świata do
wiecznej radości życia wiecznego (J 14,3.19; Ap 7,13-17). To ta pocieszająca
prawda, którą Paweł i inni apostołowie rozwijają w swoich listach.
Pawłowa pochwała słabości i nadzieja zmartwychwstania
40. Misterium ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa stanowi
kerygmatyczne centrum głoszenia apostolskiego (Dz 2,23-24; 3,13-15; 4,10;
i in.). Nawet Paweł w swoich listach koncentruje całą swoją „ewangelię” w tym stwierdzeniu (1
Kor 15,1-4; 2 Tm 2,8); a na paradoksalnej antynomii
„Ukrzyżowany-Zmartwychwstały” buduje swoją teologię powszechnego zbawienia. Dwa
elementy, które definiują wydarzenie chrystologiczne, są nierozłączne, więc
apostoł może potwierdzić, że tym, co zna, wręcz jego jedynym podmiotem
„poznania” i źródłem wiedzy jest „Jezus Chrystus ukrzyżowany” (1 Kor 2,2), nie
ignorując w ten sposób uwielbienia cierpiącego Sługi. Oto podsumowanie aspiracji
Pawła: „poznanie Go: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego
cierpieniach – w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do
pełnego powstania z martwych” (Flp 3,10-11).
Chwalić się słabościami
41. W świetle tajemnicy ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa Paweł
paradoksalnie traktuje jako powód do dumy (1 Kor 1,31; 2 Kor 11,30; 12,5) ludzką
przemijalność, która dla mądrych stanowi nierozwiązany problem, a dla ludzi
„tego świata” przedmiot odrazy (1 Kor 1,18-25). „Słabość” (astheneia), w swoim aspekcie kruchości, upokorzenia, poświęcenia, cierpienia i porażki,
zamiast być przeżywana jako sprzeczna z Bogiem i człowiekiem, jest przez wiarę
postrzegana jako miejsce, gdzie jasno objawia się ożywiająca siła Pana (1 Kor
4,9-13). Apostoł, sługa Chrystusa i Jego naśladowca (1 Kor 11,1), nie tylko
akceptuje, ale swobodnie wybiera drogę swego Mistrza (1 Kor 2,3; 2 Kor 10,10).
Ufa słowu Pana, który mu mówi: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości
się doskonali (teleitai)” (2 Kor 12,9). Z tego powodu Paweł wyznaje: „Najchętniej więc będę się chlubił
z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie
w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach
z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor
12,9-10). Nie są tu proponowane ideały stoickiego heroizmu ani radykalna pogarda
dla wartości życia. To, co ukazuje się jako doświadczenie wiary, wzorowo
przeżywane przez apostoła w jego służbie dla Chrystusa, to raczej triumf boskiej
mocy, która urzeczywistnia się w nędzy śmiertelnego ciała, porównanego do
„glinianego naczynia” (2 Kor 4,7). Z tego powodu życie ludzkie przedstawia się
w paradoksalnych barwach: „znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się
zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania,
lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy.
Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się
w naszym ciele” (2 Kor 4,8-10).
42. Niektóre teksty Pawłowe ukazują pewną relatywizację rzeczywistości
ziemskiej, motywowaną w niektórych przypadkach przekonaniem o zbliżającym się
powrocie (parousia) Pana (1 Kor 7,29-31); w innych przypadkach można zauważyć krytykę „ciała” (sarx) jako nosiciela grzesznej żądzy (Rz 8,6-8;
1 Kor 3,3; Gal 5,16-17.19-21; 6,8). Nie oznacza to spadku codziennego
zaangażowania chrześcijan dlatego, że „przemija postać tego świata” (1
Kor 7,31), lecz jest to jeszcze pilniejszym wezwaniem do aktywności zbawczej,
podejmowanej w duchu miłości (1 Kor 13,8-13; 1 Ts 5,8). Podsumowując, nauczanie
apostolskie podkreśla, że żadnej przemijającej rzeczywistości nie powinno się
przypisywać absolutnej wartości. Pociecha nie pochodzi z tego, co przemija, lecz
z odważnej proklamacji zmartwychwstania: Chrystus „bowiem został ukrzyżowany
wskutek słabości, to jednak żyje dzięki mocy Bożej. I my także niemocni jesteśmy
w Nim, ale żyć będziemy z Nim przez moc Bożą względem was” (2 Kor 13,4). Stąd
stwierdzenie Pawłowe: „Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można
stawiać na równi z chwałą, który ma się w nas objawić” (Rz 8,18; por. 2 Kor
4,17).
Nadzieja na zmartwychwstanie ciał
43. Zmartwychwstanie Jezusa, przedmiot doświadczenia dla licznych świadków (1
Kor 15,5-8), staje się dla Pawła fundamentem wiary w „zmartwychwstanie umarłych”
(1 Kor 15,13-14). Rzeczywiście, Chrystus jest nowym Adamem: „Stał się pierwszy
człowiek, Adam, istotą żyjącą, a ostatni Adam duchem dającym życie” (1 Kor 15,45);
jeśli wszyscy umrą z powodu tego pierwszego, „w Chrystusie wszyscy będą
ożywieni” (1 Kor 15,21-22; por. 2 Tm 1,10; 2,11).
Sposób, w jaki dokonuje się ten cud, pozostaje tajemnicą. Paweł posługuje się
więc obrazem ziarna, pojawiającym się również w Ewangelii Jana, aby opisać
zbawcze wydarzenie Chrystusa (J 12,24). Metafora służy apostołowi do
przedstawienia godnej podziwu przemiany ludzkiego ciała, które „zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś
niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe –
powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe (sōma psychicon) – powstaje ciało duchowe (sōma pneumatikon)» (1 Kor 15,42-44).
Paweł mówi o „ciele”, chcąc wskazać, że w wydarzeniu eschatologicznym przetrwa
tożsamość każdego człowieka, bez żadnego stopienia się ani wchłonięcia w jakąś
magmę; z drugiej strony, używając oksymoronu, definiuje „ciało duchowe” jako
osobę przekształconą przez Ducha Bożego, upodobnioną do Chrystusa, nowego Adama,
który stał się „człowiekiem niebiańskim” (1 Kor 15,49) z powodu zmartwychwstania
ciała.
44. Zmartwychwstanie nie eliminuje zatem ciała, wręcz je wywyższa, czyniąc je
nieśmiertelnym i chwalebnym. Los ten nie dotyczy jedynie pojedynczego człowieka.
Posługując się obrazem rodzącej kobiety (zastosowanym przez Jezusa w J 16,21),
Paweł przywołuje proces życiowy obejmujący całe stworzenie, poddane przemijaniu
i zepsuciu, cierpiące z powodu porodu, lecz oczekujące cielesnego „odkupienia”,
które będzie stanowić chwalebne wypełnienie zbawienia, dokonanego przez Boga
i Jego Ducha życia (Rz 8,18-23.28-30). Bóg mówi: „Oto czynię wszystko nowe” (Ap
21,5), a zatem to, co zostaje ogłoszone, jest nie tylko „nowym człowiekiem” (Ef
2,15; 4,24), ale także „nowym stworzeniem” (2 Kor 5,17; Gal 6,15), „nowymi
niebiosami i nową ziemią” (2 P 3,13; Ap 21,1), w których „śmierci już odtąd nie
będzie, ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już nie będzie, bo pierwsze rzeczy
przeminęły” (Ap 21,4). Jest to misterium (wydarzenie) wiary i nadziei,
oczekiwane z wytrwałością przez wierzących, którzy „mają pierwsze dary Ducha”
(Rz 8,24-25), zasadę życia wiecznego.
2. „Boskie” tchnienie w człowieku
45. Motyw człowieka jako „stworzenia” będącego dziełem Boga, jest często wspominany w Piśmie Świętym, żeby
podkreślić jego kolosalną różnicę w stosunku do Stwórcy, a zatem wzbudzić
w sercu pokorę jako drogę do prawdy. Ten sam motyw może mieć w pewnym sensie
przeciwny aspekt, gdy przywołuje troskę Pana w akcie stworzenia (Iz 64,7) i dary
duchowe, które kwalifikują istotę ludzką (Syr 17,3-11).
Warto zauważyć, jak wspomniano na początku tego rozdziału, że opis stworzenia
w Rdz 2 wykorzystuje obraz „tchnienia” Boga, które przenikając proch formowany przez Stwórcę, czyni go „żywą” istotą, odmienną od wszystkich innych stworzeń (Rdz 2,7). W tym fragmencie
wykorzystano jeden z licznych sposobów ekspresji, jakie w Piśmie Świętym próbują
dać wyobrażenie o szczególnym, istotnie wyjątkowym statusie człowieka. W Biblii
znajdujemy bowiem bogatą różnorodność wyrażeń, metafor i pojęć, mających na celu
rozjaśnienie tajemnicy istoty ulepionej z ziemi, a obdarzonej, w pewnym sensie,
„boskim” potencjałem. Z daru płynie także „powołanie” człowieka, rozumiane jako
osobiste i wspólnotowe zadanie, które należy wykonać w historii, zgodnie
z planem Stwórcy. Wszystko to „objawia” Bóg, tak aby człowiek został oświecony
prawdą o swojej godnej podziwu naturze. Zobaczmy teraz, jak zarysowany tu motyw
jest przybliżany w różnych tradycjach literackich Pisma Świętego.
Człowiek na obraz żyjącego Boga (Rdz 1,26-27)
46. Pierwsza relacja o stworzeniu (w Rdz 1) przekazuje innym językiem to, co
jest powiedziane w Rdz 2,7 poprzez obraz „tchnienia” Boga; faktycznie uznaje ona
szczególną naturę i niezwykłą godność osoby ludzkiej, stwierdzając, że ’ādām został „stworzony na obraz według podobieństwa” Boga (Rdz 1,26).
Kilka wyjaśnień terminologicznych
Przede wszystkim należy zauważyć, że w Rdz 1,26 nie jest powiedziane, że Bóg
stwarza istotę ludzką „na swój obraz i podobieństwo”, jak to zwykle się wyraża,
ale dosłownie: „na obraz według podobieństwa”, który może być oddane
w tłumaczeniu dynamicznym „na obraz przypominający”. Mówiąc o tym samym
zdarzeniu, w Rdz 1,27 używa się tylko terminu „obraz”, podczas gdy w Rdz 5,1
tylko „podobieństwo”.
Słowo „obraz” (s.elem) odnosi się do malowidła lub figury (1 Sm 6,5.11; Ez 23,14), przedmiotów,
których funkcją jest uwidocznienie tego, co nieobecne czy nawet niewidoczne
(por. Mdr 14,15-17). Rzeczownik ma ogólnie negatywną konotację. W kilku tekstach
określa idola (Lb 33,52; 2 Krl 11,18; Ez 7,20; 16,17; Am 5,26), czyli przedmiot,
który nie słyszy, nie mówi, nie może działać (Ps 115,5-7), będąc czymś „martwym”
(Mdr 13,18; 15,5). To z kolei uwypukla jakość istoty ludzkiej, która – zgodnie
z twierdzeniem z Rdz 2,26 – jest powołana do „reprezentowania” Boga właśnie
dlatego, że żyje i może komunikować się z innymi podmiotami duchowymi. Jeśli
prawdą jest, że w Psałterzu termin s.elem odnosi się do człowieka w sensie efemerycznego stworzenia (Ps 39,7;
78,20), to ów niuans nie jest sprzeczny z tym, co zostało zarysowane przez
Księgę Rodzaju; w istocie ludzkie stworzenie jest „figurą” Boga właśnie
w kruchości ciała i przygodności historii.
Rzeczownik abstrakcyjny „podobieństwo” (demût) wyraźnie określa związek podobieństwa między dwiema rzeczywistościami, tak jak
dzieje się to między pewnym przedmiotem a jego obrazowymi reprodukcjami albo
glinianymi figurami (Ez 23,15). Kiedy ludzie otrzymali od Boga przywilej
zmysłowego postrzegania nadludzkich istot lub wydarzeń, autorzy biblijni zostali
zmuszeni powiedzieć, że to, co zobaczyli, było „podobne” do rzeczywistości
ziemskiej (Ez 1,5.26; 10,21-22; Dn 10,16). Otóż Bóg jest z pewnością
„nieporównywalny”, nic nie może być z Nim porównane (2 Sm 7,22; Iz 40,18; Jr
10,6-7; Ps 86,8). A jednak – jak mówi Pismo – człowiek nosi w sobie cechy
boskości. Wielu komentatorów sugerowało, że wyraz „podobieństwo” miał na celu
złagodzenie wartości nadanej rzeczownikowi „obraz”, określając, że kopia
(człowiek) z pewnością nie może być uważana za identyczną z oryginałem (Bóg).
Wydaje się jednak bardziej prawdopodobne, że za pomocą tego terminu autor Rdz 1
chciał podkreślić uprzywilejowane podobieństwo między człowiekiem a Stwórcą,
które stanowi pierwotną podstawę historycznego dialogu między dwoma podmiotami.
To, że Bóg chciał uczynić ’ādām na swój obraz, oznaczałoby, innymi słowy, że zamierzał nawiązać z nim
osobistą więź przymierza (Syr 17,12; 49,16; por. Ps 100,3).
Jeśli chodzi o Biblię hebrajską, wyrażenie „na obraz Boży” pojawia się tylko
w kilku fragmentach Księgi Rodzaju, w których również sugerowane są pewne ważne aspekty dla zrozumienia sensu tego
wyrażenia.
Człowiek – pasterz istot żywych
47. W Rdz 1,26 zapowiedź boskiego planu „uczynienia człowieka na obraz” Boga
jest od razu połączona ze zwrotem, często tłumaczonym imperatywem (lub iussivum), ale być może lepiej sformułować go za pomocą wyrażenia o charakterze
konsekutywnym (lub finalnym): „niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem
powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po
ziemi!”. W powyższym tekście ’ādām jest postrzegany jako władca, ponieważ jest obdarzony władzą nad
pozostałymi żywymi istotami. Ten ważny wymiar został potwierdzony niemal
natychmiast w tekście następującym po nim i prawie tymi samymi słowami, jako
urzeczywistnienie boskiego błogosławieństwa (Rdz 1,28).
Uniwersalnej i wyłącznej dominacji ludzi nad zwierzętami nie można utożsamić ze
skupiającym się na sobie i gwałtownym despotyzmem, ponieważ w tej
paradygmatycznej narracji wszystkie istoty żywe otrzymują trawę polną jako
żywność (Rdz 1,29-30), a zwłaszcza dlatego, że przemoc nie byłaby zgodna
z obrazem Boga. Stwórca faktycznie sprawuje swoją władzę, aby chronić i promować
życie swoich stworzeń (Ps 36,7; por. Rdz 7,1-3; Jon 4,11; Ps 145,9; Syr 18,13;
Mdr 11,24), dając im istnienie, pożywienie, płodność i instynkt użyteczny dla
ich przetrwania. Człowiek, jako figura Boga na ziemi, otrzymuje zatem zadanie
wspierania aktywności Bożej, sprzyjającej innym żywym istotom.
Możemy więc zadać sobie pytanie, jak konkretnie wyraża się ta suwerenna zdolność
i misja „panowania” nad zwierzętami. Należy wykluczyć, że dominacja jest
równoznaczna ze „zniewoleniem” dla ludzkich potrzeb, ponieważ nie odpowiada to
sposobowi działania Boga. Chcąc lepiej zrozumieć „panowanie” według boskiego
modelu, należy przyjąć perspektywę symboliczną i odwołać się do wizerunku
„pasterza”, używanego w różnych tekstach biblijnych, aby właściwie zrozumieć
działanie Boga wobec ludzi (Iz 40,11; Jr 31,10; Ez 34,11-16; Syr 18,13; J
10,1-18).
Podobnie człowiek jest powołany, żeby wykorzystać cały swój potencjał do
zatroszczenia się o powierzone mu życie, postępując z pełną łagodnością, by
każde zwierzę, zgodnie ze swoim gatunkiem, mogło żyć w harmonijnym związku
z całym stworzeniem. Oznacza to dla człowieka konieczność wielkiej mądrości
w poszanowaniu boskiego dzieła, z ekologiczną odpowiedzialnością, która
w historii, szczególnie w historii najnowszej, nie zawsze była poważnie
traktowana.
Człowiek powołany do rodzenia życia
48. W Rdz 1,27 powtarza się dwukrotnie, że „Bóg stworzył
’ādām na swój obraz”, wskazując, jako przedmiot Bożego działania, istotę ludzką
bez względu na płeć, pochodzenie czy kulturę. Z tego powodu, że różni się od
zwierząt, stworzonych „każde według gatunku” (Rdz 1,21.24–25), dlatego, że ma
szczególną naturę, człowiek jest obrazem Jedynego Boga (Pwt 6,4).
Autor natchniony dodaje następnie wyjaśnienie, zaskakujące w tym kontekście:
„stworzył ich mężczyzną i kobietą”. W ten sposób wprowadza się aspekt
pluralizmu, z wyjaśnieniem zróżnicowanej tożsamości seksualnej, dzięki czemu
każda osoba będzie na obraz Boga w określony sposób cielesny (ze wszystkim, co
się z tym wiąże) oraz w relacji z drugą osobą, inną od siebie. Syrach zauważa,
że Bóg stworzył wszystko „parzyste, jedno naprzeciw drugiego”, tak że „jedno
umacnia dobro drugiego” (Syr 42,24-25). Zatem dla każdego człowieka odniesienie
do płci przeciwnej będzie przypominać ograniczenia wpisane w ciało,
a jednocześnie pojawi się odwołanie do związku, z którego rodzi się życie, do
tego czynu, w którym realizuje się ważny aspekt jego istnienia – istnienie na
obraz Boga. Jeśli bowiem człowiek jest podobny do zwierząt, ponieważ są one
„samcami i samicami”, to jednak jest również podobny do Boga, ponieważ jest
w stanie dać życie w miłości i dla miłości. Dlatego nie można opisać aktu
poczęcia i rodzenia człowieka (il generare umano) po prostu jako owocu cielesnego związku, gdyż akt ten jest zdolny do wyrażenia
swej „boskiej” jakości, kiedy realizuje się on zgodnie ze sposobem, w jaki Bóg
daje życie każdemu człowiekowi, to znaczy w bezinteresownej miłości. Temat ten
zostanie szeroko rozwinięty w trzecim rozdziale Dokumentu.
Człowiek jako dziecko Boga
49. Związek między obrazem Boga a aktem rodzenia potwierdza inny fragment
z Księgi Rodzaju. Kontynuując opowiadanie o początkach, autor natchniony raz
jeszcze powtarza, że „gdy Bóg stworzył człowieka, na podobieństwo Boga stworzył
go” (Rdz 5,1). I to stwierdzenie wprowadza akt poczęcia i rodzenia właściwy dla
człowieka, przedstawiony przy użyciu tych samych terminów (nawet jeśli literacko
odwróconymi), które charakteryzowały boskie działanie w Rdz 1,26: „Adamowi (…)
urodził się syn [Set], podobny do niego jak jego obraz” (Rdz 5,3). Staje się jasne, że cecha „bycia podobnym do niego” to ta, którą
syn otrzymuje od swego ojca w chwili narodzin. Każda osoba rzeczywiście nosi
ślad rodzica w swoim ciele. Tak w tej bardzo krótkiej adnotacji daje się
początek motywowi człowieka w jego rzeczywistości „syna Bożego” (Łk 3,38; Dz
17,28-29), motywowi, który – jak zobaczymy – zostanie rozwinięty, otrzymując
niezwykle istotne znaczenie antropologiczne i teologiczne.
Człowiek odpowiedzialny za życie
50. Ostatni fragment Księgi Rodzaju, w którym pojawia się wyrażenie „na obraz
Boży”, znajduje się w Rdz 9. Narrator wcześniej stwierdził, że szalejąca
niegodziwość ludzi, zwłaszcza w postaci niemoralności i „przemocy” (Rdz
6,11.13), niesie ryzyko położenia kresu projektowi Stwórcy (Rdz 6,5). Człowiek
powołany, by dawać życie i je chronić, paradoksalnie udowodnił, że jest
niszczycielem Bożego dzieła. Wówczas konieczna stała się interwencja Boga,
przedstawiona w dwóch aspektach: z jednej strony dramatyczna z powodu strasznej
kary powodzi, która gładzi winnych, a w której uczestniczą także wszystkie żywe
gatunki. Z drugiej strony jest to interwencja zbawcza, prezentowana w historii
Noego z jego rodziną i każdym rodzajem zwierząt, dającymi początek swoistemu
nowemu stworzeniu z nową ludzkością. Wszystko to wieńczy wieczne przymierze
między Stwórcą a istotami żyjącymi, w którym Bóg zobowiązuje się nie karać już
potopem (Rdz 8,21), i w którym wylewa ponownie na ludzkość swoje
błogosławieństwo, niosące ze sobą płodność i władzę nad zwierzętami
(Rdz 9,1.2.7). Dlatego właśnie, że jest tu zapowiadane nowe stworzenie, nie
należy się dziwić, że wspomina się tu także, iż człowiek „został stworzony na
obraz Boga” (Rdz 9,6).
Nowe nie jest jednak prostym powtórzeniem starego. Autor biblijny przedstawia –
w zestawieniu z Rdz 1 – dwie znaczące zmiany, które należy zawsze odczytywać
w świetle „obrazu Bożego”; w rzeczywistości są to dwa nowe „przykazania”,
angażujące ludzkiego partnera przymierza w ochronę życia (symbolizowanego przez
„krew”).
51. Pierwsza zmiana dotyczy sposobu żywienia: człowiekowi oferuje się nie
tylko (roślinne) pożywienie w postaci „każdego zioła” i „każdego drzewa
owocującego” („wszelkiej rośliny przynoszącej ziarno” i „wszelkiego drzewa,
którego owoc ma w sobie nasienie” – według Rdz 1,29), ale także daje się mięso
zwierząt (Rdz 9,3), jakkolwiek z ważnym zastrzeżeniem, aby nie „jeść mięsa
z krwią życia” (Rdz 9,4). Normę tę interpretowano jako niemożliwą już do
powstrzymania koncesję na przemoc. Należy jednak wskazać, w jaki sposób
przykazanie mówi coś o człowieku w kontekście jego podobieństwa do Boga.
W formie prawa rytualnego w sposób symboliczny wskazuje się, jaka powinna być postawa człowieka w dalszej historii: może
zabić zwierzę, o ile ten akt wspiera istnienie człowieka. Nie będzie to uważane
za naganną przemoc, gdy zostanie przeprowadzone w taki sposób, aby nie zniszczyć
życia na zawsze. Rozróżnienie między tymi dwoma działaniami (zabijanie
i szacunek) nie jest łatwe do uchwycenia. Użyteczne w tym względzie staje się
przypomnienie drobnego przykazania z Księgi Powtórzonego Prawa, które nakazuje
zabierać tylko jaja ptaka, pozwalając matce odejść (Pwt 22,6-7). Reguła ta
wyjaśnia, w jaki sposób człowiek otrzymuje korzyść ze stworzenia („jedz”), pod
warunkiem, że nie ma to wpływu na zasadę życiową („krew”). Wszystko to można
postrzegać jako metaforę modelu dokonywania osobistego osądu i odkrywania: co
jest sprawiedliwe i dopuszczalne, a co nie.
52. Druga kwestia, jeszcze ważniejsza, jest sformułowana jako aksjomat prawny
o charakterze mądrościowym, cennym ze względu na jego wyrafinowaną konstrukcję
literacką, która podkreśla, poprzez paronomazję, związek między „krwią”
a „człowiekiem” (Rdz 9,6a):
„kto rozlewa
krew (dām)
człowieka (’ādām),
przez człowieka (’ādām)
jego krew (dām)
zostanie rozlana”.
Powierza się tutaj człowiekowi zadanie wymierzania sprawiedliwości poprzez
nałożenie kary proporcjonalnej do przestępstwa, a konkretnie – w przeciwieństwie
do tego, co zostało przepisane (odnośnie do Kaina) w Rdz 4,15 – otrzymał on moc
uśmiercenia zabójcy, właśnie w celu obrony życia. Mandat ten jest bezpośrednio
związany z motywacją: „bo człowiek został stworzony na obraz Boga” (Rdz 9,6b).
W tym ostatnim zdaniu z jednej strony potwierdza się podstawową wartość życia
ludzkiego (ze względu na jego szczególne pochodzenie od Boga), a każdy, kto go
nie szanuje, popełnia grzech wobec samego Boga (Prz 14,31). Z drugiej strony
uznaje się, że człowiek jest obrazem Boga także w akcie karania – w sposób
proporcjonalny – tego, kto zgładził ludzkie życie (l’uomo è immagine di Dio nel punire in modo proporzionato colui che ha soppresso
la vita umana). Akt sprawiedliwości to akt suwerenny i obowiązkowy, powierzony tym, którzy
w historii reprezentują Boga w poskramianiu i karaniu zła (por. Iz 11,4;
Ps 82,1-6; 101,3-8).
53. W komentowanym przez nas tekście zachowanie człowieka całościowo cechuje
zasada „odstraszania”: dobrze ujmuje to zdanie zapisane w Rdz 9,2: „wszelkie zaś
zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo podniebne niechaj się was boi i lęka”; słowa
te wyrażają władzę człowieka nad zwierzętami, podczas gdy ekstremalne zagrożenie
karą śmierci pojawia się w historii jako hamulec przemocy ludzkiej (Rdz 9,6).
Chociaż przedstawiane jako wyraz przymierza pokoju (Rdz 9,8-16), ta (rytualna
i prawna) regulacja jest jedynie niedoskonałą postacią „nowego przymierza”,
które zostanie ustanowione we krwi Chrystusa, celebrowane w bezkrwawym rytuale
chleba i wina i regulowane nie groźbą kary, ale przez pełnego miłości ducha
przebaczenia, w posłuszeństwie temu, czego Syn chciał i urzeczywistnił jako
powszechne pojednanie.
Człowiek może/winien być „jak Bóg” w praktykowaniu sprawiedliwości
54. Po przedstawieniu panoramicznej wizji całej ludzkości (Rdz 1–11),
z dominującym podkreśleniem jej przestępstw, autor biblijny skupia swoją uwagę
na dziejach ludu Abrahama. To dzięki zrozumieniu znaczenia tej konkretnej
historii i przyjęciu jej przesłania czytelnik rozumie, jaka cecha upodabnia
człowieka do samego Boga. Jest to wkład tradycji literackiej Tory, poczynając od
rozdziału 12 Księgi Rodzaju.
Każda osoba (jako syn człowieka, ’ādām) jest w stanie słuchać boskiego głosu, mówiącego w sekretnym wnętrzu sumienia
(por. Rz 2,14-15), ukazując w ten sposób swoją naturę bytu inteligentnego,
wolnego, powołanego do relacji posłuszeństwa i miłości do Boga. Taki potencjał,
wpisany w ludzką naturę, został historycznie zrealizowany, według Pisma
Świętego, u niektórych postaci, z którymi Pan zawiera przymierze, jak to się
stało z Noem (Rdz 9), z Abrahamem (Rdz 15 i 17) i z jego potomkami (Wj 2,24).
Przede wszystkim lud Izraela nawiązuje trwałą więź z Panem (Wj 19-20; Pwt 5),
zawierając przymierze (Wj 24,3.7; Pwt 26,17-18), które pomimo asymetrii stron
przymierza, zakłada elementy podobieństwa i duchowej komunii między podmiotami.
Jedną z metafor wyrażających ten związek jest synostwo: Izrael jest faktycznie
nazywany „synem” (Pwt 14,1; 32,5-6.19-20; Iz 1,2; Jr 3,19; 31,20; Oz 2,1; 11,1;
Ml 1,6; itd.), a raczej „pierworodnym” Pana (Wj 4,22; Jr 31,9).
55. Synowska natura jest konkretnie przeżywana wówczas, gdy Izrael naśladuje
Boga (por. Ef 5,1: „Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane”).
W ten sposób w Torze omawia się pojęcie podobieństwa do Boga: jeśli Pan umiłował
ojców (Pwt 4,37; 10,15), ich potomkowie są w konsekwencji wezwani, aby
odpowiedzieć Mu tymi samymi uczuciami (Pwt 6,5; 10,12; 11,1.13; i in.). Pan
odpoczął siódmego dnia, a Izrael uczyni to samo (Wj 20,10-11); Bóg uwolnił lud
od niewoli egipskiej, a ojciec rodziny musi wykonać ten sam gest w dzień szabatu
wobec swoich podwładnych; podobnie każdy pan dokona wyzwolenia niewolnika
w siódmym roku. Pan miłuje obcokrajowca (Pwt 10,18), a postępując w taki sam
sposób, Izrael działa jak Bóg (Pwt 10,19). I tak dalej. Podobieństwo do Boga
będzie realne w takiej mierze, w jakiej Izrael pójdzie za Nim drogą
sprawiedliwości (Pwt 6,25) i świętości. Księga Kapłańska powtarza: „Bądźcie
świętymi, bo Ja jestem święty Pan, Bóg wasz” (Kpł 11,44-45; 19,2; 20,26; 21,8;
por. Wj 19,6; Pwt 26,19).
Mądrość pośredniczką życia i władzy
56.Teksty mądrościowe, w sposób typowy dla tej literatury, przyjmują uniwersalną perspektywę,
czerpiąc ze znanych im skarbów Objawienia i przekazując je wszystkim narodom.
Mędrcy czynią zadość prawdzie, umieszczając człowieka na właściwym mu miejscu
w kontekście stworzenia:
„Pan stworzył człowieka z ziemi
i znów kazał mu do niej wrócić.
Dał ludziom dni pod liczbą i czas odpowiedni,
dał im też władzę nad wszystkim, co jest na niej.
Przyodział ich w moc podobną do swojej
i uczynił ich na swój obraz.
Lęk przed nimi wpoił wszystkiemu, co żyje,
aby panowali nad zwierzętami i ptactwem.
Dał im wolną wolę, język i oczy,
uszy i serce zdolne do myślenia.
Napełnił ich wiedzą i rozumem,
o złu i dobru ich pouczył.
Umieścił oko swoje w ich sercu,
aby wielkość swoich dzieł im ukazać” (Syr 17,1-8).
Z jednej strony – jak wspomniano – mędrcy podkreślają ograniczenie istoty
ludzkiej (Syr 18,8), a zatem potrzebę „bojaźni Bożej” jako radykalnej zasady
mądrości (Pr 1,7; 2,5; Koh 5, 6; Syr 1,14.16.18.20); z drugiej strony pamiętają,
że „lampą Pana jest duch człowieka, bo wnętrza głębi przenika” (Prz 20,27; por.
1 Kor 2,10-11) i dlatego wskazują każdemu, kto chce słuchać, niewyczerpane
źródło życia i godności wypływające z mądrości przekazanej człowiekowi przez
Boga (Prz 2,7-22; 3,13-26; Syr 4,12-13; 6,18-37; 15,1-6; Mdr 7,7-14; 8,5-8.18),
powołanemu przez Stwórcę do roli władcy świata.
57. Jeśli prawdą jest, że mędrcy Izraela przekazują owoce swojej wielowiekowej
tradycji, wzbogaconej szczególnym doświadczeniem jakiegoś wybitnego nauczyciela
(Prolog Syracha 7-14), to jednocześnie stale potwierdzają, że Bóg jest źródłem
mądrości (Syr 39,6; Mdr 8,21) i dlatego od Niego otrzymuje się inteligencję,
wskazania i owoce życia (Syr 51,13-14; Mdr 8,21). Bóg chciał uczynić istotę
ludzką uczestnikiem tego swojego wewnętrznego przymiotu duchowego (sua intima qualità spirituale) (Mdr 7,7; 9,1-18), przez który stworzył świat i nim rządzi (Prz 8,22-31; Syr
24, 3-22; Mdr 8,1) – tak, że poprzez ten fundamentalny przymiot mądrości dane
jest człowiekowi upodobnić się do Stwórcy i Pana. W rzeczywistości to w tradycji
mądrościowej i dzięki darowi mądrości przypomina się, że człowiek został
stworzony na obraz Boga (Syr 17,3; Mdr 2,23) i otrzymał moc rządzenia ziemią
(Prz 8,15-16; Syr 4,15; Mdr 6,20-21; 8,14).
Boski oddech, który według Rdz 2,7 ożywił człowieka, utożsamiany jest
w literaturze mądrościowej z „duchem” mądrości (Mdr 1,5-6; 7,22-30). Czyni on
człowieka, będącego jedynie stworzeniem, kimś „nieśmiertelnym” (Mdr 2,23; 4,1;
5,5.15; 6,18; 8,13.17), charakteryzując go jako dokładnie podobnego do Boga.
I zgodnie z wizerunkiem tego ’ādām, któremu powierzono odpowiedzialność za istoty żyjące, mędrcy Izraela
przypominają człowiekowi o jego powołaniu jako władcy. Zadanie rządzenia może
być jednak wykonywane przez niego w sposób sprawiedliwy (Mdr 1,1) – zgodnie
z modelem boskiej „dominacji” nad światem – tylko dzięki mądrości, jaką Pan
obdarza tych, którzy jej pragną i wzywają (Syr 51,13-14; Mdr 8,21-9,17).
Człowiek Boży
58. Księgi prorockie, nie odwołując się do wyrażenia „(na) obraz Boga”, przedstawiają czytelnikom
idealną postać człowieka zgodną z Bożym planem; czynią tak nie tylko
potwierdzając to, co mówią teksty „fundacyjne” o projekcie Stwórcy (Rdz 2-3
i Rdz 1), ale także poświadczając jego konkretną realizację w historii. Istnieją
dwa modele człowieka, w których objawia się jego „duchowy” stan przypominający
Pana; w odniesieniu do obu tych modeli proroctwa Starego Testamentu, oprócz
wskazania ich historycznej manifestacji, odsyłają do ich doskonałego spełnienia
eschatologicznego.
Król według serca Bożego
Wiele postaci na kartach Biblii jest przedstawianych jako przykładni przywódcy
ludu Bożego, by wspomnieć Mojżesza, Jozuego, Deborę, czy Samuela. Ich rola
„pasterzy” Izraela upodabnia ich do Pana. Ale to postać króla jest przede
wszystkim identyfikowana – nie bez pewnych kontestacji (1 Sm 8) – jako ta,
w której boski dar jest w pełni realizowany. W szczególności król Dawid,
„człowiek według serca Bożego” (1 Sm 13,14; por. Dz 13,22), zapowiedź Mesjasza
(Jr 3,15; 30,9), jest ukazywany jako strona specjalnego przymierza z Panem
i beneficjent obietnicy wiecznego królestwa (2 Sm 7,8-16; Ps 89,20-38).
Faktycznie, z rodu Dawida powstanie ten, który, obdarzony przez Boga niezwykłymi
cnotami, będzie miał moc panowania wiecznie na ziemi, przynosząc powszechny
pokój. Prorok Izajasz czyni się zwiastunem tej obietnicy w sekcji „Emmanuela”,
gdy ogłasza:
„Na Jego barkach spoczęła władza.
Nazwano Go imieniem:
Przedziwny Doradca, Bóg Mocny,
Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju” (Iz 9,5).
Oto „boskie” cechy nadane człowiekowi, które w historycznej rzeczywistości
sprawiają, że stworzenie staje się obrazem Boga Zbawiciela. Są one owocem
„ducha” (rûăh.), wylanego przez Pana na jego króla:
„I spocznie na niej Duch Pański,
duch mądrości i rozumu,
duch rady i męstwa, duch wiedzy
i bojaźni Pańskiej” (Iz 11,2).
To, czego mędrcy Izraela pragną i wzywają, jest obiecane przez proroków
i znajdzie swe pełne spełnienie w historii Izraela, kiedy pojawi się doskonały
obraz Pana, „syn Dawida” (Iz 11,1; Jr 23,5; 30,9; 33,15-16; Mi 5,1-3; Mt 1,1; Rz
1,3), który dzięki godnej podziwu mądrości i boskiej mocy przyniesie
błogosławieństwo całemu światu.
Prorocy, mężowie Boży
59. Jednak, zgodnie z tradycją prorocką, istnieje inny model człowieka,
w którym manifestuje się podobieństwo do Boga. Model ten nie jest tylko
obietnicą dotyczącą odległej przyszłości, ale jawi się jako stale obecny
w historii ludu Bożego. Chodzi o postać proroka, człowieka Słowa, człowieka
boskiego Ducha.
Człowiek Słowa. Zgodnie z historią z Rdz 1, Bóg od samego początku „mówi”, a Jego słowa
stanowią początek (principio) wszystkiego, każdej żywej istoty, każdej rzeczywistości duchowej. To źródłowe
Słowo (Parola originaria) oznacza początek historii, w ramach której Stwórca będzie je nieustannie
wysyłał, aby dawało życie (Iz 55,10-11). Istota ludzka została stworzona jako
podmiot zdolny do zrozumienia i przekazywania boskiej mowy, i taki potencjał
jest realizowany, gdy człowiek swobodnie przyjmuje Słowo i podejmuje się zadania
dalszego przekazywania go. Faktycznie, Bóg objawia się poprzez działania
i słowa, a te ostatnie są przekazywane przez ludzi. Przekazujący Słowo jest
obdarzony tytułem „człowieka Bożego” (Joz 14,6; 1 Sm 2,27; 9,6; 1 Krl 12,22;
17,24; 2 Krl 5,8; i in.), „Sługi (Pana)” (Wj 14,31; Lb 12,7; Joz 24,29; 2 Sm
3,18; 2 Krl 9,7; Jr 7,25; Am 3,7; i in.) i „proroka” (Rdz 20,7; Pwt 18,15;
34,10; 1 Sm 3,20; Jr 1,5; Am 2,11; Ml 3,23; i in.). Te określenia akcentują
ludzką rolę „autorytatywnego” reprezentowania Boga. Ponieważ prorocy mówią
głosem Boga, ich słowa są słowem Bożym. Posiadają taką samą moc, jak władca
świata, aby „niszczyć i budować” (Jr 1,10; 18,7), aby zapoczątkować karzące
wydarzenia (1 Krl 17,1) i aby cudownie doprowadzić do manifestacji zbawienia (1
Krl 17,16). Osoba proroka uwydatnia zatem, i to w sposób wzorcowy, jak istota
ludzka może być i jest w rzeczywistości obrazem i podobieństwem Boga.
60.Człowiek Ducha. W Rdz 1,2 Duch unoszący się nad wodami przewodniczy w dziele stworzenia,
podczas gdy w Rdz 2,7 mówi się, że ’ādām został ożywiony, ponieważ Stwórca tchnął swoje „tchnienie” życia w jego
nozdrza. Terminy „duch” (rûăh.) i „tchnienie” (nešāmāh) są synonimami (Iz 42,5; Hi 27,3; 33,4; por. Za 12,1), chociaż ten pierwszy ma
szerszy zakres znaczeń i większe wykorzystanie. Obraz boskiego tchnienia, które
wnika do organu oddechowego (Hi 27,3), do ciała (Rdz 7,15.22), do kości (Koh
11,5), przywracając w ten sposób witalność (Ps 104,30), zostaje poddany
reinterpretacji w tradycji prorockiej, ponieważ nie jest stosowany tylko do
dynamizmu biologicznego. Używa się go głównie jako symbolu daru życia
„duchowego”, dającemu stworzeniu idealną kondycję pożądaną przez Stwórcę.
Natchniony autor mówi następnie zarówno o „duchu” Boga, który odnawia cały lud,
zredukowany do wyschniętych kości, stawiając go na nogi niczym ogromną armię (Ez
37,10), jak i o boskim darze, który uzdrawia serce (Ez 36, 26-27), który
obejmuje ludzką istotę, nadając jej nadludzką moc (Pwt 34,9; Sdz 3,10; 6,34;
11,29; 1 Sm 16,13; 1 Krl 18,12; Iz 42,1) i czyni ludzi „prorokami” (Lb 11,16-17;
2 Krl 2,9; Iz 61,1; Ez 11,5; Jl 3,1-2; Za 7,12; Ne 9,30). Owo rozlanie się Ducha
nie ogranicza się do pojedynczych osób, bowiem cały lud Boży jest przeznaczony
do przyjęcia Ducha Bożego (Lb 11,29; Jl 3,1-2). Ta obietnica spełni się dla
wspólnoty wierzących w Chrystusa w wydarzeniu Pięćdziesiątnicy (Dz 2,1-21; 1 Kor
2,10-16), realizując w ten sposób w historii pierwotny plan Stwórcy.
Modlitewna medytacja o człowieku „ukoronowanym chwałą i czcią”
61. Pismo Święte pozwala zabierać głos mędrcom i prorokom, ale z zadowoleniem
przyjmuje również głos orantów w Psałterzu, przekazując go jako cenne
dziedzictwo natchnione. Wśród tych skarbów starożytnych modlitw prawdziwą perłą
jest Ps 8, przypisany Dawidowi, wzorcowi dla każdego człowieka wyniesionego do
godności królewskiej. W kontekście uwielbienia Pana jako władcy całej ziemi (Ps
8,2.10) psalmista motywuje swoje zdumiewające zachwyty, przywołując szczególną
kondycję człowieka:
„Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców,
księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:
czym jest człowiek (’e˘nôš), że o nim pamiętasz,
i czym syn człowieczy (ben ’ādām), że się nim zajmujesz?
Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich,
chwałą i czcią go uwieńczyłeś.
Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich;
złożyłeś wszystko pod jego stopy:
owce i bydło wszelakie,
a nadto i polne stada,
ptactwo powietrzne oraz ryby morskie,
wszystko, co szlaki mórz przemierza” (Ps 8,4-9).
Pytanie „czym jest człowiek?” pojawia się także w Ps 144,3; ale podczas gdy
w tym drugim wprowadza motyw ludzkiej słabości (Ps 144,4; por. Syr 18,7-9)
z prośbą o zbawczą interwencję Boga (Ps 144.5-7), to w Ps 8 pytanie jest
okrzykiem zdumienia, który prowadzi do pieśni uwielbienia. Małość „syna
człowieczego”, podkreślona przez porównanie z majestatem nieba, paradoksalnie
staje się czynnikiem radosnej wdzięczności. Osoba modląca się jest bowiem
wypełniona „troską” Pana (dosłownie „wizytą”, czyli obecnością), który ubrał
swoje skromne stworzenie w „chwałę i cześć”, nadając mu status królewski, niewiele niższy niż status Boga, żeby człowiek mógł korzystać na ziemi
z „władzy” do podporządkowania sobie wszystkich istot żywych. Taki obraz
zwycięskiego triumfu (Ps 110,1-3; 113,7-8) nie jest przywoływany przez oranta po
to, aby się tym chwalić, ale by celebrować imię Pana (Ps 8,2.10), autora
podobnego cudu.
62. W innych pieśniach Psałterza wyrażenie prośby łączy się z wymiarem
chwalebnym (Ps 20,2-3; 71,1-9), aby „królowi” została dana możliwość realnego
pełnienia jego suwerennej roli w historii, przynosząc zwycięstwo nad wszystkimi
wrogimi siłami (Ps 2,8-9; 18,33-49). Jednak zawsze w atmosferze wielkiego
zaufania, ponieważ ludzkie wezwanie łączy się z planem i wolą Boga, aby ten,
który został przez Niego ogłoszony swoim „synem” (Ps 2,7; 89,27-28; 110,3),
panował na ziemi (Ps 21,4).
Pełen ekspresji przykład modlitewnego, synowskiego zaufania znajduje się w Ps
71:
„Ty bowiem, mój Boże, jesteś moją nadzieją,
Panie, ufności moja od moich lat młodych!
Ty byłeś moją podporą od narodzin;
od łona matki moim opiekunem.
Ciebie zawsze wysławiałem” (ww. 5-6).
Jezus z Nazaretu, prawdziwy człowiek, obraz Boga
63. Pojawił się na ziemi za czasów cesarza Cezara Augusta (Łk 2,1),
przeznaczony na następcę tronu swego ojca Dawida, w królestwie, które nie będzie
miało końca (Łk 1,32-33; 2,11). Z tego powodu otrzyma tytuł „Syna Najwyższego”
(Łk 1,32). Wszystko, co Stwórca chciał dać ludzkiemu stworzeniu przez swe
„tchnienie” w nozdrza ’ādām, wszystko, czego pragnęli mędrcy i obiecali prorocy, co psalmista podziwiał
jako łaskę wylewającą się na „syna człowieczego”, zostało zrealizowane w osobie
Jezusa, Syna Maryi. Człowiek pośród ludzi, prawdziwy człowiek.
O Jego życiu opowiadają Ewangelie, które poprzez szczegółową genealogię wpisują Jego historię w historię Jego
ludu i całej ludzkości. Ewangelia Mateusza podkreśla szczególnie fakt, że Jezus
jest „synem Dawida” i „synem Abrahama” (Mt 1,1), beneficjentem przymierzy,
w których Bóg w sposób wolny wybiera i daje. Ten „syn” o pokornym i posłusznym
sercu (Mt 11,29; J 4,34; 5,30; 6,38) staje się pośrednikiem i twórcą nowej
i doskonalszej komunii z Bogiem. Jego królestwo rozciąga się na wszystkie
narody, Jego błogosławieństwo to źródło życia wiecznego dla każdego człowieka
(Mt 25,31-34; Ef 1,10). Natomiast ewangelista Łukasz umieszcza Jezusa
w sekwencji ojców, która sięga do „Adama, syna Bożego” (Łk 3,38). Cała ludzka
historia, nie tylko historia narodu żydowskiego, ma swoje spełnienie w Synu
Człowieczym, który przywraca ludzkości blask jej pierwotnego pochodzenia.
64. Różne epizody ewangeliczne przedstawiają postać osoby, która objawia się
jako Chrystus (Mk 8,27; Łk 9,20; J 1,41), Święty (Łk 1,35; J 6,69),
Syn Boży (Mt 14,33; 16,16; 27,54; Mk 1,1). Z tej
narracji uczymy się, jak rozpoznać w Nim obraz Boga, aby poprzez
Niego poznać Ojca (J 6,46; 14,7-9) i uzyskać życie wieczne (J 17,3).
Wszystko, co powiedział Jezus, wszelkie gesty, jakie uczynił,
objawiają Boga światu, ponieważ podobnie jak Stwórca (Rdz 1,31), On
także „dobrze uczynił wszystko” (Mk 7,37). W Nim są obecne wszystkie
cechy, których stworzenie może pragnąć, i wszystkie dary, którymi Bóg może obdarzyć (Ef 3,8; Kol 2,3), aby każdy
mógł zostać ubogacony Jego niezrównanym bogactwem duchowym (Ef 2,7; por. 2 Kor
8,9).
Jezus jest prawdziwym królem, zdolnym do podporządkowania sobie wszystkich sił wroga (J 10,28-29; 12,31;
16,33; Hbr 2,8). Na pustyni żyje z dzikimi zwierzętami (Mk 1,13), zmusza do
posłuszeństwa duchy nieczyste (Mk 1,27) i ucisza furię wzburzonego morza (Mk
4,39-41). W tych obrazach symbolicznie zapowiadany jest Jego ostateczny triumf,
„gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę
i Moc. Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod
swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć. Wszystko bowiem rzucił
pod stopy Jego” (1 Kor 15,25-27; por. Ef 1,22; Ap 20,14). Będąc doskonałym
wypełnieniem panowania obiecanego człowiekowi (’ādām – Rdz 1,26), królestwo Chrystusa nie powstaje według ziemskiego modelu (J
18,36). Władcy świata faktycznie dominują nad swoim ludem, uciskając go
i wykorzystując (Mt 20,25), zabierając dobra poddanych, aż zostaną zniewoleni (1
Sm 8,10-17), podczas gdy „dobry pasterz” oddaje się służbie swoim braciom (Mt
20,28) i oddaje za nich własne życie (J 10,11.15.18). Tytuł króla został
umieszczony na krzyżu Jezusa (J 19,19-22). Jest to prawdziwy królewski obraz,
który Chrystus objawia w momencie „wypełnienia się” Jego życia (J 19,30).
W odpowiedzi prokuratorowi Piłatowi oświadcza: „Tak, jestem królem. Ja się na to
narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18,37).
W Liście do Hebrajczyków jest powiedziane, że Chrystus został „ukoronowany
chwałą i czcią” (por. Ps 8,6) „za mękę śmierci” (Hbr 2,9). Został „udoskonalony
przez cierpienia” (Hbr 2,10), ponieważ w nich okazywał najwyższą miłość wobec
tych, „których nie wstydzi się nazywać braćmi” (Hbr 2,11). Tę samą dynamikę
potwierdza także hymn w Flp 2,8-11.
65. Taki styl królowania, zaskakujący, a nawet paradoksalny, jest właściwy dla
„Ducha”. To w istocie cechuje władzę Najwyższego, stwórczą zasadę każdego dobra,
która zawsze sprawuje swą zwierzchność w szacunku do swoich stworzeń i w pełnej
łagodności (Mdr 11,23-26; 12,18). Jezus z Nazaretu został „zrodzony” przez Ducha
Bożego (Mt 1,20; Łk 1,35), a całą Jego misją kieruje Duch, który spoczywa (Mt
3,16) i mieszka w Nim (J 1,32). „To, co narodziło się z Ducha, jest duchem” (J
3,6) i dlatego wszystko w Chrystusie ma naturę duchową, to znaczy ma boską moc,
nieskończenie skuteczną i jednocześnie pełną niezwykłej delikatności.
W rzeczywistości apostoł mówi: „Pan zaś – to Duch, a gdzie jest Duch Pański –
tam wolność” (2 Kor 3,17). Jeśli władcy ziemi narzucają swoje panowanie siłą
przymusu, Chrystus przeciwnie, realizuje swoją władzę, pociągając łagodnie łaską
swoich słów (Łk 4,22; J 12,32), z pokornym darem prawdy, która pragnie zostać
zaakceptowaną w sposób wolny. Jednym z tytułów często przyznawanych Jezusowi
jest tytuł „Nauczyciela” (Mt 8,19; 19,16; 22,16; Mk 9,17; Łk 7,40; 11,45; J 3,10; 11,28; 13,13; i in.)
lub „Rabbi” (Mt 26,25, 49; Mk 9,5; 10,51; J 1,38.49; 4,31; i in.). To prowadzi nas do
ujrzenia w Jezusie przymiotu mądrości, rozwijającej się w sposób systematyczny w kontekście nauczania, to znaczy
w oferowaniu prawdy, która zbawia. Nie przypomina jednak ludzkich uczonych (Mt
7,28-29; Mk 1,22), ponieważ Jego wiedza jest „natchniona” przez Boga (J 6,63;
12,49-50), a zatem posiada autorytet wyjątkowy i uniwersalny. Jego mądrość to
mądrość prawdziwego władcy, króla obdarzonego duchem Bożym (Iz 11,2; 61,1; Mdr
9,1-4), to jedyna mądrość dająca życie (J 6,63.68; Mdr 9,18). Tak naprawdę,
nauczając, Chrystus przychodzi z pomocą owcom bez pasterza (Mt 9,35-36; Mk 6,34)
i swoim głosem prowadzi ich do owczarni i na pastwisko (J 10,3-4.16).
66. Jezus jest człowiekiem napełnionym Duchem Pańskim, dlatego Jego życie
będzie życiem proroka (Mt 21,11; Mk 6,4; Łk 4,24; 7,16; 13,33; J 4,19; 6,14;
7,40; 9,17), „potężnego w czynie i słowie” (Łk 24,19). Wszystko w Chrystusie
jest objawieniem Ojca (Mt 11,27), Jego słowa wyrażają ostateczne i doskonałe
objawienie Boga ludzkości. On jest w ciele tym samym Słowem, które pozwala
poznać Tego, którego nikt nie może widzieć (J 1,18). „Namaszczony przez Boga
Duchem Świętym i mocą” (Dz 10,38), reprezentuje duchowy szczyt ludzkiej
historii, stanowi spełnienie wszelkich oczekiwań (Mt 11, 2-6).
Jezus z Nazaretu, „uczyniony żyjącym” przez Ducha, pokaże światu wewnętrzną
zasadę, dzięki której żyje; to znaczy objawi wszystkim miłość Ojca, który w Nim staje się źródłem i motorem Jego zbawczego dzieła,
określonego przez apostoła Pawła jako „chwalebna posługa Ducha” (2 Kor 3,8). Jak
Bóg Chrystus przebacza grzesznikom (Mk 2,7.10), jak Bóg ustanawia nowe
przymierze (Mk 14,22-24), jak Bóg „tchnie” w uczniów, aby przekazać Ducha (J
20,22), jak Bóg daje życie wieczne (J 10,28). Z tego powodu apostołowie
i ewangeliści świadczą, że Jezus jest „Synem Bożym” (Mk 1,1; 15,39; Rz 1,4; Hbr
1,5; 3,6), „Jednorodzonym Ojca” (J 1,18), „pierworodnym” wśród dzieci Bożych (Rz
8,29; Kol 1,15.18); On i Ojciec stanowią jedno (J 10,29). Z tego samego powodu
tradycja teologiczna, opracowana w szczególności przez Pawła i jego szkołę,
ponownie zaproponuje metaforę „obrazu Boga”, nadając jej pełny sens
w przypisaniu go Jezusowi Chrystusowi (Rz 8,29; 2 Kor 4,4; Kol 1,15; Hbr 1,3).
Chrześcijanin, obraz Boga
67. Jezus proponuje swoim uczniom drogę doskonałości (Mt 19,21), to znaczy
pełne urzeczywistnienie istoty ludzkiej, przyjmując, że sam Bóg jest wzorem
w swojej zdolności kochania: „bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz
niebieski” (Mt 5,48), „bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk
6,36). Podobieństwo do Boga, zapisane w akcie stworzenia, przedstawione jest
tutaj nie jako fakt, ale jako obowiązek, apel wolności, a zatem realizacja
powierzona jest ludzkiemu zaangażowaniu. Z drugiej strony Mistrz przedstawia się
jako postać, którą należy naśladować, zawsze na drodze miłości: „Uczcie się ode
Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca” (Mt 11,29); „dałem wam przykład,
abyście i wy czynili tak, jak Ja wam uczyniłem” (J 13,15); „tak jak Ja was
umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J 13,34; 15,12). „Nowe
przykazanie” (J 13,34) było już praktykowane przez człowieka (Jezusa); jest to
możliwe (Pwt 30,11-14), co więcej stało się rzeczywistością i dlatego stanowi
inspirującą zasadę ludzkiego postępowania, świetlisty ślad do naśladowania
(1 Tes 1,8).
Bycie podobnym do Boga lub bycie podobnym do Chrystusa to nie tylko przykazanie
czy prosta orientacja pragnienia ku życiu coraz bardziej godnemu człowieka.
Miłość została nam dana. Duch prawdziwie został wylany na wspólnotę w dniu
Pięćdziesiątnicy (Dz 2,1-4), a każdy wierzący otrzymał Ducha Syna w swoim sercu
(1 Kor 6,19; Gal 4,6; 1 J 4,13), aby upodobnić się do Chrystusa (Rz 8,29),
„uczestnika Boskiej natury” (2 P 1,4), Syna Bożego w prawdzie (J 1,12; Rz
8,14-17; 1 J 3,1).
Tytuł „syna Bożego”, który metaforycznie nadawano królowi Izraela (2 Sm 7,14; Ps
2,7; 1 Krn 22,10), sprawiedliwemu (Mdr 2,16) i ludowi przymierza (Wj 4,22; Pwt
14,1; Jr 31,9.20; Mdr 18,13; Syr 4,10; Rz 9,4) staje się faktyczną
rzeczywistością poprzez „adopcję synowską” (hyiothesia) (Rz 8,15; Gal 4,5; Ef 1,5) udzieloną tym, którzy w wierze i chrzcie są
związani z Chrystusem, Jednorodzonym Synem Ojca (1 J 4,9).
Podobni do człowieka ziemskiego, chrześcijanie są również podobni do Pana (1 Kor
15,49): „wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby
w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy
się do Jego obrazu” (2 Kor 3,18).
Podsumowanie
68. Jedno z głównych przesłań tradycji biblijnej, stale przywoływane na
kartach Pisma świętego, polega na stwierdzeniu, że człowieka należy uważać za stworzenie Boże, w przeciwieństwie do szeroko rozpowszechnionych nurtów kulturowych, które
w swoich antropologiach unikają jakiegokolwiek odniesienia do boskości,
utrzymując, że w ten sposób można domagać się dla człowieka autonomii
i godności, które zostałyby stłumione przez perspektywę religijną.
Pismo Święte, wprowadzając w definicję osoby ludzkiej element konstytutywnej
relacji ze Stwórcą, wnosi w myśl antropologiczną impulsy wielkiej mądrości (Ps
119,73). Przede wszystkim uwalnia każde ludzkie stworzenie od naiwnego
roszczenia do bycia przyczyną sprawczą (origine) samego siebie, a jednocześnie wzywa do docenienia faktu, że każdy człowiek był
i jest pożądany oraz kochany przez Ojca życia, „pamiętającego” i „dbającego”
o każdego syna człowieczego (Ps 8,5). Tradycja biblijna sprzyja także zasadzie
odpowiedzialności zakorzenionej w wolności osobistej – w projekcie, którego od
samego początku nie można oddzielić od relacji z wszystkimi innymi istotami
ludzkimi, zjednoczonymi przez to samo pochodzenie i to samo przeznaczenie (1 Kor
8,6; 1 Tm 2,4-5). Wreszcie, słowo Boże, nie przeszkadzając, promuje wszystkie
wynalazcze cechy człowieka, uznanego za nosiciela „ducha”, który sprawia, że
stworzenie staje się podobne do swego Stworzyciela.
Rozdział II
Istota ludzka w ogrodzie
69. Według wskazań Księgi Rodzaju (rozdz. 2) istota ludzka została umieszczona
przez Stwórcę w „ogrodzie”, specjalnie w tym celu „zasadzonym” przez Boga dla
Jego stworzenia (Rdz 2,8). Zastosowana frazeologia od razu pozwala dostrzec
pozytywne aspekty takiej lokalizacji: ogród, doprawdy, kojarzy się z płodnością,
pięknem i pożytkiem, podczas gdy określenie „w Edenie” z powodu znaczenia
terminu hebrajskiego (‘ēden), zapowiada przyjemność i rozkosz.
Jak zobaczymy, komentując tekst Rdz 2,8-20, pojawiają się trzy motywy główne,
które określają status istoty nazwanej ’ādām, definiując zwłaszcza jego zadanie względem ziemi, będącej jego naturalnym
habitatem (Ps 115,16). Pierwszym jest motyw pokarmu: człowiek dobywa z ziemi to, co codziennie podtrzymuje jego istnienie.
Rzeczywistość ta jest przedmiotem refleksji dla całej tradycji biblijnej. Drugim
motywem jest powołanie do pracy, aby strzec i rozwijać otrzymane dziedzictwo i w ten sposób gwarantować
utrzymanie i jakość życia istoty ludzkiej. Również ta tematyka, podobnie jak
poprzednia, okazuje się mieć wielkie znaczenie dla społeczności ludzkiej
w czasach współczesnych. Biblia oferuje w tej materii cenny i ważny wkład.
Trzecim jest motyw relacji między człowiekiem a zwierzętami; umieszczone w tym samym środowisku co
’ādām, odgrywają ważną rolę na płaszczyźnie pokarmu i pracy człowieka. Temat ten,
jakkolwiek mniej znaczący, jest szeroko prezentowany w Rdz 2, a także ma
zauważalny oddźwięk w całej Biblii. Trzeba będzie zatem przyjąć również te
wskazówki płynące z tekstu natchnionego, które dotyczą wspomnianego motywu, aby
mieć bardziej wierny obraz natury i powołania człowieka.
Te trzy motywy przeplatają się, stanowiąc w istocie komplementarne formy opisu
relacji między istotą ludzką i jej ziemskim światem. Ale nic nie stoi na
przeszkodzie, aby każdy z nich był analizowany oddzielnie w swej specyfice,
objawiając szczególne bogactwo sensu. Natomiast nadzwyczaj istotny temat,
a mianowicie Boży zakaz spożywania owocu z drzewa poznania dobra i zła (Rdz
2,16-17), będzie szeroko poruszany w czwartym rozdziale naszego Dokumentu.
Rdz 2,8-20
8A zasadziwszy ogród w Edenie na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka,
którego ulepił. 9Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa
miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu
i drzewo poznania dobra i zła.
10Z Edenu zaś wypływała rzeka, aby nawadniać ów ogród, i stamtąd się rozdzielała,
dając początek czterem rzekom. 11Nazwa pierwszej – Piszon; jest to
ta, która okrąża cały kraj Chawila, gdzie się znajduje złoto. 12A
złoto owej krainy jest wyborne; jest tam także wonna żywica i onyks. 13Nazwa
drugiej rzeki – Gichon; okrąża ona cały kraj Kusz. 14Nazwa rzeki
trzeciej – Chiddekel; płynie ona na wschód od Aszszuru. Rzeka czwarta to Perat.
15Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go
i doglądał.
16A tak przykazał Pan Bóg człowiekowi: «Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz
spożywać do woli, 17ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci
jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz».
18Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem
odpowiednią dla niego pomoc». 19Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta
lądowe i wszelkie ptaki podniebne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby
przekonać się, jak on je nazwie. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna,
otrzymało nazwę „istota żywa”. 20I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu
bydłu, ptakom podniebnym i wszelkiemu zwierzęciu dzikiemu, ale nie znalazła się
pomoc odpowiednia dla mężczyzny.
70. Uświadomiwszy sobie wielkość istoty ludzkiej, stworzonej na obraz Boga,
i dlatego przeznaczonej do panowania na ziemi (Rdz 1,26-28), czytelnik tekstu
biblijnego ze zdumieniem musi stwierdzić, że zamiast ’ādām (Rdz 2,5) to Pan Bóg sadzi ogród, i to na Jego rozkaz wyrosły z gleby
wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia i drzewo
poznania dobra i zła (Rdz 2,9). Za pomocą tego zaskoczenia o charakterze
literackim podkreślona zostaje idea daru, zarysowana już w początkowym akcie
stworzenia człowieka, a teraz zobrazowana poprzez udostępnienie skarbów ziemi.
W efekcie zmiany metafory, Pan Bóg, który był „garncarzem” staje się „rolnikiem”
i jako „gospodarz” ogrodu szczodrze udostępnia swemu stworzeniu każdy rodzaj
dóbr koniecznych i przydatnych do życia: do drzew owocowych, podarowanych jako
źródło pokarmu, dochodzą rośliny do podziwiania z uwagi na swoje piękno (Rdz
2,9); rzeki z kolei gwarantują urodzaj ziemi (Rdz 2,10-14), która kryje w sobie
cenne minerały (Rdz 2,11-12). W przeciwieństwie do Rdz 1 nie wspomina się
„nieba”. Istotnie, tekst skupia się na „ziemi”, na jej witalnym bogactwie, zaś
umiejscowienie ogrodu, z podaniem nazwy terytorium i znanych rzek, zaprasza do
myślenia, że Edenem jest ta nasza ziemia, powierzona odpowiedzialności
człowieka.
71. Działanie Boga na początku stworzenia ma jako pierwszy cel dostarczenie
istotom żyjącym pożywienia koniecznego do przeżycia i wzrostu: owoce drzew są
„dobre do jedzenia” (Rdz 2,9), a człowiek może korzystać ze wszystkich (Rdz
2,16) – a zatem także z owoców „drzewa życia” – wyłączając jedynie owoce
z drzewa poznania dobra i zła (Rdz 2,17). Postawiona granica nie obraża
szczodrości Bożej ani ludzkich możliwości; jest natomiast elementem koniecznym
dla zdefiniowania statutu właściwego dla człowieka, powołanego do rozeznawania
między dobrem i złem, tak aby w sposób wolny otrzymać – w mądrości i wolności –
dar Boży.
72. Dwa razy narrator mówi, że Pan umieścił człowieka w ogrodzie (Rdz 2,8.15); za
pierwszym razem po to, aby przygotować do uznania jakości daru Bożego (Rdz
2,9-14), a po raz drugi po to, aby wprowadzić obowiązek pracy i strzeżenia tego
ogrodu, powierzony temuż ’ādām. Z uwagi na to, że w Rdz 2,15 stworzenie staje się protagonistą, tekst
natchniony wprowadza bardziej szczegółowe określenie działania Bożego, a czyni
to za pomocą czasowników „wziąć” i „umieścić”. Czasownik „wziąć” (lāqah.) w różnych tekstach wyraża działanie polegające na wyborze dokonanym przez
Boga (Rdz 24,7; Wj 6,7; Lb 8,16.18; Pwt 4,20; 32,11; Joz 24,3; 1 Krl 11,37; Ez
17,22; 36,24; Am 7,15; Oz 11,3; i in.) i będące fundamentem relacji przymierza;
ten sam aspekt możemy też dostrzec w Rdz 2,15 (por. Syr 17,12). Doprawdy,
pierwotne przymierze między Stworzycielem i Jego stworzeniem ma swoją podstawę
w Bożym wyborze; a z niego wypływa, tak jak w każdym przymierzu, obowiązek
proporcjonalnej odpowiedzi ze strony człowieka. Z kolei czasownik tłumaczony
jako „umieścić” (nûăh.) nie mówi jedynie o zabezpieczeniu materialnym, ale zawiera także aluzję do
„odpoczynku” (jak w Wj 20,11; 23,12; Iz 14,7; 57,2; Hi 3,13; Est 9,22; Ne 9,28).
W ten sposób w opisie ogrodu Eden dominuje nastrój pokoju.
Również zadanie człowieka opisane jest za pomocą dwóch rdzeni czasownikowych,
które jako dopełnienie bliższe mają zaimek rodzaju żeńskiego, a zatem dotyczą
one „ziemi” (Rdz 2,15; por. Rdz 3,23). Pierwszy rdzeń (‘ābad) odnosi się do wykonywania pracy (przywołanej już w Rdz 2,5), związanej z trudem,
a nawet swego rodzaju postawą służebną; drugi rdzeń (šāmar) należy do terminologii „strzeżenia” i podkreśla z jednej strony obowiązek
poszanowania tego, co się otrzymało, a z drugiej strony zadanie bronienia go
przed ewentualnymi zniszczeniami. Na tym etapie opowiadania biblijnego nie ma
żadnego odniesienia do kary ani do upokorzenia człowieka. Przeciwnie, zostaje tu
określony przywilej istoty stworzonej, aby była odpowiedzialna za przyczynienie
się do rozkwitu życia. W innych tekstach obydwa te rdzenie są używane w języku
religijnym na określenie odpowiednio: kultu oddawanego Bogu (Wj 3,12; 4,23;
7,16; Pwt 6,13; 10,12; i in.) oraz zachowywania przykazań (Rdz 17,9-10; 18,19;
26,5; Wj 12,17; Pwt 4,2; 10,13; i in.). Są to obowiązki, które w dziejach
przymierza będą miały jako swe odniesienie Boga i Prawo, a w pewnym sensie są
wyobrażone figuratywnie w pilnym wypełnianiu pracy na roli. Podobnie
w niektórych przypowieściach ewangelicznych (Mt 20,1-7; 21,28) robotnicy
w winnicy symbolizują podstawowe posłuszeństwo Bożemu przykazaniu, zaś życie
oddane pracy jest porównywane do „służby Bożej” (por. Lb 8,24-26) w wielkiej
świątyni kosmosu.
73. Nowy etap narracji został zaznaczony przez nieco zaskakujące stwierdzenie
padające z ust Boga: „Nie jest dobrze (lō’ t.ôb), żeby mężczyzna był sam” (Rdz 2,18). W porównaniu z Rdz 1, gdzie powtarza się
wyrażenie „I widział Bóg, że było dobre” (t.ôb) (Rdz 1,3.10.12.18.21.25.31), w Rdz 2 mamy inny sposób wyrażania myśli,
polegający na tym, że zaczyna się od tego, co jest niekompletne
i nieodpowiednie, aby pokazać, że dzieło stworzenia progresywnie osiąga swoją
pełną doskonałość. To, co jawi się jako niedoskonałe, to fakt, że ’ādām jest „sam”. Przysłówkowe wyrażenie hebrajskie (lebaddô),
przełożone za pomocą przymiotnika „sam”, jeżeli jest odnoszone do Boga, wskazuje
Jego status Bytu jedynego i zbawiającego (Wj 22,19; 1 Sm 7,3-4; Iz 2,11.17; Ps
72,18; Hi 9,8). Natomiast gdy jest odniesione do człowieka, wyraża izolację
i bezsilność (Rdz 32,25; 42,38; 2 Sm 17,2). To dlatego Stwórca przychodzi
z pomocą dla ’ādām, kształtując mu „pomoc” (‘ēzer), a może raczej „osobę sprzymierzoną” (por. 2 Krl 14,26; Iz 31,3; Ps 30,11;
Hi 29,12; Syr 36,24), która nie tylko wyzwoli go z zarozumiałego myślenia, że
jest jedyną istotą żyjącą na ziemi, ale przede wszystkim będzie współpracowała
z mężczyzną w wypełnianiu zadania powierzonego mu przez Boga. Dodaje się jeszcze
jeden szczegół, a mianowicie ten, że Stwórca chce taką pomoc, która byłaby –
dosłownie – jakby naprzeciw niego (kenegdô). Zwrot hebrajski – występujący tylko w Rdz 2,18.20 – był różnie tłumaczony
i wyjaśniany. Ponieważ stworzenie zwierząt nie dało mężczyźnie odpowiedniej
pomocy (Rdz 2,20), idea ta zostaje pośrednio zastosowana do relacji między
mężczyzną i kobietą (Rdz 2,23), aby wyrazić równość i wzajemność. Biorąc pod
uwagę kontekst, jakim jest stworzenie zwierząt, wydaje się, że na razie można po
prostu stwierdzić, że Stwórca zamierza wspomóc tę pierwszą istotę ludzką,
stawiając przed nią pomoc widzialną, konkretną, odpowiednią do tego, aby –
przynajmniej w jakiś sposób – wyprowadzić ją z jej „samotności”.
74. Bóg zatem rozpoczyna na nowo swoje działanie jako garncarz, a wykorzystując
własną moc stwórczą, daje życie różnym gatunkom zwierząt i ptaków; przedstawia
następnie mężczyźnie rezultat owej aktywności (Rdz 2,19). Zaraz po tym pojawia
się inna różnica na poziomie narracji w porównaniu z Rdz 1: w pierwszym opisie
to Stwórca nadawał imiona (Rdz 1,5.8.10) i oceniał swe dzieła (Rdz 1,31),
natomiast w Rdz 2 to mężczyzna jest powołany do tego, aby nadawać imiona różnym
istotom żyjącym (Rdz 2,19-20a) i oceniać ich przydatność dla niego (Rdz 2,20b).
Nadać imię każdemu typowi zwierząt stanowi w pierwszym rzędzie przejaw
działalności mądrościowej, umiejętności rozpoznawania podobieństw i różnic
między istotami, zdolności zestawiania w grupy i kategorie oraz systematyzowania
według ich użyteczności (Mdr 7,15-21); Salomon w istocie był szanowany z uwagi
na swe umiejętności – „Rozprawiał też o drzewach: od cedrów na Libanie aż do
hizopu rosnącego na murze. Mówił także o zwierzętach czworonożnych, o ptactwie,
o tym, co pełza po ziemi, i o rybach” (1 Krl 5,13; por. Mdr 7,20). Nadawanie
imion oznacza dla starożytnych również przejaw władzy; to w naszym opowiadaniu
wyraża ideę, która była wypowiedziana w Rdz 1,26.28 przy użyciu terminologii
„panowania”, z doprecyzowaniem, iż ta władza jest sprawowana za pomocą poznania
i słowa.
Niniejszy fragment narracji kończy się stwierdzeniem, że mężczyzna „nie znalazł
dla ’ādām odpowiedniej pomocy” (Rdz 2,20). Tak otwiera się perspektywa nowego
i definitywnego aktu stwórczego, czyli stworzenia istoty ludzkiej jako mężczyzny
i kobiety (Rdz 2,21-25). Wykonanie tego dzieła – co będzie przedmiotem rozdziału
trzeciego – nie pomniejsza, jak zaraz zobaczymy, bogactwa tego wszystkiego, co
Bóg stworzył wcześniej.
Aniołowie
75. Skupienie uwagi na ziemi i na człowieku wyjaśnia, dlaczego w opowiadaniach
o stworzeniu (Rdz 1–2) nie ma żadnej wzmianki o stworzeniu bytów „niebieskich”,
pozostających blisko tronu Bożego (Iz 6,2-3; Mt 18,10; Łk 15,10), kantorów
chwały Boga Stworzyciela (Ps 148,2; Dn 3,58; Ap 5,11-13) i wykonawców Jego
poleceń (Ps 103,20-21). Często natomiast są wspominani w historii biblijnej jako
posłańcy (stąd ich imię „aniołowie”) i sprawcy aktów zbawczych (Rdz 16,7;
22,11.15; 28,12; 31,11; Wj 3,2; 14,19; 23,20.23; Mt 1,20; 28,2; Łk 1,26;
2,9.13-14; Dz 12,7; Ga 3,19; Hbr 1,14; Ap 5,2; i in.); w niektórych przypadkach
otrzymują specjalne nazwy (Cherubini, Serafini, Książęta, czy Moce) i własne
imię (Gabriel, Michał, Rafał). Człowiek nieustannie będzie doświadczał ich
dobroczynnej obecności, poprzez którą Ojciec interweniuje dla dobra swych dzieci
(Ps 91,11-12).
1. Pokarm dla człowieka
76. Każde żywe stworzenie musi się odżywiać, aby zapewnić sobie rozwój
i pozostać przy życiu tak długo, jak to możliwe. Dotyczy to oczywiście także
ludzi, zawsze zmagających się z podstawową potrzebą jedzenia (Ps 104,27; Syr
39,26). W dzisiejszych czasach dla wielu biednych populacji kwestia wyżywienia
nabiera dramatycznych wymiarów z powodu ogromnych katastrof naturalnych, ale
przede wszystkim z powodu przemocy i nierówności powodowanych przez
mocniejszych. Nawet dla ludzi bogatych jedzenie ma ogromne znaczenie w postaci
innowacyjności gastronomicznej, w połączeniu z poszukiwaniem idealnej diety,
uważanej za podstawowy wskaźnik jakości życia.
Apetyt na pożywienie jest wpisany w ciało i objawia się głodem i pragnieniem,
które ujawniają silny instynkt przetrwania, posiadany przez każdą żywą istotę.
W tym zaznacza się radykalna różnica między stworzeniami a Stwórcą – jedyną
istotą, która ma pełne i wieczne życie, i dlatego nie musi się żywić (Ps
50,9-13). Pogańscy bogowie, wyobrażani jako pragnący obfitych bankietów (Dn
14,1-22), stanowią niewłaściwy obraz świata Bożego (divinità) (Ps 106,20).
Pożywienie dla ludzi
77. Ze względu na swój strukturalny stan codziennej potrzeby, domagającej się
jedzenia i picia, człowiek przypomina zwierzęta. Jednak wiele cech specyficznie
charakteryzuje jego związek z pożywieniem. Przede wszystkim można zauważyć, że
podczas gdy zwierzętom podano „całą zieloną trawę” (Rdz 1,29) jako pokarm, to do
’ādām Stwórca powiedział: „Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno (…)
i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie” (Rdz 1,29), pośrednio
sugerując w ten sposób, że ludzie zostaną powołani do siania i zbierania,
karmiąc się nie tylko spontanicznym produktem ziemi pobłogosławionej przez Pana,
ale także owocem ich pracy.
Ponadto ludzie nie „pożerają” pożywienia w celu zaspokojenia apetytu. Zamiast
tego są w stanie delektować się jedzeniem i dlatego mądrze się angażują, aby je
wybrać, przygotować i spróbować. Każda forma żarłocznej chciwości i przejaw
bulimii powoduje zniszczenie organizmu. Jednocześnie spazmatyczne poszukiwanie
przyjemności dla podniebienia stanowi szkodliwe występki dla jednostki
i wspólnoty (Syr 37,29-31).
W rzeczywistości – i tutaj mamy inną ważną cechę wyróżniającą – pożywienie dla
człowieka jest zarówno naturalną koniecznością, jak i czynnikiem kulturowym,
ponieważ stanowi nośnik relacji między ludźmi, zasadę sojuszy i komunii. Dziecko
otrzymuje od rodziców jedzenie „przygotowane” specjalnie dla niego, czemu
towarzyszy słowo zachęcające do jego spróbowania. Każdy kęs jest darem,
rozwijającym zasadę relacyjnego zaufania opartego na doświadczeniu
powtarzających się gestów uprzedzającej miłości. Anoreksja, jako poważne
zaburzenie odżywiania, tak naprawdę wyraża nie tylko odmowę jedzenia, ale także
dyskomfort w przeżywaniu życia. Mówiąc bardziej ogólnie, pokarm ludzki jest
wzbogacany o różne produkty, będące wynikiem wymiany handlowej, a przez swoją
jakość wyraża pomysłową mądrość tych, którzy byli w stanie docenić wartości
odżywcze i smaki żywności, aby je zaoferować i uczynić posiłek przyjemnym. Fakt
wspólnego jedzenia, dzielenie się w sposób pokojowy tym, co daje życie, to
podstawowy znak wspólnoty braterskiej (1 Kor 10,17). Jest godną potępiania
odwrotna sytuacja, kiedy ludzie mogą umierać z głodu z powodu samolubnej
obojętności, marnotrawienia żywności i niepotrzebnych wykwintności
gastronomicznych. Kto ucztuje, podczas gdy biedni bezskutecznie oczekują przy
drzwiach, jest moralnie potępiony (Łk 16,19-21; por. Syr 34,25-27). Tak więc
świętowanie przy stole należy pochwalić tylko wtedy, gdy jest przeżywane
w gościnności, serdeczności, we wspólnej miłości.
Ostatni wreszcie element, który charakteryzuje jedzenie w życiu ludzi, to jego
wymiar symboliczny. Osoby będące w stanie zaakceptować ten wymiar, mogą nadać
pożywieniu wyższy sens natury duchowej. Łamany chleb staje się w ten sposób
znakiem przymierza, baranek złożony na ołtarzu może być ofiarą dla Boga, ofiara
postu wyraża głód serca, a najbardziej pożądane rzeczywistości duszy porównuje
się do pysznych potraw i wyrafinowanych napojów (Iz 55,2; Ps 119,103; Prz
9,3-6). Wszystko dlatego, że człowiek nie żyje tylko chlebem. Te podsumowujące
obserwacje przygotowują do przyjęcia bardziej złożonego przesłania, dotyczącego
pożywienia w życiu ludzkim, które przekazuje nam Pismo Święte.
Pokarm jako Boży dar
78. Na pierwszych stronach Biblii, które opisują wydarzenia początków, żywność
jest przedstawiana jako wieczny dar Stwórcy dla Jego stworzeń (Rdz 1,29-30; por.
Ps 104,14), a pokarm roślinny, który żywi żyjących, przywołuje wymiar pokoju
między nimi (Iz 11,7; 35,9; 65,25). Pierwotne błogosławieństwo Pana wyraża się
zatem jako akt ojcowski, zapewniający pokarm do życia (Rdz 1, 29; 26,3-5; Pwt
28,2-5.8.11-12; Mt 6,26-32), aby człowiek, zdolny do zrozumienia tego
uniwersalnego i stałego daru, uczynił z niego motyw kulminacyjny dziękczynienia (Ps 136,25-26).
Historia opowiedziana później, w tej samej księdze Tory, wydaje się jednak na pierwszy rzut oka zaprzeczać afirmacji hojnego boskiego
daru, ponieważ człowiek doświadcza raczej głodu i braku żywności. Trzy kolejne
momenty narracyjne zapewniają czytelnikowi głębsze zrozumienie sposobu, w jaki
Pan „reguluje” kwestię pokarmu dla dobra swoich dzieci, a nie tylko go „podaje”.
79. Pierwszy moment to chwila następująca po grzechu. Przodkowie przekroczyli
Boże przykazanie dotyczące owoców z zakazanego drzewa (Rdz 3,6), zaś jedna
z konsekwencji będzie polegać na przekleństwie ziemi, związanym ze zdobywaniem
chleba do jedzenia w bólu i wysiłku (Rdz 3,17-19). Analogicznie, po zabiciu
brata przez Kaina, zostaje nałożone przekleństwo, a zatem ziemia „nie da ci już
więcej plonu” (Rdz 4,12). Te historie z początków są kluczem interpretacyjnym
wydarzeń historycznych, w których będzie można lub będzie trzeba uznać, że
bezpłodność żon jest znakiem boskiej klątwy zdeterminowanej przez grzech (Kpł
26,16.20.26; Pwt 28,16-18.22-24.30; 29,21-22). W szczególności to orędzie
prorockie połączy zjawisko głodu z boską sankcją przeciwko winnym (1 Krl 17,1;
Iz 5,5-6; Jr 3,24; Ez 4,16-17; Oz 2, 11.14; 8,7; Jl 1,7.10-12.15-20; Am 4,6;
7,4; Ag 1,6; 2,17). Jednakże Bóg nigdy nie przestaje być życzliwy. Tymczasowe
pozbawienie czegoś w rzeczywistości ma na celu nawrócenie serc (Oz 2,8-9),
a w konsekwencji obfite obdarowanie dobrami (Pwt 30,8-9; Ml 3,10), w których
objawi się ostatecznie miłosierna dobroć Ojca.
80. Drugim cyklem narracyjnym Tory jest ten, który rysuje wydarzenia
z historii patriarchów. Od Abrahama do rodziny Jakuba ci, którzy zostali
dziedzicami błogosławieństwa (Rdz 12,2-3), wielokrotnie doświadczają zjawiska
suszy i głodu (Rdz 12,10; 26,1; 41,30-31.36), lecz bez przypisywania tego ich
własnej winie (ani zwyczajom mieszkańców danego miejsca). Czytelnikowi daje się
inny klucz interpretacyjny, aby zrozumieć niedobór zasobów nie jako karę, ale
raczej jako okazję do mądrości i okazania dobroci, które ludzie wykorzystali tym
razem na korzyść innych osób. Patriarchowie z powodu suszy w ziemi Kanaan
musieli udać się do Egiptu (Rdz 12,10; 42,1-2; 47,4). Mieszkańcy tego obcego
kraju – jak powiedziano w Rdz 12,3 – zostaną pobłogosławieni bądź przeklęci
w takim stopniu, w jakim przyjmą cudzoziemców lub wyrządzą im krzywdę (Rdz
12,17). Sam Abraham jest prototypem tej zbawczej „ekonomii”: karmi wędrowców,
a dzięki okazanej gościnie jego namiot staje się miejscem niespodziewanej
płodności (Rdz 18,1-16). Szczególnie w historii Józefa modelowo pokazano, w jaki
sposób niepokój może przekształcić się w sprzyjającą okazję do dobra. Mędrzec
potrafi wykorzystać lata dobrobytu, przygotowując się na czasy biedy (Rdz
41,28-31.36; Syr 18,25), a dzięki swojej przenikliwości, dzięki oszczędnościom
w konsumpcji i zachowaniu zbiorów w spichlerzach, staje się „opatrznościowym”
bohaterem historii rodzinnej i narodowej. Co więcej, ci, którzy żyją
w obfitości, są wezwani w sumieniu, aby otworzyć swoje spichlerze (Rdz 41,56)
i wesprzeć głodnych. Zamiast być przekleństwem, niedostatek staje się czynnikiem
etycznie wartościowych relacji, wyrażając rozkwit dobra poprzez sprawiedliwość
miłosiernych. Ta szczególna odpowiedzialność za karmienie głodnych spoczywa na
czytelniku Biblii jako stały program życia (Iz 58,7; 2 Krn 28,15; Prz 25,21;
Syr 4,1-6; Tb 1,17; Mt 25,35-36; Rz 12,20).
81. Trzecia, ważna część narracyjna Pięcioksięgu przedstawia czterdzieści lat,
podczas których Izrael wędrował po pustyni, doświadczając głodu (Wj 16,3; Pwt
8,3) i cierpiąc na brak wykwintnych produktów ziemi uprawnej (Lb 11,5; 20,5).
Przesłanie o jedzeniu jako darze od Boga otrzymuje tutaj trzy różne niuanse,
wszystkie ważne ze względu na symboliczną wartość przypisywaną przez Pismo
Święte okresowi na pustyni. (i) Przede wszystkim przypomina się, że przebywanie
na suchym stepie jest konsekwencją grzechu, polegającego na odrzuceniu dobrej ziemi podarowanej przez Boga (Pwt 1,35), na
buncie przeciwko charyzmatycznemu przewodnikowi Mojżeszowi i na bałwochwalstwie.
Dlatego za każdym razem, gdy człowiek doświadcza „opuszczenia”, wzywa się go do
wejścia na drogę nawrócenia, aby Pan przebaczył i pozwolił mu wejść do ziemi
mlekiem i miodem płynącej (Wj 3,8.17; 13,5; 33,3; Pwt 8,7-10; 32,13-14).
(ii) Jednak w tak długiej sytuacji braku Izrael doświadczył, pomimo
powtarzających się buntów, ciągłej opatrzności ze strony Pana (Pwt 29,4-5; Ne 9,20-21), z cudem wody ze skały (Wj 17,5-6;
Lb 20,11; Pwt 8,15), a głównie z darem manny (Wj 16,4.16-21; Pwt 8,3.36) –
codziennego pożywienia (Wj 1,35), wydawanego tak, że ludzie nie musieli robić
nic innego, jak tylko zbierać i gotować (Wj 16,4; Lb 11,8) jedzenie, które
pochodziło z nieba (Wj 16,4.16-21; Ps 78,23-25; 105,40; Mdr 16,20). To
wydarzenie zostało zapamiętane przez biblijnego narratora, aby wzmocnić zaufanie
do Boga, zwłaszcza w trudnych chwilach potrzeby. Ojciec życia zawsze będzie
karmił rzesze głodnych (Ps 33,19; 107,4-9; Iz 49,10), odnawiając swoją
dobroczynną interwencję miłości na przestrzeni wieków (Ps 146,7). (iii) Księga
Powtórzonego Prawa, zastanawiając się nad czasem pustyni, przynosi kolejny
element refleksji, zawsze z zamiarem pomocy w zrozumieniu tajemnicy miłości Pana
w udzielaniu Jego życiodajnego daru. Mojżesz mówi, że pustynia to czas „próby” (Pwt 8,2). Jest nie tylko karą, ale także miejscem, gdzie pojawia się cud
nieoczekiwanej pomocy niebiańskiej, ponieważ pustynia to również okres
formowania, kiedy człowieka nakłania się do rozeznania (Pwt 8,2), do
„zrozumienia” (Pwt 8,3.5; 29,5) i decydowania, wychodząc od doświadczenia
„głodu” (Pwt 8,3). W rzeczywistości to, co wydaje się negatywne
i bezwartościowe, stanowi okazję do odkrycia dotyczącego życia i Boga,
a mianowicie, że „nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale wszystkim, co
pochodzi z ust Pana” (Pwt 8,3; Mt 4,4). Głodowanie – niemiłe dla ciała – jest
godną podziwu sposobnością dla „serca” (Pwt 8,2.5), mogącego otrzymać dostęp do
pełnego sensu istnienia, którego nie można sprowadzić do zwykłego biologicznego
funkcjonowania wspieranego pokarmem ziemskim, ponieważ prawdziwym życiem
człowieka jest w rzeczywistości sam Bóg (Pwt 30,20), a tym, co naprawdę karmi,
jest Jego słowo (Mdr 16,26).
82. Idąc po tej linii, łatwiej jest zrozumieć, dlaczego rytuały przymierza
z Panem mają w sakralnym posiłku jedną z najbardziej znaczących form wyrazu. Poświęcone jedzenie,
przyjmowane w obecności Boga (Wj 24,9-11),
oznacza, że ludzie mogą doświadczyć komunii z Najwyższym. A na pamięci
o wydarzeniu założycielskim przymierza synajskiego wyrosły różne akty natury
symbolicznej związane z pożywieniem, które przenikały codzienne życie wierzącego
Izraela. Jeśli życiem jest karmić się Bogiem i Jego słowem, wówczas wierni mogą
paradoksalnie także pościć. Jest to zarówno akt pokuty, jak i przestrzeń
modlitwy i asymilacji Tory, moment, który oznacza, że Pan to niewyczerpane
źródło życia. Zawsze, zaczynając od sedna tej wiary, wierzący będzie mógł
okresowo pozbawiać się chleba i wielu produktów ziemi, którą uprawia,
i poświęcić je Bogu w akcie zaufania wobec Dawcy wszelkiego dobra (Wj 22,28-29;
23,19; 34,26; Kpł 27,30) oraz jako narzędzie dobroci wobec ubogich, lewitów,
wdów, sierot, imigrantów (Pwt 14,22-27; 16,11; 18,4; 26,11).
83. Nawet restrykcyjne zasady, takie jak powstrzymywanie się od jedzenia koziołka gotowanego w mleku matki
(Wj 23,19; 34,26; Pwt 14,21) i wszelkie zakazy w diecie pokarmowej dotyczące
nieczystej żywności (Rdz 9,4; Wj 22,30; Kpł 10,8-11; 11,1-47; 20,25-26; Pwt
12,16; 14,3-21) będą uważane za symboliczny akt wyrażający „świętość” ludu
(Kpł 11,44-45; Pwt 14,21). Nie dlatego, że to, co stworzył Bóg, jest
nieodpowiednie (1 Tm 4,4), lecz że wyłącznie w posłuszeństwie boskim normom
(motywowanym różnymi przyczynami) jest źródło życia. Pamiętamy w tym względzie
historię Daniela i jego trzech towarzyszy, którzy wyrzekając się dań i napojów
z królewskiego stołu Nabuchodonozora i pożywiając się jedynie warzywami i wodą,
nie tylko mieli „lepsze i zdrowsze twarze” niż inni młodzi, ale otrzymali także
dar mądrości przewyższający mądrość wszystkich magów i wróżbitów królestwa
chaldejskiego (Dn 1,8-21). W rzeczywistości akceptując ograniczenia, człowiek
symbolicznie uznaje Boga za Boga i otrzymuje wszystko od Niego, w niespotykanej
obfitości.
Przepisy pokarmowe miały znaczący wpływ na budowanie tożsamości narodu
żydowskiego w czasach, gdy groziła mu asymilacja ze strony dominujących kultur.
W Piśmie Świętym przestrzeganie tego rodzaju rytualnych norm potwierdzone jest
głównie w epoce późniejszej, kiedy Izrael stracił pełną autonomię polityczną lub
był na wygnaniu (oprócz cytowanych powyżej Dn 1,8-21, por. Tb 1,10-11; Jdt 10,5;
12,1-9.19; Est 4,17x-y). W Księdze Machabejskiej odmowa jedzenia wieprzowiny
stanowi przyczynę męczeństwa (2 Mch 6,8-9.18-31; 7,1-42).
Wybieranie właściwego pożywienia
84. Mędrcy Izraela rozważając i oceniając, co dane zostało człowiekowi, aby tego
doświadczył „pod słońcem” (Koh 1,13; 2,3), nie mogą nie docenić pośród darów
Boga tego podstawowego – pożywienia (Syr 29,21; 30,25; 39,26). Kohelet pisze:
„Poznałem, że dla niego nic lepszego, niż cieszyć się i o to dbać, by szczęścia
zaznać w swym życiu. Bo też, że człowiek je i pije, i cieszy się szczęściem przy
całym swym trudzie – to wszystko dar Boży” (Koh 3,12-13; por. Koh 2,24; 5,17-18;
8,15; 9,7). Być może ktoś uzna taką perspektywę za zbyt ograniczoną, ponieważ
oprócz jedzenia i picia istnieją inne sposoby i inne doświadczenia osiągalnego
szczęścia. Niemniej wskazanie Koheleta można przyjąć z powodu podstawowej
i symbolicznej wartości, jaką posiłek ma w życiu ludzi: jako smaczne
przyswojenie owoców własnej pracy, a jednocześnie jako zaakceptowanie tego, co
Bóg dał swoim stworzeniom.
85. Fakt, że temat pożywienia znajduje się w centrum uwagi antropologicznej,
nie determinuje jednak jakiejś jego niewłaściwej gloryfikacji. Z tego powodu
mędrcy wprowadzają w swoich radach zdrową zasadę umiaru w jedzeniu (Prz 23,1-3.20-21; 30,8-9; Koh 10,16-17; Syr 31,16-21;
37,27-31), wierni powiedzeniu: „Zlizałeś miód – zjedz, ile trzeba, byś
z przejedzenia nie zwracał” (Prz 25,16). Przede wszystkim picie wina (lub innych
napojów alkoholowych) – chociaż stanowi wyraz świątecznej radości (Sdz 9,13; Iz
24,9; Ps 104,15; Koh 10,19; Syr 31,27; 40,20) – trzeba kontrolować i ograniczać
(Prz 20,1; 31,4-5; Syr 31,25.27-30; Tb 4,15), aby nie przerodziło się to
w pijaństwo, zamęt i kłótliwość:
„U kogo «Ach!», u kogo «Biada!»,
u kogo swary, u kogo żale,
u kogo rany bez powodu,
u kogo oczy są mętne?
U przesiadujących przy winie,
u chodzących próbować mieszanego wina.
Nie patrz na wino, jak się czerwieni,
jak pięknie błyszczy w kielichu,
jak łatwo płynie [do gardła],
bo w końcu ukąsi niby wąż,
jak żmija jad swój wypuści,
twoje oczy dostrzegą rzeczy dziwne,
a serce twe brednie wypowie” (Prz 23,29-33).
Podając swoje kryteria oceny w celu przedstawienia „dróg dobra (t.ôb)” (Prz 2,9), autor Księgi Przysłów relatywizuje przyjemność podniebienia.
Preferuje przy tym wartości spokoju i pokoju, bez których sam bankiet staje się
nieprzyjemny: „Lepsza (t.ôb) potrawa z jarzyn z miłością, niż tłusty wół z nienawiścią” (Prz 15,17),
„lepszy (t.ôb) kęs chleba w spokoju niż dom pełen biesiad kłótliwych” (Prz 17,1).
Co więcej, mędrzec wie, że naprawdę może smakować pyszne jedzenie ze swojego
stołu tylko wtedy, gdy wynika ono ze sprawiedliwości i hojności (Hi 31,17; Prz
23,6-8; 28,27; Syr 4,1-6; Mdr 2,1.6-11), a nie jest uzyskane kosztem biednych
braci (Prz 13,23; 22,9; Syr 34,25).
86. Ostatnim etapem mądrości Izraela, jej punktem kulminacyjnym, jest nauka
o tym, że pokarmem, który daje życie, zapewnia wzrost i cieszy jest nie tyle
ziemskie jedzenie, choć obfite, smaczne i pożywne, ile mądrość (Syr 15,3). Zgodnie z tym, co czytamy w Prz 24,13-14, miód stanowi jedynie
symboliczny znak prawdziwego, wykwintnego daru podarowanego człowiekowi: „Synu,
jedz miód, bo jest dobry (t.ôb), plaster miodu jest dobry na podniebienie. Podobnie jest, wiedz, z mądrością
dla twej duszy”. W rzeczywistości nie „urodzaj plonów żywi człowieka”, lecz
słowo Boże, a wkładane do ust jako pokarm duchowy, ożywia, wzmacnia i rozwesela
wierzących (Mdr 16,26; por. Ez 3,3). Uosobiona Mądrość podnosi głos, zapraszając
na przygotowany przez siebie bankiet:
„Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem,
pijcie wino, które zmieszałam.
Odrzućcie naiwność, a żyć będziecie,
chodźcie prosto drogą rozsądku” (Prz 9,5-6)
„Przyjdźcie do mnie, którzy mnie pragniecie,
nasyćcie się moimi owocami!
Pamięć o mnie jest słodsza nad miód,
a posiadanie mnie – nad plaster miodu.
Którzy mnie spożywają, nadal łaknąć będą,
a którzy mnie piją, nadal będą pragnąć” (Syr 24,19-21).
Jeśli materialne pożywienie zaspokaja głód, karmienie się mądrością pobudza
pragnienie (Syr 24,21; Mdr 6,17), a pragnienie prawdy raduje się nieustannym
procesem asymilacji. Jeżeli jedzenie przedłuża życie, mądrość, udzielając się,
daje nieśmiertelność (Mdr 8,13.17).
Pragnienie życia: od pokarmu ziemskiego
do pokarmu duchowego
87. Człowiek wierzący w swojej modlitwie chwali Pana za dobra podtrzymujące
jego istnienie i jednocześnie prosi o duchowy dar od Boga, który w pełni
zaspokaja jego życiowe aspiracje.
Uwielbienie pełne wdzięczności
W Psałterzu pierwszy fundamentalny wymiar modlitwy stanowi radosna pamięć o Bogu,
o Stworzycielu i o Jego opatrzności, który w sposób stały i uniwersalny
rozdziela pokarm wszystkim żywym istotom (por. Dz 14,17). W Ps 104 pochwała Pana
wyłania się z kontemplacji dzieła Boga, który aktualizując cud początków,
nieustannie sprawia, że rośliny wyrastają, by nakarmić zwierzęta, a zwłaszcza
człowieka:
„Z Twoich komnat nawadniasz góry,
aby owocem Twych dzieł nasycić ziemię.
Każesz rosnąć trawie dla bydła
i roślinom, by człowiekowi służyły,
aby z roli dobywał chleb
i wino, co rozwesela serce ludzkie,
oliwę, co rozpogadza twarze,
i chleb, co krzepi ludzkie serce” (Ps 104,13-15).
Podobnie jak w Rdz 2, Stwórca jest celebrowany w swojej zaradności rolniczej (Ps
65,10-11). Ciągłe błogosławieństwo wznosi się od ludzi modlących się (Ps 104,35)
do Tego, który „daje pokarm bydłu, pisklętom kruka to, o co wołają” (Ps 147,9)
i „syci” swoje dzieci „najczystszą pszenicą” (Ps 147,14), ponieważ „daje pokarm
wszelkiemu ciału” (Ps 136,25), pomaga głodnym (Ps 107,5-6.9; 146,7; por. 1 Sm
2,5) i sprawia, że biednym nie brakuje żywności (Ps 132,5). Wypowiadając
dziękczynienie nad chlebem (Mk 6,31; Łk 24,30), Jezus staje się wzorem takiego
pełnego szacunku przyjęcia daru Ojca.
Prośba o pokarm duchowy
88. Prośba o chleb nie powtarza się zbyt często w Psałterzu. Pojawia się,
powiedzmy, w sposób pośredni (Ps 144,13) i jest włączona do pełnych radości słów
uznania dla Boga, który nie zawodzi oczekiwań:
„Wszystko to czeka na Ciebie,
byś dał im pokarm w swym czasie.
Gdy im udzielasz, zbierają;
gdy rękę swą otwierasz, sycą się dobrami”
(Ps 104,27-28; por. Ps 33,18-19; 145,16).
Pan jest pasterzem troszczącym się o swoją trzodę. Z własnej inicjatywy prowadzi
ją na obfite pastwiska i nad spokojne wody (Ps 23,2), a jako gospodarz
przygotowuje stół dla swoich gości, namaszczając ich olejkiem i oferując
wszystkim pełny po brzegi kielich (Ps 23,5).
Jednak modlitwa to pragnienie, zaś pragnienia człowieka nie można zaspokoić
pożywieniem, chociaż jest niezbędne do zachowania jego śmiertelnego ciała.
Pragnienie sytości i pełnego życia rośnie, a kierując się tradycjami
mądrościowymi, orientuje tę prośbę ku duchowemu darowi, ku samemu Bogu, ku Jego
słowu i Jego obecności. Kto cierpi, kto zamiast chleba połyka łzy (Ps 42,4;
102,10), zwraca się do Pana, mówiąc: „Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego:
kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?” (Ps 42,3); „Boże, Ty Boże mój, Ciebie
szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało” (Ps 63,2). Radość
daje pełnia łaski, a nie obfitość pszenicy i wina (Ps 4,8; 63,4.6; 65,5). Prośba
o niebiańskie błogosławieństwo z pewnością nie wyklucza codziennego umocnienia
pokarmem, ale otworzy się również na oczekiwanie pokarmu duchowej natury: „Nasyć
nas od rana swoją łaską (h.esed), abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć” (Ps 90,14).
Kiedy Jezus w „Ojcze nasz” uczy prosić o codzienny „chleb”, ukierunkowuje
pragnienie ku „temu, co istotne”, aby w wierzącym urzeczywistnił się jego status
syna żyjącego w relacji z Ojcem.
Prorocy wzywają do dzielenia się i ogłaszają ucztę eschatologiczną
89. Obszerna literatura prorocka podejmuje wskazówki podane przez Torę, aktualizując je w konkretnej
historii Izraela (i świata). Przyjmuje też sugestie wielowiekowych tradycji
mądrościowych, jednak nie jako proste porady, ale jako zjawiska podlegające
nieodwołalności boskiego sądu.
Jeśli chodzi konkretnie o temat pokarmu, możemy wyróżnić dwie literackie
modalności. Z jednej strony biblijną historięnarracyjną (począwszy od Księgi Jozuego aż do Drugiej Księgi Królewskiej), w której
pojawiają się zbawcze czyny Pana. Z drugiej strony wyrocznie proroków (od Izajasza do Malachiasza), w których demaskowany jest grzech
bogatych uczt w kontekście braku sprawiedliwości, i gdzie, szczególnie w części
końcowej tej literatury, rozbrzmiewa radosne orędzie eschatologicznego przyjęcia
dla biednych.
Opowiadanie prorockie
90. Jak zawsze na początku, historyczne losy Izraela są najpierw wyraźnie
naznaczone darem, jakim jest przekazanie ludowi przez Władcę świata (Wj 19,5)
„dobrej ziemi” (t.ôbāh) (Wj 3,8; Lb 14,7; Pwt 1,25; 3,25; 6,18; Joz 23,16; i in.), bogatej we
wszystkie zasoby, charakteryzującej się w szczególności winnicami (Lb 13,23-24;
Joz 24,13), z których pochodzi „krew winogron – mocne wino” (Pwt 32,14) jako
uprzywilejowany symbol radości. Kiedy dotarli do ziemi Kanaan, Izraelici byli
w stanie jeść „z plonów tej krainy, chleby przaśne i ziarna prażone”, kładąc
kres ubogiemu reżimowi żywieniowemu w postaci manny (Joz 5,11-12). Zgodnie
z tradycją deuteronomiczną lud Boży przybywa, aby odziedziczyć – bez wysiłku
(Pwt 6,11; J 24,13) i bez zasług (Pwt 9,4-6) – nowy Eden, gdyż Pan pozwolił mu
wejść do „ziemi obfitującej w potoki, źródła i strumienie, które tryskają
w dolinie oraz na górze (por. Rdz 2,10-14) – do ziemi pszenicy, jęczmienia,
winorośli, figowca i drzewa granatu – do ziemi oliwek, oliwy i miodu – do ziemi,
gdzie nie odczuwając niedostatku, nasycisz się chlebem, gdzie ci niczego nie
zabraknie (por. Rdz 2,9) – do ziemi, której kamienie zawierają żelazo, a z jej
gór wydobywana jest miedź (por. Rdz 2,11b-12). Najesz się, nasycisz i będziesz
błogosławić Pana, Boga twego, za piękną ziemię, którą ci dał” (Pwt 8,7-10).
Niestety, jak powiedziano w pieśni Mojżesza – który proroczo przedstawia całą
historię ludu przymierza – Izrael „utył (…) i wierzga – jest gruby, tłusty,
otyły. Boga, Stwórcę swego, porzucił” (Pwt 32,15; por. Jr 2,7; 5,7). Obfitość
i sytość, zamiast prowadzić do okazywania wdzięczności i lojalności wobec Pana,
faktycznie doprowadziły do zapomnienia i buntu, a w konsekwencji do utraty
boskiego daru (Pwt 32,23-25).
91. Jednak w centrum tej historii generalnego upadku Bóg pozostaje obecny
i przejawia swoją wierność właśnie poprzez dawanie pokarmu w dyskretny,
ukierunkowany, wzorowy sposób. Ilustruje to paradygmatycznie cykl Eliasza. Ten
„mąż Boży” (1 Krl 17,18), gorliwy głosiciel wyłącznego przywiązania do Pana,
w czasie suszy (spowodowanej grzechem bałwochwalstwa) jest karmiony w cudowny
sposób. Najpierw „kruki przynosiły mu rano chleb i mięso wieczorem” (1 Krl
17,6), następnie był żywiony przez wdowę z Sarepty przygotowanym dla niego
„kawałkiem chleba” (1 Krl 17,7-16), a na koniec „podpłomykiem” od anioła dla
proroka uciekającego na pustyni (1 Krl 19,5-8). Te epizody przestają być
prostymi budującymi opowiadaniami, gdy są rozumiane jako objawienie boskiego
daru, który daje życie nie tylko prorokowi, ale także każdemu, kto go przyjmuje,
ponieważ „kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma” (Mt
10,41). Mała garść mąki, która w cudowny sposób rozmnaża się w rękach wdowy, aby
karmić rodzinę w nieskończoność (1 Krl 17,15; por. 2 Krl 4,42-44), jest
w rzeczywistości symbolem sposobu, w jaki realizuje się w historii
błogosławieństwo wylane przez Stwórcę u początków świata, dające „nasieniu”
(roślinnemu i zwierzęcemu) potencjał do cudownego wytwarzania mnóstwa „owoców”
(J 12,24). Cud rozmnożenia występuje jednak tylko wtedy, gdy istnieje wiara
i akceptacja pielgrzyma, który stanowi figurę samego Boga (por. Rdz 18,1-10; Mt
25,35).
Prorockie słowa
92. Jak wiemy, prorocy pozwalają wybrzmieć głosowi Pana, który przede
wszystkim potępia grzech ciężki. Jeśli chodzi o nasz temat, wina leży
w szczególności po stronie bogatych przywódców Izraela. Ci bowiem nie mają
względu na poddanych i żyją beztrosko, ucztując i pijąc:
„Biada beztroskim na Syjonie
i dufnym na górze Samarii,
książętom pierwszego z narodów,
których słucha dom Izraela.
[W mniemaniu swoim] oddalacie dzień niedoli,
a [rzeczywiście] przybliżacie panowanie gwałtu.
Leżą na łożach z kości słoniowej
i wylegują się na dywanach;
jedzą oni jagnięta z trzody
i cielęta ze środka obory.
Improwizują na strunach harfy
i jak Dawid wynajdują instrumenty muzyczne.
Piją czaszami wino
i najlepszym olejkiem się namaszczają,
a nic się nie martwią upadkiem domu Józefa” (Am 6,1.3-6).
93. Ten dynamiczny opis Amosa, nie bez dozy sarkazmu, odbija się echem
u innych proroków, którzy w szczególności ubolewają nad nadużywaniem wina (Iz
5,11-12.22; 28,1.7-8; Oz 4,11; 7,5), nieuchronnie związanym z brakiem
zainteresowania postępowaniem w sposób sprawiedliwy (Iz 5,23; por. P 31,4-5)
i degradacją każdego charyzmatycznego daru (Am 2,12; Mi 2,11). Dlatego nie jest
krytykowany godny ubolewania brak umiaru w jedzeniu, ale coś gorszego: potępia
się zachowanie szkodliwe dla biednych ludzi (Jr 5,28), ponieważ to, czym karmi
się arogancki człowiek, jest w istocie „ciałem” jego własnych współobywateli (Iz
56,11; Ez 22,27; 34,3.10; Za 11,5; Ps 14,4; Prz 28,15):
„Potem rzekłem:
Słuchajcie, proszę, książęta Jakuba
i wodzowie domu Izraela!
Czy nie waszą jest rzeczą znać sprawiedliwość?
Wy, którzy macie w nienawiści dobro,
a miłujecie zło,
którzy zdzieracie skórę z ludzi,
i ciało ich aż do kości.
Bo ci, którzy jedzą ciało mego ludu
i skórę z niego zdzierają,
a kości mu łamią i tną na kawałki,
jak do garnka, jak mięso [przeznaczone]
do wnętrza kotła” (Mi 3,1-3).
Kiedy do powyższego oskarżenia prorocy dołączają groźbę zniszczenia ziemi (Iz
5,5-6), łącznie z pozbawieniem jej produktów (Iz 5,10; 24,7-9; Os 2,11; Am 4,6),
to zamierzają spowodować zmianę życia, nie tylko poprzez pełen godności umiar,
ale przede wszystkim poprzez konkretne dzieło sprawiedliwości (Iz 1,17), które
polega na dzieleniu się z głodującymi ubogimi (Iz 58,6; Ez 18,7,16).
94. Kolejna prośba proroków, dopełniająca poprzednią, zachęca do porzucenia
bałwochwalstwa, bezużytecznego (Jr 2,8) i zgubnego – ponieważ bożki „pożerają”
zamiast dawać (Jr 3,24) – i do wejścia na drogę wiodącą do Pana, jedynego dawcy
życiodajnego bogactwa. Nauczając w kluczu mądrościowym i dając głos Bogu,
Izajasz pisze następujące słowa:
„O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody,
przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy!
Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy
i bez płacenia za wino i mleko!
Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem?
I waszą pracę – na to, co nie nasyci?
Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki
i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw.
Nakłońcie uszu i przyjdźcie do Mnie,
posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie” (Iz 55,1-3).
Wielkie i ostateczne obietnice, które stanowią kulminacyjną część tradycji
prorockiej, często przyjmują formę daru pożywienia (Iz 1,19; 7,22; 30,23-25;
65,13; Jl 2,23-26; i in.): obfitego, zdrowego, trwałego i świątecznego. Amos
obiecuje, że „będzie postępował żniwiarz zaraz za oraczem” i „z gór moszcz
spływać będzie” (Am 9,13), a Ozeasz potwierdza to, mówiąc, że ziemia da „zboże,
wino i oliwę” (Oz 2,24; 14,8). Izajasz zapowiada, że „Pan Zastępów przygotuje
dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win,
z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win” (Iz 25,6), posiłek tak
życiodajny, że mogący wyeliminować na zawsze śmierć (Iz 25,8). Jeremiasz
prorokuje o przywróceniu winnic (Jr 31,5.12) i sytości dla ludu przymierza (Jr
31,14), podczas gdy Ezechiel przywoła korzyści płynące z wody, która wytryskując
ze świątyni, umożliwi wzrost różnych gatunków drzew o zawsze dojrzałych owocach
i liściach służących jako lekarstwo (Ez 47,12; por. Ez 36,29-30). Nowy Eden
i doskonałe pożywienie obiecane przez Boga są w rzeczywistości symbolami
wysłania Słowa (Iz 55,1-3.10-11; Ez 3,1-3; Jr 15,16; Am 8,11-12), zbawczej
sprawiedliwości (Iz 61,11; Za 8,17; Ps 85,11-13) i ostatecznie samej obecności
Pana jako pełni życia, danego tym, którzy pragną i łakną sprawiedliwości (Mt
5,6).
Chleb ofiarowany przez Chrystusa
95. Ewangeliści przedstawiają Jezusa z Nazaretu nie tylko jako wielkiego proroka (Mt
21,11; Łk 7,16; 13,33; 24,19; J 4,19; 7,40; 9,17), ale przede wszystkim jako
tego, który realizuje wszystkie prorockie słowa (Mt 1,22; 4,14; 5,17; 8,17;
12,17; 26,56; Łk 4,21; J 1,45; 6,14; 12,38; por. Dz 3,18.21.24; i in.). Odnosi
się to również do pokarmu, który Nauczyciel często czyni przedmiotem swego
nauczania, potwierdzając z jednej strony starożytne Pisma, a z drugiej strony
wprowadzając do niego nowość spełnienia eschatologicznego.
Chleb powszedni
Od początku swej działalności publicznej Jezus zachęca uczniów do zaufania Bogu,
który jako kochający Ojciec nie zaniedbuje swoich dzieci. Z tego powodu
ostrzega: „Nie martwcie się o swoje życie, o to, co macie jeść i pić (…).
Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją ani żną i nie zbierają do
spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż
one?” (Mt 6,25-26); i znowu: „I wy nie pytajcie, co będziecie jedli i co pili,
i nie bądźcie o to zatroskani! O to wszystko bowiem zabiegają narody świata,
a Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie” (Łk 12,29-30). Pełna niepokoju troska
musi zostać wyeliminowana na rzecz ufnej modlitwy. Nauczyciel uczy nas zatem
modlitwy pełnej ufności, słowami: „Ojcze (…) naszego chleba powszedniego dawaj
nam na każdy dzień” (Łk 11,2-3;
Mt 6,9.11), ponieważ – jak zapewnia – „każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka,
znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy któregoś z was syn prosi o chleb, czy jest
taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc
wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej
Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą” (Mt
7,8-11).
96. Dlatego nie należy się niepokoić, tylko prosić. Ponadto Pan,
w paradoksalnej radzie o charakterze mądrościowym, dodaje również, że dóbr nie
wolno gromadzić, lecz należy się nimi dzielić. Czytamy w Ewangelii: „nie
gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą” (Mt 6,19), ponieważ
„nawet gdy ktoś ma wszystkiego w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego
mienia” (Łk 12,15). Wybory i decyzje inspirowane mądrością to takie, które nie
czynią nas bogaczami dla siebie, ale bogatymi „u Boga”. W tym celu Pan opowiada
przypowieść o uradowanym (lecz głupim) gospodarzu, planującym zbudować nowe
spichlerze, aby składać tam obfite plony, i który umiera tej samej nocy (Łk
12,16-21; por. Ps 39,7; 49,14-15; Syr 11,18-19). Inna przypowieść o bogatym
człowieku, który „dzień w dzień ucztował wystawnie”, bez przejmowania się
biednym Łazarzem, „pragnącym nasycić się odpadkami ze stołu bogacza” (Łk
16,19-31), ma na celu zaprosić do „dzielenia się ”, będącego jedynym sposobem
życia według nauki Mojżesza i proroków (por. Łk 3,11). Wreszcie, w przypowieści
o sądzie ostatecznym, Jezus wskaże na karmienie głodnych i dawanie picia
spragnionym jako pierwszy warunek przyjęcia do królestwa niebieskiego (Mt
25,34-35), przypominając ponadto, że „kto poda kubek świeżej wody do picia
jednemu z tych najmniejszych, (…) nie utraci swojej nagrody” (Mt 10,42). Apel,
aby dawać, osiąga w Ewangelii swoją maksymalną skalę, kiedy Jezus wzywa do
sprzedania wszystkiego – nawet tego, co zgodnie z ludzką mądrością gwarantuje
przetrwanie – i przekazanie dochodów biednym (Mk 10,17-22).
Doskonałość, która oznacza kroczenie ścieżką pełni życia, polega na ofiarowaniu
wszystkiego, co się posiada, w akcie miłości, jak to uczynił Pan Jezus.
Sakramentalny symbol Jego całkowitego oddania się stanowi ofiara chleba do
spożycia i wina do picia, jako dar Jego życia za życie swoich uczniów (Mt
26,26-28). Zostało to zapowiedziane, gdy Nauczyciel z Nazaretu nakarmił tłum na
pustyni (Mt 14,13-21; 15,32-38), co świadczy o Jego pełnej miłości trosce
o głodnych (Mt 15,32) i pośrednio zachęca nas do czynienia tego samego (por. Mt
14,16).
Pokarm w obrzędach religijnych
97. Wspomnieliśmy, że w religijnym świecie Izraela posiłek należy traktować
w kategoriach jego symbolicznej wartości, wyrażonej w obrzędach liturgicznych.
Wszystko to jest przyjęte przez Jezusa, jednakże z aspektami ważnej nowości.
Pierwsze stanowisko Nauczyciela dotyczy przezwyciężenia żydowskiej tradycji,
która normalnie rozróżnia żywność na czystą i nieczystą. Ewangelista Marek mówi,
że Chrystus „uznał wszystkie potrawy za czyste” (Mk 7,19), gdyż nie to, co
wchodzi do człowieka z zewnątrz, czyni go nieczystym, ale to, co wychodzi
z serca jako niegodziwość i rozpusta (Mk 7,18-23). Epizod opowiadany w Dziejach
Apostolskich, w którym Piotr jest zapraszany do jedzenia zwierząt zakazanych
przez Prawo Mojżeszowe, potwierdza, że to, co Bóg oczyścił, nie może już być
uważane za bluźniercze lub nieczyste (Dz 10,15). Tradycja chrześcijańska
zaakceptuje wtedy wszystkie pokarmy stworzone przez Boga z dziękczynieniem
(1 Tm 4,3-5), realizując „świętość” (por. Pwt 14,2-3) poprzez dobre
postępowanie, przepojone miłosiernymi darowiznami (Łk 11,41), a nie przez udział
w rytualnym spożywaniu pokarmów.
Innym obszarem ewangelicznej nowości jest praktyka postu. Postać Jana
Chrzciciela, który udał się na pustynię, karmiąc się szarańczą i dzikim miodem
(Mt 3,4; Mk 1,6), była w tym czasie (a także później) uważana za ideał godnego
pochwały postępowania religijnego, który należy naśladować przez wyrzeczenia
i wstrzemięźliwość (Mt 9,14). Przywołując doświadczenie ludu Izraela, Jezus
spędził początkowy okres działalności na pustyni, aby doświadczyć prawdy słów
Pana, że człowiek nie żyje tylko chlebem (Mt 4,4; Łk 4,4). Z drugiej strony
w swoim życiu publicznym przyjął inny styl, krytykowany przez niektórych
gorliwych (i „obłudnych”), ponieważ „jadł i pił”, i to nawet razem
z grzesznikami (Mt 9,11; 11,19; Łk 7,34). Nadejście Królestwa Bożego,
utożsamiane z obecnością Oblubieńca, wymagało nowatorskiego znaku, który
precyzyjnie wskazywałby koniec oczekiwania i radość ze zbawienia już obecnego
(Mt 9,15-17; J 2,1-11). Z tego powodu Jezus uczestniczył w ucztach, by
symbolicznie wyrazić, że w Nim realizował się udział odkupionych
w eschatologicznej uczcie przepowiedzianej przez proroków i zainaugurowanej
przez Chrystusa jako decydujące wydarzenie w historii (Mt 8,11; 10,1-10; Łk
14,15-24;
por. Ap 19,7; 21,6).
Chcąc ukazać, że uczta nie powinna być rozumiana jako czysta przyjemność
zmysłowa, Nauczyciel wskazuje, jaki duch powinien przenikać ten czas wspólnoty
przy stole. Uczta jest zbawienna tylko wtedy, gdy wyraża hojną bezinteresowność
serca. Stąd powinni być zaproszeni na posiłek ci, którzy nie są w stanie tego
odwzajemnić (Łk 14,12-14). Ucztę należy także przeżywać w pokorze, wybierając
ostatnie miejsce (Łk 14,7-11; por. Mt 23,6). Wreszcie, paradoksalnie,
uczestniczy się w uczcie w postawie służby. Jezus, wskazując na siebie jako
wzór, powiedział: „Któż bowiem jest większy? Ten, kto siedzi za stołem, czy ten,
kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jak
ten, kto służy” (Łk 22,27; por. J 13,1-17).
98. Największą nowością przyniesioną przez Chrystusa jest trwająca przez wieki
pamiątka Jego śmierci, która się uobecnia podczas spożywania chleba i picia wina
(Mt 26,26-29), w posłuszeństwie temu, co On przykazał. W istocie w sakramencie
Eucharystii nakazany jest nowy sposób świętowania Paschy wyzwolenia i życia, już
nie poprzez krew i mięso baranka, lecz przez bezkrwawy obrzęd. Obrzęd ten
z jednej strony przywraca znak pokojowego odżywiania się z okresu początków (Rdz
1,29), a z drugiej strony kładzie kres krwawym ofiarom starożytnego przymierza
z powodu doskonałej ofiary odkupieńczej Syna Bożego (Hbr 9,12-14). Jak zobaczymy
później, łamanie chleba stanie się dla chrześcijan sakramentem, który ich
identyfikuje nie jako czysty znak rytualny, lecz jako sakrament wiary
w Chrystusa i jako urzeczywistnienie autentycznej wspólnoty braterskiej.
Pokarm duchowy
99. Uczniom, którzy poszli kupić pożywienie i powiedzieli swojemu
Nauczycielowi: „Rabbi, jedz!” (J 4,31), Jezus odpowiedział: „Ja mam do jedzenia
pokarm, o którym wy nie wiecie. (…) Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który
Mnie posłał” (J 4,32.34). Zapraszając słuchaczy, aby nie martwili się
o codzienny pokarm, Pan stwierdził: „Starajcie się naprzód o królestwo Boga
i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,33). A Marcie,
która była zajęta służeniem przy stole, Jezus wskazał na lepszą sytuację jej
siostry, Marii, która żywiła się słowem Pańskim (Łk 10,38-42). Jak sugerowano
w starożytnych tradycjach mądrościowych, Nauczyciel zachęca ucznia, by zadał
sobie pytanie, czym jest prawdziwie życiodajny pokarm, aby go poszukać i spożyć
(por. Łk 14,15-24).
Przejście od „znaku” chleba (Mt 14,13-21; 15,32-39) do oznaczanej
„rzeczywistości” nie jest łatwe (Mk 8,14-21). Z tego powodu Pan napomniał tłum,
który nakarmiony rozmnożonym chlebem myślał, że osiągnął pełną satysfakcję (J
6,26). Tak wówczas rzekł do niego: „Zabiegajcie nie o ten pokarm, który
niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn
Człowieczy” (J 6,27). Dla chrześcijan pokarm dany na życie wieczne utożsamiany
jest z sakramentem Eucharystii. Należy jednak pamiętać, że sam w sobie stanowi
„znak” przyjęcia Pana, Jego słowa, które jest Duchem i życiem (J 6,63) – i Jego
absolutnego daru miłości (J 6,51-57).
Dlatego ewangelista Mateusz ogłosi błogosławionymi „spragnionych
sprawiedliwości” (Mt 5,6). Obiecana sytość jest dokładnie tym, czego się
doświadcza podczas radosnego przyjmowania tajemnicy miłości Pana Jezusa (J
6,35).
Pokarm w życiu wspólnot chrześcijańskich
100. Dwa główne aspekty zasługują na podkreślenie podczas lektury tekstów
biblijnych, które mówią o życiu pierwszych chrześcijan (Dzieje Apostolskie i Listy Pawłowe). Pierwszy dotyczy materialnego pokarmu i jego związku z aktami
sprawiedliwości i miłości. Drugi odnosi się do niektórych aspektów świętych
rytuałów i precyzyjnego określenia drogi wiary i miłości, która prowadzi do
godnego w nich udziału.
W potrzebie
Jak to często bywa w historii, nawet we wspólnotach wczesnego Kościoła istniały
chwile niedostatku, a także ciągłe trudności ekonomiczne. W związku z tym
konieczne było podjęcie działań na rzecz „potrzebujących”. W Dziejach
Apostolskich jest zapisane, że greckojęzyczne wdowy były zaniedbywane podczas
codziennej posługi w Jerozolimie. Zdeterminowało to ustanowienie funkcji
„posługiwania przy stołach”, powierzonej „siedmiu mężom cieszącym się dobrą
sławą” (Dz 6,1-3). Wspólnota eklezjalna zostanie zatem trwale naznaczona służbą,
świadczoną na rzecz tych, którzy potrzebują pożywienia. Następnie cała
społeczność jerozolimska znalazła się w tak trudnej sytuacji ekonomicznej, że
Paweł musiał zebrać znaczne fundusze na pomoc „ubogim” (Dz 24,17; Rz 15,25-28; 1
Kor 16,1; 2 Kor 8-9; Gal 2,10). Poganie, którzy dochodząc do wiary, wszczepili
się w pień judaizmu, zaspokajali w ten sposób materialne potrzeby tych, którzy
udzielili im dóbr duchowych (Rz 15,27).
Wiara, jak naucza św. Jakub w swoim liście, przejawia się w dobrych uczynkach,
a wśród nich najważniejsze jest pomaganie osobom głodnym (Jk 2,14-17). Ta
posługa charytatywna między innymi staje się czynnikiem budującym więź wspólnoty
(koinōnia) pomiędzy braćmi. Jak czytamy w Dziejach Apostolskich: „Jeden duch i jedno
serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli. Żaden nie nazywał swoim tego, co
posiadał, ale wszystko mieli wspólne (koina). (…) Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów
sprzedawali je i przynosili pieniądze [uzyskane] ze sprzedaży, i składali je
u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby” (Dz 4,32.34-35; por.
Dz 2,44-45). Jest tu ukazany ideał braterstwa (por. Pwt 15,4), który należy
realizować – jako znak nadejścia Królestwa Bożego – biorąc jednak pod uwagę
struktury ekonomiczne różnych okresów historycznych.
Posiłek wspólnotowy
101. Więź wspólnoty (comunione) pomiędzy braćmi (w wierze) wyraża się poprzez zajmowanie miejsca przy tym
samym stole. Wśród chrześcijan pierwszego wieku pojawiły się problemy
i konflikty z powodu różnych kultur religijnych, z których każda miała określone
potrzeby lub nawyki żywieniowe.
Pierwszą ważną trudność sprawili judeochrześcijanie, skrupulatnie
przestrzegający norm Mojżeszowych dotyczących szczególnie pokarmów nieczystych.
W związku z tym, po uroczystym spotkaniu Kościoła w Jerozolimie postanowiono, że
nie należy nakładać na nieobrzezanych braci rytualnych przepisów prawa
żydowskiego. Zostali poproszeni jedynie o „wstrzymanie się od pokarmów
ofiarowanych bożkom, od nierządu (dalle unioni illegittime – porneia), od tego, co uduszone, i od krwi” (Dz 15,20.29). Na podstawie przykazania
wydanego Noemu (Rdz 9,4) oraz zasad określonych dla cudzoziemców w ziemi Izraela
(Kpł 17,7-14) uzyskano rodzaj kompromisu, który – chroniąc niektóre podstawowe
obowiązki religijne i etyczne – miał pozwolić każdemu zasiadać przy tym samym
stole. Takie problemy nie mają dziś już znaczenia we wspólnotach
chrześcijańskich. Niemniej pozostaje ważna reguła – zasugerowana przez Ducha
Świętego (Dz 15,28) – że ze względu na ducha wspólnoty (comunione) jako najwyższą wartość każdy jest wezwany, aby wziąć pod uwagę potrzeby brata,
wyrzekając się w imię miłości pewnych tradycyjnych praktyk (por. Kol 2,22-23)
lub pewnych osobistych przejawów wolności (1 Kor 10,23).
Tę teorię św. Paweł stosuje do innej sytuacji, zawsze dotyczącej wspólnych
posiłków, odnoszącej się do kwestii „ofiar złożonych idolom”, to znaczy, czy
wolno jeść mięso z ofiar składanych pogańskim bóstwom. Apostoł debatuje na ten
temat kilkakrotnie i obszernie (Rz 14,1-15,13; 1 Kor 8,1-23;
10,14-33), co jest oznaką zarówno teoretycznej trudności tej sprawy, jak i jej
wpływu na zgodę braterską. Możemy streścić argumenty Pawła mówiąc, że zasada
wolności, sama w sobie uzasadniona i obowiązkowa (Kol 2,16-17; 1 Tm 4,3; Hbr
9,10; 13,9), musi jednak być podporządkowana obowiązkowi pełnego miłości względu
na „słabego” brata (ponieważ jest przywiązany do zwyczajów, od których nie może
się uwolnić). Pamiętając, że Chrystus za niego umarł (1 Kor 8,11), apostoł
konkluduje: „Jeżeli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł
mięsa, by nie gorszyć brata” (1 Kor 8,13). Wolność „mocnych” jest zatem oddana
służbie miłości: „Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie,
wszystko na chwałę Bożą czyńcie. Nie bądźcie zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla
Greków, ani dla Kościoła Bożego, podobnie jak ja, który się staram przypodobać
wszystkim pod każdym względem, szukając nie własnej korzyści, lecz dobra wielu,
aby byli zbawieni” (1 Kor 10,31-33).
102. To, do czego spożywania są wezwani wszyscy chrześcijanie w ich świętym
rytuale, to „połamany chleb”, prawdziwy znak Chrystusa (Mt 26,26; Łk 24,35; 1
Kor 11,24) i znak wspólnoty (comunione) z Nim oraz z braćmi (Dz 2,42.46; 20,7.11): „Kielich błogosławieństwa, który
błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy,
czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my,
liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba” (1
Kor 10,16-17). Dlatego apostoł z całą mocą występuje przeciwko podziałom, które
wypaczają najgłębszy sens „Wieczerzy Pańskiej” (1 Kor 11,20), kiedy we wspólnym
posiłku „jeden jest głodny, podczas gdy drugi jest nietrzeźwy” (1 Kor 11,21).
Taki stan rzeczy stoi w sprzeczności z celebrowanym misterium (1 Kor 11,25),
a zatem ten, kto nie szanuje wymogów braterskiego dzielenia się – zamiast być
karmionym życiem samego Pana – „wyrok sobie spożywa i pije” (1 Kor 11,29).
Na koniec należy dodać, że już w pierwszym sumarium, które opisuje życie pierwszych wspólnot chrześcijańskich, karmienie się
łamanym chlebem wiąże się z wytrwałością w słuchaniu nauczania apostołów
(Dz 2,42). Nauka ta jest ponadto porównywana z pokarmem (duchowym) (1 Tm 4,6).
Jest jak mleko, jeśli odnosi się do pierwszych podstaw wiary, a następnie jest
jak pokarm stały, niezbędny dla zaawansowanych (1 Kor 3,1-2; Hbr 5,12-13;
1 P 2,2). W ciągłości z całą tradycją biblijną rozumie się tutaj, że pokarm,
który daje prawdziwe życie, pochodzi od Boga, a nawet jest nim sam Bóg (por. 1
Kor 10,3-4).
2. Obowiązek pracy powierzony człowiekowi
103. W Piśmie Świętym motyw pokarmu jest zasadniczo powiązany z darem Bożym (por. Rdz 1,29-30). Natomiast temat pracy (Rdz 2,15) podkreśla
aktywność ludzką, niezbędną zarówno dla zdobywania pożywienia, jak i dla promowania lepszej
jakości życia. Odpowiedzialność za działanie jest sformułowana w Rdz 2,15
w kluczu celowości („pracować i strzec”), nieodłącznie związanej z samą naturą
człowieka. Czytelnik Biblii, zadający sobie pytanie, czym jest człowiek, zostaje
zatem wezwany do dociekania, jakie jest znaczenie i wartość pracy oraz
strzeżenia ziemi, na której Bóg umieścił ’ādām.
Człowiek jako pracownik
104.Szeroko rozpowszechniona jest idea, że praca to rodzaj wyroku, od którego
chciałoby się zostać uwolnionym. Niektórzy myślą o niej nawet jako o skutku
grzechu (Rdz 3,17-19), ponieważ nieodłącznie pociąga za sobą pewien wymiar
zmęczenia (Rdz 3,17.19; 5,29) i służebności (Hi 7,1-2), widoczne zwłaszcza
w pracy fizycznej i podkreślone, kiedy zaistnieją niesprawiedliwe warunki pracy
(wystarczy pomyśleć o Izraelu w Egipcie). W Piśmie Świętym obowiązek pracy nie
tylko zostaje nałożony na człowieka (’ādām) przed wykroczeniem, ale przede wszystkim jest poprzedzony szeregiem działań
Boga. Ten, niczym rzemieślnik zmagający się z bezkształtną materią, sprawia, że
powstaje z niej to, co „dobre” (Rdz 1,4.10.12.18.21.25.31; 2,9.12). Poprzez
radykalne odwrócenie mezopotamskiego mitu, który opowiadał o tym, jak ludzie
zostali stworzeni do pracy w celu zapewnienia pokarmu bogom (por. Dz 17,25),
słowo Boże zaświadcza, że to Bóg służy swoim stworzeniom, dostarczając im
pożywienie i dając im przykład. W istocie, w opowiadaniu Rdz 1–2 Stwórca jest
przedstawiony jako Ojciec, który uczy syna właściwego sposobu działania (por. J
5, 19-20), aby ten, postępując w podobny sposób, w konkrecie swego życia
urzeczywistniał fakt bycia stworzonym na obraz Tego, który go zrodził.
Oczywiście, podczas gdy działanie Boże wolne jest od wysiłku, stworzenie trudzi
się i męczy (Iz 40,28-30). O ile Stwórca może natychmiast cieszyć się efektem
swego planowania (Iz 48,3; Ez 12,25; Ps 33,9), człowiek musi zaakceptować pewną
zwłokę w czasie, chcąc ujrzeć owoce swego zaangażowania (por. Mk 4,27-29).
Pomimo tych ważnych różnic należy uznać, że synowi człowieczemu dano „moc”
działania w świecie, tworząc „dobro”, tak aby samo stworzenie, by tak rzec,
zostało doprowadzone do doskonałości dzięki posłusznemu zaangażowaniu dziecka
Bożego. Bezrobocie i niepewność zatrudnienia, oprócz tego, że są czynnikami
poważnego nieładu społecznego, są sprzeczne z powszechnym powołaniem człowieka,
to znaczy z darem i obowiązkiem każdego do współpracy na rzecz życia ogółu.
Naśladowanie Bożego działania nie może ograniczać się jedynie do zwykłego
aspektu aktywności. Powinno również obejmować komponenty mądrości i miłości,
które w najdoskonalszy sposób ukazuje akt stworzenia (Jr 10,12; 51,15; Ps
104,24; 136,5; Prz 3,19-20; 8,22-31). W istocie Pismo Święte nie promuje samej
tylko pracy, lecz jej dobroczynną intencjonalność. Duch mądrości, przybierający
różnorakie formy i kształty (Mdr 7,22-23), będzie zatem widoczny w ludzkiej
pracy, w szczególności w różnych zawodach i zajęciach, które sławią w historii
inteligentną ludzką kreatywność w służbie wspólnego dobra (zob. 1 Kor 12,7-11).
Duch życzliwości, tajemniczo potężny, sprawi, że operatywność ludzka przełoży
się na owoce życia ich dzieci i dzieci ich dzieci, z pokolenia na pokolenie.
105. Każda praca jest bowiem z natury ukierunkowana na wytwarzanie owoców.
Implikuje to hierarchię i koordynację działań, jak ma to miejsce w Bożym
stworzeniu, w którym wszystko dzieje się w zaplanowanym momencie (Rdz 1),
a każda rzeczywistość jest powoływana do istnienia w powiązaniu z kolejną (Rdz
2). Dla człowieka oznacza to, że jego produktywne działanie musi być
zorganizowane (Prz 24,27), zaś w wielu przypadkach powinno być uzgodnione,
w pełnej szacunku współpracy, z działaniem drugiego, być może jeszcze
nieobecnego na scenie historii. Nie jest to czynnik „alienujący”. Należy to
rozumieć raczej jako spadek przyznawany nieodpłatnie tym, którym przyjdzie
z niego korzystać, przyjmując go jako dziedzictwo ojców. W istocie przysłowie
mówi: „Jeden sieje, a druga zbiera” (J 4,37). W ten sposób, nawet nie wiedząc
o tym, każdy pracownik daje coś innym, jak czyni to Bóg wobec całej ludzkości.
Nie pozostaje to w sprzeczności z faktem, że w przypadku kiedy pracodawca
poprosił o pracę lub ją nałożył, każde świadczenie zasługuje na zapłatę
w postaci „wynagrodzenia”. Publiczne uznanie przyznawane każdemu użytecznemu
świadczeniu stanowi czynnik gratyfikujący dla każdego pracownika (Syr 38,32)
i uznaje się je za prawo, podczas gdy dla tego, kto zlecił jakąś pracę,
obowiązkiem jest zapewnienie sprawiedliwego wynagrodzenia. Praca, będąca siłą napędową
relacji między ludźmi, stanowi zatem jedno z uprzywilejowanych miejsc
sprawiedliwości społecznej, w którym realizują się pragnienia wspólnoty i życia
pożądane przez wszystkich.
Na podstawie tych sumarycznych rozważań można już zrozumieć, do jakiego stopnia
aktywność związana z pracą jest bogata w znaczenie antropologiczne i czemu stała
się ona przedmiotem zainteresowania Kościoła w jego stałym zaangażowaniu
ukierunkowywania sumień i promowania sprawiedliwości społecznej. Praca jest
aktywnością „ludzką”, naturalnym jest więc, że cechuje ją także niedoskonałość
i grzech. W tej sytuacji pomaga Pismo Święte ze swoim bogatym dziedzictwem
prawdy, udzielając wskazówek i zachęcając do podejmowania właściwych decyzji
w celu nieustannego promowania prawdziwego „dobra”.
Człowiek jako strażnik stworzenia
106. Nie ulega wątpliwości, że praca ludzka, na podobieństwo działania Bożego,
nosi w sobie charakter działania przekształcającego (nawet jeśli nie jest
w ścisłym sensie stwórcza). W istocie, nieustannie wprowadza ona do historii
elementy nowości, czasami radykalnie zmienia istniejące wcześniej struktury
społeczne, a tym samym narzuca nowy styl życia. Bogaty i wszechogarniający
potencjał „pracy” otrzymuje zatem w tekście Rdz 2,15 rodzaj hamulca, czy raczej
ograniczenia, poprzez cel, jaki Stwórca dał człowiekowi, aby „strzegł” ziemi,
czyli stworzenia. Działalność człowieka nie może podważać, a tym bardziej
niszczyć Bożego dzieła. Przestrzeganie owego porządku może być wyrazem wiary,
kiedy człowiek uznaje, że to, co posiada, jest dobrem świętym, pochodzącym od
Boga. Będzie miało ono również charakter decyzji etycznej, wykraczającej poza
jakąkolwiek określoną przynależność religijną, za każdym razem, gdy ludzkie
działanie zostanie skierowane na ochronę, a nie grabież lub nieodpowiedzialne
niszczenie cudownego wspólnego skarbu. „Strzeżenie” ziemi nie jest więc
działalnością różną od pracy, ale jej istotnym elementem. Z tego powodu nie
uczynimy go przedmiotem osobnego omówienia i ograniczymy się tu i w dalszej
części do krótkich uwag, wychodząc od inspirujących fragmentów Pisma Świętego.
Zachwycająca biblijna ikona aktu „strzeżenia” życia została naszkicowana
w historii Noego. W chwili, gdy świat wydaje się być skazany na zagładę z powodu
ludzkiego zepsucia i przemocy (Rdz 6,5-7.13), Bóg powołuje sprawiedliwego do
pracy nad budową arki (Rdz 6,14-16), symbolu naszej ziemi, gdzie znajdą ocalenie
wszelkie żyjące gatunki (Rdz 6,19-21), również te, które nie są bezpośrednio
użyteczne dla człowieka, jak nieczyste zwierzęta (Rdz 7,2.8). Tak naprawdę nie
można ustrzec ziemi bez troski o wszystkie formy życia.
107. Aby zrozumieć, jak powinna przebiegać opieka nad stworzeniem, należy
przywołać dwa małe przykazania Tory. Są to dwie reguły, symbolicznie
wyznaczające granicę, w istocie subtelną, między konsumpcją a konserwacją,
między działaniem, które niszczy i które chroni.
O pierwszym z przykazań wspomnieliśmy już w pierwszym rozdziale, w odniesieniu
do człowieka odpowiedzialnego za życie. Chodzi o Pwt 22,6-7: „Jeśli napotkasz
przed sobą na drodze, na drzewie lub na ziemi, gniazdo ptaka z pisklętami lub
jajkami wysiadywanymi przez matkę, nie zabierzesz matki z pisklętami.Matkę zostawisz w spokoju, a pisklęta możesz zabrać; aby ci się dobrze powodziło
i abyś długo żył”. Wykraczając poza zwykłe precyzyjne zalecenie skierowane do
myśliwego, regulacja ta ukazuje drogę szczęścia i życia, które przedłuża się
w czasie i wymaga umiejętnego korzystania z zasobów przyrody bez naruszania ich
zasady witalnej. Ujmując to w inną metaforę, zaprasza się tu do korzystania
z owoców bez ścinania drzewa.
Wspomniany motyw roślinny pozwala nam przejść do drugiego przepisu Tory,
umieszczonego w kontekście zasad postępowania podczas wojny, a dokładnie
w operacjach oblężenia miasta. Niszczycielski atak, do którego nagle dochodzi
z nienawiści do wroga i niestety zwykle kojarzy się z konfliktem zbrojnym,
podlega ograniczeniu, co ma umożliwić zachowanie życia. Ustawodawca pisze:
„Jeśli przez wiele dni będziesz oblegał miasto i walczył z nim, nie zetniesz
jego drzew, przykładając siekierę, bo będziesz spożywał z nich owoce. Dlatego
ich nie zniszczysz. Czy drzewo to człowiek, byś je oblegał?Tylko drzewa znane ci jako nieowocowe zetniesz i zbudujesz sobie narzędzia
oblężnicze przeciw miastu, które z tobą toczy wojnę, aż je zdobędziesz” (Pwt
20,19-20). Drzewo owocowe zostaje tu odróżnione od „wroga” i postrzega się je
w jego aspekcie witalnym, czyli jako zdolne do wyżywienia tych, którzy są
zaangażowani w sprawiedliwe działanie represyjne. Po raz kolejny hamulec
niszczycielskiego działania ma na celu ochronę pierwiastka dobroczynnego dla
człowieka.
108. Ścisły związek między Stwórcą a ziemią, powołaną przez Niego do istnienia
jako użyteczny dar dla ludzi, pozwala także zrozumieć, że każdy niszczycielski
akt wymierzony w stworzenie stanowi obrazę jego Pana. Z drugiej strony – i być
może jest to mniej oczywiste, nawet jeśli szeroko potwierdzone w Biblii – gdy
ktoś grzeszy przeciwko Bogu (przekracza Jego przykazania i odrzuca dobroczynne
kosmiczne panowanie), ziemia cierpi, podlegając procesom suszy, bezpłodności
i zniszczenia. Z racji Bożego zrządzenia świat w swym rozkwicie albo więdnięciu
staje się w pewnym sensie objawem tego, na ile prawdziwą lub fałszywą jest
relacja człowieka z Panem wszechświata (Kpł 18,25.28; Iz 24,4-6; Oz 4,1-4
i in.). Również ten, kto nie wierzy w Boga, może dostrzec, że degradacja
środowiska spowodowana jest głupotą i ludzkim egoizmem. W konsekwencji nawet dla
niewierzących stan zdrowia planety to parametr sprawiedliwości bądź
niesprawiedliwości ludzi.
Stwórca powierza ziemię człowiekowi. Jak w każdym Bożym przykazaniu, co
pośrednio sugeruje Rdz 2,15, Pan nie odnosi korzyści z ludzkiego posłuszeństwa.
Jego Tora jest zawsze ukierunkowana wyłącznie na dobro dziecka i dlatego jest
z natury aktem miłości. Jak każde przykazanie Boże, strzeżenie ziemi to również
wezwanie do miłości. Do miłości nie tylko rzeczy, choć są piękne i użyteczne,
nie tylko „natury” niezbędnej dla życia jednostki, ale także innych osób, które
żyją w tym samym środowisku naturalnym, oraz dzieci, które odziedziczą spadek pozostawiony przez ojców. Czasownik
„strzec” mieści ponadto w sobie wartość konserwowania, zachowywania i utrzymania
określonego dobra w czasie. Jest to czasownik, który orientuje się na przyszłość
i dlatego wymaga od jednostki i konkretnego społeczeństwa myślenia oraz troski
o przyszłe pokolenia, aby znalazły „dobrą ziemię” i mogły w ten sposób żyć
szczęśliwie, zgodnie z pragnieniem Stwórcy.
Dochodzimy zatem do konkluzji, że jeśli „dynamizm pracy” otrzymuje pewien
hamulec w akcie „strzeżenia”, to dbałość o ziemię wymaga ze swej strony
aktywnego impulsu ludzkiej operatywności. Otrzymanego daru nie ochroni się
jedynie pasywną postawą braku interwencji. Przeciwnie, człowiek jest wezwany do
podejmowania projektów i przedsięwzięć, które uchronią ziemię przed degradacją
związaną z upływem czasu i niszczycielskimi zagrożeniami ze strony ludzi
niegodziwych. Staranna konserwacja i utrzymanie ekosystemu wymaga twórczego
zaangażowania popartego miłością do bliźniego – zarówno do współczesnych
biednych, już cierpiących z powodu chciwości nielicznych arogantów, jak i do
tych niewinnych, którzy ryzykują zamieszkiwanie na ziemi zdewastowanej przez
pozbawioną rozumu niedbałość naszego pokolenia.
Praca i strzeżenie są zatem dwoma połączonymi działaniami. Oba, jak mówi
psalmista, muszą być podejmowane „we współpracy” z samym Bogiem, ponieważ bez
Boga działalność ludzka jest skazana na porażkę, podczas gdy z Bogiem jest
twórcza i dobroczynna:
„Jeżeli Pan domu nie zbuduje,
na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą (praca).
Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże,
strażnik czuwa daremnie (strzeżenie)” (Ps 127,1).
Praca i jej prawa
109. Zgodnie z tradycją biblijną w Torze znajdują się wskazówki normatywne dla
ludzkiego postępowania. Są one sugerowane w części narracyjnej, a następnie
formalizowane w sekcjach legislacyjnych. Dotyczy to również pracy, która musi
być poddana regulacjom, aby odpowiedzieć na plan Stwórcy i Pana.
Problemy związane z pracą
W opowiadaniach Księgi Rodzaju widzimy różne aspekty pracy, w większości
charakteryzujące się dwuznacznością. Stąd też wypływa pośrednia krytyka
skierowana przeciw niektórym podejściom do pracy, pozornie niegroźnym lub nawet
godnym pochwały, a w rzeczywistości szkodliwym.
Wypędzony z rajskiego ogrodu ’ādām nie otrzymuje nowego zajęcia. Jego zadaniem pozostaje wciąż „uprawianie
ziemi” (ădāmāh) (Rdz 2,23), z dopowiedzeniem, że gleba, którą należy uprawiać, jest materią,
„z której został wzięty”, z wyraźnym odniesieniem do śmiertelności człowieka
(Rdz 3,19). Co więcej, ogród nie jest już miejscem jego pracy. Staje się nim
„przeklęta ziemia”, która „będzie rodziła cierń i oset”, a pożywienie będzie
zdobywane tylko w „trudzie” i „pocie czoła” (Rdz 3,17-18). Przy czym nie należy
uogólniać tej kwalifikacji ziemi, ponieważ w Piśmie Świętym mówi się również
o terenach żyznych, porównywalnych z Edenem (Rdz 13,10; Pwt 8,7-8)
i błogosławionych przez Boga (Pwt 11,11-12; 28,3-5).
110. Perspektywę Rdz 3,17-18 możemy dostrzec zobrazowaną w figurze Kaina,
pierwszego syna Adama i Ewy, przedstawianego jako „uprawiającego ziemię”,
w odróżnieniu od swojego brata Abla, który był „pasterzem trzód” (Rdz 4,2).
Zróżnicowanie zawodów (rolnika i pasterza) wydaje się być motywowane faktem, że
aktywność rolnicza z powodu skromnych owoców (Rdz 4,4) nie była wystarczająca,
aby wyżywić wszystkich. W każdym razie różnica w pracy pociąga za sobą także
różnice w kulturze i praktykach religijnych (Rdz 4,3-4). Szczególny styl życia,
w połączeniu z różnym stopniem dobrobytu (Rdz 4,4-5), nieuchronnie prowokuje
konfrontację, zazdrość i rywalizację, o czym też świadczy historia ludzkości.
W opowiadaniu tym Pismo Święte nie ma zamiaru nauczać, że istnieje zawód dobry
(na przykład pasterz) i zły (rolnik), ale raczej, że należy praktykować dobro
w tym, co się wykonuje, bez niszczenia praw tych, którzy mają inny zawód.
Różnorodność zawodów znajduje swoją kontynuację u potomków Kaina: niektórzy
z jego „synów” „mieszkają pod namiotami i są pasterzami” (Rdz 4,20), podejmując
w ten sposób działalność pasterską; inni stają się „grającymi na cytrze i na
flecie” (Rdz 4,21), dając początek szlachetnej sztuce muzycznej; jeszcze inni
oddają się „sporządzaniu narzędzi z brązu i żelaza” (Rdz 4,22), praktyce, która
udoskonali techniki pracy, ale utoruje także drogę dla coraz bardziej
niszczycielskich narzędzi wojennych, odpowiednich dla syna mściwego Lameka (Rdz
4,23-24). Po raz kolejny godnym pochwały nie jest sam zawód, lecz sposób jego
wykonywania. Nawet to, co dobre, może przekształcić się, ze względu na złe
nastawienie serca, w okazję do nadużyć.
111. W opowiadaniu z Księgi Rodzaju łączy się potomka Kaina, Henocha, z budową
miasta, które wzniósł jego ociec, ale nazwał imieniem swojego syna. Syn mordercy
skazanego na bycie „tułaczem i zbiegiem”, zagrożonym śmiercią przez każdego, kto
go spotkał (Rdz 4,12-14), paradoksalnie staje u początków instytucji miejskiej,
przestrzeni bezpieczeństwa i czynnika uspołecznienia oraz współpracy między
ludźmi. Miasto nie będzie jednak posiadało stałej pozytywnej oceny na kartach
biblijnych. Już sama budowa wielkiego miasta, które nazywa się Babel (Rdz 11,9),
z wieżą mającą dotykać nieba (Rdz 11,4), jest przez Boga osądzana jako błędny
projekt, być może dlatego, że arogancki w stosunku do Najwyższego (Rdz 11,6),
a może dlatego, że był wyrazem intencji imperialistycznych, nie szanujących
odmienności między różnymi grupami synów ludzkich (Rdz 10,5). Dwuznaczność
miasta zostanie później zobrazowana w historii Sodomy, która okazuje przemoc
wobec cudzoziemców i z tego powodu zostanie unicestwiona przez Boga (Rdz
19,1-29).
112. Kontynuując narrację, poza Księgą Rodzaju motyw budowy miasta powraca
u początków Księgi Wyjścia, ukazując czytelnikowi godne potępienia intencje
i metody przeprowadzenia projektu. Tutaj prace budowlane pojawiają się w swej
najbardziej brutalnej i rażącej formie, nawet jeśli na początku były zachwalane
przez faraona jako inicjatywa korzystna dla Egipcjan, ponieważ z jednej strony
służyła budowie „miast składów”, gwarantujących przyszłe wyżywienie (Wj 1,11b),
a z drugiej strony podporządkowywała i osłabiała obcą populację (Żydów), uważaną
za niebezpieczną (Wj 1,10-11a). Tyrania władcy, maskowana pozornymi motywami
mądrej przezorności (Wj 1,10), faktycznie tworzy opresyjny system oparty na
niemożliwych do zniesienia warunkach pracy podwładnych. Zostają oni zmuszeni do
opuszczenia swego terytorium i zmiany zawodu (zob. Rdz 47,5-6) oraz poddania się
coraz bardziej forsownym (Wj 1,13-14; 5,10) i dokuczliwym (Wj 5,14) pracom
przymusowym. Tradycja biblijna utrwali obraz tego stanu pracy w symbolu
„niewoli”, od której Pan uwolni swój lud. Pamięć ta znajdzie się u podstaw
przepisów dotyczących w sposób szczególny pracy ludzkiej.
Normy dotyczące pracy
113. Prawo dane ludowi wyzwolonemu przez Pana dotyczy wszystkich obszarów
życia, a wśród nich również aktywności zawodowej, czy to dostarczając wskazówek
indywidualnemu podmiotowi, który ją praktykuje, czy też regulując wynikające zeń
relacje, które muszą zostać uporządkowane według reguł sprawiedliwości. Na
baczną uwagę zasługują tu cztery grupy przepisów.
(1) Przykazanie dotyczące szabatu
Motyw pracy zostaje podkreślony przede wszystkim w przykazaniu dotyczącym
szabatu, umieszczonym w sercu Dekalogu i rozwiniętym poprzez rozszerzenie
tekstualne, które nie ma sobie równego w stosunku do innych sąsiadujących
przykazań, co jest znakiem jego doniosłości dla wiary Izraela. Jego wagi dowodzą
niezwykle surowe kary dla przekraczających przykazanie (Wj 31,14-15; Lb
15,32-36). Co więcej, właśnie w sformułowaniu tego przykazania znajdujemy
największe różnice między dwiema wersjami Dekalogu, w Wj 20,8-11 i Pwt 5,12-15,
co ostatecznie potwierdza bogactwo znaczeniowe zawarte w nakazie szabatu.
Norma dotyczy „działania” (‘āśāh) człowieka, w tym wszelkiego rodzaju „zajęć” (melā’kāh) (Wj 20,9; Pwt 5,13). Określając je jako „pracę” (‘ābad), Bóg nakazuje je przez sześć dni, w ten sposób pośrednio potępiając
bezczynność. Jednocześnie zabrania ich w siódmym dniu (zwanym „szabatem”, to
znaczy „zaprzestaniem działania”), który przyjmuje funkcję ogranicznika, stając
się „znakiem” (Wj 31, 13.17; Ez 20,12) uświęcenia czasu („dla uświęcenia go”: Wj
20,8; Pwt 5,12) i relacji z Bogiem („dla Pana”: Wj 20,10; Pwt 5,14).
114. Dekalog nie rozwija dalej obowiązku pracy (nieuwzględnionego także
w sekcjach legislacyjnych). Zamiast tego kładzie nacisk na uprzywilejowany
dzień, w którym od Izraelity wymaga się zawieszenia aktywności, aby mógł
symbolicznie wyrazić swoją przynależność do przymierza z Bogiem stworzenia
i odkupienia. Przylgnięcie do Pana jest równoznaczne z pełnym czci przyjęciem
Jego daru. Powstrzymując się od pracy własnych rąk, wierzący porzuca wszelkie
swoje konstrukcje idolatryczne, które naiwnie pretendują do bycia źródłem życia
(zamiast tego czynią niewolnikami: Wj 20,4-5; Pwt 5,8-9). W radykalnej
pasywności swego bytu stwierdza, że żyje tylko dlatego, ponieważ w nim i we
wszelkim stworzeniu działa Bóg.
Z drugiej strony szabat jest dniem, kiedy wierny naśladuje swego Boga, zgodnie
z tym, co Pan uczynił „na początku” świata i historii zbawienia. Redakcja Księgi
Wyjścia w sposób całościowy zwraca uwagę na ideę naśladowania Stwórcy, odnosząc
się do Księgi Rodzaju 1 („pamiętaj”: Wj 20,8): ponieważ upływ dni tygodnia
regulował działanie Stwórcy, tak ma też być w przypadku Jego stworzenia. W ciągu
sześciu dni Bóg stworzył wszechświat (Wj 20,11a), siódmego zaś dnia „odpoczął”
(Wj 20,11b). W ten sam sposób ma czynić człowiek: w swojej pracy aktualizuje on
Boże dzieło, a w szabat będzie się cieszył pogodną radością z wszystkiego, czego
„dokonał” Stwórca (Rdz 2,1-2) i on sam.
115. Inną i uzupełniającą jest motywacja szabatu podana przez redaktora
deuteronomicznego. Podkreślając rdzeń czasownikowy wyrażający pracę (‘ābad), gdzie wyraźnie obecny jest element „służebny”, prawodawca wskazuje na
„pamięć” (Pwt 5,15) o niewoli egipskiej, z której Pan wykupił Izraela. Szabat
jest zatem „przestrzegany” (Pwt 5,12), gdy jest doświadczany jako dzień wolności
od jakiejkolwiek formy zniewolenia, szczególnie tego, które człowiek narzuca
sobie bałwochwalstwem. Stawiając granice swojej pracy, osoba w konkretny sposób
realizuje własną niezależność od wszelkich zobowiązań zewnętrznych. Wolność
wyrażać się zatem będzie w korzystaniu z wolnego czasu, który wymyka się
władaniu zysku zarówno natury ekonomicznej, jak i w postaci uznania społecznego.
Ponadto, naśladując Boga, szabat jest także dniem wyzwolenia podejmowanego przez
pater familias wobec wszystkich podlegających jego władzy w domostwie, od syna do sługi,
od obcego pracownika do zwierząt domowych, też mających udział w codziennym
trudzie (Pwt 5,14). Wolność otrzymana od Pana zostaje zatem oddana na służbę
tych, którzy służą. Ręka (tj. władza) ojca, udzielająca odpoczynku członkom
swojej rodziny, dokonuje skutecznego działania zbawczego, porównywalnego do ręki
Pana, który działał „mocną ręką i wyciągniętym ramieniem”. Niestety, aktywny
i dobroczynny wymóg szabatu nie zawsze był rozumiany nawet przez tradycję
żydowską (por. Mt 12,11-12; Łk 14,5), która w sposób niezrównoważony nalegała na
powstrzymanie się od jakiejkolwiek formy działania (por. Iz 58,13-14; Łk 13,14).
Zamiast tego, Nauczyciel Jezus dokonując uzdrowień w dzień szabatu, realizował
pełne znaczenie tego świętego dnia: uwalniając tych, którzy byli przetrzymywani
w niewoli przez moc silniejszą niż ta należąca do faraona, uświadamiał On, że
„to szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk
2,27), a przede wszystkim przedstawiał się jako „równy Bogu” (J 5,18,23),
Zbawiciel (Mk 3,4; Łk 6,9 ; J 5,34).
116. Duch i dobroczynna moc szabatu znajdują swoje dodatkowe przejawy w innych
przepisach prawnych, potwierdzających zbawczy charakter tej normy. Przypomnijmy
zalecenie na tak zwany „rok szabatowy” (Wj 23,10-11; Kpł 25,2-7), podczas
którego właściciele ziemscy powstrzymywali się od uprawy pól, w sposób wolny
udostępniając ubogim (Wj 23,11; Kpł 25,6) owoc, jaki rodziły posiadane przez
nich ziemie. W podobny sposób inne świąteczne okazje zostają naznaczone
poleceniem: „nie będziesz wykonywał żadnej pracy” (por. Kpł
23,7.8.21.25.28.31.35-36; Lb 28,18.25.26; Pwt 16,8). Księga Powtórzonego Prawa
zachęca w tych dniach do „cieszenia się przed Panem”, wraz z synem i córką,
niewolnikiem i niewolnicą, z obcym (jak w szabat) i z biednym, dla upamiętnienia
wyzwolenia z niewoli egipskiej (Pwt 16,11-12). Święto jest niczym doroczny
szabat polegający na wspólnym uczestniczeniu Izraela w Bożym błogosławieństwie.
Niedziela, dzień Pański
117. Nawet uznając, że w święta niektórzy ludzie dla dobra wspólnego są
zmuszeni do pracy, dziś bardziej niż kiedykolwiek konieczne jest ponowne
odkrycie ducha biblijnej normy szabatu w świecie, gdzie logika korzyści
ekonomicznych zagraża godności człowieka i jakości relacji rodzinnych. Uczniowie
Chrystusa pierwszego dnia tygodnia wspominają wypełnienie się przynoszącego
wolność zbawienia, które dokonało się w zmartwychwstaniu Jezusa. Niedziela jako
czas modlitwy, bezinteresowności i solidarności przyczynia się do rozwoju
relacji rodzinnych oraz gwarantuje ludzką twarz pracy wykonywanej w ciągu
tygodnia. Czas „odpoczynku” nie powinny zatem wypełniać czynności, które okazują
się być stresującymi, jak aktywność zawodowa. Nie powinien być również
„poświęcony” takim rozrywkom (divertimenti), które nie szanują wielkości i duchowego wymiaru osoby ludzkiej. W tej
perspektywie niedziela nabiera wymiaru „prorockiego”, ponieważ potwierdza nie
tylko absolutny prymat Boga, ale także godność człowieka, która musi przeważać
nad jakąkolwiek inną racją ekonomiczną lub organizacyjną. Symboliczna
antycypacja „nowego nieba i nowej ziemi”, dzień Pański (Ap 1,10), dzień wolności
i solidarności, będzie wówczas naprawdę dniem syna człowieczego (Mk 2,27).
(2) Przepisy chroniące pracowników najemnych
118. Istotne i nowatorskie w porównaniu do zwyczajów ówczesnego świata jest
ustawodawstwo dotyczące „niewolnika”, będącego w Izraelu zasadniczo
współobywatelem, który stał się „sługą”, zmuszonym do świadczenia pracy na rzecz
pana jako rekompensaty za niezwrócony dług. Księga Kapłańska mówi o tym w ten
sposób: „Jeżeli brat z powodu ubóstwa sprzeda się tobie, nie będziesz nakładał
na niego pracy niewolniczej.Będziesz się z nim obchodził jak z najemnikiem albo jak z osadnikiem. Będzie
służyć tobie tylko do roku jubileuszowego” (Kpł 25,39-40). Z jednej strony
nakazuje się okazywać pełną szacunku uwagę potrzebującemu „bratu”, uznając go za
współpracownika i unikając w ten sposób „obchodzenia się z nim srogo” (Kpł
25,43), w przeciwieństwie do tego, co z Izraelitami czynili Egipcjanie (Wj
1,13-14). Z drugiej strony nakazuje się „uwolnić go” pod koniec siódmego roku
(Wj 21,2; Pwt 15,12). Co więcej, na pamiątkę tego, co się wydarzyło, gdy Pan
wykupił swój lud z niewoli (Pwt 15,15), bratu nie należy pozwolić odejść „z
pustymi rękami”. Prawodawca precyzuje: „Uwalniając go, nie pozwolisz mu odejść
z pustymi rękami.Podarujesz mu coś z twego drobnego bydła, z klepiska i tłoczni. Dasz mu coś
z tego, w czym Pan, Bóg twój, tobie pobłogosławił” (Pwt 15,13-14), aby biedny
mógł wznowić swoją działalność z godnością, bez uciekania się do żebractwa.
Zakaz praktykowania jakiejkolwiek formy wyzysku rozciąga się również na relacje
między pracodawcą a pracownikiem opłacanym (Pwt 24,14). Prawo nalega
w szczególności na wypłacanie wynagrodzenia za wykonaną usługę jeszcze tego
samego dnia (Kpł 19,13; Pwt 24,15), biorąc pod uwagę przede wszystkim potrzebę
pracownika (Hi 7,2). Z tego powodu Syrach powie: „krew przelewa, kto pozbawia
zapłaty robotnika” (Syr 34,22), a Jakub, spadkobierca tradycji żydowskich (por.
Jr 22,13; Ml 3,5; Syr 34,27), potępi spekulantów niezwykle surowymi słowami: „
Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy z pól waszych, którą zatrzymaliście,
a krzyk żniwiarzy doszedł do uszu Pana Zastępów[por. Pwt 24,15] (…). Potępiliście i zabiliście sprawiedliwego. Nie stawiał wam
oporu” (Jk 5,4.6).
(3) Ustawodawstwo dotyczące osób służących wspólnocie
119. W kodeksie deuteronomicznym znajdujemy także zasady regulujące pracę
„służebną” ludzi mających jakąś władzę we wspólnocie żydowskiej. Chodzi w sposób
szczególny o obowiązki sędziów (Pwt 18,18-20; 17,8-13), króla (Pwt 17,14-20),
kapłanów (Pwt 18,1-8) i proroka (Pwt 18,9-22). Każda z tych profesji podlega
pokusie, by bezprawnie wykorzystać swój autorytet w celu uzyskania korzyści.
Z tego powodu zarówno Prawo (Wj 18,21; 23,2.6-9; Pwt 1,16-17; 16,19-20;
17,16-17), jak i tradycja prorocka (1 Sm 8,3; Iz 1,23; 5,23; 33,15; 56,11; Jr
6,13; 8,10; Ez 22,27-28; Am 5,12; Mi 3,5,11) oraz mądrościowa (Prz 1,10-19;
15,27; 17,23; 28,16) będą wpajały w wykonujących te urzędy obowiązek uczciwości,
bezinteresowności i wyłącznego poszukiwania sprawiedliwości, zwłaszcza kiedy ma
się do czynienia z bezbronnymi. Można jeszcze dodać, że w Księdze Powtórzonego
Prawa każdej z wyżej wymienionych kategorii zaleca się szczególną „cnotę”:
sędziemu sprawiedliwość (Pwt 16,20), królowi pokorę (Pwt 17,16-17), kapłanom
ufność pokładaną w Bogu wraz z wyrzeczeniem się własności ziemskiej (Pwt 18,2)
i szacunek dla prawdy u proroków (Pwt 18,20).
(4) „Służba” Boża
120. Nie należy zapominać, że kult, w jego różnych wyrazach i formach, jest
przez Pismo Święte interpretowany jako świadczenie usług. Stosuje się w tym
względzie terminy oznaczające „pracę”, między innymi czasownik ‘ābad (Wj 3,12; 7,16; Pwt 6,13; 10,12) czy rzeczownik
‘ăbōdāh (Wj 12,25-26;
13,5; Lb 3,7), aby zasugerować, że w aktywności tej człowiek przeżywa swoje
powołanie „sługi” wobec Pana. W owej koncepcji nie brakuje dwuznaczności, która
wydaje się czynić z Najwyższego „pana”, któremu należy służyć, ponieważ tego
potrzebuje (por. Iz 43,23-24). Można także stąd wyciągnąć wskazówkę użyteczną
dla zrozumienia życia jako „liturgii”, świętej aktywności polegającej na
składaniu dziękczynienia Bogu, będącemu źródłem wszystkiego i uniwersalnym dawcą
wszelkiego dobra. Z tego powodu kapłani w świątyni, nawet jeśli z pozoru
naruszają szabat (Mt 12,5), faktycznie obchodzą go z godnością.
Praca i modlitwa
121. Związek między pracą a modlitwą jest pośrednio obecny w przykazaniu
szabatowym: w praktyce interpretacyjnej tego przykazania „uświęcenie” siódmego
dnia dokonuje się w istocie poprzez modlitwę i kult liturgiczny (por. Ps 92
prezentowany jako „pieśń na dzień szabatu”). Mówiąc wprost, ustawodawstwo
dotyczące obchodów świąt Izraela, oprócz nakazu wstrzymania się od pracy,
zachęca do składania ofiary Panu w atmosferze uwielbienia i błogosławieństwa.
Jeszcze wyraźniej wyraża to Syrach. Uważa on, że wykonywanie zawodu ze znawstwem
przez pracownika fizycznego jest już modlitwą (Syr 38,34), prawdopodobnie
dlatego, że takie znawstwo jest cechą konieczną prostego pracownika. Niemniej
jednak w szczególny sposób chwali on mędrca, który wolny od powinności
służebnych, w swej pierwszej czynności zwraca się do Pana z prośbą o otrzymanie
ducha inteligencji, aby móc odpowiednio medytować nad tajemnicami Boga (Syr
39,5-7). Król Salomon modli się również o dar mądrości Najwyższego, chcąc
sprawiedliwie rządzić ludźmi (Mdr 8,21–9,5; zob. także 1 Krl 3,4-15). Każda
profesja jest zatem dobra w stopniu, w którym wyraża, we właściwy sobie sposób,
modlitewną relację z Bogiem.
122. Psałterz zawiera najpełniejsze świadectwo tego, jak Izrael przeżywał modlitwę
w odniesieniu do działań ludzkich rąk. Różne aspekty przyczyniają się tu do
wyrażenia prawdy o tym, w jaki sposób praca postrzegana jest w świetle relacji
z Bogiem.
Przede wszystkim wskazuje się na pełne pokoju zaakceptowanie codziennego „trudu”
(Ps 104,23), umieszczonego w świątecznych ramach stworzenia, zatem uważanego za
element, który nie zakłóca harmonii życia, a wręcz wychwala mądrość Stwórcy (Ps
104, 24). Błogosławieństwo utożsamiane jest z możliwością pożywania z „trudu
własnych rąk”, gdy wokół stołu gromadzą się małżonkowie i dzieci, przyjmując
niebiańskie dobrodziejstwo (Ps 128,1-4).
Osoba modląca się nie delektuje się własnym mozołem. W modlitwie rozpoznaje
z czcią, że niestrudzona aktywność człowieka, rozłożona od rana do wieczora,
rodzi „chleb trudu”, podczas gdy Bóg daje to, co niezbędne „we śnie” (kiedy
wszelka aktywność jest zawieszona) (Ps 127,2-3; por. Prz 10,22). „Na próżno”, to
znaczy bez rzeczywistej skuteczności, człowiek buduje dom lub czuwa nad miastem,
jeśli Pan nie działa tam, gdzie trudzi się człowiek (Ps 127,1). Ta Boża
obecność, która przybiera formę współpracy, zostaje w Psałterzu określona jako
współpraca „rąk”: ręki Bożej (Wszechmogącego) który przybywa, aby dać siłę
i wytrwałość (słabej) ludzkiej ręce (Ps 89,22). Z prawdy tej wypływa modlitwa,
w której prosi się Pana, by nie „porzucał” (Ps 138,8), a raczej „umacniał”, to
znaczy nadawał spójność i trwałość dziełu rąk ludzkich (Ps 90,17; por. także Ps
18,35; 80,16).
Ręce wierzącego są więc wyciągnięte w błaganiu (Ps 28,2; 77,3; 141,2; 143,6),
wyrażając oczekiwanie na dar. Wznoszą się też jednak w postawie uwielbienia (Ps
134,2) za cudowne i niestrudzone działanie rąk Stwórcy (Ps 84,7; 95,5; 102,26;
119,73) i Zbawcy (Ps 44,2; 78,42; 109,26-27; 139,10). W ten sposób Izraelita
obchodzi szabat Pański.
Konieczność i ograniczenia ludzkiej pracy
123. Nie jest zaskakującym to, że literatura mądrościowa, stale ukierunkowana na afirmację życia (Prz 3,2.18.22; 4,13; 9,11 i in.),
zwraca szczególną uwagę na zjawisko ludzkiej pracy, nakreślając jego implikacje
ze szczególną przenikliwością i poddając różne jego aspekty subtelnemu badaniu.
W zbiorach, które możemy uznać za wyraz „tradycyjnej” mądrości, natrafiamy na
spostrzeżenia i rady, znajdujące również odzwierciedlenie w kulturach tamtego
czasu. W literaturze tej wychwala się zwłaszcza osobę pracowitą, głównie wtedy,
kiedy łączy w sobie pilność, spryt i odwagę. Na końcu Księgi Przysłów ukazany jest profil „dzielnej kobiety”, będącej – zdaniem niektórych
komentatorów – uosobieniem samej mądrości, której należy szukać i którą trzeba
„znaleźć” (Prz 31,10) ze względu na jej talenty i nieocenione zalety. Zostaje
ona opisana w swojej niestrudzonej aktywności (Prz 31,15.18), przejawiającej się
w zajęciach manualnych (Prz 31,13.17.19-20), zaradności w inwestycjach (Prz
31,14.16.22.24), konkretnej życzliwości wobec członków rodziny (Prz
31,11-12.15.21) i biednych (Prz 31,20).
Z jednej strony świat literatury mądrościowej chwali zatem tych, którzy są
pracowici, ponieważ rozumna pracowitość daje bogactwo (Prz 10,4; 11,16; 12,27;
21,5) i władzę (Pr 12,24). Z drugiej strony, często w paralelizmie
antytetycznym, systematycznie potępia się osobę leniwą, ponieważ jej lenistwo, uzasadniane fałszywymi obawami (Prz 22,13; 26,13), jest
nie tylko bezużyteczne dla innych (Prz 10,26; 18,9; Syr 22,1-2), ale szkodzi
także jej samej (Prz 12,27; 15,19; 19,15; Koh 10,18), ściąga ubóstwo (Prz 10,4;
12,11; 20,4.13; 24,30-34) i ostatecznie prowadzi do śmierci (Prz 13,4; 21,25;
Koh 4,5). Warto zacytować kilka z najbardziej przenikliwych powiedzeń, które
ironicznie krytykują tego, kto żyje w bezczynności:
„Do mrówki się udaj, leniwcze,
patrz na jej drogi, bądź mądry.
Nie znajdziesz u niej zwierzchnika
ni stróża żadnego, ni pana –
a w lecie gromadzi swą żywność
i zbiera swój pokarm we żniwa.
Jak długo, leniwcze, chcesz leżeć?
I kiedyż ze snu powstaniesz?
Trochę snu, trochę drzemki,
trochę złożenia rąk, aby zasnąć –
a przyjdzie na ciebie nędza jak rozbójnik
i niedostatek jak ktoś bezczelny” (Prz 6,6-11).
„Kręcą się drzwi na zawiasach,
a leniwy na swoim łóżku ” (Prz 26,14).
„Wyciągnął leniwy rękę do misy,
ale do ust jej nie doprowadził” (Prz 19,24; zob. także 26,15).
Bycie leniwym jest równoznaczne z byciem durniem. W konsekwencji, aby stać się
mądrym, należy zaakceptować trud porównywalny do pracy na roli (Syr 6,18-20).
Mędrcy Izraela chwalą zatem jako instrument dobroczynny rękę, która wytwarza bogactwo. Nie zaniedbują przy tym zalecania umiaru (Prz 30,8-9;
Koh 4,6; Syr 11,10-11), skromności (Prz 15,33; Syr 3,17-24; 10,26-27) i nade
wszystko sprawiedliwości (Prz 11,5.18; 12,28; Syr 11,21; 31,8-11) oraz wolności
(Prz 11,24-25; Syr 4,1-10), ponieważ bez tych cnót zabraknie błogosławieństwa
Pana (Prz 10,22).
124. W KsiędzeSyracha znajdujemy pogłębienie tematu aktywności związanej z pracą poprzez
zaprezentowanie różnych zawodów (Syr 38–39), ocenianych przez pryzmat mądrości.
Osobno opisuje się aktywność lekarza (38,1-15), dalej pracę rolnika (Syr
38,25-26), rzemieślnika (Syr 38,27), kowala (Syr 38,28) ) i garncarza (Syr 38,
29-30), z wyrazami uznania dla ich zdolności manualnych (Syr 38,31) oraz
użytecznego wkładu ich produktów w życie miasta (Syr 38,32a.34). Syrach
stwierdza nawet, że pracownicy ci „podtrzymują odwieczne stworzenie” (Syr
38,34). Wykorzystuje w ten sposób piękne sformułowanie, które wyraża
urzeczywistnianie się „straży nad stworzeniem” powierzonej człowiekowi przez
Stwórcę (Rdz 2,15). Jednakże autor z rezerwą wypowiada się co do posiadanej
przez nich mądrości, niezbędnej do udzielania rad (Syr 38,32b) i sądzenia (Syr
38,33). W ten sposób przygotowuje pochwałę mędrca, który nie angażując się
w czynności praktyczne (Syr 38,24), może poświęcić się studiowaniu (Syr 39,1-3),
kształcącym podróżom (Syr 39,4) i modlitwie (Syr 39,5). Osiąga przez to
najwyższy poziom mądrości (Syr 39,6-11; por. także Mdr 6,15-21), źródła
pożytecznych nauk dla tych, którzy pragną życia (Syr 24,30-34).
125. Tradycyjna mądrość (obecna przede wszystkim w Księdze Przysłów i Syracha)
wyraża zatem zasadniczo pozytywną ocenę pracy. Postawę krytyczną wobec niej
poświadczają z kolei inne pisma mądrościowe. Kohelet jest w pewnym sensie najbardziej radykalnym w stawianiu pytania o „zysk” (yitrôn) płynący z nieustannego ludzkiego trudu (Koh 1,3; 3,9; 5,15). Twierdzi, że
osobiście zaangażował energię i mądrość we wszelkiego rodzaju aktywności,
zapewniając sobie bogactwa i przyjemności (Koh 2,4-10),
ale konkluduje: „I przyjrzałem się wszystkim dziełom, jakich dokonały moje ręce,
i trudowi, jaki sobie przy tym zadałem. A oto: wszystko to marność i pogoń za
wiatrem! Z niczego nie ma pożytku pod słońcem” (Koh 2,11). Gorycz przeradza się
w „nienawiść” do pracy, gdyż jej rezultaty trzeba pozostawić innym (Koh
2,17-21), a nawet w „nienawiść” do życia (Koh 2,17), ponieważ dni ludzkie nie są
niczym innym, jak tylko bólem i przykrym utrapieniem (Koh 2,23). Wizja ta nie
powoduje jednak apatii czy depresji. Stanowi raczej ostrzeżenie, aby nie
przeceniać „zysku” z działań, które każdy może podjąć „pod słońcem”, bowiem
każda rzecz, choć piękna i mądra, poddana jest reżimowi „marności” (Koh 4,4),
czyli ulotności.
126. Krytyczna refleksja nad ludzką pracą pojawia się także, choć w sposób
zawoalowany, w Księdze Hioba. W formie poematu opisuje się tu dwie aktywności, trudne i ważne, pracę
w kopalni (Hi 28,1-11) i handel dobrami szlachetnymi (Hi 28,15-19), które mają
na celu poszukiwanie drogocennych kruszców. Na końcu każdej z dwóch części
bohater zadaje sobie pytanie: „gdzie znaleźć mądrość?” (Hi 28,12) i „skąd
pochodzi mądrość?” (Hi 28,20). Na kartach tych nie stwierdza się po prostu, idąc
za tradycją, że mądrość jest cenniejsza od złota i szlachetnych kamieni (Prz
3,15; 8,11; Mdr 7,9). Mówi się raczej że działalność ludzka, również ta
najodważniejsza i najbardziej przedsiębiorcza, może przyczynić się do odkrycia
skarbów, ale nie prowadzi do posiadania mądrości znanej tylko Bogu (Hi
28,23-27). Jest to zaproszenie do unikania wszelkiej pychy (hybris) i odnalezienia w bojaźni Bożej drogi i stylu życia właściwego człowiekowi (Hi
28,28).
127. Wreszcie także Księga Mądrości Salomona, na swój sposób, mówiąc o pracy w jej najwyższych i najbardziej
wyrafinowanych formach wyrazu, uwypukla też jej godny potępienia aspekt. Autor
widzi, jak rzemieślnik wykonuje bożka, zwodniczą pułapkę i źródło zła dla
społeczeństwa (Mdr 13–15). Rozwija się tu linię myśli obecną u proroków (por. Iz
44,9-20; Jr 10,1-5) i w psalmach (por. Ps 115,4-8), która ironicznie wyśmiewa
głupotę fabrykowania bożków. Wywodzimy stąd nie tylko potępienie fetyszy
i talizmanów, które były czczone w czasach starożytnych, ale także ostrzeżenie,
aby rozpoznać i odrzucić wszystko, co jest bałwochwalcze, a co ukrywa się
w różnych wytworach ludzkiej ręki (i serca).
Bogactwo
128. Bożki, jak mówią teksty biblijne, są „złotem i srebrem” (Wj 20,23; Pwt
7,25; Oz 2,10; Ha 2,19; Mdr 13,10 i in.). Ta prosta uwaga zachęca nas do ogólnej
refleksji na temat bogactwa, zwykle postrzeganego jako pożądany rezultat różnych
form pracy, ponieważ gwarantuje ono bezpieczną przyszłość i pociąga za sobą
publiczne uznanie. Stary Testament stwierdza, że dobrobyt jest
błogosławieństwem, które Pan wylewa na sprawiedliwego (Rdz 13,2; Pwt 28,12; 1
Krl 3,13; Ps 112,3; Prz 14,24; Mdr 7,11). Ostrzega też jednak przed chciwością
i wszelkimi formami niewłaściwego zachwycania się dobrami, które niechybnie
przyoblekają się w szatę bałwochwalczą (Pwt 7,25-26; por. Ef 5,5). Z drugiej
strony, Pismo często mówi o bogaczach pełnych arogancji, tyranach i niemających
względu na ubogich, przeznaczonych na Boży sąd potępienia (Iz 5,8-10; Jr 12,1-2;
Ez 27,25-27; Am 3, 9-11; 8,4-6; Ps 49,17-18; 73,3-20; Hi 21,7-18; Koh 5,9-10;
Syr 31,5-7 i in.). W świetle Nowego Testamentu wierzący jest wezwany do uznania
ubóstwa za „błogosławieństwo” (Mt 5,3; Łk 6,20), a nie zabiegania przez swoją
pracę o bogactwa tego świata, które trzeba pozostawić (Łk 12,15-21). Pan mówi,
że „nie można służyć Bogu i Mamonie” (Łk 16,13), następnie zaś zachęca nas do
szukania i znalezienia tego, co jest naprawdę cenne, a co porównuje do perły
o wielkiej wartości (Mt 13,45-46), dla której warto pozostawić wszystko, aby
zdobyć to, co daje życie wieczne.
Praca ludzka i „dzieło” Boga
129. Spojrzenie proroków na świat ludzkiej aktywność także tchnie raczej krytycyzmem. Dostrzegają
oni, że choć działanie ludzi wynika z pozytywnej reguły pracowitości
i pomysłowości oraz zapewnia godne pochwały produkty, to wówczas gdy dochodzi
w nim do głosu zepsucie serca i pociąga za sobą poważne niesprawiedliwości, nie
jest zgodne z Bożym nakazem.
Działanie ludzi
Jak zostało to zaznaczone w akapicie na temat świata literatury mądrościowej,
nieustająca walka proroków przeciw idolatrii wyraża się również w stanowczym
potępieniu głupiego i bluźnierczego procesu wyrabiania figury bóstwa, której
przypisuje się boską moc. Z wyraźną dozą sarkazmu Izajasz opisuje człowieka,
który ścina drzewo, bierze jego część, aby rozpalić piec i gotować jedzenie,
a następnie z reszty rzeźbi bożka, którego wzywa, mówiąc: „Ratuj mnie, bo ty
jesteś bogiem moim” (Iz 44,14-17). Oszustwo tej działalności polega na tym, że
rzemieślnik angażuje energię (Iz 41,6-7; 44,12) i spore umiejętności (Iz 44,13)
w wykonanie swojego przedmiotu kultu, czyniąc go pięknym i lśniącym, ponieważ
pokrywa go złotem (Iz 40,19; Jr 10,4; Ez 16,17; Oz 2,10; Ba 6,8-9) i ozdabia
wspaniałymi szatami (Jr 10,9; Ba 6,10-11), tak iż wydaje się niezwykle
atrakcyjnym i sprawia wrażenie żywego oraz wiecznego. W rzeczywistości bożek
jest oszustwem (Iz 44,20; Jr 10,14), gdyż nie ma w sobie oddechu życia (Jr
10,14; Ba 6,24). To byt bezużyteczny (Iz 41,23; 44,9; Jr 2,8; 10,5; Ha 2,18-19;
Ba 6,34-39.52-68), który zniknie w świetle prawdy (Iz 41,29; 46,1-2; Jr 10,11).
Wyszydzenie rzemiosła, produkującego niedopuszczalny przedmiot kultu
religijnego, ma na celu potępienie nie tylko wytwarzania świętych fetyszy, ale
każdego ludzkiego przedsięwzięcia, które pretenduje do dawania zbawienia.
Do ostrego potępienia „zła” związanego z bałwochwalstwem (Jr 2,13.19) –
z drugiej strony wychwalającego wyjątkową wartość Pana, Stwórcy i Zbawiciela (Jr
10,1-16) – prorocy dodają surową krytykę tych ludzkich działań, które naruszają
zasady sprawiedliwości pod pretekstem zapewnienia wzrostu gospodarczego lub
zaślepiająco prezentują się jako znaczące osiągnięcie technologiczne. Nie będzie
trudno dostrzec, jak wszystko to znajduje swoje odzwierciedlenie również
w naszej nowoczesności.
130. Pierwszy sektor nagan prorockich związany jest z ziemią uprawną, która stanowi zasadniczą podstawę utrzymania rodzin, zawsze zagrożonych
ubóstwem. Praca możnych polega na uniemożliwianiu pracy bezbronnym. Zgodnie
z paradygmatyczną opowieścią o Nabocie (1 Krl 21,1-6), bogacz (w tym przypadku
król Achab, pan Samarii) dąży do poszerzenia swoich posiadłości. Chce
„powiększyć się” poprzez zabranie tego, co należy do innego właściciela (Iz
5,8). Wysuwane powody mogą być różne, takie jak poprawa produkcji, urozmaicenie
zbiorów, upiększenie własności lub po prostu podkreślenie, poprzez rozszerzenie
dziedzictwa, własnego statusu osoby zamożnej, z wynikającym stąd prestiżem. Prawo nakłada ograniczenia
na podobną chciwość w gromadzeniu (Wj 20,17; Pwt 5,21), zabraniając
w szczególności „przesuwania miedzy bliźniego, postawionej przez przodków”, to
znaczy punktów na granicach pól, określających część dziedziczną każdej rodziny
w ziemi, będącej wszak Bożym darem (Pwt 19,14; 27,17; por. Oz 5,10; Prz 22,28;
23,10; Hi 24,2). W Księdze Jozuego opowiada się, że kraj Kanaan został
podzielony w drodze losowania (rozumianego jako wyraz woli Bożej) między różne
plemiona, klany i rodziny Izraelitów (Joz 13–21). Nie chodzi z pewnością o zapis
wydarzenia historycznego, ale raczej o wizję teologiczną (w formie narracyjnej),
według której ziemia, w której się żyje, jest przede wszystkim darem Bożym (Kpł
25,23). Po drugie, należy podzielić ją tak, aby każdy miał w niej możliwość
„zamieszkiwania” jako obywatel, zapewniając sobie środki utrzymania
i korzystając ze wszystkich praw cywilnych. Prorocy, ucieleśniając tę
perspektywę sprawiedliwości, potępiają plany i bezprawne przywłaszczenia
wielkich posiadaczy ziemskich, którzy przejmują pola innych, wypędzając
właścicieli z domów wyłącznie w celu osobistego zysku (Iz 5,8-10; Mi 2,1-5).
Uogólniając, głos prorocki krytykuje przemoc podbojów terytorialnych
dokonywanych przez imperialistyczne reżimy, wykorzystujące do swoich
niesprawiedliwych celów przeważającą siłę militarną i bez żadnego szacunku dla
życia zniewalające całe populacje (Am 1,3–2,3; Ha 1,5-10,14-15.17; 2,6-8.15-17).
131. Kolejnym obszarem krytyki rozpoznawanym przez proroków jest
nieuczciwy handel, bazujący na zamianie parametrów wymiany („wagi i miary”), których gwarancji
wymaga Prawo, traktując je jako niezbędny warunek sprawiedliwości (Kpł 19,35-36;
Pwt 25,13-16). Przy różnego rodzaju oszustwach populacja biednych cierpi głód
(Am 8,4-7; Mi 6,9-15; por. także Oz 12,8-9). Na arenie międzynarodowej potępia
się królestwa – na przykład Tyr, który na handlu oparł swój ogromny sukces
gospodarczy, budując na nim swój uniwersalny prestiż (Ez 27,3-36) – ponieważ ich
sukces, którym się szczycą, jest w rzeczywistości owocem niesprawiedliwości
i przemocy (Ez 28,15-18). Nie potępia się wszelkiej wymiany dóbr, jest ona wręcz
konieczna dla poprawy warunków życia. Gani się jedynie aktywność zawodową, która
wzbogaca się niesłusznie kosztem innych.
132. Wreszcie prorocy przypatrują się uważnie przedsięwzięciom publicznym, w szczególności w sferze ważnych budowli, takich jak pałace, pańskie domy,
mury obronne, sanktuaria, mosty i drogi. Wspaniałe przedsięwzięcia, które dają
prestiż władcom i przez wieki są przedmiotem podziwu, w rzeczywistości często są
efektem znęcania się i nadużyć. Salomon zbudował pałace i ukończył wielką
świątynię w Jerozolimie, ale cenę za to zapłacili jego poddani, zmuszeni do
znoszenia ciężkiej służebności porównywalnej do niewoli egipskiej (1 Krl 12,4).
Jego syn Roboam pogorszył sytuację (1 Krl 12,14). „Biada temu, co miasto na krwi
przelanej buduje, a gród umacnia nieprawością!” (Ha 2,12). Nieszczęście spadnie
na to, co jest zbudowane i chronione przez niedopuszczalne formy
niesprawiedliwości (Am 3,9-11; Mi 3,9-12; So 3,1-8), w tym niewypłacenie
wynagrodzenia robotnikom ( Jr 22,13-17; Ml 3,5).
Działanie Boga
133. W opowiadaniu Rdz 1–2 przedstawia się kolejno dzieło Boga (Stwórca tworzy,
czyni, dzieli, sadzi, daje), potem zaś zadanie powierzone człowiekowi, mającemu
pielęgnować i strzec ogrodu, z czego biorą swój początek wydarzenia historyczne.
W Rdz 2,2-3 mówi się, że Bóg „odpoczął po całej swej pracy , którą wykonał”.
W rzeczywistości, jak potwierdza to pozostała tradycja biblijna, Pan nie
przestaje działać (por. J 5,17). Bez Boga historia nie istnieje i nie można jej
zrozumieć bez dostrzeżenia w niej działania Źródła wszelkiej rzeczy; On
konkretnie manifestuje w niej swą wszechmoc (Iz 46,10-11) i ciągłe pragnienie
dobra (Pwt 32,4; Iz 26,12).
To głównie prorocy świadczą o aktywnej obecności Boga w sprawach ludzkich (Iz
43,13), inspirując w ten sposób także innych świętych pisarzy. W swoich
wypowiedziach używają oni, oczywiście na sposób analogiczny, tej samej
terminologii, która jest stosowana do opisania „pracy”. Są to w szczególności
czasowniki „robić” (‘āśāh), „czynić” (pā‘al), z rzeczownikami pochodzącymi od ich rdzeni, ponadto zaś termin „praca” (melā’kāh) (Rdz 2,2-3; Ps 73,28) – wszystkie o zasadniczo synonimicznym charakterze.
Prorocy nie tylko przypominają akt stworzenia świata (Iz 45,12.18; Jr 10,12-13;
14,22; 27,5), ale podejmują to samo słownictwo, przede wszystkim przywołując
wydarzenie o charakterze historycznym, takie jak wybór Izraela, z łączącymi się
z tym korzyściami (Iz 5,12; Ha 3,2). Stąd, oprócz wskazanej powyżej
terminologii, uciekają się do metafor związanych z różnymi zajęciami, porównując
Boga na przykład do rolnika, który sadzi winnicę i się o nią troszczy (Iz 5,1-7;
27,3; Jr 2,21; por. także Ps 80,9-10), lub do garncarza, który kształtując,
nadaje formę bytom (Iz 29,16; 43,7; 44,2; 64,7; Jr 18,6).
134. Wierzący wie, że Bóg działa w sposób cudowny w historii ludzkości (Iz
12,5; 25,1; Ps 77,13; 92,5; 143,5) zarówno u jej początków, jak i w sposób
ciągły, zwłaszcza gdy świat z powodu niegodziwości ludzi przechodzi tragiczną
fazę zepsucia. Głos proroków podnosi się w tym szczególnym momencie, aby
objawić, że Bóg jest aktywny wtedy, kiedy wszyscy powiedzieliby, że jest
nieobecny albo bezsilny (Pwt 32,27; Iz 5,19). Jak rozwiniemy to szerzej
w rozdziale czwartym, według jednolitego świadectwa różnych autorów biblijnych
działanie Boże jawi się jako ciąg dwóch kontrastujących ze sobą aktów: mówi się,
że daje On śmierć i życie (Pwt 32,39; 1 Sm 2,6; Mdr 16,13; Tb 13,2), obala
i wywyższa (Ps 75,8; 2 Krn 25,8; Syr 7,11), rani i leczy (Pwt 32,39), niszczy
i odbudowuje (Jr 31,28), stwarza światło i ciemności, daje pokój i powoduje
nieszczęście (Iz 45,7). Boże działanie nie jest łatwe do zrozumienia (Jr 9,11;
Oz 14,10; Ps 92,6-7;
107,43) właśnie z powodu tego zestawienia. Każdy z dwóch aktów jest jednak
znaczący i wyraża zbawczą wolę Pana: w akcie negatywnym ukazuje On negatywne
skutki zła popełnionego przez człowieka (Jr 2,19; Prz 16,4), podczas gdy w akcie
pozytywnym, gdzie pojawia się wyraźniejsze odniesienie do aktywności Boga
związanej z pracą, ogłasza się wydarzenie ostateczne, eschatologiczne, w którym
objawia się zbawcze dzieło Pana historii (Iz 44,23; Am 9:12; Ha 1,5). Również
tutaj używa się metafor zaczerpniętych z ludzkiej pracy, w których Bóg
porównywany jest do wytapiacza (Ml 3,2), budowniczego (Iz 44,26; Jr 18,9; 31,4)
i rolnika (Iz 60,21; Jr 24,6 i in.). Odniesienia funkcjonują jako symbole
wskazujące na odnowienie wszelkiej rzeczy, rodzaj nowego stworzenia (Iz 43,19;
66,22) dokonującego się w przebaczeniu. Wierzący, oświeceni słowem prorockim,
będą wówczas mogli, w pełnej prawdzie, wznieść pieśń chwały, mówiąc:
„Wielkodusznie postąpił Pan z nami” (Ps 126,3), „Dzieła Twoje są wielkie i godne
podziwu, Panie, Boże wszechwładny! Sprawiedliwe i wierne są Twoje drogi, o Królu
narodów!” (Ap 15,3; por. Ps 111,2-3).
Bóg objawia własną aktywną obecność za pośrednictwem proroków: nie czyni nic,
jeśli wpierw nie zakomunikuje swego pełnego mądrości planu swoim „sługom” (Am
3,7; por. także Rdz 18,17), którzy przez swoje słowo stają się zasadą mądrości
i źródłem nadziei dla świata. Prorocy są świadkami, nie architektami zbawienia
we właściwym tego słowa znaczeniu. Dokonują „znaków”, lecz nie stwarzają
„rzeczywistości”, która jest dziełem samego Boga. Jednak bez nich, bez ich
„pracy”, wiara nie mogłaby zostać wzbudzona w ludzkich sercach, a dzieło Pana
zostałoby zignorowane lub odrzucone. Starożytni prorocy, których wyrocznie
zachował Izrael, będą mieli jako następców proroków nowego przymierza, trwałych
świadków ostatecznego i doskonałego dzieła dokonanego przez Boga w Chrystusie.
Praca, służba, posługa
135. W opowiadaniach i dialogach ewangelicznych nie znajdujemy szczególnej zachęty do świadczenia pracy, której celem
byłoby osiągnięcie wymiernego rezultatu ekonomicznego. Mówiąc dokładniej, nie
widzimy, aby prezentowane tu były modele lub podawane wskazówki, wprowadzające
elementy nowości w odniesieniu do tradycji Starego Testamentu.
Podaje się nam, że Jezus był „rzemieślnikiem” (tektōn) (Mk 6,3), „synem cieśli” (Mt 13,55), zgodnie z tym, co zwykle miało miejsce
w rodzinnym przekazywaniu różnych zawodów. Jego pierwszymi uczniami byli rybacy
(Mk 1,16-20), a o innym wspomina się, że pełnił funkcję poborcy podatkowego (Mk
2,14). Informacje te sugerują uznanie dla aktywności manualnych. Celem opowiadań
jest jednak przede wszystkim ukazanie przejścia od zawodu wyuczonego od ojca
i umożliwiającego utrzymanie rodziny, do misji wzbudzonej charyzmatycznym
„powołaniem” promowanym przez Boga lub Jego rzecznika, które zachęca do nowej
aktywności ukierunkowanej na dobro wielu. Podobnie jak stało się to z Mojżeszem
(Wj 3,1) i Dawidem (1 Sm 16,11; 17,3) – pasterzami powołanymi na przewodników
Izraela (Wj 3,10; 2 Sm 7,8) – jak w przypadku Gedeona, Elizeusza i Amosa,
rolników i hodowców (Sdz 6,11; 1 Krl 19,19; Am 7,15), z których jeden został
przywódcą i sędzią (Sdz 6,14), a pozostali prorokami (1 Krl 19,21; Am 7,14-15),
tak też apostołowie zmienili rodzaj swego życia zawodowego z powodu spotkania
z Chrystusem. Nie należy tego odczytywać jako rodzaju promocji według ludzkich
standardów. Chodzi raczej o wezwanie, aby stać się „sługami” Pana w dziele
o charakterze duchowym, które obejmować będzie prześladowania (Mt 5,11-12),
upokorzenia (Mt 23,11-12), a nawet złożenie daru z własnego życia ( Mt 16,25;
23,34-35).
136. W Ewangeliach, szczególnie w opowiadaniach o charakterze przypowieści,
wzmiankuje się osoby pełniące różne formy pracy, takie jak siewca (Mt 13,3),
pracownik fizyczny (Mt 20,1), handlarz perłami (Mt 13,45), dozorca (Mt 24,45),
zarządca (Łk 16,1), a także zwykła gospodyni domowa, która wyrabia mąkę (Mt
13,33). Z odniesień tych nie wydobywa się konkretnego nauczania o charakterze
zawodowym, lecz jedynie bodziec do umiłowania pracowitości w połączeniu
z pilnością i mądrością, cechami, które sprawiają, że sługa jest godnym zaufania
(Mt 8,9; 24,45; 25,21). Wspiera się też poczucie zaufania w niezawodny rezultat
dobrze wykonanej pracy (Mt 7,24-25; 24,46; 25,29) bez gromadzenia sobie jednak
zasług wobec Boga, ponieważ każdy musi uważać się za „sługę nieużytecznego”,
zadowolonego po prostu z faktu wypełnienia swojego obowiązku (Łk 17,10).
Z drugiej strony wielkiego znaczenia w Ewangeliach nabiera interpretacja
„posługi” nauczania i uzdrawiania realizowanej przez Chrystusa i Jego uczniów
w kategoriach „pracy” (Mt 9,37-38; J 5,17; 9,4). Nauczyciel, poprzez odpowiednie
instrukcje, a przede wszystkim swoim przykładem szkoli apostołów do tej
szczególnej misji dobroczynnej dla ludzkiej wspólnoty. Działanie to „przypomina”
(por. Mt 13,24.31.33.44-45.47) pracę oracza (Łk 9,62), siewcy (Mt 13,3),
żniwiarza (Mt 9,37-38; J 4,38), pasterza (J 10,14) czy rybaka (Mt 4,19;
13,47-48), ponieważ wydaje owoce i/lub oczekuje na zapłatę za jej spełnienie (Mt
10,10; 20,2; Łk 10,7), co naturalnie należy postrzegać jako metaforę. Oprócz
docenienia obowiązków o charakterze duchowym (jak uczynił to już Syrach) boski
Nauczyciel orientuje ludzkie pragnienie ku nagrodom niebiańskim, trwałym
i w najwyższym stopniu uszczęśliwiającym (wychodząc poza krytykę próżności
ludzkiej działalności u Koheleta). I przeciwnie, ponieważ działanie Chrystusa
i Jego uczniów naśladuje dzieło samego Boga (J 4,34; 5,17; 17,4), staje się ono
inspirującym wzorem dla każdego sektora oraz sposobu działania człowieka,
wprowadzając w nie w szczególności zasadę „służby” (Łk 22,26-27;
J 13,13-17), „bezinteresowności” (Mt 10,8; 2 Kor 11,7), rezygnacji z gromadzenia
dóbr (Mt 10,10) i hojności w czynieniu innych uczestnikami owoców własnej pracy
(Mt 19,21).
Praca apostolska Pawła
137. Apostoł Paweł w swoich listach przypomina pewne podstawowe obowiązki dotyczące pracy. Znajdujemy tu
w zasadzie jedynie pozostawione mimochodem odniesienia do obowiązku
sprawiedliwego wynagradzania robotników (por. Rz 4,4). Motyw ten (jak już
wspomniano) jest wyeksponowany gwałtownie, w formie skargi, w Jk 5,4-6.
W kontekście społecznym, w którym zakłada się nieustanne podporządkowanie, Paweł
zachęca panów, by zachowywali się z szacunkiem, a nawet życzliwością wobec
niewolników (Ef 6,9; Kol 4,1; Flm 8-17). Tych drugich wzywa do uległego
podporządkowania się wraz z wiernym wykonywaniem przydzielanych im prac (1 Kor
7,21-24; Ef 6,5-8; Kol 3,22-25; 1 Tm 6,1-2; Tt 2, 9-10; po tej samej linii,
w odniesieniu do „niewolników”, por. także 1 P 2,18-20).
Bardziej znaczący jest nacisk Pawła na obowiązek pracowitości. Pomoc
charytatywna na rzecz potrzebujących, jaka miała miejsce we wspólnocie
chrześcijańskiej, a prawdopodobnie także oczekiwanie na rychły powrót Pana,
skłoniły niektórych (zwłaszcza w Tesalonice) do próżniaczego stylu życia, co
miało implikacje w postaci społecznych perturbacji. Apostoł dość surowo koryguje
to niewłaściwe postępowanie. Już w swoim Pierwszym Liście do Tesaloniczan pisze:
„Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali
zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować swoimi rękami, jak to wam
przykazaliśmy, żebyście wobec tych, którzy pozostają na zewnątrz, postępowali
szlachetnie, a nie będziecie potrzebować nikogo” (1 Tes 4,11-12). Związek między
pracą a promowaniem ładu społecznego, o którym należy pamiętać nawet w naszych
czasach, zostaje następnie szeroko przywołany w drugim liście do tej samej
wspólnoty: „Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi:
wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi.Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując
ze spokojem, własny chleb jedli” (2 Tes 3,11-12). Zasada, której należy
przestrzegać, została radykalnie streszczona w słynnym powiedzeniu: „Kto nie
chce pracować, niech też nie je!” (2 Tes 3,10). W Liście do Efezjan znajdujemy
kolejne uściślenie: „Kto dotąd kradł, niech już przestanie kraść, lecz raczej
niech pracuje uczciwie własnymi rękami, by miał z czego użyczać potrzebującemu”
(Ef 4,28): pracowitość jest tu wskazana jako droga przeciwna do
niesprawiedliwości (opisywanej jako „kradzież”) i przyczynia się do promowania
miłości, ponieważ może wyjść naprzeciw potrzebom ubogich (por. Dz 20,35).
138. Paweł nie tylko wskazuje zachowanie, które należy naśladować, ale
wielokrotnie przedstawia się jako wzór do naśladowania (1 Tes 4,1; 2 Tes 3,7-9)
właśnie dlatego, że pomimo bycia szafarzem Ewangelii i mając prawo do wymiernego
wynagrodzenia (1 Kor 3,8; 9,7-14; Ga 6,6; 1 Tes 3,9), wolał utrzymywać się
z pracy rąk własnych (1 Kor 4,12; 1 Tes 2,9; 2 Tes 3,7-8). Ten sposób jego
postępowania potwierdza również księga Dziejów Apostolskich (Dz 18,3; 20,34-35).
Wybór Pawła, który dbał o to, aby nie być obciążeniem dla swoich wspólnot (2 Kor
11,9-10; 12,13-14.16-18; 1 Tes 2,9; 2 Tes 3,8), miał przede wszystkim
podkreślić, dla zbudowania wszystkich, bezinteresowność jego posługi
apostolskiej (1 Kor 9,18; 2 Kor 11,7). Zgodnie z tradycją ewangeliczną posługa
ta jest wyraźnie interpretowana jako autentyczna „praca” (2 Tm 2,15),
podejmowana z całkowitym poświęceniem, nawet jeśli pełna trudu (Ga 4,11), to
wykonywana w stylu „służby” (diakonia) (1 Kor 3,5; 4,1), nakazanej przez Pana (1 Kor 9,17) dla dobra wszystkich (1
Kor 9,22). Świadomy znaczenia i pilnego charakteru tak cennego zadania, Paweł
angażuje w swoją posługę wielu „współpracowników” (synergoi) (Rz 16,3.9.21; 2 Kor 8,23; Flp 2,25; 4,3; 1 Tes 3,2; Flm 24), kwalifikując ich
jako „współpracowników Boga” (1 Kor 3,9; por. także Mk 16,20). Pomny na tradycję
prorocką, porównuje służbę misyjną do aktywności rolniczej (1 Kor 3,5-9) i/lub
budowlanej (1 Kor 3,10.14), uznając jednocześnie, że zawsze i tylko Bóg sprawia,
iż roślina rośnie (1 Kor 3,7), i jedynie Chrystus stanowi solidny fundament
budowli, którą jest Kościół (1 Kor 3,11).
3. Zwierzęta jako pomoc dla człowieka
139. Jak już wspomniano w komentarzu do Rdz 2,18-20 Stwórca chce dać
’ādām pomoc, a nawet swego rodzaju osobę sprzymierzoną, która zaradzi,
przynajmniej w jakiś sposób, jego „samotności”. Również po potopie Bóg zawarł
przymierze z Noem i jego potomstwem, obejmujące – według Jego słów – „wszelkie
zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo podniebne niechaj się was boi i lęka.
Wszystko, co się porusza na ziemi, i wszystkie ryby morskie zostały oddane wam
we władanie” (Rdz 9,2). Mocne zaznaczanie różnorodności i wielości zwierząt
(„wszystko”) ma podkreślać ideę, że nie można myśleć tylko o zwierzętach, które
jakoś służą człowiekowi; także inne aspekty, różnej i wyższej natury, są
w istocie sugerowane przez tradycję biblijną jako użyteczna pomoc. Ostatnio
niektórzy krytykowali antropocentryczną perspektywę biblijnych stronic,
a pośrednio wysuwano roszczenie, aby zwierzętom został przyznany status w pewnym
sensie taki sam jak istocie ludzkiej. Ale Pismo Święte prezentuje inną linię
rozumowania (por. Rdz 2,20: „nie znalazła się pomoc odpowiednia dla niego”),
którą należy przyjąć z właściwym zrozumieniem. Jeżeli Biblia zakłada centralne
miejsce człowieka – prezentując je jako Boży projekt – to przecież nie przyznaje
mu prawa do wykonywania despotycznej władzy nad innymi stworzeniami. Przeciwnie,
wzywa go do zachowywania „przymierza” (por. Rdz 9,9.12; Oz 2,20),
z poszanowaniem wartości właściwej każdemu zwierzęciu, i z troską o to
specyficzne dzieło Boga.
Dzisiaj – ze strony animalistów, wegetarian i wegan – są praktykowane i zarazem
wymagane od innych takie reguły życia, które progresywnie zmierzałyby do
usuwania praktyki wykorzystywania zwierząt. Jeżeli taka postawa jest
akceptowalna jako potępienie zachowań okrutnych i zachłannych, to jednak nie
jawi się jako zgodne z tradycją biblijną zakazywanie tego, aby zwierzę mogło
służyć człowiekowi, albo odwracając perspektywę, nie jest dobrze, jeżeli
człowiek pozbawia się daru, który Stwórca mu powierzył.
W tej ostatniej części rozdziału zilustrujemy zatem najważniejsze elementy
składające się na stosunek człowieka do zwierząt. Nie będziemy rozróżniali
między nauczaniem różnych części Starego Testamentu, ani nie uwzględnimy
szczegółowo całego przesłania Nowego Testamentu; wskażemy jedynie nowości, które
wnosi tradycja ewangeliczna.
Pomoc dla życia
140. Człowiek został powołany przez Boga, by troszczył się o ogród. W ogrodzie tym
nie tylko są rośliny, ale także zwierzęta stworzone przez Boga dla człowieka;
powołanie człowieka, aby był rolnikiem, zostaje dopełnione przez powołanie do
bycia pasterzem, który troszczy się o powierzone mu zwierzęta.
Tego rodzaju odpowiedzialna działalność człowieka wyróżnia się przede wszystkim
w odniesieniu do zwierząt domowych. Prawo Izraela dostarcza w tym względzie
wiele cennych reguł, jak na przykład ta, w której nakazuje się: „Nie zawiążesz
pyska wołowi młócącemu”, dotycząca szabatu, kiedy to żadne zwierzę nie powinno
pracować: ani wół, ani osioł, ani inne zwierzę, ale ma odpoczywać, tak jak
rodzina (Wj 20,10; 23,12; Pwt 5,14). Podobnie prawo, które wymaga, żeby w roku
szabatowym ubogim i dzikim zwierzętom zostawiać owoce ziemi leżącej odłogiem (Wj
23,11; Kpł 25,6-7). Prawo zobowiązuje również, aby „zaprowadzić do domu”
zabłąkane zwierzę z myślą o tym, że zostanie odprowadzone do właściciela (Pwt
22,2), a także by pomóc wołu lub osłu (należącym do brata, a nawet wroga), który
upadł pod niesionym ciężarem (Wj 23,5; Pwt 22,4). Zabroniona jest nieuprawniona
przemoc względem zwierząt (Kpł 24,18.21), jak i – generalnie rzecz ujmując –
zakazuje się takiej zachłanności, która narażałaby na szwank proces prokreacji
jakiegoś gatunku (Pwt 22,6-7).
141. Być może część z tych praw należy rozumieć jako pomoc w ocenie lub jako
wskazówki interpretacyjne, ważne dla precyzyjnego uregulowania – na zasadzie
analogii – relacji między „panem” (właścicielem, korzystającym z pomocy)
i „sługą” (podporządkowanym, tym, który oferuje pomoc); zwierzę byłoby zatem
metaforą osoby powierzonej moralnej odpowiedzialności swego pana. Wiemy
przecież, że norma dotycząca „wołu, który bodzie rogami”, wyrządzając komuś
krzywdę (Wj 21,28-32) winna być rozumiana (także) jako prawo dotyczące
obowiązków pana niezdyscyplinowanego sługi (albo ojca syna stosującego przemoc).
Apostoł Paweł, prawdopodobnie idąc za zwyczajem uznawanym w środowisku
rabinackim, aplikuje zapis z Pwt 25,4 (by nie zawiązywać psyka wołowi młócącemu)
do odpłaty należnej głosicielowi Ewangelii (1 Kor 9,9; 1 Tm 5,18). Natomiast
Jezus nawiązując do troski o zwierzęta domowe, wyciąga wskazówkę dotyczącą tego,
co należy zrobić dla potrzebujących wsparcia (Mt 12,11-12; Łk 13,15-16).
Odpoczynek przyznany zwierzętom w dzień szabatu (Wj 20,10; Pwt 5,14) oznacza
zakaz korzystania z pracy zwierzęcia w dniu, w którym się świętuje dzieło Boga;
jednakże można tę normę odnieść do wszelkiego rodzaju pomocy, również tej
świadczonej przez osoby podporządkowane, jeżeli pomoc ta oznaczałaby korzyść dla
pana. Obowiązek udzielenia pomocy zwierzęciu, które upadło pod zbyt dużym
ciężarem (Wj 23,5; Pwt 22,4) może oznaczać konieczność udzielenia pomocy osobie
przymuszonej do świadczenia usług zbyt ciężkich lub nienależnych. W końcu, post
i wór pokutny, zarządzone przez króla Niniwy w odniesieniu też do zwierząt (Jon
3,7) mogłyby sugerować, że w rycie pokutnym całego ludu winni brać udział także
ci, którzy – będąc niewolnikami – byli traktowani jak zwierzęta.
142. Człowiek pełniący rolę pasterza nie nadużywa swej władzy wobec istot żywych Co
więcej, troszczy się o swoje zwierzęta (1 Sm 12,3). Tak uczyni tradycja
sapiencjalna:
„Prawy uznaje potrzebę swych zwierząt,
a serce występnych okrutne” (Prz 12,10 por. także Syr 7,22).
Hodowca prowadzi stado na pastwisko (Wj 3,1; Ez 34,14; Ps 23,2), poi je (Rdz
24,11.14.19-20; Wj 2,16-19) oraz broni przed drapieżnikami (1 Sm 17,34-36; J
10,11-13), budując ogrodzenia i zagrody (Lb 32,16.36; Mi 2,12; 2 Krn 32,28).
Również działania korygujące zachowania zwierząt, jak założenie wędzidła na
oporne zwierzę (Ps 32,9; Prz 26,3), jest postrzegane jako coś dobrego w stosunku
do tegoż zwierzęcia, które poddane jest tresurze, by lepiej wykonywało swe
zadania (Jr 31,18). W tej aktywności pasterz (jak już to zostało powiedziane)
naśladuje Boga. Przy czym należy dodać, że pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem
powstaje swego rodzaju „przymierze”, mające na celu współdziałanie, które
posłuży jako metafora relacji między panem/królem i poddanymi.
Pasterz, rzecz jasna, troszcząc się o stado, ma z tego powodu liczne korzyści.
Powinien być ich świadom i być za nie wdzięczny:
„Znaj dobrze potrzeby twego drobnego bydła,
zwracaj uwagę na trzodę,
bo nie trwa na wieki skarb
ani diadem na pokolenia.
Wyrosła trawa, pojawił się potraw,
zbiera się górskie siano;
miej owce na odzienie dla siebie,
a kozły, by za pole zapłacić;
wystarczy mleka koziego, by dom twój utrzymać
i wyżywić służące” (Prz 27,23-27).
Człowiek nie tylko jest żywiony przez zwierzęta, które dają mleko i mięso, jajka
i miód, ale uzyskuje także wełnę i skóry na szaty oraz inne potrzeby. Wół
i osioł pomagają człowiekowi w pracy na polu (1 Sm 8,16; 1 Krl 19,19; Iz 28,28;
Prz 14,4), służą do transportu osób (Lb 22,21; Sdz 5,10; Za 9,9) i towarów (Rdz
44,13; Wj 23,5; 1 Sm 25,18; 2 Sm 16,1), podczas gdy koń używany jest na polu
walki (Wj 15,1; 2 Krl 18,23-24; Oz 14,4; Am 2,15; Ps 20,8; 33,17). Pies
w historii Tobiasza wydaje się być prototypem zwierzęcia, które jest towarzyszem
człowieka (Tb 6,1; 11,4). Niektóre z tych czynności są dzisiaj wykonywane przez
urządzenia mechaniczne, niemniej trudno sobie wyobrazić życie człowieka bez tej
użytecznej obecności innych istot żywych. W ich obecności wierzący rozpoznaje
cenny dar swego Stworzyciela (1 Tm 4,4-5).
Pomoc w stawaniu się mądrym
143. Na licznych stronicach Biblii jest ponadto ukazywane, jak zachowanie zwierząt
może być źródłem wielu nauk dla człowieka i jego zachowań. Objawia się tu zatem
jeszcze inny wymiar tej pomocy, jakiej Stwórca udzielił ’ādām – właśnie za pośrednictwem tych istot, w które Bóg wpisał użyteczne formy
manifestacji ducha mądrości.
Zwierzęta uczą
Mrówka, na przykład – co zaznaczono wyżej – jest wzorem pracowitości (Prz
6,6-11; 30,25); pszczoła – „mała wśród latających stworzeń, lecz owoc jej ma
pierwszeństwo pośród słodyczy” (Syr 11,3) – może sugerować człowiekowi, by
doceniał owoc (działań) bez względu na małość podmiotu działającego. Małość
skądinąd nie jest przeszkodą w dokonywaniu wielkich dzieł. Świadczy o tym
aktywność mrówek, góralków, szarańczy, jaszczurek, które uczą wszystkich, także
króla, jak się zorganizować i wnikać nawet w środowiska zamknięte (Prz
30,24-28). Właściwości wpisane w różne gatunki zwierząt służą autorom biblijnym
jako metafory ilustrujące zachowania Boga i człowieka sprawiedliwego: Bóg zatem
jest porównywany do orła, który niesie pisklęta na swych skrzydłach (Wj 19,4)
i czuwa nad swoim gniazdem (Pwt 32,11); Jezus wyznaje, że chciał zgromadzić
synów Jerozolimy „jak ptak swoje pisklęta gromadzi pod skrzydła” (Mt 23,37),
podczas gdy prorok mówi o Jezusie, że jest On podobny do „baranka na rzeź
prowadzonego” (Iz 53,7; Jr 11,19).
Niektóre zwierzęta wykazują się lepszym „rozeznaniem” niż ludzie.
Oślica Balaama widzi wcześniej anioła Pańskiego, zagradzającego
drogę wyciągniętym mieczem, niż jej właściciel (Lb 22,22-34); nie wydaje się to być
szyderstwem z pogańskiego profetyzmu, ale raczej krytyką człowieka, który
(nieraz) jest mniej spostrzegawczy niż jego zwierzę. Potwierdza to prorok
Izajasz, gdy pisze:
„Wół rozpoznaje swego pana
i osioł żłób swego właściciela;
Izrael na niczym się nie zna,
lud mój niczego nie rozumie” (Iz 1,3).
Zwierzęta zatem są w stanie rozpoznać tego, kto wydaje polecenia, wiedzą także,
gdzie znaleźć pokarm, podczas gdy wiele osób, które otrzymały niezliczone
narzędzia służące poznawaniu, zachowuje się głupio. Prawdę tę podkreśla
Jeremiasz, porównując instynkt samozachowawczy migrujących ptaków z niemożnością
zmiany zachowań, jakimi odznaczają się mieszkańcy Jerozolimy:
„Nawet bocian w przestworzach
zna swoją porę,
synogarlica, jaskółka i żuraw zachowują
czas swego przylotu.
Naród mój jednak nie zna Prawa (mišpāt.) Pańskiego” (Jr 8,7).
Misterium życia w świadectwie świata zwierząt
144. Wszystko to winno skłaniać ludzi do „obserwowania” zwierząt, aby dobrze uchwycić
ich zachowania – nie tylko w celu wyciągnięcia wniosków na temat własnych
sposobów działania (Mt 10,16), ale głównie po to, aby zrozumieć sens życia.
Jezus chcąc doprowadzić swoich słuchaczy do postawy inteligentnego zaufania
Bogu, zwraca się do nich, mówiąc: „Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją
ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy
nie jesteście ważniejsi niż one?” (Mt 6,26); „czyż nie sprzedają dwóch wróbli za
asa? A przecież bez woli Ojca waszego żaden z nich nie spadnie na ziemię. (…)
Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Mt 10,29-31).
Następnie, jest coś enigmatycznego („nieuchwytnego do precyzyjnego zrozumienia”)
w locie orła na niebie albo w ruchu węża na skale (Prz 30,19). Świat zwierząt
stanowi, w istocie, jedno z bardziej tajemniczych środowisk, w którym życie
przejawia się w zadziwiających i niekontrolowalnych formach. Wszystko to Bóg
stawia przed oczy Hiobowi, aby przestał się pretensjonalnie łudzić, że wszystko
zna i wszystko może kontestować, a raczej zdał sobie sprawę z tego, że jego
władza poznawcza ma granice, i by równocześnie zajął właściwą postawę większego
szacunku wobec Stwórcy:
„Znasz porę rodzenia skalnych kozic?
Dostrzegasz poród gazeli? (…)
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto onagra rozwiąże? (…)
Czy bawół zechce ci służyć,
czy zanocuje przy twoim żłobie?” (Hi 39,1.5.9).
„Oto hipopotam – jak ciebie go stworzyłem (…),
Czy można go złapać za oczy,
przez nozdrza przesunąć pętlicę?
Czy krokodyla chwycisz na wędkę
lub sznurem wyciągniesz mu język?” (Hi 40,15.24-25).
Retoryka Księgi Hioba mnoży przykłady, ilustruje szczegóły, emfatycznie opisuje
działania zwierząt po to, by wprowadzić czytelnika możliwie najgłębiej
w żywiołową witalność, i tym samym pomóc mu wspiąć się na wyższy poziom
rozumienia życia i historii; ten, kto „widzi” oczami duszy misterium życia
wypełniające świat, widzi Boga (Hi 42,5), a wówczas może zwrócić się do
Stworzyciela słowami samego Hioba, deklarując:
„Wiem, że Ty wszystko możesz,
co zamyślasz, potrafisz uczynić.
Kto przysłoni plan nierozumnie?
O rzeczach wzniosłych mówiłem.
To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem” (Hi 42,2-3).
Zwierzęta jako znak działania Boga
145. Bóg, wreszcie, posługuje się zwierzętami, aby dać odczuć swoją obecność i własny
„sąd” (giudizio – „stanowisko”, „decyzja”, „rozsądek”) w dziejach ludzi. W pierwszym
rzędzie używa ich jako narzędzi swej dobroczynnej działalności, jakkolwiek
nieraz w sposób paradoksalny: wysyła kruki, aby żywiły proroka Eliasza (1 Krl
17,4-6); poleca, aby wielka ryba połknęła Jonasza (Jon 2,1), następnie zaś mówi
do niej i ona wyrzuca proroka na plażę (Jon 2,11); sprawia także, że wygłodniałe
lwy oszczędzają Daniela, a rzucają się na jego fałszywych oskarżycieli (Dn
6,17-25). Opowiadania te – raczej o charakterze legendarnym – ilustrują, że
stworzenia są narzędziami w ręku Boga, który działa, kierując się swoją
opatrznością, albo chce dać poznać ludziom to dobro, którego oni nie chcą lub
nie potrafią zrozumieć.
Ten ostatni aspekt jawi się jako sposób działania Boga w Jego interwencjach
karzących. W Księdze Wyjścia czytamy, że w obliczu uporu faraona Bóg zsyła żaby,
„aby pokryły ziemię Egiptu” (Wj 8,1-2), a potem komary (Wj 8,12-13) i muchy (Wj
8,20) i w końcu szarańczę, zjadającą całą roślinność (Wj 10,4-6.12-15). Księga
Mądrości wspomina te epizody (Mdr 16,1.3.9; 17,9), interpretując je jako znaki
łagodności Boga, który karcąc złoczyńców, daje im czas na nawrócenie (Mdr
12,8-10.19-21; 16,6). Ten sam motyw powraca w dziejach Izraela. Znajdujemy go
w opisach dotyczących Kananejczyków, wygnanych za pomocą szerszeni (Wj 23,28;
Pwt 7,20; Joz 24,12; Mdr 12,8), ale również w odniesieniu do samego Izraela, gdy
się buntuje względem Boga; zostaje wówczas ukarany za pomocą jadowitych węży (Lb
21,6; Pwt 32,24; Jr 8,17; Mdr 16,5) albo szarańczy, dewastującej uprawy (Pwt
28,38; Jl 2,25; Am 4,9; 7,1). Podobną rolę pełnią ryczące lwy, wysłane przez
Boga przeciw Jego ludowi (Jr 2,15; 4,7; Oz 13,7-8; Am 3,12; Syr 39,30-31;
i in.).
Dzikie zwierzęta
146. Rzecz jasna, są też zwierzęta wyrządzające szkodę oraz zwierzęta dzikie, których
człowiek się boi i nieraz pada ich ofiarą; stanowi to pewien element
problematyczny w harmonijnej wizji stworzenia. W pierwszych dwóch rozdziałach
Księgi Rodzaju nie ma żadnej wzmianki o rywalizacji czy zagrożeniu ze strony
dzikich zwierząt, ponieważ w tej sekcji autor natchniony chce pokazać dar
Stwórcy jako całkowicie dobry dla tych, którzy są ukształtowani na Jego obraz.
Dopiero w trzecim rozdziale ukazuje się zwierzę, pełniące rolę kusiciela –
w postaci węża, który używa całej swej przebiegłości, aby zaszkodzić istocie
ludzkiej (Rdz 3,1); będzie o tym mowa w rozdziale czwartym. Tradycyjnie uważa
się, że wraz z grzechem Adama i Ewy została naruszona harmonia między istotami
żywymi; jednym z efektów tego grzechu byłoby pojawienie się zachowań agresywnych
zwierząt jednych wobec drugich i wobec ludzi. W rzeczywistości, w Rdz 3,15 jest
mowa tylko o wrogości ze strony węża w stosunku do potomstwa Ewy; a zdanie
wypowiedziane przez Boga nie wydaje się potwierdzać teorii o rozprzestrzenianiu
się agresji wśród zwierząt. Tym natomiast, co Pismo Święte uznaje – i to
w sposób ewidentny – jest wizja historii człowieka, zmierzającej ku swej pełni;
podczas swoich dni na ziemi człowiek doświadcza wielu przejawów niedoskonałości,
a wśród nich także konfliktu między istotami żyjącymi, które znajdują się na
jednym terytorium. Stanowi to przyczynę bólu, a doświadczając go, człowiek
odkrywa swą kruchość. Bestia staje się w ten sposób jedną z metafor
uprzywilejowanych dla opisania zagrożeń ze strony srogiego wroga (Jr 4,7; Ps
17,12; 58,5-7; Dn 7,2-7; i in.). Jednakże człowiek wierzący żyje nadzieją, że
nastąpi odkupienie w wymiarze kosmicznym (Rz 8,19-25), dzięki czemu wszystkie
istoty żyjące będą mogły koegzystować w pokoju. Taka jest obietnica prezentowana
przez proroków (Iz 11,6-8; 65,25; Oz 2,20), a związana z przyjściem dobrego
pasterza, który wprowadzi przymierze pokoju, usuwając z kraju szkodliwe bestie
(Ez 34,23-25). Być może w obrazie Jezusa, który „był ze zwierzętami” na pustyni,
zaś „aniołowie Mu służyli” (Mk 1,13), widzimy nie tylko potwierdzenie słów
psalmu, który gwarantował obronę sprawiedliwemu (Ps 91,11-13), ale także
symboliczną inaugurację Królestwa Bożego.
Pomoc w kulcie starotestamentowym
147. Człowiek wyraża swoją więź z Bogiem (niewidzialnym) za pomocą serii aktów
zewnętrznych, mających symboliczny charakter. Pomiędzy nimi jednym
z najważniejszych jest ofiara składana bóstwu w postaci ważnego dobra jako znak pełnej wdzięczności
adoracji, prośby o uzyskanie przysługi czy podziękowania za otrzymaną łaskę. We
wszystkich starożytnych cywilizacjach, jak i dzisiaj u niektórych ludów
praktykujących tradycyjną religię, najbardziej uprzywilejowaną pośród wszystkich
ofiar jest ofiara ze zwierzęcia – niejednokrotnie całkowicie spalana w ogniu jako całopalenie, a nieraz
pieczona na ogniu i rozdzielana pomiędzy uczestników świętego rytuału jako znak
wspólnoty.
Dla uwydatnienia relacji z Absolutem w tych świętych ceremoniach stosuje się
jako środek pośredniczący to, co w danym kontekście społecznym i ekonomicznym
uznaje się za najcenniejsze dobro. Tym, co się „ofiaruje” Bogu, nie jest zwierzę
złowione w lesie, nie może nim też być zwierzę odrażające, którego człowiek nie
spożywałby, nie jest nim także zwierzę okaleczone albo nieużyteczne (Kpł 1,3;
3,1; 22,18-25; Ml 1,8.14), ale zwierzę bez skazy (Wj 12,5) i cenne, wyhodowane
w tym celu, aby było godną ofiarą dla Boga Najwyższego. Jemu poświęca się
pierworodne zwierzę (Rdz 4,4; Wj 13,1-2.11-12; 22,28-29; Pwt 12,6; 15,19) –
jedyne, jakie człowiek ma w tym momencie do swojej dyspozycji, by zaznaczyć, że
oddaje się Bogu wszystko to, co się od Niego dostało.
Zwierzę jest zatem „poświęcone” do wypełnienia roli, która ma najwyższe
znaczenie na poziomie religii. Człowiek starożytny nie widział w tym żadnej
przemocy ani żadnej zdrady w odniesieniu do planu stwórczego Boga. Niemniej, jak
każdy znak także ten w postaci zwierzęcia ofiarnego ma naturalnie swe
dwuznaczności. Dzisiaj taka forma wyrażania uczuć i postaw religijnych jest
kontestowana. Nie dlatego że chce się okazywać większy respekt Bogu, ale dlatego
że chce się ocalić „godność” zwierzęcia i jego (zakładane) „prawo” do życia.
Tradycja biblijna, chociaż z respektem mówi o zwierzętach, to w kwestii ofiar
idzie w innym kierunku.
148. Głównie w pismach prorockich jest nieustannie poddawany krytyce nie tyle
ryt ofiarniczy jako taki, ile raczej zewnętrzny charakter podobnych ofiar, które
nie korespondują z prawdą o ludzkim postępowaniu według reguł sprawiedliwości
(Iz 1,11-17; 43,22-24; 58,3-5; Jr 6,20; 11,15; Oz 5,6-7; 6,6; Am 5,21-25; Mi
6,6-7; Za 7,4-6). Zamiast być wyrazem autentycznej postawy religijnej, ofiara
staje się kłamliwą maskaradą, mającą zastępować zaangażowanie serca, czy wręcz
próbą korupcji względem Boga, aby otrzymać jakąś korzyść (Syr 35,11-12) albo
uniknąć Jego sądu (Ps 50,7-15). Sama obfitość ofiar (Am 4,4-5), tysiące
całopaleń i strumienie oliwy (Mi 6,7), zdradzają fakt, że traci się z oczu walor
symboliczny, bardziej adekwatnie reprezentowany przez skromną ofiarę dwóch
synogarlic (Kpł 12,8; Łk 2,24). Tym, co się liczy, jest skruszone serce (Ps
51,18-19), duch pragnący dobra (Ps 40,7-9), a nie materialny wymiar ofiary
liturgicznie doskonałej.
Krytyka prorocka, choć surowa, nie obaliła rytów ofiarniczych; mówi o nich całe
Pismo Święte. Były one praktykowane także w czasach Jezusa. Nauczyciel
z Nazaretu nie przekreśla tej praktyki religijnej, jedynie podobnie jak prorocy
podporządkowuje ją obowiązkowi braterskiego pojednania (Mt 5,23-24). Za Ozeaszem
powtarza (Os 6,6): „miłości pragnę, nie krwawej ofiary” (Mt 9,13; 12,6), lecz
stosuje to powiedzenie w sytuacjach, kiedy w sensie ścisłym nie chodzi o ofiary.
Skądinąd wiadomo, że celebrował Paschę, której istotnym rytem była ofiara
z baranka (Łk 22,14-16). To, czego Chrystus nauczał – i co stało się regułą
religijną Jego uczniów – z jednej strony wpisuje się w tradycję prorocką,
doprowadzając ją do pełni prawdy: Pan Jezus podkreśla fakt, że to sam człowiek
winien powierzyć się Bogu w ofierze miłości (por. Rz 12,1); to osoba winna dać
swoje życie, aby wyrazić poprzez taki całościowy dar z siebie prawdę, że żyje
się tylko w Bogu (Mt 16,24-25; J 10,17-18; 12,25). Ponadto, właśnie dla jasnego
ukazania faktu, że krwią, jaką należy przelać jest własna krew, a nie innej
istoty żyjącej, Chrystus ustanowił nowy ryt ofiarniczy, „pamiątkę”, która
przypomina, celebruje i aktualizuje Jego ofiarę krzyżową, obejmującą dar Jego
Ciała i Krwi, a złożoną „raz na zawsze” (Hbr 7,27; 9,12; 10,10) za wielu (Mt
26,26-28). Ten nowy ryt nie tylko usuwa stare ofiary, ale także w sposób
symboliczny sugeruje koniec przemocy, ponieważ Chrystus jest pokojem (Ef
2,14-18). W Nim wszystko zostało pojednane, czyli idealnie przeniesione do czasu
rajskiego (Rdz 1,29-30), albo mówiąc lepiej, w wierze zostało odniesione do
wiecznego Królestwa (Iz 35,9; 65,25) pełnej wspólnoty ze wszystkimi żyjącymi
i z Bogiem.
Podsumowanie
149. Tekst Rdz 2,8-20 zachęca do kontemplacji stworzenia, podkreślając, że jest
ono „bardzo dobre” (Rdz 1,31), że jest darmowym i trwałym Bożym darem.
Pożywienie, które karmi żyjących, i zwierzęta dane człowiekowi (’ādām) jako pomoc, ewidentnie wskazują na to, że stworzony świat jest dobry, ale nade
wszystko ukazują dobroć Boga względem Jego stworzeń. Również praca przypisana
człowiekowi widziana jest jako dowartościowanie możliwości rąk i serca tego,
który na ziemi ma autonomiczny status.
Każdy dar stwarza relacje; z daru stwórczego pośrednio wynikają dyrektywy, jakie
tradycja biblijna szeroko tematyzuje. Akt stwórczy ustanawia nade wszystko
fundamentalną relację między człowiekiem i Bogiem – przymierze, które Bóg będzie
wiecznie zachowywał, a które człowiek jest wezwany przyjąć w sposób wolny przez
wszystkie dni swojej egzystencji. Będzie to czynił, wyrażając wdzięczność,
składając w ofierze otrzymane dary, powierzając się swemu Panu w duchu
nieustannego ofiarowania. Będzie to czynił również strzegąc jako cennego dobra
ziemię i to, co ona zawiera, uprawiając rolę, ale także wykorzystując otrzymane
od Boga talenty w „pracy” pełnej trudu, lecz owocnej i pożytecznej. A to
dlatego, że każdy dar jest darem tylko wtedy, kiedy jest dzielony z innymi
i przekazywany, kiedy służy promocji dobra innych osób.
Tekst Rdz 2,8-20 kończy się zaskakującą uwagą o czymś niedokończonym: Bóg „nie
znalazł dla mężczyzny odpowiedniej dla niego pomocy”. Należy zatem kontynuować
lekturę fundacyjnego tekstu (Rdz 2-3), aby zbadać inne aspekty Bożego daru,
wyraziście pokazujące, że rzeczywistość, którą Stwórca zamierzył dla ludzkości,
jest „bardzo dobra”. Chodzi o relację interpersonalną, a zwłaszcza o związek
mężczyzny i kobiety.
Rozdział III
RODZINA LUDZKA
150. Bóg rzekł: „nie jest dobrze, aby ’ādām był sam” (Rdz 2,18). Fakt, że Stwórca chciał, aby ludzkość była tworzona
przez mężczyzn i kobiety (Rdz 1,27; 2,21-23), skłania do uważnego namysłu nad
tym zróżnicowaniem konstytutywnym dla istoty ludzkiej, aby odkryć jego sens. Nie
wystarcza, jakkolwiek jest to potrzebne, stwierdzić równą godność dwóch płci;
koniecznie należy wprowadzić ten element, którym jest ich wzajemna relacja,
zwłaszcza wewnątrz doskonałej więzi miłości. Boże tchnienie, które dało życie
istocie ulepionej przez Stwórcę z prochu ziemi, objawia swą prawdę i życiodajną
moc w spotkaniu o charakterze płciowym między mężczyzną i kobietą, z którego
wynika życie. Dobroć stworzenia koegzystuje z przezwyciężeniem „samotności”,
a owo przezwyciężenie dokonuje się w akcie przyjęcia drugiej osoby, w duchu
miłości. Dzieje się tak w coraz to szerszych relacjach – od małżeństwa do
dzieci, od braterstwa w rodzinie do wspólnoty ze wszystkimi ludźmi.
Nie ma w Piśmie Świętym jakiegoś systematycznego wykładu na temat związku między
mężczyzną i kobietą; jednakże temat ten jest obecny w Biblii od pierwszej do
ostatniej strony zarówno przez konkretne obrazy więzi małżeńskiej, jak i przez jej zastosowania symboliczne jako obrazu nadającego się do
wyrażenia więzi przymierza natury duchowej i transcendentnej. Doniosłość tego
motywu daje się zauważyć także za sprawą licznych komponentów, które wchodzą
w rachubę. Przede wszystkim ten komponent, jakim jest ciało określone pod
względem płci („stworzył ich mężczyzną i kobietą”; Rdz 1,27). I nie chodzi tu
tylko o zdolność przekazywania życia – która wydaje się cieszyć pierwszeństwem
w Piśmie Świętym z uwagi na pierwszoplanową wartość, jaką jest życie – ale także
aspekty psychologiczne i emocjonalne, których doniosłe znaczenie jest wszystkim
znane, chociaż nie jest rzeczą łatwą precyzyjnie określić ich modalność właściwą
dla każdej z obydwu płci. Gdy mówi się o miłości, rozumianej jako oddanie,
wierność i kreatywność, niemal spontanicznie myśli się o miłości małżeńskiej (sponsale). W niej bowiem wymiar afektywny łączy się z wolnym wyborem, ponadto zaś
z więzi tej bierze początek historia często bogata w skutki. Niemniej nie
brakuje tu potknięć, wykroczeń, przemocy i porażek. Miłości małżeńskiej (sponsale) nie należy identyfikować z bezpośrednio odczuwaną namiętną atrakcyjnością,
zawierającą w sobie dwuznaczności i niebezpieczeństwa, przed czym przestrzega
zwłaszcza literatura sapiencjalna. Trzeba też dodać, że pragnienia mężczyzny
i kobiety połączonych w małżeństwie nie zawsze będą zbieżne; w momentach
podejmowania decyzji pojawią się napięcia, a co za tym idzie będzie stawiana
kwestia autorytetu i tego, ile przyczynia się on do budowania wspólnoty. Oto
niektóre zagadnienia, jakie zostaną rozwinięte w pierwszej części tego
rozdziału.
151. W Rdz 1 stworzenie pary ludzkiej (Rdz 1,27) jest bezpośrednio związane
z błogosławieństwem Bożym, równoznacznym z powołaniem do płodności (Rdz 1,28).
Z tej paryrodzą się dzieci, które z kolei są powołane do rodzenia; z początkowego spotkania wywodzi się
niezliczone potomstwo rodzaju ludzkiego (Rdz 5,1-32; 10,1-32). W tradycji
patriarchów bezpłodność wydaje się – na pierwszy rzut oka – stać w kontraście do
Bożej obietnicy poczynionej całej ludzkości i powtórzonej na początku historii
Abrahama (Rdz 12,2; 17,5-6; Pwt 7,13-14); jednakże dzieje ludu przymierza
(pozostające pod wpływem działania Boga) pokazują po pewnym czasie pozytywny
postęp, osiągający swój punkt kulminacyjny w rozradzaniu się i mnożeniu synów
Izraela (Wj 1,7; Iz 51,2). Ale spontaniczne dowartościowanie rodzenia może
okazać się przejawem zwykłego instynktu samozachowawczego (gatunku lub
szczególnej „rodziny”), jeżeli nie zostanie wprowadzony element miłości, która
zarówno stwarza nowe relacje, jak i je podtrzymuje oraz prowadzi do pełni.
Miłość rodziców do dzieci (por. Rdz 22,2; pierwszy raz w Biblii występuje tu
czasownik „kochać”) stoi u podstaw relacji rodzicielskich, a z tego
fundamentalnego aktu wywodzi się prawdopodobieństwo, że ten, kto został zrodzony
i wychowany przez miłość, nauczy się kochać (1 J 4,19), poczynając właśnie od
konkretnego uczucia względem rodziców. Asymetria w relacji między rodzicielem
i zrodzonym (w odróżnieniu od relacji równościowej między mężem i żoną) wymaga
specyficznych postaw miłości, często trudnych w praktyce. Zatem, również tutaj,
jak w każdej relacji, gdzie panuje wolność, mogą pojawić się działania
niewłaściwe i destrukcyjne (1 P 2,16). Ta tematyka stanowić będzie przedmiot
drugiej części tego rozdziału.
Rozrastanie się rodzaju ludzkiego prowadzi do powstania wspólnoty szerokiej,
ciągle powiększającej się, dynamicznej; to jest bez wątpienia pozytywny czynnik
historii, o ile pozwala objawiać się miłości między synami tego samego ojca,
miłości, która wyraża się we współpracy i w zgodzie. Wiemy jednak, że między
braćmi nie zawsze krąży dobra krew, jak opowiada o tym Pismo Święte, poczynając
od historii Kaina i Abla; rywalizacja, wojny i masakry naznaczają bieg dziejów
człowieka. Wezwanie do braterstwa, które stopniowo winno się rozszerzać od
rodziny na całą społeczność ludzką, jest przykazaniem Boga danym człowiekowi.
Tylko tak stworzenie osiągnie swój szczyt doskonałości. To będzie przedmiotem
ostatniej części tego rozdziału.
Rdz 2,21-25
21Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna (’ādām) pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce
to zapełnił ciałem. 22Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny (’ādām), zbudował niewiastę (’iššāh). A gdy ją przyprowadził do mężczyzny (’ādām), 23mężczyzna (’ādām) powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta
będzie się zwała niewiastą (’iššāh), bo ta z mężczyzny (’îš) została wzięta».
24Dlatego to mężczyzna (’îš) opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną (’iššāh) tak ściśle, że stają się jednym ciałem.
25Chociaż mężczyzna (’ādām) i jego żona (’iššāh) byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu”.
152. Ta krótka perykopa zamyka opowiadanie o stworzeniu w Rdz 2. Następują w niej po
sobie dwa główne momenty narracji: pierwszym jest działanie Boga, który daje
początek istnienia mężczyźnie i kobiecie; drugi stanowi spotkanie pary,
z docenieniem ze strony ludzi dzieła Bożego. Taka narracja – jak i ta poprzednia
– nie zamierza być sprawozdaniem z tego, co materialnie się wydarzyło, ponieważ
hagiograf posługuje się gatunkiem literackim mającym charakter opowiadania
symbolicznego; wymagane jest zatem inteligentne zrozumienie tego tekstu
biblijnego. Wprawdzie wszyscy komentatorzy zgodnie uznają doniosłość jego
treści, to istnieją jednak różnice na poziomie interpretacji zarówno
w odniesieniu do całości tego fragmentu, jak w odniesieniu do różnych
szczegółów, które narrator podaje.
Pierwszy problem związany jest z terminologią zastosowaną na określenia głównego
podmiotu opowiadania. Jak widać to już w przytoczonym wyżej tłumaczeniu (z
odpowiednikami hebrajskimi w nawiasie), pojawia się pewna dwuznaczność
w terminie ’ādām (to z rodzajnikiem, to bez rodzajnika). W wielu przypadkach, a z pewnością
w pierwszej części Rdz 2, rzeczownik ten oznacza generalnie istotę ludzką; także
w dalszym ciągu narracji w następnym rozdziale takie znaczenie jest zachowane,
np. w Rdz 3,9-10, gdy Bóg przychodzi do ogrodu, aby szukać ’ādām, albo w Rdz 3,22-24, czy gdy go wypędza z Edenu. Ponadto jest jasne, że
ludzkość jako taka otrzymuje dar pożywienia, nakaz pracy, zwłaszcza zaś
przykazanie nie spożywania owocu z drzewa zakazanego (Rdz 2,16-17), jak i ona
ponosi niektóre konsekwencje grzechu (Rdz 3,9-10.19.22-24), bez rozróżniania ze
względu na płeć. Natomiast w wielu innych przypadkach ten sam termin ’ādām jest używany na oznaczenie mężczyzny, głównie z powodu wyraźnie
zaznaczonej relacji do (jego) „kobiety” (Rdz 2,22-23.25; 3,8.12.17.20-21).
Znaczenie to uwydatnia z kolei fakt, że rzeczownik ’ādām w pewnym momencie historii staje się imieniem własnym (Adam) protoplasty rodzaju
ludzkiego (Rdz 4,1.25; 5,1-5).
153. Dwuznaczność związana z nazwą ’ādām dała początek dwóm interpretacjom tego fragmentu Rdz 2. Pierwszą
moglibyśmy nazwać lekturą „tradycyjną”. Według niej opowiadanie mówi
o stworzeniu kobiety, dokonanym przez Stwórcę, który posługuje się materiałem –
„jedna z kości” wzięta z mężczyzny. Na to wskazywałaby deklaracja, którą
wypowiada ’ādām: „Ta będzie się zwała niewiastą (’iššāh), bo ta z mężczyzny (’îš) została wzięta” (Rdz 2,23). W ten sposób, sugerują niektórzy egzegeci, autor
biblijny dowcipnie odwróciłby powszechnie panujący pogląd, że wszyscy mężczyźni
pochodzą „od kobiety”, opowiadając, że na początku to kobieta pochodzi od
mężczyzny. Paweł stosuje tę linię interpretacyjną, kiedy pisze: „Jak bowiem
kobieta powstała z mężczyzny [ek tou andros], tak mężczyzna rodzi się przez kobietę [dia tēs gynaikos]. Wszystko zaś pochodzi od Boga” (1 Kor 11,12). Trzymając się tego, co pisze
apostoł mielibyśmy podwójny przekaz: z jednej strony wzajemne uznanie, ponieważ
„u Pana ani mężczyzna nie jest bez kobiety, ani kobieta nie jest bez
mężczyzny”(1 Kor 11,11); z drugiej natomiast mielibyśmy podstawę
skrypturystyczną dla hierarchicznego porządku w rodzinie i w społeczności (1 Kor
11,7-10), a to z tej racji, że „Adam został pierwszy ukształtowany, potem – Ewa”
(1 Tm 2,11-13).
Powyższa perspektywa socjologiczna nie jest dzisiaj powszechnie akceptowana,
także dlatego że sam tekst biblijny postuluje inną interpretację, egzegetycznie
bardziej wnikliwą. Powiedzieliśmy, że aż do w. 20 narrator mówi o istocie zwanej
’ādām, abstrahując od jakiejkolwiek konotacji dotyczącej płci; ogólny charakter
prezentacji tej postaci nakłada obowiązek rezygnacji z wyobrażania sobie
precyzyjnej konfiguracji tego podmiotu, unikając tym samym konieczności
przyjęcia „monstrualnej” formy postaci androginicznej. W istocie, przyjmując
generalne znaczenie ’ādām, jesteśmy zaproszeni do podporządkowania się
doświadczeniu nie-wiedzy, aby w ten sposób dzięki objawieniu odkryć, jak bardzo
fascynujący cud został dokonany przez Boga (por. Rdz 15,12; Hi 33,15). Nikt nie
zna misterium własnego stworzenia (propria origine). Ta faza nie-widzenia jest symbolicznie reprezentowana przez akt Stwórcy,
który „sprawił, że mężczyzna (’ādām) pogrążył się w głębokim śnie” (w. 21): sen nie jest całkowitym uśpieniem
anestezjologicznym, aby operacja przebiegła bezboleśnie, lecz wskazuje raczej na
niewyobrażalne wydarzenie, polegające na tym, że Bóg z jednej istoty (’ādām)
tworzy dwie – mężczyznę (’îš) i kobietę (’iššāh). Nie tylko po to, by wskazać na ich radykalne podobieństwo, ale także by
zarysować prawdę, że ich zróżnicowanie skłania do odkrywania dobra duchowego
płynącego z ich wzajemnego poznania, stanowiącego przyczynę narodzin wspólnoty
miłości i źródło wezwania do stania się „jednym ciałem” (w. 24). To nie
samotności mężczyzny, ale samotności istoty ludzkiej należało zaradzić, poprzez
stworzenie mężczyzny i kobiety.
Podobieństwo i różnica
154. Możemy stwierdzić, że poczynając od Rdz 1–2 w celu dokonania klasyfikacji pośród
różnych istot żywych, należy wprowadzić tak pojęcie podobieństwa do innych, jak
i różnicy. Wszystkie stworzenia są do siebie podobne z uwagi na swą
przemijalność; wszystkie istoty żywe umierają, rzeczy materialne się niszczą,
a nawet niebiosa „przeminą” (Mt 24,29.35; por. Iz 51,6), nawet jeżeli są
emblematem tego, co trwałe (Ps 89,37-38); wynika stąd, że stworzenie jest czymś
innym niż Bóg, który sam jeden jest wieczny.
Stworzenia są podobne między sobą, ale są także różnice między nimi. Zastosowany
w Rdz 1 schemat siedmiu dni stworzenia ma na celu również pogrupowanie stworzeń
obdarzonych wspólnymi cechami charakterystycznymi (wody, ciała świecące,
rośliny, istoty żyjące); jednakże w ramach poszczególnych dni pojawia się
zróżnicowanie między wodami górnymi i wodami dolnymi, między słońcem
a gwiazdami, podczas gdy drzewa zostały stworzone „według swych rodzajów”;
wreszcie istota ludzka – podobna, a zarazem różna od zwierząt – jest jedyną
podobną do Stwórcy (stworzoną na „Jego obraz”), jakkolwiek jako stworzenie jest
inna od Niego. Autor Rdz 1 podkreślał to nieustannie za pomocą czasownika
„oddzielić” (Rdz 1,4.6.7.14.18); wszelkie rodzaju „pomieszanie” (czyli nie
poszanowanie tego zróżnicowania) oznacza powrót do pierwotnego chaosu (Rdz 1,2).
To dlatego w Torze znalazły się liczne prawa, które zabraniają mieszania (por.
Kpł 19,19; Pwt 22,5.9-11); człowiek wierzący za pomocą symbolicznych działań
wyraża swoje posłuszeństwo, które uznaje znaczące różnice, jakie Bóg ustanowił
na początku dzieła stworzenia świata. Mówiąc ogólnie, wymagane jest stałe
rozróżnianie sapiencjalne, aby jednemu stworzeniu nie nadawać walorów innego.
Także w Rdz 2, jakkolwiek za pomocą innej techniki literackiej i z mniejszą
precyzją w zakresie systematyki, wprowadza się elementy podobieństwa między
istotami, jak na przykład wówczas, gdy się przypomina, że’ādām został stworzony z tej samej materii, z jakiej zostały ukształtowane
zwierzęta; jednakże żadne zwierzę nie jest widziane jako „pomoc odpowiednia” dla
istoty ludzkiej, żyjącej dzięki tchnieniu Bożemu.
155. To zestawienie podobieństwa i różnicy wprowadzone zostało w samą
rzeczywistość ’ādām. W Rdz 1 wyraża to w. 27, w którym się mówi, że istota ludzka została stworzona
(rzeczownik w liczbie pojedynczej, dla zaznaczenia podobieństwa) „na obraz Boży”
(zatem nie tylko mężczyzna, o czym czytamy w 1 Kor 11,7), a zaraz w wersecie
następnym określa się (stosując liczbę mnogą czasownika) rzeczywistość mężczyzny
i kobiety (co pozwala ukazać różnicę we wspólnej dla nich naturze ludzkiej).
W Rdz 2 autor chcąc wyrazić podobieństwo między tymi dwoma istotami, odwołuje
się do procesu ich kształtowania z tego samego materiału; domniemane
podobieństwo etymologiczne między ’îš (mężczyzna) i ’iššāh (kobieta), oprócz tego że wskazuje na ich pokrewieństwo, wyraża zarazem
różnicę, która prowadzi do więzi małżeńskiej (w. 24), koniecznej w celu
przekazywania życia.
Relacja wewnątrz pary ludzkiej nie powinna polegać na „fuzji”, która przekreśli
specyfikę właściwą dla każdego ze współmałżonków. Tekst biblijny mówiący, że
dwoje będą „jednym ciałem” (Rdz 2,24), trzeba rozumieć tak, iż w cielesnym
zjednoczeniu dany jest współmałżonkom znak ich miłości obejmującej całe ich istoty, wyłącznej, trwałej
i nierozerwalnej. Znak ten jest zatem wypaczony wtedy, kiedy nie wyraża
w rzeczywistości wzajemnej i definitywnej przynależności osób; będąc zaś
znakiem, który wyraża miłość do innej osoby, w tradycji chrześcijańskiej będzie
mógł być realizowany także poprzez inne przeżywanie cielesności: każdy wierzący,
w istocie, jest powołany do zjednoczenia się z Chrystusem, w sposób duchowy,
lecz w realizmie (concretezza) swego ciała, tak aby tworzyć w Nim „jedno ciało” (1 Kor 10,17; 12,12-13;
Ef 1,23; 4,4), co pociąga za sobą poszanowanie dla różnorodności członków (Rz
12,4-5; 1 Kor 12,14.27; Ef 4,16).
Według Pisma Świętego odmienność wpisana jest w cielesny znak, jakim jest płeć,
której walor należy przyjąć, coraz lepiej rozumieć i przeżywać w doskonałej
sprawiedliwości. Niektóre przejawy zróżnicowania między mężczyzną i kobietą są
bez wątpienia związane z dziejami kultury różnych ludów. Wśród nich są także te,
które zasługują na krytykę, ponieważ prowadzą do wypowiadania sądów
niekorzystnych dla drugiej płci (por. Syr 25,24; 1 Tm 2,14) i w konsekwencji
przyczyniają się do zachowań opresyjnych i naznaczonych przemocą. Konieczny jest
cierpliwy i życzliwy trud wzajemnego słuchania się w ramach relacji między
mężczyzną i kobietą, karmiący się przebaczeniem, aby wewnątrz ludzkiej historii
zaczęła istnieć bardziej odpowiednia relacja między nimi, zwłaszcza
w małżeństwie jako modelu przymierza według Bożego zamysłu.
156. Niektóre szczegóły aktu stwórczego dokonanego przez Pana Boga zasługują na
bliższe wyjaśnienie. Przede wszystkim przekład BT, przytoczony wyżej, oddaje
czasownik lāqah. słowem „wyjął” (ww. 21-22.23), wprowadzając jako odcień znaczeniowy ideę
odjęcia;
byłoby rzeczą bardziej odpowiednią tłumaczyć „wziął z”, aby mogła wybrzmieć idea
wyboru (wybraństwa) (por. Rdz 4,19; 6,2; 11,29; i in.). Ponadto, starożytny
przekład grecki (LXX), za którym poszedł łaciński (Wulgata), rzeczownikiem
„kość” oddał hebrajski termin s.ēla‘, który we wszystkich innych miejscach występowania w Biblii, (por. Wj 25,12.14;
2 Sm 16,13; 1 Krl 6,34; Ez 41,5.9; i in.) nie oznacza nigdy jakiejś części ciała
(ludzkiego), lecz po prostu „stronę”, bok jakiegoś przedmiotu. Jeżeli wyłączy
się odniesienie do części anatomicznej (co wcześniej sugerowaliśmy), to można
lepiej ukazać ideę, że „mężczyzna i kobieta” są jakby „bok i bok” („fianco e
fianco”), podobni w swej naturze konstytutywnej; a jednocześnie są powołani, aby
być „bok przy boku” („fianco a fianco”), jedno u boku drugiego, jako pomoc
i sprzymierzeniec. W Księdze Syracha, w istocie, czytamy: „Kto zdobędzie żonę,
ma początek pomyślności, pomoc podobną do siebie i mocną ostoję” (Syr 36,24).
Faktycznie każde z dwojga posiada własną specyfikę tożsamościową. W odniesieniu
do mężczyzny jest ona zaznaczona przez czynność „zapełnienia ciałem tego
miejsca” (w. 21), a w odniesieniu do kobiety przez czasownik „kształtować” (bānāh: w. 22), który bez wątpienia dotyczy zakończonego działania, tak że jej „bycie
ukształtowaną” (bānāh: por. Rdz 16,2; 30,3) pokrywa się z możliwością rodzenia synów (bānîm). Nacisk położony na specyfikę każdego z dwojga podmiotów, objawioną w samej
ich budowie cielesnej, sprawia, że jedno nie jest chciane jako środek mający
zapobiec jakiemuś brakowi albo dowartościowywane po prostu jako komplementarny
wkład, ale będzie kimś upragnionym i przyjętym, w duchu zafascynowanej
wdzięczności, jako osoba, nie podporządkowana potrzebie drugiego, i będzie
wychwalane za to, że jest doskonałym „dobrem”, stworzonym przez Boga jako
zwieńczenie Jego aktywności stwórczej.
157. Druga część opowiadania zwraca uwagę na spotkanie pary (ww. 22b-25).
Odnotowuje się, że to Bóg jest Tym, kto mu sprzyja, bo to On „przyprowadza”
kobietę do mężczyzny (w. 22b), z domyślną intencją poparcia ich zespolenia się.
Człowiek zabiera głos (w. 23), aby po pierwsze powiedzieć, że „tym razem”
stworzone zostało takie „dobro”, które jest w stanie przezwyciężyć samotność
istoty ludzkiej (w. 18), dobro, które oczywiście zostało zrealizowane przez
Stwórcę, ale teraz jest świadomie przyjęte przez stworzenie na podstawie wolnej
decyzji miłości. W istocie, w uroczystych słowach ww. 23-24 nie tylko została
zadeklarowana równość płci; wyrażenie „kość z moich kości i ciało z mego ciała”
to w rzeczywistości zwrot stosowany w kontekstach przymierza (por. Rdz 29,14;
Sdz 9,2; 2 Sm 5,1-3; 19,13-14) i służący jako oświadczenie, że druga osoba
będzie traktowana jak własne ciało.
Paweł mówiąc o miłości małżeńskiej – wyraźnie nawiązując do Rdz 2,23-24 – używa
wyrażeń, które mają taki właśnie sens: „Mężowie powinni miłować swoje żony, tak
jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy
nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi
i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała” (Ef
5,28-30).
Apel o budowanie przymierza małżeńskiego zawarty jest w w. 24, w którym mówiący
wypowiada, jaki jest cel zróżnicowania między mężczyzną i kobietą: „dlatego to
mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną”.
Odniesienie do rodziców okazuje się całkowicie nieodpowiednie w naszym
kontekście narracyjnym, zatem skłania czytelnika do uchwycenia idealnego procesu
naszkicowanego dla człowieka w generalnych zarysach: kobieta, przyprowadzona
przez Boga, idzie w kierunku mężczyzny (w. 22), a mężczyzna rozpoznając
i uznając dar, idzie w kierunku kobiety (w. 24), każde zaś zostawia
rzeczywistość, z której pochodzi, aby realizować poprzez ich wzajemną „więź” tę
jedność („jedno ciało”), która będzie źródłem nowego życia, natomiast w dziejach
stanie się znakiem dającym świadectwo o jedynym Ojcostwie jedynego Rodzica
(unica Origine) wszystkiego.
Opowiadanie kończy się uwagą, w minorowym tonie, że nagość nie była przyczyną
wstydu ani dla mężczyzny, ani dla kobiety (w. 25). To nie tylko wskazuje na
pierwotną niewinność, (jeszcze) nie zbrukaną grzechem; sugeruje także, że akt
płciowy małżonków jest czysty, o ile w ciele wyraża miłość według Bożego
zamysłu. A ponieważ z tej miłości będzie brało początek życie, sam akt będzie
strzeżony za pomocą wstydu, stanowiącego wyraz sakralności i wzajemnego
szacunku.
1. Miłość między mężczyzną i kobietą
158. Według biblijnego opowiadania pierwsze słowa, skierowane przez istotę
ludzką do kogoś, kto może je zrozumieć, są słowami człowieka (mężczyzny), który
rozpoznaje i uznaje przed sobą podmiot (kobiecy), z którym chce żyć we
wspólnocie przymierza (Rdz 2,23). Są to słowa poetyckie. Poprzez nie docenia się
i opiewa dar. Są one początkiem niekończącej się pieśni, która naznaczy historię
ludzkości (Jr 33,11) aż do momentu, kiedy „oblubienica” (Kościół), pełna Ducha
miłości, powie do Oblubieńca (Chrystusa: „Przyjdź!”; Ap 22,17), doprowadzając do
pełni życie w miłości i doskonałej radości.
Pieśń o miłości
Cała jedna księga Pisma Świętego, mająca zupełnie oryginalny gatunek literacki,
zostaje nam podarowana jako wzorcowy poemat o miłości małżeńskiej. Chodzi o Pieśń nad pieśniami, nazwaną tak dlatego, aby powiedzieć, że jest pieśnią
par excellence, ponieważ jest pieśnią każdego mężczyzny i każdej kobiety, którzy żyją, aby się
miłować i, na dwa głosy, mówią o ich uczuciu i ich szczęściu. On i ona,
umiłowany i umiłowana, są ściśle ze sobą zjednoczeni, jakkolwiek każde z nich
zachowuje własną tożsamość, co więcej, wysławia ją jako pobudzającą pragnienie
i pożądanie drugiego (Pnp 7,11). Więź miłości rodzi się z racji piękna wzajemnie
docenianego, rozwija się jako nieustające szukanie i obustronne poznawanie,
a realizuje się w pożądanej komunii. Tak właśnie objawia się miłość, zdolna dać
szczęście osobom i przemienić każdy element świata w uczestnika wielkiej uczty,
która wszystkich rozwesela. Z tak cudownych elementów utkana jest poezja Pieśni.
Piękno
159. Miłość małżeńska rodzi się pod wpływem nieoczekiwanego objawienia się
piękna innej osoby. Mężczyznę pociąga gracja kobiety, a ta jest zauroczona męską
urodą:
„O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja, jak piękna,
oczy twe jak gołębice!
Zaiste piękny jesteś, miły mój,
o jakże uroczy!” (Pnp 1,15-16.
Motyw piękna powraca nieustannie w Pieśni (Pnp 1,8; 4,1.7; 5,9; 6,1.4.10): w ten
sposób zostaje wyrażony walor ciała ludzkiego, podziwianego bez wstydu (por. Rdz
2,25) w jego splendorze, ale nade wszystko wysoko cenionego, bo skłaniającego do
zakochania się (por. Syr 36,24), ponieważ jest ciałem, które budzi miłość na
tyle, na ile mówi o miłości.
Ta linia rozumowania mogłaby być kryterium ułatwiającym odczytanie historii
zbawienia, w której różne postaci są przywoływane ze względu na ich wdzięk. Są
to zarówno kobiety – jak Sara (Rdz 12,11.14), Rachela (Rdz 29,17), Abigail (1 Sm
25,3), trzy córki Hioba (Hi 42,15), Estera (Est 2,7) czy Judyta (Jdt 8,7), jak
i mężczyźni – jak Józef (Rdz 39,6), Mojżesz (Wj 2,2), Dawid (1 Sm 16,12)
i najwyższy kapłan Szymon (Syr 50,5-10). Piękno tych postaci, oprócz tego, że
jest ważnym czynnikiem w wątku narracyjnym, budzi przywiązanie w czytelniku,
który powinien czuć się oczarowany przez nie, aby kochać ich historię, a na
końcu być przyciągniętym przez Mesjasza, „najpiękniejszego z synów ludzkich” (Ps
45,3).
Patrząc sobie w oczy, zakochani widzą słodycz, czułość i namiętność; ich źrenice
błyszczą, wyrażając po cichu uczucia i sygnały miłości. Ogólniej mówiąc,
wszystkie części ciała mówią o wzajemnym przywiązaniu i oddaniu. Umiłowany
opisuje umiłowaną, wyliczając poetycko każdą cechę jej ciała (Pnp 4,1-5); wyraża
swój podziw, a także swoje pragnienie:
„Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja,
i nie ma w tobie skazy” (Pnp 4,7).
„Przyjdź (…) zstąp (…),
oczarowałaś me serce
jednym spojrzeniem twych oczu,
jednym paciorkiem twych naszyjników” (Pnp 4,8-9).
Umiłowana odpowiada obrazami o intensywnym liryzmie (Pnp 5,10-16), opisując
cechy charakterystyczne tego, który jest „umiłowany bardziej niż wszyscy” (Pnp
5,9) i jest nazwany „umiłowanym mej duszy” (Pnp 1,7; 3,2-4). Zadziwiające rzeczy
stworzonego świata – owoce (Pnp 4,16; 2,3; 5,1; i in.) oraz ich zapachy (Pnp
2,12-13; 3,6; 4,6; 5,1; i in.) są stosowane jako metafory, aby ukazać, jak
wielkim cudem jest ukochana osoba, która niczym nawodniony „ogród” stanowi
źródło życia (Pnp 4,12.15-16; 5,1; 6,2; 8,13). W realnym doświadczeniu Bożego
daru rajskiego (Rdz 2,8-25), mężczyzna woła:
„Wchodzę do mego ogrodu, siostro ma, oblubienico;
zbieram mirrę mą z moim balsamem;
spożywam plaster z miodem moim;
piję wino moje wraz z mlekiem moim” (Pnp 5,1).
Wzajemne poszukiwanie się i pragnienie wspólnoty
160. Miłość wyraża się jako szukanie, jako pragnienie zobaczenia, spotkania,
objęcia umiłowanego/ej. Kobieta prosi: „O ty, którego miłuje dusza moja, wskaż
mi, gdzie pasiesz swe stada” (Pnp 1,7), i wyrusza:
„Na łożu mym nocą szukałam
umiłowanego mej duszy,
szukałam go, lecz nie znalazłam.
Wstanę, obejdę miasto
po ulicach i placach,
szukać będę ukochanego mej duszy” (Pnp 3,1-2; por. Pnp 5,6-8).
A mężczyzna wychodzi naprzeciw umiłowanej (Pnp 2,8) i szepcze jej:
„Gołąbko ma, [ukryta]w rozpadlinach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku” (Pnp 2,14).
Umiłowany, zaiste, przychodzi, w nocy pragnienia, i puka do drzwi umiłowanej
(Pnp 5,2), wchodzi do sekretnego pokoju, w którym rodzi się życie (Pnp 3,4; 8,5;
por. Rdz 24,67), tak że miłość spełnia się w intymności wzajemnej
przynależności:
„Lewa jego ręka pod głową moją,
a prawica jego obejmuje mnie” (Pnp 2,6; 8,3).
Miłość jest wzajemnym darem, darmowym i szczodrym; niszczy ją ten, kto stara się
ją kupić (Pnp 8,7-12).
Jedyna taka relacja
161. O oblubienicy umiłowany mówi: „jedyna jest moja gołąbka, moje wszystko”
(Pnp 6,9); ona jedynie może nasycić pragnienie piękna i miłości swojego
oblubieńca (Pnp 4,10). Pośród tysięcy dziewcząt (Pnp 6,8), tylko jedna jedyna
jest wybrana, najpiękniejsza (Pnp 1,8), najbardziej umiłowana „jak lilia pośród
cierni” (Pnp 2,2), jaśniejąca niczym słońce (Pnp 6,10), gwiazda, która sama
oświeca świat. Ona jest jedynym dobrem posiadanym przez umiłowanego: „Ogrodem
zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico, ogrodem zamkniętym, źródłem
zapieczętowanym” (Pnp 4,12). Podobnie też umiłowany jest pośród młodzieńców „jak
jabłoń wśród drzew leśnych” (Pnp 2,3), ma w sobie coś więcej niż wszyscy inni
(Pnp 5,9), „najznakomitszy spośród tysięcy” (Pnp 5,10), więc i dla niego
„zarezerwowane” są najznamienitsze owoce miłości (Pnp 7,14).
Pieśń nad pieśniami wzorcowo inspiruje się światem króla Salomona (Pnp 1,1.5;
3,7.9.11), a zatem środowiskiem poligamicznym (Pnp 6,8-9), dlatego na zasadzie
kontrastu uderza intencja poety, który chce wysławiać miłość zasadzającą się na
ekskluzywnej i całkowitej przynależności, czyli taką miłość, ku której
w rzeczywistości zmierza tradycja biblijna, ponieważ tylko ona jest całkowicie
satysfakcjonująca.
Miłość jest delikatna, trzeba jej strzec
162. Nadzwyczajny impet emocjonalny przenika całąPieśń nad pieśniami.
Pozwala go zrozumieć jedno z najbardziej słynnych stwierdzeń, zamieszczone jako
konkluzja poematu:
„Jak śmierć potężna jest miłość,
a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol,
żar jej to żar ognia,
uderzenie boskiego gromu” (Pnp 8,6).
Takie uczucie, którego nic nie może zgasić ani pochłonąć (Pnp 8,7), może
skłaniać do niedostrzegania wpisanej w jego istotę kruchości. W rzeczywistości
bowiem miłość jest sprawą ludzkiego serca, zaś serce przeżywa doświadczenia
ciemności, niepewności i rozczarowania. Widzimy zatem, że umiłowana szuka na
próżno, a to dlatego, że każde miejsce, gdzie przebywa umiłowany jej duszy (Pnp
3,1-2) i sam moment ich spotkania jest paradoksalnie prezentowany jako
znikający:
„Otworzyłam ukochanemu memu,
lecz ukochany mój już odszedł, oddalił się;
życie ze mnie uszło z jego powodu.
Szukałam go, lecz nie znalazłam,
wołałam go, lecz mi nie odpowiedział” (Pnp 5,6).
Co więcej, miłości zagrażają także niebezpieczeństwa zewnętrzne, reprezentowane
zarówno przez strażników miasta, którzy zbili i poranili kobietę (Pnp 5,7), jak
i nade wszystko przez „małe lisy”, które dewastują winnice, gdyż są łakome
dojrzewających winogron (Pnp 2,15). Za pomocą tego ostatniego obrazu poeta czyni
aluzję do zachowań rozpustnych, które niszczą przemocą kwitnącą miłość. Ta,
pozostawiona bez ochrony, ujawnia swą podatność na zranienia (Pnp 8,8-9); nie
kocha się, gdy się nie chroni ukochanej osoby.
Święto
163. W Pieśni nad pieśniami oddycha się atmosferą święta, ponieważ oblubieniec
i oblubienica przekazują innym swoje własne szczęście: „Jedzcie, przyjaciele,
pijcie, upajajcie się najdrożsi!” (Pnp 5,1); „powrócił czas pieśni” (Pnp 2,12) –
mówi oblubieniec. Dlatego też zostaje przywołany wielki dzień koronacji króla
(Pnp 3,11; 7,6) i ceremonia jego zaślubin (Pnp 3,11; 8,8): lektyka ze złotym
baldachimem (Pnp 3,9-10) posuwa się naprzód otoczona przez szpaler mężnych
żołnierzy (Pnp 3,7-8), eleganckie sandały wyznaczają taneczne kroki (Pnp 7,1-2).
Intymność, która jest kodem misterium miłości, łączy się zatem ze swego rodzaju
publicznym świadectwem, tak żeby radość serca była dzielona z innymi i porywała
wszystkich do nieustającego zachwytu (Pnp 6,9).
Piękno Pieśni nad pieśniami promieniuje pięknem samej miłości. To wielce
sugestywne, że kobieta trzy razy mówi o umiłowanym, określając go najmocniej jak
tylko można, czyli jako „miłość” (hā’ahăbāh) (Pnp 2,7; 3,5; 8,4), podczas gdy on odpowiada jej na tym samym najwyższym
rejestrze, mówiąc: „o jak piękna jesteś, o miłości (’ahăbāh), pełna rozkoszy! (Pnp 7,7). Łatwo więc zrozumieć, dlaczego ten poemat był
odczytywany jako wielka alegoria miłości między Izraelem, umiłowaną oblubienicą
Pana, a Bogiem, Oblubieńcem, który jest samą Miłością. Tradycje prorockie – jak
zobaczymy – posłużą się tą samą symboliką miłości oblubieńczej, aby zilustrować
dzieje pełnej oddania miłości Boga w stosunku do swego ludu. Natomiast w Nowym
Testamencie usłyszymy liczne echa Pieśni nad pieśniami, gdy będziemy między
innymi czytać końcowy fragment Ewangelii wg św. Jana – o spotkaniu w ogrodzie
Zmartwychwstałego z Marią z Magdali (J 20,11-18).
Pieśń miłości staje się modlitwą
164. Ten, kto się modli, kontempluje dzieło Boga, czerpiąc z niego naukę,
motywy uwielbienia i radość serca. Pośród tematów modlitwy obecnych w Psałterzu znajdujemy także prawdę o przeżywanej miłości oblubieńczej, w której
odkrywa się i celebruje działanie Boga.
Psalm 45 – określony w tytule jako „pieśń miłosna”, jakby echo Pieśni nad
pieśniami – przywołuje radosne przeżycia towarzyszące zaślubinom króla z młodą
księżniczką; przypomina nam się piękno oblubieńca i oblubienicy (ww. 3 i 12),
przepych strojów (ww. 4.10.14-15), zapachy (ww. 8-9), muzykę (w. 9) wraz
o orszakiem, który nadaje uroczysty charakter świętu (ww. 10.13.15-16),
a wszystko w atmosferze udzielającej się uczestnikom radości (ww. 8.9.16).
Jednak w odróżnieniu od Pieśni nad pieśniami, ów poemat nie podkreśla wszelkiego rodzaju inicjatyw (miłosnych)
kochających się osób, a raczej działanie Boga, które ma miejsce w odniesieniu do
oblubieńca, mianowicie błogosławieństwo (w. 3) i namaszczenie (dosł. konsekracja
– w. 8), podczas gdy dla oblubienicy złożona jest obietnica płodności (w. 17)
i sławy (w. 18). Poza tym, król przedstawiony jest jako postać idealna,
o ponadludzkich cechach charakteru, gdyż są mu przypisywane przymioty
zarezerwowane dla Boga: nazwany jest „bohaterem” (w. 4), obdarzony „chlubą”
i majestatem (w. 4), z jego warg płyną słowa pełne wdzięku (w. 3), a jego
postępowanie przynosi „prawdę” i „sprawiedliwość” (w. 5); nawet nazwany jest
„Bogiem” (w. 7) i „Panem” oblubienicy (w. 12). To dlatego łatwo zrozumieć, że ta
pieśń miłosna była czytana jako utwór mesjański, jako świadectwo dotyczące
zaślubin Króla z rodu Dawida na końcu czasów, który triumfując zasiada jako
zwycięzca na swoim tronie sprawiedliwości. Jego oblubienica natomiast wyobraża
Izraela, i jest wzywana, by zapomniała stare przynależności (w. 11), aby
powierzyć się z szacunkiem pragnieniu swego Pana (w. 12), wchodząc do pałacu
płodności i radości (ww. 16-17). Tak oto ludzki zwyczaj zaślubin zostaje ukazany
w modlitwie psalmicznej jako symbol historii miłości i zwycięstwa Mesjasza
i Izraela; staje się zatem pieśnią uwielbienia i nadziei.
W innym rejestrze motyw miłości oblubieńczej podejmuje autor Ps 128,
przedstawiając ją jako przejaw błogosławieństwa (w. 1). W psalmie tym za pomocą
obrazów winnicy i gałązek oliwki (w. 3) strzeżonych w zaciszu domu wysławia się
przede wszystkim płodność. Jest to tekst modlitwy, ponieważ uwielbia Boga za
błogosławieństwo (w. 4), o które prosi (w. 5), aby się objawiło w nieokreślonej
bliżej przyszłości, zachowując świadomość, że ludzki trud, jakkolwiek mozolny,
nie będzie w stanie „zbudować domu” (Ps 127,1-2), gdyż „owoc łona” to dar Boga
(Ps 127,3). Pieśń o miłości oblubieńczej jest w istocie wysławianiem tajemniczej
i wszechmocnej aktywności Boga w ludzkiej historii miłości.
Uznanie mędrców i ich przestrogi
165. Literatura sapiencjalna Izraela obejmuje księgi o różnorodnej tematyce, ale mimo
to we wszystkich zaznacza się bezwarunkowe uznanie do instytucji małżeństwa, jak
to już mogliśmy zobaczyć na przykładzie Pieśni nad pieśniami i Psałterza, które
to dzieła zaliczane są do wielkiego zbioru „Pism”.
Jednym ze sposobów używanym przez mędrców w celu promocji miłości małżeńskiej
było tworzenie historii o charakterze przypowieści, z idealnymi, godnymi podziwu
i naśladowania postaciami jako protagonistami.
W Księdze Rut – która dla Żydów wraz z Pieśnią nad pieśniami należy do zbioru „Pięciu
Zwojów” – postacią centralną jest kobieta moabicka (Rut). Będąc wdową po
Izraelicie (Machlonie), pozostaje ona nierozerwalnie związana z rodziną męża.
Wyrzeka się więc własnej ojczyzny (por. Ps 45,11) i swoich tradycji religijnych
w imię niezłomnej wierności względem więzi miłości, która powstała wraz
z zawarciem małżeństwa. Słynna jest jej deklaracja skierowana do teściowej
Noemi:
„Nie nalegaj na mnie, abym opuściła ciebie i abym odeszła od ciebie, gdyż: gdzie
ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród
będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem. Gdzie ty umrzesz, tam ja
umrę i tam będę pogrzebana. Niech mi Pan to uczyni i tamto dorzuci, jeśli coś
innego niż śmierć oddzieli mnie od ciebie!” (Rt 1,16-17).
Razem z Noemi Rut emigruje zatem do ziemi Judy, i tam znajduje swe wypełnienie
historia miłości, kiedy spotyka Booza, który jako najbliższy krewny przychodzi
z pomocą wdowie, biorąc ją za żonę (Rt 4,10). Skomplikowana akcja w tej
budującej noweli służy podkreśleniu zasług protagonistów, ukazujących w swego
rodzaju konkursie wzajemnej dobroci moc związku małżeńskiego, będącego w stanie
stwarzać ponadczasowe więzi między osobami różnymi etnicznie i pod względem
tradycji religijnych. Związek ten ostatecznie jest zwieńczony nagrodą w postać
cudownego owocu, biorąc pod uwagę fakt, że z Rut i Booza narodził się Obed,
„ojciec Jessego, ojca Dawida” (Rt 4,17) – figura Mesjasza. W tym poruszającym
opowiadaniu śmierć nie rozdziela rodzin; a wierność względem miłości małżeńskiej
połączona z odpowiedzialnością (popierana przez prawo lewiratu) staje się
źródłem pocieszenia i nadziei dla pojedynczych osób i dla całej społeczności (Rt
4,11-17).
W języku greckim mamy inną nowelę, która opowiada o podróży Tobiasza (syna
starego Tobiasza, deportowanego do Niniwy) i o jego spotkaniu z Sarą, wdową po
siedmiu mężach; ich związek małżeński zawarty zgodnie z Prawem Mojżesza
i uświęcony modlitwą (Tb 8,4-8) staje się źródłem życia i radości dla jego
rodziców i teściów (Tb 8,15-20; 11,17-18).
166. Te kończące się szczęśliwie historie mają promować wzajemną miłość i wierność
małżonków, zachęcając do pokonywania przeszkód i przykrości, tak aby ostatecznie
osiągnąć szczęście. Analogicznie, jakkolwiek w inny pod względem literackim
sposób, Księga Przysłów podsumowuje swe nauczanie poematem dedykowanym „dzielnej” małżonce, której
pierwszą zasługą jest wierność:
„Serce małżonka jej ufa,
na zyskach mu nie zbywa;
nie czyni mu źle, ale dobrze
przez wszystkie dni jego życia” (Prz 31,11-12).
A po wypowiedzeniu uznania dla jej pracowitości i zaradności jako małżonki
i matki (Prz 31,13-27), tak oto brzmi końcowa pochwała:
„Powstają synowie, aby ją wysławiać,
i mąż jej, by ją uwielbiać:
«Wiele córek zdolnie pracuje,
lecz ty przewyższasz wszystkie»” (Prz 31,28-29).
167. Tak idealny obraz nie zwalnia od zaznaczenia problemów w ramach więzi
małżeńskiej. Mędrzec ma pełną świadomość, że życie małżeńskie nie zawsze jest
doskonałe: mąż nieraz jest leniwy, lekkomyślny, pijak; żona drażliwa, kłótliwa,
a nawet bezwstydna, co ma straszne konsekwencje i jest ujmą na honorze męża (Prz
12,4; 19,13; 21,9.19; 25,24; 27,15-16; por. Koh 7,26-27; Syr 25,20). Rzeczą
konieczną jest zatem „znaleźć” dobrą żonę, ponieważ, istotnie, „żona rozsądna
jest darem od Boga” (Prz 19,14). Jednakże młodzieniec winien umieć ją wybrać
(Prz 18,22), preferując nad zewnętrzny urok jakość jej duszy (Prz 31,30; por.
Syr 42,12). Poślubiwszy zaś swą wybrankę, mężczyzna jest wezwany do unikania
pokus ze strony „obcej kobiety” (Prz 5,1-14.20-21; 7,4-27; 23,26-28), zachowując
wyłączną więź tylko ze swoją żoną:
„Pij wodę z własnej cysterny,
tę, która płynie z twej studni.
Na zewnątrz mają bić twoje źródła?
Tworzyć strumienie na placach?
Niech służą tobie samemu,
a nie również innym wraz z tobą.
Niech źródło twe będzie błogosławione,
znajduj radość w żonie swej młodości” (Prz 5,15-18).
Pić wodę z własnej studni to metafora pragnienia zaspokojonego według
sprawiedliwości, w środowisku dobra, będącego czymś przeciwnym życiu seksualnemu
bez żadnych reguł (Prz 31,2-3; por. Syr 23,16-27; 47,19; Tb 8,7); źródło, figura
żony, jest błogosławione przez Boga, którego oczy patrzą na całe życie człowieka
(Prz 5,21; Ps 1,6). Nawet jeżeli ten gatunek tekstów może być czytany w kluczu
alegorycznym – a wtedy idealna żona reprezentuje prawdziwą mądrość, podczas gdy
obca kobieta oznaczałaby mądrość światową (Prz 2,16-17; 9,13-18) – to nie
zmienia to faktu, że cała ta alegoria bazuje na konkretnej rzeczywistości więzi
małżeńskiej zarówno pod względem sensu, jak i płynących z niej wymagań.
168. Także Księga Syracha wiele stron poświęca relacji między mężczyzną i kobietą w kontekście więzi
małżeńskiej. Jak to bywa w tradycji hebrajskiej, autor patrzy z perspektywy
mężczyzny, a jego zamiarem jest przygotować młodzieńców do znalezienia dobrej
żony (Syr 7,22; 26,13-18). Doniosłość takiej decyzji, nie pozbawionej ryzyka
(Syr 36,23-28), być może tłumaczy, dlaczego liczne przysłowia tego zbioru
sapiencjalnego używają mocnych określeń pod adresem kobiet uwodzicielskich
i złych (Syr 23,22-23; 25,13-26; 26,7-12); ale to z kolei na zasadzie kontrastu
pozwala im wysoko cenić piękno szczęśliwego małżeństwa, w którym „zgodnie ze
sobą żyją żona z mężem” (Syr 25,1; por. 25,8; 26,1). Mężowi nieustannie
i z naciskiem zaleca się bycie wiernym żonie, i unikanie wszelkiej formy zdrady
(Syr 9,3-9; 19,2; 23,16-21; 26,11-12; 42,12-13), podczas gdy od ojca wymaga się
wyjątkowego czuwania nad córką (Syr 7,24-25; 22,4; 26,10; 42,11), uznając, że
z racji swej kruchości będzie ona dla niego zawsze motywem „dyskretnego
niepokoju”, bądź to jako panna na wydaniu, bądź to jako zamężna (Syr 42,9-10).
169. W tym gatunku literatury tradycyjnej nie znajdujemy zatem liryzmu Pieśni
nadpieśniami, ale raczej konkretną drogę mądrego postępowania, koniecznego, by
osiągnąć to szczęście, które jest możliwe dla człowieka na ziemi. Wzdłuż
podobnej linii rozumowania porusza się także Kohelet i mimo, że jest sceptykiem w odniesieniu do wielu wymiarów ludzkiego
życia, to uznaje dobro tej pomocy, którą każdy otrzymuje od współmałżonka/ki
(przywołując pośrednio Rdz 2,18):
„Lepiej jest dwom niż jednemu,
gdyż mają dobry zysk ze swej pracy.
Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego.
Lecz samotnemu biada: gdy upadnie,
a nie ma drugiego, który by go podniósł.
Również gdy dwóch śpi razem, nawzajem się grzeją;
jeden natomiast jakże się zagrzeje?
A jeśli napadnie ich jeden,
to dwóch przeciwko niemu stanie;
a powróz potrójny niełatwo się zerwie” (Koh 4,9-12).
Niektórzy będą mogli interpretować ostatnie zdanie prowerbialne, widząc
w trzecim elemencie, który czyni węzeł (bardziej) mocnym, aluzję do dziecka pary
małżeńskiej, albo dyskretne przywołanie samego Boga jako stróża i oparcie
miłości małżeńskiej. Niemniej, przysłowie może po prostu sugeruje, że „więź
czyni mocnym”, a małżeństwo jest jej oczywistym świadectwem.
Pod koniec swej księgi Kohelet podejmuje jeden z bliskich mu tematów,
a mianowicie umiejętność cieszenia się prostymi radościami danymi człowiekowi na
ziemi, pośród których na pierwszy plan wysuwa się radość małżeńskiego życia:
„Dalej więc! W weselu chleb swój spożywaj
i w radości pij swoje wino.
Już bowiem Bóg przyjął twe czyny.
W każdym czasie niech szaty twe będą białe,
olejku też niechaj na głowę twoją nie zbraknie!
Używaj życia z niewiastą, którą ukochałeś,
po wszystkie dni marnego twego życia,
których ci [Bóg]użyczył pod słońcem. (…)
Bo taki jest udział twój w życiu i w twoim trudzie,
jaki zadajesz sobie pod słońcem” (Koh 9,7-9).
170. Wszystko to mogłoby się wydawać niemal banalne (stanowiąc swego rodzaju
relekturę Ps 128), jednakże proste rzeczywistości bardziej nadają się do tego,
aby zarysować to, co jest ważne dla każdego czowieka, jako okazja i narzędzie
tej ludzkiej szczęśliwości, którą Bóg przygotował dla swoich stworzeń. Staje się
zatem jasne, dlaczego tradycja sapiencjalna przyjęła obraz małżeństwa za wielką
metaforę relacji między pojedynczą osobą a mądrością (związek będący źródłem
błogosławieństwa: Prz 3,17-18; Syr 15,2; Mdr 8,18). Autor Księgi Mądrości pisze:
„Ją [mądrość] to pokochałem, jej od młodości szukałem,
pragnąłem ją sobie wziąć za oblubienicę
i stałem się miłośnikiem jej piękna” (Mdr 8,2).
„Postanowiłem więc wziąć ją za towarzyszkę życia,
wiedząc, że będzie mi doradczynią w dobrem,
a w troskach i w smutku pociechą” (Mdr 8,9).
„Wszedłszy do swego domu, przy niej odpocznę,
bo jej towarzystwo nie sprawia przykrości,
ani współżycie z nią nie przynosi udręki,
ale wesele i radość” (Mdr 8,16).
Idealna małżonka z Księgi Przysłów (Prz 31,10-31) to prawdopodobnie metafora
mądrości; a ta w Księdze Mądrości jest z kolei wyobrażana jako wzorowa żona
(por. także Syr 15,2). Z tego kręgu odniesień można wywnioskować pełne
dowartościowanie małżeństwa jako figury (wydarzenie i symbol) życia i radości,
wtedy gdy odpowiada ono swej wewnętrznej wartości, tej zamierzonej i chcianej
przez Stwórcę od początku świata.
Związek małżeński w historii ludzkości:
problemy, normy, wykroczenia
171. Perspektywa antropologiczna, którą promuje Biblia, uznaje w miłosnym
związku mężczyzny i kobiety realizację projektu zamierzonego dla człowieka przez
Stwórcę (Rdz 1–2). Stałe i jednomyślne docenienie relacji małżeńskiej, z jej
ukoronowaniem w postaci prokreacji i wychowania dzieci, staje się podstawowym
elementem w projekcie etycznym i religijnym tekstu natchnionego. Pismo Święte
nie wyjaśnia bezpośrednio przyczyn tejże koncepcji, ale dostarcza ważnych
inspiracji, które zostały rozwinięte doktrynalnie oraz dyscyplinarnie przez
żydowską i chrześcijańską tradycję interpretacyjną.
Należy jednak zauważyć, że obraz zarysowany na sposób idealny przez opowiadanie
Rdz 2 (i rozwinięty tematycznie przez tradycje mądrościowe Izraela) nie zostaje
identycznie powtórzony w innych częściach Starego Testamentu. Jak zostanie to
ukazane szczególnie w tym paragrafie, Pismo Starego i Nowego Testamentu
uwidacznia aspekty problematyczne, niewłaściwe relacje i zachowania
transgresywne, które szpecą idealną formę związku małżeńskiego zaplanowaną przez
Boga. Przyczyny kruchości instytucji małżeńskiej są liczne i mają zróżnicowaną
wagę. Wchodzą tu w rachubę czynniki natury ekonomicznej i prestiżu społecznego,
czy też nieodpowiednie obyczaje przekazywane bez dostrzeżenia ich ograniczeń.
Mogą się, oczywiście, również manifestować namiętności ludzkiego serca, tak
łatwo skłaniającego się ku głupocie i przemocy. Historia biblijna kreśli linię,
która prowadzi do stopniowego, a ostatecznie pełnego ukształtowania relacji
małżeńskiej; jednocześnie, jakby na zasadzie kontrastu, z rosnącą surowością
wyraża potępienie praktyk transgresywnych sprzecznych z prawem Bożym.
W paragrafie tym, w różnych częściach wywodu, dla zachowania pewnej
organiczności prezentacji, zajmiemy się najpierw tym, co zostało poświadczone
w Starym Testamencie, po czym przedstawimy także wkład Nowego Testamentu
w stopniu, w jakim wprowadza on nowe i znaczące dla omawianej kwestii elementy.
A) Aspekty problematyczne
172. Idąc przez tekst biblijny, widzimy, że małżeństwo przybierało w historii
Izraela różne formy, ze zwyczajami i praktykami, które czasem różniły się od
pierwotnego planu Boga. W niektórych przypadkach Pismo Święte stwierdza to bez
wyraźnej noty krytycznej.
Należy zauważyć, że w starotestamentowej tradycji literackiej uprzywilejowuje
się, w sposób niemal ekskluzywny, pochodzenie cielesne, które w pełni wyraża się
w licznym potomstwie (por. Rdz 24,60), zwłaszcza płci męskiej (por. Jr 20,15).
Wynika to stąd, że w wielości synów dostrzega się realizację Bożego
błogosławieństwa (Rdz 1,27-28; 9,1; 12,2; 17,16.20; 26,4; 28,14; Kpł 26,9; Pwt
28,4.11; i in.). Dar prokreacji jawi się zatem stale jako dobro, które należy
doceniać, i wartość, którą należy promować. W ten sposób można zrozumieć,
dlaczego Abraham zgodził się na syna z niewolnicy Hagar (Rdz 16,3-4) i dlaczego
Jakub miał synów nie tylko z dwóch żon, ale także z ich niewolnic (Rdz 30,3-13).
Obok prawowitych małżonek często pojawiają się „konkubiny”, których status nie
zostaje zdefiniowany ani wyraźnie potępiony (Rdz 22,24; 25,6; 35,22; 36,12; Sdz
8,31; 19,1; 2 Sm 3,7; 16,22; i in.). Profil instytucji małżeństwa, jaki wyłania
się z tekstów Starego Testamentu, jest zatem daleki od ideału. Prócz tego
związek małżeński zwykle podlega woli rodziców przyszłych małżonków (Rdz 21,21;
24,51; 29,21-28; 34,8; Wj 2,21; Joz 15,16-17; Sdz 14,2; i in.), zamiast polegać
na wolnej decyzji młodych, opartej na uczuciach wzajemnej miłości (por. Rdz
29,15-30). Ponadto podporządkowanie kobiety mężowi (ba’al, „pan”, „władca”), jako odzwierciedlenie patriarchalnej koncepcji społeczeństwa
oraz ocenianie żony głównie w odniesieniu do jej płodności, stanowią dziś
aspekty problematyczne starotestamentowego modelu małżeństwa.
Poligamia
173. Bezpłodność żon (Rdz 11,30; 25,21; 29,31; 30,1) oraz chęć posiadania
licznego potomstwa przyczyniły się, jeśli nie do wytworzenia, to przynajmniej do
sprzyjania zjawisku poligamii, wspominanego ze względu na Lameka ( Rdz 4,19)
i Ezawa (Rdz 26,34; 28,9; 36,2-5), ale także Abrahama (Rdz 25,1.6), Jakuba (Rdz
29,15-30), Gedeona (Sdz 8, 30), Elkanę (1 Sm 1,2), a później różnych królów
Izraela, takich jak Dawid (2 Sm 3,2-5; 5,13; 15,16), Salomon (1 Krl 11,1-3),
Roboam (2 Krl 11,21), Abiasz (2 Krn 13,21) i inni. W przypadku władców mnogość
małżeństw (por. Pwt 17,17) służyła usankcjonowaniu użytecznych sojuszy z różnymi
krajami, z których pochodziły żony. Liczni synowie mogli się wówczas stać
narzędziem sprawowania władzy w obrębie rodziny (por. 2 Krn 11,23). Poligamia,
która w społeczeństwie patriarchalnym mogłaby być nawet uważana za czynnik
ochrony niezamężnych kobiet, jest również pośrednio uznawana przez ustawodawstwo
żydowskie w regulacji dotyczącej dziedzictwa przyznawanego synom dwóch żon
(„jednej kochanej, drugiej nienawidzonej”: Pwt 21,15-17),
a także w przepisie dotyczącym obowiązków wobec niewolnicy poślubionej,
zaś z biegiem czasu dołączonej do nowej żony: „nie może tamtej odmawiać
pożywienia, odzieży i wspólnego mieszkania” (Wj 21,10); poligamia jest też
zakładana w niektórych regułach dotyczących kazirodztwa (Kpł 18,18; 20,11; Pwt
23,1; 27,20). Zazdrość i rywalizacja między żonami (Rdz 16,4-6; 30,1; Kpł 18,18;
1 Sm 1,7), często z powodu płodności, jak również niezgoda między synami różnych
matek (por. Rdz 37,2-4), stanowią jednakże zawoalowaną krytykę akceptowanego
mimo wszystko poligamicznego systemu małżeńskiego. Wydaje się jasnym, i uznają
to badacze historii Izraela, że miała tu miejsce stopniowa ewolucja w kierunku
małżeństwa monogamicznego. W Nowym Testamencie nie znajdujemy żadnej wyraźnej
wzmianki o poligamii ani wyraźnego potępienia jej w spisach obejmujących
niemoralne zachowania seksualne. Teksty 1 Tm 3,2.12 i Tt 1,6, które biskupowi,
prezbiterowi i diakonowi zalecają status „męża jednej kobiety”, wydają się
wykluczać z posługi kościelnej tych, którzy zawarliby ponowne małżeństwo po
okresie wdowieństwa; ci, którzy uważają, że wymagana jest tutaj monogamia,
powinni w konsekwencji dojść do wniosku, że wobec innych chrześcijan obowiązek
taki nie funkcjonował.
Istotne znaczenie potomstwa uwypukla też prawo lewiratu (Pwt 25,5-10), które
nakazuje, aby w przypadku kiedy żonaty mężczyzna umiera bez pozostawienia po
sobie synów, jego żonę wziął brat; pierworodnemu, który się urodzi, „nadadzą
imię zmarłego brata, by nie zaginęło jego imię w Izraelu” (Pwt 25,6). Karę za
zachowanie Onana (który „unikał zapłodnienia”: Rdz 38,7-10) trzeba interpretować
jako sankcję za nieprzestrzeganie wspomnianego prawa; potępienia nie należy
zatem uogólniać, aplikując je do innych przestępstw seksualnych. Prawo lewiratu
(o którym mówi się pozytywnie w Rt 4 i do którego saduceusze odnoszą się
w sporze z Jezusem w Mt 22,24), mogło stworzyć przestrzeń dla sporadycznych
zjawisk poligamii. Warto się jednak zapytać o faktyczne zastosowanie tego prawa
w historii narodu żydowskiego. Prawa, które między innymi wydaje się nie brać
pod uwagę uczuć małżonków. Podobnie jak w przypadku innych norm Starego
Testamentu, Nowy Testament nie uznał za konieczne przyjęcia tego przepisu.
Małżeństwa mieszane
174. Narrator i prawodawca biblijny wyrażają krytykę, niekiedy bardzo wyraźną,
wobec małżeństw między Izraelitami i innymi ludami (zwłaszcza tymi
zamieszkującymi ziemię Kanaan). Mówi się na przykład, że dwie hetyckie żony
Ezawa „były powodem zgryzoty Izaaka i Rebeki” (Rdz 26,35). Rodzice nie mieli nic
przeciwko poligamii, ale przeciw związkowi z obcymi kobietami, co wynika z ich
odniesienia do bliźniaka Jakuba, również męża dwóch żon, lecz wybranych wewnątrz
„rodziny” (Rdz 27,46; 28,1-69). Inicjatywa rodziców, polegająca na zapewnieniu
synom żony w ramach więzów pokrewieństwa, uzasadniana jest koniecznością
strzeżenia własnych tradycji religijnych i zwyczajów sprzyjających wspólnocie
między małżonkami. Uwidacznia się tu także troska o ochronę przynależności do
„świętego” ludu Abrahama, ponieważ obiecane mu błogosławieństwo rozciąga się na
jego cielesnych potomków (na jego „nasienie”). Z tego powodu prawo synajskie
zabrania zawierania przymierzy z Kananejczykami, realizujących się konkretnie
poprzez małżeństwa (Wj 23,32-33; 34,12-16; Pwt 7,2-4).
Tego rodzaju troska o odrębność bywała w rzeczywistości w dużej mierze
ignorowana, czemu narrator w pewnych przypadkach nie szczędzi swojej krytyki
(Sdz 3,5; 14,1-3; 1 Krl 11,1-2; 16,31). Po powrocie z wygnania babilońskiego,
w kontekście odnowy przymierza, nakazywano odesłanie obcych żon i oddalenie ich
potomstwa (Ezd 9,1-3; 10,18-44; Ne 10,31; 13,23-27). W innych przypadkach jednak
nie krytykuje się w ogóle małżeństwa z obcymi kobietami, zawartego nawet przez
ważne postacie Izraela: od Józefa, na przykład, pochodzą Efraim i Manasses,
którzy są synami egipskiej matki (Rdz 41,50-52); Mojżesz poślubia Madianitkę (Wj
2,21-22) i zostaje skrytykowany (niesprawiedliwie) z powodu swojej żony
z Etiopii (Lb 12,1); Booz jest chwalony ze względu na swoje małżeństwo
z Moabitką Rut (Rt 4,13-17); także o Dawidzie mówi się, że wśród swoich różnych
żon miał i cudzoziemkę (1 Krn 3,2). Rozważania te sugerują zatem, żeby nie
wyostrzać zbytnio wiążącego charakteru niektórych przepisów prawnych Starego
Testamentu.
W środowisku chrześcijańskim problem ten wydaje się być przezwyciężony, ponieważ
przymierze z Panem dokonuje się przez wiarę (Dz 3,25; Ga 3,6-7) i nie określa
się go już poprzez przynależność do jakiegoś potomstwa (według ciała). Jeśli
jednak małżonkowie nie są oboje ochrzczeni lub nie są oboje „wierzącymi”, mogą
pojawić się podobne trudności, a nawet poważne konflikty dotyczące praktyk
religijnych poszczególnych osób i edukacji dzieci. W Pierwszym Liście do
Koryntian Paweł ukazuje przypadek „brata” związanego z „niewierzącą” kobietą,
zalecając, aby nie oddalał jej, jeśli ta zgadza się z nim pozostać. To samo
kryterium obowiązuje również w przypadku chrześcijanki posiadającej męża o innej
przynależności religijnej (1 Kor 7,12-13). Apostoł tłumaczy to faktem, że każdy
wierzący uświęca niewierzącego współmałżonka tak, że nawet dzieci, które się
rodzą z tego związku, są nazwane „świętymi”. W ten sposób stosuje się
starotestamentowe kategorie przymierza, odczytane na nowo w świetle misterium
chrześcijańskiego. Wszystko to naturalnie zakłada wielki wzajemny szacunek
między małżonkami wraz ze wspólnie podejmowanymi decyzjami dotyczącymi
potomstwa.
Rozwód
175. Małżeństwo rozumiane jest przez małżonków jako rzeczywistość mająca w idealnym
przypadku trwać całe życie; tym różni się od okazjonalnych relacji seksualnych,
a nawet od zwykłego wspólnego życia. Kiedy jakiś autorytet prawny, rodzinny,
państwowy czy religijny interweniuje w celu zdefiniowania statusu małżeńskiego,
stabilność relacji nabiera wymiaru publicznego wraz z prawami i obowiązkami,
które są instytucjonalnie chronione. Z drugiej jednak strony związek małżeński
poddawany jest z czasem różnego rodzaju próbom, godzącym w trwałość ludzkich
więzi: wzajemne przywiązanie może osłabnąć; w pewnym momencie u małżonka
pojawiają się ograniczenia tak poważne, że są nie do zniesienia; również
przejawy przemocy i zachowania naruszające godność i dobro członków rodziny
wymagają niekiedy oddalenia współmałżonka. Co więcej, jednostka, a nieraz także
prawo religijne, może rozeznać wartość „wyższą” w stosunku do samego
zobowiązania wierności małżeńskiej (np. przynależność wiary lub poprawność
moralna), pozwalając jeśli nie na rozwód, to przynajmniej na separację.
W istocie różne teksty ustawodawstwa żydowskiego rozważają przypadki oddalenia
(żony – ripudio), uznając je czasem za dozwolone (Kpł 21,7.14; 22,13; Lb 30,10; Pwt 21,14;
24,1.3-4; por. także Sdz 15,2; Ez 44,22; 1 Krn 8,8), czasem zaś go zabraniając
(Pwt 22,19.29; por. Ml 2,16). Jeżeli współczesnemu wierzącemu, w szczególności
chrześcijaninowi, z pewnością wolno dyskutować nad ważnością poszczególnych
przepisów starożytnego prawa, pozostaje jednakowoż ważną zasada „rozeznania”
tego, co jest większym dobrem możliwym w różnych konkretnych sytuacjach, co
zresztą praktykuje się w kazuistyce moralnej i na samych salach sądowych.
W Izraelu, zgodnie z tym, co możemy wywnioskować z tradycji rabinicznych,
bezpłodność żony mogła stanowić ważny powód oddalenia (żony). Biorąc pod uwagę
przypisywany parze zasadniczy cel prokreacji, nowe małżeństwo uznawano za
pożądane, a nawet konieczne. W wyraźnie patriarchalnym ustroju ochronie podlega
przede wszystkim prawo mężczyzny. Tak na przykład cudzołóstwo żony (rzeczywiste
lub podejrzewane, por. Lb 5,11-31) mogło otworzyć przestrzeń dla procedur
oddalenia jej (por. Mt 1,19), podczas gdy, o ile wiadomo, podobnej władzy nie
przyznawano kobiecie, gdy dopuszczającym się wykroczenia był mąż. Inne wady czy
mniej lub bardziej poważne braki żony były prawdopodobnie brane pod uwagę w celu
uzasadnienia rozwodu w praktyce prawnej starożytnego Izraela.
176. Tekst, cytowany również w Nowym Testamencie (Mt 5,31; 19,7; Mk 10,4),
który bardziej szczegółowo opisuje procedurę oddalenia żony, to Pwt 24,1-4.
Regulacja, jak zwykle, dotyczy męża, przyznając mu z jednej strony prawo do
oddalenia żony, a z drugiej strony zakazując mu zmiany swej decyzji, jeśli
oddalona będzie wolna od kolejnego zawartego przez nią małżeństwa. Ustawodawca
troszczy się zatem o to, aby potraktować poważnie (ponieważ na sposób
definitywny) rozwiązanie więzi małżeńskiej, zalecając między innymi spisanie
i przekazanie kobiecie „listu rozwodowego” (Pwt 24,2; por. Iz 50,1; Jr 3,8),
który uprawnia oboje małżonków do wstąpienia w nowy związek małżeński.
Szczegółowa procedura służy ochronie żony przed arbitralnymi decyzjami męża.
Mniej udany prawnie element znajduje się w początkowej części regulacji,
w której przedstawiono motywację aktu oddalenia żony. Czytamy w nim: „Jeśli
mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej mężem, lecz nie będzie jej darzył
życzliwością, gdyż znalazł u niej coś odrażającego (‘erwat dābār)…”: ostatnie wyrażenie hebrajskie nie jest poświadczone gdzie indziej, jest
językowo enigmatyczne i dlatego nie służy określeniu, dlaczego mąż nie jest już
zadowolony z żony i decyduje się na jej oddalnie; stąd także szeroki zakres
interpretacji i praktyk prawnych dotyczących rozwodu w świecie żydowskim.
Nie mamy wiarygodnych danych na temat częstości stosowania i realnych procedur
oddalania żony w starożytnym Izraelu. Opowiadania biblijne milczą na ten temat.
Przypadek Mikal, żony Dawida (1 Sm 18,27), która później została żoną Paltiego
(1 Sm 25,44), a którą Dawid ostatecznie odzyskał (2 Sm 3,14-16), trudno uznać za
typowy, także dlatego, że jest sprzeczny z normą Pwt 24,1-4 komentowaną powyżej.
Wspomnieliśmy też, mówiąc o małżeństwach mieszanych, oddalenie obcych żon
nakazane powracającym z wygnania (Ezd 9–10; Ne 9–10), z (domyślną) perspektywą
nowych małżeństw; w tym przypadku o rozwodzie decydował motyw „religijny”.
177. Nauczanie Jezusa na ten temat wprowadza elementy radykalnej nowości, ponieważ Nauczyciel
stwierdza bezapelacyjnie nierozerwalność małżeństwa, zakazując rozwodów i nowych
małżeństw. Stosowne fragmenty ewangeliczne to Mt 5,31-32; 19,3-12; Mk 10,2-11
i Łk 16,18. Podczas gdy u Matusza i Marka kwestia ta jest rozpatrywana
w kontekście kontrowersji i w opozycji do tego, co „powiedziano przodkom”,
u Łukasza mamy tylko wyizolowany logion, wyraźnie poza kontekstem. U Jana nie znajdujemy śladu tej problematyki (chyba
że przywołamy krytyczne odniesienie Jezusa do licznych mężów Samarytanki w J
4,18).
Dla zilustrowania nauczania Pana należy skomentować fragment Mt 19,1-12, który
wydaje się najbardziej spójnym w tej kwestii. Opowiada się tu, że niektórzy
faryzeusze w Judei (Mt 19,1) chcieli „wystawić na próbę” Nauczyciela z Galilei
dla zdyskredytowania Jego nauczania. Ich pytanie jest pułapką, ponieważ pytają
o to, czy dozwolonym jest oddalenie żony „z jakiegokolwiek powodu” (Mt 19,3).
Jezus jednak nie wybiera ścieżki kazuistycznej (ukazując różnicę między
różnorodnymi sytuacjami i motywacjami), lecz – cytując łącznie Rdz 1,27 i Rdz
2,24 jako świadectwa pierwotnej woli Stwórcy przy stworzeniu pary ludzkiej (Mt
19,4-5) – stwierdza bez ogródek: „Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie
rozdziela” (Mt 19,5). Wraz z takim oświadczeniem zostaje podyktowana zarówno
fundamentalna reguła, która zabrania człowiekowi „rozdzielania” pary
małżeńskiej, jak i jednocześnie sugeruje się jej powód. Małżeństwo nie zostaje
ustanowione wyłącznie decyzją małżonków, ale jako jego element konstytutywny
implikuje się tu Boży akt „połączenia w jedno”, akt niepodlegający woli
człowieka. Ponieważ Jezus oświadcza to wobec Żydów, nierozerwalności nie można
ograniczać jedynie do małżeństwa („sakramentalnego”) chrześcijan.
Faryzeusze reagują na stanowisko Jezusa i oponują (Mt 19,7), zgodnie ze stylem
kontrowersji doktrynalnej, odwołując się do innego fragmentu Pisma, Pwt 24,1-4,
który zawiera dokładnie Mojżeszowy „nakaz” rozwodu. Jezus z kolei odpowiada,
stwierdzając, że za normatywne należy uznać to, co Bóg ustanowił „od początku”
(Mt 19,8), w przeciwieństwie do rozporządzenia dyscyplinarnego sformułowanego
przez Mojżesza w konkretnej epoce historycznej. W istocie, Jezus interpretuje
zarządzenie Mojżeszowe jako „ustępstwo” ze względu na „zatwardziałość serca”
Izraelitów; ustępstwo, które nie ma mocy tam, gdzie obecna jest rzeczywistość
nowego serca uczynionego uległym przez Ducha Pańskiego. Innymi słowy, Jezus
ogłasza koniec starożytnego, niedoskonałego ustroju, ponieważ wraz z Nim i w Nim
stało się możliwe pełne posłuszeństwo pierwotnej woli Boga. W nowej ekonomii
Ducha rozwód jest równoznaczny z cudzołóstwem, to znaczy z aktem ciężkiego
naruszenia przykazania miłości, które wymaga od małżonków wiecznej wierności.
Dlatego właśnie Pan stwierdza: „A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba że
w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo” (Mt 19,9).
W Mk 10,12 za cudzołóstwo uznaje się także rozwód dokonany przez kobietę. W Mt
5,32 Jezus stwierdza, że ten, który oddala swą żonę, „naraża ją na cudzołóstwo”
(sformułowanie różniące się od tego z Mt 19,9, ponieważ uznaje za groźne to, co
dzieje się ze współmałżonkiem); ponadto nazywa się cudzołożnikiem również tego,
który poślubia oddaloną kobietę (podobnie jak w Łk 16,18).
178. Jeśli nawet zasadnicze założenie jest jasne, nadal istnieją tu
nierozwiązane kwestie. Można na przykład zapytać, co Jezus powiedziałby
o sytuacjach, w których należy zauważyć zatwardziałość serca, przez co osoby
niewinne padają ofiarą przemocy bądź porzucenia. Złożoność problemu uwidacznia
się w istocie już w samych zróżnicowanych sformułowaniach, prezentujących
ewangeliczną normę nierozerwalności. W niektórych wersach wydaje się, że sam
rozwód (czyli przymusowe oddalenie współmałżonka) należy uznać za grzech, jako
celowe „rozdzielenie” tego, co Bóg „złączył” (Mt 5,32; 19,6; Mk 10,9), podczas
gdy w innych fragmentach, które przedstawiają się jako wyjaśnienia, to raczej
kolejne małżeństwo jest uznawane za „cudzołóstwo”, ponieważ (suponuje się), że
zerwanie więzi małżeńskiej stało się ostateczne i nieodwołalne (Mt 19,9; Mk
10,11; Łk 16,18a). Ten ostatni aspekt odnosi się zatem również do tego, kto
poślubia oddaloną kobietę (Łk 16,18b), bez brania pod uwagę jej ewentualnego
braku winy. Prawo Mojżeszowe wymaga dla rozwodu jakiegoś „uzasadnienia”. Reguła
ta jest nie tylko wyraźnie sformułowana w Pwt 24,1, ale domniemana we wszystkich
wyżej wymienionych przypadkach, w których prawodawca udziela albo odmawia zgody
na rozwód. Zachęca to nas do tego, aby nie umieszczać każdego przypadku
rozwodowego na tej samej płaszczyźnie. Widzimy zatem, że podczas gdy u Marka
i Łukasza zakaz jest sformułowany w sposób absolutny, w dwóch fragmentach
Ewangelii Mateusza, zabraniających rozwodu, wprowadza się klauzulę, wyrażoną
w języku greckim formułą parectos logou porneias (Mt 5,32) lub
mē epi porneia (Mt 19,9), która ustanawia wyjątek wobec ogólnego zakazu rozwodów,
a tłumaczący się wyrażeniem „poza wypadkiem”. Termin porneia okazuje się być jednak ogólnym i nieprecyzyjnym (podobnie jak terminologia
w Pwt 24,1): według niektórych odnosiłby się on do jednego z przypadków
„nielegalnego współżycia” (tj. kazirodztwa), potępionych przez Księgę Kapłańską
(w rozdziałach 18 i 20) i przez to uważanych we wspólnocie pochodzenia
żydowskiego za konieczny motyw separacji; dla innych interpretatorów ów termin
wskazywałby na cudzołóstwo bądź inne poważne wykroczenie seksualne, które
umożliwiałoby rozwód (por. Mt 1,19).
Nie zagłębiamy się w tę ostatnią debatę. Poczyńmy raczej uwagę hermeneutyczną
o charakterze ogólnym. Nawet wobec normy uważanej za „apodyktyczną” (np. „nie
zabijaj”) ustawodawca, co tym bardziej sędzia, muszą ustalić, jakie jest jej
właściwe zastosowanie. Widzimy zatem, że nawet ogólny zakaz nie odbierania życia
ludzkiego czy to w prawie starożytnym, czy to w prawie współczesnym
o charakterze świeckim lub chrześcijańskim, otrzymuje cały szereg domniemanych
„wyjątków”, które w rzeczywistości wyrażają raczej dokładną interpretację tego
samego nakazu w złożoności konkretnych sytuacji. Jeśli uderzy się napastnika
dokonującego zabójstwa, doprowadzając do jego śmierci, nie łamie się przykazania
„nie zabijaj”. Rzeczywistą intencją było powstrzymanie agresora, chroniąc życie
bezbronnego, w tych konkretnych okolicznościach w jedyny możliwy sposób. Kiedy
Jezus dokonuje uzdrowień w dzień szabatu, nie łamie Prawa, ale realizuje w swoim
działaniu wartość wyzwolenia nierozerwalnie związaną z przykazaniem. Apostołowie
są wezwani do strząśnięcia pyłu z sandałów, kiedy nie są słuchani; nie uchybiają
oni poleceniu niesienia zapowiedzi pokoju, ponieważ ich gest jest ostatecznym
środkiem dla uzmysłowienia słuchaczom zatwardziałości ich serca. Nie występuje
zatem przeciw małżeństwu małżonek, który zauważając, że związek małżeński nie
jest już wyrazem miłości, decyduje się na separację od tego, kto zagraża
pokojowi lub życiu członków rodziny; co więcej, paradoksalnie zaświadcza w ten
sposób o pięknie i świętości więzi małżeńskiej, stwierdzając, że ta nie
realizuje swego celu w warunkach niesprawiedliwości i zniesławienia. W obszarze
duszpasterskim fundamentalnym staje się przyjęcie tej perspektywy w formie
praktycznego rozeznania możliwego dobra – zarówno w celu ochrony i promowania
związku małżeńskiego, jak i w celu wyjścia naprzeciw delikatności ludzkiego
serca.
179. Jeśli chodzi o prawo dotyczące nierozerwalności małżeństwa, posiadamy
cieszącą się autorytetem apostolskim aplikację zasady rozeznania w Pierwszym
Liście do Koryntian (1 Kor 7,10-16). Paweł zaczyna od przypomnienia „nakazu”
Pana, nawet jeśli nie powtarza dosłownie tego, co znajdujemy w Ewangeliach: „Tym
zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona
niech nie odchodzi od swego męża! Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotna
albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony” (1 Kor
7,10-11). Zauważmy, że Apostoł Narodów przekazując to, co polecił Pan, rozróżnia
działanie żony („odejście”) i działanie męża („oddalenie”), biorąc pod uwagę
różne uprawnienia obu małżonków; przypisuje jednakowoż możliwą inicjatywę
kobiecie (jak w Mk 10,12). Po ogólnym stwierdzeniu (które zabrania odejścia)
dodaje jednak natychmiast, że żona może odejść, o ile nie wyjdzie ponownie za
mąż, tak aby ewentualnie powrócić do męża (co oznacza szczególny sposób
rozumienia nierozerwalności, dopuszczającej przeżywanie małżeństwa w separacji).
Nie podaje się tu żadnego kryterium uzasadniającego lub nie separację.
Apostoł kontynuuje, podając dalej swoje osobiste zalecenia i normy: „Pozostałym
zaś mówię ja, nie Pan” (1 Kor 7,12). Powinniśmy przyjąć, że wyrażając swoją
opinię, Paweł zamierza jednak być zawsze posłusznym poleceniu Pana; musi wszakże
stawić czoła złożonym okolicznościom i dostarczyć wskazań nie uwzględnionych
w ogólnej regule. Czyni to poprzez wyraźne powiązanie wskazówek na temat
postępowania z osobą, która powinna podjąć je w swojej konkretnej historii.
Kiedy odnosi się do „innych”, odnosi się do problematycznych sytuacji
małżeńskich, kiedy związek został zawarty między dwoma poganami, z których jedno
potem nawraca się na chrześcijaństwo i jest osobą „wierzącą” (ochrzczonym/-ą)
a drugie osobą „niewierzącą” (poganinem/-ką). Zabrania tu oddalenia (ze strony
osoby „wierzącej”), jeśli druga strona związku „zgadza się” pozostać ze
współmałżonkiem/-ką: „Lecz jeśliby strona niewierząca chciałaby odejść, niech
odejdzie! Nie jest skrępowany ani „brat”, ani „siostra” w tym wypadku. Albowiem
do życia w pokoju powołał nas Bóg” (1 Kor 7,15). Uważa się, że Paweł zezwala tu
także pozostawionej stronie (coniuge separato) na nowe małżeństwo.
180. Wracając do opowiadania w rozdziale 19 Ewangelii Mateusza, widzimy, że
sami uczniowie Jezusa reagują, ukazując swoją trudność z zaakceptowaniem
wypowiedzi Nauczyciela: „Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto
się żenić” (Mt 19,10). Obiekcję można sparafrazować, twierdząc, że wymaganie
ideału (wyrażonego przez nierozerwalność), sprawia iż sama instytucja małżeństwa
staje się mało pożądana. Zamykająca odpowiedź Jezusa nie piętnuje konstatacji
uczniów, a raczej w pewnym sensie potwierdza jej prawdziwość, stwierdzając: „Nie
wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane” (Mt 19,11). Nauczyciel
nie mówi o granicy poznawczej, ale o sercu niezdolnym do przylgnięcia do Jego
przesłania na temat miłości wymagającej. Zauważa tę samą rzecz u człowieka,
który nie potrafi wyrzec się bogactw (Mt 19,23-24),
czy konfrontuje się z dramatem krzyża (Mt 16,22-23; 17,23; 26,31). Powtórzmy
zatem, co już zostało powiedziane, a mianowicie, że Jezus zakłada dar Ducha,
jedyny, który pozwala przeżywać małżeństwo w jego niezawodnej miłości.
Nauczanie biblijne pozostawia pole dla teologii moralnej i pastoralnej:
„zatwardziałość serca” jest nadal obecna, także w ochrzczonych, co wymaga
mądrości i miłosierdzia ze strony tego, kto interpretuje przesłanie Jezusa
i Jego pragnienie dobra.
B) Relacje transgresywne
181. Pismo Święte nie tylko wspomina o problematycznych aspektach instytucji
małżeństwa. Potępia także postawy uwłaczające dobru, które – jako przeciwne woli
Bożej – podlegają uważanym za proporcjonalne karom.
Kazirodztwo
Biblia wyraźnie potępia kazirodztwo, rozumiane jako stosunek seksualny
(oczywiście także jako małżeństwo) między osobami połączonymi bliskimi więzami
pokrewieństwa. Nie dostarcza się motywacji dla tegoż ustawodawstwa; możemy
sądzić, że według tradycji biblijnej miłość oblubieńcza nie powinna kolidować
z innymi, odmiennymi relacjami afektywnymi, podobnie jak należałoby odpowiednio
strzec różnicy międzypokoleniowej. Nie wydaje się, aby zawsze dokładnie
określano, jakie więzy krwi lub pokrewieństwa stanowiłyby przyczynę zakazu.
Opowiadania biblijne nie zakładają stale normy ustawodawczej, która wydaje się
bardziej rygorystyczna w tej kwestii, nawet jeśli nie całkowicie jednolita
w swoich zakazach. Abraham, na przykład, bierze za swoją żonę przyrodnią siostrę
Sarę (Rdz 20,12), pomimo tego, co nakazuje Kpł 18,9.11; Jakub z kolei żeni się
z dwoma siostrami (Rdz 29,15-30), co zostanie wyraźnie zabronione przez Kpł
18,18.
Niektóre opowiadania piętnują postępowanie kazirodcze, którym obraża się ojca;
w takiej sytuacji cześć oddawana rodzicowi jako reguła życia dziecka ulega
umniejszeniu (Wj 20,12; Kpł 19,3; Pwt 5,16). Ta forma kazirodztwa jest
poświadczona w Rdz 19,31-35 (córki Lota wykorzystują pijanego ojca,
usprawiedliwiając swoje zachowanie koniecznością zapewnienia sobie potomstwa),
a ponadto w Rdz 35,22 i 49,4 (Ruben łączy się z nałożnicą swego ojca Jakuba,
przez co zostanie wykluczony z błogosławieństwa, por. 1 Krn 5,1). Należy również
wspomnieć epizod z Absalomem, który „wszedł do nałożnic swego ojca” (Dawida),
znak definitywnego zerwania z rodzicielem (2 Sm 16,20-22). Według niektórych
interpretatorów także w epizodzie z Chamem, który „ujrzał nagość swego ojca”
(Rdz 9,22), istniałaby zawoalowana aluzja do kazirodztwa, z którego to powodu
został przeklęty (Rdz 9,25).
182. Dyspozycje prawne w tej kwestii są raczej restrykcyjne; w ten sposób
gwarantują szacunek wobec życia, nakładając jasno określone granice na
niekontrolowany pociąg płciowy. Księga Kapłańska w niemal w wyczerpujący sposób
wylicza zakazane związki (Kpł 18,6-18; 20,11-12.17.19-21),
podczas gdy Księga Powtórzonego Prawa ogranicza się do kilku zakazów (Pwt 23,1;
27,20.22-23). Powaga owego wykroczenia uwidacznia się przede wszystkim
w określeniach, które definiują je jako „obrzydliwość” (Kpł 18,26-27.29-30;
20,13), „rozpustę” (Kpł 18,17; 20,14), „sromotę” (Kpł 20,12, BT5), „nagość” (Kpł
20,21), „czyn haniebny” (Kpł 20,17). Po drugie, przewidziane kary – wyrażane
różnie jako skazanie na śmierć, usunięcie spośród ludu i bezpłodność – jasno
wskazują, jak istotnym dla prawodawcy było przestrzeganie tych zasad.
W Nowym Testamencie możemy uznać za znaczące oskarżenie Jana Chrzciciela wobec
Heroda Antypasa, który poślubił Herodiadę, żonę swego brata Filipa (Mk 6,17).
Prawdopodobnie prorok uznał króla (wuja i szwagra kobiety) za winnego
kazirodztwa, przez naruszenie przepisów z Kpł 18,13.16; 20,21. Zwracając się do
chrześcijan w Koryncie, Paweł występuje przeciwko „rozpuście (porneia), jaka się nie zdarza nawet wśród pogan”, ponieważ „ktoś żyje z żoną swego
ojca” (1 Kor 5,1). Na osobę tę apostoł nakłada karę usunięcia ze wspólnoty (1
Kor 5,2.11.13), rozporządzenie postrzegane za korzystne dla samego winowajcy:
„wydajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha
w dzień Pana Jezusa” (1 Kor 5,5). Termin porneia użyty w tym przypadku przez Pawła dla potępienia kazirodztwa mógłby być
wskazówką przemawiającą na korzyść tych, którzy interpretują tak zwany wyjątek
Mateuszowy w kwestii rozwodowej jako „nielegalny związek” (Mt 5,32; 19,9). W tym
samym sensie należałoby też odczytać wymaganie skierowane do nawróconych
pogan w Dz 15,20.28.
Cudzołóstwo
183. Prawo w Izraelu, które surowo zabrania cudzołóstwa (Wj 20,14; Kpł 18,20;
Pwt 5,18), uważanego za przekroczenie zasługujące na karę śmierci (Kpł 20,10;
Pwt 22,22-27; Ez 16,38-41; 23,45-47; por. J 8,5), bierze się nie tylko z troski
o wierność małżeńską, ale także z konieczności zagwarantowania sobie prawowitego
potomstwa, co przysługuje każdemu rodzicowi (Syr 23,22-23). Ów przepis jest
zapisany w Dekalogu zaraz po zakazie zabijania. Należy jednak dodać, że w Starym
Testamencie cudzołóstwo występuje wyłącznie wtedy, gdy mężczyzna utrzymuje
stosunki seksualne z kobietą zamężną (lub związaną według prawa więzami
narzeczeństwa). Te same zasady nie mają zastosowania, a nawet rygor wydaje się
być raczej złagodzony, w stosunku do mężczyzny (również w związku małżeńskim),
który utrzymuje stosunki seksualne z kobietami nie związanymi więzami
małżeńskimi (por. Rdz 38,15-23; Wj 22,15-16 ; Kpł 19,20-22; Pwt 22,28-29).
Tradycja mądrościowa wychwala nienaganną kobietę; wystarczy pomyśleć choćby
o historii Zuzanny, ryzykującej śmiercią, aby tylko nie dopuścić się cudzołóstwa
(Dn 13,22-23). Z drugiej strony mędrcy przestrzegają młodzieńca, który mógłby
zostać uwiedziony przez podstępne zabiegi żony niewiernej mężowi (Prz 6,23-35;
7,1-27; 23,27-28; Syr 9,8-9) i stanowczo potępiają cudzołóstwo (Prz 2,16-17; Syr
23, 22-26; Mdr 14,24.26), które oczywiście jest popełniane skrycie (Hi 24.15),
a wręcz zręcznie maskowane. Tak mówi znane przysłowie Izraela: „Tak postępuje
cudzołożnica: zjadła, otarła swe usta i rzekła: «Źle nie zrobiłam»” (Prz 30,20).
Cudzołóstwo jest wyraźnie potępiane przez proroków. Wystarczy przypomnieć
oskarżenie wypowiedziane przez Natana wobec króla Dawida, winnego związku
z Batszebą, żoną Uriasza (2 Sm 11,1–12,15; por. także Jr 7,9; Oz 4,2; Ml 3,5).
W tekstach, w których używa się metafory oblubieńczej dla opisania relacji
między Bogiem a Izraelem, cudzołóstwo posiada często znaczenie metaforyczne,
mające na celu wyrażenie niewierności Izraela w stosunku do Pana (Jr 3,8-9; Ez
16,38; Oz 3,1; Mt 12,39; Ap 2,22 i in.).
Według Tory zobowiązanie do relacji (typu seksualnego) wyłącznie z własnym
małżonkiem wiąże bezpośrednio tylko kobietę. Tymczasem mężczyzny dotyczy jedynie
wtedy, kiedy wykorzystuje żonę innego. W Nowym Testamencie z kolei każda zdrada
osoby zamężnej jest uważana za cudzołóstwo, grzech wykluczający z Królestwa
Bożego (1 Kor 6,9; Hbr 13,4). Co więcej, odnosząc się prawdopodobnie do
ostatniego przykazania Dekalogu (Wj 20,17; Pwt 5,21), Jezus mówi, że „każdy, kto
pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa”
(Mt 5,28; por. także Mt 15,19). Na koniec należy pamiętać, że podczas gdy
starożytne prawo przewidywało karę śmierci dla winnych, Jezus wybacza
cudzołożnicy (J 8,10-11).
Prostytucja
184. Przez termin „prostytucja” rozumiemy praktykę stosunków seksualnych bez ich
rozróżniania, zasadniczo w zamian za jakąś zapłatę (por. Rdz 38,16-18; Ez
16,31.33). Historia Judy i Tamar (Rdz 38), historia Rachab (Joz 2,1-6), swobodne
zachowanie Samsona (Sdz 16,1) i epizod z dwoma prostytutkami, które pojawiają
się na sądzie Salomona (1 Krl 3,16) pokazują, że prostytucja nie została uznana
za winę godną publicznych sankcji. Z tego można chyba wywnioskować, że była to
praktyka tolerowana. Niemniej, że był to czyn niewłaściwy, wynika zarówno
z niektórych tekstów narracyjnych (por. Rdz 34,31; 38,23), a przede wszystkim
z tradycji prorockich i mądrościowych, które mówią o nim jako o zachowaniu
niegodziwym (por. 1 Krl 22,38; Iz 23,15-16; Jr 5,7; Am 2,7; 7,17; Prz 7,10;
23,27; 29,3; Syr 9,6; 19,2) i to do tego stopnia, że prostytucja służy w całej
literaturze biblijnej jako metafora haniebnego grzechu bałwochwalstwa (Wj
34,15-16; Kpł 20,5; Pwt 31,16; Iz 1,21; Jr 2,20; Ez 16,16; Oz 2, 7 i in.).
Zaskakującym jest zatem odnotowanie braku ogólnego zakazu prostytucji
w ustawodawstwie żydowskim. W Księdze Kapłańskiej znajdujemy dość intrygujący,
bo skierowany do rodzica nakaz: „Nie wydawaj swej córki na hańbę, czyniąc ją
nierządnicą, aby kraj nie uległ nierządowi i nie był pełen rozpusty” (Kpł
19,29). Można zastanowić się, czy reguła powinna być interpretowana dosłownie
(co stanowiłoby potępienie ojca, który wykorzystuje swoją córkę dla celów
ekonomicznych), czy też używa się tu języka metaforycznego, rozumiejąc
prostytucję jako obraz bałwochwalstwa (jak w Wj 34,16 oraz w licznych tekstach
prorockich: por. np. Jr 3,1-3, Ez 16,15-19; 23,43-44, Oz 2,4-7; 5,3-4).
W kwestii tej dla kapłana przewiduje się reguły surowsze niż dla zwykłego
Izraelity; mówi się o nim, że nie może poślubić prostytutki (Kpł 21,7.14); na
córkę kapłana, która się prostytuuje, zniesławiając ojca, nakłada się karę stosu
(Kpł 21,9).
Teksty Nowego Testamentu potępiają tych, którzy oddają się prostytucji (1 Kor
6,15-20) i wszelkiej niemoralności w sferze seksualnej (Rz 13,13; 1 Kor 5,9-11;
6,9; Ga 5,19; Ef 5,5; Kol 3,5-7; 1 Tm 1,10; Tt 3,3; Hbr 12,16; 13,4). Pamiętajmy
jednak, że Jezus wyraża swoje miłosierdzie właśnie wobec jawnogrzesznicy (Łk
7,36-50) i chwali gotowość do pokuty u prostytutek, w przeciwieństwie do
arogancji tych, którzy uważali się za sprawiedliwych (Mt 21,28-32).
Homoseksualizm
185. Instytucja małżeństwa, polegająca w swej istocie na trwałym związku między
mężem i żoną, jest nieustannie prezentowana w całej tradycji biblijnej jako
ewidentna i normatywna. Nie ma tu przykładów prawnie uznanego „związku” między
osobami tej samej płci.
Od pewnego czasu, szczególnie w kulturze zachodniej, wyrażane są głosy niezgody
wobec podejścia antropologicznego Pisma Świętego, tak jak jest ono rozumiane
i przekazywane przez Kościół w jego aspektach normatywnych. Ocenia się je
w rzeczy samej jako proste odzwierciedlenie archaicznej, historycznie
uwarunkowanej mentalności. Wiemy, że różne stwierdzenia Biblii w dziedzinie
kosmologii, biologii i socjologii były z czasem uznawane za przestarzałe wraz
z postępującym ugruntowywaniem się nauk przyrodniczych i humanistycznych.
Analogicznie, dedukują niektórzy, nowe i bardziej adekwatne rozumienie osoby
ludzkiej narzuca radykalną rezerwę wobec wyłącznego docenienia związku
heteroseksualnego, na korzyść podobnej akceptacji homoseksualizmu i związków
homoseksualnych jako uzasadnionego i godnego sposobu wyrażania się istoty
ludzkiej. Co więcej, argumentuje się niekiedy, iż Biblia mówi niewiele lub zgoła
nic o tego rodzaju relacjach erotycznych, których w związku z tym nie należy
potępiać. Również dlatego, że często są one niesłusznie mylone z innymi
wynaturzonymi zachowaniami seksualnymi. Wydaje się zatem koniecznym przebadanie
fragmentów Pisma Świętego, w których porusza się problematykę homoseksualną,
w szczególności tych, gdzie się ją gani i potępia.
Opowiadania o Sodomie (Rdz 19) i Gibea (Sdz 19)
186. Bardzo dobrze znanym, wręcz przysłowiowym dla kwestii homoseksualizmu,
jest opowiadanie o grzechu Sodomy, na którą spadł sąd Boży skutkujący całkowitym
zniszczeniem miasta (Rdz 19,1-29). Epizod należy do cyklu Abrahama. Stanowi
swego rodzaju kontrapunkt w opozycji do historii człowieka naznaczonego
błogosławieństwem, a Sodoma jest paradygmatem klątwy przyjmującej postać
katastrofalnej kary (por. Pwt 29,22; Iz 1,9; 13,19; Jr 49,18; Ez 16,56; Lm 4,6;
Łk 17,29 i in.). Dla Abrahama i jego rodziny błogosławieństwo wyraża się
w ucieczce od wszelkiego zagrożenia i niebezpieczeństwa, zaś nade wszystko
w darze niezliczonego potomstwa (Rdz 15,5; 17,5-5; 22,17). Dla miasta
kananejskiego klątwa urzeczywistnia się w całkowitym zniknięciu życia, czyli
w stanie jałowej i trwającej po wieczne czasy bezpłodności.
Przeklęty los Sodomy jest spowodowany przez jej „grzech”, wielokrotnie potępiany
jako „bardzo ciężki” (Rdz 13,13; 18,20) i uważany za nieuleczalny, ponieważ
w mieście tym nie ma minimalnej liczby „sprawiedliwych”, którzy umożliwiliby
zawieszenie Bożego sądu nad wszystkimi mieszkańcami (Rdz 18,32). Wydaje się, że
aspekt przyzwolenia całej społeczności jest tu czynnikiem dodatkowo
pogłębiającym sytuację grzechu.
Ale czym właściwie był grzech Sodomy, który zasługiwał na tak przykładną karę?
Przede wszystkim należy zauważyć, że w innych fragmentach Biblii hebrajskiej,
które odnoszą się do winy Sodomy, nigdy nie nawiązuje się do wykroczenia natury
seksualnej popełnionego wobec osób tej samej płci. W Iz 1,10 piętnuje się zdradę
wobec Pana, podczas gdy w Iz 3,9 przywołuje się ogólnie grzeszne postępowanie
praktykowane w bezwstydny sposób. W Jr 23,14 Jerozolima porównana jest z Sodomą
i Gomorą, ponieważ praktykuje się w niej cudzołóstwo, szerzy się fałszywe
zachowanie i wspiera się złoczyńców, nie okazując żadnych oznak nawrócenia.
Wreszcie w Ez 16,49 prorok stwierdza, że grzech Sodomy polegał na pysze (por.
także Syr 16,8), radosnej beztrosce i braku pomocy ubogim. Wydaje się zatem, że
ważna biblijna tradycja, potwierdzona przez proroków, nadała Sodomie (i Gomorze)
symboliczny, ale ogólny tytuł niegodziwego miasta (por. Pwt 32,32-34).
Istnieje jednak także inna interpretacja, przebijająca z niektórych tekstów
Nowego Testamentu (takich jak 2 P 2,6-10 i Jud 7), która – począwszy od drugiego
wieku ery chrześcijańskiej – ugruntowała się, stając się zwyczajnym i trwałym
odczytaniem biblijnego opowiadania. Miasto Sodoma jest tu obwiniane za
nieprzyzwoitą praktykę seksualną, zwaną „sodomią”, polegającą na związkach
natury erotycznej z osobami tej samej płci. Na pierwszy rzut oka wydaje się to
mieć wyraźne oparcie w opowiadaniu biblijnym. W Rdz 19 mówi się o dwóch
„aniołach” (w. 1), którzy nocowali w domu Lota, a którzy zostali otoczeni przez
„mężczyzn z Sodomy” (w. 4), młodych i starych, całą społeczność chcącą
wykorzystać seksualnie tych cudzoziemców (w. 5). Użyty tu hebrajski czasownik
„poznać”, to eufemizm relacji seksualnych, co potwierdza propozycja Lota,
gotowego w obronie gości poświęcić dwie córki, które jeszcze „nie poznały
mężczyzny” (w. 8).
187. Opowiadanie nie ma jednak na celu przedstawienia obrazu całego miasta
zdominowanego przez nieokiełznane żądze natury homoseksualnej. Potępia się tu
raczej zachowanie podmiotu społecznego i politycznego, który nie chce
z szacunkiem przyjąć obcego, zmierzając do poniżenia go, zmuszając go siłą do
znoszenia odbierającego honor traktowania w kluczu podległości, poddaństwa (a subire un infamante trattamento di sottomissione). Ta poniżająca praktyka jest również zagrożeniem dla Lota (w. 9), który
uczynił się odpowiedzialnym za cudzoziemca, będącego „pod jego dachem” (w. 8).
Ujawnia to zło moralne miasta Sodomy, nie tylko odmawiającego gościnności, ale
także nie znoszącego faktu, że w jego obrębie jest ktoś, kto otwiera swój dom
dla obcego. W istocie, w odniesieniu do dwóch „aniołów” Lot dopełnił tych samych
tradycyjnych gestów gościnności (w. 1-3), które spełnił Abraham wobec trzech
„ludzi” mijających jego namiot (Rdz 18,1-8). Ta gościna zapewnia Lotowi
zbawienie (19,16), a Abrahamowi błogosławieństwo ojcostwa (18,10). Kto zaś
przeciwstawia się nieznajomemu i poważnie go obraża, doświadczy przekleństwa,
jak wobec patriarchy przepowiedział to Pan: „Będę błogosławił tym, którzy tobie
błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i Ja będę złorzeczył”
(12,3).
Ten sposób odczytania historii Sodomy potwierdza Mdr 19,13-17, w której
przykładna kara dla grzeszników (najpierw Sodomy, a potem Egiptu) motywowana
jest tym, że „żywili ku gościom najgorszą nienawiść”. Podobna konkluzja wynika
również pośrednio z Mt 10,14-15 i Łk 10,10-12, gdzie mówi się o karze
wymierzonej za odrzucenie Pańskich wysłanników, karze surowszej niż ta, która
spadła na Sodomę.
188. Dalsze i mocniejsze potwierdzenie tej interpretacji pochodzi z opowiadania
w Sdz 19, w pewnym sensie paralelnego do Sodomy: zostaje tutaj poruszony ten sam
grzech, jednak jest on tu praktykowany przez „braci” (Sdz 20,23.28) wobec osób
należących do innego pokolenia Izraela. Bohaterem narracji jest lewita
z Efraima, który przybywa do Gibea Beniamina ze swoją drugorzędną żoną i jest
przyjęty przez starca (19,16-21), z tymi samymi gestami gościnności, o których
opowiada się w historii o Abrahamie (Rdz 18,1-8) i Locie (Rdz 19,1-3). Jednak
niektórzy mieszkańcy Gibea, „mężowie przewrotni”, stają przed panem domu
z żądaniem „poznania” gościa (Sdz 19,22). Ich przemoc wyładowuje się na kobiecie
lewity, doprowadzając ją do śmierci (w. 28), co pokazuje, że nie kierowali się
pociągiem seksualnym wobec mężczyzny, lecz napastowali obcego, upokarzając go
hańbiącym traktowaniem, być może nawet z ostatecznym zamiarem zabicia go (por.
Sdz 20,5).
Podsumowując, musimy zatem stwierdzić, że opowiadanie o Sodomie (a także
o Gibea) ilustruje grzech polegający na uchybieniu gościnności, wrogości
i przemocy wobec obcego. Zachowanie to jest uznawane za bardzo poważne i godne
najsurowszej kary, ponieważ odrzucenie innego, potrzebującego i bezbronnego
cudzoziemca, stanowi zasadę rozkładu społeczeństwa, mając w sobie śmiertelną
przemoc, która zasługuje na adekwatną karę.
Nie znajdujemy w tradycjach narracyjnych Biblii wskazówek dotyczących praktyk
homoseksualnych czy to jako zachowania godnego potępienia, czy jako postawy
tolerowanej bądź przyjmowanej z przychylnością. Przyjaźni osób tej samej płci
(jak Dawid i Jonatan, wychwalani w 2 Sm 1,26) nie można uznać za wskazówkę na
rzecz uznania homoseksualizmu w społeczeństwie żydowskim. Tradycje prorockie nie
wspominają o zwyczajach tego rodzaju zarówno wśród ludu Bożego, jak i wśród
narodów pogańskich. Ta cisza kontrastuje z oświadczeniami z Kpł 18,3-5.24-30,
które przypisują Egipcjanom, Kananejczykom i ogólnie nie-Izraelitom
niedopuszczalne zachowania seksualne, w tym relacje homoseksualne. Sugeruje to,
jak zobaczymy, negatywną ocenę tej praktyki.
189.Prawodawstwo Starego Testamentu jest w tej kwestii bardzo ograniczone. Reguła z Pwt 22,5, która zabrania
kobietom noszenia męskiej odzieży (lub zasadniczo męskich przedmiotów),
a mężczyznom noszenia kobiecych ubrań (albo ozdób) jest przez niektórych
interpretowana jako potępienie odrażających praktyk (tô‘ēbāh), takich jak zmiana płci, które miały miejsce w środowisku kananejskim. Inni
uważają raczej, że reguła ta ma na celu sprzyjanie wyraźnemu rozróżnieniu między
mężczyzną a kobietą, zgodnie z zasadą „oddzielenia” i różnicowania, stosowaną na
przykład wobec zasiewu bądź tkaniny ubrań (Kpł 19,19; Pwt 22,9-11). Jeszcze inni
uważali, że przykazanie miało na celu unikanie kamuflaży, przybieranych w celu
bezkarnego popełniania przestępstw (takich jak cudzołóstwo, kradzież, a nawet
morderstwo).
Tylko w Księdze Kapłańskiej znajdujemy dokładną listę zakazów dotyczących
godnych potępienia aktów seksualnych, wśród nich także relacji homoseksualnych
między mężczyznami. W Kpł 18,22 spotykamy polecenie: „Nie będziesz obcował
z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość (tô‘ēbāh)”. W Kpł 20,13 wskazuje się sankcję: „Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną,
tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość (tô‘ēbāh). Obaj będą ukarani śmiercią, ich krew spadniena nich”. Zakaz (męskich) praktyk homoseksualnych umieszcza się między zakazami
kazirodztwa (Kpł 18,6-18; 20,11-12.14.19-21-21) i innymi odchyleniami
seksualnymi, typu cudzołóstwo (Kpł 18,20; 20,10) i zoofilia (Kpł 18,23;
20,15-16). Wagę popełnianego czynu, oprócz zakwalifikowania go jako „rzeczy
obrzydliwej”, ukazuje kara śmierci. Nie mamy wiadomości, czy sankcja ta była
kiedykolwiek stosowana, co nie zmienia faktu, że prawo Starego Testamentu uważa
takie zachowanie za bardzo niewłaściwe.
190. Ustawodawca nie podaje powodów ani dla zakazu, ani dla nałożonej surowej
kary. Możemy jednak uznać, że prawodawstwo Księgi Kapłańskiej miało na celu
ochronę i popieranie seksualności otwartej na prokreację, zgodnie z przykazaniem
Stwórcy wobec istot ludzkich (Rdz 1,28), dbając oczywiście o to, aby akt ten był
wpisany w ramy prawomocnego małżeństwa. Cel prokreacyjny, który – jak
przypuszczamy – jest postulowany przez Prawo, wyjaśniałby nie tylko potępienie
zoofilii, ale także zakaz utrzymywania stosunków z żoną podczas nieczystości
menstruacyjnych (Kpł 18,19; 20,18; por. Ez 18,6), a zatem w stanie bezpłodności,
nie tylko „nieczystości” z powodu krwi. Ta ostatnia reguła, o charakterze
rytualnym, jest znacząca jedynie wtedy, kiedy jest rozumiana w wymiarze
symbolicznym. Odnosząc się zawsze do Rdz 1,28, można również stwierdzić, że
system „oddzielania”, a zatem i różnicowania, ustanowiony przez twórcze
działanie słowa Bożego, znajduje swój fundament w różnicy między mężczyzną
i kobietą (płcią męską i płcią żeńską). Ich walor symboliczny zostaje
przekreślony i zagrożony przez połączenie podmiotów tej samej płci.
191. W Nowym Testamencie motyw homoseksualizmu nie jest przywoływany w Ewangeliach. Jest wyraźnie
obecny tylko w trzech tekstach listów Pawła (Rz 1,26-27; 1 Kor 6,9 i 1 Tm 1,10).
Dwa ostatnie teksty należą do gatunku literackiego zwanego listą grzechów, które
w pewien sposób przypominają stylem literackim Księgę Kapłańską. Pierwszy
fragment jest ważniejszy i zasługuje na szczegółowy komentarz.
(a) Listy grzechów
W spisach wskazujących zachowania, które uniemożliwiają „odziedziczenie królestwa
Bożego” (1 Kor 6,9-10; Ga 5,21; Ef 5,5; por. także Tt 3,3), Paweł ujmuje również grzechy w sferze seksualnej, używając
zasadniczo ogólnych wyrażeń, z wykorzystaniem np. terminologii należącej do
zakresu semantycznego rzeczownika porneia (1 Kor 5,11; 6,9; Ga 5,19; Ef 5,5; Kol 3,5; 1 Tm 1,10), i tylko rzadko
uściślając opisywane czyny, jak cudzołóstwo (1 Kor 6,9) i, w dwóch przypadkach,
męski homoseksualizm (1 Kor 6,9; 1 Tm 1,10).
W 1 Kor 6.9-10
W ogólnej kategorii „nieprawych” (adikoi), przeciwstawionych „świętym” (hagioi) – piętnuje się tych, którzy popełniają niewłaściwe czyny przypisywane poganom
(por. także 1 Kor 5,9-11). Ich nieprzystawalność do chrześcijańskiego stylu życia
uwydatnia wprowadzające pytanie retoryczne „czy nie wiecie, że…?”, używane przez
Apostoła Narodów (szczególnie w Liście do Koryntian: 1 Kor 3,16; 5,6; 6,2-3
i in.) dla uświadomienia prawdy, która powinna być oczywista dla jego odbiorców.
Skądinąd w tym samym liście są oni chwaleni przez Pawła za posiadanie
„wszystkich darów wiedzy” (1 Kor 1,5).
Prezentuje się tu listę dziesięciu wykroczeń podzieloną na dwie części (swego
rodzaju Dekalog, dostosowany do sytuacji Koryntian): w w. 9 wskazuje się głównie
grzechy natury seksualnej; w w. 10 grzechy związane z chciwością (te ostatnie
bardziej znaczące w kontekście). W pierwszej serii mamy też bałwochwalstwo,
zaskakująco umiejscowione między grzechami o charakterze seksualnym. Zobaczymy,
że także w Rz 1 Paweł ustanowi związek między brakiem uznania Boga a występkami
w sferze seksualnej. Męska sodomia (arsenokoitai) znajduje się na końcu pierwszej części, poprzedzona cudzołóstwem i zachowaniem
zniewieściałym (malakoi). Podobnie jak w Dekalogu Starego Testamentu i w innych spisach
starotestamentowych, lista ta poddaje wszystkich winowajców tej samej sankcji
wykluczenia z Królestwa Bożego. Niektóre kategorie (takie jak chciwość lub
pomówienie) wydają się jednak podlegać rozeznaniu, ponieważ powaga czynu może
być bardzo różna w zależności od konkretnego przypadku.
W 1 Tm 1,9-10
192. Również tutaj mamy bardzo długą listę, która obejmuje „niegodziwych”,
nieprawych (anomoi), przeciwstawionych temu, kto jest sprawiedliwy (dikaios). Być może można tu dostrzec pierwszą grupę pięciu przestępstw (w. 9) i drugą
(w. 10) tak samo składającą się z pięciu wykroczeń. W tle wydaje się pojawiać
powiązanie z Dekalogiem na tyle, na ile przechodzi się od buntu natury
religijnej do nieposzanowania rodziców, od morderstwa do grzechów natury
seksualnej, kończąc na krzywoprzysięstwie.
Kontekst wyznacza wykładnia odchodzących od prawowierności „doktryn”,
popieranych przez tych, którzy twierdzą, że są „uczonymi w Prawie” (1 Tm 1,7),
przeciwstawiających się „Ewangelii chwały błogosławionego Boga” (1 Tm 1,11).
Podobnie i tu lista jest wprowadzana poprzez „wiemy…” dla zilustrowania dobrze
znanej rzeczy.
Z owych list możemy wywnioskować, że dla chrześcijan praktykowanie
homoseksualizmu jest poważnym przewinieniem. Paweł nie podaje tutaj
uzasadnienia, jak gdyby była to kwestia w pełni znana i podzielana, nawet jeśli
mogłyby istnieć inne stanowiska (poza wspólnotą chrześcijańską), popierające
odmienne opinie. Apostoł wydaje się brać pod uwagę odniesienie do praw Księgi
Kapłańskiej i ogólnie do tradycji Starego Testamentu, także przez odwołanie do
sposobów wyrazu (dekalogicznych), które powielają te znane z tradycji we
wspólnotach chrześcijańskich.
(b) Fragment Rz 1,26-27
193. W początkowej części Listu do Rzymian, poświęconej ukazaniu powszechnej
winy ludzkości, obiektu gniewu Bożego (Rz 1,18), wobec którego wszyscy
potrzebują usprawiedliwienia w Chrystusie (Rz 3,21-26), Paweł prezentuje dyskurs
o charakterze ogólnym (Rz 1,18-32), gdzie pojawia się kwestia homoseksualizmu,
połączona z rozważaniami, ukazującymi nam, jak zachowanie to było rozumiane
i oceniane w pierwszej wspólnocie chrześcijańskiej.
Refleksję Apostoła Narodów poprzedza ogólne stwierdzenie na temat „bezbożności
i nieprawości” oraz „prawdy”, na którą nakłada się pęta (Rz 1,18). Połączenie
zatem składa się z dwóch elementów, jakie powinniśmy uwzględnić w naszej
analizie. Z jednej strony mamy tu żydowsko-biblijną koncepcję sprawiedliwości (powiązanie z Prawem, a więc regułą i dyscypliną postępowania); z drugiej
koncepcję prawdy (przeciwstawioną kłamstwu: Rz 1,25), która nie jest nieobecna w świecie
żydowskim, ale z pewnością jest bardzo ważna w świecie greckim. Tekst będzie
zatem dotyczył nieprawego zachowania, przy czym będzie też wyczulony na
potępienie teorii usprawiedliwiających zło (Rz 1,32). W istocie, na początku
wywodu, czyniąc z tego wręcz nić przewodnią swojej argumentacji, Paweł piętnuje
fakt, że poganie „znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne
ich serce” (Rz 1,21). „Podając się za mądrych, stali się głupimi” (Rz 1,22),
dając wyraz w swoim postępowaniu „na nic niezdatnemu rozumowi” (Rz 1,28).
194. Krytyka oskarżycielska (denuncia) Apostoła Narodów rozwija się w trzech etapach:
(1) Pierwszy dotyczy relacji z Bogiem, a piętnuje się fakt, że ludzie, mając przed oczami rzeczywistość stworzenia,
ponadto zaś intelekt umożliwiający jej zrozumienie, nie byli w stanie odróżnić
stworzenia od Stwórcy. Zamiast oddać chwałę Bogu, czcili „podobizny i obrazy”
ludzi i zwierząt (Rz 1,20-25). Nie dostrzegli różnicy, pomieszali odrębne
rzeczywistości; stąd wzięła się mylna praktyka religijna (utożsamiana
z bałwochwalstwem).
(2) Z tego braku inteligencji wynikają dla Pawła konsekwencje w porządku
antropologicznym, przede wszystkimwypaczenia natury seksualnej. Ponieważ „Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć,
i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy” (Rz 1,25), oto przejawy „nieczystości” (akatharsia), postrzegane jako „hańbienie własnych ciał”. Wszystko to uwidacznia się, na
sposób niemal emblematyczny, w praktykach żeńskiego i męskiego homoseksualizmu.
Fakt „zamienienia” Boga na jakiś obraz (Rz 1,23), czyli „przemienienia prawdy
Bożej w kłamstwo” (Rz 1,25), przedstawia się jako coś, co powoduje „zmianę”
w relacjach seksualnych, przez co związek taki nazywa się „przeciwnym naturze”
(Rz 1,26). Wyrażenie to należy interpretować jako coś, co stoi w sprzeczności
z konkretną rzeczywistością obdarzonych płciowością ciał, różniących się w swej
naturze między sobą (hanno in loro stessi una differenza) i w sobie samych mających celowość, które nie są uznawane i przestrzegane
w relacjach między osobami tej samej płci. Według apostoła związki homoseksualne
wyrażałaby jedynie „pożądania serca” (nietypowa terminologia wskazująca na
nieuporządkowane namiętności, gdzie indziej opisywane jako „pożądania ciała”,
por. Ga 5,16-17; Ef 2,3). W rzeczywistości wszystko to kwalifikuje się jako
„bezecne namiętności” (Rz 1,26), „akty haniebne” (Rz 1,27), „wykolejenie” (Rz
1,27). Tak więc Paweł idzie za sądem Księgi Kapłańskiej, z tą istotną różnicą,
że postrzega takie zachowania jako konsekwencję głupoty, która sama w sobie jest
rodzajem kary: „wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności (…), tak że na
samych sobie ponieśli zapłatę należną za zboczenie” (Rz 1,26-27). Człowiek
powinien zatem widzieć w seksualności, która nie uznaje już „naturalnych”
różnic, symptom swego wypaczenia prawdy.
(3) Paweł dodaje następnie, że zawsze ze względu na brak uznania prawdziwego
Boga, występują w społeczeństwie zachowania pełne nieładu i przemocy, które wpływają na wszystkie relacje międzyludzkie. Znajdujemy tu raczej
niejednorodną listę (Rz 1,29-31) (podobną do wymienianych powyżej), piętnującą
poważny stan świata widziany okiem oświeconym przez Torę. Także wywrócenie
wartości szacunku i jedności we wspólnocie interpretuje się jako „wyrok Boży”
(Rz 1,32), który powinien otworzyć nasze oczy na kłamstwo powodujące tę
niesprawiedliwość. Tym konkretnym obszarem, dotyczącym relacji społecznych,
będziemy się zajmowali w kolejnych częściach tego rozdziału.
195.Podsumowując, analiza egzegetyczna tekstów Starego i Nowego Testamentu ukazała pewne
elementy, które należy wziąć pod uwagę przy ocenie homoseksualizmu wraz z jego
konsekwencjami etycznymi. Niektóre sformułowania autorów biblijnych, jak również
wskazania dyscyplinarne Księgi Kapłańskiej, wymagają inteligentnej
interpretacji, która zachowa wartości, jakie tekst święty zamierza propagować,
unikając równocześnie dosłownego powtarzania tego, co niesie ze sobą również
cechy kulturowe tamtych czasów. Wkład nauk humanistycznych, wraz z refleksją
teologów i moralistów, będzie niezbędny dla odpowiedniego ujęcia tej
problematyki, zaledwie zarysowanej w obecnym Dokumencie. Ponadto konieczna będzie uwaga duszpasterska, zwłaszcza w stosunku do
poszczególnych osób, aby urzeczywistniać służbę dobru, którą Kościół ma do
podjęcia w swojej misji wobec ludzi.
Związek małżeński w perspektywie prorockiej
196. Przesłanie niesione w imię Boże przez proroków w odniesieniu do jego
aspektów normatywnych jest oczywiście zgodne z przesłaniem Tory. Wierność
małżeńska jest uważana za niezbędną, w związku z czym potępia się cudzołóstwo (2
Sm 12,1-12; Jr 7,9; 29,23; Oz 4,2; Ml 3,5). W literaturze tej nie znajdujemy
jednak napiętnowania (innych) niegodnych praktyk seksualnych; częste oskarżanie
o prostytucję, skierowane do Izraela, metaforycznie nawiązuje do bałwochwalstwa
(Iz 1,21; Jr 3,6; Ez 16,16; Oz 2,7 i in.); podobnie potępienie cudzołóstwa
w większości przypadków należy rozumieć jako zdradę wyłącznej więzi z Panem (Jr
3,8; Ez 16:32; Oz 2,4; i in.).
Bardziej konkretny wkład dotyczący problematyki małżeńskiej otrzymujemy we
fragmencie proroka Malachiasza. Krytykuje on praktykę rozwodową i opowiada się
za wiernością pierwszej miłości, wprowadzając pojęcie oblubieńczego
„przymierza”, którego świadkiem jest Bóg:
„Sprawiliście, że łzami, płaczem i jękami okryto ołtarz Pana, tak że On więcej
nie popatrzy na dar ani nie przyjmie z ręki waszej ofiary, której by pragnął.
A wy się pytacie: Dlaczego tak? Dlatego że Pan był świadkiem pomiędzy tobą
a żoną twojej młodości, którą przeniewierczo opuściłeś. Ona była twoją
towarzyszką i żoną twojego przymierza (berît) (…). Wobec żony młodości twojej nie postępuj zdradliwie! Jeśli ktoś,
nienawidząc, oddalił [żonę swoją] – mówi Pan, Bóg Izraela – wtedy stał się winny
gwałtu”. Ponieważ Ja nienawidzę rozwodu, mówi Pan, Bóg Izraela” (Ml 2,13-16).
Jak można zauważyć, prorok kwalifikuje związek małżeński jako przymierze
o walorze wiecznym między mężczyzną i kobietą (por. także Prz 2,17); tego typu
stwierdzenie pozwala nam lepiej zrozumieć wybór proroków, którzy historię między
Panem a Izraelem obrazują za pomocą obrazu oblubieńczego. Ozeasz byłby
pierwszym, który na szeroką skalę używał tegoż symbolicznego oparcia (Oz 1–3),
później przejętego przede wszystkim przez Jeremiasza (por. Jr 2–3), Ezechiela
(por. Ez 16 i 23) oraz Izajasza w ostatniej części jego księgi (por. Iz 54,62).
Przymierze (Pana z Izraelem) wyrażone w terminach oblubieńczych
197. Niektórzy egzegeci utrzymywali, że metafora oblubieńcza aplikowana do
relacji Izraela z Bogiem była używana w polemice przeciwko kultowi Baala (imię,
które po hebrajku oznacza „mąż”, „pan”) lub – bardziej ogólnie – w opozycji do
różnych bóstw pogańskich, roszczących sobie tytuł „męża” głównych miast
(określanych jako „dziewica…”, „córka…”). Wiemy jednak, że idea, zgodnie z którą
małżeństwo ustanawiało relacje przymierza między ludźmi i rodzinami, była
szeroko rozpowszechniona (por. Wj 23,32; 34,15-16; Pwt 7,3). W związku z tym
aspekt polemiki religijnej (występujący na przykład w Oz 2,10) nie wydaje się
być jedynym wyjaśnieniem dla symboliki oblubieńczej, używanej przez proroków dla
zilustrowania przymierza synajskiego.
Z drugiej strony wiadomo, że pisarze biblijni, mówiąc o historii ludu Izraela ze
swoim Bogiem, zaadaptowali ideę „paktu” między potężnym suwerenem („panem”)
a jego wasalem („sługą”), regulowaną traktatem wyliczającym wzajemne prawa
i obowiązki. Dekalog reprezentowałby biblijny odpowiednik tejże procedury.
Należy zatem podkreślić istotne podobieństwa między paktem politycznym a paktem
małżonków: w przypadku obu systemów metaforycznych konieczna jest, jako element
konstytutywny, dobrowolna zgoda obydwu partnerów przymierza. Pakt nakłada
zasadniczy obowiązek lojalności i wierności, co wyklucza dwulicowość i zdradę.
Wreszcie, w zależności od zachowania „sprzymierzeńców”, kreśli się też dalszą
historię z jej szczęśliwymi lub zgubnymi następstwami, ostatecznie biorąc także
pod uwagę anulowanie samego paktu. To pozwala zrozumieć, dlaczego dwa
symboliczne wszechświaty, polityczny i oblubieńczy, często pokrywają się
w literaturze prorockiej, przy czym pokrywaniu temu sprzyja również fakt, że mąż
postrzegany był jako postać autorytatywna w stosunku do swojej żony i (swoich)
dzieci.
198. Fakt, że instytucji małżeńskiej używa się dla opisywania historii Boga
i Izraela, oznacza, że posiada ona wartość sama w sobie. Po raz kolejny
zaświadcza się tu o „podobieństwie” między Bogiem a ludzkim stworzeniem, między
boskim działaniem a tym, co nakazane człowiekowi. Przymierze oblubieńcze
doskonale realizowane jest przez Pana, co rzuca światło na sposób, w jaki
powinno być ono przeżywane przez małżonków. Stanowi to, pośrednio, prorockie
przesłanie przeznaczone dla ludzkiej pary. Na początku pojawia się tu zawsze
inicjatywa miłości (Jr 2,2-3), powodowana nie własną korzyścią, ale czystym
pragnieniem życzliwości wobec współmałżonka(-i). Wierność, wymagana
w małżeństwie, polega na utrzymaniu mimo upływu czasu wartości objawiającej się
na początku, w „czasach młodości”. Nawet gdy ciężkie grzechy (takie jak
cudzołóstwo i prostytucja) zagrażają istnieniu więzi miłości, możliwym jest, aby
pierwotna miłość znalazła drogi dla pojednania poprzez przebaczenie, osiągając
w ten sposób jeszcze głębszą komunię (Jr 4,1-2; Oz 2,16-22).
Przykład i nauczanie Jezusa
199. W akapicie o rozwodzie widzieliśmy, jak Jezus rozjaśnił stan małżeński,
odnosząc się do planu Stwórcy, który od początku pragnął zjednoczenia mężczyzny
i kobiety w jednym ciele, aby wyrazić miłość w historii wierności. W odniesieniu
do tego, na co pozwalał kodeks deuteronomiczny (Pwt 24,1-4) i wobec różnych
sposobów interpretacji współczesnych Chrystusowi, wniósł On w tę kwestię nowy
i zaskakujący impuls, porównywalny do najlepszego wina wniesionego na stół
w dniu zaślubin (J 2,10). Nowość przesłania ewangelicznego obejmuje także inne
aspekty relacji mężczyzna – kobieta, z których niektóre są naprawdę uderzające.
Jezus i kobiety
W przeciwieństwie do powszechnego niedocenienia postaci kobiecej w ówczesnym
środowisku, Jezus wykazywał szczególną uwagę i szacunek wobec zbliżających się
do Niego kobiet, wywołując czasem konsternację, a nawet oburzenie sobie
współczesnych (Mt 15,22-28; Łk 7,39; J 4,9.27). Powierzając Dwunastu
uprzywilejowaną rolę w swoim Kościele, Mistrz przyjął do grona tych, którzy Mu
towarzyszyli, również „wiele” kobiet, między nimi Marię Magdalenę, Joannę
i Zuzannę, które nie tylko zaspokajały materialne potrzeby wspólnoty (Łk 8,1-3;
por. także Mt 27,55; Mk 15,40-41), ale dzieliły też to samo powołanie misyjne.
Maria z Betanii jest nawet przedstawiana przez Łukasza jako godna naśladowania
ikona ucznia, zasłuchanego u stóp Jezusa (Łk 10,39; por. Dz 22,3). Oprócz
podkreślenia roli Maryi z Nazaretu będącej uprzywilejowanym świadkiem misterium
wcielenia Syna Bożego (Łk 1,26-38), ten sam ewangelista włącza w opowiadanie
o ewangelicznych początkach inne postaci kobiece, takie jak Elżbieta (Łk
1,39-45) i Anna (Łk 2,36-38), jako prorockie wysłannice pełnego pociechy
wydarzenia Zbawiciela.
Niektóre kobiety zostały wskazane przez Jezusa jako wzór hojności (Mk 12,41-44),
miłości (Łk 7,47) czy proroczej intuicji (Mk 14,3-9). To kobiety idą za Jezusem
aż na Kalwarię (Mt 27,55-56; Mk 15,40-41; Łk 23,49; J 19,25) i to one przychodzą
do grobu wczesnym rankiem (Mt 28,1; Mk 16,1-2; Łk 24,1; J 20,1), demonstrując
w ten sposób odważną i pełną miłości wierność wobec swojego Mistrza i Pana.
Przede wszystkim należy podkreślić, że Ewangelie przekazują, iż to kobiety,
zwłaszcza Maria z Magdali, jako pierwsze spotkały Zmartwychwstałego, otrzymując
od Niego zadanie zaświadczenia o Nim braciom (Mt 28,1-8; Mk 16,1-8; Łk 24,1-12;
J 20,1-13.17). Fakt ten jest naprawdę istotny, biorąc pod uwagę, że w tamtym
czasie nie dawano wiele wiary kobiecemu słowu (Łk 24,11; por. także Mk 16,11).
Chrystus powierzy mężczyznom, (uważanym) za autorytatywnych świadków, zadanie
głoszenia zmartwychwstania, jednakże opowiadanie biblijne pozostawia otwarte
drzwi dla przyjęcia głosu wierzącej kobiety, gdy tylko pojawią się warunki
kulturowe właściwszego szacunku wobec niej.
Kontynuując opowieść o życiu wspólnoty chrześcijańskiej w Dziejach Apostolskich,
Łukasz zasygnalizuje obecność kobiet, wraz z Maryją, Matką Jezusa, we wspólnocie
zgromadzonej na modlitwie w oczekiwaniu na Pięćdziesiątnicę (Dz 1,14).
Następnie, z powodu ich roli w życiu Kościoła, wspomni Tabitę ze względu na jej
miłość (Dz 9,36-42), Marię, matkę Jana, zwanego Markiem ze względu na jej
gościnny dom (Dz 12,12), Lidię, mistrzynię gościnności (Dz 16,13-15) i cztery
córki ewangelisty Filipa, obdarzone prorockim charyzmatem (Dz 21,9).
Celibat dla Królestwa Bożego
200. Nowatorski wkład Chrystusa zaznacza się najwyraźniej w Jego nauczaniu
dotyczącym motywu dziewictwa poświęconego Królestwu Bożemu. Stary Testament
przypomina, że prorok Jeremiasz został poproszony o rezygnację z małżeństwa
jako znak zbliżającego się końca Jeruzalem (Jr 16,2). O ile wiemy, także inni
prorocy, między innymi Eliasz, Elizeusz i Jan Chrzciciel, nie zawarli związku
małżeńskiego, wyrażając w ten sposób całkowite oddanie swojej posłudze. Jezus
umieszcza się osobiście w tej linii prorockich świadków, przybierając dodatkowo
rolę Oblubieńca Izraela, określenie, które – jak widzieliśmy – było w tradycji
prorockiej zarezerwowane dla Boga. Tego typu roszczenie Chrystusowe zostaje
poświadczone w formie pośredniej, choćby wtedy, gdy dla wskazania nowości
swojego objawienia, Jezus mówi uczniom Jana Chrzciciela: „Czy goście weselni
mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy
zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć” (Mt 9,15). Jezus czyni aluzję do
swojej osoby jako oblubieńca również w przypowieści o zaślubinach syna
królewskiego (Mt 22,1-14; por. także Łk 12,36) oraz w przypowieści o dziesięciu
pannach, które oczekują na przybycie oblubieńca (Mt 25,1-12).
Jeszcze wyraźniej w Ewangelii według św. Jana nauczający nad Jordanem Chrzciciel
składa swoje świadectwo o sobie i o Chrystusie, odwołując się do tejże
symboliki: „Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca,
który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca. Ta zaś
moja radość doszła do szczytu” (J 3,29).
Co do swoich uczniów, Pan nie dał normatywnych zaleceń, skłaniających do
naśladowania Jego wyboru dziewictwa. Jednak w stosunku do apostołów
i podążających za Nim w Jego wędrownej posłudze, wydaje się słusznym
domniemanie, że przyjęli oni stan celibatu, czy też status osobisty wolny od
zobowiązań małżeńskich. Fragment Łk 18,29-30, w pewien sposób opisujący stan
tych, którzy poszli za Nauczycielem, powinien być interpretowany w tym sensie,
biorąc pod uwagę, że odpowiadając, Jezus oświadczył: „Zaprawdę, powiadam wam:
Nikt nie opuszcza domu lub żony, braci, rodziców lub dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie otrzymał daleko więcej [jeszcze]w tym czasie, a w wieku przyszłym – życia wiecznego”. Kwalifikacja „bezżennych”
„dla królestwa niebieskiego” (Mt 19,12) niewątpliwie dotyczy również tych,
którzy decydują się nie wchodzić w związek małżeński i nie mieć dzieci według
ciała, aby poświęcić się ciałem i duszą wspólnocie, rodząc, poprzez Słowo, do
życia wiecznego.
Pewnym jest, że Pan Jezus przyszedł, by dać początek nowemu Izraelowi, który nie
rozmnaża się z ludzkiego nasienia, lecz rodzi się przez Słowo i jest ożywiany
przez Ducha Świętego (J 1,13; 3,5-6; Jk 1,18; 1 P 1,23). Dwunastu,
w przeciwieństwie do dwunastu synów Jakuba, stanowi symboliczny zaczątek nowego
ludu Bożego, z „dziećmi” zrodzonymi przez posłuszeństwo wiary. W istocie,
Kościół Chrystusowy stanowi duchową rodzinę (por. Mt 12,46-50), w której to Bóg
jest jedynym prawdziwym Ojcem (Mt 23,9). Nie nakłada to jednak obowiązku
celibatu na wszystkich chrześcijan. Dziewictwo dla Królestwa Bożego jest raczej
owocem specjalnego „powołania”. Z jednej strony wymaga szczególnego wezwania
i stosownego daru od Pana, a z drugiej – realizuje się w wolnym przylgnięciu
osoby, dokonującym się w imię Jezusa i naśladującym Go, tak że cała egzystencja
przyjmuje formę prorocką, głosząc rzeczywistość eschatologiczną (por. Mt 22,30).
Nauczanie Pawła
201. Wszyscy wiemy, że chrześcijański „dyskurs” jest w istotny sposób rozwijany
teologicznie w listach Pawła. Dotyczy to również relacji między mężczyzną
a kobietą. Antropologia Apostoła Narodów, choć zakotwiczona w tradycji
żydowskiej, prezentuje oryginalne interpretacje, które w połączeniu ze
wskazaniami i radami wywarły znaczący wpływ na historię Kościoła. Niektóre
z jego wypowiedzi budzą dziś jednak wątpliwości, które zasługują na
uwydatnienie.
Na temat małżeństwa
Jeśli chodzi o ogólnie pojętą seksualność, tradycja Pawłowa kładzie nacisk na
„świętość” postępowania, piętnując w konsekwencji każdą formę nieczystości (1
Kor 6,18; Ef 5,3; Kol 3,5; Hbr 13,4). W tej kwestii wystarczy zacytować fragment
listu, który uważa się za chronologicznie pierwszy:
„Wiecie przecież, jakie nakazy daliśmy wam w imię Pana Jezusa. Albowiem wolą
Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty (porneia), aby każdy umiał utrzymywać własne ciało w świętości i we czci, a nie
w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie. (…) Albowiem
nie powołał nas Bóg do nieczystości (akatharsia), ale do świętości. A więc kto [te słowa]odrzuca, nie człowieka odrzuca, lecz Boga, który przecież daje wam swego Ducha
Świętego” (1 Tes 4,2-8).
„Czystość” ciała jest postrzegana przez Pawła jako następstwo przynależności
człowieka do Pana:
„Ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. (…) Czyż nie
wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? Czyż wziąwszy członki Chrystusa,
będę je czynił członkami nierządnicy (pornē)? Przenigdy! Albo czyż nie wiecie, że ten, kto łączy się z nierządnicą, stanowi
z nią jedno ciało? Będą bowiem – jak jest powiedziane – dwoje jednym ciałem. Ten
zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem” (1 Kor 6, 13.15-17).
Pojęcie przymierza (z Panem) służy zatem dyktowaniu zasad przeżywania
seksualności. Wynika z tego, że „duchowość” chrześcijańska przejawia się
właśnie w sposobie, w jakim przeżywa się cielesność.
202. Ta sama symbolika (przymierza) zostaje przez Pawła zaaplikowana do stanu
małżeńskiego na dobrze znanej stronicy Ef 5,22-33. Apostoł, cytując ponownie Rdz
2,24, posługuje się tutaj kategorią „wielkiej tajemnicy” (Ef 5,32), kwalifikując
związek małżeński jako doskonałe objawienie miłości. Prorocy, jak widzieliśmy,
posługiwali się obrazem oblubieńczym dla opisania historii przymierza między
Panem a Izraelem. Teraz Paweł w pewnym sensie aktualizuje starożytną tradycję,
dokonując podwójnej transpozycji. Pierwsza polega na przypisaniu Chrystusowi
obrazu Oblubieńca jako autora „nowego przymierza”, które realizuje się już nie
we krwi ofiar, lecz w darze samej osoby Jezusa, w darze, który oczyszcza
i uświęca Kościół, Jego oblubienicę (Ef 5,25-27). Historyczne rozwinięcie
miłości, jaką starożytne proroctwa przypisywały Bogu (na przykład Ez 16,8-14),
zostaje przez Pawła odniesione do działania Chrystusa jako doskonałego
wypełnienia historii zbawienia. Ta pierwsza transpozycja metafory prorockiej
sytuuje się w kontynuacji z tradycją ewangeliczną, w której nawiązywano do roli
Chrystusa jako Oblubieńca Izraela.
Drugiej transpozycji, ważniejszej dla obszaru antropologii, Paweł
dokonuje, przyjmując rzeczywistość chrystologiczną jako wzór relacji oblubieńczej
między (chrześcijańskimi) małżonkami. Proponowanie (chrześcijańskiemu) mężowi
przykładu Chrystusa nie powinno wydawać się zuchwałym ani przesadnym, nawet
jeśli wyraża to wymagający obowiązek doskonałego daru z siebie.
W rzeczywistości, w Ewangelii od uczniów Jezusa wymaga się „doskonałości”, tak
jak doskonałym jest Ojciec (Mt 5,48) i czynienia tego, co Jezus czynił, kochając
tak, jak On kochał (J 13,34; 15,12). „Wielka tajemnica” wypełnia się
ostatecznie, gdy osoba ludzka staje się podmiotem zdolnym do pełnego
upodobnienia się do Boga w miłości.
203. Problematycznym i kontestowanym z punktu widzenia dzisiejszego rozumienia
relacji małżeńskiej okazuje się być jednak wniosek, że tak jak Chrystus jest
Głową Kościoła, „tak mąż jest głową żony” (Ef 5,23). W ten sposób Paweł zamierza
uzasadnić władzę męża nad żoną, akceptując prawdopodobnie to, co w kulturze jego
czasów wydawało się faktem „naturalnym”, mającym gwarantować porządek w rodzinie
i nadającym tej regule wysoki walor religijny. Relacja między mężem i żoną
zostaje włączona w matrycę relacji asymetrycznych, które w związku z tym
wymagają szczególnej formy posłuszeństwa ze strony podporządkowanego. Po
paragrafie poświęconym relacjom między mężem i żoną w Liście do Efezjan
następuje passus, dotyczący relacji między rodzicami i dziećmi (Ef 6,1-4) oraz
między panami i sługami (Ef 6,5-9) ). To samo ma miejsce w Kol 3,18-22. Można
zatem zadać pytanie, czy taka metoda interpretacyjna respektuje pojęcie równej
godności małżonków, które zdaje się potwierdzać między innymi Rdz 2,22. Wymóg,
aby „żony były poddane swoim mężom we wszystkim” (Ef 5,24; por. także Kol 3,18
i 1 P 3,1.5), nie wydaje się być odpowiednim przykazaniem dla zdefiniowania
związku między małżonkami, gdzie doskonałość miłości powinna się raczej wyrażać
w dialogu lub lepiej w zgodzie każdego na prawdę wypowiadaną przez drugiego, tak
aby oboje byli posłuszni temu, czego chce Bóg. „Uległość” jest zatem wymagana od
żony, podobnie jak i od męża. Miłości, która ofiaruje całkowicie siebie samego,
wymaga się nie tylko od męża. Również od żony oczekuje się tego samego
całkowitego daru wyrażonego przez Chrystusa w Jego pełnym miłości oddaniu się
Kościołowi.
204. Z tych rozważań wyciągnijmy dwa wnioski. (i) Pierwszy dotyczy rozumienia
w kontekście kulturowym różnych pastoralnych wypowiedzi Pawła, które – być może
w imię „tradycji” (por. 1 Kor 11,2) – stawiają kobietę w pozycji niższej zarówno
w rodzinie, jak i w Kościele.
Apostoł wymagał, aby kobieta zakrywała głowę podczas modlitwy i prorokowania (1
Kor 11,5), co z kolei było uważane za niestosowne dla mężczyzny (1 Kor 11,4),
ponieważ, jak twierdzi, ten „jest obrazem i chwałą Boga, a kobieta jest chwałą
mężczyzny.To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny.Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla
mężczyzny” (1 Kor 11,7-9). Jak mieliśmy okazję ukazać w egzegezie Rdz 2,18-24,
biblijny tekst na temat początków nie ustanawia ani wyższości, ani autorytetu
mężczyzny nad kobietą. Zwyczaj zawoalowanych kobiet nie powinien być zatem
zachowywany w społeczności, jeśli wyraża ich nieuzasadnione poddanie.
We fragmencie z tradycji Pawłowej czytamy: „Kobieta niechaj słucha nauk
w cichości, z całym poddaniem.Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz [chcę, by]trwała w cichości.Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem – Ewa.I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo.Zbawiona zaś zostanie przez rodzenie dzieci; [będą zbawione wszystkie], jeśli
wytrwają w wierze i miłości, i uświęceniu – z umiarem” (1 Tm 2,11-15). Podstawa
biblijna (Rdz 2–3) przyjęta dla nałożenia na kobietę ogólnej postawy poddania
się zostaje w tym liście przedstawiona jako dowód; dziś jednak taka
interpretacja jest kwestionowana. Niewłaściwymi okazują się zatem konsekwencje
dyscyplinarne dla kobiet, takie jak obowiązek milczenia, zakaz nauczania
(interpretowanego nawet jako „dominacja”) i obowiązek rodzenia dzieci (niemal
jako zadośćuczynienie za sugerowany grzech Ewy).
W innym fragmencie z Pierwszego Listu do Koryntian Paweł powtarza nakaz
dyscyplinarny przedstawiony powyżej: „Tak jak to jest we wszystkich
zgromadzeniach świętych,kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić,
lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje.A jeśli pragną się czegoś nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów. Nie
wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu” (1 Kor 14,33-35). Możliwe, że
Paweł czyni tu aluzję do Rdz 3,16, aby potwierdzić poddanie kobiet mężczyznom.
Nie należy jednak z tej interpretacji wnioskować, że niewłaściwym jest
wypowiadanie się kobiet na zgromadzeniach, być może dla pouczenia z kompetencją
i mądrością ich własnych mężów. Zalecenia apostoła należy zatem odnieść do
kontekstu kulturowego tamtych czasów i uznać je przede wszystkim za wyraz jego
troski o porządek w zgromadzeniach kościelnych.
Różne inne rozważania w obszarze antropologicznym, być może poczynione przez
Pawła mimochodem, są co najmniej otwarte na krytyczne pytania. Na przykład nie
wydaje się być zadowalającym nakazanie mężowi, aby kochał swoją żonę, ponieważ
„kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje” (Ef 5,28), równie osobliwym wydaje
się być stwierdzenie, że „żona nie rozporządza własnym ciałem (ouk exousiazei), lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona” (1
Kor 7,4). Zrozumienie natury miłości, a także sensu oddania ciała
współmałżonkowi wymagają dziś sformułowań innych niż litera Pawłowa.
205. (ii) Drugi wniosek idzie w pewnym sensie w kierunku przeciwnym i wyraża
się w pytaniu o model parytetowy, postulowany przez współczesną mentalność jako
odpowiedni dla opisu relacji między mężem i żoną. W dość częstym przypadku
rozbieżności zdań między małżonkami, jak można będzie podjąć decyzję
zobowiązującą ich oboje (a może nawet dzieci)? W jaki sposób ustrzec harmonię
rodzinną, jeśli nikt nie „podda się”, w pokornym posłuszeństwie, opiniom innych?
Wydaje się, że każda grupa społeczna potrzebuje autorytetu, który musi pełnić
swoją funkcję w duchu mądrości i miłości, niezbędnym dla wspierania zgody
i wspólnoty celów. Jeśli jednak w danym kontekście kulturowym nie uważa się za
stosowne delegować jednego z małżonków do pełnienia tej autorytatywnej funkcji,
wynika z tego, że ściśle parytetowa struktura wymaga od każdego z małżonków
wysokiego względu na (wspólne) dobro rodziny i pokornej chęci słuchania
drugiego, aby z miłością „podporządkować się” prawdzie (to znaczy woli Bożej),
która objawia się w cierpliwym dialogu rozeznawania. W przeciwnym razie jedno
z dwojga będzie skrycie przeważać nad drugim z nieuniknionymi negatywnymi
konsekwencjami dla trwałości więzi małżeńskiej.
Na temat celibatu
206. Idąc za Panem Jezusem, Paweł sam przyjmuje stan celibatu jako wyraz
radykalnego poświęcenia się na służbę Ewangelii. Jego uczniowie są jego braćmi
i dziećmi (Rz 1,13; 1 Kor 4,14-15; Ga 4,19). Apostoł dostarcza także szeregu
refleksji uzasadniających taki wybór życia. Przy tej okazji należy też jednak
zwrócić uwagę na aspekty, które wydają się problematyczne.
Odpowiadając Koryntianom na szereg pytań dotyczących małżeństwa, Paweł zaczyna
od stwierdzenia: „Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest mężczyźnie
nie łączyć się z kobietą.Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty (porneia), niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża” (1 Kor 7,1-2). Ogólne
stwierdzenie („dobrze jest mężczyźnie nie łączyć się z kobietą”) należy rozumieć
jako docenienie dziewictwa, które mogło być kontestowane przez tych, którzy jako
„nakaz” Boży nałożony na wszystkich pojmowali to, co Stwórca powiedział do ’ādām („bądźcie płodni i rozmnażajcie się”: Rdz 1,28). Jednakże drugie zdanie
(„ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty…”) budzi zakłopotanie,
ponieważ wydaje się przedstawiać małżeństwo nie jako precyzyjny wybór miłości,
ale jako ucieczkę przeciwko nieprzyzwoitym pociągom (w ten sposób także w 1 Kor
7,8-9). W dalszej części listu wyłania się podejście interpretacyjne do
małżeństwa i celibatu, które Paweł określa nie tyle jako „nakaz” (epitagē) Pana, ile raczej swoją osobistą opinię (gnomē) (1 Kor 7,25; por. także 1 Kor 7,40; Flm 14). Tę różnicę należy uważnie
rozważyć.
Odnośnie do „dziewic” (1 Kor 7,25) pisze on: „Uważam, iż przy obecnych
utrapieniach (anankē) dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć.Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie
szukaj żony!Ale jeśli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za
mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki (thlipsis) ciała, a ja chciałbym ich wam oszczędzić” (1 Kor 7,26-28). Raz jeszcze zostaje
przypomniane, że celibat jest rzeczą dobrą, a nawet lepszą niż małżeństwo.
Motywacja podana w tym względzie odnosi się do „utrapień” (por. 2 Kor 12,10; 1
Tm 3,7), być może związanych z sytuacją ekonomiczną tamtych czasów (1 Kor
7,29.31; 2 Tm 3,1). Naznaczone są one – zgodnie z tym, co czytamy również
w eschatologicznym dyskursie Jezusa – różnymi rodzajami „udręk” (por. Mt
24,9.21.29; por. także 2 Kor 6,4), których Paweł chciałby oszczędzić swoim
odbiorcom. Ogólna jego rada to pozostanie w stanie, w jakim każdy się znajduje
(por. 1 Kor 7,17.20.24). Niemniej zmiana stylu życia może być konieczną
odpowiedzią na powołanie duchowe. Ponadto małżeństwa nie można usprawiedliwić
jedynie stwierdzeniem, że „nie jest grzechem” (por. 1 Tm 4,3), a wybór celibatu
nie może być sposobem na uniknięcie niedogodności.
207. Kontynuując swoje refleksje, Apostoł Narodów daje dodatkowy powód dla
postawienia celibatu ponad małżeństwem: „Chciałbym, żebyście byli wolni od
utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się
przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy
świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki (memeristai). Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to,
by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy
świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. Mówię to dla waszego pożytku (symphoron)” (1 Kor 7,32-35). O ile słusznym jest widzieć w dziewictwie, wybranym na
sposób wolny przez posłuszeństwo Bożemu wezwaniu, drogę świadectwa o całkowitym
oddaniu się Panu i sposób przeżywania tego całkowitego poświęcenia się Panu,
o tyle bardzo problematycznym jest uznanie małżeństwa za drogę niemal przeciwną,
w którym małżonkowie troszczyliby się o sprawy tego świata, próbując przypodobać
się sobie, zamiast samemu Bogu. „Podział” lub rozdwojenie serca nie jest
istotowym ograniczeniem stanu małżeńskiego, w którym można rozwijać święty
sposób życia, w prawdziwej miłości, w pełni miły Panu. Dalsze uznanie, że lepiej
jest nie ożenić się ze swoją narzeczoną (jeśli takie jest znaczenie 1 Kor
7,36-38) lub zakomunikowanie wdowie, że lepiej niech nie wychodzi ponownie za
mąż, są następstwem wcześniejszej argumentacji Pawła. W świetle całego
biblijnego Objawienia, w uznaniu piękna i wyzwań miłości małżeńskiej, powołanie
do dziewictwa konsekrowanego należy motywować za pomocą odmiennych kategorii.
Z tekstów Pawła wywnioskowano, że chrześcijanin stoi w obliczu dwóch życiowych
wyborów: małżeństwa, które wydaje się być po prostu dozwolone, i celibatu, który
się preferuje, ponieważ jest bardziej odpowiedni dla życia ewangelicznego. Taki
dwupodział należy poddać rewizji, szczególnie jeśli gloryfikowanie jednej
z dwóch „dróg” prowadzi w konsekwencji do niedocenienia drugiej. Każdą z nich
należy postrzegać jako „powołanie” do świętości, z jej własną specyfiką; każda
może być przeżywana w prawdzie tylko dzięki darowi Ducha miłości. Właściwe
potraktowanie tej tematyki należy powierzyć kompetencjom innym od tych, które
przejawiają zwykli komentatorzy tekstu biblijnego. W szczególności należałoby
poszerzyć znaczenie relacji mężczyzny i kobiety przeżywanej w czystości tak dla
tego kto jest żonaty (i dla tej, która jest zamężna), jak i nade wszystko dla
tego, kto wybrał dziewictwo dla Królestwa Bożego. Przykład Jezusa mógłby być
punktem wyjścia dla drogi rozumowania, na której rozwijałoby się temat przyjaźni
mężczyzny i kobiety jako powszechnego powołania o wielkim duchowym bogactwie.
2. Miłość między rodzicami i dziećmi
208. Spotkanie między mężczyzną i kobietą, ich wzajemne „poznanie się”
i docenienie, daje początek historii miłości, której upragnionym owocem jest
zrodzenie dzieci. W Rdz 4,1 czytamy: „Adam zbliżył się do swojej żony, Ewy.
A ona poczęła i urodziła Kaina”. Wydarzenie narodzin jest ze swej strony
początkiem kolejnej historii, naznaczonej relacją dziecka z rodzicami
i wpisującej się w konkretny moment w czasie, tak że każdy człowiek jest
„dzieckiem człowieka” i „dzieckiem swoich czasów”.
Tego rodzaju rozważania znajdują swój literacki wyraz w „genealogiach” (w języku
hebrajskim: tôledôt; w języku greckim: genesis), w których biblijny narrator poprzez listę ojców i synów przypomina w sposób
syntetyczny różne etapy ludzkiej historii.
Genealogie
209. Księga Rodzaju w części, która opowiada o początkach ludzkości, po
opisaniu pochodzenia (tôledôt) nieba i ziemi (Rdz 2,4) i po wyliczeniu potomków pierwszego ludzkiego syna,
Kaina (Rdz 4,17-26), umieszcza w trzech wielkich listach genealogicznych (Rdz
5,1-32; 10,1-32; 11,10-32)
współrzędne historii początków ludzkości, dostarczając jednocześnie informacji
dotyczących różnorodnego rozprzestrzenienia się różnych grup etnicznych po
powierzchni ziemi. Jak wynika z mało prawdopodobnej datacji, a także z pewnej
płynności w prezentacji tożsamości przywoływanych postaci, z pewnością nie mamy
tu do czynienia z wiarygodną z historycystycznego punktu widzenia kroniką. Autor
biblijny zamierza wyłożyć „sens” historii rozumianej jako prawda i ostateczny
cel rodzaju ludzkiego: prawda historii zbiega się z objawieniem obecności Boga
tam, gdzie działają ludzie. Na sposób programowy obwieszcza to Ewa przy
narodzinach pierwszego syna człowieczego, gdy mówi: „Otrzymałam mężczyznę od
Pana” (Rdz 4,1). Następnie uwidacznia się to w licznych interwencjach Boga,
mających na celu zorientowanie biegu wydarzeń historii ludzkiej na
błogosławieństwo, cel ostateczny, zamierzony i realizowany przez Pana.
W przeciwieństwie do rodowodu Kaina, który, można powiedzieć, zostaje przerwany
jako naznaczony przekleństwem (Rdz 4,11), pierwsza genealogia (Rdz 5,1-32)
przedstawia potomstwo syna Adama, Seta (który zastępuje Abla: Rdz 4,25).
O potomstwie tym mówi się: „wtedy zaczęto wzywać imienia Pana” (Rdz 4,26),
anachronizm w stosunku do Wj 6,3, a jednak rzeczywiste świadectwo religijne,
które stwierdza, że prawdziwy Bóg został rozpoznany i był czczony od początku
(przynajmniej przez niektórych obdarowanych Jego obecnością). Dziesięć imion, od
Adama, grzesznika wypędzonego z Edenu, po Noego, „sprawiedliwego” (Rdz 6,9)
i „pocieszyciela” (Rdz 5,29), wystarcza, aby nakreślić historię wielu wieków,
która prowadzi do nowego początku ludzkości, pod znakiem trwałego przymierza
i błogosławieństwa odnowionego wobec całego stworzenia po katastrofie potopu
(Rdz 6–9).
210. Druga genealogia (Rdz 10,1-32), która różni się od pierwszej tym, że nie
podaje żadnych wskazań czasowych, wymienia licznych potomków trzech synów Noego:
Jafeta (Rdz 10,2-5), Chama (Rdz 10,6-20) i Sema (Rdz 10.21-31). Odwracając
porządek ich narodzin, narrator skupia uwagę czytelnika na tej linii
patriarchalnej, w której swoją formę wyrazu znajdzie historia zbawienia. Ta
realizuje się w konkretny sposób w kontekście „rozproszenia” ludzkości w różnych
częściach świata. Ludy, które nabiorą znaczenia w dalszej części opowiadania
biblijnego, zostają tutaj wyliczone, niemal na zasadzie scenariusza
przygotowującego nas do różnych okresów historii ludu Bożego.
Ostatnia wielka genealogia Księgi Rodzaju (Rdz 11,10-32) kończy się narodzinami
Abrahama, umieszczonego na końcu listy dziesięciu imion. Od Sema dociera ona do
syna Teracha, który da początek historii swego ludu charakteryzującego się
przymierzem z Panem. Wszystkie „pokolenia” od początku ludzkości prowadzą zatem
do postaci kluczowej, do swego rodzaju obiecującego zaczątku. W istocie, w tym
„ojcu” pierwotne błogosławieństwo Stwórcy (Rdz 1,28) staje się godną podziwu
prawdą historyczną (Rdz 12,2), ponieważ potomstwo Abrahama nie jest owocem mocy
ciała, lecz uległego posłuszeństwa wiary.
Na zakończenie kanonu hebrajskiego Pierwsza Księga Kronik, na wstępie swojego
historycznego opowiadania, podejmuje gatunek literacki genealogii (1 Krn 1–9),
włączając weń w zasadniczo wyczerpujący sposób wszystkie inne genealogie, jakie
znajdujemy rozproszone w różnych (poprzednich) księgach biblijnych. Zwłaszcza
szczegółowe wyliczenie potomków dwunastu synów Jakuba służy narratorowi jako
przygotowanie do przedstawienia Dawida jako króla mesjańskiego, którego
przymierze z Panem (1 Krn 11,1-3)
jest podstawą niegasnącej nadziei dla Izraela (1 Krn 17,11-14).
211. Podobnie w Ewangelii Mateusza (Mt 1,1-17) osoba Jezusa Chrystusa jest
postrzegana jako ostateczny punkt zbieżny całej historii Izraela, dzielącej się
na trzy cykle czternastu pokoleń (w. 17), od Abrahama do Dawida (ww. 2-6a), od
Dawida do Jechoniasza, króla czasu deportacji babilońskiej (ww. 6b-11),
a wreszcie od Jechoniasza do Jezusa (ww. 12-16), „syna Dawida, syna Abrahama”
(w. 1). Przymierze wraz ze swoimi obietnicami znajduje swe wypełnienie
w Chrystusie, co zostanie zilustrowane w dalszej części ewangelicznego
opowiadania: rodzenie według ciała urywa się, aby dać początek zrodzeniu poprzez
Słowo.
Ewangelista Łukasz (Łk 3,23-38), wychodząc od Jezusa, wraca do wszystkich Jego
przodków. Pierwszy ze wspomnianych „ojców”, Józef, jest tylko „uważanym” za
takiego (w. 23), ponieważ narodziny Syna Najwyższego dokonują się dzięki
interwencji Ducha Świętego (Łk 1,31-35). Pomiędzy innymi przodkami znajdujemy
dobrze znane postacie wymieszane z tymi, których historia jest nieznana,
w uniwersalistycznym zamyśle połączenia „umiłowanego Syna” (Łk 3,22) z Adamem,
o którym mówi się, że pochodzi od Boga (Łk 3,38).
212. Genealogie biblijne powielają nieustannie formę patrilinearną. Niektórzy
powiedzą, że jest to proste odzwierciedlenie starożytnych koncepcji
patriarchalnych. Inni sugerują jednak, że w ten sposób ponad aktem cielesnego
zrodzenia (z kobiety) stawiano aspekt prawnego uznania (ze strony ojca) łącznie
z przeniesieniem na dziecko przysługujących mu praw. W tradycji biblijnej
oznacza to przede wszystkim przyjęcie dziecka do wspólnoty świętego przymierza,
jako członka ludu żyjącego dzięki Bożej obietnicy. W istocie mężczyzna, który
rodzi się w „domu” potomków Abrahama, poprzez obrzezanie zostaje wpisany pomiędzy synów przymierza, z pokolenia na pokolenie:
„Przymierze, które będziecie zachowywali między Mną a wami, czyli twoim
przyszłym potomstwem, polega na tym: wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani”
(Rdz 17,10). Męska linia Izraela będzie zatem nosiła w swoim ciele „znak” (Rdz
17,11) wieczystego przymierza (Rdz 17,13). Jezus został obrzezany ósmego dnia
(Łk 2,21), stając się w ten sposób synem Abrahama, niosącym ostateczne
błogosławieństwo wszystkim narodom (Dz 3,25-26; Ga 3,14).
Obrzezanie
213. Obrzezanie, praktykowane przez różne ludy starożytne (od Syrii po Egipt:
por. Jr 9,24-25), wydaje się, że było pierwotnie obrzędem inicjacji małżeńskiej.
Jednakże, ponieważ w Izraelu nakazuje się je jako czynność do wykonania w ósmym
dniu po narodzeniu dziecka (Rdz 17,12; Kpł 12,3), jego znaczenie ulega
zdecydowanej zmianie. Historycy uważają, że w Izraelu praktyka ta utrwaliła się
jako znak przynależności religijnej w czasach wygnania, kiedy dzieci Abrahama zostały pozbawione
innych przejawów swej tożsamości, zmuszone do zamieszkiwania wśród
nieobrzezanych ludów mezopotamskich. Można sądzić, że nacięcie wykonane na
męskim członku miało praktyczną funkcję uwolnienia narządu płciowego od
wszelkich przeszkód, aby ułatwić rozmnażanie. Postrzegane jednak w świetle
objawienia biblijnego, obrzezanie staje się raczej znakiem wiary religijnej,
która wyznaje, że płodność i życie wynikają z relacji przymierza z Bogiem, a nie tylko z ludzkiej
płodności.
W ten sposób według proroków synowie Izraela nosili w swoim ciele znaki swojej
więzi z Bogiem życia, jednak ich serce było „nieobrzezane” (Kpł 26,41; Jr 9,25),
nie należało do Pana, nie było związane z Nim całkowitą miłością. Kłamliwego
rozdwojenia jaźni między rytualnym posłuszeństwem a upartym wewnętrznym brakiem
uległości nie można było wyeliminować jedynie poprzez naglące nawoływanie do
„obrzezania serca” (Pwt 10,16; Jr 4,4). Jako konieczna jawiła się interwencja
samego Boga, inaugurująca nowe przymierze (Jr 31,31-34), zapowiedziane już w Księdze Powtórzonego Prawa w słowach:
„Pan, Bóg twój, dokona obrzezania twego serca i serc twych potomków, żebyś
miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, po to,
abyś żył” (Pwt 30,6). Już nie fizyczny rodzic dokonuje nacięcia na ciele
dziecka, ale Ojciec życia umieszcza swoją pieczęć w intymnej sferze jednostki,
czyniąc wieczystą jego przynależność do Boga. Nie będzie to jedynie przywilej
mężczyzn, lecz zostanie udzielone każdemu człowiekowi, aby wszyscy, mężczyźni
i kobiety, mogli doskonale kochać swego Pana i żyć życiem wiecznym.
214. Genealogie biblijne w rzeczywistości nie zawsze wspominają jedynie postać
ojca. W niektórych przypadkach przywołuje się też matki, które decydują o szczególnych rozgałęzieniach linii potomstwa. Zaświadcza
o tym między innymi Mateusz w genealogii Jezusa, wspominając oprócz Maryi, „z
której narodził się Jezus, zwany Chrystusem” (Mt 1,16), również Tamar (Mt 1,3),
Rachab (Mt 1,5), Rut (Mt 1,5) i żonę Uriasza (Batszebę) (Mt 1,6). Ogólnie rzecz
ujmując, opowiadania biblijne często podkreślają rolę rodzicielki nie tylko ze
względu na ciążę i poród (czasem dramatyczne: por. Rdz 35,16-19), ale także ze
względu na wpływ, jaki wywiera ona na przyszłość potomstwa (por. na przykład Rdz
27,5-17.42-45; Wj 2,1-3,7-9; 1 Krl 1,11-31).
Zasadniczo należy zauważyć, jak ważnym z punktu widzenia antropologicznego jest
to, że każda istota ma swe źródło (origine) w dwojgu osób (principio), w zjednoczeniu kobiety i mężczyzny poprzez akt połączenia się w miłości.
Jakakolwiek separacja między małżonkami stanowić będzie rozdarcie
w psychologicznej tożsamości osoby, która otrzymuje życie dzięki komunii
rodziców. Jeśli to dzięki miłosnemu związkowi dwojga rodzi się dziecko, to
w harmonii uczuć rodziców i zbieżności ich intencji dziecko dochodzi do sensu
istnienia, wzrastając jako osoba A to wyraża się w słowie, które ojciec i matka
kierują do dziecka, aby przyjęło je jako zalążek życia, ponieważ takie słowo
pochodzi z miłości i uczy miłości.
Posiada to także konsekwencje natury religijnej. W rzeczywistości żaden
z rodziców nie może pochwalić się tym, że jest sam z siebie źródłem pochodzenia
dziecka, co jest prerogatywą zastrzeżoną wyłącznie dla Jedynego Ojca. Nie
wystarcza jedynie „zrobić dziecko” (jak mówi się w języku potocznym), jeśli Bóg
nie otworzy łona kobiety, aby mogła począć i porodzić (Rdz 30,2). Z tego powodu
wierzący błogosławią Pana, który jednocząc dwoje małżonków (Tb 8,15-17),
obdarzył ich łaską udzielenia ciała dziecku człowieka (Rt 4,13; 1 Sm
1,19-20.27).
Działania rodzicielskie
215. Począwszy od aktu rodzącego życie, rozwija się historia, w której ojciec i matka
okazują gesty miłości wobec swojego potomstwa, poprzez które wyraża się samo
znaczenie bycia rodzicem, a w konsekwencji także znaczenie bycia dzieckiem.
(i) W pierwszej fazie życia dziecka pierwszorzędne znaczenie ma postać matki ze
względu na ciążę, poród, karmienie piersią (2 Mch 7,27) i wszystkie zabiegi
opiekuńcze, na trwałe determinujące związek afektywny między matką a dzieckiem.
Należy jednak podkreślić także znaczenie ojca, który „uznaje” dziecko, wpisując
je w sensie prawnym do rodziny i wspólnoty obywatelskiej. Można powiedzieć, że
nawet jeśli uczestniczy w zrodzeniu „według ciała”, ojciec zawsze dokonuje swego
rodzaju „adopcji”, kiedy przyjmując stworzenie zrodzone z kobiety, oświadcza:
„to jest moje dziecko”. W starożytnym Izraelu imię nadawała czasem nowo
narodzonemu matka (Rdz 29,32-35; 30,6-24; 35,18; Łk 1,59-63). W przeważającej
jednak mierze nadawał je ojciec w momencie obrzezania, włączając niemowlę
w genealogię ludu przymierza. Ewentualna zmiana imienia wskazuje, w pewnym
sensie, na nowe narodziny powodowane nowym (duchowym) ojcostwem (por. Rdz 17,5).
(ii) Przyjęcie dziecka oznacza podjęcie przez rodziców ciągłych i praktycznych
działań mających na celu rozwój życia ich potomstwa, które jest następnie
ubierane, karmione i chronione przed wszelkimi zagrożeniami. Dziecko żyje
w warunkach osoby potrzebującej, ale stan ten, zamiast być postrzegany jako
upokarzający, staje się okazją do konstytuującego je i radosnego doświadczenia
bycia kochanym, dzień po dniu, w sposób darmowy i szczodry. Jednocześnie rodzice
łączą gesty codziennej troski ze słowem, które opowiada o pochodzeniu dziecka,
które przekazuje rady mądrości użyteczne na przyszłość, a ponadto normy etyczne
i religijne do zachowywania dla ustrzeżenia życia. Rodzice cieszą się, gdy
dziecko dorasta w posłuszeństwie (por. Łk 2,40.51-52), ponieważ w słuchaniu
wyraża się przyjęcie duchowego dziedzictwa rodzica (Prz 10,1; 15,20; 23,24-25;
27,11; 29,23).
(iii) Młody człowiek dorasta, staje się niezależny i samodzielny; następnie
opuszcza ojca i matkę, aby założyć własną rodzinę. Rodzice sprzyjają tej chwili,
przyznając dziecku dziedzictwo, które mu się należy, i przyzywając nad nim
błogosławieństwa w postaci pomyślności, płodności i szczęścia. Ziemia powierzona
pracy dziecka będzie stanowić w Izraelu ważny symbol daru otrzymanego od ojców.
Tu życzliwe słowa modlitwy i błogosławieństwa przyniosą efekt podobny do
skutków, jakie sprawia niebiańska rosa (Rdz 27,28).
Czytelnik Pisma Świętego nie może przeoczyć konstatacji, jak gesty rodzicielskie
odnoszą się do relacji Boga względem Izraela. Bóg jest Ojcem, który rodzi przez
swoje Słowo miłości, żywi i wychowuje, błogosławi i daje dziedzictwo
gwarantujące życie bez końca.
Obowiązki rodziców i dzieci według Prawa
216. Historia ludzka opowiedziana w Biblii jest realistyczna. Istnieją różne
typy relacji między rodzicami i dziećmi, niektóre godne pochwały, inne
potępienia. Może wydawać się to zaskakujące, ponieważ zwykle uważa się, że
związek taki powinien zawsze instynktownie wyrażać stały wymiar miłości,
zwłaszcza ze strony ojca, a nade wszystko matki (Iz 49,15).
Nawet jeśli uczucie wydaje się płynąć naturalnie z serca rodzica, nie oznacza
to, że zawsze jest ono właściwie uporządkowane. W historii patriarchów czytamy,
że „Izaak kochał Ezawa, bo lubił potrawy z upolowanej zwierzyny; Rebeka
natomiast kochała Jakuba” (Rdz 25,28). Ten rozdźwięk będzie miał wpływ na
konflikt między dwoma braćmi. Podobnie „Izrael miłował Józefa bardziej niż
wszystkich [innych]swych synów jako urodzonego w podeszłych jego latach. Sprawił mu też długą szatę
z rękawami” (Rdz 37,3). W konsekwencji „Bracia Józefa, widząc, że ojciec kocha
go bardziej niż ich wszystkich, tak go znienawidzili, że nie mogli zdobyć się na
to, aby przyjaźnie z nim rozmawiać” (Rdz 37,4). W innych przypadkach ojcu
brakuje zdecydowania w dyscyplinowaniu aroganckich dzieci: kapłan Eli upominał
swoich synów, ale bez odpowiedniego karania ich nieprawego zachowania (1 Sm
2,22-25); Samuel nie był w stanie ich wychować, tak że w zepsuciu sprawowali
urząd sędziowski (1 Sm 8,1-3); Dawid nie podjął odpowiedniej interwencji wobec
Amnona, który był winnym gwałtu na swojej przyrodniej siostrze Tamar, ponieważ
„go miłował. Był to przecież jego pierworodny” (2 Sm 13,21).
Podobnie dzieci nie zawsze okazują szacunek i posłuszeństwo wobec swoich
rodziców. Ezaw na przykład sprawia ból ojcu i matce, żeniąc się w sposób
sprzeczny z ich słusznymi pragnieniami (Rdz 26,34-35). Jakub obraża Izaaka,
wydzierając mu podstępem błogosławieństwo zarezerwowane dla pierworodnego (Rdz
27,33-35). Bracia Józefa, sprzedając swojego brata, skazują ojca na życie
w żałobie (Rdz 37,34-35).
Wychodząc od wymienionych wyżej historii, lepiej rozumiemy potrzebę Prawa
Bożego, które ma być wskazówką zarówno dla ojców, jak i dla dzieci, tak aby
wrodzona skłonność do miłości rozwijała się w pełnej prawdzie i sprawiedliwości.
Ustawodawstwo dotyczące rodziców
217. W sercu Dekalogu zostaje sformułowana regulacja dotycząca szabatu (Wj
20,8-11; Pwt 5,12-15), która wymaga od pater familias, aby były narzędziem wyzwolenia wobec dzieci, tak by siódmego dnia cała rodzina
symbolicznie przeżywała wolność ofiarowaną przez Boga wraz z ratunkiem z niewoli
egipskiej (Pwt 5,15). Należy zauważyć, że ponieważ ojciec sam jest posłuszny
temu nakazowi, może być pośrednikiem posłuszeństwa wobec prawdziwego autorytetu
Pana, który nie nakłada obowiązków niewolniczych dla swojej korzyści, ale wzywa
do karności, wyrażającej autentyczną drogę życia. W atmosferze odpoczynku
i świętowania (typowym dla szabatu) ojciec, ofiarując swym dzieciom radość
wolności, faktycznie tym samym kształtuje w nich ducha posłuszeństwa pierwszemu
przykazaniu. Przypomina im i pozwala doświadczyć, że każdy Izraelita żyje
wyrzekając się bałwochwalczego dzieła swych rąk (Pwt 5,8), aby stać się wolnym
i móc służyć jedynemu Panu. Każda norma przekazana synowi przez ojca musi
ucieleśniać tego samego ducha – ducha wolności i posłuszeństwa.
Wychodząc od centralnego przykazania Dekalogu, można lepiej zrozumieć, w jaki
sposób podstawowym obowiązkiem rodzica jest przekazywanie i wpajanie Prawa
Bożego (por. Ps 78,3-7): Boże przykazania, które ojciec przyswoił sobie w swoim
sercu, stają się przedmiotem jego „mowy” skierowanej do dzieci, w domu
i w drodze, od chwili udania się na spoczynek do powstawania w celu podjęcia
pracy (Pwt 6,6-7). Posłuszeństwo przeżywane konkretnie przez ojca w zachowywaniu
Prawa staje się zasadą wychowawczą dla dziecka (Pwt 6,20), aby sprawiedliwość
praktykowana przez całą rodzinę wydała jako owoc życie i szczęście (Pwt
6,24-25).
218. W tym sensie rodzic jest w najwyższym stopniu „nauczycielem”, ponieważ
jest pierwszym, który uczy sensu życia, posługując się słowami mądrości
i poprzez własne postępowanie zgodne z regułą dobra. Przekazywanie Prawa opiera
się na faktycznym uznaniu wolności dziecka: nie narzuca się go pod przymusem,
nawet jeśli jest przedstawiane jako więź konieczna. Mimo że wymaga podejmowania
trudnych decyzji, zostaje ofiarowane jako drogocenny dar. Ojciec pobudza syna do
dokonania właściwego wyboru. Stale podejmuje słowa Mojżesza, który postawił
Izraela przed radykalną alternatywą: „Patrz, kładę dziś przed tobą życie
i szczęście, śmierć i nieszczęście. (…) Wybierajcie więc życie, abyście żyli, wy
i wasze potomstwo” (Pwt 30,15.19). Syn powinien dokonać wyboru posłuszeństwa,
a posłuszeństwo realizuje się w miłości do Pana (Pwt 30.16.20).
Taka miłość domaga się pełni (Pwt 6,5), wyłączności (Pwt 5,7), daru z siebie.
Ten ostatni aspekt zostaje znamiennie zobrazowany w Rdz 22. Bóg prosi Abrahama,
aby ofiarował w ofierze całopalnej Izaaka, „umiłowanego” syna (Rdz 22,2).
Wystawia się tu na próbę miłość ojcowską (Rdz 22.1), ponieważ zostaje ona
podporządkowana posłuszeństwu woli Bożej. W ten sposób ojciec, rezygnując
z uznania syna za swoją własność, uzyskuje przystęp do pełni prawdy o swoim
ojcostwie. Pan nie ukrywa, że nakazując złożenie ofiary, istotnie prosi
wierzącego, aby był gotów zrezygnować ze swojego życia, wyrażając przywiązanie
do tego, który jest Panem życia. Męczennicy w swoim poddaniu się oprawcom na
sposób konkretny wyrażają wiarę w życie wieczne (2 Mch 7,9.14.23.29; Mdr 3,4-9),
które uzyskuje się jedynie poprzez wybranie Boga jako pierwszego, ponad wszelką
inną rzeczą. Sam Jezus potwierdzi tę prawdę w kategoryczny sposób (Mt 10,39;
16:25; Mk 8,35; Łk 9,24; 17,3; J 12,25). W Izraelu poświęcenie siebie samego
Bogu symbolicznie wyrażało się w ofiarowaniu pierworodnego (Wj 13,2.11-16;
22,28; 34,19-20; Lb 3,13; 8,16-17), jak to uczyniła Anna, przedstawiając Panu
tak upragnionego przez nią syna, Samuela (1 Sm 1,24-28), jak uczynili to
z Jezusem Maryja i Józef (Łk 2,22-24). Rytuał wyraża dar z jedynego dziecka
ofiarowanego przez rodziców Bogu, który przyjmuje ofiarę i zwraca ją darczyńcy.
Pan różni się od Molocha, żywiącego się ofiarami. On nie chce zabijania dzieci,
uśmiercanych w celu uzyskania jakiejś łaski od bóstwa (por. Kpł 18,21; 20,2-5; Pwt 12,31; 18,10; 2 Krl 3,27; 16,3; 23,10; Jr 32,35 i in.).
Pozwalając na „wykup”, przyjmuje w zamian pokorną ofiarę, która oznacza, że
ofiarodawca został zwrócony sam sobie, uświęcony posłuszeństwem, ożywiony samym
aktem oddania się Panu. List do Hebrajczyków mówi o Abrahamie: „Dzięki wierze
Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na
ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: Z Izaaka będzie
dla ciebie potomstwo. Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen jest wskrzesić także
umarłych, i dlatego odzyskał go jako symbol [śmierci i zmartwychwstania
Chrystusa]” (Hbr 11,17-19).
Ustawodawstwo dotyczące dzieci
219. Naśladując ojca i idąc za jego wezwaniem, syn zostaje wezwany do
posłuszeństwa. W istocie człowiek staje się dzieckiem przez posłuszeństwo.
Pierwszym posłuszeństwem jest to, które rozwija się w słuchaniu rodziców. Jak
stwierdziliśmy już na poprzedniej stronie, posłuszeństwo należy rozumieć jako
pełną szacunku zgodę na słowo tych, którzy z miłości do swoich dzieci przekazują
im nie własną opinię lub wolę, lecz dobroczynne Prawo Boże, które stanowi
odwołanie do autentycznej wolności, ponieważ wskazuje człowiekowi drogę miłości.
W tym sensie kto słucha głosu rodziców, słucha głosu Boga. Syn jest zatem
wezwany do wyrzeczenia się roszczeń do bycia wyłączną zasadą oceniania
i podejmowania decyzji, aby z pokorą przyjąć inteligencję i kreatywność
wskazówek świadków Boga, aby docenić je jako dar, z którego wyrastają owoce
życia.
Wciąż w sercu Dekalogu, zaraz po przykazaniu świętowania szabatu (skierowanym do
rodzica), mamy przykazanie dotyczące syna: „Czcij swego ojca i swoją matkę, jak
ci nakazał Pan, Bóg twój, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi
(’ădāmāh), którą ci daje Pan, Bóg twój” (Pwt 5,16). Przykazanie to odróżnia od przykazań
z tej samej listy uznana przez wszystkich cecha, jaką jest jego całkowicie
pozytywne sformułowanie, zarówno w prezentacji imperatywu, jak i we wskazaniu
dotyczącym konsekwencji jego przestrzegania. W odniesieniu do normy szabatu
prawodawca podał motywację tego przykazania, odnosząc się do początków Izraela
(w wersji Księgi Wyjścia, przypominając stworzenie). Jeśli chodzi o cześć
oddawaną rodzicom, nie ma żadnego uzasadnienia, a zamiast tego rysuje się wizję
przyszłości z nieokreśloną obietnicą dobra. Chcąc skorzystać z obietnicy życia,
trzeba zrozumieć, jakie zobowiązanie nakłada to przykazanie.
220. Hebrajski termin użyty dla wskazania, czym jest obowiązek dziecka wobec
rodziców, to intensywna forma czasownika kābad, który ze względu na ogólne znaczenie rdzenia powinno się przetłumaczyć poprzez
„oddawać chwałę”. Często czasownik ten (lub jego ekwiwalenty wraz
z rzeczownikiem kābôd) ma za dopełnienie bliższe samego Boga (Sdz 9,9; 13,17; 1 Sm 2,29; Iz 24,15;
25,3; 29,13; 43,23; Ml 1,6; Ps 22,24; 50,15.25; 86,12; Prz 3,9 i in.):
„Kto uciska ubogiego, lży jego Stwórcę,
czci Go, kto ma litość dla biednych” (kābad) (Prz 14,31).
Prowadzi to do stwierdzenia, że cześć oddawana rodzicom posiada wymiar
sakralny, ponieważ są oni historycznymi pośrednikami Tego, który jest Początkiem
(Origine) życia. W Kpł 19,3, w pierwszym przykazaniu tak zwanego „Prawa świętości” (por.
Kpł 19,2), znajdujemy odpowiadającą powyższej terminologię: „Każdy z was będzie
szanował matkę i ojca”. Użyty tu czasownik (yārē’) wyraża zasadniczo szacunek wobec Pana. Inne przykazania Tory potępiają postawę
sprzeczną z czcią oddawaną rodzicom i nakładają niezwykle surowe sankcje na
przekraczających je: „Kto by złorzeczył (qālal) ojcu albo matce, winien być ukarany śmiercią” (Wj 21,17; Kpł 20,9);
„Przeklęty, kto gardzi (qālāh) swoim ojcem lub matką” (Pwt 27,16); „Kto by uderzył swego ojca albo matkę,
winien być ukarany śmiercią” (Wj 21,15). Podobne słownictwo podejmują tradycje
prorockie i mądrościowe (por. Mi 7,6; Ml 1,6; Prz 15,20; 20,20; 23,22; 28,7;
30,17; Syr 3,16).
Mimo że jasną jest zasadnicza postawa, jaką należy zachować wobec rodziców, nie
wskazuje się wyraźnie konkretnych czynów, w których manifestuje się cześć wobec
nich. Podlegają one zróżnicowaniu w zależności od wieku dzieci, ze względu na
różne epoki historyczne czy kultury narodów. Gest miłości i szacunku jest w swej
istocie zawsze symboliczny, co wcale nie oznacza czegoś konwencjonalnego lub
zbędnego, ale wręcz przeciwnie, w swojej prostocie stanowi konkretny wyraz
wartości o wielkim znaczeniu etycznym i religijnym.
Niewłaściwą byłaby próba opisania niektórych przejawów czci wobec rodziców, gdyż
– jak wspomniano – różnią się one w zależności od epoki, kultury i tradycji.
Można jednak powiedzieć, że aktem, który w stopniu najwyższym i na sposób
powszechny wyraża to, czego wymaga Dekalog, jest posłuszeństwo. Nie nakazuje się go jedynie małym lub nieletnim, ale każdemu dziecku, które
poprzez swego ojca i matkę otrzymało słowo Prawa i przez nie ma przystęp do
drogi życia.
Postacie ucieleśniające autorytet w Izraelu
221. W kodeksie deuteronomicznym przedstawia się Izraelicie inne postacie
ucieleśniające autorytet, które wymagają posłusznego poddania się im w sferze
społecznej: chodzi o sędziów (Pwt 17,8-13), króla (Pwt 17,14-20), kapłanów (Pwt
18,1-8) i proroka (Pwt 18,9-22). W przypadku pierwszej kategorii (sędziów)
i ostatniej (proroka) mówi się wprost, na zasadzie inkluzji, że każdy Izraelita
musi przestrzegać wydanych przez nich dyrektyw (Pwt 17,10.13; 18,15.19).
W przypadku innych form władzy rzecz wydaje się być oczywista, co wynika
z całości tradycji biblijnej. Z drugiej strony zauważmy, że król ma obowiązek
sporządzania odpisu Prawa „z tekstu kapłanów-lewitów” i czytania go każdego dnia
swego życia (Pwt 17,18-19). W ten sposób ustawodawca wyjaśnia, że ten, kto
rozkazuje (zarówno w sferze sakralnej, jak i cywilnej) jest pierwszym, który
powinien być posłusznym, nie zaspokajając własnych chęci i przyjemności, lecz
poddając się mądrej i dobroczynnej woli Boga. Ktokolwiek buntuje się przeciwko
temu ludzkiemu autorytetowi, wypowiada zatem posłuszeństwo Bogu. Można
powiedzieć, że w społeczeństwie żydowskim różne instancje władzy są powołane do
pełnienia funkcji „ojcowskiej”. Z tego powodu tytuł „ojca” jest również
przypisany w Piśmie Świętym królowi (1 Sm 24,12; 2 Krl 5,13; 16,7; Iz 9,5) oraz
przywódcom niektórych wspólnot (2 Krl 2,12; 13,14; 1 Krn 4,14; Syr 4,10).
Poddanemu i/lub podwładnemu nakazuje się szacunek i poważanie podobne do tych
wymaganych w rodzinie. Nawet jeśli nie oczekuje się uczuć miłości właściwych dla
relacji rodzicielskiej, konieczną będzie praktyczna akceptacja przepisów
wydawanych przez upoważniony autorytet, także w celu wspierania harmonii
i braterskiej solidarności w każdej wspólnocie. W Nowym Testamencie szeroko
zalecać się będzie, jak zobaczymy, posłuszeństwo przywódcom religijnym,
patronom, a także władcom politycznym. Oczywiście tym, którzy dysponują władzą,
nakazuje się bezwzględne stosowanie się do wyczucia sprawiedliwości, której
zasadniczym przejawem będzie obrona słabych (Pwt 17,20; Iz 10,1-2; Jr 21,12; Ps
72,1-4 ; Mdr 1,1).
Nauczanie mędrców Izraela
222. Opowiadania o charakterze budującym, będące dziełem tradycji mądrościowej,
ukazują „ojców”, którzy przestrzegają nakazów Tory i okazują pełną gorliwości
troskę we wpajaniu dobrych zasad własnym dzieciom. Na przykład Tobiasz hojnie
obdarza radami swojego syna, który wyrusza w podróż (Tb 4,3-19), Mordechaj wzywa
Esterę, swoją adoptowaną córkę (Est 2,7), do odpowiedzialności wobec swego ludu
(Est 4,13-14), a Hiob troszczy się o dopełnienie obrzędów oczyszczenia swoich
dzieci, które ucztując, zgrzeszyły być może przeciwko Bogu (Hi 1,4-5). Matka
Machabeuszy posunęła się nawet do zachęcania siedmiu synów do stawienia czoła
męczeństwu, aby zachować wierność Prawu Pańskiemu (2 Mch 7,20-23).
To, co zostało zwięźle wyrażone w gestach i słowach bohaterów opowieści,
znajduje potwierdzenie i rozwinięcie w zbiorach mądrościowych. Tu dane nam jest
czerpać z doktrynalnego skarbu, który z pokolenia na pokolenie (Prz 4,3-5; Syr
8,9; 33,16-19) inspirował i regulował postępowanie rodzica i który z powodu
wydawanych owoców jest przekazywany synowi jako niedoświadczonemu uczniowi (Prz
1,4.22; 7,7; 8,5; 9,4 ), aby potrafił odróżnić prawdę od pozoru (Prz 9,17-18;
Syr 11,2-4; 19,22-30; Mdr 2,1-22),
drogę sprawiedliwości od drogi fałszu (Prz 1,10-19; 8,6-9.20), wymagania życia,
które przeciwstawiają się prowadzącej do śmierci przyjemności (Prz 1,32-33;
2,11-22; 4,14-15; 5, 3-6; 7,27; 8,34-36). Ostatecznym celem tego przekazu
mądrości jest sprawienie, aby syn kochał to, co ukochał ojciec (Prz 4,6; Mdr
7,10-14) i nieustannie pragnął zdobyć prawdziwą mądrość (Prz 4,7 ; 9,9; Syr
6,18-19; Mdr 6,17), zbliżając się przez nią do bojaźni Pańskiej (Prz 2,1-6;
9,10) – początku wszelkiego dobra (Syr 1,1; 11,14-15; 40,26-27).
Miłość rodzica względem potomstwa wyraża się zatem nie tyle w darach
o charakterze materialnym, jakkolwiek użytecznych czy wręcz koniecznych, ile
w niestrudzonym udzielaniu dóbr duchowych, skupiających się na zapewnienia
dobrej „edukacji” (po hebrajsku : mûsār; w języku greckim: paideia). To zadanie zasadniczo przyjmuje dwie formy.
223. (i) Rady. Pierwsza polega na przyjęciu aktu
słowa jako autorytatywnej propozycji znaczenia, która wymaga słuchania i zgody:
„Synu mój, słuchaj karcenia (mûsār) swego ojca,
nie odrzucaj pouczenia (tôrāh) swej matki,
gdyż są wieńcem powabnym dla głowy
i naszyjnikiem cennym dla twej szyi” (Prz 1,8-9).
Mojżesz, w imię Boga, zachęcał lud do przestrzegania pełnego mądrości Prawa Pana
(Pwt 4,1,5-6) i zalecił jako znak i pamiątkę umieszczanie przykazań na ręce i na
czole (Pwt 6,8). Ojciec i matka robią to samo, z tą różnicą, że ich nauczanie
przedstawia się jako cenną radę, wychwalając przede wszystkim jej piękno
i bogactwo, i przekształcając w ten sposób obraz Prawa jako „jarzma” (por. Jr
5,5; Ne 9,29; Mt 11,29-30; Dz 15,10) w Prawo jako „ozdobę”. Każda rada
przybierająca formę przysłowia to w rzeczywistości perła, przyczyniająca się do
upiększenia osoby, która ją przyjmuje (Prz 4,9; Syr 6,29-31). Jest cennym
dobrem, który wzbogaca bardziej niż jakikolwiek inny skarb (Prz 3,13-15;
8,11.19), jest światłem w drodze (Prz 6,20-23; Mdr 7,29-30), źródłem radości
(Prz 2,10; Syr 6,8; 15,6), drogą życia (Pr 3,2-4.16-18) i chwały (Prz 3,16;
8,18).
Mojżesz wymagał, aby słowa Pana były przyjmowane „sercem” (Pwt 6,6). To samo
powtarza rodzic, wymagając wolnej decyzji dziecka (Syr 6,32):
„Zważaj, synu, pilnie na me słowa,
do uwag mych nakłoń swe ucho.
Niech one nie schodzą ci z oczu,
przechowuj je pilnie w swym sercu.
Bo życiem są dla znajdujących je,
całego ich ciała lekarstwem.
Z całą pilnością strzeż swego serca,
bo życie tam ma swoje źródło” (Prz 4,20-23).
224. (ii) Karcenie. Drugi sposób wychowywania dziecka wyraża się w gestach pozornie sprzecznych
z miłością, ale zgodnych z zamysłem mądrościowym rodzica (Syr 22,6). Jest to
użycie „rózgi”, rozumianej jako symbol narzędzia służącego do korygowania, które
karze błędy, sprzyjając zmianie postępowania i wpajając właściwą dyscyplinę (Prz
19,25; Syr 23,2-3).
Prawo Mojżeszowe oczekuje od rodzica surowego karania zachowania potomka,
poważnie naruszającego ustanowione normy. Księga Powtórzonego Prawa nakłada
nawet obowiązek, aby ojciec stanął w pierwszym rzędzie, kamienując syna, który
podżegał do bałwochwalstwa (Pwt 13,7-12;
por. Za 13,3). W innym przypadku nakazuje się, by rodzice stali się promotorami
publicznego procesu, skutkującego karą śmierci wobec „syna nieposłusznego
i krnąbrnego”, który „oddaje się rozpuście i pijaństwu” (Pwt 21,18-21).
Oczywiście są to środki ekstremalne, uważane przez ustawodawcę za niezbędne
narzędzie odstraszania, stojące na straży dobra wspólnoty (Pwt 13,12; 21,21).
W tekstach mądrościowych, pomimo świadomości, że pewne buntownicze postawy są
zgubne (Prz 1,32), zachęca się do stosowania karzącej dyscypliny. Ma ona jednak
na celu oszczędzenie życia winnego (Prz 19,18; 23,13-14). Warto zacytować
niektóre maksymy, które pokazują, jak działanie korygujące wyraża miłość do
dziecka, ponieważ pomaga mu ono kroczyć ścieżką dobra:
„Nie kocha syna, kto rózgi żałuje,
kocha go ten, kto w porę karci” (Prz 13,24).
„W sercu chłopca głupota się mieści,
rózga karcąca ją stamtąd wypędzi”(Prz 22,15).
„Rózga i karcenie udzielają mądrości,
chłopiec zostawiony sobie przynosi wstyd matce”(Prz 29,15).
„Kto miłuje swego syna, często używa na niego rózgi,
aby na końcu mógł się nim cieszyć”(Syr 30,1; por. także Syr 30,9-13).
Te wskazówki mądrościowe być może zbytnio upodabniają dziecko do zwierzęcia,
które należy oswoić (Prz 26,3; Syr 30,8; por. także Jr 31,18). Dziś nie można
już akceptować stosowania praktyk przymusu lub przemocy. Niemniej ważnym jest
uznanie, że skuteczne wychowanie młodego człowieka nie może pomijać aspektów
dyscyplinujących i kary, powierzonych mądremu i pełnemu miłości rozeznaniu
rodziców czy formatorów. Skądinąd jest to przygotowanie do zrozumienia drogi
dyscyplinującej stosowanej przez Pana wobec ludzi, Jego dzieci (Pwt 8,5; Hi
5,17; Mdr 11,10; Hbr 12,5-11; Ap 3,19):
„Karceniem (mûsār) Pana nie gardź, synu,
nie odrzucaj ze wstrętem strofowań.
Pan bowiem karci, kogo miłuje,
jak ojciec syna, którego lubi” (Prz 3,11-12).
225. Wynika z tego, w konsekwencji, na czym zasadza się podstawowy obowiązek dziecka
powołanego do „oddawania czci” rodzicom w podzięce za dar życia (Syr 7,27-28).
Zobowiązanie to polega przede wszystkim na przyjmowaniu z szacunkiem
i wdzięcznością zarówno słów mądrości, jak i aktów karcących, aby
w posłuszeństwie i cierpliwość nauczyć się kroczenia drogą życia, ciesząc ojca
i matkę:
„Posłuchaj rady, przyjmij pouczenie,
abyś był mądry w przyszłości” (Prz 19,20).
„Kto szanuje ojca, długo żyć będzie,
a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce” (Syr 3,6).
„Czynem i słowem czcij ojca swego,
aby spoczęło na tobie jego błogosławieństwo”(Syr 3,8).
„Mądry syn jest radością ojca,
zmartwieniem dla matki – syn niemądry”
(Prz 10,1; zob. także Prz 19,26).
Szacunek wobec rodziców przejawia się również we współczuciu wobec słabości osób
starszych (Prz 23,22) oraz zaspokajaniu ich potrzeb. Pamięć o tym, co ojciec
i matka zrobili dla dziecka, powinna być bodźcem do odwzajemnienia się (Syr
7,27-28):
„Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
nie zasmucaj go w jego życiu.
A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie,
w miejsce grzechów zamieszka u ciebie” (Syr 3,12-14).
Głos proroków
226. W przeciwieństwie do mędrców Izraela, zwracających baczną uwagę na
oddziaływania rodzinne, prorocy nie traktują obszernie relacji między rodzicami
a dziećmi. Ich szczególną misją jest strzec lub odbudowywać przymierze z Panem.
W tym celu wprowadzają metaforę Bożego ojcostwa, aby rozbudzić miłość i zachęcić
do nawrócenia serc (Iz 1,2; 45,10-11; 63,16; 64,7; Jr 3,19; 31,9.20; Oz 11,1; Ml
1,6; 2,10; 3,17). Tylko od czasu do czasu potępiają oni złe zachowanie dzieci
wobec ojca i matki (Ez 22,7) albo piętnują współudział rodziny w czynieniu zła
(Jr 7,18; 12,6; Am 2,7).
Dwie wyrocznie zasługują jednakże na uważną lekturę, również dlatego, że zostały
one podjęte w Nowym Testamencie, gdzie otrzymują szczególną interpretację.
(i) W VIII wieku Micheasz opisuje rozkład społeczności jerozolimskiej, w której
bracia mordują się wzajemnie (Mi 7,2), władcy powodowani nieprzyzwoitą
chciwością wypaczają sprawowanie sprawiedliwości (Mi 7,3) a zdrada przyjaciół
i rodziny wymusza powszechny brak zaufania (Mi 7,5). Prorok kończy swoją skargę,
mówiąc o zwyrodnieniu moralnym dotykającym wnętrza rodziny:
„Syn znieważa ojca,
córka powstaje przeciw matce,
synowa przeciw teściowej:
nieprzyjaciółmi człowieka są jego domownicy” (Mi 7,6).
Tak negatywny obraz społeczeństwa ma swój punkt kulminacyjny w zaniku poczucia
szacunku, jaki każde dziecko powinno okazywać rodzicom. Serce, wraz z właściwymi
mu wartościami, wydaje się być wynaturzone; sytuacja zdaje się nie mieć
remedium. Prorok jednak odnawia swoje zaufanie do Pana w nadziei na zbawienie,
które może przyjść tylko dzięki cudownej interwencji Boga (Mi 7,7).
W Mt 10,34-36 (podobnie jak w paralelnym tekście Łk 12,51-53), przytaczając
wypowiedź Pana, podejmuje się terminologię z Mi 7,6, jednak z ważnymi zmianami
i w innym znaczeniu. Jezus przedstawia się jako ten, który „przyszedł”, aby
przynieść „miecz” na ziemię (Mt 10,34), to znaczy podział (Łk 12,52) właśnie
wśród członków rodziny: „Przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką,
synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy” (Mt
10,35-36). Na podstawie całokształtu tradycji ewangelicznej wiemy, że to
powiedzenie Pana nie wpaja buntu i pogardy dzieci wobec ich rodziców. Zamiast
tego uwydatnia potrzebę pierwszeństwa miłości wobec Chrystusa (Mt 10,37; Łk
14,26), nakładającą na wszystkich – zarówno na rodziców, jak i na dzieci – ten
rodzaj „podziału”, który jest oznaką wyłącznego i absolutnego przylgnięcia do
Boga i Jego misterium śmierci i zmartwychwstania (Mt 10,21-23.39). Można również
stwierdzić, że z pierwszeństwa miłości wobec Chrystusa wypływa bardziej
autentyczna miłość do samych rodziców. Zobaczymy później, jak ta ostatnia
kwestia znajduje swój wyraz w nauczaniu Pana Jezusa.
227. (ii) Kilka wieków po prorockiej misji Micheasza, w epoce po wygnaniu
babilońskim, w atmosferze religijnej odnowy, Malachiasz kończy swoje proroctwo
(i zamyka kanon prorocki) wyrocznią zawierającą obietnicę. Jakby odpowiadając na
nadzieje Micheasza, Bóg mówi:
„Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego,
dnia wielkiego i strasznego.
I skłoni on serca ojców ku synom,
a serca synów ku ich ojcom,
abym nie przyszedł i nie poraził ziemi klątwą” (Ml 3,23-24).
Nad Izraelem, powołanym do przestrzegania Prawa Mojżeszowego (Ml 3,22), wisi
straszna groźba „eksterminacji”, niegdyś wymierzona w Kananejczyków (Pwt 7,2),
a teraz ciążąca nad ludem Bożym. To Pan jest tym, który działa, aby dzień sądu
nie stał się dniem potępienia. Jego dzieło polega na posłaniu proroka (Eliasza),
którego słowo nawróci „serca”, odbudowując relacje między „ojcami” i „dziećmi”.
Raz jeszcze, podobnie jak w przypadku Mi 7,6, stwierdza się głęboki konflikt
między rodzicami i dziećmi (por. także Jr 31,29; Ez 18,2-19). Wydaje się, że
jest on spowodowany wyraźną różnicą pokoleniową, towarzyszącą dramatycznemu
wydarzeniu wygnania, które odciągnęło ojców od obowiązku nauczania regulacji
Bożych i doprowadziło dzieci do niewiary w obietnice zawarte w Torze. Chcąc
zaradzić tej utracie wiarygodności w komunikacji międzyosobowej, Bóg posyła
proroka, którego potężne słowo jest w stanie dotknąć intymnych części serca,
przywracając warunki dla przekazywania i słuchania woli Bożej, w której
realizują się Boże obietnice życia. Proroctwo zatem uzdrawia zło obecne
w rodzinie.
W Ewangelii prorok Eliasz obiecany przez Malachiasza (por. także Syr 48,10) jest
utożsamiany z Janem Chrzcicielem (Łk 1,17), którego misja przemiany serc
przygotowuje nadejście zbawienia (Łk 1,76-77). Przepowiadanie Chrzciciela nie
dotyka relacji między ojcami i synami, jednakże wezwanie do osobistego
nawrócenia jest nieodzownym środkiem prowadzącym do owocnej relacji z bliźnim,
poczynając od członków własnej rodziny. Staje się to szczególnie pilne, gdy
z powodu różnych okoliczności zaznacza się brak przekazu tradycyjnych wartości
między pokoleniami.
Przykład i nauczanie Jezusa
228. Ewangelia Łukasza jest najbogatszą w informacje na temat dzieciństwa
Jezusa i Jego postępowania jako „syna” wobec Maryi i Józefa. W tym względzie
szczególnie istotna jest historia z Łk 2,41-52, opowiadająca o dorocznej
pielgrzymce rodziny do Jerozolimy na święto Paschy, która zdarzyła się, kiedy
Jezus miał 12 lat. Przy tej okazji młody człowiek (być może uważany w świetle
prawa za „pełnoletniego”, a zatem podlegający Prawu) podjął inicjatywę
pozostania w świątyni, prowadząc dyskusję z nauczającymi tam nauczycielami.
Swoją decyzję, która zaskoczyła i zmartwiła Jego rodziców, uzasadnił,
stwierdzając: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być
w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2,49). W tej deklaracji wskazał na
posłuszeństwo, któremu dawał absolutne pierwszeństwo, objawiając rodzicom, że
był przede wszystkim Synem Bożym, z którego woli otrzymał swoją (prorocką)
misję. Fraza, którą ewangelista kończy epizod: „Potem poszedł z nimi i wrócił do
Nazaretu; i był im poddany” (Łk 2,51), nie powinna być rozpatrywana
w sprzeczności z tym, co zostało wcześniej opowiedziane: poddania się rodzicom
nie można interpretować inaczej jak pewnego rodzaju posłuszeństwa woli Ojca,
pośrednictwa przyjętego i przeżywanego przez Chrystusa, ponieważ sprzyjało
wzrostowi „w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2,52). Syn Boży,
który zadziwiał uczonych w Prawie inteligencją swoich pytań i odpowiedzi (Łk
2,47), poddaje się procesowi wzrostu każdego dziecka człowieczego, poprzez
pokorne uczenie się codziennego daru, ofiarowywanemu Mu w mądrości ojca i matki.
Kiedy nadszedł moment prorockiej posługi, gdy Jezus miał około trzydziestu lat
(Łk 3,23), ustaje relacja zależności od rodziców. Nie dokonuje się to w Jego
przypadku przez osiągnięcie dojrzałości według ludzkich kryteriów, lecz poprzez
szczególne wezwanie Ducha Świętego (Łk 4,1.14), które wymaga opuszczenia
środowiska pochodzenia, aby stworzyć nową wspólnotę rodzinną. Podczas gdy matka
i bracia szukają Go, aby sprowadzić do domu (Mk 3,21) lub domagając się
zwrócenia na nich uwagi, Chrystus głosi rzeczywistość nowej wspólnoty, opartej
na posłusznym słuchaniu głosu Ojca (Mt 12,46-50; Mk 3,31-35; Łk 8,20-21).
W istocie, objawienie „Ojca”, z wymogiem posłuszeństwa Mu, stanowi niewątpliwie
serce przepowiadania Jezusa. Nawet jeśli okazywał ojcowskie uczucia wobec
dzieci, które były doń przynoszone (Mk 10,13-16), nawet jeśli czasami, jako
Nauczyciel, zwracał się do swoich uczniów, nazywając ich „dziećmi” (Mk 10,24; J
13,33), Jezus zawsze świadczył o tym, że tytuł Ojca należy tylko do Boga,
któremu wszyscy bez różnicy winni są posłuszeństwo (Mt 23,9).
229. Więzy krwi i obowiązki rodzinne zostają zatem zrelatywizowane, a raczej
poddane powołaniu do Królestwa Bożego. Zostaje to wyrażone w surowych
i wprawiających w zakłopotanie zdaniach właśnie dlatego, że podważają one
akceptowany zasadniczy obowiązek troski o rodziców. Czytamy, że „ktoś inny
spośród uczniów rzekł do Niego: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać
mojego ojca». Lecz Jezus mu odpowiedział: «Pójdź za Mną, a zostaw umarłym
grzebanie ich umarłych!»” (Mt 8,21-22). W innym miejscu przypisuje się Jezusowi
następującą wypowiedź: „Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści
swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie
może być moim uczniem” (Łk 14,26; por. także Mt 10,37). „Nienawiść” nie powinna
być tutaj rozumiana jako pogarda lub przemoc wobec członków rodziny, ale należy
ją pojmować w świetle innego stwierdzenia Chrystusa, w którym podkreśla On
potrzebę radykalnego wyboru samego Boga: „Żaden sługa nie może dwom panom
służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym
będzie trzymał, a tym wzgardzi” (Łk 16,13; por. także Mt 6,24). Nawet najgłębsza
więź emocjonalna, jak ta rodzicielska czy małżeńska, nie może powstrzymywać od
pełnego przylgnięcia do Królestwa Bożego i jego wymagającej drogi miłości. Nie
ujmuje to oczywiście faktowi, że uczucie i troska o ojca i matkę, podobnie jak
wszystkich innych członków rodziny, mogą być wyrazem miłości, a zatem mogą
stanowić drogę naśladowania Chrystusa.
Ujmując syntetycznie, to z perspektywy ewangelicznej wyłania się wezwanie do
(pełnego miłości) posłuszeństwa wobec Boga, które relatywizuje wszelkie inne
poddanie się lub wiążące zobowiązanie. Przez analogię należy to rozszerzyć
również na formy posłuszeństwa wymagane przez władze cywilne i religijne. W tym
sensie trzeba rozumieć odpowiedź Piotra i Jana udzieloną członkom
jerozolimskiego Sanhedrynu: „Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych
bardziej słuchać was niż Boga?” (Dz 4,19). Uwaga ta zostanie powtórzona przez
samego Piotra w odpowiedzi na zakaz nauczania w imieniu Jezusa: „Trzeba bardziej
słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29).
Tego typu prorocką perspektywę należy mieć zawsze przed oczami, także wówczas,
gdy konfrontujemy się ze wskazaniami udzielanymi w listach Pawła i Piotra,
a dotyczącymi posłuszeństwa rodzicom oraz władzom politycznym.
Wskazówki pastoralne tradycji apostolskiej
230. Apostołowie, w listach wysyłanych do powierzonych im wspólnot,
zamieszczają pewne wskazówki normatywne dotyczące dyscypliny rodzinnej
i postępowania, jakie należy stosować wobec władz publicznych. Możemy tu
wyróżnić cztery grupy, z których każda charakteryzuje się precyzyjnymi relacjami
wewnętrznymi, a w konsekwencji szczególnymi obowiązkami, nawet jeśli – jak
zobaczymy – pojawia się stała reguła „posłuszeństwa” zalecana wszystkim
podporządkowanym. Cel, jakim jest porządek społeczny, wydaje się brać górę nad
innymi wartościami.
(i) Rodzice i dzieci. Pierwsza grupa składa się z rodziców i dzieci (Ef 6,1-4;
Kol 3,20-21). Ograniczona obecność tej problematyki w zaleceniach pastoralnych
listów Pawłowych (skądinąd temat nieobecny w listach innych Apostołów) i raczej
sumaryczne potraktowanie obowiązków zaangażowanych podmiotów sugerują, że we
wspólnotach wczesnego Kościoła nie uważano za konieczne nalegać na stanowcze
zachęcania do dobrych relacji między ojcami i dziećmi. Ogólne stwierdzenia na
temat „dzieci nieposłusznych rodzicom”, w Rz 1,30 i 2 Tm 3,2, wydają się odnosić
do rzeczywistości obcych światu chrześcijańskiemu. Dziś jednak odczuwamy
potrzebę bardziej wyartykułowanego dyskursu na ten temat, ponieważ na szeroką
skalę zostało podważone zaufanie dzieci do rodziców, których mniejszy autorytet
odbija się na edukacji młodych ludzi.
W dwóch tekstach przytoczonych na początku paragrafu mamy tylko jedno polecenie
skierowane do dzieci: „być posłusznymi” rodzicom „we wszystkim” (jak precyzuje to Kol 3,20),
ponieważ jest to „słuszne” (Ef 6,1) i „miłe w Panu” (Kol 3,20). Wyraźne
odniesienie do przykazania Dekalogu (Ef 6,2-3) stanowi dla Pawła solidną
podstawę dla nakazu, tak że nie wymaga on dalszych komentarzy. Zauważmy, że
utożsamienie „czci” (w Dekalogu) i „posłuszeństwa” (u Pawła) w znacznej mierze
odzwierciedla tradycję interpretacyjną świata mądrości Izraela, zgodną
w wymaganiu posłuchu i akceptacji dla nauki ojca i matki. Apostoł precyzuje
jednak, że dziecko jest wezwane do posłuszeństwa „w Panu” (Ef 6,1), nadając tym
samym podporządkowaniu szczególną wartość chrześcijańską, ponieważ w tle pojawia
się przykład Pana Jezusa, Syna posłusznego Ojcu aż do śmierci krzyża (Flp
2,5.8). Jeśli nawet w akcie posłuszeństwa „dziecko” (jak zobaczymy) nie różni
się od „sługi” (Ga 4,1-2), pojawia się tu jednak wielka różnica: duch, w którym
dokonuje się poddanie dziecka, to pełna ufności miłość, a zatem różni się od
zwykłego przyjęcia narzuconego obowiązku.
Rodzicom zaleca się, aby nie „rozdrażniali” swoich dzieci (Ef 6,2; Kol 3,21),
nakładając na nie nadmierne obowiązki albo poddając je zbyt surowym karom, które
doprowadziłyby ich do nieposłuszeństwa lub przynajmniej zniechęcenia (Kol 3,22).
Mądrość wymaga umiaru i cierpliwości także w sprawowaniu władzy bezpośredniego
przymusu (por. Mdr 12,16-21).
Paweł dodaje następnie: „wychowujcie je w karności, napominając, jak chcePan” (Ef 6,4). Jeśli zatem rodzic powinien unikać niewłaściwej dyscypliny, nie
może jednak unikać „dyscypliny” (paideia) niezbędnej do formowania młodego człowieka. Wpajanie w jego umysł „nauczania”
(nouthesia) Pana nie odnosi się tak bardzo do treści doktrynalnej, jak do ducha miłości,
pokornej i gotowej do służby.
231. (ii) Panowie i słudzy. Druga grupa, usytuowana wciąż wewnątrz rodziny (czasów apostolskich), składa
się z „panów” (kyrioi, despotai) i „sług” (douloi). Ta grupa jest ściśle związana z pierwszą nie tylko ze względu na bezpośrednią
bliskość literacką tekstów, ale również ze względu na ich pewne podobieństwo
treściowe (Ef 6,5-6; Kol 3,22-25; por. także 1 Tm 6,1-2; Tt 2,9-10; Flm 8-21; 1
P 2,18-25). Obfitsze i bardziej zróżnicowane świadectwa wskazują, że relacje
między panami i sługami wymagały szczególnego względu pastoralnego. Dzisiaj
nauczanie tego typu może dostarczyć użytecznych wskazówek dotyczących relacji
między pracodawcami a pracownikami, nawet jeśli kontekst nie dotyczy już
środowiska rodzinnego.
Podwładni mogą być „niewolnikami”, a zatem w stanie ciągłej służebności (w
przeciwieństwie do „wolnych”: por. 1 Kor 12,13; Gal 3,28; Ef 6,8; Kol 3,11), lub
po prostu „sługami” albo „domownikami” (oiketai), którzy pełnią w swej służbie tymczasowe i odpłatne obowiązki. W świecie
grecko-rzymskim zwyczajową była praktyka posiadania niewolników do wykonywania
różnych domowych powinności, niekoniecznie najbardziej uniżonych. Zwyczaj ten
został też zaakceptowany w rodzinach żydowskich (Syr 33,25-33) oraz
chrześcijańskich. Apostołowie – co zdumiewa – nie wzywali właścicieli, jako
uczniów Pana, do uwalniania swoich niewolników, przestrzegając przy tym przepisu
starożytnego Prawa, które domagało się ich uwolnienia w siódmym roku (Wj 21,2-4;
Pwt 15,12-15). Mówiąc dokładniej, norma ta wydawała się ograniczać do żydowskich
niewolników i nie dotyczyła tych „wziętych spośród pogan” (por. Kpł 25,44-46),
jednak dla chrześcijanina wzgląd na „brata” (nawet poganina), za którego umarł
Chrystus, powinien wzbudzić gesty tchnącej nowością hojności. Proces uznania
radykalnej niesprawiedliwości niewolnictwa wymagał w rzeczywistości wielu
stuleci i niezliczonych cierpień, aby utrwalić się jako powszechne dziedzictwo
kulturowe. W związku z tym od interpretatora Biblii wymaga się spojrzenia
krytycznego, a jednocześnie szanującego uwarunkowania historyczne, aby wydobyć
z kart Pisma Świętego właściwe wskazówki sprawiedliwości i miłości, istotne dla
współczesnego człowieka. Tę zasadę należy mieć na uwadze we wszystkich
traktowanych dalej kwestiach. Na przykład rada udzielona przez Pawła, aby
pozostać w stanie, w jakim ktoś się znajduje (1 Kor 7,17), nie wydaje się być
dziś aktualna. Zamiast powiedzieć: „Zostałeś powołany jako niewolnik? Nie martw
się! Owszem, nawet jeśli możesz stać się wolnym, raczej skorzystaj [z twegoniewolnictwa]!” (1 Kor 7,21), słuszniejszym wydaje się sprzyjanie procesowi
emancypacji, tak aby każdy mógł poświęcić się służbie poprzez decyzję wynikającą
z miłości (por. Wj 21,5-6), a nie z obowiązku narzuconego przez innych.
232. „Niewolnikom” nakazuje się „bycie poddanymi” (Tt 2,9; 1 P 2,18) i „bycie
posłusznymi” (Ef 6,5; Kol 3,22) we wszystkim (Kol 3,22; Tt 2,9) wobec
„doczesnych panów” (kata sarka kyrioi) (Ef 6,5). Należy okazywać im szacunek (1 Tm 6,1; 1 Pt 2,1) nie po to, by
przypodobać się ludziom, ale w ochoczym duchu i postawie wierności, jakby
służyło się Panu (kyrios) (Ef 6,6-7; Kol 3,22-23), który wynagrodzi w sprawiedliwy sposób tak
niewolnika, jak i wolnego (Ef 6,8; Kol 3,24-25). Kto musi cierpieć z powodu
despotycznych panów, jest wezwany do przyjęcia takiego stanu jako „łaski” (charis), idąc za przykładem Jezusa, który dręczony, powierzył się Temu, który sądzi
sprawiedliwie (1 P 2,19-25). Postawa przeciwna, inspirowana buntem lub zemstą,
prowadziłaby do bluźnienia przeciw Bogu (1 Tm 6,1) i byłaby szkodliwa dla
„nauki” chrześcijańskiej (didaskalia) (1 Tm 6,1; Tt 2,10). Z całości wskazań wyłania się jasna intencja unikania
okazji do oskarżeń o wywracanie porządku społecznego, które z pewnością
szkodziłyby ewangelizacji.
„Panom” (chrześcijańskim) zaleca się, aby odłożyli na bok groźby (Ef 6,9)
i oddali to, co słuszne i sprawiedliwe swoim sługom (Kol 4,1). W Liście do
Filemona Paweł prosi o przyjęcie zbiegłego niewolnika, Onezyma, nie jako
niewolnika, lecz jako „umiłowanego brata” (Flm 16). Wyrażenie to wskazuje na
postawę uczuciową, do której należy przywiązywać wielką wagę, także ze względu
na jej konkretne skutki w życiu. Uznanie wymiaru braterskiego relacji przewyższa
w istocie nawet akt emancypacji niewolnika, jeśli praktykuje się go bez miłości,
ale tylko z powodu przymusu prawnego lub presji społecznej.
W wymienionych zaleceniach pastoralnych niewątpliwie odnajdujemy znaczące idee
duchowej mądrości dotyczącej postawy „służby”, którą w wielu przypadkach
chrześcijanie są zobowiązani przyjąć, czasem nawet w upokarzających albo
bolesnych okolicznościach. Apostołowie wskazują na „ducha”, w którym należy
przeżywać warunki poddania się, mające zastosowanie w różnych obszarach –
zarówno w wymiarze społecznym (w relacjach między pracownikami/zatrudnionymi
a pracodawcami), jak i politycznym (między poddanymi i rządzącymi). Oczywistym
jest, że pełna miłości mądrość płynąca z Ewangelii, w połączeniu z ze
szczegółowym uwzględnieniem praw człowieka, będzie wymagała coraz
odpowiedniejszej regulacji dyscypliny pracy, ponadto zaś poddania się prawom
państwowym, z których zrodzi się pożądana harmonia społeczna.
233. (iii) Pasterze i trzoda. Trzecia grupa osób ustawiona w związku asymetrycznym to ta uwidoczniona we
wspólnotach chrześcijańskich, którym przewodniczy „biskup” lub „prezbiter” (starszy) jako postacie reprezentujące władzę religijną, którym
wierni powinni okazywać posłuszeństwo i szacunek. W jednym z pierwszych listów
Pawła czytamy: „Prosimy was, bracia, abyście uznawali władzę tych, którzy wśród was pracują, którzy przewodzą wam i w Panu was napominają.Ze względu na ich pracę otaczajcie ich szczególną miłością” (1 Tes 5,12-13).
Zalecenie to zostaje ponownie podjęte w Pierwszym Liście do Koryntian, gdzie
Apostoł Narodów prosi swoich słuchaczy, aby „byli posłuszni” osobom
poświęcającym się „służbie świętym” (1 Kor 16,15-16). Potwierdza to List do
Hebrajczyków: „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli,
ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać z tego sprawę. Niech to
czynią z radością, a nie wzdychając, bo to nie byłoby z korzyścią dla was” (Hbr
13,17; por. także 1 P 5,5). Z odniesień tych przebija jeżeli nie odwrócenie
perspektywy, to przynajmniej znacząca zmiana: jeśli nawet wciąż aktualną jest
idea, że podporządkowany wezwany jest do posłuszeństwa, to podkreśla się
jednak – jak naucza Ewangelia (Mk 10,42-45) – że „przywódcy” to „słudzy”, którzy
trudzą się dla dobra wspólnoty i będą musieli zdać sprawę ze swego zaangażowania
przed Panem. Wynika stąd mniej jednostronna idea posłuszeństwa, cnoty
charakteryzującej wszystkich wierzących nie tylko wobec Boga, ale także
w relacji braterskiej.
W konsekwencji bardzo liczne są zalecenia skierowane do „pasterzy”, aby ich
posługa (diakonia) realizowała się dla dobra trzody (por. J 21,15-17). Paweł przedstawia się
swoim wspólnotom, mówiąc, że jest dla nich jak ojciec (1 Kor 4,15; Ga 4,19; 2
Kor 6,13; Flp 2,22; 1 Tes 2,11) lub matka (1 Tes 2,7) i podaje swój przykład do
naśladowania (1 Kor 4,16-17). Dzieje Apostolskie przypominają jego zalecenia dla
starszych (presbyteroi) Kościoła w Efezie: „Uważajcie na samych siebie i na całe stado, w którym Duch
Święty ustanowił was biskupami (episkopoi), abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył własną krwią” (Dz 20,28;
por. także 1 P 5, 1-4). Czujność implikuje skrupulatne zwracanie uwagi na prawdę
Ewangelii, wbrew przewrotnym doktrynom (Dz 20,29-31), ale także absolutną
bezinteresowność i ufną szczodrość (Dz 20,32-35). Echo tego wezwania znajdujemy
w 1 P 5,1-4. Wiele innych cennych wskazań zostaje udzielonych przez Pawła
Tymoteuszowi (1 Tm 3,1-7; 4,6-16; 5,1-3.17-22; 6,11-16.20; 2 Tm 1,6-8.14;
2,1-7.14-16.22-26; 3,14–4,15) i Tytusowi (Tt 1,5-9; 3,8-11), aby wypełniali swój
mandat pasterski zgodnie z duchem Chrystusa. Pełne miłości sprawowanie władzy
przez przywódców wspólnot chrześcijańskich może stać się wzorem dla osób
sprawujących władzę w społeczeństwie obywatelskim, biorąc pod uwagę skutki
pokoju, współpracy i promocji dobra, które wynikają z posługi wykonywanej
zgodnie z nakazami Ewangelii.
234. (iv) Ostatnia grupa odnosi się do rzeczywistości obywatelskiej
i politycznej, do której oczywiście włączeni są chrześcijanie i wobec której
podlegają szczególnej formie posłuszeństwa. Apostołowie nie mają możliwości
udzielania rad władzom publicznym, zamiast tego mogą zwracać się do chrześcijan
jako obywateli. Najbardziej szczegółowe wskazania znajdujemy w Rz 13,1-7, gdzie Paweł wykłada
swoją wysoce pozytywną koncepcję władzy obywatelskiej, domagającej się, aby
„każdy był poddany władzom” (Rz 13,1). Niektóre jego stwierdzenia mogą wydawać
się zbyt jednostronne, jak wówczas, gdy mówi: „Nie ma bowiem władzy (exousia), która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez
Boga.Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi (diatagē) Bożemu” (Rz 13,1-2). Nawet Jezus rzekł Piłatowi: „Nie miałbyś żadnej władzy
nade Mną (exousia), gdyby ci jej nie dano z góry” (J 19,11). Pozostaje jednak kwestia
tyranicznego sprawowania władzy, posłuszeństwo której mogłoby wyrażać niechlubny
współudział w złu (Ap 13,3-4.8.12-17), podczas gdy – przeciwnie –
„nieposłuszeństwo obywatelskie” stanowiłoby obowiązek obywatela miłującego
prawdę i sprawiedliwość. Następnie Paweł ze swoich ogólnych przesłanek
wyprowadza zasady postępowania w sferze publicznej: „Należy więc jej się poddać
nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie.Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli
Boga pełnią swój urząd.Oddajcie każdemu to, co się mu należy: komu podatek – podatek, komu cło – cło,
komu uległość – uległość, komu cześć – cześć” (Rz 13,5-7). Także Jezus
powiedział: „Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co
należy do Boga” (Mk 12,17) i poprosił Piotra, aby zapłacił podatek świątynny (Mt
17,24-27). Motywacje podane przez Nauczyciela nie pokrywają się idealnie
z motywacjami Apostoła Narodów, ale kierunek działania jest ten sam. Objawia się
on w uznaniu wartości, jaką służba publiczna wnosi w życie wspólnoty
i jednostek, pod warunkiem, że wykonuje swoje zadanie zgodnie z regułami
sprawiedliwości i pozostaje w granicach, które są dla niej odpowiednie, bez
pogwałcenia tego, co jest właściwe Bogu.
Oprócz posłusznego poddania (Tt 3,1-2), Paweł prosi również, jako o coś miłego
Bogu, aby modlić się za tych, którzy sprawują władzę, aby chrześcijanie „mogli
prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością” (1 Tm 2,1-3).
Ze swej strony Piotr powtarza nakaz Pawłowy, by podporządkować się władzy
ludzkiej (1 P 2,13-14.17) i wprowadza jeszcze jeden cel apologetyczny tegoż
posłusznego postępowania: „Taka bowiem jest wola Boża, abyście przez dobre
uczynki zmusili do milczenia niewiedzę ludzi głupich.Jak ludzie wolni postępujcie, wszakże nie jak ci, dla których wolność jest
usprawiedliwieniem zła, ale jak niewolnicy Boga” (1 P 2,15-16). Jak widać,
wolność, właściwa dla obywatela, podporządkowana jest służbie Bogu i pełnieniu
dobra.
235. Pod koniec tego obszernego passusu dotyczącego relacji asymetrycznych
w rodzinie i społeczeństwie możemy powiedzieć, że pomimo różnorodności sytuacji
od podporządkowanego (syn, sługa, wierny lub obywatel) wymaga się podobnej
postawy posłuszeństwa. Wydaje się, że cnota posłuszeństwa nie cieszy się
w naszych czasach wielką popularnością, choć wyraża wymiar miłości służebnej,
wpisującej się w najbardziej autentyczną tradycję ewangeliczną, która
w Chrystusie znajduje swą wzorcową formę do naśladowania (Mk 14,36; J 4,34;
5,30; 6,38; 8,29; 14,31; Flp 2,8; Hbr 5,8).
Od tych, którzy posiadają władzę w rodzinie lub społeczeństwie, oczekuje się
czegoś podobnego (Ef 6,9), w tym sensie, że sprawowanie władzy zawsze musi być
rozumiane jako „służba”, jako posłuszne podporządkowanie się nie tylko woli Boga
Ojca, ale także brata, przed którym klęka się, aby umyć mu nogi (J 13,13-17).
3. Miłość braterska
236. Bez względu na to, czy mówimy o rodzinie w sensie więzów krwi, czy też
o wspólnocie lub narodzie, „braterstwo” stanowi konstytutywny wymiar
autentycznego życia w społeczeństwie. Nie jest jednakże spontanicznym
dostrzeganie brata w drugim, podobnie jak nie jest łatwym uznanie, że wolność
każdego musi uwzględniać tożsamość i prawa innych. Jednakże tylko braterstwo
umożliwia dostęp do wolności i równości respektujących osobę ludzką. Jeśli te
ostatnie mogą być ustanawiane i regulowane prawami, nie dotyczy to braterstwa,
które dla osiągnięcia pełni swej wartości wymaga osobistego wyboru, będącego
owocem wewnętrznego przekonania (co więcej, darem Boga). To właśnie możemy
stwierdzić, czytając Pismo Święte, gdzie pomimo propagowanych ideałów
opowiadania o harmonii między braćmi są rzadkie. Rozpocznijmy od trzech historii
opowiedzianych w Księdze Rodzaju.
(1) Kain i Abel (Rdz 4,1-16)
237. Od pierwszej historii synów Adama i Ewy widzimy rysujący się konflikt
między braćmi. Nie wynika on jednak z wrodzonej predyspozycji do zła ze strony
jednego z dwóch podmiotów (jak natomiast interpretuje to 1 J 3,12).
Różnica między braćmi. Podczas gdy narodziny Kaina, pierworodnego, są wychwalane przez matkę jako
wydarzenie o niemal boskich cechach („otrzymałam mężczyznę od Pana”: Rdz 4,1),
o drugim synu narrator mówi po prostu: „a potem urodziła jeszcze Abla, jego
brata” (Rdz 4,2). Samo imię młodszego syna sugeruje w języku hebrajskim ideę
oddechu, czegoś ulotnego, tak jakby osoba ta była po prostu kolejnym, drugim,
bratem pierwszego. Chronologiczną sukcesję między braćmi należy zawsze uważać za
bardzo znaczącą. Wychodząc od niej, określa się priorytet, wyższość
i przywileje, które kontrastują z zakładaną równością dzieci tych samych
rodziców. Innymi słowy, bracia nigdy nie są równi. Do tej pierwszej
(chronologicznej) asymetrii dołącza zamieszkanie i zawód, ponieważ Kain w sposób
naturalny staje się właścicielem żyznych ziem, podczas gdy Abel będzie musiał
przyjąć stan pasterski, prowadząc uciążliwe koczownicze życie. Odpowiadające im
praktyki religijne korespondują ze statusem rolników i pasterzy. Także w tym
przypadku z tekstu Księgi Rodzaju nie wynika, aby ofiara Kaina była gorsza niż
ofiara Abla (jak stwierdza to Hbr 11,4): oba ryty zostaną w pełni uznane
w kulcie żydowskim. Jednak „Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę;na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć” (Rdz 4,4-5). Objawienie
biblijne regularnie będzie powracać do tego intrygującego motywu literackiego,
stwierdzając, że Bóg działa w zaskakujący sposób, wyświadczając dobro komu
zechce, nie biorąc pod uwagę rzekomych praw lub zasług różnych bohaterów
historii. W wielu przypadkach można zauważyć upodobanie Pana do najmłodszych
(Pwt 7,7), pokornych i pokrzywdzonych (Łk 1,51-53), ponieważ ci podporządkowani
pozwalają Bogu wyrazić lepiej swą hojną współczującą miłość. Jednakowoż
wybranie, skutkujące zdecydowaną różnicą między osobami, stanowi tajemnicę Bożej
wolności (Ps 78,67-68; 87,2; Ml 1,2-3), którą człowiek winien przyjąć z czcią
i zaufaniem.
Zazdrość. Tekst Księgi Rodzaju nie mówi nam, jak dwaj bracia rozpoznali „upodobanie”
albo jego brak u Pana. Możliwe że ze względu na różnice w powodzeniu, być może
z uwagi na jakieś inne wydarzenia, które wywołały u Kaina rozczarowanie i smutek
(Rdz 4,5). Ci, którzy czują się mniej faworyzowani, spontanicznie domagają się
tej samej sprawiedliwości, jedynej zdatnej do tego, aby zadowolić wszystkich.
Jeśli chodzi o uczucie zazdrości, wewnętrznie uzasadnione, uaktywnia się ono,
aby przywrócić równość podmiotów. Zazdrość o dobro udzielone drugiemu stanowi
zagrożenie przeciwko braterstwu. Oddając głos samemu Bogu, tekst biblijny
uwypukla jej niebezpieczeństwo porównane do zwierzęcia czającego się u drzwi,
które, choć groźne, można jednak „oswoić” (Rdz 4,7). Głos Boga jest głosem
sumienia, wzywającym do rozeznania, odpowiedzialności i prawdy. Jest to słowo
skierowane do ludzkiego serca, aby pokonując pokusę, potrafiło ono „postępować
dobrze”.
Przemoc. Przemoc wypływa z serca (Mk 7,21-22). Kain przemawia do swojego brata, o ile
wiemy z biblijnego, eliptycznego tekstu, umawiając spotkanie się z nim na polu
i tam, bez świadków, brat zabija brata (Rdz 4,8). Zbrodnia bratobójstwa obejmuje
nie tylko przemoc, ale także przybiera maskę oszustwa, podstępu i kłamstwa.
Pozostając przy narracji Księgi Rodzaju, wydaje się, że tego przestępstwa nie
wykryli ani rodzice, ani inni (wspomniani przez Kaina w Rdz 4,14, jako
potencjalni sprawcy odwetu). Bóg jednak daje odczuć swą obecność, zadając
pytanie: „Gdzie jest brat twój, Abel?” (Rdz 4,9a), dla uświadomienia mordercy
nieobecności tego, który został mu powierzony jako dobro, którego miał strzec.
Kain odrzuca wszelką odpowiedzialność, udzielając dobrze znanej odpowiedzi: „Nie
wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?” (Rdz 4,9b). Próba zaprzeczenia faktom
okazuje się być absurdalną wobec Tego, który jest w stanie usłyszeć niemy krzyk
krwi wznoszącej się z ziemi do Stwórcy (Rdz 4,10). Kolejnym pytaniem: „Cóżeś
uczynił?” (Rdz 4,10) Pan chce wzbudzić w winnym świadomość powagi jego
przestępstwa, wskazując natychmiast konsekwencje popełnionego zła. Przekleństwo
ziemi, uczynionej bezproduktywną, zmusi mordercę do prowadzenia życia „tułacza
i zbiega” (Rdz 4,11-12), zagrożonego zemstą ze strony każdego, kto go spotka
(Rdz 4,14). Z Kaina rodzi się Lamek, z przemocy rodzi się przemoc,
w przerażającym crescendo gróźb i porachunków, które paradoksalnie chciałyby bronić życia (Rdz 4,23-25).
(2) Ezaw i Jakub (Rdz 25,19-34; 27,1–28,9; 32,4-22; 33,1-17)
238. W podobnej, ale bardziej złożonej fabule literackiej, opowiada się
o rywalizacji między dwoma innymi braćmi, Ezawem i Jakubem, bliźniakami
walczącymi ze sobą już w łonie matki (Rdz 25,22), o młodszym próbującym złapać
za piętę starszego, aby go wyprzedzić. To symbol wrodzonego pragnienia każdego
człowieka, który chce przewodzić, osłabiając pozycję drugiego.
Wiele różnic między dwoma braćmi zostaje wymienionych przez narratora już na
początku: Ezaw jest „rudy” i owłosiony (Rdz 25,25), oddaje się polowaniu jako
człowiek żyjący „w polu”, zaś Jakub jest „człowiekiem spokojnym”, który prowadzi
bezpieczne życie (Rdz 25,27). Ojciec preferował starszego, matka młodszego (Rdz
25,28). Ten pierwszy nie wydaje się czerpać zbytnich korzyści ze swojego
zajęcia, ponieważ widzimy go głodnego, proszącego brata o talerz zupy (Rdz
25,29-30), szybko rezygnującego ze swego prawa pierworództwa (Rdz 25,31-34).
Wszystkie te różnice nie usprawiedliwiają rywalizacji, której matrycę stanowi
zazdrość. Po raz kolejny jest ona sekretną siłą napędową nieuczciwych działań,
sprawiających, że drugi brat zajmuje miejsce pierwszego, zastępując go i kradnąc
podstępem to, co było zarezerwowano dla niego (Rdz 27,1-29). Stąd jako naturalna
konsekwencja wypływa pragnienie zemsty brata, który został oszukany
i w rezultacie, jak stwierdza jego ojciec (Rdz 27, 39-40), zostanie skazany na
przyszłość o ograniczonych zasobach i w upokarzającym podporządkowaniu. Groźny
gniew Ezawa zmusi dwóch synów Izaaka do rozdzielenia się (Rdz 27,42-45), co jest
oznaką klęski ich braterstwa.
Cała historia pociągnie za sobą długie wygnanie Jakuba, przez dwadzieścia lat
ciężko pracującego dla swojego teścia (Rdz 31,28-41). Jednak w drodze powrotnej,
pomimo groźby Ezawa, który przybywa na spotkanie z bratem z czterystoma ludźmi
(Rdz 33,1), historia kończy się pozytywnie. Dzieje się tak, ponieważ ten, który
został skrzywdzony nieoczekiwanie okazuje gesty wzruszającej czułości:
„pośpieszył mu na spotkanie i objąwszy go za szyję, ucałował go; i rozpłakali
się obaj” (Rdz 33,4). Ezaw nie chce odszkodowania, gdyż w przeciwieństwie do
swojego brata jest zadowolony z tego, co ma (Rdz 33,9). Przyjmuje jednak dar,
który Jakub upiera się, aby mu ofiarować na znak pokoju i odnowionej komunii
(Rdz 33,12). Obaj rozdzielają się następnie (Rdz 33,12-17), być może dlatego, że
Jakub nie czuje się w pełni bezpieczny i prawdopodobnie wątpi w szczerość swego
brata. To niedoskonała, jak wszystkie ludzkie sprawy, zapowiedź rozpoczynającego
się pojednania, które pieczętuje obecność obu braci w czasie pogrzebu ich ojca
Izaaka (Rdz 35,29).
(3) Józef i jego bracia (Rdz 37; 39–48)
239. Trzecia historia Księgi Rodzaju jest bardzo dobrze znana. Opowiada
o braciach jednoczących się przeciw najmłodszemu, o nieszczęściach i powodzeniu
niewolnika sprzedanego do obcego kraju, a wreszcie o odnalezieniu się wszystkich
w przebaczeniu udzielonym przez ofiarę. Mądrościowy ton całej historii prowadzi
czytelnika do dostrzeżenia w niej wzorcowej ścieżki braterskiego pojednania.
Synowie Jakuba zrodzili się z różnych matek (żon i konkubin), często między sobą
skonfliktowanych (Rdz 30,1-24). Rywalizacja jest następnie odwzorowywana na
poziomie dzieci, także z powodu ojca, który kochał Józefa bardziej niż
wszystkich innych synów (Rdz 37,3), ponieważ urodził mu się na starość
z Racheli, jego ukochanej żony (por. Rdz 29,30). Dar szczególnej szaty
sprezentowanej przez Jakuba dla jego ukochanego syna, właśnie dlatego, że wyraża
preferencję, wzbudza zazdrość braci (Rdz 37,4), podsycaną przez fakt, że Józef
wygłasza mowy na temat swojej wyższości, oparte na jego snach (Rdz 37,5-11).
Zazdrość przekształca się w nienawiść (Rdz 37,4.8), nienawiść zaś prowadzi do
przemocy. Sprzyjająca okazja nadarza się, gdy nie ma świadków, a bracia mogą
pozbyć się brata. Pierwotny plan zabicia go (Rdz 37.18-20) został zamieniony na
decyzję o sprzedaniu go, aby w ten sposób coś zarobić (Rdz 37,26-27). Szata,
będąca powodem zazdrości, zostaje przyniesiona ojcu rozdarta i poplamiona krwią
jako fałszywy dowód nieszczęścia (Rdz 37,31-33). W rzeczywistości jest to
wyraźny znak definitywnego zerwania braterstwa. Nie dający się ukoić ból ojca
(Rdz 37,34-35) nie wystarcza, aby wydobyć prawdę i dotknąć serc winnych.
Historia Józefa w Egipcie jest bardzo złożona. Krótko rzecz ujmując, ilustruje
cudowną przypowieść o tym, który będąc ofiarą niesprawiedliwości, dzięki
mądrości udzielonej mu przez Boga (Rdz 41,39) zdołał zdobyć pozycję niższą tylko
od faraona (Rdz 41,40-44). Jego osobistym triumfem nie jest jednak zakończenie
historii, czekającej na sprzyjającą okazję do ponownego zbliżenia się braci do
siebie. Następuje ono wiele lat później, gdy głód w ziemi Kanaan zmusza synów
Jakuba, aby przybyli do kraju nad Nilem dla zakupu zboża. Józef, nie zostając
rozpoznanym, widzi przed sobą braci i zamiast planować zemstę, wykorzystuje
swoją władzę i różne zabiegi, aby wzbudzić w sercach tych, którzy go sprzedali,
uczucie współczującej miłości wobec Benjamina, swego małoletniego brata, a także
wobec ojca (Rdz 44,20-34). Mimo braku wyraźnego wyznania winy, jako wyrazu
skruchy za zbrodnię popełnioną przeciwko niemu, Józef pozwala, by jego czułość
wybuchła płaczem (Rdz 45.1-2.14) i zapomina o swoich dawnych cierpieniach,
pochłoniętych przez radość odnalezienia bracia. Wraz z nimi odczytuje całą
historię jako godny podziwu zbawczy plan Boga: „On zaś rzekł do nich:
«Przybliżcie się do mnie!» A gdy oni się przybliżyli, powtórzył: «Ja jestem
Józef, brat wasz, to ja jestem tym, którego sprzedaliście do Egiptu.Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali. Bo dla
waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami. (…) Zatem nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg” (Rdz 45.4-8).
To tajemnicze działanie Boga na rzecz przywrócenia braterstwa okazuje się
kluczem do odczytania wszystkich historii braci. Chrześcijanie zobaczą
w opowiadaniu Józefa zapowiedź objawienia Chrystusa, brata skazanego na śmierć
przez zazdrość, a który stawszy się Panem, powraca, aby pojednać grzeszników
z sobą i Ojcem, łącząc ich w jedną rodzinę.
Historia ludów
240. Problemy związane z dynamiką relacji, przedstawione w Księdze Rodzaju
wewnątrz braterskiej wspólnoty krwi, w dalszym ciągu narracji biblijnej zostają
odtworzone na poziomie klanów, grup etnicznych i narodów. Powszechne braterstwo
jest wpisane we wspólne pochodzenie, ponieważ wszyscy ludzie pochodzą od Adama
i Noego. Jednakże braterstwo to nie jest odpowiednio uznawane,
a w rzeczywistości stale obrażane z powodu manifestowania się wielu
partykularyzmów oraz różnic społecznych, które dostarczają pretekstu dla
arogancji zamieszkującej ludzkie serce. Tożsamość jednej grupy często wyraża się
i utrwala w polemicznej opozycji wobec drugiej grupy. Historia od samego zarania
będzie zatem naznaczona rywalizacją i wojną; ludzie będą musieli za każdym razem
wydostawać się z gruzów, próbując łączyć pęknięcia i na nowo nakreślić kontury
pokoju i solidarności. Pismo Święte zaświadcza o historycznym procesie, który
wychodzi od aspektu konfrontacyjnego, z towarzyszącymi mu przejawami wielkiego
cierpienia, i wytycza idealną ścieżkę, na którą składają się wzorcowe propozycje
i zachowania, prawa i instytucje. Dają one nadzieję wierzącym, głównie dlatego,
że każda ludzka historia jest tu podporządkowana Bożemu działaniu w perspektywie
wiecznego przymierza między Panem a ludzkością.
Pełna przemocy rywalizacja to nieustanne zjawisko, które wszyscy mają przed
oczami. Przeraża, a nawet prowadzi do wątpliwości co do Boga, Jego władzy nad
historią i Jego współczucia wobec ofiar (Ps 73,1-14; 94,3-7; Hi 24; Lm 2,20-21):
„Jak długo, Panie, mam wzywać pomocy –
a Ty nie wysłuchujesz?
Wołam do Ciebie: Na pomoc! –
a Ty nie wysłuchujesz.
Dlaczego ukazujesz mi niegodziwość
i przyglądasz się nieszczęściu?
Oto ucisk i przemoc przede mną,
powstają spory, wybuchają waśnie.
Tak więc straciło Prawo moc swoją,
sprawiedliwego sądu już nie ma;
bezbożny bowiem gnębi uczciwego,
dlatego wyrok sądowy ulega wypaczeniu” (Ha 1,2-4).
Jakie jest lekarstwo na to wszystko? Zgodnie z przekazem biblijnym na horyzoncie
rysują się dwie drogi: droga właściwa temu światu i droga Boża.
Imperializm a Królestwo Boże
241. Biblia opisuje historię świata jako nieprzerwane pojawianie się dominujących
mocarstw, które ze względu na swoją organizację polityczną, a przede wszystkim
możliwości technologiczne i militarne, narzucają narodom swoją hegemonię
i despotyzm, jednocześnie deklarując, że przynoszą pokój i postęp. Dyskretnie
sugeruje to już krótkie opowiadanie o powstaniu Babel (Rdz 11,1-9), miasta-państwa, które odpowiadać będzie za koniec królestwa
Judy, a którym oficjalnie kończy się cykl narracyjny historiografii Izraela (2
Krl 25; 2 Krn 36). Legendarny charakter Rdz 11 jest dość oczywisty. Nie
przeszkadza nam to jednak dostrzec tu zawoalowanego opisu, tłumaczacego, w jaki
sposób, z jakimi intencjami i konsekwencjami rodzą się imperia.
Początek narracji wprowadza motyw „jednorodności”: „Mieszkańcy całej ziemi mieli
jedną mowę, czyli jednakowe słowa” (Rdz 11,1). Można to interpretować jako
rodzaj prawdy historycznej, wnioskowanej z faktu, że wszyscy mieszkańcy ziemi
wywodzili się od synów Noego, którzy – jak zakłada się – mówili tym samym
językiem. Niemniej w poprzednim rozdziale stwierdza się, że po potopie ludy
rozproszyły się po całej ziemi (Rdz 10,32), a każdy z nich miał, oprócz własnego
terytorium, także swój własny język (Rdz 10,5.20.31). Bardziej odpowiednim
będzie zatem rozumienie początkowego stwierdzenia naszego opowiadania jako
pierwszego momentu imperialistycznego projektu, który polega na promowaniu
i narzucaniu jednego systemu językowego jako podstawy porozumienia, jako
podstawy do budowania wspólnoty pozbawionej różnic.
Następnie zapowiada się migrację i osiedlenie na równinie (Rdz 11,2), symbol
podboju terytorialnego, która dzięki sprzyjającym zasobom pozwala na realizację
struktury obywatelskiej, utopijnie pojmowanej jako jedyna i uniwersalna.
Technika, wyrażona w produkcji cegieł, służy projektowi wzniesienia „miasta”
(struktury w porządku politycznym, jednoczącej wszystkich obywateli pod tą samą
egidą, poddając ich identycznemu prawu, wspólnej gospodarce i tym samym
usługom), z „wieżą, której wierzchołek będzie sięgał nieba” (jako najwyższy
element obrony nie tylko ziemskiej, ale także religijnej, jeśli dostrzegamy tu
aluzję do mezopotamskich zigguratów) (Rdz 11.3-4a).
Cel projektu jest przedstawiony jako wysoce godny pożądania, ponieważ z jednej
strony pozwala „zdobyć sobie imię” (czyli stać się sławnymi, z nieprzemijającą
sławą), a z drugiej strony „nie rozproszyć się po całej ziemi” (gdyż
zjednoczenie oznacza siłę, a wewnętrzna spójność gwarantuje bezpieczeństwo) (Rdz
11,4b).
Na sposób aluzyjny narrator biblijny uwypukla zatem (problematyczne) elementy,
które wystepują w różnych imperiach, z którymi Izrael mierzył się w swojej
tysiącletniej historii (od Egiptu po Asyrię i Babilon, od Ptolemeuszy po
Rzymian), znosząc groźbę unicestwienia z powodu swej niemożliwej do
zasymilowania odrębności. Opowiadanie z Rdz 11 wprowadza w tym miejscu Bożą
ocenę projektu ludzkiego i jego częściowej realizacji. Słyszymy, jak Pan
stwierdza, że „są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę”, co zamiast być
„dobrą rzeczą”, zostaje uznane za szkodliwe. Dlatego też Bóg interweniuje, aby
rozbić planowaną konstrukcję od wewnątrz, poprzez „pomieszanie” języków,
uniemożliwiając plan, który ułożyli sobie ludzie (Rdz 11,5-7). Podzielone samo
w sobie królestwo w popada w ruinę (Dn 2,41-43; por. Mk 3,23). „Rozproszenie”
dokonane przez Pana jest potępieniem imperialistycznego snu, a jednocześnie
zaczątkiem nowego i odmiennego sposobu jednoczenia społeczeństwa ludzkiego,
który według Nowego Testamentu urzeczywistnia się w dniu Pięćdziesiątnicy. Wtedy
wszystkie narody, każdy posługujący się własnym językiem i dialektem, zostają
zgromadzone dzięki wspólnemu słuchaniu słowa prorockiego, wspartego przez
wylanie Ducha Świętego (Dz 2,1-11). Królestwo Boże, wspólnota braci, jest
budowane na przeciwstawny sposób wobec modelu totalitarnego. Pisma
apokaliptyczne, które przedstawiają całościową lekturę historii ludzkości, będą
opisywać, także poprzez obrazy zaczerpnięte ze świata zwierząt, monstrualne
powstawanie imperiów (Dn 7-8; Ap 13). Dla pocieszenia wierzących wskażą również
ich koniec (Ap 14,8; 18,2-3; 19,11-21), z pokornym, lecz potężnym objawieniem
wiecznego Królestwa (Dn 2,44-45), „miasta świętego”, w którym w miłości jednoczy
się cała ludzkość z każdego narodu, plemienia, ludu i języka, jako cudowne
dzieło Boże (Ap 7,9-10; 21,1-4).
Izrael, lud braci
242. Stary Testament stanowi spisane świadectwo historii szczególnego ludu,
którego specyfika polega na jego przymierzu z Panem całej ziemi (Wj 19,5-6).
Jeśli Izrael – przedstawiając się jako potomstwo Abrahama, Izaaka i Jakuba –
wyraża swoją jedność, wychodząc od zasady „cielesnej”, to reprezentuje ona
jedynie znak jego głębokiej tożsamości, a wynikającej ze zgodnego słuchania
jedynego prawdziwego Boga. Tylko będąc posłusznym słowu Pańskiemu, Izrael będzie
innym od pozostałych ludów (Pwt 4,32-40),
a jego historia stanie się zaczątkiem błogosławieństwa dla ludzkości. Tylko
dzięki osobistej uległości wobec Tory każdy Izraelita przyczyni się do tego, że
będzie ziarnem nadziei dla świata.
Izrael jest bowiem narodem jak każdy inny, na który składają się osoby o różnych
aspiracjach, złożonym z wielu plemion i rodzin, często obdarzonych wyjątkowymi
tradycjami i uprzywilejowanymi rolami w kontekście narodowym. Jego dzieje
pokażą, że siły indywidualistyczne i partykularne interesy zagrażają jedności
narodu.
Kilka przykładów, zaczerpniętych ze złożonej historii trwającej wiele stuleci,
wystarczy dla zilustrowania tego faktu.
Plemię Beniamina odmówiło wydania winnych z miasta Gibea (Sdz 20,13) i walczyło
przeciwko koalicji pozostałych plemion Izraela (Sdz 20,14-48). Jego porażka
i podjęty przeciw niemu ostracyzm prowadziły do ryzyka wymazania na zawsze
pewnej części składowej ludu Bożego (Sdz 21,3).
Z powodu złych rządów Roboama, syna Salomona, który odrzucił radę starszych, by
„stać się sługą” swego ludu (1 Krl 12,7), ukonstytuowały się w królestwie
Izraela plemiona Północy, oddzielone od królestwa Judy (1 Krl 12,19). Rozłam był
trwały, z epizodami głębokiej wrogości, jak podczas wojny syro-efraimskiej,
która zagroziła trwałości dynastii Dawidowej w Jerozolimie (2 Krl 16,5-9; Iz
7,1-9). Nieprzyjaźń między Samarytanami a Żydami utrzyma się do czasów Jezusa
(Łk 9,52-53; J 4,9). Potrzeba będzie niezwykłej interwencji Bożej, ogłoszonej
przez proroka (Ez 37,15-27), aby zjednoczyć dwa berła w jednej lasce Dawidowego
pasterza.
Podkreśliliśmy już, jak trudne jest braterstwo nawet między dziećmi tego samego
ojca w kontekście więzów krwi. To oczywiste, że jeszcze trudniej jest złączyć
w jedno jednostki i grupy, oddalone od siebie ze względu na przodków, interesy
i warunki życia. W tym miejscu rysuje się rola Prawa, które w oparciu o swoje
reguły i wskazówki mądrościowe ma promować jedność poprzez poszanowanie
różnorodności poszczególnych członków, wspieranie praw obowiązujących wszystkich
i sprzyjanie solidarności wobec osób opuszczonych, nawet jeśli na to nie
zasługują. W rzeczywistości Tora nakazuje „sprawiedliwość”, która nie ogranicza
się do zwykłego poszanowania prawa bliźniego, ale wymaga pełnego promowania
życia innych. Zakorzenione w doświadczeniu miłości Pana wobec ojców (Pwt
7,8;10,15.18), podsycane pamięcią o Bożej pomocy, gdy Izrael był zagrożony (Pwt
6,21-24), Prawo przyjmuje formę legalnych nakazów, niemniej zwraca się do serca
Izraelity (Pwt 6,6; 30,14), domagając się zasadniczo miłowania Boga (Pwt 6,5)
i bliźniego (Kpł 19,18).
Lud solidarny
243. Każda osoba, według Prawa, ma takie same podstawowe prawa jak wszystkie
inne osoby. W konsekwencji każdy człowiek jest powołany do uznania tychże praw
u innych. Ta uniwersalistyczna myśl znajduje wyraz już w przykazaniu danym przez
Boga potomkom Noego po potopie (Rdz 9,6), aby nie przelewać ludzkiej krwi (’ādām): szacunek dla życia to w konkretnym wymiarze znak bezwzględnej wartości
człowieka, który został stworzony na obraz Boga.
Dekalog, synteza przepisów religijnych i etycznych nadanych Izraelowi, wymienia
obowiązki względem drugiego, odwołując się do kategorii „bliźniego” (rēă‘) (Wj 20,16-17; Pwt 5,20-21), to znaczy „sąsiada”, który mieszka w tej samej
przestrzeni (Wj 22,6.9.13). Uwypukla to konkretność związku. Przywołany powyżej
hebrajski termin ma także odcień „towarzysza” (Pwt 19,5; 1 Krl 20,35; Za 3,8),
a nawet „przyjaciela” (Wj 33,11; Pwt 13,7; Ps 35,14) czy kochanka (Jr 3,1; Oz
3,1). Zachęca nas to do uznania drugiego nie za kogokolwiek lub obcego, ale
raczej za towarzysza, którego obecność niesie korzystne konsekwencje. Z tego
powodu Prawo nakazuje nie tylko chłodny szacunek, lecz wymaga: „będziesz miłował
bliźniego jak siebie samego” (Kpł 19,18).
Pojęcie „bliźniego” ma nieokreślone rozszerzenie, ponieważ stosuje się do
każdego, kogo się spotyka, niezależnie od specyficznych kwalifikacji etnicznych,
wyznaniowych bądź kulturowych. Podobną uwagę, choć na bardziej ograniczonym
polu, należy też uczynić w przypadku kategorii „ubogiego” (‘ānî, ’ebyôn,
dal). Tak określa się osobę wymagającą specjalnej troski i uwagi. Zgodnie
z tradycją biblijną ubóstwo jest niemal naturalnie związane ze statusem „wdowy”
i „sieroty” (pozbawionych źródła dochodu z pracy). Jest jednak również uznawane
za normalny stan kapłana „lewity” (który nie ma ziemi w Izraelu), a także
„obcego” lub „przybysza” (gēr), również bez własności rolnej, a zatem zmuszonego do pracy tymczasowej jako
pracownik fizyczny wynajęty na dniówkę czy jako służba domowa. Pan „wymierza
sprawiedliwość sierotom i wdowom, miłuje cudzoziemca, udzielając mu chleba
i odzienia” (Pwt 10,18), dlatego Izraelita jest wezwany do naśladowania Go: „Wy
także miłujcie przybysza, bo sami byliście przybyszami w ziemi egipskiej” (Pwt
10,19). Podobnie osoby niepełnosprawne, jak niewidomy i niesłyszący, powinny być
szanowane i wspierane poza wszelkim stosunkiem prawnym. Można zatem zrozumieć,
czemu Eliasz pomógł biednej wdowie z Sarepty w ziemi fenickiej (1 Krl 17,7-16)
i dlaczego Elizeusz uzdrowił trędowatego poganina (2 Krl 5,1-19). Jezus czynił
to samo, bez dyskryminowania kogokolwiek. Tora podkreśla obowiązek unikania
wszelkiego wyzysku wobec biednych lub potrzebujących:
„Nie będziesz niesprawiedliwie gnębił najemnika ubogiego i nędznego, czy to
będzie brat twój, czy przybysz, o ile jest w twoim kraju, w twoich bramach.Tego samego dnia oddasz mu zapłatę, nie pozwolisz zajść nad nią słońcu, gdyż
jest on biedny i całym sercem jej pragnie; by nie wzywał Pana przeciw tobie,
a to by cię obciążyło grzechem” (Pwt 24,14-15). „Nie będziesz łamał prawa
przybysza i sieroty ani nie weźmiesz w zastaw odzieży od wdowy.Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w Egipcie i wybawił cię stamtąd Pan, Bóg twój;
dlatego nakazuję ci zachować to prawo” (Pwt 24,17-18; por. także Pwt 27,19).
244. Prawo nie tylko surowo zabrania nadużyć i jakiejkolwiek formy
niesprawiedliwości, ale także wzywa do podejmowania niezliczonych inicjatyw
pozostawionych szczodrości Izraelitów, ukierunkowanych na hojną pomoc biednym.
W związku z tym zachęca się do pozostawienia części zbiorów na polu, żeby ubodzy
mogli przyjść się pożywić, bez konieczności żebrania (Kpł 19,9-10; 23,22; Pwt
24,19-22). Przykazuje się, by ten, kto obchodzi święto, podzielił się posiłkiem
z tym, który nie ma zasobów (Pwt 16,11.14; por. Ne 8,10-12). Wzywa się do
wyjścia naprzeciw temu, kto jest pozbawiony dóbr poprzez ofiarę z pierwszych
plonów (Pwt 26.11), poprzez roczną i trzyletnią dziesięcinę (Kpł 27,30-33; Pwt
14,22-29; 26,12-15). Nakazuje się ponadto udzielać pożyczek potrzebującym bez
pobierania odsetek (Wj 22,24; Kpł 25,35-38; Pwt 23,20), akceptując również
ryzyko braku rekompensaty (Pwt 15,7-11), aby przyczynić się do zmniejszenia
ubóstwa (Pwt 15,4), dając biednym szansę godnego rozpoczęcia działalności
gospodarczej.
W tych ostatnich przepisach Powtórzonego Prawa pojawia się, równolegle bądź
w powiązaniu, jeszcze inne pojęcie, a mianowicie „brata” (’āh.). Termin ten określa w Prawie współobywatela i współwyznawcę, a zatem nie
krewnego. Więź „braterstwa” stanowi czynnik, który zobowiązuje do tym większej
solidarności. W istocie, w stosunku do „cudzoziemca” (nokrî), czyli kupca lub urzędnika przejeżdżającego przez Izrael, te same zasady nie
mają w niektórych punktach zastosowania (por. Pwt 14,21; 23,21) – nie dlatego,
że nie należy ich szanować, ale ponieważ nie jest on uważany za ubogiego,
którego należy chronić. Księga Powtórzonego Prawa często zachęca do zwrócenia
uwagi na „twojego brata” (Pwt 15,3.7.9.11.12; 17,15; 22,1; i in.), podkreślając
odpowiedzialność wierzącego i wzywając do hojności niezależnej od uczuć
sympatii, wdzięczności czy własnego interesu.
Związek z bliźnim w praktyce może być jednak bardzo trudny z powodu doznanych
krzywd, szkód, zniewag, obrażeń cielesnych lub innych obraźliwych działań.
Z tego powodu Prawo reguluje procedury kompensacyjne, które przyczyniają się do
zakończenia ewentualnych sporów, tworząc warunki dla harmonii społecznej. Między
rodzeństwem mogą utrzymywać się sytuacje wrogości. Niemniej, nawet będąc
„wrogiem” (’ôyēb), drugi zawsze pozostaje „bratem”, zawsze pozostaje „bliźnim”, którego powinno
się otoczyć miłością. Wynika to z dwóch przepisów Tory, które należy
interpretować jako wymowne wskazówki i stosować analogicznie w różnych
okolicznościach życia.
245. Pierwszy przepis dotyczy pomocy, jakiej trzeba udzielić osobie,
znajdującej się w trudnym położeniu. Obraz, o znaczeniu symbolicznym,
przedstawia rolnika, któremu zaginęła sztuka bydła lub przeciążył swoje juczne
zwierzę, ryzykując w ten sposób utratę ładunku i samego zwierzęcia. Kodeks
deuteronomiczny określa osobę znajdującą się w trudnej sytuacji jako „twojego
brata” (Pwt 22,1-4) i wielokrotnie prosi, aby nie udawać, że się go nie
dostrzegło. Ta sama reguła znajduje się już w Kodeksie przymierza, dookreślając
jednak, że osoba, której należy pomóc, jest „twoim wrogiem”:
„Jeśli spotkasz wołu twego wroga albo jego osła błąkającego się, odprowadź je do
niego.Jeśli zobaczysz, że osioł twego wroga upadł pod swoim ciężarem, nie pozostawisz
go, ale razem z nim przyjdziesz mu z pomocą” (Wj 23,4-5).
Możemy zatem wnioskować, że od Izraelity zawsze oczekuje się
„wyciągnięcia pomocnej dłoni”, przybycia z pomocą bliźniemu, nie biorąc pod uwagę
wcześniejszej wrogości, ale widząc w nim tylko swojego potrzebującego brata.
Drugi ważny przepis znajduje się w tak zwanym „Prawie świętości” (Kpł 19,17-18).
Przedmiotem regulacji jest tutaj osoba, która uważa, że została skrzywdzona,
i dlatego uznaje drugiego za „wroga”. Kontekst sugeruje sytuację konfliktową,
grożącą wzbudzeniem w sercu „nienawiści” wobec brata. Bóg wzywa wówczas, aby
„otwarcie upomnieć” drugiego, zmuszając go do uznania przestępstwa w celu
przywrócenia prawdy i sprawiedliwości, bez mściwego działania i bez żywienia
urazy, przestrzegając przykazania, które mówi: „będziesz miłował bliźniego jak
siebie samego” (Kpł 19,18).
Możemy zatem stwierdzić, że Tora nie mówi: „Będziesz miłował swego bliźniego,
a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził”. Ta dychotomia przeciwstawnych
uczuć jest wynikiem tradycji interpretacyjnej (Mt 5,43), której Jezus radykalnie
się sprzeciwi.
Lud w kontekście wojny
246. Człowiek sprawiedliwy, przez swoje słowa i czyny, jest promotorem pokoju.
Często jednak znajduje się w sytuacjach, w których ten drugi (brat lub
nieznajomy) nie podziela jego zasad i kierunku działania. Zmuszony jest zatem
stawić mu czoła w walce, podjąć bój, a nawet wojnę, w sytuacji idealnej
niechcianą, postępując w jej trakcie według reguł sprawiedliwości. Wobec
przeciwnika, który prezentuje groźne cechy i agresywne postawy, Prawo wymaga
zachowania opartego na łagodności.
Konflikty między obywatelami
Utajona rywalizacja między ludźmi i grupami, powodowana różnicami interesów,
różnicami ideologicznymi, upokorzeniami lub nieporozumieniami, łatwo eksploduje
dochodzeniem się swego oraz agresywnymi gestami. Otwarta rywalizacja musi zostać
uporządkowana i załagodzona zgodnie z przepisami prawa, nie zaś przewagą nagiej
siły. Reguła fundamentalna mówi, że w sytuacji konfliktowej wszyscy rezygnują
z wymierzania sobie własnej sprawiedliwości, w imię swojego przekonania
i zgodnie z osobistymi kryteriami odpłaty (czym niesłusznie chlubił się Lamek,
domagający się prawa do siedemdziesięciosiedmiokrotnej zemsty: Rdz 4,24). Wynika
z tego, że zamiast prywatnej zemsty, kiedy (domniemana) ofiara staje się
wymierzającym sprawiedliwość, należy przyjąć procedurę, która najlepiej sprzyjać
będzie polubownemu rozwiązaniu różnic.
247. (i) Pierwszym sposobem jest nawiązanie dialogu między sprzeczającymi stronami. Rozmawiając ze sobą i dyskutując, rywale
mogą znaleźć formy kompromisu i rozsądnych porozumień, które w idealnej sytuacji
skutkują pokojowymi sojuszami, opartymi na zobowiązaniu do wzajemnego
poszanowania. Tak właśnie postąpił Izaak w konflikcie z Abimelekiem (Rdz
26,26-31) czy Jakub z Labanem (Rdz 31,43-54). Jak stwierdziliśmy powyżej, tego
uczy także Prawo Mojżeszowe (Łk 19,17-18) i to tego zaprasza Jezus (Mt 5,25;
18,15-18).
Ewangelia doprowadza sztukę dialogu do doskonałości. Chrześcijanin jest wezwany
do postawy całkowitej łagodności (Mt 5,5), rezygnując z proporcjonalnej
odpowiedzi (zgodnie z zasadą „oko za oko”: Wj 21,24-25), aby stać się
„wprowadzającym pokój” (Mt 5,9), przyjmując postawę bezbronnej i rozbrajającej
życzliwości (Rz 12,17-21). Sprawiedliwość „większa od tej uczonych w Piśmie
i faryzeuszy” (Mt 5,20) wkłada miecz z powrotem do pochwy (Mt 26,52) i nadstawia
drugi policzek uderzającemu (Mt 5,39). To sprawiedliwość, która z miłości do
nieprzyjaciela akceptuje (Mt 5,44) znoszenie nękania i nadużyć (Mt 5,39-41),
przekształcając urazę w błogosławieństwo (Łk 6,28) oraz przeciwstawiając obrazie
modlitwę za agresora (Mt 5,44-47). Chrystus ucieleśnił takie zachowanie podczas
swojej męki (1 P 2,23), pozostawiając przykład, który zainspirował męczeństwo
chrześcijan (Dz 7,59-60). Przebaczenie tym, którzy obrazili siedem razy po
siedemdziesiąt (Mt 18,22), jest równoznaczne z ofiarowaniem gwałtownikowi
ostatecznego słowa pojednania.
248. (ii) W niektórych przypadkach, właściwie często, ścieżka dialogu i samej
łagodności jest niemożliwa do zastosowania (ponieważ zaszkodziłaby niewinnym
ofiarom) lub nie daje satysfakcji żadnemu z rywalizujących. Prawo wzywa wówczas
do rozwiązania sytuacji konfliktowej poprzez odwołanie się do mediatora (indywidualnego albo zbiorowego), który jest uprawniony do sprawiedliwego
rozstrzygania sporu dla przywrócenia harmonii między obywatelami. Wydaje się, że
w wioskach Izraela starsi służyli jako sędziowie pokoju, a raczej rozjemcy,
ustalając wysokość odszkodowania w przypadku umyślnie spowodowanych krzywd (Pwt
22,18-19) bądź za szkody spowodowane nieumyślnie (Wj 21, 22.30).
Podobną strategię mediatora sugeruje Jezus w Mt 18,16-17, przywołując postać
autorytatywnych świadków i interwencję całej wspólnoty jako sposób na zaradzenie
nieudanemu dialogowi między jednostkami (Mt 18,15). Paweł również prosi
o rozstrzyganie sporów nie poprzez udanie się do pogańskiego trybunału, ale
przedłożenie sprawy komuś z Kościoła, kto może stać się arbitrem między braćmi
(1 Kor 6,1-8).
249. (iii) Tego rodzaju ugodowa mediacja, pożądana ze względu na zalety
łagodnej mądrości ukierunkowanej na przekonywanie, nie zawsze przynosi
rezultaty. Prawo uruchamia wówczas instytucję sądowniczą, której powierza się zadanie rozstrzygania sporów między obywatelami,
z podlegającym przymusowi nałożeniem wyroków, od których nie ma już odwołania.
Waga przypisywana instytucji sądowniczej w Starym Testamencie nie podlega
dyskusji. Wystarczy podkreślić fakt, że ustanowienie kolegium sędziowskiego
(tych, którzy towarzyszą Mojżeszowi w wykonywaniu sądów) dokonuje się w Księdze
Wyjścia, zanim lud dotrze na Synaj (Wj 18,13-27),
gdzie zostanie ogłoszone Prawo (Wj 20–23). Podobną rzecz powtarza się w Księdze
Powtórzonego Prawa, która zaraz na początku przypomina pochodzenie instytucji
sądowej (Pwt 1,9-18), a dopiero potem eksponuje zasady, jakich należy
przestrzegać (Pwt 5,6-22; 12–26). Dzięki takiemu zamysłowi narracyjnemu Pismo
Święte pozwala zrozumieć, że Prawo nie ma żadnej skuteczności społecznej bez
postaci sędziego, który podejmuje decyzje w zgodzie z ustalonymi normami
i sankcjonuje w sposób proporcjonalny przestępstwa.
Dzięki temu można pojąć zatroskanie tradycji biblijnej o osoby podejmujące się
obowiązków sędziowskich. W Wj 18,21 nakazuje się wybór „bogobojnych
i nieprzekupnych mężów, którzy się brzydzą niesprawiedliwym zyskiem”. W Pwt 1,13
do tego samego zadania poleca się „mężów rozumnych, mądrych i szanowanych”.
Prawo domaga się zatem zarówno integralności moralnej, jak i kompetencji
i mądrości. Te właśnie cechy nadają autorytet instytucji sądowniczej.
Konflikty między narodami
250. W społeczności obywatelskiej to nie broń rozwiązuje, zgodnie z regułą
sprawiedliwości, kontrowersyjne kwestie. Prywatne wendety i wojny domowe nie są
tolerowane w społeczeństwie prawa. Jednakowoż w relacjach między narodami,
w przypadku poważnych nieporozumień i przy braku mediacji rozsądzającej
super partes (uznanej przez wszystkie strony sporu), uciekamy się niestety do
wojny. Ta, choć postrzegana jako klęska rozsądnego dialogu, jest także uważana za
środek ostateczny dla przywrócenia podeptanego prawa. W Biblii, zwłaszcza
w Starym Testamencie, dużo mówi się o wojnie. Stąd zarzut wysuwany przez wielu
wobec narodu żydowskiego, że są solidarni wobec siebie, wobec innych zaś
wojowniczy. Prawdą jest, że historia Izraela, podobnie jak wielu innych narodów,
jest pasmem konfliktów, z których część jest wywoływana przez lud Boży, inne zaś
znoszone przezeń, często z katastrofalnymi skutkami. Wraz z otwartym wybuchem
przemocy nieuchronnie powstają wydarzenia o nieznośnej dwuznaczności; każda
rozsądna osoba czytająca te historie biblijne znajdzie tam motywy
niezadowalające i zasługujące na krytykę. Stosownym wydaje się zatem podanie
pewnych wskazówek dla poprawnego interpretowania tychże kart biblijnych.
Na całym starożytnym Bliskim Wschodzie (zatem także w Izraelu) wojna była
generalnie postrzegana jako ordalia, czyli wydarzenie, przez które realizował się sprawiedliwy sąd Boży wobec
przeciwników (dwóch królów, dwóch armii), z których każdy dochodzi swoich praw.
Bóstwo ze swojego niebiańskiego tronu, siedziby najwyższego trybunału (Ps 9,5.8;
11,4), zapewnia zwycięstwo temu, kto ma rację, i decyduje o porażce tych, którzy
się mylą. Bezstronność jest kluczem do tej godnej pochwały sprawiedliwości (Pwt
10,17; Syr 35,15). Boska interwencja znajduje potwierdzenie w fakcie, że często
triumf i upokorzenie rywali są wynikiem nadzwyczajnych zjawisk kosmicznych, na
przykład jak wówczas, gdy morze otwiera się i zamyka na polecenie Pana (Wj
14,21-29), czy kiedy wielkie kamienie spadają z nieba na wrogów (Joz 10,11),
a słońce zatrzymuje się, aby „sprawiedliwi” mogli zakończyć zmierzającą ku
pomyślnemu finałowi operację wojskową (Joz 10,12-14). W każdym razie w różnych
odcieniach i na rozmaite sposoby potwierdza się przekonanie, że tym, kto odnosi
zwycięstwo, nie jest ten najbardziej wprawiony w sztuce wojennej, ale ten, przy
którym jest Prawo. Owa idea stanowi wyraz wiary w panującego i sprawiedliwego
Boga, który we właściwym czasie przywróci sprawiedliwość na ziemi, oddając
każdemu według jego uczynków (1 Krl 8,32; Jr 32,19; Ps 62,13; Prz 24.12).
251. Podobna koncepcja ma zastosowanie do ogólnej historii ludzkości i jej
kluczowych wydarzeń. Rządzi ona nie tylko interpretacją początków Izraela, gdzie
lud niewolników zyskuje przewagę nad rydwanami faraona, ale także rozwojem tak
zwanego podboju Kanaanu. Ten ostatni przez niektórych uważany jest za nadużycie,
lecz według tekstu biblijnego cała historia tłumaczy się jako akt
sprawiedliwości. W rzeczywistości Kananejczycy uznani są za winnych najgorszych
przestępstw (zgodnie z Bożym osądem: Rdz 15,16), Izraelitom zaś z jednej strony
zostaje przyznane prawo do osiedlenia się, a z drugiej – powierza im się zadanie
wymierzenia sprawiedliwości, pokonując niegodziwych. Nie mogliby tego zrobić,
gdyby nie było to sprawiedliwe. Działanie to wyróżnia się uderzającą
dysproporcją sił (wojskowych) w polu (Lb 13,31): „niegodziwy” jest wyposażony
w imponujące systemy obronne (Pwt 1,28), ma znaczne uzbrojenie (Joz 11,4; Sdz
1,19; 4,3), podczas gdy „sprawiedliwy” jest bezbronny i posiada niewystarczające
narzędzia ataku. Jednakże tym, kto wygrywa, jest słabszy, ponieważ to Bóg daje
zwycięstwo. Opowiadania biblijne posiadają cel dydaktyczny, podkreślając cudowny
i nieoczekiwany aspekt podboju: mury Jerycha upadają (Joz 6,20) bez ataku wojsk,
tylko dzięki procesji z Arką Przymierza wokół miasta (Joz 6,12-16); Gedeon, na
wojnie z Madianitami, licznymi jak szarańcza (Sdz 7,12), jest przez Boga wezwany
do zmniejszenia swojej armii z trzydziestu dwóch tysięcy do trzystu żołnierzy
(Sdz 7,3.8), a ci bez walki, jedynie trąbiąc w rogi, powodują, że wrogowie
zabijają się nawzajem (Sdz 7,22). Dawid, który pokonał Goliata, jest
ucieleśnieniem prawdy, że to Pan daje triumf (1 Sm 17,41-51).
Tylko w tym sensie można mówić o „świętej wojnie”, która w żadnej mierze nie
jest podejmowana w imię ideologii religijnej, na przykład w celu
podporządkowania innych własnej wierze, ale jest walką, gdzie triumfuje Święty
poprzez łagodną i sprawiedliwą osobę. Wojna ta będzie zatem reprezentowana przez
formację, która porusza się jak procesja, poprzedzona Arką Pańską i lewitami,
wznoszącymi pieśni chwały na cześć Boga (2 Krn 20,21). Walczący będą odnosić
zwycięstwo w zaskakujący sposób, pozostając nietkniętymi nawet bez obrony
i pokonując wroga bez użycia przemocy. Figura ta realizuje się w bardzo
niedoskonały sposób w konkrecie wydarzeń wojennych. Swoją pełnię prawdy objawia
w walce duchowej (Łk 21,18-19), w której wierzący zwycięża złego i jego
rozpalone strzały (Ef 6,10-17).
Taki sposób opowiadania historii ma niewątpliwie walor przypowieści: z jednej
strony chce wzbudzić wiarę, aby przezwyciężyć strach przed stawieniem czoła
niebezpiecznemu wrogowi (Pwt 1,29); z drugiej strony
pokazuje, jak powinni postępować ci, którzy zostali powołani do wymierzenia
sprawiedliwości, wypowiadając wojnę.
Prawa wojenne
252. Zasadnicze zasady dotyczące sposobu postępowania podczas prowadzenia działań
wojennych podaje się w Pwt 20.1-20. Ustawodawca wskazuje przede wszystkim, że
starcie wzbudza strach, ponieważ przeciwnik dysponuje większą siłą (Pwt 20,1).
Pośrednio mówi się, że wojna – daleka od bycia manifestacją siły – musi opierać
się wyłącznie na wierze w Boga, który jako jedyny może udzielić zwycięstwa (Pwt
20,4). Z tego powodu Prawo stanowi, że każdy, kto się boi, powinien zostać
odesłany do domu (Pwt 20,8), ponieważ jego brak wiary prowadziłby do
zniechęcenia innych walczących.
Nie ma zatem znaczenia, jeśli na placu boju pozostanie niewielu. Wiara w Boga
wymaga, aby nie opierać się na liczbie żołnierzy ani ich wyposażeniu. Rekruci
faktycznie wykluczą spośród swoich szeregów tych, którzy właśnie zbudowali dom,
posadzili winnicę lub niedawno się pobrali (Pwt 20,5-7). Celem jest uniknięcie
ryzyka przedwczesnej śmierci tych, którzy reprezentują nadzieję narodu, jak
również zasugerowanie, że przyszłość nie leży w łupach zdobytych podczas walki
(Pwt 20,14-15), ale w darze już obecnym w ziemi Izraela.
Następnie określa się sposób prowadzenia wojny. Pierwszą rzeczą,
jaką należy uczynić, jest zaproponowanie pokoju (Pwt 20,10-11).
W kontekście, który opisaliśmy powyżej, przyjmuje się, że atakujący
(podejmujący oblężenie) jest wykonawcą słusznego roszczenia. Oferuje
zatem przeciwnikowi, uznanemu za winnego, sposób na naprawienie
krzywdy poprzez poddanie się, aby uniknąć rozlewu krwi.
Paradoksalnym jest jednak fakt, że pokój proponuje ten, kto znajduje
się w gorszej sytuacji militarnej, nawet jeśli jest pewnym
odniesienia zwycięstwa. „Pierwsze” pragnienie walczącego to osiągnięcie porozumienia bez użycia przemocy. Jeśli propozycja nie zostaje
zaakceptowana, konflikt zbrojny staje się śmiercionośny, a śmierć wielu (Pwt
20,13), wraz ze zniszczeniami (Pwt 20,14), wyrazi dramatyczny i niezadowalający
charakter relacji, w której brak uznania prawdy i sprawiedliwości.
W rzeczywistości wojny pociągają za sobą masakry, represje i zniszczenia.
Z powyższych względów w ostatnich czasach ludzie próbowali uregulować brutalność
tego fenomenu, wprowadzając zasady szacunku dla przeciwnika i pietas (miłosierdzie) wobec pokonanych. Wskazania biblijne, a przede wszystkim duch chrześcijański,
mogą być zaczynem mądrości i dobroci w tym w samym sobie nieludzkim scenariuszu.
Ostatnie uwagi domagają się od nas wyjaśnienia Bożego przykazania, nakazującego
„eksterminację” (h.erem) ludów kananejskich (Pwt 7,2; 20,17-18).
Przepis ten można zrozumieć jedynie w świetle starożytnego systemu sądowniczego,
który przewidywał karę śmierci dla winnych najpoważniejszych przestępstw
i wymagał absolutnego rygoru w zastosowaniu jej przez wymierzającego
sprawiedliwość (Pwt 7,16; 13, 9-11; 19,13.21; 25,12). Jasnym jest, że
z opowiadań tych nie należy wyciągać zachęty do agresywnego postępowania wobec
innych społeczności. Obraz nietolerancyjnego i pozbawionego miłosierdzia Boga,
jaki niektórzy dedukują z tekstów o „podboju”, z pewnością musi zostać
skorygowany. Zamiast tego czytelnik zostaje wezwany do zrozumienia potrzeby
wprowadzania sprawiedliwości (por. Mk 12,9), ale sposób jej realizacji musi
zostać podporządkowany kryteriom zgodnym z prawem powszechnym i naukami
ewangelicznymi, ukierunkowanymi na szacunek dla życia, miłosierdzie i pragnienie
pojednania (por. Łk 23,34).
Należy przypomnieć, że ten sam lud (żydowski), który Pan wybrał jako narzędzie
sprawiedliwości wobec Egipcjan i Kananejczyków, sam znalazł się po stronie
winnych i musiał przejść sąd Boży, wymierzony tym razem przez narody pogańskie
(Iz 10,5-6; 47,6; Jr 50,23; 51,20-23). Zapowiadał to Mojżesz (Pwt 8,19-20;
32,21), a ostateczne wypełnienie przyszło wraz z upadkiem Jerozolimy (Jr
1,15-16). Mała reszta, poniżona i cierpiąca (So 3,12-13), stanie się świadkiem
Bożej sprawiedliwości w historii, kiedy pokorny Król (Za 9,9) przyniesie ziemi
królestwo powszechnego pokoju (Za 9,10).
Nauczanie mędrców
253. Niezwykle bogate dziedzictwo rad mądrości, które znajdujemy w Biblii, bez
wątpienia ma sprzyjać harmonii w społeczeństwie, z jednej strony poprzez
ostrzeżenie, aby unikać kłótni między obywatelami (Prz 3,29-30; 6,19; 30,32-33;
Syr 28,8-12), z drugiej strony poprzez zaproszenie do hojnej życzliwości wobec
bliźniego (Syr 22,23; 37,6). Znamiennym jest, że pierwsze konkretne przykazanie
Księgi Przysłów wymaga niezwłocznego przyjścia z pomocą potrzebującemu:
„Nie odmawiaj dobra uprawnionemu,
gdy masz możliwość działania.
Nie mów bliźniemu: «Idź i wróć, dam jutro»,
gdy możesz dać zaraz” (Prz 3,27-28).
Wersety te nie powinny być odczytywane jako zwykłe zalecenie, by wykazać się
rozsądną uprzejmością wśród sąsiadów. Jest to raczej wezwanie skierowane do
bogatych, aby nie unikali ważnego obowiązku solidarności (Prz 22,9; Syr 4,1-10;
29,8-13; Tb 4,7-11). Bogacz bywa przeważnie agresorem, nie dobroczyńcą (Prz
21,26; Syr 13,3-9). Syrach pisze: „Jakiż pokój między hieną a psem i jakiż pokój
między bogatym a ubogim?Onagry na pustyni są żerem dla lwów, a biedni są łupem dla bogaczy” (Syr
13,18-19). Pod tym względem zadanie mędrca nie jest w żadnym wypadku
drugorzędne. Oczywiście nie dysponuje on narzędziami o natychmiastowej
skuteczności, ponieważ zamiast pieniędzmi i mieczem posługuje się słowem, radą,
przypowieścią i ironią. Jednakże mądrość przekazywana innym jest nieodzownym
elementem formacji sumienia, ze względu na wychowanie, które powściąga instynkty
i nadaje osobie ludzką twarz i serce.
254. Mędrzec, zachęcając do życzliwości i braterskiej komunii, wzywa do coraz
lepszej jakości relacji z bliźnim. Konkretna solidarność z innymi, rozwijana
z wiernością w czasie, zwłaszcza gdy przeciwności losu podkopują relację (Syr
6,8-10; 12,8-9), stanowi czynnik pogłębiającej się łączności między ludźmi (Syr
22,23). Prowadzi ona do drogocennego doświadczenia przyjaźni, której wartość jest większa niż więzy pokrewieństwa (Prz 18,24; 27,10). Możemy
zrozumieć jej dobro, kiedy wydarza się między jednostkami, i docenić ją, gdy ma
miejsce między grupami i narodami. Potwierdzają to powiedzenia mędrców:
„Przyjaciel kocha w każdym czasie,
ale brat się rodzi w nieszczęściu” (Prz 17,17).
„Wierny przyjaciel potężną obroną,
kto go znalazł, skarb znalazł.
Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty,
ani równej wagi za wielką jego wartość.
Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia;
znajdą go bogobojni” (Syr 6,14-16).
W tradycji biblijnej nie mamy opowieści o przyjaźni, z wyjątkiem pięknego
opowiadania o przyjaźni między Jonatanem i Dawidem. Po zwycięstwie nad Goliatem
między tymi dwoma rodzi się bardzo bliska więź: „dusza Jonatana przylgnęła
całkowicie do duszy Dawida. Pokochał go Jonatan tak jak samego siebie” (1 Sm
18,1). Czasownik „kochać” z pewnością wyraża rys emocjonalny, ale należy go
postrzegać – także w kontekście politycznym prawa do tronu – jako znak
przymierza. W istocie „Jonatan zawarł z Dawidem przymierze” (1 Sm 18,3),
przekazując mu swój płaszcz wraz z mieczem, łukiem i pasem (1 Sm 18,4). W ten
sposób syn króla wykluczył jakąkolwiek rywalizację, otwierając swojemu
przyjacielowi możliwość ubiegania się o tron. Wierność Jonatana przejawiała się
też w obronie swego przyjaciela, nawet w obliczu insynuacji i gniewu Saula (1 Sm
19,1-7; 20,1-42). Dawid uznał wartość tej przyjaźni w elegii pogrzebowej,
wyrażając również ze swej strony słowa miłości: „Żal mi ciebie, mój bracie,
Jonatanie. Tak bardzo byłeś mi drogi! Więcej ceniłem twą miłość niżeli miłość
kobiet” (2 Sm 1,26).
Braterstwo i wrogość w modlitwie psalmów
255. Kto się modli, przedstawia Bogu swoją kondycję osoby włączonej we
wspólnotę ludzką. Ta z kolei, jak ukazano to na poprzednich stronach,
przedstawia się w aspektach pełnych kontrastów, które determinują różne sposoby
modlitwy.
Pierwszy sposób wyraża się w radości płynącej z doświadczenia osiągniętego
braterstwa, mającego swoją liturgiczną manifestację w pielgrzymce wszystkich do
sanktuarium w Jerozolimie, gdzie wierzący zbierają się, by prosić o pokój dla
braci i przyjaciół (Ps 122,6-9). Uczucie duchowej radości zostało cudownie
wyrażone w Ps 133:
„Oto jak dobrze (t.ôb) i jak miło,
gdy bracia mieszkają razem;
jest to jak wyborny (t.ôb) olejek na głowę,
który spływa na brodę, brodę Aarona,
który spływa na brzeg jego szaty
jak rosa Hermonu,
która opada na górę Syjon;
bo tam udziela Pan błogosławieństwa,
życia na wieki”.
256. Drugi sposób modlitwy jest w pewnym sensie przeciwieństwem tego
pierwszego. W rzeczywistości człowiek często nie doświadcza słodyczy braterskiej
harmonii, lecz raczej goryczy bycia otoczonym przez licznych i okrutnych
„wrogów” (Ps 3,2-3; 7,2-3; 25,19; 69,5). Modlący się czuje się opuszczonym (Ps
69,9), zdradzonym (Ps 41,10; 55,13-15), zagrożonym ze strony własnych towarzyszy
(Ps 35,7.11-12.15), a zatem przedstawia Bogu swoje cierpienie, prosząc Go
o szybką rozwiązującą interwencję (Ps 3,8; 104,35; 143,12). Ten rodzaj modlitwy,
szeroko potwierdzony w Psałterzu, budzi w wielu niepokój i zakłopotanie. Owo
błaganie niesie w sobie tony przeciwne do uczuć miłości, które modlący się,
zwłaszcza chrześcijanie, powinni wyrażać. Problem jest tak wielki, że niemało
wersetów lub wręcz całe psalmy pomija się w recytacji liturgicznej.
Zastrzeżenia znajdują swoje uzasadnienie w niezwykle surowym języku stosowanym
niekiedy przez psalmistę. W istocie, gdy używa się wyrażeń ogólnych bądź
metaforycznych, modlący się nie odczuwa odrazy. Zatem jeśli wierny recytuje jako
„wyrocznię Pana” słowa mówiące, że Bóg położy wrogów Dawida jako podnóżek pod
jego stopy (Ps 110,1) i „zetrze na proch królów w dniu swego gniewu” (Ps 110,5),
z radością rozpoznaje tu realizowanie się Bożego działania, które rozprasza
wyniosłych, a wywyższa pokornych (Ps 68,7; 145,9; 147,6; Łk 1,52). Za
niestosowne uzna natomiast, że w tym samym psalmie mówi się, iż Mesjasz
„wzniesie stosy trupów, zetrze głowy jak ziemia szeroka” (Ps 110,6) i z tego
powodu ominie ten werset (nie zdając sobie sprawy, że wyraża się tu innymi
słowami, nawet jeśli bardziej realistycznymi, to, co powiedziano wcześniej).
Nikt, gdy czuje się zagrożony, nie zawahałby się powiedzieć za psalmistą: „Niech
się zawstydzą i okryją rumieńcem ci, którzy czyhają na moje życie” (Ps 70,3),
ale nie będzie w stanie wymówić zdania z Ps 137,8-9: „Córo Babilonu,
niszczycielko, szczęśliwy, kto ci odpłaci za zło, jakie nam wyrządziłaś!Szczęśliwy, kto schwyci i roztrzaska o skałę twoje dzieci”. Koniecznym jest
zatem zrozumienie i odpowiednie przyjęcie znaczenia formuł modlitwy biblijnej,
które w sposób konkretny, a nawet brutalny, wyrażają pragnienie, aby zło
zniknęło z tej ziemi.
Gatunek literacki tych błagań to „lamentacja”, wypowiadana zasadniczo przez
prześladowanych aż do śmierci, torturowanych i pogardzanych (Ps 10,7-11;
17,10-12; 22,17-19). To modlitwa osoby, która cierpiała i cierpi samotnie, bez
nikogo przychodzącego na pomoc (Ps 7,3; 22,12; 25,16). Chrześcijanin przyjmuje
tę modlitwę w świetle doświadczenia Chrystusa na krzyżu. Modlitwa jest niczym
krzyk (Ps 22,2; 39,13; 40,2), potężny i dramatyczny, który wzywa pomocy od Boga,
błagając o wyzwolenie, zwycięstwo, życie; pilnie wzywa, aby przeciwnik przestał
atakować i srożyć się. Sens modlitwy zostanie zaakceptowany przez wszystkich.
Natomiast trudno będzie przyjąć wołanie, gdy wyraża ono uczucia urazy i zemsty
(jak w tak zwanych „psalmach złorzeczących”: por. Ps 83; 109). Możemy zatem
rozważyć trzy aspekty, które pomogą nam w lepszej interpretacji tego, co zostaje
nam ofiarowane w Psałterzu jako modelowy tekst modlitwy (jako tekst
„natchniony”).
257. (i) Tym, który wznosi lamentację, jest cierpiący człowiek. Powtórzmy, że ten, kto modli się psalmami lamentacyjnymi jest istotą
cierpiącą, co więcej jest osobą przerażoną groźbą i wyczerpaną bólem. Używa
zatem wyrażeń przesadnych i pełnych zniecierpliwienia zarówno w opisie swojej
krzywdy (Ps 22,17-18; 69,5), jak i w prośbie o remedium, które ma być szybkie
i definitywne. Twardym i surowym językiem zostaje opisany ciężar zła, powodujący
w niewinnym ból nie do zniesienia. Ten, kto w modlitwie podejmuje słowa
psalmisty, prawie nigdy osobiście nie doświadcza tak rozpaczliwego stanu. Może
jednak wznieść swoją lamentację w imieniu prześladowanych braci (Ps 94,5-6),
może stać się błagalnym głosem wielu, którzy z powodu strasznych cierpień nie
mają głosu. Kto potrafi utożsamiać się z udręczonym, nie przestraszy się
wydobywającego się z jego ust krzyku męczenników Apokalipsy: „Jak długo jeszcze,
Władco święty i prawdziwy, nie będziesz sądził i wymierzał za krew naszą kary
tym, co mieszkają na ziemi?” (Ap 6,10).
(ii) Modlący się prosi: „wybaw nas od zła”. Każdy
psalm jest modlitwą. Nie jest wybuchem, o charakterze desperackiego
odwetu, przeciwko wrogom, lecz w gruncie rzeczy wezwaniem
skierowanym do Boga, któremu modlący się powierza zadanie
wymierzenia sprawiedliwości. Ofiara rezygnuje z osobistej zemsty (Rz 12,19; Hbr 10,30), ale pragnie potwierdzenia Prawa
w historii. Dlatego zwraca się do Pana, jako Sędziego świata, z nadzieją, że
zadziała On, czyniąc dobro, tak aby zło zostało na zawsze unicestwione (Ps 3,8;
137,9), a niewinni mogli ujrzeć swój triumf, który jest także Bożym triumfem (Ps
35,27; 59,14). Każda prośba ma w sobie coś niestosownego, kiedy wydaje się
dyktować Panu sposób działania. W rzeczywistości jednak, jeśli jest dobrze
zrozumiana, wyraża ona, choć w nieadekwatnych terminach, pragnienie wyzwolenia
i życia, które Bóg nagradza wysłuchaniem. Obiecał to przecież Jezus: „A Bóg,
czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego,
i czy będzie zwlekał w ich sprawie?Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę” (Łk 18,7-8).
(iii) Kim są „wrogowie” modlącego się? Psalmy mówią o narodach, które powstają przeciwko Bogu i przeciw
Mesjaszowi (Ps 2,1-2), wspominają koalicje złożone z różnych ludów, które już
zniknęły, jak Amalekici i Asyryjczycy (Ps 83,6-9), wypowiadają twarde słowa
przeciw Edomowi i Babilonowi (Ps 137,7-9). Oczywistym jest, że imiona te
i domniemane realia historyczne są w zamyśle jedynie „figurami” współczesnego
wroga modlącego się (por. Dz 4,23-30). W przeważającej mierze przeciwnik,
o którym mówią psalmy, nie ma twarzy, nie ma dokładnej identyfikacji etnicznej,
jest jedynie przedstawiany jako pełen przemocy, niegodziwy, bluźnierczy,
okrutny. Kim są zatem wrogowie modlącego się? W duchu prorockim należy
interpretować tego, kto w historii pojedynczej osoby lub całego ludu Bożego
objawia się jako siła wroga, niebezpieczna, niesprawiedliwa i godna potępienia.
Z pewnością można, w określonych okolicznościach, nadać tym wrogom imiona,
prosząc Pana, aby na zawsze przestali szkodzić. Niemniej koniecznym jest także
dokonanie pewnego duchowego postępu w zidentyfikowaniu „prawdziwego” wroga,
który jest nie tylko kimś, kto czyni zamach na życie fizyczne (Mt 10,28) lub na
godność człowieka, ale przede wszystkim zagraża duchowemu życiu modlącego się,
kto zachęca do czynienia niesprawiedliwości, kto uwodzi i ściąga w kierunku zła.
Te ukryte siły uderzają w cieniu i podstępem (Ps 10,8-9; 59,4), krążą jak lwy
gotowe do rozszarpania zdobyczy (Ps 17,12; 1 P 5,8), są jak węże ze swą
śmiertelną trucizną (Ps 58,5; 140,4). Prezentują się jako aniołowie światłości,
podczas gdy są wysłannikami szatana (2 Kor 11,14), wobec których należy wyrazić
radykalny sprzeciw (Ps 26,5; 139,21-22). Pamiętajmy zatem, co Paweł napisał do
Efezjan: „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw
Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw
duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,12). Szatan to
hebrajskie miano, które oznacza „przeciwnika”. To on jest wrogiem, co do którego
należy koniecznie i pilnie prosić Boga, aby został na zawsze unicestwiony.
Przesłanie proroków
258. Znajomość Boga, który objawił się jako Ten, który okazuje swoją
współczującą dobroć opuszczonym, powinna wzbudzić w ludzie Izraela miłość do
bliźniego, a zwłaszcza troskę o biednych i pokrzywdzonych. Oto jednak straszliwa
rzeczywistość władców, sędziów, kapłanów i bogatych, naruszających prawo
i ciężko obrażających sprawiedliwość (Jr 5,28; Za 7,9-11): wszyscy oni są
zepsuci (Jr 5,1-9), gardzą wdową i sierotą (Iz 1,23; 10,2; Ez 22,7.25; Ml 3,5),
wykorzystują słabych (Ez 22,29; Am 2,7; 4,1; 5,11; 8, 4.6), przejmują
w posiadanie dobra swojego sąsiada (Iz 5,8; Am 2,8; Mi 2,1-2), ponieważ myślą
tylko o własnym niesprawiedliwym zysku (Jr 6,13; 8,10; 22,17; Ez 22,27; 33,31;
Ha 2,9).
Historia nie jest zapisem braterstwa, ale nienawiści: „bo się napełniły zakątki
kraju jękiem i przemocą” (Ps 74,20). Prorocy zatem podnoszą głos, aby potępiać,
ostrzegać i grozić, ponieważ przestępstwa wynaturzają rzeczywistość ludu Bożego,
jego powołanie do jedności i jego misję jako znaku błogosławieństwa dla narodów.
Pobudzani niestrudzenie przez Pana (Jr 7,25; 25,4; 29,19), Jego wysłannicy
odwołują się do wolności ludzkiej, wzywając do nawrócenia, które polega na
podjęciu decyzji o czynieniu dobra (Iz 1,16-17). Niestety, nie słucha się ich
(Iz 6,9-10), a nawet doznają sprzeciwu (Jr 1,19; 11,19; Ez 2,6; Am 7,12-13).
Głos prorocki nie może zatem głosić niczego innego jak Bożą karę, która nie
tylko zniszczy niesprawiedliwie nagromadzone bogactwa (Jr 15,13; 17,3; 20,5; Oz
13,15; Am 3,11), lecz także wzbudzi w cudowny sposób sprawiedliwość za
pośrednictwem potomka Dawida, który przywróci na ziemi prawo i łaskę (Iz 9,6;
32,1; Jr 23,5; 33,15-16) oraz zapewni powszechny pokój (Iz 32,16-18; 57,14-19;
66,12; Jr 33,6.9; Za 9,9-10):
„On będzie rozjemcą pomiędzy ludami
i sędzią dla licznych narodów.
Wtedy swe miecze przekują na lemiesze,
a swoje włócznie na sierpy.
Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza,
nie będą się więcej zaprawiać do wojny” (Iz 2,4).
Tym mesjańskim oczekiwaniem, tą nadzieją żyli ojcowie, a dzisiaj żyją nią ludzie
pokorni i cierpiący. Chrześcijanie widzą jej wypełnienie w Jezusie z Nazaretu
i w tych, którzy żyją Jego duchem.
Jezus i Jego „bracia”
259. Rodząc się w ludzkiej rodzinie, Jezus zostaje umieszczony we wspólnocie
braci: niektórzy to Jego krewni (Mt 13,55; Mk 6,3; J 7,35.10; Dz 1,14 i in.),
inni reprezentują szeroki krąg tych, którzy dzielą z Nim tradycje, prawa i wiarę
religijną (Mt 5,22-24.47; 7,3-5; 23,8 i in.). Jako Brat między braćmi (Hbr
2,11-12.17), nie lekceważy tego rodzaju przynależności. Wystarczy pomyśleć
o uczuciu Jezusa do Łazarza i jego dwóch sióstr (J 11,1-3.11.36) lub o płaczu
Pana nad nieszczęściem Jerozolimy (Łk 19,41). Jednak Chrystus relatywizuje
ziemskie więzi, poddaje je kryteriom o większej wartości, otwiera je na wymiary
wyższej miłości.
Więzy krwi nie są dla Pana podstawowym elementem budowania wspólnoty braci, do
czego koniecznym jest posłuszne wsłuchiwanie się w wolę Ojca. To właśnie
oznajmia swoim krewnym, którzy przyszli Go szukać, wskazując im swoich uczniów
jako prawdziwych braci i siostry (Mt 12,46-50; Mk 3,31-35; Łk 8,19-21).
Potwierdzi i uwydatni tę rzeczywistość, ukazując się jako Zmartwychwstały (Mt
28,10; J 20,17). W istocie wybór Królestwa Bożego wyraża się symbolicznie
w pełnym miłości opowiedzeniu się za Panem w stosunku do obowiązku solidarności
wobec rodziny (Mt 10,21; Łk 14,26).
Perspektywę tę możemy dostrzec jako obecną już w zawoalowany sposób
w starożytnym przymierzu. Mistrz przyjmuje wymagania Tory, doprowadzając je do
doskonałości (Mt 5,17). W szczególny sposób wybiera On z tradycji pierwsze
przykazanie, które wymaga absolutnej miłości wobec Pana, oraz drugie, które
nakazuje miłować bliźniego. Jego wkład polega na połączeniu ich w jedno (Mt
22,37-39; Mk 12,29-31; Łk 10,26-28), stwierdzając, że w swym nierozerwalnym
związku reprezentują one całe Prawo i Proroków (Mt 22, 40; por. także Mt 7,12;
Rz 13,9; Ga 5,14; Jk 2,8). Ścisłe połączenie obu przykazań powoduje, że drugie,
uznane za „podobne do pierwszego” (Mt 22,39), zostaje przyobleczone w świętość,
a miłość do bliźniego rozwija się w tym samym potencjale i pełni, które są
charakterystyczne dla miłość wobec Boga.
260. Nauka Jezusa, na którą składają się słowa i ilustrujące ją gesty, rozwinie
to fundamentalne jądro. W szczególności będzie On kładł nacisk na wysokie
wymagania miłości okazywanej „bratu”, czyniąc w ten sposób „stare” przykazanie
„nowym” (J 13,34; 2 J 1,5). Miłość według Jezusa nakłada zobowiązanie, aby nigdy
nie obrażać bliźniego pogardą i zniewagą (Mt 5,22), wymaga, aby go nie osądzać
(Mt 7,1-2; Łk 6,37), domaga się wyrzeczenia się jakiegokolwiek aktu mściwego
odwetu (Mt 5,39-41) i porzucenia zabiegów o bycie „pierwszym” kosztem innych (Mt
20,25-27; Mk 10,42-45; Łk 14,7-11; 22,24-27). Przede wszystkim jednak prawdziwe
wypełnienie przykazania miłości dokonuje się w konkretnych gestach obdarowania. Uczeń – jak poucza przypowieść o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10,30-37) –
jest tym, który staje się bliskim dla osoby potrzebującej, wychodząc poza
przynależności wyznaniowe i rozwijając hojną bezinteresowność, która nie czeka
na ziemskie nagrody (Łk 12,33-34; 14,12-14). W rzeczywistości miłość jest
prawdziwa tylko wtedy, gdy jest pokorną „służbą” braciom, jak pokazał to Mistrz
i Pan, umywając nogi uczniom (J 13,1-5) i dając przykład, aby to, co On uczynił,
stało się wzorem chrześcijańskiego postępowania (J 13,12-15; por. także Mt
20,25-28; Mk 10,42-45;
Łk 22,25-27). Udzielanie dóbr materialnych i świadczenie posług są
w rzeczywistości oznakami daru z własnego życia dla innych (J 15,12-15; por. 1 J
3,16). Chrześcijańskie przykazanie miłości bliźniego wyróżniają zatem jasny
wymiar uniwersalizmu i absolutnej hojności.
Pan Jezus pochylił się nad ludzką słabością, uśmierzając, bez oszczędzania
samego siebie, wszelkiego rodzaju choroby i potrzeby. Swoich uczniów posłał, aby
czynili to samo (Mt 10,8; Łk 9,1; 10,9), wzywając ich nawet, aby ogołocili się
z własnych dóbr dla przyjścia z pomocą biednym (Mt 19,21; Mk 10,21,28-30; por.
Hbr 13,16; 1 J 3,17-18). Każdy, kto przychodzi z pomocą głodnym, obcym
i więźniom (Mt 25,31-46), każdy, kto poda nawet szklankę świeżej wody
potrzebującemu dziecku (Mt 10,42), ten, poza innymi kwalifikacjami, staje się
podobnym do Chrystusa, staje się autentycznym interpretatorem miłości bliźniego.
Aby zaszczepić takie uczucie gościnnej życzliwości, Bóg na początku historii
przymierza objawił się pod postacią trzech potrzebujących odpoczynku wędrowców
(Rdz 18,1-2). Nie wiedząc o tym, Abraham hojnie ugościł aniołów (Hbr 13,2).
W objawieniu czasów ostatecznych sam Chrystus, Pan historii, Władca, który sądzi
świat, przyjmuje formę ubogiego i mówi wszystkim: „Wszystko, co uczyniliście
jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).
Miłość chrześcijańska rozciąga się na wszystkich, nawet tych najbardziej
odległych i wrogich. W rzeczy samej, Chrystus prosi o wybaczenie bratu
grzesznikowi na sposób trwały (Mt 18,21-22; Łk 17,3-4) i o przedłożenie
braterskiego pojednania ponad wszelki akt kultu (Mt 5,23-24), tak aby Ojciec
mógł wszystkim okazać swoje zbawcze miłosierdzie (Mt 6,14-15; 18,23-35). Prosi
o życzliwość bez wyjątków i zaprasza do czynienia dobra także wrogowi,
naśladując w ten sposób „doskonałą” wielkoduszność Stwórcy (Mt 5,43-48).
Wszystko to, choć wydaje się trudne do praktykowania, staje się możliwe dla
tego, kto żyje Duchem miłości udzielonym przez Boga (Rz 5,5; Ga 5,22).
Wspólnota braterska chrześcijan
261. Księga Dziejów Apostolskich przedstawia nam wyidealizowany obraz pierwotnego Kościoła, który rodzi się
z potężnego daru Ducha miłości zesłanego podczas Pięćdziesiątnicy. Dowiadujemy
się, że wielu z różnych narodowości i języków (Dz 2,6-11) nawróciło się pod
wpływem świadectwa Piotra (Dz 2,37-41). Trwali oni w słuchaniu nauki Apostołów
(Dz 2,42), zjednoczeni nawzajem przez przylgnięcie do słowa Bożego. Mieli „jedno
serce i jedną duszę” (Dz 4,32), a ich zbieżność uczuć wyrażała się we wspólnej
modlitwie (Dz 2,42.46-47) jako wyrazie ich komunii w Panu (por. Mt 18,19-20).
Ponadto czynili własne dobra wspólnymi, sprzedawali swoje majątki i rozdzielali
zasoby zgodnie z potrzebami braci (Dz 2,44-45; 4,32), aby nikt nie był
w potrzebie (Dz 4,34-35). Ustanie ubóstwa, które Tora zapowiadała jako
błogosławieństwo Boże dla swego ludu (Pwt 15,4-6), realizuje się w cudowny
sposób dzięki dziełu ludzi poruszonych Duchem dobroci. To, czego Jerozolima była
znakiem – jako miasto, które dało początek każdemu ludowi (Ps 87,4-6) oraz jako
biegun przyciągania i pokoju dla wszystkich narodów (Iz 2,2-5; 56,6-8; Za 8,20;
14,16) – znajduje swoje wypełnienie w Kościele Chrystusowym. Ten idealny
scenariusz nie jest utopią. Opisuje głębokie misterium wspólnoty
chrześcijańskiej, widoczne tam, gdzie oddycha się duchem Ewangelii, w licznych
i twórczych formach braterskiej miłości.
262.Paweł w swoich listach pozwala nam się przyjrzeć konkretnemu przekrojowi
społecznemu swoich wspólnot, w których działa tak potężny zaczyn dobra (Rz
15,14; 1 Kor 1,4-7; 2 Kor 8,7 ; Flp 1,3-11 i in.), pomimo napięć i kontrastów,
które rodzą się z ludzkiego serca, nierzadko małostkowego i wzburzonego. Apostoł
nieustannie potwierdza, że jedność chrześcijan nie jest zakorzeniona w dobrej
woli ludzi, ale jest owocem wydarzenia łaski Chrystusa, który zburzył mur
oddzielający Żydów od pogan, zadając w sobie śmierć wrogości, aby „z dwóch
rodzajów ludzi stworzyć jednego” (Ef 2,14-18). Wiemy, że serce ewangelii Pawła
stanowi komunia dzieci Izraela z poganami w uznaniu jedynego Zbawiciela. Jedność
dwojga w jednym ciele ustanawia „nowego człowieka” (Ef 2,15), nowe stworzenie,
w którym „już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy,
Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jestChrystus” (Kol 3,10-11; por. Ga 3,28).
Zasadniczy znak tej głębokiej jedności zostaje nam dany w komunii wszystkich
zgromadzonych wokół jednego chleba i jednego kielicha: „Kielich
błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest udziałem we Krwi Chrystusa?
Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy
bowiem bierzemy z tego samego chleba” (1 Kor 10,16-17). To, co chrześcijanie
celebrują, „spożywając ciało Pana i pijąc Jego krew” (1 Kor 11,29; por. J
6,53-58), jest sakramentem ich komunii. Sakrament ten nie toleruje podziałów (1
Kor 11,18).
Dlatego też Paweł, nieustannie i z naciskiem, wzywa do zacieśnienia więzów
wspólnoty braterskiej oraz do wyeliminowania niezgody i rozłamów wśród
chrześcijan. W istocie zawsze istnieje ryzyko powstania partii lub koterii
powodowanych wpływem różnych liderów wspólnot. Nie należy mówić: „ja jestem od Pawła”, „ja od Apollosa”, „ja
jestem Kefasa”, ponieważ Chrystus nie jest podzielony, a tylko On został
ukrzyżowany za wszystkich (1 Kor 1,12-15). Oto zatem gorące upomnienie Apostoła
Narodów: „Przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa,
abyście żyli w zgodzie i by nie było wśród was rozłamów; abyście byli
w doskonałej wspólnocie myśli (nous) i decyzji (gnome)” (1 Kor 1,10; por. także Rz 15,5-6). Komunia w „myśli i decyzji” nie jest
czysto ideologiczną zgodnością, ale uwidacznia się raczej w konkretnej praktyce
miłości. Przyjmuje zatem, zgodnie z przykładem Nauczyciela z Nazaretu, postawę
„służby” (Ga 5,13-15; Flp 2,1-8), nosząc nawzajem własne brzemiona (Ga 6,2),
przebaczając sobie wzajemnie, tak jak uczynił to Jezus, aby siać pokój (Ef
4,1-3; Kol 3,12-15).
263. Nowatorski, drogi Pawłowi obraz, który w wymowny sposób ilustruje, jak
należy rozumieć wspólnotę braci w Chrystusie, to metafora „ciała”. W jego
symbolice istnieją dwa elementy o największym znaczeniu. (i) Pierwszym jest
konieczna spójność między członkami, ponieważ wszyscy uczestniczą w tym samym „boskim” życiu
(1 Kor 6,15; 12,27): „Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani
do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie.Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest.Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa]ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich” (Ef 4,4-6). Każdy członek,
choć różny od innych, jest częścią jednego ciała i zgodnie z własną
użytecznością pełni w nim określoną funkcję (1 Kor 12,14-26). Jeśli cierpi jakiś
członek, cierpi całe ciało, a jeśli jakiś członek doznaje czci, wraz z nim
cieszą się wszystkie inne członki (1 Kor 12,26). Stąd misyjne znaczenie
„ratowania” każdego człowieka (1 Kor 9,19-23), aby nadać pełnię organizmowi
Kościoła (Ef 1,23). (ii) Drugi element, który należy podkreślić w obrazie ciała,
jest dla Pawła jeszcze ważniejszy, a jest nim różnorodność członków niezbędna dla witalności organizmu: „Jak bowiem w jednym ciele
mamy wiele członków, a nie wszystkie członki spełniają tę samą czynność –podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna
jesteśmy nawzajem dla siebie członkami” (Rz 12,4-5). To, co z zewnątrz można
postrzegać jako przyczynę niezgody, w szczególności wyższość jednych nad innymi,
Paweł interpretuje jako charyzmatyczny dar, który ma być oddany na służbę całemu
ciału (1 Kor 12,4-11):
„Mamy zaś według udzielonej nam łaski (charis) różne dary (charismata): bądź dar proroctwa (prophēteia) – [aby go stosować] zgodnie z wiarą;bądź to urząd diakona (diakonia) – dla wykonywania czynności diakońskich; bądź urząd nauczyciela – dla
wypełniania czynności nauczycielskich (didaskalia); bądź dar upominania – dla karcenia (paraklēsis). Kto zajmuje się rozdawaniem, [niech to czyni]ze szczodrobliwością; kto jest przełożonym, [niech działa] z gorliwością; kto
pełni uczynki miłosierdzia, [niech to czyni] ochoczo” (Rz 12,6-8; por. także 1 Kor 12,27-30; Ef 4,7.12-16).
264. Prawo królewskie, w kodeksie deuteronomicznym, wymagało od władcy, aby nie
był wyniosłym, pamiętając, że jest bratem swoich poddanych (Pwt 17,20). We
wspólnocie nowego przymierza braterstwo przeżywa się, stając się sługą innych (1
Kor 12,22-25). Dotyczy to wszystkich, ponieważ każdy ma Boży dar konieczny do
budowania całego ciała. Każdy ze swej strony współdziała we wzroście organizmu,
aż osiągnie on doskonałe wymiary pożądane przez Boga (Ef 4,13.15-16; Kol 2,19;
por. także 1 P 4,10-11). Tym, co ożywia i nadaje spójność ciału Kościoła, jest
miłość (agapē), charyzmat doskonały, jedyna wieczna cnota (1 Kor 13,8), którą Paweł wskazuje
jako najwyższe dobro (1 Kor 13,13). Należy jej pragnąć bardziej niż
jakiegokolwiek innego charyzmatu (1 Kor 12,31; 14,1; Kol 3,14-15). Apostoł
w cudowny sposób opisuje ją we wszystkich jej cechach i przejawach:
„Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego;nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko
przetrzyma” (1 Kor 13,4-7).
W innym liście Pawła czytamy:
„Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem.W miłości braterskiej nawzajem bądźcie sobie życzliwi. W okazywaniu czci jedni
drugich wyprzedzajcie.Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę
Panu.Weselcie się nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali.Zaradzajcie potrzebom świętych. Przestrzegajcie gościnności.Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie.Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą.Bądźcie między sobą jednomyślni. Nie gońcie za wielkością, lecz niech was
pociąga to, co pokorne. Nie uważajcie sami siebie za mądrych.Nikomu złem za zło nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wszystkim
ludziom.Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi
ludźmi. (…) Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,9-21).
Także w listach innych Apostołów, choć posługują się różnymi metaforami i różnie
rozkładają akcenty, widzimy jednomyślny nacisk na solidarność i braterską
miłość. W swoim Pierwszym Liście Piotr powtarza przepowiadanie Jezusa i Pawła:
„Na koniec zaś bądźcie wszyscy jednomyślni (homophrones), współczujący (sympatheis), pełni braterskiej miłości (philadelphoi), miłosierni, pokorni!Nie oddawajcie złem za zło ani złorzeczeniem za złorzeczenie. Przeciwnie zaś,
błogosławcie. Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli
błogosławieństw” (1 P 3,8-9). Jan, zgodnie z nauką Jezusa, podkreśla fakt, że
miłość wobec Boga (pierwsze przykazanie) domaga się miłości wobec brata:
„Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą,
albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga,
którego nie widzi.Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też
i brata swego” (1 J 4,20-21; por. także 1 J 2,11-11; 3,10-11.16-18.23-24;
4,11-12; 5,1-2).
Podsumowanie
265. Cała zawartość tego rozdziału, w jego złożonych warstwach, ma za nić
przewodnią miłość, wyrażoną czy to w drogocennej formie związku małżeńskiego, czy to w postawie
poświęcenia ojca i matki potomstwu, czy też w posłusznym szacunku dzieci wobec
rodziców, jak i w solidarności, służbie i przebaczeniu, które stanowią nerw
relacji braterskich. Można by stwierdzić, że Pismo uczy, iż miłość jest wymiarem
duchowym, czyniącym człowieka człowiekiem, ponieważ upodabnia go do Boga. Nawet
tam, gdzie postuluje się pewne równouprawnienie (lub „równość”) między
podmiotami, na przykład w relacji między mężem i żoną czy w relacjach między
członkami wspólnoty obywatelskiej i religijnej, Biblia zawsze wskazuje na
istnienie pierwiastka różnicy (albo „nierówności”), który może być przyczyną
zazdrości, rywalizacji i nadużyć. Miłość będzie się przejawiać zarówno
w niedopuszczeniu pokusy sporu i poniżenia, jak również w przekształceniu
własnych przymiotów i ewentualnej wyższości w element spajający, tak iż własny
dar będzie stale w służbie bliźniego. Wierzący wyrażają ufną nadzieję, że miłość
ostatecznie zdobędzie sumienia, czyniąc ludzką historię godną podziwu,
w posłuszeństwie Bożemu nakazowi.
W istocie, miłość jest nakazana przez Torę i Ewangelię. Pomimo momentów, kiedy spontanicznie wypływa ona
z serca, pozostaje obowiązkiem wymagającym wolnej decyzji, a ponadto wysiłku,
cierpliwości oraz odwagi połączonych z zaufaniem Bogu i Jego obietnicy. Miłość
jest cnotą, którą człowiek wydoskonala w trudzie codziennego życia. Miłość jest
jednak nie tylko nakazana; jest także darowana każdemu, kto jej pragnie. To nie tylko dążenie i marzenie. Ona prawdziwie
realizuje się w historii. Duch miłości udziela się wspólnocie na modlitwie,
czyniąc ją zdolną do miłości zdumiewającej, dynamicznej i przyciągającej.
Rozdział IV
Człowiek zanurzony w historii
266. Człowiek jest istotą „historyczną”. Jak wszystkie stworzenia ma początek, a to
stanowi pierwszy znak jego „historyczności”, rozumianej jako skończoność. To
wymiar odróżniający go od Bytu, który nie ma ani początku, ani końca (Iz 41,4;
44,6; Ps 90,2; 93,2; Syr 42,21, Ap 1,8; 21,6; 22,13). Według Rdz 1 ’ādām zaczyna istnieć w świecie, który został stworzony przed nim, przyjaźnie go
przyjmuje i pozwala mu żyć. Człowiek nie jest pierwszym spośród stworzeń, ale
zostaje mu objawione, że ma pierwszoplanową rolę w dziejach. Schemat siedmiu dni
tygodnia (z wieczorem i porankiem każdy), stanowiący kanwę pierwszego opisu
stworzenia, czyli rozwój rzeczywistości stworzonej według reguły: „wcześniej”
i „potem”, będzie postrzegany przez każdą jednostkę według rytmu jej oddechu
i bicia serca, a zarazem będzie regulowany w sposób jednakowy dla wszystkich
przez cykle słońca i księżyca (Rdz 1,17-18), przez następstwo dni i lat, czego
człowiek jako jedyny na ziemi jest świadom. To stanowi komponent jego natury
i jego odpowiedzialności wewnątrz historii.
Człowiek jest istotą „historyczną”, ponieważ każda osoba rodzi się ze swej matki
i ojca, którzy poprzedzają go na linii czasu, a jednocześnie są dla niego
znakiem Początku (Origine), którego nikt nie jest w stanie poznać: „Jak nie wiesz, którą drogą duch
wstępuje w kości, co są w łonie brzemiennej, tak też nie możesz poznać działania
Boga, który sprawia wszystko” – pisze Kohelet (11,5). Jakieś szczegóły dotyczące
naszego początku mogą być opowiedziane przez świadka, który uczestniczył lub
asystował przy narodzinach (zwłaszcza jedno z rodziców); sens dotyczący początku
świata może być objawiony jedynie przez Boga i przez tych, którzy są Jego
rzecznikami. Oto dlaczego w tych świętych tekstach Biblii powierzona jest każdej
osobie ludzkiej tajemnicza prawda o człowieku.
267. Człowiek – syn Adama – pomimo całej swej ograniczoności jest protagonistą
historii. Potrafi wpływać na bieg wydarzeń, ma moc orientowania przyszłości
w kierunku życia, jeżeli słucha świadków Boga, ale może popchnąć wszystko
w stronę śmierci, jeżeli odrzuca posłuszeństwo. Inaczej niż wszystkie stworzenia
’ādām może decydować o swoim losie i, po części, także innych istot. Stworzony na
obraz Boży nosi w sobie źródłowy potencjał, który zostanie określony jako
wolność, istotna jakość bytu duchowego. Nawet jeśli nie zawsze w pełnym stopniu
wykorzystywana, zdolność ta stanowi komponent, który należy do istoty człowieka
zamierzonej przez Boga, i który podobnie jak Bóg niezmordowanie dochodzi do
głosu i ujawnia się na drodze życia.
W biblijnym języku hebrajskim nie ma abstrakcyjnego terminu, który wyrażałby
pojęcie wolności; jednak rzeczywistość ta jest wyraźnie wskazywana za pomocą
innych możliwości językowych, co niebawem zobaczymy, aby pokazać czytelnikowi
precyzyjne odwołania do odpowiedzialności, która jest właściwa istocie ludzkiej.
Rzadko rzeczownik eleuteria pojawia się w Septuagincie (por. w związku z wyzwoleniem niewolnika – Kpł
19,20; Syr 7,21). Natomiast pod wpływem ówczesnej literatury greckiej
terminologia związana z pojęciem wolności – rozumianej jako autonomiczny wybór,
nie podlegający zewnętrznym naciskom – występuje bardzo często w Nowym
Testamencie (por. J 8,32; 1 Kor 10,19; 2 Kor 3,17; Ga 2,4; 5,1-13 i in.).
Pismo Święte od samego początku wydobywa na światło dzienne aspekt wolności
opowiadając o tym, że Stwórca mówi do człowieka i daje mu polecenie. Głos Boga
w Rdz 1 przedstawiony jest w formie rozkazu skierowanego także do innych
stworzeń, ponieważ nakazuje On, aby wszystko zaczęło istnieć (Ps 33,9; 148,5).
Jednakże pojawienie się i działanie różnych bytów, nieraz przedstawiane jako akt
posłuszeństwa Bożemu rozkazowi (1 Krl 17,4; Hi 28,26; 38,10-11; Ba 3,35), nie
jest owocem wolnego przyzwolenia, ale raczej rezultatem wypełniania się woli
Boga, która jawi się jako przejaw pełni władzy (Ps 115,3; 135,6-7). Jedynie
człowiek może słuchać polecenia i w imię autonomii, którą ma, może być mu
posłusznym lub nie.
Wydaje się, że zwierzęta domowe w niektórych przypadkach mają podobną zdolność
i przypisuje się im cechy oraz przeżycia „ludzkie”. Podobieństwo do istoty
ludzkiej nie może jednak zacierać różnic. Biblia świadczy o tym, że Bóg mówi do
człowieka, dając mu poznać swoją wolę i prosząc go, aby ją wypełniał. W ten
sposób zostaje nam uzmysłowione, że istota ludzka – a nie inne istoty – jest
adresatem polecenia Bożego.
Wybór dotyczący tego, czy wypełnić je, czy być nieposłusznym, jawi się dla
człowieka jako fundamentalny sposób wyrażania swojej wolności. Doniosłość motywu
polecenia Bożego, które czyni realnym akt wolności, jest potwierdzona przez to,
jak wiele uwagi poświęca mu całe Pismo Święte. I to będzie przedmiotem pierwszej
części tego rozdziału, która nosi tytuł: „Człowiek pod Prawem”.
268. Wolność wyboru urzeczywistnia się konkretnie podczas podejmowania decyzji,
co dokonuje się właśnie na płaszczyźnie historii i z czego wypływają
konsekwencje dla przyszłości. Można wskazać liczne i różnorodne decyzje, podjęte
przez ludzi w ciągu ich życia, lecz najważniejsze z nich to te, które są zgodne
albo nie z Bożym poleceniem. Biblia pokazuje, że historia człowieka, jakkolwiek
ma aspekty enigmatyczne – także z powodu zaskakującego działania Bożego (Iz
45,15; Ez 18,25; Oz 4,10; Ps 92,6-7; Hi 28,12-13; Koh 3,11; Syr 11,4; Mdr 17,1)
– może być czytana przez pryzmat posłuszeństwa lub nieposłuszeństwa względem
tego, co Bóg zarządził. Ta reguła jako zasada hermeneutyczna kieruje
w rzeczywistości całą historiografią biblijną. A konkretniej, Pismo poświadcza,
że istota ludzka rzadko jest posłuszna, a prawie zawsze się buntuje,
wykorzystując swoją wolność jako przejaw niezgody i opozycji względem Boga. Co
więcej, Biblia mówi o nieposłuszeństwie „początkowym”, o złamaniu Bożego zakazu,
które ma miejsce na samym początku, jako o punkcie wyjścia historii ludzkości.
Jak można przypuszczać, ta właśnie perspektywa historii, pełna dramatycznych
zwrotów, będzie przedmiotem analizy w drugiej części rozdziału („Posłuszeństwo
i przekroczenie Prawa”).
Dzieło stworzenia ma w istocie ludzkiej swój punkt kulminacyjny, ponieważ synom
Adama powierzona jest ziemia. Jednak z powodu niewłaściwego wykorzystania przez
człowieka swej wolności, czyli z powodu jego nieposłuszeństwa woli Boga, światu
groziła destrukcja (Rdz 6,5-7). Ona niechybnie nastąpiłaby, gdyby nie miała
miejsce opatrznościowa interwencja Ojca życia, najważniejszego uczestnika
historii. Stwórca, zaiste, nie stwarza po to, by następnie pozostawić samym
sobie swoje stworzenia. Przeciwnie, jak podkreśla Pismo, On trzyma cały świat
w swoich rękach (Ps 95,4), a zwłaszcza losy ludzi. To dlatego działa w sposób
tajemniczy, ale skuteczny, aby historia ludzi stała się historią łaski, historią
zbawienia. Jak to się dzieje i w jaki sposób stanowi to orędzie nadziei dla
wierzących, zostanie zilustrowane w ostatniej części tego rozdziału
(„Interwencja Boga w historii”).
Chcąc ułatwić prezentację tematów zakorzenionych w opowiadaniu biblijnym
o początkach stworzenia, w rozdziale tym przytoczymy odpowiednie wersety Rdz 2–3
na samym początku każdej części, dodając komentarz egzegetyczny, który
ukierunkowuje na dalszy rozwój tych zagadnień w innych jednostkach literackich
Starego i Nowego Testamentu.
1. Człowiek pod Prawem
269. W opowiadaniach Rdz 1–2 znajdujemy nie tylko opis dzieł dokonanych przez
Boga, ale także Jego słowa, które pozwalają zrozumieć znaczenie całego dzieła
stworzenia. Egzegeci zauważyli, że w Rdz 1 Bóg wypowiada dziesięć zdań (swego
rodzaju Dekalog dotyczący stworzenia) i prawie wszystkie (oprócz zdania
wyrażającego namysł Boży w Rdz 1,26 i regulację dotyczącą pożywienia w Rdz 1,29)
mają formę zdań wyrażających wolę Boga w odniesieniu do światła (Rdz 1,3),
firmamentu (Rdz 1,6), wód (Rdz 1,9), ziemi (Rdz 1,11.24), gwiazd (Rdz 1,14),
zwierząt (Rdz 1,22) i na końcu do człowieka (Rdz 1,28). Możemy zatem powiedzieć,
że w pierwszym opisie stworzenia polecenie Boże jest wypowiadane po to, aby dać
poznać wolę Stwórcy w samym akcie stwórczego działania (jak to wyraźnie widać
w kontekście stworzenia człowieka w Rdz 1,26). Podobny zabieg stylistyczny
powtórzony został w lapidarnym wersecie Ps 33,9:
„On przemówił, a (wszystko) powstało;
On rozkazał, a zaczęło istnieć” (por. także Iz 48,13; Ps 148,5).
Nie można zatem powiedzieć, że w formułach „rozkazujących” Rdz 1 zarysowane są
właściwie „przykazania” – nawet w odniesieniu do słów skierowanych do rodzaju
ludzkiego (Rdz 1,28: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się”), ponieważ są one
określone jako „błogosławieństwo”, a nie jako nakaz. To z kolei znajduje
potwierdzenie w tekście paralelnym Rdz 1,22, w którym ta sama terminologia
zastosowana jest w odniesieniu do ryb i ptaków. Innymi słowy, ludzka płodność
oraz „panowanie” nad ziemią i zwierzętami należy rozumieć raczej jako pierwotny
(originario) dar Boga, a w mniejszym stopniu – jak to niektórzy interpretują – jako
pierwszy nakaz, który trzeba wypełnić. Poza tym możemy dodać, że w każdy dar
Boga wpisane jest – niezwykle głęboko – wezwanie, aby go przyjąć zgodnie z jego
znaczeniem, co jedynie człowiek potrafi dokonać w sposób świadomy, rozumny
i wolny.
270. Wyraźnie inna jest perspektywa Rdz 2, ponieważ w tym drugim opowiadaniu
o stworzeniu jest bardziej widoczny imperatywny wymiar działania i słowa Boga,
skierowanego do człowieka. Przede wszystkim polecenie wyrażone jest w sposób
pośredni (analogicznie do Rdz 1), tak że z darem Bożym wiąże się określona
celowość, zamierzona przez Stworzyciela, a człowiek wezwany jest do tego, aby ją
realizować. Zostaje to wyrażone w Rdz 2,15, gdzie czytamy, że Bóg umieścił
’ādām w ogrodzie, nakładając na niego obowiązek uprawiania i strzeżenia ziemi.
Taki sposób przedkładania obowiązku, który wynika z Bożej inicjatywy, znajdujemy
w innych fragmentach Pisma. Opowiadania o „początku” są swego rodzaju
wprowadzeniem do przykazania. I tak, w Rdz 1 mówi się o stworzeniu świata na
przestrzeni sześciu dni i o odpoczynku Stwórcy w dniu siódmym; to uzasadnia
nakaz zawarty w Wj 20,8-11 dotyczący pracy w dni zwykłe i odpoczynku w dzień
szabatu, poprzez co człowiek czci dzieło stworzenia. Z kolei opowiadanie
o wyjściu z Egiptu (Wj 1–15) stanowi przesłankę teologiczną dla Dekalogu w Pwt
5,6-21: nie tylko pozwala zrozumieć, jak idolatria jest równoznaczna
z popadnięciem w niewolę (Pwt 5,9), ale nadaje przykazaniu o świętowaniu szabatu
wymiar celebracji wolności, nie ograniczając się do wymogu uwolnienia z więzów
niewoli członków rodziny (Pwt 5,12-15). Jeszcze innym przykładem jest tekst Iz
5,1-4: tu prorok w formie przypowieści o winnicy daje zrozumieć, że Bóg po
wykonaniu swego dzieła oczekuje na owoce, będące skutkiem aktywności ludzi (to
samo powtórzone zostaje w Mt 21,33-41).
W dalszej części Rdz 2 znajdujemy polecenie skierowane do człowieka w sposób
wyraźny, co warto szczegółowo przeanalizować.
Rdz 2,16-17
16A przy tym Pan Bóg dał człowiekowi (’ādām) taki rozkaz: «Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według
upodobania; 17ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo
gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz».
271. Polecenie. Pierwszy raz pojawia się w tekście biblijnym terminologia przykazania, na
czele z czasownikiem s.āwāh (stosowanym zawsze w formie intensywnej), powtórzonym następnie w Rdz 3,11.17
w kontekście „sądu” Bożego. Czasownik ten używany jest w Dekalogu (Pwt
5,12.15-16) i często w kodeksach praw (Wj 23,15; Kpł 24,23; Pwt 19,11 i in.);
natomiast rzeczownik mis.wāh to jeden z terminów technicznych na oznaczenie polecenia (Bożego) (Wj
15,26; 16,28; 20,6; Kpł 4,2.13.22.27; Pwt 6,1; 7,9 i in.).
Hebrajska terminologia związana z „przykazaniem” (comandamento) jest raczej bogata. Stosowana jest przede wszystkim w formie synonimów,
jakkolwiek niektórzy egzegeci próbują precyzyjnie określić odcienie znaczeniowe
różnych czasowników i rzeczowników. Przytaczamy terminologię najczęściej
stosowaną: tôrāh (pouczenie, norma), h.ōq (dekret), mišpāt.
(decyzja, osąd, wyrok), ‘ēdāh lub ‘ēdût (świadectwo, potwierdzenie), a ponadto
dābār (słowo) – termin generalny, ale ważny, używany między innymi na określenie
„dziesięciu słów” Dekalogu (Wj 34,28; Pwt 4,13; 10,4).
Polecenie, rzecz jasna, wyraża się następnie przy pomocy czasownikowego trybu
rozkazującego – tak w formie pozytywnej przepisu („pamiętaj”, „zachowuj”,
„czyń”, „czcij”), jak też zwłaszcza w formie zakazów („nie zabijaj”, „nie
kradnij”, „nie czyń podobizn”). W niektórych przypadkach obydwie te formy
występują łącznie w jednym przykazaniu, na przykład w poleceniu dotyczącym
szabatu; „Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia.
Dzień zaś siódmy jest szabatem Pana (…). Nie będziesz przeto w dniu tym
wykonywał żadnej pracy” (Wj 20,9-10).
272. Polecenie dane przez Boga w Rdz 2,16-17 ma formalnie strukturę dwuczęściową; do
części normatywnej, która wyraża wolę Bożą (Rdz 2,16-17a), zostaje dodana
„motywacja” (Rdz 2,17b). Polecenie zatem ma podwójny charakter, ponieważ zakaz
(„nie będziesz spożywał”) poprzedzony jest uroczystym i pozytywnym wezwaniem (’ākōl tō’kēl: będziesz mógł/powinieneś spożywać), wyrażonym w stylu używanym gdzie indziej
dla wyrażenia zarządzeń normatywnych (por. Wj 21,28; Pwt 6,17; 7,18; 1 Krl 3,26;
Prz 27,23). Wynika z tego, że co się tyczy pokarmu, człowiek generalnie powinien
być posłuszny tak powstrzymując się od tego, co jest zakazane, jak i spożywając
to, co Bóg oferuje. Motywacja przykazania w Rdz 2,17b stosując formułę zakazu,
który zawiera groźbę w postaci kary śmierci (môt tāmût: „na pewno umrzesz”), pozwala dostrzec tragiczne skutki przekroczenia
przykazania. Groźba śmierci budzi lęk, a więc jest swego rodzaju pomocą, aby
człowiek był posłuszny. Z drugiej strony konsekwencja w postaci „śmierci”
pozwala zrozumieć, że przekroczenie przykazania przeciwstawia się bezpośrednio
działaniu Boga, który przy pomocy swego tchnienia daje życie człowiekowi (Rdz
2,7).
W formułach kodeksów prawniczych pojawiają się różne formy „motywacji”. Jedne usprawiedliwiają przepis, ukazując jego sens poprzez nawiązanie do
jakiegoś wydarzenia z historii zbawienia, przykładowo wtedy, kiedy się nakazuje
miłować cudzoziemca, ponieważ Bóg umiłował Izraela, gdy był przybyszem w Egipcie
(Pwt 10,19). Częściej motywacja wylicza konsekwencje negatywne nieposłuszeństwa
(jak w Rdz 2,17b); typowym przykładem jest zakaz wzywania imienia Bożego, „bo
nie pozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto wzywa Jego Imienia w błahych
rzeczach” (Wj 20,7; Pwt 5,11). W nakazach pozytywnych prawodawca zwykle
przywołuje perspektywę życia i szczęścia, które są owocami posłuszeństwa (Wj
20,12; Pwt 5,16; 30,19-20). Najczęściej jednak nakazy nie mają żadnej motywacji,
a gdy jest ona podana, to nie rozwija argumentacji mającej przekonać co do ich
racjonalności. Ten rodzaj „nakazów” zdaje się zatem apelować o wielkie zaufanie
do Tego, który je daje.
273. Polecenie jawi się w swej istocie jako wyraz woli „zewnętrznej”, jako jakiś
nakaz heteronomiczny. Jest głosem kogoś innego i wymaga określonego zachowania
albo zakreśla jakieś granice. Także wówczas, kiedy żądanie ma bezpośrednie
znaczenie pozytywne – gdy ma formę wezwania do życia (Ez 16,6), do wejścia
w posiadanie jakiegoś dobra (Rdz 12,1; Pwt 1,21), do spożywania wybornego
pokarmu (Iz 55,1) – to prosty fakt, że taki rozkaz przychodzi z zewnątrz,
stanowi już dla człowieka problem: jeżeli z jednej strony przykazanie jest
postrzegane jako przykra ingerencja, to mimo wszystko, z drugiej strony patrząc,
stanowi ono dla osoby dobrą sposobność do tego, aby okazać się zdolną zarówno do
rozpoznania wartości polecenia, jak i przede wszystkim do tego, aby wykazać
swoje zaufanie do prawodawcy. Dla Boga polecenie jest „darem” (Pwt 5,22; 9,20;
10,4; Ne 9,14), dla człowieka natomiast najczęściej staje się „próbą” (Rdz 22,1;
Wj 15,25; 16,4). Konkretnie mówiąc, jednostka rzadko natychmiast dostrzega
„dobro” związane z tym, co zostaje nakazane; objawia zatem swoją wiarę, jeżeli
jest posłuszna, nie rozumiejąc (w pełni) tego dobra, które jest jej nakazane
(Hbr 11,17-19).
274. Zakaz. Polecenie zawarte w Rdz 2,16-17 dotyczy pokarmu. O tym, jak jest ono ważne dla
istot żyjących, była mowa w drugim rozdziale tego Dokumentu. Dobro związane ze
spożywaniem pokarmu jest tu mocno podkreślone przez polecenie spożywania ze
„wszystkich” drzew ogrodu: wszystkie rośliny dające owoce, jakie tylko Stwórca
zasadził (Rdz 1,11-12; 2,8-9), nabierają tu szczególnego znaczenia, stając się
darem niezwykle zróżnicowanym i szczodrym. Jednak w tej całościowej ofercie
zakreślona jest pewna granica. Bóg bowiem prosi człowieka, aby powstrzymał się od spożywania owocu jednego
drzewa, znajdującego się obok drzewa życia (Rdz 2,9), lecz wyraźnie różniącego
się. Zakaz jest zawsze ograniczeniem woli posiadania wszystkiego, gorącego
pragnienia (kiedyś nazywanego pożądaniem), odczuwanego przez człowieka jako
wrodzone dążenie do pełni. Realizacja takiego gorącego pragnienia oznacza
całkowite zapoznanie dawcy; eliminuje zatem Boga, ale równocześnie prowadzi
nieubłaganie do śmierci człowieka, który żyje tylko dlatego, że jest darem Boga.
Jedynie respektując polecenie, stanowiące swego rodzaju barierę dla
jednoznacznej realizacji własnej woli, człowiek uznaje niewidzialnego Stwórcę,
którego obecność jednak sygnalizuje w sposób szczególny drzewo zakazane.
Zakazane nie z powodu zazdrości, tylko z miłości, aby ocalić człowieka od
szaleństwa wszechmocy.
275. Poznanie dobra i zła. Polecenie dane człowiekowi (’ādām) jawi się samo w sobie jako coś
arbitralnego. Popularny sposób interpretowania, który mówi o jabłku jako owocu
zakazanym, czyni ten zakaz śmiesznym. Jednak autor natchniony, posługując się
językiem symboli (drzewo, owoc, spożywanie) oraz charakterystycznym zwrotem
(poznać dobro i zło), wprowadza pojęcie fundamentalne dla rozumienia natury
człowieka i jego powinności w ramach historii. Co jest zakazane człowiekowi?
Dlaczego to właśnie drzewo jest dla niego swego rodzaju tabu? Drzewo poznania
dobra i zła stanowi symbol tego, co jest źródłem wartości etycznych
i religijnych. Jest zatem znakiem istnienia (realtà) Boga jako Źródła
(Principio) Prawa i Tego, kto decyduje o tym, co jest dobre. Zrywać z niego owoc
według własnej woli, wręcz jak złodziej, jest równoznaczne z wolą bycia jak Bóg
(Rdz 3,22). Inaczej mówiąc, oznacza to zamiar życia według własnej woli
określającej co jest dobre, a co złe (auto-determinazione). Tymczasem poznanie
tego, co jest dobre i tego, co jest złe, może być jedynie podarowane człowiekowi
przez Tego, który jest Źródłem dobra – przez Boga, który takie poznanie posiada,
aby je objawić swoim dzieciom. Człowiek będący stworzeniem Bożym otrzymuje dar
poznania przez posłuszeństwo, z jakim potwierdza, że Bóg obdarza i że Jego dar
niesie życie.
Historia. Posłuszeństwo i nieposłuszeństwo względem polecenia Bożego, jak
zobaczymy, stanowią główne czynniki determinujące profil historii. Izrael będzie
dawał o tym profilu świadectwo, opowiadając zwłaszcza własne doświadczenie jako
ludu Bożego.
Polecenie Boże na początku historii ludu Izraela
276. Pięcioksiąg jest tą częścią Biblii, w której w sposób strukturalny został
rozwinięty związek człowieka z Prawem Bożym. Inne części Starego Testamentu, jak
i Nowy Testament, stale odwołują się do Tory jako tekstu podstawowego
i normatywnego (Ml 3,22; Ps 1,2; Syr 2,16; Mt 5,17-19).
Przymierze i Prawo
W Rdz 2, podobnie jak w dalszej obszernej narracji, przykazanie pojawia się po
darze i jest z nim powiązane. To przecież dokonujące się na samym początku
działanie Boga stwarza relację z istotą ludzką, z której wynikają w sposób
konieczny prawa i obowiązki. W księgach biblijnych relacja ta otrzymuje nazwę
„przymierza” (berît), czyli instytucji prawnej, która na całym starożytnym Bliskim Wschodzie
służyła do regulowania więzi międzyludzkich, także między grupami i narodami.
Instytucja ta obejmuje trzy elementy: (1) pełna dobrej woli inicjatywa jednego
z dwóch kontrahentów, mającego większy autorytet i pragnącego przyznać określone
przywileje podporządkowanemu; (2) uregulowanie przyjaznej relacji za pomocą
prawnych rozporządzeń; (3) konsekwencje pozytywne (błogosławieństwa) i negatywne
(przekleństwa), które pociągnie za sobą wierność lub zdrada. Możemy stwierdzić,
że pojęcie „paktu” leży u podstaw myślenia narracyjnego i legislacyjnego Biblii.
Nawet jeżeli dostrzegamy pewne charakterystyczne niuanse w opisach
poszczególnych przymierzy – jak to z Noem w Rdz 9,8-17, z Abrahamem w Rdz 15
i 17, z ludem Izraela w Wj 19-20 i 24, z Dawidem w 1 Sm 7 (por. Ps 89,4) – to
wszystkie naznaczone są przede wszystkim wielką i darmowo udzieloną szczodrością
Bożą, motywowaną jedynie wolną i niczym nie wymuszoną miłością Boga (Pwt 4,37;
7,7-10; Ps 89,2-5), a następnie wiążącym obydwie strony zobowiązaniem do
„zachowywania” więzów przymierza poprzez postępowanie wyznaczone wierną miłością
(por. Pwt 7,7.9.12; Ps 89,29; Ne 9,32; por. także Rdz 17,9-10; Wj 19,5).
Natomiast niewierność pociągnie za sobą tragiczne konsekwencje (Kpł 26,4-33; Pwt
8,19-20; 11,16-17; 28,15-68; 29,18-27).
Przymierze jest zawierane w określonych okolicznościach czasowych, ale jego
prawda dochodzi do głosu bardzo konkretnie na przestrzeni dziejów. Pismo Święte
odzwierciedla zatem historię przymierza między Bogiem a ludzkością, między Panem
a ludem Izraela – historię zależną od wierności lub jej braku względem
obowiązków, które z niego wypływają. Boże błogosławieństwa i przekleństwa są
nieustannie przypominane, aby równocześnie dawać świadectwo trwałej ważności
zawartego przymierza.
Opowiadanie i Prawo
277. Historia zawarta w Torze (od stworzenia świata do śmierci Mojżesza) daje
świadectwo w pierwszym rzędzie początkowemu działaniu (azione originaria) Boga i jako taka kładzie fundament dla proponowanego ludziom Prawa,
podpowiadając, że jest ono konieczne i wskazując na jego sens. Dar jest źródłem
odpowiedzialności. Boże polecenie nie nakłada na człowieka zobowiązania do
ofiarowania Bogu jakichś praktyk, według zasady odpłaty (do ut des). Byłoby to nie do pogodzenia z czystością miłości Ojca (Pwt 32,6). Od syna
wymaga się natomiast wierności względem daru, która polega na zachowywaniu go.
Dar zatem winien być rozpoznany, przyjęty i przeżywany – i to właśnie na tym
polega zachowywanie przykazania.
Dar Prawa
Prawo nie jawi się więc w Izraelu jako uciążliwy ciężar, nałożony przez suwerena
jego poddanym w celu zagwarantowania sobie własnych uprawnień i przywilejów
(por. 1 Sm 8,11-17). Przeciwnie, Bóg objawia swoją wolę, wskazując ją jako drogę
życia i szczęścia, dostępną dla każdego, kto chciałby nią kroczyć (Pwt 5,32-33;
6,1-3.17-19; 11,8-9; i in.).
Prawodawca nawet jeżeli wyraźnie stwierdza, że normy Prawa są wykonalne czy
wręcz lekkie (por. Pwt 30,11-14), to jednak będąc świadom stawianych wymagań,
uzupełnia przykazanie obietnicą życia lub błogosławieństwa, aby ułatwić
posłuszeństwo względem nich (Kpł 26,3-13; Pwt 4,1.40; 28,1-14; 32,47). Dodaje
też budzące grozę zagrożenia w postaci przekleństwa, by jak najdalej odsunąć
pokusę przekraczania go (Kpł 26,14-38;
Pwt 28,15-68). Boże działanie polegające na komunikowaniu Prawa jest widziane
jako proces edukacyjny względem ludzkości, jako proces uczenia, który tworzy
sprawiedliwą cywilizację, podstawę uniwersalnego szczęścia.
Formy Prawa
278. Każde przykazanie dane przez Boga Izraelowi zawiera konkretną formę
realizacji dobra. Jednakże mamy nakazy większej wagi, gdyż dotyczą
fundamentalnych aspektów relacji z Bogiem i z bliźnim; inne przepisy wydają się
mieć ograniczoną doniosłość, ponieważ albo dotyczą dziedzin drugoplanowych, albo
są skierowane do nielicznych kategorii osób (jak przepisy kultowe). Egzegeci
przypisali większe znaczenie tzw. „prawom apodyktycznym”, ujętym w formę
absolutnych zakazów, bez podawania motywacji (z racji ich ewidentnej
oczywistości) i nie uznających żadnych wyjątków, jak te w Dekalogu: „nie
będziesz miał obcych bogów”, „nie zabijaj”, nie kradnij” itp. Inne normy mają
charakter „kazuistyczny”, czyli zawierają różnorodne dyrektywy w zależności od
okoliczności i osób, jak w przypadku wołu, który zrani człowieka (Wj 21,28-32).
Dla jasności warto dodać, że nie chodzi w nich o uchylenie normy (w tym
przypadku: „nie zabijaj”), lecz o wskazania dotyczące poprawnego sposobu jej
interpretowania.
Większe znaczenie ma dla nas rozróżnienie między prawami natury religijnej
i etycznej oraz przepisami natury symbolicznej. Pierwsze mają znaczenie
ponadczasowe i uniwersalne, nie podlegają modyfikacjom w czasie i dotyczą
wszystkich osób na ziemi: cześć dla Boga, poszanowanie życia, cudzej własności,
prawdy – i nie podlegają one żadnym zmianom. Inne normy, bardzo ważne dla
tożsamości ludu, są natomiast jedynie przejściowym sposobem wyrażenia określonej
wartości. Dlatego mogą być one modyfikowane, aby były przydatne i skuteczne
społecznie. Przykazania dotyczące obrzezania, świętowania szabatu, reguły
czystości rytualnej czy czystości pokarmów itd. zawierają bez wątpienia godne
pochwały elementy, ale mogą podlegać zmianom na płaszczyźnie ich stosowania albo
w ogóle mogą zostać zniesione, jeżeli nowe rozporządzenia natury symbolicznej
będą bardziej nadawały się do tego, by wyrażać przylgnięcie do Boga i miłość do
bliźniego.
W Piśmie Świętym widzimy, że Bóg niekiedy wymaga posłuszeństwa wobec
pojedynczego przykazania, m.in. wtedy, gdy nakłada na Abrahama obowiązek
praktykowania obrzezania (Rdz 17,9-14), bądź gdy nakazuje złożenie Izaaka
w ofierze (Rdz 22,1-2). Jednakże tradycja biblijna przekazuje wierzącym
przykazania Boże w formie organicznej, w postaci zbiorów, które pozwalają
dostrzec całość wymogów przymierza. Wydaje się, że idzie za strukturą, jaką
miały przymierza praktykowane między władcami starożytnego Bliskiego Wschodu. Na
przykład, mamy formę Dekalogu; najsłynniejszy (Wj 20,1-17; Pwt 5,6-22) został ogłoszony i napisany przez Boga
na Synaju (Pwt 4,13; 5,22), powszechnie uznawany za syntezę woli Bożej względem
Izraela, ponieważ zakazuje nie tylko złych działań, ale także słów i pragnień
sprzecznych z dobrem. Inne formy dziesięcio- lub dwunastoprzykazaniowe (por. Wj
34,12-26; Kpł 20,9-21) zawierają normy dotyczące specyficznej dziedziny życia
religijnego bądź moralnego.
Małe zbiory mniej lub bardziej systematyczne poprzedzają wielkie zbiory praw,
zgromadzonych w trzech głównych Kodeksach Tory. „Kodeks przymierza” (Wj 20,22–23,33) wydaje się być najstarszym
zbiorem norm, które dotyczą różnych kwestii natury kultowej, moralnej
i cywilnej. Stosunkowo długi i dopracowany jest „Kodeks deuteronomiczny” (Pwt
12–26). Zawiera on bogaty materiał legislacyjny, jak i elementy parenetyczne
(zgodnie z pedagogicznym charakterem Księgi Powtórzonego Prawa), aby zachęcać do
racjonalnego posłuszeństwa. Głównymi elementami jego oryginalności są: przepis
dotyczący jednego miejsca kultu jako znaku przylgnięcia do jednego Boga (Pwt
12,2-28); seria rozporządzeń mających na oku grupy potrzebujące wsparcia (wdowy,
sieroty, lewici, imigranci). Z kolei „Kodeks świętości” (Kpł 17–26), nazwany tak
z racji częstego wzywania do świętości, zawiera normy inspirowane świętością
kapłańską, w której na czoło wysuwa się czystość i pobożność kultowa. Niektóre
prawa uzupełniają lub korygują normy wcześniejsze z powodu zmienionych
okoliczności społecznych i ekonomicznych, ponadto zaś z powodu doskonalszego
rozumienia dobra (jak będzie to widoczne w następnych paragrafie).
Wielość przykazań i jedność Prawa
279. Hebrajska tradycja interpretacyjna z właściwą sobie precyzją rozpoznała
w Torze 613 przykazań nadanych przez Boga. Często uważano tę cyfrę za wyjątkowo
wielką, nie myśląc o tym, że w czasach współczesnych obywatel poddany jest
nieskończenie większej liczbie praw, a chrześcijanin winien zachowywać znacznie
więcej reguł prawa kanonicznego i przepisów liturgicznych. Złożone warunki życia
wymagają w istocie wielości przepisów, wyrażających różnorodne aspekty,
okoliczności i sytuacje, które winny być wzięte pod uwagę w dążeniu do
sprawiedliwości. Nawet najdrobniejsze przepisy (przykładowo ten dotyczący
zabierania piskląt ze znalezionego gniazda, zostawiając jednak matkę – Pwt
22,6-7) wskazują wierzącemu w symboliczny sposób, jak w konkretnej sytuacji
życia codziennego podejmować decyzję dobrą, służącą życiu.
Z drugiej strony patrząc, samo Pismo, a zwłaszcza Tora, także w innych częściach
pomaga czytelnikowi skupić uwagę na tym, co jest istotą w dokładnym wypełnianiu
poszczególnych przykazań. Głównie Księga Powtórzonego Prawa kładzie nacisk na
fakt, że w istocie jest tylko jedno przykazanie, które polega na tym, aby
przylgnąć w duchu całkowitej wierności do Boga. A zostaje to wyrażone za pomocą
dwóch form literackich.
Pierwsza (i) złożona jest z czasownika wyrażającego relację, która odnosi się do
Boga; sformułowaniem najbardziej znanym jest to w Pwt 6,5: „Będziesz więc
miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze
wszystkich swych sił” (por. Pwt 10,12.15; 11,13.15.22; 13,4 i in.), Jako
synonimy czasownika „miłować” znajdujemy czasowniki „służyć”, to znaczy
podporządkować się (Wj 23,25; Pwt 6,13; 10,12.20; 11,13 i in.), „bać się”, czyli
szanować i czcić (Kpł 19,14.32; 25,17.36.43; Pwt 5,29; 6,2.13.24; 10,12.20
i in.), „być oddanym” (Pwt 10,20; 11,12; 13,5; 30,20) i podobne. W ten sposób
można odkryć, że Bóg oczekuje od człowieka postawy „syna” w relacji do Ojca (Ml
3,17-18).
Drugi sposób unifikacji Prawa (ii) polega na używaniu czasownika, który wyraża
akt posłuszeństwa (jak: słuchać, zachowywać, strzec, pamiętać, pełnić,
praktykować i in.) w odniesieniu do licznych synonimów Prawa (przykazanie,
przepis, norma, polecenie, reguła, słowo Boga i in.). W Pwt 4,1-2 czytamy:
„A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście
żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców. Nic
nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując
nakazy Pana, Boga waszego, które na was nakładam” (por. także 4,5-6.14;
5,1.32-33; 6,1-3 i in.).
Ten typ przykazania nie jest porównywalny do przepisów, które nakazują lub
zabraniają określonych działań. Tu zostanie explicite powiedziane to, co jest
implicite zawarte w każdym prawie, a mianowicie, że fundamentalnym aktem chcianym
przez Boga jest posłuszeństwo. Całe życie człowieka wierzącego jest dzięki temu
interpretowane jako przyjęcie kondycji „sługi”, gotowego do wypełniania we
wszystkim woli swego Pana.
Musimy w końcu pamiętać, że w księgach prorockich pojedyncze przykazanie może
być postrzegane jako coś, co symbolicznie wyraża generalny sens Prawa.
Zachowując lub łamiąc je, od razu odnosimy się do zasadniczej kwestii, jaką jest
wierność przymierzu. Na przykład dla Amosa szukanie dobra polega na przywróceniu
roli prawa w sądach (Am 5,15), a nie na odbywaniu pielgrzymek do sanktuarium (Am
5,5), choćby z bogatymi ofiarami (Am 4,4-5; 5,21-25). Natomiast po powrocie
z wygnania troska o świątynię stanowi podstawowy obowiązek wspólnoty; według
Aggeusza Boże błogosławieństwo zależy od decyzji o odbudowaniu domu Pana (Ag
1,3-11). Według Jeremiasza ocalenie Jerozolimy, oblężonej przez wojska
babilońskie, zależy od wyzwolenia niewolników żydowskich (Jr 34,8-22).
I wreszcie, w epoce machabejskiej, decydujące znaczenie uzyskuje przepis
dotyczący czystych pokarmów. Męczennik izraelski to ten, kto umiera, ponieważ
odmawia spożywania wieprzowiny (2 Mch 7). Tak więc nawet przepis rytualny może
wyrażać w określonych okolicznościach pełne przylgnięcie do woli Boga i wierność
przymierzu.
Hierarchia wśród przykazań i jej cel
280. Wszystkie nakazy winny być zachowywane. Jednak gradacja kar (od kary
śmierci po zwykłą grzywnę) ukazuje odmienny walor jednej normy względem drugiej.
W legislacji Starego Testamentu, a ogólniej mówiąc, w całej literaturze
biblijnej najwyższe znaczenie przypisuje się oddawaniu czci Bogu. Od szacunku
dla Prawa Bożego i do woli Bożej zależy przyjęcie wszystkich zobowiązań w duchu
posłuszeństwa. Z kolei pośród wartości, które mają wpływ na relacje
interpersonalne, najwyższe znaczenie przypisuje się obronie życia. Również
rodzina jest uważana za fundamentalne dobro, a dla jej ochrony ustanowione są
surowe reguły w zakresie życia płciowego. Obowiązek przestrzegania
sprawiedliwości względem osób potrzebujących wsparcia wyrażany jest w formie
wielu przepisów w różnych miejscach, ale nie są przewidywane sankcje w przypadku
nie wypełnienia go: sędziom gorąco zaleca się poprawne stosowanie reguł
sprawiedliwości w sądzie (Wj 23,1-2.6; Pwt 1,17; 16,19-20), jednakże nie
znajdujemy norm generalnych, które wzywałyby do wspierania słabych. Ten wymiar
życia społecznego jawi się jako swego rodzaju horyzont sprawiedliwości, na
którym zarysowywać się winny szczodrość i poświęcenia wierzących, które Bóg
oceni, darząc błogosławieństwem lub przekleństwem (por. Wj 22,25-26; Pwt
24,10-15; Mt 25,31-46).
Z samego układu Prawa Izraela wynika zamiar wychowywania sumień, aby po rozpoznaniu, co jest dobre, wierzący czuł się wezwany do
podjęcia w sposób wolny decyzji o praktykowaniu sprawiedliwości, motywowany
bardziej przez miłość niż lęk przed karą.
„Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś
nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, zachowywać Jego
polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci
błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Biorę dziś przeciwko wam na świadków
niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo
i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo,
miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje
życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom
twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi” (Pwt 30,15-16.19-20).
Sam Bóg jest ukazany jako główna postać zaangażowana w dzieło formowania dusz,
czy to przez mądrość norm, czy to przez potwierdzenie swej roli kontrolnej,
przez ocenę i wymierzanie odpowiedzialności za ludzkie czyny. Wypełniane na
przestrzeni dziejów błogosławieństwa lub przekleństwa nabierają charakteru
działań mądrościowych, mających na celu ukształtowanie w sercach przylgnięcia do
prawdziwego dobra. Chcąc ułatwić zapamiętanie i poprawną znajomość Prawa,
tradycja biblijna wskazuje także jako narzędzie czynność pisania: przykazania
Dekalogu będą wyryte na kamiennych tablicach (Wj 24,12; 34,1.4; 5,22; 9,9-11;
10,1.3), by zasugerować ich ponadczasową wartość; Izraelita ma spisać sobie
przykazania tak, aby je przywiązać do ręki i do odrzwi (Pwt 6,8-9);
od króla żąda się, aby zarządził sporządzenie dla siebie odpisu Prawa i aby je
czytał codziennie, żeby mógł dobrze wymierzać sprawiedliwość (Pwt 17,18-19).
Jednak dopiero wtedy, gdy Prawo zostanie wypisane przez Boga w serach wszystkich
– od najmniejszych do największych (Jr 31,33-34) – dzieło Boga osiągnie
całkowicie swój cel.
Prawo w tradycjach sapiencjalnych
281. Mędrcy Izraela przywiązują do Prawa Pana najwyższą uwagę. Uznają je za
„niezniszczalne światło” dla świata (Mdr 18,4). Rodzic i nauczyciel zgodnie
promują naukę moralną i religijną inspirujące się ewidentnie objawieniem Boga
Izraela (Prz 2,1-6; 3,11; Syr 17,9-12; 24,23-27; por. Ba 4,1-4). W tekstach
„tradycyjnej” mądrości (Księga Przysłów, Syracha i Mądrości) znajdujemy liczne
zachęty, które powielają wezwania Mojżeszowe zawarte w Torze. Proponowane
wartości znajdują się w Dekalogu, a bardziej ogólnie w normach biblijnych
przenikniętych mądrością i przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Osoba
„sprawiedliwego” (s.addîq) utożsamia się z człowiekiem religijnym, który „boi się Pana” (yerē’ ’ădōnay), i z mędrcem
(h.ākām) (Prz 1,1-7; 28,4-5; Syr 15,1; 19,20;
24,10-12; Mdr 6,1-4; 9,9-17).
„Synu, jeżeli słowa me przyjmiesz,
zachowasz u siebie nakazy,
ku mądrości nachylisz swe ucho,
skłonisz swe serce do roztropności (…);
to bojaźń Pańską zrozumiesz,
osiągniesz poznanie Boga (…).
Wtedy sprawiedliwość pojmiesz i prawo,
i rzetelność – każdą dobrą ścieżkę” (Prz 2,1-2.5.9).
Specjalny wkład literatury sapiencjalnej polega na zachęcaniu do zachowywania
Prawa (Syr 15,1-6; 19,20) poprzez świadectwo rodziców (Prz 1,8; Syr 2,1), które
sprawia, że przepisy stają się miłe (Prz 31,2; Syr 3,1). Poza tym przekonujący
charakter sentencji i przypowieści, wyraziste metafory razem ze zwięzłymi
aforyzmami pomagają w przyjmowaniu Tory i w kształtowaniu każdego do
zdyscyplinowanego słuchania i posłuszeństwa, ponieważ „ucho słuchacza – to pragnienie mędrca” (Syr 3,29). Często mędrzec nie
przedstawia swego nauczania w formie wyraźnego nakazu, ale każde jego słowo
skierowane jest do ucznia z myślą, że skłoni go do podjęcia dobrej decyzji (Syr
15,15-20); sugerowane dobro jest w istocie samo w sobie już zaproszeniem
i wyzwaniem, jest impulsem do opowiedzenia się za sprawiedliwością i życiem.
282. Do tej tradycyjnej linii nauczania sapiencjalnego należy dodać krytyczny
wkład Księgi Hioba i Koheleta. I tak w Księdze Hioba poddana jest surowej krytyce pożądana przez ludzi, a nawet wyraźnie
przyrzeczona im przez Boga zasada sprawiedliwej „retrybucji”. Innymi słowy,
zostaje radykalnie zanegowany związek przyczynowo-skutkowy między działaniem
zgodnym z wymogami sprawiedliwości a życiowym sukcesem i dobrobytem, który
byłyby zasłużonym owocem (Hi 9,22). Wiemy bowiem, że Hiob jest przedstawiony
jako sprawiedliwy (Hi 1,1.8; 2,3), a on sam nieustannie deklaruje swoją
niewinność w rozmowie z przyjaciółmi, którzy ją kwestionują (Hi 6,29-30; 13,23; 23,10-12; 27,5-6; 29,14-17; 31,1-40).
Mimo to spadają na niego nieszczęścia i cierpienia nie do opisania. Lament
Hioba, jego żądanie wyjaśnienia, skierowane do Boga, stanowią krytykę postawy
osądzania w sposób automatyczny każdego wydarzenia. Ogólniej mówiąc, stanowią
one wielki znak zapytania dotyczący sposobu rozumienia Bożej obietnicy związanej
z posłuszeństwem względem przykazań. W istocie, Bóg nie potępia słów Hioba (Hi
42,8), nawet jeżeli zostały wygłoszone z pewną dozą zarozumialstwa (Hi 38,2;
40,2.8). Jego skargi, pełne bólu, nie są odczytywane jako protest buntownika,
ale jako obowiązkowe pytanie, skierowane do Jedynej Osoby, która zna drogi
mądrości (Hi 28,23-28).
Księga Koheleta potwierdza we właściwy sobie sposób
problemy podniesione przez Księgę Hioba: sprawiedliwy
i niesprawiedliwy, mądry i głupi nie wydają się różnić między sobą
co do powodzenia w życiu. Wszyscy bez różnicy są skazani na
egzystencję bez satysfakcji, która zakończy się fatalnie wraz
z nadejściem śmierci (Koh 2,15-16). Z drugiej strony, jeśli nie
istnieje nikt tak sprawiedliwy, że czyni tylko dobro i nigdy nie
grzeszy (Koh 7,20), to jaki sens ma system retrybucji?
Może z tego powodu mądry „król Jerozolimy” (Koh 1,1), przeciwny
wszelkim wolbrzymieniom, wprowadza zasadę umiaru, także
w praktykowaniu sprawiedliwości, rozumianej jako perfekcjonizm
moralny osiągany poprzez skrupulatne wypełnianie zewnętrznych
praktyk. Krytyce poddaje nawet roszczenia do zdobycia mądrości
z wielkim nakładem trudu i dzięki gorliwemu studium (Koh 1,18;
2,11). Rzecz jasna, jego nauczanie nie jest zachętą do złego
postępowania i do pozostawania na drodze głupoty jako drogach
alterantywnych:
„Nie bądź do przesady sprawiedliwy
i nie uważaj się za zbyt mądrego.
Dlaczego miałbyś sam sobie zgotować zgubę?
Nie bądź zbyt zły i nie bądź głupcem.
Dlaczego miałbyś przed czasem swym umrzeć?” (Koh 7,16-17).
Jesteśmy zatem zachęcani przez tego nauczyciela mądrości do nie obiecywania
sukcesu temu, kto się stara żyć cnotliwie, i do nie ustalania ścisłej zależności
między powodzeniem i cnotą. Złoczyńcom, w istocie, powodzi się dobrze (Koh 3,16;
4,1; 5,7; por. także Jr 12,1-2; Ps 73,2-12; Hi 21,7-33). Pomimo to podkreślając
ideę „bojaźni Bożej”, rozumianej jako pokorna postawa uznania mądrości
i wielkości Bożej (Koh 3,14; 5,6; 7,18; 8,12-13), Kohelet zaprasza, aby
przeżywać różne radości życia jako bezinteresowny dar Boga, nie uważając ich za
odpłatę za dobre postępowanie. Naturalnie, ma to znaczenie dla tego, co się
dzieje „pod słońcem”. Reguła ta oznacza promocję życia, ale należy precyzyjnie
rozumieć, o jakim rodzaju życia jest tu mowa. Dlatego też Księga Mądrości, nie
negując konkretnego dobra, jakie niesie prakykowanie cnoty, otwiera perspektywę
pozaziemską jako pewną nagrodę dla sprawiedliwych (Mdr 3,1-9; 5,15-16).
Nakazy Pana – przedmiot modlitwy
283. Psałterz jawi się jako nowa Tora, ponieważ jest podzielony na pięć zbiorów
jak Pięcioksiąg. Z tego powodu często skłania modlącego się do chwalenia,
wysławiania i doceniania (Ps 56,5.11) Prawa Bożego rozumianego jako cenne dobro,
jako niewyczerpane bogactwo. Wystarczy przywołać tylko trzy psalmy (1; 19; 119),
które jakby na zasadzie crescendo uznają wielkość Tory i wkładają w usta wierzącego słowa wyrażające jego
pełne przylgnięcie do woli Bożej (Ps 40,8-9).
Psalm 1
Jako wprowadzenie do całego zbioru modlitw Ps 1 gwarantuje błogosławieństwo
i płodność „sprawiedliwemu”, który dniem i nocą rozważa Prawo Pana, ponieważ
w nim znajduje swe upodobanie (ww. 1-2). Jego „droga” idzie w odwrotnym kierunku
jak droga „występnego” i „grzesznika” (ww. 1.6) – tak pod względem sposobu
postępowania i jego rezultatu: wierność Torze prowadzi do niewyczerpanej
żywotności i skuteczności (ww. 3.6). A kto kroczy drogą nieposłuszeństwa będzie
usunięty jak plewa na wietrze (ww. 4-6). Modlący się nie otrzymuje zwykłej
instrukcji w formie programu życia. Wypowiadając słowa psalmu, uznaje za świętą
prawdę Prawo i jego uszczęśliwiającą moc.
Psalm 19
284. Podobnie rzecz się ma z Ps 19, w którym modlący się ofiaruje Bogu słowa
swoich ust, aby On zechciał je przyjąć jako ofiarę (w. 15). Pochwała Prawa jest
wyrażona w formie hymnu na cześć Boga i dziękczynienia za Jego dar:
„8 Prawo (tôrāh) Pana doskonałe – krzepi ducha;
świadectwo Pana (‘ēdût) niezawodne – poucza prostaczka;
9 nakazy (piqqûdîm) Pana słuszne – radują serce;
przykazanie (mis.wāh) Pana jaśnieje i oświeca oczy;
10 bojaźń Pańska (yir’at ’ădōnay) szczera, trwająca na wieki;
sądy (mišpāt.îm) Pańskie prawdziwe, wszystkie razem są słuszne.
11 Cenniejsze niż złoto, niż złoto najczystsze,
a słodsze od miodu płynącego z plastra.
12 Twój sługa na nie zważa,
w ich przestrzeganiu zysk jest wielki” (Ps 19,8-12).
Wychwalając nakazy Pańskie psalmista mówi o nich tak, jakby się nimi
rozkoszował, smakując ich słodycz, czyni je swoimi, doznając pokrzepienia (w.
8a) i radości (w. 9a). „Zysk”, jaki z nich czerpie (w. 12b), polega na tym, że
doznaje oświecenia (w. 9b.12), staje się mądrym (w. 8b) dzięki temu, iż
promieniuje z nich prawda (ww. 9-10).
Jak to dzieje się zawsze wtedy, gdy człowiek kontempluje misterium Boga,
modlitwie uwielbienia towarzyszy błaganie (ww. 13-14), w którym zawarta jest
prośbą o przebaczenie utajonych grzechów, jeszcze nie odkrytych przez serce
wierzącego. Nade wszystko jednak błaga Boga o to, aby zachował go od ciężkiego
grzechu pychy (w. 14), grożącej temu, kto chciałby się szczycić swoim
przylgnięciem do przepisów Prawa.
Pierwsza część Ps 19 – na pierwszy rzut oka bardzo różna od tego, o czym mowa
w ww. 8-14 – przywołuje niebo (w. 2), a zwłaszcza codzienny cykl wschodu
i zachodu słońca (ww. 5b-7). Stanowi to swego rodzaju paralelę, albo lepiej
mówiąc harmonię symfoniczną między chwałą Boga, rozbrzmiewającą na niebie i tą
wznoszona przez modlącego się na ziemi. Istnieje objawienie kosmiczne, do
którego wszyscy mają dostęp, swego rodzaju milczące słowo, które „opowiada”
chwałę Stwórcy (ww. 2-5); psalmista potrafi je usłyszeć i daje je słyszeć
wszystkim stworzeniom, także tym ludom, które nie otrzymały daru Prawa Pańskiego
(Ps 147,20). Zadanie przekazywania prawdy o Bogu, które spełniają gwiazdy (Ps
19,3), jest podejmowane przez modlącego się. Ma to miejsce wówczas, kiedy
zostaje on „oświecony” dzięki kontemplacji Tory, jaśniejszej i ożywiającej
bardziej niż słońce.
Psalm 119
285. To w Ps 119 Psałterz wyraża w sposób najbardziej całościowy swoją cześć
dla Tory Bożej, posługując się wyszukaną kompozycją literacką, która symbolizuje
pełnię. Stosuje akrostych w ten sposób, że kolejna litera alfabetu otwiera nie
pojedynczy werset (jak w Ps 25; 34; 37; 11; 112; 145), ale „oktawę” (wersetów),
w której Prawo jest proklamowane i wysławiane jako niewyobrażalna wręcz wartość
(Ps 119,14.72.99-100.127). W każdej strofie, złożonej z ośmiu wersetów
i zaczynającej się od jednej z 22 liter alfabetu hebrajskiego, wymienia się
w każdym z nich różne rzeczowniki określające Prawo (por. Ps 19,8-20). W ten
sposób psalmista chce wyrazić cudowne aspekty słowa Bożego i zróżnicowane
postawy, które modlący się zajmuje w odniesieniu do woli Bożej.
Termin tôrāh (nauka) występuje 25 razy i jest przywołany jako pierwszy (Ps 119,1). Jak
widać już w pierwszej strofie, towarzyszą mu po kolei różne synonimy: ‘ēdāh
(świadectwo), derek (droga, postępowanie), piqqûdîm
(nakazy), h.ōq (dekrety), mis.wāh
(polecenie), mišpāt. (sąd, wyrok, dekret),
a ponadto dābār i ’imrāh (słowo) (Ps 119,9.11).
Rzeczowniki występują nieraz w liczbie pojedynczej, aby zasugerować,
że jedna jest wola Pana; znacznie częściej występują w liczbie
mnogiej, aby przypominać o złożonej wielości przykazań, które
regulują życie wierzącego.
Ten powtarzający się w każdej strofie schemat literacki ma pomóc
zrozumieć, że nie ma nic innego do medytowania, jak tylko słowo Boga
dane Izraelowi jako Tora. Autor Ps 119 wprowadził jednak ciągłą
zmianę synonimów, pozwalających widzieć Prawo jako pełne światła
i mieniące się różnymi barwami. Synonimy te pomagają kosztować
i przyswajać sobie owoce życia, które z niego wyrastają – a dzieje
się to dzięki czasownikom, opisującym postawy wierzącego względem
Tory. Są one następujące: „chodzić” (ww. 1.3), „zachowywać” (ww.
4-5.9), „nauczyć się” (ww. 7.33.34.73), „opowiadać” (w. 13), „medytować” (w. 15),
„pamiętać” (ww. 16.52.55), „pragnąć” (ww. 20.40), „kosztować” (ww. 66.103),
„radować się” (ww. 14.16) i ponad dziesięć razy – „kochać” (ww. 47.48.97.113.119.
127.140.159.163.167). Różnorodne stany ducha podporządkowane są woli
Boga. W ten sposób cała osoba (ww. 2.34) i cały czas (ww. 20.44.97)
skupia się tylko na Panu i Jego przykazaniach – zarówno w modlitwach
błagalnych (ww. 5.12.22.25), jak i w uwielbieniu (ww. 7.62.89)
wyrażając odnowione zobowiązanie do wierności (w. 8.11.30-32) oraz
pełne wiary zaufanie działaniu Pana (ww. 42-43.49.74).
W stosunku do Ps 1, w którym „droga” sprawiedliwego biegła w odwrotnym kierunku
do drogi złoczyńcy, w Ps 119 obydwie te drogi się przecinają i ścierają. Modlący
się nie tylko prosi o wybawienie (ww. 117.121-122) w obliczu ataków złoczyńców,
ale pomimo doświadczenia nędzy (ww. 28.143) z mocą wyznaje, że już teraz lgnąc
do przykazań Pana, doznaje radości:
„Twoje ustawy stały się dla mnie pieśniami
na miejscu mego pielgrzymowania” (Ps 119,54).
„Gdyby Twoje Prawo nie było moją rozkoszą,
byłbym już zginął w mej nędzy” (Ps. 119,92).
Nacisk, jaki w Psałterzu kładzie się na prośbę o pouczenie i przewodnictwo ze
strony Boga (por. Ps 25,4-5.9; 86,11; 94,12; 143,10), najmocniej manifestuje się
w Ps 119 (ww. 12.26.64.66.68.99.108.124.135.171). Słowo Boże,
zwłaszcza to objawiające człowiekowi jego powinności, wymaga, aby
było nieustannie, medytacyjnie zgłębiane. Ostatecznie to jednak sam
Pan może go oświecić, dając mu zrozumieć, która z dróg jest tą, po
której należy kroczyć jako pełną światła. To w takim sensie można
mówić o „interioryzacji” Prawa i jego zakorzenieniu w sercu
człowieka.
Prorocy zwiastunami i interpretatorami Tory
286. Głos Boga słyszany na Synaju, przekazany i skodyfikowany przez Mojżesza,
nie przestaje być słyszalnym w historii Izraela. Dzieje się to za pomocą słowa
proroków, którzy jako podobni do Mojżesza (Pwt 18,15) są świadkami wierności
Pana względem Jego przymierza i przykazań, które czynią je owocnym. Znacząca
jest inkluzja, jaką tworzy pierwsza stronica zbioru pism prorockich, gdzie
czytamy: „daj posłuch prawu naszego Boga” (Iz 1,10), i jeden z ostatnich
wersetów tego zbioru: „Pamiętajcie o Prawie mego sługi, Mojżesza, któremu na
Horebie poruczyłem ustawy i zarządzenia dla całego Izraela” (Ml 3,22). Zaiste,
zadaniem proroków jest wzywać lud do zachowywania tego, co Bóg nakazał jako
warunek przymierza (Mi 6,8). Idąc za przykładem promulgatora Prawa na Synaju,
prorocy swoje żarliwe apele i nakazy łączą z groźbami i obietnicami. W ten
sposób ułatwiają słuchanie swego orędzia. W niektórych przypadkach zauważamy, że
raczej odnoszą się wyraźnie do Dekalogu (Jr 7,1-15; Ez 18,5-18; Oz 4,1-3).
Ogólnie można stwierdzić, że przypominają obowiązek przylgnięcia wyłącznie do
Pana, a sprzeciwiają się wszelkiej formie synkretyzmu i idolatrii (1 Krl
18,18.21; Iz 1,2-4; Jr 2,11-13). Nieustannie mówią o konieczności sprawiedliwego
postępowania względem warstw ludzi ubogich i dotkniętych różnymi nieszczęściami
(Iz 1,17; 3,14-15; Jr 5,28; Ml 3,5).
Posłannictwo proroków nie ogranicza się jednak do przypominania tego, co Bóg
nakazał, ponieważ mają oni do czynienia ze słuchaczami zbuntowanymi i upartymi (Iz 1,2-4; 6,9-10; 30,9; Jr 5,1-5.21; Ez 2,3-5),
zaś ich rolą jest wzywanie do zmiany postępowania (Iz 1,16-17; Am 5,14-15),
przekonując tych, którzy opuścili Pana do powrotu do Niego w duchu rzetelnej
skruchy (Jr 2,19; 3,10.12-13; Ez 3,16-21). Ich celem jest nakłonienie do
oddawania czci Temu, który został obrażony (Iz 1,4; Jr 3,22-25; Oz 2,9), a co za
tym idzie, przestał być słuchanym w duchu posłuszeństwa. Oto dlaczego słowo
prorockie przyjmuje znamienite formy literackie – nie chodzi o estetykę, ale
o jak najlepsze ukazanie prawdy w szacie poezji i retoryki, z takimi literackimi
formami wyrazu, które mogą poruszyć serca i przekonać. Prorocy, dysponując
mądrością daną im przez Boga, pomagają lepiej zrozumieć wartość wierności Bogu
poprzez posługiwanie się metaforami, przypowieściami i ironicznymi argumentami.
Izajasz komopnuje „pieśń o miłości” do winnicy, aby zadenuncjować karygodny
ucisk ubogich (Iz 5,1-7). Jeremiasz przy pomocy sugestywnych obrazów pokazuje,
jak wielka jest głupota Izraela, który zamienił chwałę swojego Boga na idola,
który do niczego nie służy (J 2,11), i porzucił źródło wody żywej, aby wykopać
sobie niepotrzebne cysterny (Jr 2,13). Ozeasz i Ezechiel posługują się metaforą miłości
małżeńskiej, chcąc ukazać, jak godna potępienia jest zdrada (Oz 2,4-15; Ez
16,1-43), a Amos intonuje lamentację żałobną nad prosperującym miastem Samarii
(Am 5,1-3). Podobne przykłady można by mnożyć. Streszczając, należy stwierdzić,
że język proroków, jakkolwiek przypomina przeszłość, to jednak zdecydowanie
pomaga słuchaczom w lepszym poznaniu Boga, posługując się słowami pełnymi
światła, pokazując jak Prawo Boże nieustannie się wyłania niczym słońce, aby
rozpraszać ciemności serc (Iz 2,3.5; 42,6-7; 58,8; Oz 6,5; Mi 7,9; So 3,5).
Również w tym przypadku widzimy, że u podstawy owych działań stoi pragnienie, by
przykazanie Boże mogło zagościć w duszach ludzi.
287. Prorocy jako ludzie natchnieni przez Boga pomagają w zrozumieniu Prawa,
podając właściwą hierarchię przepisów, a więc ucząc odkrywać, jaka jest naprawdę
wola Boga w obliczu nieuprawnionych zafałszowań (Jr 8,8-9). Najczęściej wchodzi
w rachubę odrzucenie ofiar, które chociaż są nakazane przez Boga, służą do
ukrywania niesprawiedliwości. Samuel potępił inicjatywę składania całopaleń,
podjętą przez Saula, a to dlatego, że król okazał nieposłuszeństwo względem
polecenia Bożego dotyczącego łupów:
„Samuel odrzekł: «Czyż milsze są Panu całopalenia i ofiary krwawe
od posłuszeństwa głosowi Pana?
Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary,
uległość – od tłuszczu baranów.
Bo opór jest jak grzech wróżbiarstwa,
a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa.
Ponieważ wzgardziłeś nakazem Pana,
odrzucił cię On jako króla»” (1 Sm 15,22-23).
Kult, gdy nie jest zgodny z tym, czego Bóg chce, zostaje zakwalifikowany jako
idolatria. Podobne stwierdzenia spotykamy u innych proroków: prawie dosłownie
w Oz 6,6, a z różnymi zmianami i motywacjami niemal u wszystkich proroków (Iz 1,11-15; 43,22-24; 58,3-5; Jr 6,20; 7,21-22; 14,12; Am 4,4-5; 5,21-23;
Mi 6,6-7; Za 7,4-6). Są one surowym ostrzeżeniem i wezwaniem do refleksji nad
niewybaczalnym rozdwojeniem sumienia u tych, którzy mają upodobanie w pobożnych
praktykach, lecz zaniedbują obowiązek postępowania według reguł sprawiedliwości.
Wreszcie, prorocy interweniują w różnych sytuacjach dziejowych, aby uczyć
rozeznawania woli Bożej. Te poszczególne sytuacje wymagają takiej interpretacji
wydarzeń, która byłaby zgodna z myślą Bożą (a nie z myślą ludzi) i pociągała za
sobą decyzje, które nie mogą odwoływać się do skodyfkowanych norm. W podobnych
sytuacjach prorocy proszą o posłuszeństwo względem ich dyrektyw, odwołując się
do tego, co Bóg im objawił. I tak Izajasz dyktuje Ezechiaszowi co ma robić, gdy
wojsko nieprzycielskiej koalicji maszeruje w kierunku Jerozolimy, aby strącić
z tronu potomstwo królewskie (Iz 7,1-9). Jeremiasz objawia Sedecjaszowi
obowiązek poddania się królowi Babilonii, aby ocalić życie (Jr 38,14-23). On
także daje poznać wygnańcom zaskakującą wolę Boga dotyczącą długiego wygnania,
co wymaga między innymi „szukania dobra” Babilonii (Jr 29,4-7).
Bez proroków nie mielibyśmy zatem pełnego zrozumienia Bożych przykazań, ani nie
potrafilibyśmy ich poprawnie interpretować, jeżeli nie bylibyśmy oświeceni przez
nich co do tego, jaka jest wola Boga w sytuacjach, o których one nie mówią.
Jezus a przykazania Boże
288. Jezus był uznawany za proroka (Mt 21,11.46; Łk 7,16; 24,19; J 4,19; 6,14; 7,40;
9,17). Podobny do Mojżesza, realizujący proroctwo dotyczące pełni Objawienia (Łk
24,44; J 1,45; Dz 3,2-23), pozwala nam poznać wolę Ojca, tak jak tylko Syn może
to uczynić (Mt 11,27; J 5,20; 8,28; 12,49-50; 14,24; 15,15; 17,6-8). Nie
przyszedł, aby znieść Prawo Boże czy przekreślić orędzie proroków (Mt 5,17;
7,12). Przeciwnie. Jego misja polega na tym, by doprowadzić wszystkich ludzi
(nie tylko synów Abrahama) do pełnego posłuszeństwa woli jedynego Boga.
Sytuowany na linii proroków – od Samuela do Jana Chrzciciela (Łk 6,16; Dz 3,24)
– potwierdza wartość przykazań, nawet tych najmniejszych (Mt 5,19), i to do tego
stopnia, że rozumiejąc i szanując nawet najmniejszą literę czy zwykłą kreskę
w tekście przykazań, człowiek staje się wielkim w królestwie niebieskim (Mt
5,18-19). Bowiem tym, co się liczy, jest ogromna miłość, która przejawia się
w pokornym zachowywaniu nawet najmniejszego przepisu.
Jezus podobnie jak starożytni prorocy nauczał, że należy „zachowywać” Prawo, ale
nie werbalnie, powtarzając „Panie, Panie”, lecz wypełniając słowa pochodzące od
Pana (Mt 7,21-27; 21,28-31; por. 1 J 3,18). W przeciwieństwie do uczonych
w Piśmie i faryzeuszy, którzy nakładają na innych ciężkie reguły, choć sami nie
czynią tego, o czym mówią (Mt 23,2-4; J 7,19), Jezus jako Nauczyciel żyje
w całkowitym posłuszeństwie względem woli Boga, ponieważ kocha swojego Ojca (J
14,31). On jest „sprawiedliwym” (Mt 27,19; Łk 23,47; Dz 3,14; 7,52; 22,14; 1 P
3,18; 1 J 2,1.29), gotowym umrzeć, aby wypełnić wolę Boga (Mt 26,39; Gv 4,34;
5,30; 6,38; 18,11; Rz 5,19; Flp 2,8; Hbr 5,8). Potrafił wskazać na przykazanie
miłości Boga, w połączeniu z przykazaniem miłości bliźniego, jako na syntezę
całej Tory i wszystkich proroków (Mt 22,40). To dlatego droga wypełniania
przykazań będzie drogą miłości, bowiem Jego jarzmo jest słodkie, a brzemię
nałożone na uczniów lekkie (Mt 11,30).
289. Jezus był całkowicie wierny swemu prorockiemu charyzmatowi, również wtedy gdy
potrafił wskazać, jaki jest prawdziwy sens przykazań Bożych, sprzeciwiając się
tym wszystkim wnioskom interpretacyjnym, które w istocie były zaciemnieniem
blasku Bożych ustaw. Tak więc stwierdził, że nie wystarczy iść za tym, co
zostało powiedziane przez „przodków”, którzy – być może w celu ukontentowania
uczniów albo dlatego że nie mieli Ducha Syna Bożego – dali pierwszeństwo
niedoskonałej interpretacji przykazań, przystosowującej je do słabości ludzkiej.
Pan Jezus z właściwym sobie autorytetem Mesjasza oznajmia: „A ja wam powiadam…”
(Mt 5,22.28.32.34.39.44). W ten sposób podkreśla wielki wymóg miłości, która
upodobnia ucznia do Ojca Niebieskiego (Mt 5,48). Prosząc o taką miłość, jaką
miłuje Ojciec, zamierza wzywać do doskonałego wypełniania Jego przykazań (J
14,15.21; 15,10; por. 1 J 2,3-6; 5,2-3; 2 J 6), rozumianych jednak
w inteligentny sposób. Tak oto wygląda Jego „nie tradycyjna” wykładnia Prawa (Mt
7,5.8): szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu (Mk 2,27); dzień
ten jest „świętowany” wtedy, gdy jest przeżywany jako czas stosowny do
wybawiania zniewolonych (Mk 3,4). Świątynia jerozolimska zostanie zniszczona (J
2,19; por. J 4,21-24), ponieważ przestała być domem modlitwy, a stała się
targowiskiem (J 2,16), a nawet jaskinią zbójców (Mk 11,17). Przepisy dotyczące
pokarmów czystych i nieczystych mają na celu jedynie przypominać wierzącemu
powołanie do „świętości”, która rodzi się z czystego serca (Mk 7,14-23). Dar
ofiarny dla Boga nie zasługuje na pochwałę, kiedy jest czyniony w sposób
przewrotny, aby nie wspierać rodziców (Mk 7,9-13; 15,3-69). Jałmużna jest miła
w oczach Pana wówczas, gdy nie ma na celu zdobycie poklasku ziemskiego (Mt
6,1-4).
Natomiast post, którego Bóg oczekuje, przeżywany z radosnym obliczem (Mt
6,16-18), może być praktykowany tylko wtedy, gdy Oblubieniec jest nieobecny.
290. Ostatnia z powyższych uwag pozwala nam zobaczyć jeszcze inny wymiar
Jezusowego objawienia prorockiego. Tenże Jezus bowiem wskazuje na światło, jakim
należy się posługiwać, aby umieć poprawnie rozpoznać „znaki czasu” i odczytać
wolę Boga w konkretnym momencie historii (Mk 13,18; Łk 12,54-59). Do
faryzeuszy i saduceuszy Jezus powiedział:
„Wieczorem mówicie: «[Będzie]piękna pogoda, bo niebo się czerwieni»; rano zaś: «Dziś burza, bo niebo się
czerwieni i jest zasępione». Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu
nie potraficie?” (Mt 16,2-3).
Światło potrzebne do takiego rozpoznawania pochodzi od Tego, który jest
światłością prawdziwą (Łk 2,32; J 14-5.9; 3,19-21; 8,12; 9,5; 12,46), potrafiącą
oświecać ludzi bardziej niż przykazania Prawa, ponieważ Jezus to
Nauczyciel czyniący swoich uczniów „światłością świata” (Mt 5,14;
J 8,12; 12,36). Rzeczywiście, tak jak to miało miejsce w przypadku
Mojżesza i starszych Izraela (Lb 11,16-17.25-29) czy Eliasza
żegnającego się z Elizeuszem (2 Krl 2,9-15), Chrystus dał Ducha
swoim uczniom nie tylko po to, aby mogli wypełniać z miłością
i w doskonały sposób wolę Boga, ale także by byli w stanie iść na
świat jako prorocy i nauczyciele (Mt 21,34) uczący drogi miłości,
przekazując tego samego Ducha, którym zostali napełnieni.
Paweł a Prawo
291. Kościół, który powstał na skutek głoszenia Ewangelii przez Apostołów
i dzięki darowi Ducha, odróżnia się w panoramie socjologicznej epoki za sprawą
mocnego rysu etycznego i religijnego. Tym, co łączy różne wspólnoty rozrzucone
w ówczesnym świecie, jest odniesienie do daru zbawienia, który niesie
odkupieńcza Męka Chrystusa, a który odradzając wierzących, daje im możliwość
konkretnego doświadczenia nowego sposobu postępowania (Rz 6,19; Ef 4,17-32; por.
także Ef 5,1-20; Kol 1,21-23; 3,1-10; 1 P 1,14-16; 4,1-6), właściwego dla „nowego stworzenia”, zostawiającego na zawsze wady i grzeszne praktyki, aby
dostosować się do woli Boga, wyrażonej w regułach świętości (2 Kor 5,17; Ga
6,15; Ef 2,15; 4,24).
Taki generalny obraz wyłania się z analizy apostolskiego
głoszenia Ewangelii, opowiedzianego w Dziejach Apostolskich (Dz 2,37-41; 3,19.25-26; 5,31; 8,18 i in.),
a także z pochwalnych i parenetycznych sekcji listów apostolskich.
Nieustanne zachęty, jakie znajdują się w tych tekstach, pozwalają
jednak zobaczyć, że „nawrócenie” to proces, który winien dokonywać
się bez przerwy w życiu chrześcijanina i chrześcijańskich wspólnot
kościelnych. Listy, które św. Jan wysłya do siedmiu Kościołów (Ap
2,1–3,22), zawierają powtarzające się zaproszenie do zmiany życia,
co oznacza, że ideał ewangeliczny musiał być nieustannie
przedkładany wierzącym, aby mieli go na uwadze i praktykowali. Na
przykład w ostrzeżeniu skierowanym do anioła Kościoła w Sardach:
„Aniołowi Kościoła w Sardes napisz: To mówi Ten, co ma siedem Duchów Boga
i siedem gwiazd: Znam twoje czyny: masz imię, [które mówi], że żyjesz, a jesteś
umarły. Stań się czujnym i umocnij resztę, która miała umrzeć, bo nie znalazłem
twych czynów doskonałymi wobec mego Boga. Pamiętaj więc, jak wziąłeś
i usłyszałeś, [tak]strzeż tego i nawróć się! Jeśli więc czuwać nie będziesz,
przyjdę jakzłodziej, i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie” (Ap 3,1-3).
292. Podobne zjawisko obserwujemy w listach apostolskich. Zdaje się to być
rzeczą konieczną, aby przed oczami chrześcijan stawiać zawsze nakazy i wskazówki
dane przez Boga i przez Chrystusa, aby mieli życie. W listach tych dosyć rzadko
zawarte są odniesienia do Prawa Mojżeszowego jako normy do naśladowania (Rz 10,5; 1 Kor 9,9; por. Jk 2,8-11; 4,11), prawdopodobnie z obawy przed
niebezpieczeństwem judaizującej interpretacji Tory. Mimo to, podstawowe
przykazania Dekalogu i wezwanie do miłowania Boga i braci stanowią istotny wątek
całego nauczania chrześcijańskiego.
Posłuszeństwo względem Boga i Jego przykazań zalecane jest
również przez św. Pawła, który nieustannie wzywa do czynienia dobra
(Rz 6,16; Ef 4,20-24), a zwłaszcza do praktykowania „miłości”, która
jest „pełnią Prawa” (Rz 13,8.10; 1 Kor 13,4-7). Wszystkie jego
nakazy nie miałyby sensu, gdyby nie było ważnego i permenetnie
trwałego obowiązku podporządkowania się woli Boga we wszystkich
wymiarach istnienia (Kol 4,12). Co więcej, obowiązek ten nie
powinien być postrzegany jako postawa niewolnicza, ale jako
realizacja więzi synostwa Bożego (Ga 3,26; 4,6-7), pełnej miłości
i wdzięczności, według wzoru Chrystusa (Rz 5,19; Flp 2,5). Bardzo
wymownym tekstem w tym względzie jest fragment Rz 8,14-17:
„Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie
otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale
otrzymaliście Ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi.
Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga,
a współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by
wspólnie mieć udział w chwale”.
293. Niektóre stwierdzenia Pawła dotyczące Prawa są dobrze znane. Często bywają
interpretowane tak, jakby Apostoł Narodów był jego przeciwnikiem. Taka
interpretacja relatywizuje, czy wręcz zapomina o ważnym fakcie, a mianowicie, że
sam Paweł jasno deklaruje, iż „Prawo jest święte”, ponadto zaś że „jest święte,
sprawiedliwe i dobre” przykazanie, w którym Prawo znajduje swój konkretny wyraz
(Rz 7,12). Poza tym, bezpośrednio po wyłożeniu doktryny o usprawiedliwieniu
przez wiarę bez spełniania uczynków Prawa (Rz 3,28), Paweł stawia sobie pytanie,
czy – prezentując wiarę jako wyłączne źródło i narzędzie usprawiedliwienia – nie
pozbawia się Prawa całej jego wartości, i odpowiada z emfazą: „Żadną miarą!
Przeciwnie, potwierdzamy Prawo” (Rz 3,31).
W niniejszym Dokumencie możemy poczynić jedynie kilka uwag natury ogólnej, dla jasności i przejrzystości
w tej sprawie. Najpierw kilka słów na temat terminu „prawo” (nomos).
Paweł nie używa tego terminu zawsze w tym samym znaczeniu. Istotnie, jest on
stosowany przez niego w odniesieniu do różnych rzeczywistości, co może prowadzić
do pewnych nieporozumień na poziomie interpretacji. Rzeczownik ten w kilku
przypadkach oznacza „Pięcioksiąg” (Rz 3,21) albo wręcz cały Stary Testament (1
Kor 14,21). W innych tekstach odnosi się do przepisów prawnych nadanych przez
Mojżesza (Rz 2,12; 4,13; 1 Kor 9,8-9.20), a nieraz do powinności, którą każdy
człowiek może dostrzec w swoim sumieniu (Rz 2,14-15; 7,23).
Naturalnie, jeszcze inne znaczenie tego rzeczownika zachodzi
w takich wyrażeniach jak „prawo Chrystusa” (Ga 6,2), „prawo wiary” (Rz 3,27), „prawo sprawiedliwości” (Rz
9,31) czy „prawo grzechu i śmierci” (Rz 7,25; 8,2), występujących w opozycji do
„prawa Ducha, który daje życie” (Rz 8,2).
Pomimo wieloznaczności terminologicznej w listach Pawła wybijają się pod
względem liczby i znaczenia te teksty, w których termin nomos odnosi się do Prawa Mojżeszowego, a wśród nich w szczególności te, które
negują wartość uczynków Prawa dla usprawiedliwienia. Owa negacja, w pogłębiony
sposób przedstawiona w Liście do Rzymian (Rz 3,38), pierwsze ujęcie znalazła we
wcześniejszym Liście do Galatów (Ga 2,16). Przywołane w nim okoliczności są dla
nas ważną pomocą, ułatwiając poprawne zrozumienie wspomnianej wyżej negacji:
niektórzy judeochrześcijanie, przychodząc z Jerozolimy, zamierzali narzucić
obrzezanie chrześcijanom Galacji, pochodzenia pogańskiego (Ga 6,12-13). Podobne
żądanie, które według Apostoła Narodów pociągało za sobą konieczność
podporządkowania się wszystkim przepisom Tory (Ga 5,3; por. 4,21), oznaczałoby
przyznanie Prawu mocy usprawiedliwiającej, a ostatecznie uznanie, że Chrystus
umarł na próżno (por. Ga 2,21). To właśnie w takim kontekście i z uwagi na
najdalej idące roszczenia judaizujące chrześcijaństwo Paweł odmawia Prawu
i uczynkom Prawa jakikolwiek walor na płaszczyźnie usprawiedliwienia, czyli
rozumianej jako fundament istnienia osoby przed Bogiem. Fundamentem tym może być
tylko Syn Boży, posłany przez Ojca, narodzony z niewiasty pod Prawem, aby
wyzwolić tych, którzy podlegają Prawu (Ga 4,14). Wiara w Niego, a nie uczynki
Prawa, to jedyna droga, jedyne narzędzie, przy pomocy którego Bóg nas
usprawiedliwia (Ga 2,16).
294. Potwierdzając tę doktrynę w Liście do Rzymian (Rz 3,28), Paweł stwierdza,
że – jak powiedziano wyżej – jeżeli wiara jest jedyną drogą usprawiedliwienia,
to fakt ten nie pozbawia Prawa wartości (Rz 3,31). Jako istotna część Pisma Tora
zawiera Objawienie Boże, które znajduje swoją pełnię w Chrystusie (Rz 1,1;
3,21). Uwidocznia to historia Abrahama, który „uwierzył Bogu i zostało to mu
policzone za sprawiedliwość” (Rz 4,1-25; por. Ga 3,6-29); stał się w ten sposób
ojcem wierzących, którzy dostępują usprawiedliwienia przez wiarę „w Tego, co
wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego. On to został wydany za nasze grzechy
i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia” (Rz 4,24-25). Apostoł
uważa, że potępienie grzechu w ciele przyjętym przez Syna Bożego miało na celu,
„aby to, co nakazuje Prawo, wypełniło się w nas, o ile postępujemy nie według
ciała, ale według Ducha” (Rz 8,4). W ten sposób objawienie się sprawiedliwości
Bożej poprzez wiarę w śmierć Chrystusa (Rz 3,21) i wyzwolenie spod prawa śmierci
i grzechu za sprawą Ducha (Rz 8,2) sprawiły, że chrześcijanie mogą wypełniać
słuszne wymogi Prawa, nie podporządkowując się literze, lecz mocy Ducha (Rz
2,29; 2 Kor 3,6), otrzymanego jako Dar (Rz 5,5). Bazując na tym przekonaniu,
Paweł wzywa chrześcijan do stałego odczytywania woli Boga jako czegoś
fundamentalnego w doświadczeniu wierzącego (Rz 12,2; Flp 1,10; por. Ef
5,10.17; Kol 1,9-10), ukierunkowanego na posłuszeństwo
sprawiedliwości, a nie grzechowi (por. Rz 6,15-27; 8,5-13).
2. Posłuszeństwo i przekroczenie Prawa
295. Przykazanie jest wpisane w opis stworzenia. Od niego
rozpoczyna się historia, interpretowana przez Pismo w kluczu posłuszeństwa lub
wykroczenia przeciw woli Bożej. Przechodzimy zatem od pierwszych dwóch
rozdziałów Księgi Rodzaju do trzeciego, który służy jako tekst oznaczający
przejście. Zaiste, z jednej strony tekst szkicuje coś pierwotnego, ponieważ
istoty ludzkie znajdują się w ogrodzie Eden (w stanie, który kiedyś określano
mianem „rajski”), a zastosowany sposób narracji należy do gatunku literackiego,
który nie może być określony jako „historyczny” (rozumiany jako kronika
wydarzenia, które rzeczywiście miało miejsce): wprowadzenie do opowiadania węża,
który mówi; wzmianka dotycząca drzew o szczególnych właściwościach; informacja
o Bogu, który się przechadza i sporządza odzienie ze skór, cherubini, którzy
ognistymi mieczami zamykają dostęp do ogrodu – wszystko to zaprasza do
rozumienia narracji jako prezentacji symbolicznej, mającej charakter programowy.
Z drugiej strony jednak, w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju ludzie stają się
protagonistami, ponieważ to ich czyny i słowa w dużej mierze wyznaczają bieg
narracji. Zatem czytając tę narrację, mamy do czynienia z historią „ludzką”,
z historią „prawdziwą”, ponieważ rzeczywiście pozwala zrozumieć, czym jest
człowiek. Prawdziwy sens tego opowiadania będzie potwierdzony przez całą
narrację biblijną, w której – w powtarzający się sposób, choć z licznymi
wariantami – pokazuje się, jak grzech stanowi trwały element dziejów człowieka.
W Rdz 3 mamy dwie sekwencje narracyjne: (i) pierwszą tworzą ww. 1-7, w których
opowiada się o grzechu popełnionym przez prarodziców; (ii) drugą tworzą ww.
8-24, gdzie dominuje temat interwencji Boga, w następstwie przekroczenia Prawa.
To następstwo determinuje treść dwóch części, składających się na ten rozdział.
Rdz 3,1-7
1A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg
stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie
jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?» 2Niewiasta
odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, 3tylko
o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam
jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli». 4Wtedy rzekł
wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! 5Ale wie Bóg, że gdy
spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie
znali dobro i zło».
6Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest
ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy.
Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią,
a on zjadł. 7A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są
nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski”.
296. Na treść opowiadania składają się dwa momenty narracyjne: najpierw mamy dialog
między wężem a kobietą (ww. 1-5), w którym przywołuje się to, co Bóg nakazał; po
nim następują działania kobiety i mężczyzny (ww. 6-7).
Tekst zaczyna się od niespodzianki, ponieważ autor wprowadza specyficzne
zwierzę, nie wspominane wcześniej, „węża” (nāh.āš), pełniącego decydującą rolę w opowiadaniu (ww. 1.2.4.13.14). Narrator mówi, że
„był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył”
(w. 1). Ta wskazówka początkowa sugeruje, aby całe wydarzenie interpretować
w duchu konfrontacji o charakterze sapiencjalnym: pomiędzy „przebiegłością”,
która wyraża godną uznania zdolność, niemniej zabarwioną podstępem,
a „inteligencją” albo „mądrością” będącą zdolnością do refleksji, rozróżniania
i wyboru dobra, a która nie jest tu wyraźnie wspomniana. A to dlatego, że
jakkolwiek ludzie zostali nią obdarowani (Prz 2,2-3; 3,13; 4,1.5.7; Syr
14,20-21; 17,4-5), to jednak jest ona niestety nieobecna w ich działaniu, co ma
dramatyczne konsekwencje.
Narrator posługując się znaczącą grą słów, w rzeczywistości pozwala zauważyć, że
z jednej strony występuje „postać” «przebiegła» (‘ārûm) (w. 1), zaś naprzeciw niej dwie istoty „nagie” (‘ărûmmîm) (Rdz 2,25). Jeżeli nagość wolna od wstydu mogła być interpretowana jako
niewinność, a nawet jako znak intymnej miłości między mężczyzną i kobietą, to
tutaj jest ona znakiem bezbronności, ale nie fizycznej, lecz intelektualnej
i moralnej, słabości, która po grzechu stanie się oczywista dla oczu samych
ludzi (w. 7).
Przebiegłość węża – jak zobaczymy – wyraża się w tym, że podkreśla jeden aspekt
prawdy, i to precyzyjnie ten atrakcyjny; ale takie działanie można porównać do
smacznej przynęty okrywającej haczyk. Wąż został stworzony przez Boga (w. 1),
aby był tak jak inne zwierzęta „pomocą dla ludzi” (Rdz 2,1). Tutaj natomiast
jawi się w roli „wroga”. Ten fakt pozwala zauważyć, że same dary Boga mogą stać
się okazją do zła, gdy w korzystaniu z nich nie jest zachowywane posłuszeństwo
Bogu. Istota ludzka zostaje w ten sposób wystawiona na próbę, a objawi swą
mądrość wtedy, gdy będzie potrafiła rozpoznać i odrzucić podstęp. W innych
tekstach Biblii sytuacja ta określana jest mianem kuszenia (po hebrajsku wyraża
to rdzeń nāsāh, a po grecku rzeczownik peirasmos).
297. Opowiadanie prezentuje dialog węża z niewiastą. Pierwszym aspektem wartym
rozważenia jest opozycja między zwierzęciem a istotą ludzką. Ktoś mógłby w niej
widzieć konflikt instynktu i rozumności. To prawda, że jednostka doświadcza
wewnętrznej walki między poruszeniami „cielesnymi” a jej wymiarem duchowym (tak
to przedstawia również św. Paweł w Rz 7,7-25). Jednak w Rdz 3 wąż mówi w taki
sposób, jakby chciał obudzić inteligencję kobiety w celu realizacji pragnienia
„poznania”, nie zaś satysfakcji zmysłowej.
Diabeł
Interpretacja tradycyjna naszego opowiadania widzi w wężu reprezentanta złego
ducha (Ap 12,9), który otrzymuje różne imiona, takie jak Szatan (przeciwnik),
Diabeł (wywrotowiec, wprowadzający nieład), Belial (zły, złośliwy,
niegodziwiec), Belzebub (władca much). Pomimo tego, że Paweł nazywa go „bogiem
tego świata” (2 Kor 4,4), Pismo Święte nigdzie nie stwierdza, że ta „figura”
jest jakimś rodzajem złego bóstwa, antagonistą dobrego Boga, ponieważ wszystko,
co istnieje poza Bogiem, nie może być niczym innym jak tylko Jego stworzeniem.
Ponieważ chodzi o dużą siłę, zdolną przyjmować różne i wielorakie formy (Mk
5,9), tradycja chrześcijańska utożsamiała ją z „upadłymi aniołami”, czyli
istotami duchowymi, które zbuntowały się względem Boga i dlatego zostały
wykluczone z królestwa niebieskiego, zostawione na ziemi, aby mogły mieć pewną
władzę nad światem (stąd określenie Szatana mianem „Władca tego świata”: J
12,31; 14,30; 16,11). O zbuntowanych aniołach mówią teksty 2 P 2,4
i Jud6, w których jednak wspomina się o wrzuceniu ich w otchałnie
i zamknięciu jako więźniów do czasu sądu, a więc nie mogą krążyć po
świecie, aby zwodzić i panować nad ludźmi (Mt 12,43; Łk 11,24-26).
W Księdze Tobiasza demon Asmodeusz ma władzę zabijania kolejnych
mężów Sary (Tb 3,8; 6,14-16; 7,3). W Nowym Testamencie demony mogą
nawet opętać człowieka, doprowadzając go do spełniania aktów
nieludzkich (Mk 5,2-5) albo samobójczych (Mt 7,15). Diabeł działa
jako „kusiciel”, prowadzący do złego (Mt 4,3; 1 Tes 3,5; 1 P 5,8).
Na przestrzeni dziejów mowa węża będzie często podejmowana przez
ludzkie głosy, jak te fałszywych proroków i fałszywych nauczycieli,
którzy w swoje słowa wplatają kłamstwo (Pwt 13,2.4; Iz 9,14-14; Mt
7,15; 24,11; 2 P 2,19; 1 J 4,1). To dlatego także Piotr zostanie
nazwany przez Jezusa „Szatanem” – przeciwstawiał się bowiem
wypowiedziom zawierającym wolę Boga (Mk 8,33). W Księdze Apokalipsy
eschatologiczny triumf Boga obejmuje unicestwienie Szatana i jego „aniołów”
(Ap 12,9; 20,2-3.10).
298. Drugim aspektem, który zasługuje na refleksję, jest wybór dokonany przez
narratora, aby rozmówczynią diabła uczynić kobietę (a nie mężczyznę albo obydwie
istoty ludzkie). Tekst nie wyjaśnia tego szczegółu. Rozwinęły się więc różne
linie interpretacji, między innymi ta, która widzi w kobiecie postać bardziej
bezbronną, znacznie łatwiejszą do oszukania. Jest prawdą, że kusiciel szuka
słabej strony, aby skuteczniej uderzyć, niemniej przypisywanie kobiecie
mniejszej inteligencji bądź czujności stanowi niedopuszczalny przesąd, odrzucony
przez samo Pismo. Musimy bowiem pamiętać, że Mądrość jest zazwyczaj
przedstawiana jako postać żeńska (por. Prz 2,20-21; 8,1-4; Mdr 8,3). I to nie
z powodu rodzajnika żeńskiego, ale dlatego, że kobieta jest w stanie wyrazić
różnorodną aktywność typową dla Mądrości jako ta, która wszystkim daje życie,
ciepło i radość (Prz 31,10-31). Wiele biblijnych kobiet okazało się mądrzejszymi
i odważniejszymi niż mężczyźni. Jeżeli się przyjmie tę perspektywę, to
konfrontacja w Rdz 3 nie dokonuje się między istotą przebiegłą i naiwną, lecz
przeciwnie – między dwoma formami mądrości, a „kuszenie” skierowuje się
przeciwko wielkiemu przymiotowi istoty ludzkiej, która w swoim pragnieniu
„poznania” ryzykuje popełnienie grzechu pychy, pretendując do bycia bogiem,
zamiast rozpoznać się jako dziecko, które wszystko otrzymuje od Stwórcy i Ojca.
Komplementarną linią interpretacyjną pozwalającą zrozumieć wybór postaci
żeńskiej jest ta, która widzi w kobiecie par exellence tę istotę, która daje
życie (stając się matką). Ta konotacja znaczeniowa jest wyraźnie przywołana
w wyroku w Rdz 3,16, ale także w obietnicy mówiącej o tym, że jej „potomstwo”
(dosłownie „jej nasienie”) zwycięży węża. Postać kobiety, która zostanie nazwaną
Ewą, czyli „matką wszystkich żyjących” (Rdz 3,20), jest widziana jako
manifestacja takiej mocy, która przypomina moc Boga – chodzi o moc dawania
życia. Pragnienie, aby „być jak Bóg”, na którym opiera się kuszenie, jest
zakorzenione w darze, którego kobieta jest uprzywilejowanym odbiorcą.
299. Kuszenie dokonuje się za pomocą słów, które oszukują i uwodzą. Pierwsze
stwierdzenie węża (w. 1) jawi się niczym prowokacja. Zasadza się na przesadzie,
ale dotyka newralgicznego punktu, tego związanego z ograniczeniem nałożonym
przez Boga, bez żadnych usprawiedliwień. Zdanie – interpretowane generalnie jako
pytające, chociaż po hebrajsku wydaje się być zdaniem twierdzącym – może być
objaśniane na dwa sposoby. (i) Pierwszy, bardziej rozpowszechniony: „Czy
rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców wszystkich drzew tego ogrodu?”;
wąż otwarcie kłamie, insynuując, że ludziom zostały zakazane wszystkie owoce,
a w takim przypadku kuszenie ma na celu ukazać Boga jako kogoś, kto nie chce
żywić ludzi (aby mogli żyć). (ii) Drugi sposób interpretacji polega na takim
tłumaczeniu pytania, aby nadać mu bardziej subtelną formę: „Czy rzeczywiście Bóg
powiedział: Nie powinniście jeść owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?”.
W takim przekładzie wąż nie kłamie, ale uwidocznia fakt, że człowiekowi zostało
postawione jakieś ograniczenie, bo zanegowany mu został dostęp do wszystkich
drzew ogrodu, ponieważ coś zostało skonfiskowane przez Boga. Kuszenie zatem
ukierunkowuje się na sam zakaz jako taki, a pośrednio przygotowuje pojawienie
się pytania: „dlaczego” taki interdykt?
Odpowiedź kobiety (w. 2) brzmi niczym konieczne i pełne respektu wyjaśnienie,
ponieważ rozróżnia między drzewami ogrodu, z których ludzie mogą spożywać owoce,
a tym, które jest zakazane. Jednak nie zdając sobie z tego sprawy, potwierdza,
że coś zostało zakazane, dodając do nakazu Bożego pewne uściślenia, świadczące
o tym, że ma niedokładną wiedzę, co właściwie zostało zakazane. Kobieta nie
mówi, że drzewem zakazanym jest „drzewo poznania dobra i zła”. Wymienia „drzewo,
które jest w środku ogrodu”, niemal myląc je z „drzewem życia” (Rdz 2,9) –
jedynym, którego lokalizację narrator precyzyjnie podał. I dopowiada, że właśnie
to drzewo („centralnie” usytuowane) Bóg zakazał „dotykać” pod karą śmierci.
Takie uściślenie nie jest zgodne ze słowem Boga. Jest ewidentnie przesadne,
jakkolwiek symptomatyczne dla emocji kogoś, kto się znajduje w obliczu jakiegoś
tabu, którego uzasadnienie ignoruje.
A oto odpowiedź węża (ww. 4-5), stanowiąca punkt zwrotny dialogu. Przechodzi on
od „pytania” do kategorycznego twierdzenia, przypisując sobie znajomość
rzeczywistości, o której w istocie nie było mowy, ale która okazuje się
przekonująca z uwagi na kategoryczny ton wypowiedzi. Kusiciel radykalnie odwraca
skutek zakazanego działania, bowiem według niego nie pociąga ono za sobą śmierci
(jak było to określone przez Boga w Rdz 2,17), lecz wprowadza na zadziwiający
poziom życia, właściwy dla „bycia jak Bóg”. Spożycie owego owocu, który „daje
poznanie dobra i zła”, otwiera oczy tak, aby widzieć… że jest się Bogiem. Siła
uwodzicielska słów węża zasadza się na dwóch elementach: pierwszym jest
podejrzenie (dotyczące Boga), drugim atrakcyjna perspektywa (promocji ludzkiej).
Między tymi dwoma elementami plasuje się krąg o zabójczym oddziaływaniu: brak
zaufania do Boga sprawia, że słowa kusiciela stają się przekonujące; z drugiej
strony oferta namacalnych dóbr, nawet jeżeli jedynie wyobrażeniowa, podważa
wiarę w słowa Boga.
300. Skuteczność diabelskiego uwodzenia widzi się po rezultacie, który osiąga
w sumieniu człowieka (w. 6a). Przenikliwość biblijnej narracji pozwala nam
lepiej zrozumieć, na czym polega pułapka kuszenia. Istotnie, kłamliwe słowa węża
wywołują dokładnie te same efekty, które w tradycji sapiencjalnej i w modlitwie
Izraela są przypisywane przykazaniu Bożemu: oczy zostają, by tak rzec,
oświecone, tak jakby pierwej były zaślepione domniemaną naiwnością, i kobieta
może widzieć to, co jest „dobre”, „smaczne” i na wyciągnięcie ręki. Ale to, co
wydaje się być dobrym w oczach osoby ludzkiej, oszukanej, stoi w radykalnej
sprzeczności z tym, co jest dobre w oczach Boga. W miejsce pragnienia Boga
i prawdziwego dobra (Prz 11,23; 13,12) wybucha żądza przedmiotów nadających się
do konsumpcji (Lb 11,4; Ps 78,29-30; 106,14). Zamiast we wszystkich drzewach
ogrodu widzieć dar Boga, a w drzewie zakazanym znak rzeczywistości zbawczej,
kobieta sądzi, że we wszystkim jest tylko kłamstwo Stworzyciela, poprzez które
ukrywa On swą zazdrość w odniesieniu do ludzi. W tym odwróceniu do góry nogami
wartości można poznać, jak działa „diaboliczna” sugestia. Grzech dokonał się już
w sercu (por. Mt 5,28), zanim stał się widzialny na zewnątrz.
Działanie, w którym dokonuje się przekroczenie prawa, polega na czynności
„zjedzenia” owocu z zakazanego drzewa (w. 6b). Na doniosłość tego aktu wskazują
liczne przywoływania czasownika „jeść” w Rdz 3, i to nie tylko w pierwszej
części opowiadania (ww. 1.2.3.5.6), ale także w drugiej – zarówno w trakcie
przesłuchania (ww. 11.12.13.17), jak i w wymierzaniu kar (ww. 14.17.18.19.22).
Z jednej strony spożycie zakazanego owocu należy rozumieć w sensie metaforycznym
(por. Prz 30,20), jako symetryczne przeciwieństwo karmienia się tym, co oferuje
Bóg dla podtrzymania życia (por. Pwt 8,3); z drugiej strony również codzienne
doświadczenie spożywania pożywienia zdobytego w trudzie (Rdz 3,17-19) należy
odczytywać jako wezwanie do szukania prawdziwego pokarmu dającego radość, ale
nie w produktach ziemi, lecz w duchowych darach Boga.
Grzech rozciąga swój szkodliwy wpływ także na relację istniejącą między
mężczyzną i kobietą, zmieniając ją. Stwórca chciał, aby kobieta była „pomocą”
dla mężczyzny; teraz, „mężczyzna, który był z nią” (w. 6b) zostaje uczyniony
wspólnikiem w przekroczeniu prawa, właśnie poprzez „dar” w postaci zakazanego
owocu. Pierwsze pojawienie się czasownika (nātan), mającego jako podmiot osobę
ludzką, wyraża w ten sposób wyrócenie pojęcia daru, ponieważ to, co zstaje
ofiarowane jest zaczynem śmierci.
Opowiadanie kończy się doświadczeniem konsekwencji nieposłuszeństwa (w. 7).
Obydwoje przestępcy mają nowy ogląd rzeczywistości: swoimi oczami jasno widzą,
że obietnica węża, iż staną się jak Bóg, nie była prawdziwa, ponieważ widzą że
„są nadzy”. Nagość ewidentnie wskazuje tu na ich kruchość; być może manifestuje
też ich wstyd z powodu winy albo przynajmniej katastrofalnego skutku ich
postępowania. Ale niestety, zamiast uznać swój błąd, ludzie mizernie przykrywają
„liśćmi drzewa figowego” to, co wskazuje na ich przekroczenie prawa, motywowane
ignorancją i głupotą. Jest to całkiem nieskuteczna obrona przed wiszącą nad nimi
groźbą śmierci, komiczny sposób ukrycia przed Bogiem własnego nieposłuszeństwa.
Przekroczenie Prawa i posłuszeństwo w dziejach ludzi
301. Opowiadanie w Rdz 3 prezentuje czytelnikowi obraz stworzenia ludzkiego odznaczającego się dogłębną
głupotą, z której wynika akt nieposłuszeństwa względem przykazania Bożego. Pismo
Święte nie chce w ten sposób negować odpowiedzialności istoty ludzkiej, uznając
grzech za fatalną konsekwencję niedoskonałej natury człowieka. Gdyby chciało tę
odpowiedzialność negować, to opowiadanie nie mówiłoby ani o przykazaniu, ani
o karze, które w rzeczywistości suponują realną możliwość dobrego wyboru.
Doprawdy, motyw drogi prowadzącej do dobra i drogi wiodącej do zła powtarza się
regularnie w tradycji biblijnej. Zostało to wyraźnie sformułowane w zakończeniu
Tory, gdzie Bóg oznajmia:
„Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś
nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, zachowywać Jego
polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci
błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie
usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon cudzym bogom, służąc im –
oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi,
którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na
świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć” (Pwt 30,15-19).
Środowisko mądrościowe i tradycja prorocka – jak zobaczymy – odziedziczyły tę
zasadę, czyniąc z niej kardynalną tezę swojego nauczania (Iz 1,16-20; Jr 21,8;
Ez 18,26-28; Am 5,14; Mi 6,8; Ml 2,22-24; Ps 1,6; Prz 8,32-36; Syr 7,1-3;
15,11-20). Objawiając, że prarodzice już na samym początku padli ofiarą
uwodzącego oszustwa, autor natchniony napomina i uczy: zachęca do uważnego
i mądrego podchodzenia do kłamliwych atrakcji, które prowadzą do śmierci (Prz 2,8-19; 5,1-14; 9,13-18), a pośrednio zaznacza konieczność pojawienia się „zbawiciela”, dla upadających
podczas kuszenia.
Rozprzestrzenianie się zła
302. To, co w emblematyczny sposób zostało zarysowane w opowiadaniu
o „początku” rodzaju ludzkiego, zostało z kolei potwierdzone w następującej po
nim narracji biblijnej. Powtarza się niczym jakiś historyczny constans taki schemat, że po stwierdzeniu udzielenia przez Boga pewnego daru,
następuje informacja denuncjująca grzeszne działanie człowieka, najczęściej
w formie zwykłego opisu bez dokładnego wskazywania przyczyny, która je
sprowokowała. Jakkolwiek można się domyśleć, że u jej podstaw, generalnie rzecz
ujmując, leży postawa ignorancji, skłonna pozwalać podstępnie się oszukiwać.
Kusiciel, który w opowiadaniu Rdz 3 miał głos węża, w dalszych tekstach przyjmie
formę różnych pseudomądrości ludów ościennych (Wj 23,32-33; Joz 23,12-13; 1 Krl
11,1-8; Jr 10,2-5; Prz 7,4-5;
Kol 2,8), fałszywych proroctw (Pwt 13,2-6; Iz 9,14-15; Jr 14,13-16; 23,9-32; Ez
13,2-23; 14,9; Mi 3,5-8; Za 13,2-6; Mt 24,11; 2 Tm 3,13), zwodniczych żądz
i zdeprawowanych namiętności serca (Jr 17,9; Ps 36,2-5; Prz 26,23-28; Mdr 4,12;
5,2; 6,2-4; 18,30-31; Syr 5,2; 9,9; Ef 4,22; 1 Jk 1,13-15).
Jeżeli można powiedzieć, że zazdrość doprowadziła Kaina do zabicia Abla (Rdz
4,8), tak jak popchnęła braci do sprzedania Józefa jako niewolnika (Rdz 37,28),
i jeżeli można myśleć, że Lamek będzie stosował nieproporcjonalnie wielką zemstę
(Rdz 4,23-24), powołując się w niewłaściwy sposób na prawo ochrony własnego
życia, to jednak te i im podobne obserwacje nie pomagają zgłębić enigmy zła.
Inaczej mówiąc, nie wyjaśniają, dlaczego osoby ludzkie nie opierają się pokusie
i pozwalają się „opanować” przez grzech czyhający u drzwi (Rdz 4,7). Sam Stwórca
jest – według autora biblijnego – tym faktem zdziwiony:
„Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że
usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił
się” (Rdz 6,5-6).
Również po potopie, gdy ludzkość otrzymuje, można rzec, nowy początek w osobie „sprawiedliwego” Noego (Rdz 6,9), rytm historii wyznaczają
liczne manifestacje zła, popełnianego przez jednostki lub całe ludy: Cham depcze
cześć ojca (Rdz 9,22-25), zaś ludy tworzą pyszną koalicję, aby budować „wieżę,
której wierzchołek dotykałby nieba” (Rdz 11,4). W ten sposób historia początków
ludzkości wydaje się pokazywać, że „syn Adama” wyraża swą wolność
właśnie w aktach łamiących prawo, a będących oznaką niewdzięczności
i głupoty, pychy i przemocy, zamiast dawać świadectwo swojego
podobieństwa do Boga. Historia ta zatem rozwija się jako dzieje
rozprzestrzeniania się zła. Pismo przedstawia jego dramatyczny
przebieg za pomocą bardzo licznych i różnorodnych terminów, które we
współczesnych przekładach oddajemy jako: grzech, wina, rebelia, złe
usposobienie, bezbożność, nieczystość, ohyda, głupota, kłamstwo,
przewrotność i inne. Ze swej strony kodeksy prawnicze Tory wyliczają
explicite te różne formy przekraczania prawa, które
opowiadania biblijne – podobnie i wspólne wszystkim doświadczenie
życiowe – ukazują jako właśnie konkretne, a nie jedynie teoretyczne.
Obecność sprawiedliwego
303. Biblijna tradycja „początków” nie uważa jednak
grzeszności człowieka za wrodzone dziedzictwo, przekazane przez „ojców”.
W tej samej bowiem tradycji dotyczącej dziejów „początków” pojawiają
się nieoczekiwanie figury wzorcowe: „Żył więc Henoch w przyjaźni z Bogiem, a następnie znikł, bo zabrał go Bóg”
(Rdz 5,24); „Noego Pan darzył życzliwością. (…) Noe, człowiek prawy, wyróżniał się
nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi; w przyjaźni z Bogiem żył Noe”
(Rdz 6,8-9). Również Abraham został uznany przez Pana za
sprawiedliwego (Rdz 15,6) i posłusznego, tak że mógł stać się ojcem
ludu obdarzonego błogosławieństwem (Rdz 22,15-18).
Zatem za pomocą zestawienia obok siebie dwóch przeciwstawnych sobie
faktów – z jednej strony rozprzestrzenianie się zaraźliwego zła,
a z drugiej obecność nieposzlakowanych postaci – Pismo Święte daje
świadectwo o rzeczywistej wolności ludzkiej. Dwie drogi, otwarte
przed stworzeniem, a nie jedynie perspektywa teoretyczna, są
rzeczwiście uczęszczane przez
dobrych i złych.
Motyw „dwóch dróg” jest za pomocą różnych obrazów mocno obecny także w Nowym
Testamencie. Jezus mówił o wąskiej i szerokiej bramie (Mt 7,13-14), o człowieku
mądrym, który swój dom zbudował na skale, i o głupim, który wznosi go na piasku
(Mt 7,24-27), o dobrym ziarnie i o kąkolu (Mt 13,24-30), o rybach dobrych
i złych (Mt 13,47-50), o synu posłusznym i o nieposłusznym (Mt 21,28-31),
o pannach mądrych i głupich (Mt 25,1-13), o owcach oddzielonych od kozłów (Mt
25,31-46),
o faryzeuszu i celniku (Łk 18,10-14).
Pojawienie się człowieka sprawiedliwego, źródła sprawiedliwości i dóbr dla
swoich dzieci, jawi się jako coś nieprzewidywalnego i tajemniczego, ale dla
czytelnika jest motywem nadziei, oprócz tego, że stanowi wzorzec do
naśladowania. Bo to właśnie w działaniu podmiotu połusznego i dobrego objawia
się dyskretna, lecz potężnie skuteczna interwencja Pana dziejów, który działa
tak, aby dla jego synów była możliwa droga zbawienia. Zaiste, to dzięki
sprawiedliwemu Noemu zostaje ocalony rodzaj ludzki, a dzięki Abrahamowi
wszystkie ludy będą otrzymywały błogosławieństwo. Bóg, jak to pokazuje
zakończenie historii Józefa w Księdze Rodzaju, potrafi sprawić, że długie dzieje
grzechu mają zdumiewający finał w postaci uratowania życia winowajców (Rdz
45,4-8; por. Mdr 9,17-18). Dlatego kiedy Biblia używa takich zwrotów, jak
„pokolenie zwichnięte i nieprawe” (Pwt 32,5) czy „plemię zbójeckie” (Iz 1,4),
tak jakby przywoływała kod genetyczny, nawet jeżeli oskarża lud o przewrotne
zachowanie od łona matki (Iz 48,8; Ps 51,7) i potwierdza prawdę przysłowia „Jaka
matka, taka córka” (Ez 16,44), to zamiarem autorów biblijnych jest sprowokować
w człowieku decyzję o opowiedzeniu się za sprawiedliwością (Ps 78,8). Mówiąc
jeszcze bardziej radykalnie, chodzi im o otwarcie serca na wiarę w cudowną
interwencję Boga, który – jak powie św. Paweł – „poddał wszystkich
nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie” (Rz 11,32), aby „tam,
gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz
5,20). W tej perspektywie Mesjasz reprezentuje tego Sprawiedliwego, który da
początek ludzkości nowej, odrodzonej i zdolnej do wiernej miłości.
W dziejach Izraela
304. Dynamika grzechu i sprawiedliwości połączonych ze sobą zostaje
potwierdzona w konkretnych sytuacjach historii Izraela. Dzięki wyzwoleniu z Egiptu lud ten przeżywa swego rodzaju narodziny jako naród
(Wj 14–15). Ale to cudowne wydarzenie, w którym rolę pośrednika odegrał Mojżesz
(Pwt 34,10-12), zamiast wykreować zgodną i trwałą postawę otwartości na wolę
Boga ma jako swoje następstwo nieprzerwaną serię rebelii względem Pana (por. Ps
78 i 106). Mojżesz mówił swojemu ludowi: „Pamiętaj i nie zapomnij, jak na
pustyni pobudzałeś do gniewu Pana, Boga swego. Od dnia, kiedy wyszedłeś z ziemi
egipskiej, aż do przyjścia na to miejsce byliście oporni względem Pana” (Pwt
9,7; por. także 9,24). Spośród niezliczonych aktów szemrania i niesubordynacji,
które zdarzyły się na przestrzeni czterdziestu lat na pustyni, należy
przypomnieć szczególnie grzech idolatrii, popełniony u stóp Synaju (Wj 32,1-6),
nazajutrz po otrzymaniu wolności i zawarciu przymierza z Bogiem na podstawie
zobowiązania się ludu do posłuszeństwa słowom Prawa (Wj 19,8; 24,3.7). Mająca
miejsce na początku dziejów ludu adoracja złotego cielca staje się prototypem
grzechu Izraela. Takie łamanie Prawa, przybierając różne formy, będzie ujawniać
się nieustannie na przestrzeni dziejów i w istotny sposób przyczyni się do
końcowej katastrofy (1 Krl 17,14-23; 24,3-4;
Jr 1,15-16).
Z drugiej strony znakiem ludzkiej wolności, która polega na posłuszeństwie
względem Pana, jest nieprzerwana seria „sług” Pana. W szczególny sposób –
proroków. Ich słowo bowiem, będące owocem słuchania Pana, wkracza w dzieje, aby
zbawiać, wzywając bez przerwy do nawrócenia, które może się dokonać w każdym
momencie historii (Ez 18). Ostatecznie pozwoli to Bogu przebaczyć i odnowić
swoje przymierze.
Wkład tradycji mądrościowych
305. W pismach sapiencjalnych znajdujemy generalną uwagę dotyczącą ludzkiego
postępowania, odnoszącą je do sprawiedliwości, regulowanej przez przykazania Boże. Mędrcy nie przytaczają
explicite nakazów Tory i nie zalecają wypełniania przepisów rytualnych właściwych
dla Izraela, ponieważ ich spojrzenie chce być uniwersalne. Dlatego używają
kategorii generalnych, łącznie ze stwierdzeniami ważnymi w każdym czasie
i w odniesieniu do każdego człowieka.
Kuszenie i/albo próba
Pierwszy wykład tej literatury polega na tematycznym ujęciu doświadczenia
człowieka w obliczu dwóch różnych perspektyw, dwóch typów rozumowania, dwóch
przeciwstawnych postaw życiowych. W pierwszym rzędzie mędrcy zapraszają do
refleksji nad stanem sumienia, które jest po to, aby wartościować (rozróżniając
między prawdą a iluzją) i aby dokonywać takiego wyboru, który będzie sprzyjał
życiu.
Są księgi, które obszernie ilustrują ów motyw, prezentując go poprzez pryzmat
doświadczenia kuszenia (zatem w zgodzie z Rdz 3). Kuszenie to jawi się w formie długiego
i wielowątkowego wywodu, mniej lub bardziej przeciwstawnego do tego, co mówi
Tora, a przy pomocy którego kusiciel rysuje w pociągający sposób przyszłość
pełną przyjemności, bogactw i sukcesu natury socjalnej. Przykład takiego wywodu
widzimy poczynając od pierwszej stronicy Księgi Przysłów w ofercie złoczyńców (Prz 1,10-14), którzy zapraszają do swego rodzaju wyprawy
łupieżczej nacechowanej przemocą; następnie zostaje to podjęte w słodkich jak
miód słowach obcej kobiety, cudzołożnej i podstępnej, która obiecuje sekretne
przyjemności (Prz 5,3-6; 7,4-27); w końcu zaś w zaproszeniu ze strony Kobiety
Głupoty (Prz 9,13-18),
tak bardzo podobnym do tego, jakie składa „Mądrość” (Prz 9,4-6), aby
tym łatwiej usidlić niedoświadczonego. Granicę między mądrością
a arogancją, między światowym sukcesem a błogosławieństwem Bożym,
między prawdą a kłamstwem niełatwo zauważyć. Zadaniem mędrca jest
właśnie pomagać w jasnym rozróżnianiu między nimi, aby uczeń dokonał
wyboru, który będzie służył rozwojowi życia.
306. Syracydes nie ucieka się do takiego modelu
literackiego, nawet jeżeli jego przysłowia sugerują implicite
relację przeciwieństwa między mądrością przez niego przekazywaną,
a tą propagowaną przez „grzeszników” (Syr 1,24; 3,27; 5,9; 13,17;
15,19 i in.). Mędrzec przestrzega swojego ucznia przed pozornym
sukcesem bezbożnych (Syr 9,11). Zachęca go od początku do mierzenia
się z „próbą” (peirasmos), która pojawia się na drodze służby
Panu (Syr 2,1; 4,17). Obejmuje ona „bolesne wydarzenia”, które mają
na celu udoskonalić sprawiedliwego jak złoto w tyglu (Syr 2,4-5).
Księga Mądrości dokonuje swego rodzaju syntezy
zarysowanych wyżej perspektyw. Przejmuje więc model literacki znany
z Księgi Przysłów z charakterystycznym przeciwstawieniem mowy mędrca
(w tym przypadku Salomona) przewrotnemu myśleniu złoczyńców (Mdr
2,1-20), którzy „ściągają śmierć na siebie czynem i słowem” (Mdr
1,16). Zamiast ukierunkowywać pragnienie w stronę nieśmiertelności
obiecanej przez Boga (Mdr 2,22-23), wolą ciągnąć ludzi w stronę
efemerycznego upojenia swawolnymi uciechami (Mdr 2,5-9).
Równocześnie, podejmując sugestie Syracha, autor Księgi Mądrości
podkreśla, że bezbożni – nie cierpiąc sprawiedliwego, który „zarzuca im przekraczanie Prawa” (Mdr 2,12) – działają przeciwko niemu,
dotykając go „obelgą i katuszą” i wystawiając na „próbę” jego zaufanie do Boga
jako Ojca (Mdr 2,16). Ale w rzeczywistości, to Bóg „doświadcza” w ten sposób
swoich wybranych, aby „wypróbować ich jak złoto w tyglu” (Mdr 3,5-6) i znaleźć
godnymi wiecznej nagrody (3,7-9; 5,15-16). Echa tych tekstów znaleźć można
w Ewangeliach, a zwłaszcza w opisie Męki Pańskiej (por. Mt 27,43).
Nieprawi
307. Biblijne tradycje sapiencjalne raczej w sposób jednolity przedkładają
czytelnikowi drogę dobra jako przeciwieństwo drogi zła, wzywając do dokonania
sprawiedliwego wyboru, który współbrzmi z wyborem mądrości i życia (Syr 17,6-7).
Doprawdy, notuje Syrach:
„Przed ludźmi życie i śmierć,
co ci się spodoba, to będzie ci dane” (15,17).
Mędrcy konstatują, że są złoczyńcy i grzesznicy (Prz 1,31), ludzie stosujący
przemoc (Prz 4,17; 10,11; 28,15), pyszni (Syr 10,12-13), kłamcy, szydercy (Prz
3,34; 19,29; Syr 15,8) i głupcy (Prz 1,22; Koh 7,5). W nich wszystkich dochodzą
do głosu także te siły, które doprowadzają do wykrzywienia inteligencji
i zepsucia serca. Nieco upraszczając, możemy powiedzieć, że częstą motywacją
grzesznego działania jest siła przyciągająca, jaką ma przyjemność,
natychmiastowe zaspokojenie potrzeb (Prz 1,13-14; 7,18; Syr 6,2-4; 18,30-33;
23,5-6). Łatwo to zauważyć i potwierdzić. Inna motywacja, widoczna przede
wszystkim w Księdze Syracha, wyjaśnia ukierunkowanie na zło poprzez brak bojaźni
Bożej, która jest „początkiem (zasadą) mądrości” (Syr 1,14; por. także Syr 1,20;
15,1; 19,20), a w konsekwencji, inspiratorem prawego postępowania (Syr 2,15-17).
Motyw „bojaźni” nie jest dzisiaj łatwo przyjmowany, ponieważ jawi się jako
sprzeczny z godnością człowieka oraz sprzeczny z drogą miłości, której uczy
Ewangelia. Jednak „bojaźń Boża” może pełnić rolę czynnika wprowadzającego na
wyższy poziom duchowości, a przynajmniej w wielu przypadkach – wprowadzając
pamięć o „sądzie” Bożym nad postępowaniem każdej osoby (Syr 1,8.40; 4,19; 5,6;
12,6; 16,11-14; 17,23; por. także Koh 5,5-6; 12,13-14) – może stanowić hamulec
dla zachowań niemoralnych, a w konsekwencji stymulatować do dokonywania
odpowiedzialnych wyborów. Poza tym, zakres znaczeniowy słowa „bojaźń” w tekstach
starotestamentalnych służy również do wyrażania idei „respektu” wobec osoby
mającej autorytet, a zatem także słusznego szacunku w odniesieniu do Stwórcy
i Pana, co prowadzi do posłuszeństwa względem Jego przykazań. „Bojaźń Boża” nie
jest w swej istocie wyrazem strachu, ale raczej źródłem radości serca (Syr
1,12.16.18; 23,27), motywem ufności pokładanej w Bogu z racji doświadczanej Jego
opieki i z powodu daru życia, które niezawodnie są udzielane sprawiedliwemu (Syr
1,13.17; 34,14-20). Tam, gdzie takiej postawy wewnętrznej nie ma, i tam, gdzie
Boga się ignoruje albo wręcz obraża, mnożą się przejawy niesprawiedliwości.
Prawda ta jest dostatecznie oczywista także w społecznościach współczesnych.
Nie ma nikogo, kto byłby sprawiedliwy przed Bogiem
308. W literaturze sapiencjalnej znajdujemy wreszcie motyw dosyć wyraźnie
zarysowany, choć może nieco zaskakujący, a mianowicie wyrażony w słowach
mówiących, że „nikt nie jest sprawiedliwy przed Bogiem”. Taką uogólniającą tezę stawia mędrzec,
biorąc pod uwagę niedoskonałość człowieka, jego wielki brak doświadczenia czy
jego kruchość moralną. Chodzi mu w nim o podkreślenie także ważnej prawdy
religijnej. W Księdze Przysłów czytamy: „prawy siedmiokroć upadnie” (Prz 24,16), a Syrach napomina: „pamiętaj, że
wszyscy jesteśmy godni kary” (Syr 8,5). Jest to stwierdzane po to, aby promować
postępowanie w duchu pokory, skruchy i współczucia.
Temat ten – z różnymi aspektami – podejmuje Księga Hioba. Da się je wyczytać
w następujących cytatach, włożonych w usta „przyjaciół” Hioba:
„Czyż u Boga człowiek jest niewinny,
czy u Stwórcy śmiertelnik jest czysty?
Wszak On sługom swoim nie ufa:
i w aniołach braki dostrzega.
A cóż mieszkańcy glinianych lepianek,
osadzonych na mule?
Łatwiej ich zgnieść niż mola” (Hi 4,17-19).
„Czym jest człowiek, by za czystego uchodził,
lub syn niewiasty – za sprawiedliwego?
Gdy On nie ufa swym świętym,
niebiosa nie dość dlań czyste?
Tym bardziej ten wstrętny, zepsuty człowiek,
co pije nieprawość jak wodę” (Hi 15,14-16).
„Czy sprawiedliwy jest człowiek wobec Boga,
a zrodzony z niewiasty czy jest czysty?
Jeśli niejasny jest księżyc,
i gwiazdy przed Nim nieczyste,
tym bardziej człowiek, ten czerw,
i syn człowieczy, robaczek” (Hi 25,4-6).
Przytoczyliśmy wiele tekstów, aby pokazać, że motyw ludzkiej grzeszności może
z pewnością być czynnikiem skłaniającym do pokornej postawy względem Boga (por.
Ps 143,2), a zarazem ważnym komponentem drogi pokuty (Syr 17,24-27). Jednakże
nie może on służyć do tego, aby tłumaczyć każde nieszczęście, jakie spada na
ludzi. Nie może ono być traktowane – jak to czynią przyjaciele Hioba – jako kara
Boża nakładana na grzeszników (Hi 32,2-3). W każdym bądź razie zawsze należy
unikać braku szacunku w stosunku do człowieka, stworzenia Bożego, ponieważ taka
dyskredytacja nie prowadzi do wielbienia Boga – Stworzyciela.
Surowe spojrzenie proroków
309. Bóg złożył Izraelowi obietnicę, że w celu przekazywania swego słowa w różnych
okolicznościach historycznych wzbudzi proroka podobnego do Mojżesza (Pwt 18,15).
Ten sam mówca (Bóg) i pośrednik cieszący się autorytetem (prorok) nie mogą nie
przekazywać identycznych treści. Niewierność tego rodzaju Mojżesz zapowiedział
przed swoją śmiercią (Pwt 31,16-18.27-29). Została ona potwierdzona przez jego
następców z uwzględnieniem szczegółów dotyczących konkretnych wydarzeń
i pojedynczych postaci.
Prorocy „widzą” rebelię Izraela, ale także innych narodów, ponieważ Bóg objawia
tym swoim sługom zło zakryte warstwą działań kultowych (Iz 1,10-15; Jr 7,8-11),
którym towarzyszą haniebne akty, lecz prawnie dozwolone (Iz 5,20-23; 10,1-2; Am
2,6), w postaci niemoralnych zwyczajów przyjmowanych bezkrytycznie (Jr 5,7-8; Am
2,7; 6,1-6), w formie ideologii dopuszczających przemoc, a przedstawianych
propagandowo jako podporządkowanie planowi Bożemu (Iz 10,5-11; 14,12-17; 47,6-8;
Ha 1,7-10). Natchnieni Bożym pragnieniem sprawiedliwości prorocy mówią i głośno
wołają. Ich wołanie zazwyczaj jest głosem sprzeciwu wobec deklaracji
wypowiadanych przez rządzących, kapłanów, fałszywych proroków i tradycyjnych
mędrców, którzy często uspokajają sumienia iluzorycznymi obietnicami. Nic
dziwnego, że słowo prorockie z reguły spotyka się ze sprzeciwem. Również
dlatego, że najczęściej w dramatyczny sposób zapowiada przyszłość pełną
niepowodzeń jako następstwo wielkiego zła, które wciąga całą społeczność.
Paradoksalnie jednak takie przepowiednie mają pozytywny cel, a jest nim
doprowadzenie wszystkich do nawrócenia. Powrót na prawą drogę jest możliwy,
ponieważ Bóg jawi się jako gotowy do przebaczenia i odnowy swego przymierza,
obsypując jeszcze większymi darami niż te udzielone w przeszłości.
Księgi prorockie pochodzą z precyzyjnie określonego okresu historycznego i są
związane z postaciami konkretnej epoki, niemniej pozwalają dostrzec takie
aspekty grzechu, które występują w różnych okresach i są czynami różnorodnych
postaci. To z tego powodu wyrocznie proroków są zachowywane i na nowo
odczytywane, aby wydobyć płynące z nich pouczenia i dyrektywy. Nawet jeżeli są
skierowane do specyficznych adresatów, nawet jeżeli różnią się pod względem
stylu literackiego, nawet jeżeli poruszają bardzo partykularne kwestie, to
jednak zbiory tych wyroczni są jednorodne i zgodne w tym, że prezentują wizję
historii, gdzie nieposłuszeństwo wobec Prawa Bożego okazuje się dominować nad
wszystkim innym. Byłoby zbyt dużym uproszczeniem twierdzić, że prorok jest
powołany wyłącznie po to, aby denucjować wykroczenia i zapowiadać karne
konsekwencje. A to dlatego, że w rzeczywistości Bóg mówi także i nade wszystko
po to, aby ofiarować nowe przymierza (jak to z Dawidem i jego potomstwem), aby
dodawać odwagi w realizacji dobrych zamiarów (jak budowa świątyni) lub umacniać
postawę wiary (w sytuacji zagrożeń jego ludu) i aby otwierać niesłychane
horyzonty nadziei dla każdego, kto doświadcza opuszczenia i przegranej. Mimo to
nie może być podawany w wątpliwość ten nurt widoczny na stronach ksiąg
prorockich, w którym chodzi o potępienie powszechnej niewierności względem Boga.
Ona widziana jest jako klucz do zrozumienia i poprawnej interpretacji historii.
Możemy zatem wymienić niektóre tematy wspólne dla wszystkich ksiąg prorockich.
Powszechna niewierność
310. Prorocy nieraz przypisują swojej społeczności odpowiedzialność za
przekroczenie wszystkich najważniejszych przykazań Dekalogu (Jr 7,8-9; Oz 4,1-3)
albo za całą serię przestępstw dokonanych w różnych środowiskach (Iz 5,8-24; Am
2,6-8), denuncjują w sposób ogólny i całościowy porzucenie Boga (Iz 1,4; Oz
4,10) poprzez praktykowanie idolatrii (Jr 1,16; 2,11-13), nieposłuszeństwo słowu
Bożemu obwieszczanemu przez proroków (Jr 11,7-8; 13,10; Ez 20,8; Za 1,4;
7,11-12), zapomnienie otrzymanych dobrodziejstw (Jr 2,32; 18,15; Ez 23,35; Oz
2,15), czego konsekwencją jest złamanie przymierza (Jr 11,10; 31,32; Ez 16,59).
W niektórych przypadkach prorok widzi w jakiejś specyficznej praktyce ewidentny
znak obrazy Boga, jak na przykład w sprzedawaniu niewinnych (Am 2,6),
w naruszaniu szabatu (Jr 17,27), stosowaniu fałszywych wag (Mi 6,10-11) czy
przyprowadzaniu na ofiarę do świątyni chorych zwierząt (Ml 1,6-8). Oprócz
wypowiadania nagan z powodu pojedynczych wykroczeń prorocy opłakują sumienia tak
zatwardziałe, że nawet słowo Boga jawi się wobec nich jakby nieskuteczne (Iz
48,4; Jr 4,22; 13,23; 17,1; Ez 2,4; 3,7; Za 7,12). Dzieje sie tak, gdyż przeważa
wsłuchiwanie się w uspokajające głosy fałszywych proroków (Iz 28,15; Jr 6,14;
23,17; 29,8-9; Ez 13,8-10; Am 9,10), podczas gdy głosiciele niosący surowe
orędzie prawdy są wyszydzani albo zmuszani do milczenia (Jr 26,7-9; Oz 9,8; Am
2,11; 7,12-13).
Wszyscy są współwinni
311. Często prorocy stwierdzają, że wszyscy ludzie są zepsuci: szczególnie
jednak Izarel (Iz 1,21-23; 24,4-5; Jr 6,28; 9,1; Oz 9,1.9-10; Am 9,8; Mi 1,5; So
3,1-2; Za 7,11-12). On też jest bardziej odpowiedzialny, dlatego że był
pierwszym adresatem zbawczych działań Boga (Am 2,9-11;
3,1-2). Ale następnie także wszystkie narody bez wyjątku (co wynika z wypowiedzi
prorockich zapisanych w Iz 13–21; Jr 46–51; Ez 25–32; Am 1,3–2,3; i in.).
W społeczności izraelskiej nikt nie postępuje w sposób prawy – od najmniejszego
do najstarszego (Jr 5,1-5; 6,13; Ez 22,30; Mi 7,2). Co więcej, nawet osoby
pełniące ważne funkcje instytucjonalne ustanowione po to, aby promować wierność
przymierzu – król, kapłani, sędziowie, prorocy – są przyczyną systematycznego
wypaczania wartości chcianych przez Boga (Iz 5,20-23; Jr 2,8; 5,31; Ez 22,25-28;
Mi 3,1-5; So 3,3-4).
Prorocy posłani przez Boga, aby nawracać lud, mówią o porażce swojej misji (Iz
6,9-10; Jr 6,27-30; Ez 2,1-7). Z ich słów wyłania się dramatyczna wizja
historii, nieraz przedstawiona w formie przypowieści o niepowodzeniu z powodu
niereformowalnej głupoty lub przewrotności (Iz 1,2-4; 5,1-7;
Ez 16; Os 11,1-4 i in.).
Jednakże w momencie, gdy wszystko wydaje się prowadzić po prostu do końcowej
katastrofy, prorocy zwiastują cudowną i niewyobrażalną interwencję zbawczą,
którą Bóg podejmie z powodu swej wiecznej miłości i swojej wszechmocy Stwórcy.
Bóg nie opuszcza, Bóg nie zrywa swego przymierza. Historia nie kończy się karą,
ale nadejściem czasu łaski. Ten ostatni aspekt zostanie rozwinięty w ostatniej
części rozdziału.
Przyjęcie Bożego przesłania w modlitwie
312. Psałterz można porównać do świętego skarbca, który niezwykle starannie
zbiera wszystko to, czego Bóg dokonał dla Izraela za pośrednictwem Tory, mędrców
i proroków. Zawiera on słowo Boże i przekształca je w słowa, które można włożyć
w usta wierzącego, aby je zasymilował poprzez medytację zawartego w nich
Objawienie. Należy uwypuklić dwie płaszczyny, na których uwidacznia się ten
proces interioryzacji orędzia Bożego podczas modlitwy, ze szczególnym
odniesieniem do różnych form grzechu w dziejach człowieka.
Pierwsza płaszczyna to ta, na której pojawia się sapiencjalny motyw „dwóch dróg”, z drogą grzeszników jako przeciwną do drogi
sprawiedliwych. Pamięć o tych dwóch drogach służy pogłębieniu związku wierzącego
z niosącym błogosławieństwo źródłem, którym jest Prawo Boże (jak widzieliśmy to
w Ps 1). Ale to nade wszystko obecność „złoczyńcy” – tak mocno poświadczona
w pismach mądrościowych – jest nieustannie przywoływana w Księdze Psalmów.
Najpierw dlatego, że powodzenie stosujących przemoc stanowi pokusę dla
wierzącego (Ps 37,1-14; 49,6-13; 73,2-13; 125,3), która może być pokonana tylko
poprzez pełne zaufania oczekiwanie na sąd Boży. A po wtóre dlatego, że przemoc
ze strony bezbożnych jest ciężką próbą dla ubogiego i w związku z tym staje się
oczywiste, że modlitwa winna mieć charakter błagania o ocalenie dobra (Ps 2,8;
5,10-11; 10,1-18; 35,4-10; 120,2 i in.). To właśnie poprzez przyzywanie Bożej
interwencji wierzący wypełnia sprawiedliwość.
Druga płaszczyzna widoczna w psalmach jest związana z owocnym słuchaniem słowa
prorockiego, które odsłaniając grzech – również ten przysłonięty pobożnymi praktykami –
wzywa wszystkich do szczerego nawrócenia (por. Ps 50,7-23). Liczne psalmy są
świadectwem otwartego serca, które wyznaje winę, prosi Boga o przebaczenie
i zbawienie. Kto zaś się modli, wypełnia posłusznie polecenie prorockie (por. Jr
3,21-25;
Oz 14,2-4). Tradycja chrześcijańska wyodrębniła siedem „psalmów pokutnych (Ps 6;
32; 38; 51; 102; 130; 143), zalecanych jako takie, które mogą być kierowane do
Boga w akcie skruchy indywidualnej. Do nich można dodać jeszcze Ps 103. Obok
tych psalmów do modlitwy „indywidualnej”, mamy także takie, które przeznaczone
są do modlitwy wspólnotowej, gdzie orant – będąc głosem całego ludu (jak w Ezd
9,6-15;
Ne 9,5-36; Dn 9,4-19) – nie tylko wyznaje winy ojców i te aktualnego pokolenia
(Ps 78 i 106), ale rozpoznaje w dziejach powtarzające się manifestacje Bożego
miłosierdzia, wypływającego z niewypowiedzianej wierności przymierzu. W ten
sposób wargi grzeszników mogą już wychwalać w słowach uwielbienia dobroć Pana
(Ps 106,1-2.47-48; por. Iz 63,7-9).
Jezus – Sprawiedliwy, który zbawia
313. Ewangelie rozpoczynają się jednakowo od prezentacji prorockiej figury Jana
Chrzciciela, który w szatach Eliasza (Mt 3,4; por. 2 Krl 1,8) wzywa na pustyni
do „nawrócenia” (Mt 3,2.8.11), aby uniknąć sądu Bożego (Mt 3,7.10). Apel,
skierowany do wszystkich (Łk 3,10-14), nie został jednak przyjęty przez tych,
którzy myśleli, że nie mają potrzeby nawracania się, ponieważ są potomstwem
Abrahama (Mt 3,9; Łk 3,8). Podczas gdy celnicy i nierządnice – czyli grzesznicy
publicznie znani – uwierzyli w nauczanie Jana (Mt 21,32; Łk 7,29), to przywódcy
kapłanów i starsi w Jerozolimie, razem z uczonymi w Piśmie i faryzeuszami, nie
posłuchali głosu proroka (Mt 21,23.31; Łk 7,30), uważając się za
„sprawiedliwych” (Mt 23,28; Łk 16,15; 18,9).
Konieczność nawrócenia
Ta sama misja została podjęta przez Jezusa, kiedy Jan Chrzciciel został
uwięziony (Mk 1,14-15), a według Ewangelii Mateuszowej podjął tę misję,
powtarzając dosłownie orędzie poprzednika: „Nawracajcie się, albowiem bliskie
jest królestwo niebieskie” (Mt 4,17; por. Mt 3,2). Wzywanie grzeszników do
nawrócenia to zasadnicza treść zadania, przyjętego przez Chrystusa (Mk 2,17; Mt
19,13; Łk 5,32). Stąd też Jego ostrzeżenia pod adresem tych, którzy odrzucają
Jego orędzie, są surowe (Mt 11,20-24; 23,13-36; Łk 13,2-5), jednocześnie zaś
pełne współczucia słowa kieruje do grzeszników pokornych i czyniących pokutę (Mk
2,15-17; Łk 15,2; 19,1-10; 23,39-43). Paradoks ewangeliczny polega na
stwierdzeniu, że oto „ostatni” będą pierwszymi, którzy wejdą do Królestwa Bożego
(Mt 21,31; Łk 18,14), natomiast zostaną z niego wyłączeni ci, którzy uznawali
się sami za „pierwszych” i mających do niego prawo (Mt 8,11-12; Łk 13,28-29).
Uczniowie Jezusa zostali posłani na świat, aby wypełniać polecenie ich Pana
poprzez wzywanie ludzi do skruchy, by mogli zostać zbawieni (Mk 6,12; Łk 24,47;
por. Dz 2,38; 3,19; 17,30; 26,20). W ten sposób proces nawracania się od grzechu
do sprawiedliwości stanowi trwały wymiar ludzkich dziejów. Obejmuje on
wszystkich, przynajmniej w formie stałego wezwania do doskonałości.
Pokonanie pokusy
314. Rzeczywiście, Ewangelie mówią nie tylko o „grzesznikach”, niektórych
zatwardziałych, a innych skruszonych. Opowiadają także o „sprawiedliwych”, jak
Maryja, służebnica Pana, uważnie słuchająca Jego słowa (Łk 1,38.45), Zachariasz
i Elżbieta (Łk 1,6), Symeon (Łk 2,5), Jan Chrzciciel (Mk 6,20), Józef z Arymatei
(Łk 23,50) i wielu innych. Ponadto – jak stwierdziliśmy wyżej – Jezus z Nazaretu
jest sprawiedliwym par excellence.
Ale również sprawiedliwi są doświadczani. Ich wierność względem Boga jest
poddawana próbie i zarazem wysławiana wtedy, kiedy wymaga się od nich dokonania
wyboru między posłuszeństwem a buntem, między pełną zaufania miłością do Boga
a zgodą na oczekiwanie konkretnych korzyści światowych. Znajduje to wyraz
dokładnie w życiu Jezusa – w opowiadaniu o potrójnym kuszeniu (Mt 4,1-11; Łk 4,1-13; i krócej w Mk 1,12-13). Nie chodzi tu jedynie
o początkowy epizod w życiu Pana, lecz raczej o paradygmat Jego historycznej
aktywności (Hbr 12,2), który zostanie potwierdzony w dalszych częściach
Ewangelii.
Możemy zatem dostrzec wyłaniający się związek „typologiczny” między tym, co
wydarzyło się na początku ludzkiej historii z Adamem i Ewą oszukanych przez
węża, a nowym Adamem (Rz 5,14; 1 Kor 15,45), zwycięskim w odniesieniu do diabła.
Analogia między tymi dwoma opowiadaniami może być widziana poprzez motyw
pokarmu, przedmiotu nieposłuszeństwa prarodziców, którzy spożyli owoc
z zakazanego drzewa, podczas gdy Jezus, głodny z powodu długiego postu, odmawia
spożywania „chleba”, aby przylgnąć wyłącznie do słowa Bożego (Mt 4,4). Bardziej
doniosły jest jednak fakt, że w Rdz 3 nieposłuszeństwo polega w istocie na tym,
aby być „jak Bóg” (Rdz 3,5), a kuszenie Jezusa zasadza się na rozumieniu Jego
statusu „Syna Bożego” (Mt 4,3.6; Łk 4,3.9), który jednak jest przeżywany przez
Chrystusa jako poddanie się woli Ojca.
Ewangelie Mateusza i Łukasza opisują potrójne kuszenie, sytuując je na pustyni
(Mt 4,1; Łk 4,1; por. także Mk 1,12). W tle jawi się zatem jeszcze jedna
antyteza „typologiczna”, a mianowicie między ludem Izraela, synem pierworodnym
Boga (Wj 4,22), buntownika przez czterdzieści lat (Pwt 9,7), a Synem Bożym,
który przez czterdzieści dni postu na pustyni (które symbolizują Jego
egzystencję) jawi się jako otwarty na słowo Boże i sprawiedliwy. Izrael szemrał,
aby otrzymać pokarm inny niż manna (Wj 16,2-3; Lb 11,4-6), wystawiał Pana na
próbę z powodu braku wiary (Wj 17,2.7; Lb 14,22) i oddał pokłon cielcowi ze
złota (Wj 32,1-6). Pan Jezus zwycięża pokusy Szatana stwierdzając, że karmi się
słowem Boga (Mt 4,4; Łk 4,4), całkowicie ufając Bogu (Mt 4,7; Łk 4,18)
i odrzucając wszelką formę idolatrii, aby oddawać pokłon jedynie Bogu (Mt 4,10;
Łk 4,8).
Łukasz konkluduje swoje opowiadanie bez odniesienia do interwencji „aniołów”,
którzy zstępują, aby służyć Jezusowi (Mt 4,11; Mk 1,12), co jest znakiem Jego
zwycięstwa. Notuje natomiast: „Gdy diabeł dopełnił całego kuszenia, odstąpił od
Niego do czasu (kairos)” (Łk 4,13). W ten sposób ewangelista czyni aluzję do „próby”, gdy kusiciel
pojawi się na nowo (por. Łk 22,3.31; J 13,27), a Chrystus dokona definitywnego
wyboru postępowania w duchu posłuszeństwa Ojcu.
Zwycięstwo nad Szatanem
315. Jezus nie tylko jest wzorem do naśladowania, ponieważ nie ogranicza się do
przeciwstawiania się diabelskiemu kuszeniu, ale interweniuje w dzieje, aby
zwalczać i pokonać tę złowrogą siłę, która oszukuje ludzi i wręcz
podporządkowuje ich sobie jako niewolników (Mt 12,28-30; Łk 13,16; Hbr 2,14-15).
Ewangelie przytaczają liczne epizody egzorcyzmowania (Mk 1,23-27; 3,11; 5,1-20;
7,25-30; 9,14-29), w których potężny autorytet (exousia) Chrystusa wyzwala osobę, która równocześnie jest uzdrawiana (Mt 4,24; 9,32-33;
12,22; por. Dz 10,38) i uzdalniana do aktywności mającej na celu dobro (Mk
5,15-20). W tym objawia się fakt, że Jezus jest Chrystusem Zbawicielem. Również
starożytni „sprawiedliwi” przychodzili ze zbawienną pomocą powierzonym sobie
ludziom, jak Noe, który wziął ze sobą do arki swoją rodzinę, albo Mojżesz, który
swoim wstawiennictwem odwrócił gniew Boży od Izraela, lub jak różni sędziowie
i przywódcy, którzy wyzwalali lud od bycia poddanym obcym potęgom. Ale tylko
Jezus jest prawdziwym Zbawicielem, ponieważ wyrzucając z ludzkich serc tę
potężną obecność, która wiedzie do zła, dał człowiekowi wolność wyboru dobra –
poprzez przylgnięcie do woli Boga. W związku z tym nawrócenie, o które zabiegali
wszyscy prorocy, nie dokonuje się
jedynie dzięki dobrej woli jednostki, lecz w takim samym stopniu dzięki
Chrystusowemu dziełu odkupienia.
Analogiczna moc wyrzucania demonów została udzielona Jego uczniom (Mt 10,1; Mk
3,15; Łk 9,1), którzy ją aplikują „w imię Jezusa Chrystusa” (Mk 16,17; Łk
10,17). Możemy w tym widzieć jeden z przejawów permanentnego posłannictwa
wspólnoty chrześcijańskiej. Na przestrzeni dziejów, istotnie, będzie stale
podejmowana walka z Szatanem (Rz 16,20) aż do czasu, gdy Bóg sam na zawsze
zniszczy przeciwnika rodzaju ludzkiego.
Usprawiedliwienie dokonane przez Chrystusa
316. Apostoł Paweł potwierdza rolę Zbawiciela, którą Ewangelie rozpoznają
w Chrystusie, i wyjaśnia jej znaczenie w odniesieniu do „grzechu”, czyli
rzeczywistości, która przeciwstawia się „sprawiedliwości”, w swoim złożonym
wykładzie doktrynalnym, jaki tutaj możemy jedynie zarysować, sumarycznie
przytaczając najważniejsze stwierdzenia. Zamiarem Pawła jest sprawić, aby
poznano Ewangelię, będącą „mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego” (Rz
1,16). Innymi słowy, pragnie pokazać, jak sprawiedliwość Boga, która objawiła
się w Chrystusie, czyni grzeszników sprawiedliwymi (Rz 3,21-26).
Wszyscy są grzesznikami
Jedno z najważniejszych stwierdzeń Listu do Rzymian mówi: „wszyscy zgrzeszyli
i pozbawieni są chwały Bożej” (Rz 3,23; por. także Rz 3,9). Zostaje ono w jakiś
sposób zobrazowane najpierw przez refleksję nad ludzką rzeczywistością,
zasadzającą się na „prorockiej” wizji historii, w której objawia się „bezbożność
i nieprawość ludzi” (Rz 1,18), bałwochwalców, zdeprawowanych i stosujących
przemoc (Rz 1,19-32); również ci, którzy są kształtowani przez Prawo Boga i są
przekonani, że „są przewodnikami ślepych i światłością dla tych, którzy są
w ciemności” (Rz 2,17-19), obrażają Boga przekraczając przykazania Prawa (Rz
2,23). Paweł podejmuje zatem globalnie to, o czym mówili prorocy Izraela i nieco
ogólniej starożytna tradycja zawarta w Piśmie. W istocie – jako potwierdzenie
skrypturystyczne – przytacza całą serię cytatów z Księgi Psalmów i z Księgi
Izajsza, wprowadzając ją parafrazą Ps 14,3 i Ps 53,4: „Nie ma sprawiedliwego,
nawet ani jednego” (Rz 3,10-18), a czyni to po to, „aby każde usta zamilkły”
i aby „cały świat musiał się uznać winnym wobec Boga” (Rz 3,19).
Paweł pogłębia swoje przedłożenie za pomocą własnego sposobu odczytania Rdz 3,
a zatem poprzez odniesienie do początku dziejów człowieka. Zauważa, że grzech
wszedł na świat „z powodu jednego człowieka” (Rz 5,12; por. 1 Kor 15,21), co
jest jasnym odniesieniem do Adama (Rz 5,14; por. 1 Kor 15,22). Ten
jednak z powodu zastosowania rzeczownika anthropos, winien
być rozumiany jako „istota ludzka”, czyli mężczyzna i kobieta.
Z pierwszym „człowiekiem” łączy się „nieposłuszeństwo” (parakoē)
(Rz 5,19), „przestępstwo” (parabasis) (Rz 5,14), „upadek” (paraptōma)
(Rz 5,15.18.20), który pociągnął za sobą wyrok potępiający (katakrima)
(Rz 5,16-17) i śmierć (thanatos) (Rz 5,12.14.17.21), która
przeszła na wszystkich (Rz 5,15).
Chrystus usprawiedliwia
317. Cała ta długa i skomplikowana argumentacja ma
w zamierzeniu Pawła wyraźniej pokazać „łaskę” (charis), która
została obficie wylana na wszystkich ludzi przez Jezusa Chrystusa
(Rz 5,2.15.17.20). Adam to „figura (typos) tego, który miał
przyjść” (Rz 5,14), a Chrystusa jest anty-typem Adama, ponieważ
dzięki swemu „posłuszeństwu” (hypakoē) (Rz 5,19) przynosi „usprawiedliwienie”
(dikaiōma) (Rz 5,16.18) oraz życie (zōē) (Rz 5,17-18):
„Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się
grzesznikami (hamartoloi), tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy (oi polloi) staną się sprawiedliwymi
(dikaioi)” (Rz 5,19), „i w ten sposób, jak grzech zaznaczył
swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie
poprzez sprawiedliwość, wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa
Chrystusa, Pana naszego” (Rz 5,21).
Paweł wzywa adresatów swojego listu do posłuszeństwa. Jednakże
nie poprzez dokładne powtarzanie wezwań starego przymierza (jak je
czytamy np. w Księdze Powtórzonego Prawa). Apostoł w istocie mówi
w sposób bardziej precyzyjny o „posłuszeństwie wiary” (hypakoē pisteōs)
(Rz 1,15; 16,26; por. Mk 3,15; Rz 15,18), będącym podporządkowaniem
się darowi łaski, która przemienia człowieka, czyniąc go zdolnym do
zachowywania przykazań Pana (Rz 8,3-4), tak że nie ma on z tej racji
powodu do jakiegokolwiek chlubienia się (por. Rz 3,27; 4,2).
Powyższymi stwierdzeniami, zawartymi w Nowym Testamencie, które podkreślają
zbawczą interwencję Boga w ludzką historię, otwieramy nasze rozumowanie na
treści zawarte w ostatniej części rozdziału, gdzie ta właśnie tematyka zostanie
szeroko rozwinięta.
3. Interwencja Boga w historię grzeszników
318. Wracamy do opowiadania z Księgi Rodzaju (Rdz 3,8-24),
aby zrozumieć, co zrobił Bóg po przekroczeniu prawa przez mężczyznę
i kobietę. To, o czym czytamy, powszechnie było interpretowane jako
Boża interwencja mająca na celu wymierzenie kary, od której
uzależniona byłaby śmiertelna kondycja człowieka, a także pewnego
rodzaju osłabienie ludzkiego ducha, który stał się bardziej skłonny
do grzechu. Jak to zostanie dokładnie ukazane w naszym komentarzu,
tekst przedstawia Boga, ogłaszającego bolesne środki zapobiegawcze,
ale – mimo wszystko – nie mogą być one sprowadzone do zwykłego aktu
nałożenia kary jak w sądzie. Szczególnie kara śmierci, która według
przykazania Bożego (Rdz 2,17) miałaby być aplikowana „w dniu,
w którym” prarodzice zjedliby z drzewa zakazanego, w rzeczywistości
nie następuje natychmiast; inne formy kary okazują się lekkie
w porównaniu z przewidzianą sankcją. Poza tym, nie wydaje się, że
z opowiadania w Rdz 3 można wywnioskować, iż istota ludzka została
dotknięta jakąś słabością wewnętrzną, która czyniłaby ją skłonną do
złego. Skoro jest prawdą powszechnie doświadczaną, że każdy grzech
zostawia pewien ślad, który ma negatywny wpływ na przyszłość, nie
wydaje się możliwe do zaakceptowania stwierdzenie, że to Bóg go
spowodował (ponieważ, co zobaczymy, On zawsze działa po to, aby
sprzyjać dobru w człowieku) ani że dziedziczne piętno moralne
ogranicza, w sposób trwały, wolność osób.
Każdy czyn Boga w historii ludzi jest stale ukierunkowany na ich dobro,
poczynając właśnie od decyzji mających charakter sankcji po grzechu. To nie
śmierci grzesznika, lecz jego życia pragnie Bóg (Ez 18,23.32; 33,11), o czym
świadczy odzienie ze skór, którym Stwórca przyodziewa nieszczęsną nagość
prarodziców.
Rdz 3,8-24
8Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli głos (qôl) kroków Pana Boga, który szedł w ogrodzie przy wietrze dnia, skryli się przed
Panem Bogiem wśród drzew ogrodu.
9Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» 10On
odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos (qôl) w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». 11Rzekł
Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego
ci zakazałem jeść?». 12Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą
postawiłeś (nātan) przy mnie, dała (nātan) mi owoc z tego drzewa i zjadłem».
13Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: «Dlaczego to uczyniłaś?» Niewiasta
odpowiedziała: «Wąż mnie zwiódł i zjadłam».
14Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: «Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród
wszystkich zwierząt domowych i dzikich; na brzuchu będziesz się czołgał i proch
będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. 15Wprowadzam
nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej:
ono ugodzi cię w głowę, a ty ugodzisz je w piętę.
16Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej
brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz
kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą».
17Do mężczyzny zaś [Bóg]rzekł: «Ponieważ posłuchałeś głosu (qôl) swej żony i zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem, mówiąc: Nie będziesz
z niego jeść - przeklęta niech będzie ziemia (’ădāmāh) z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał z niej pożywienie dla siebie po
wszystkie dni twego życia. 18Cierń i oset będzie ci ona rodziła,
a przecież pokarmem twym są płody roli. 19W pocie więc oblicza twego
będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi (’ădāmāh), z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!».
20Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich żyjących.
21Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział
ich.
22Po czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się jak jeden z Nas: zna dobro i zło;
niechaj teraz nie wyciągnie (šālah.) przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na
wieki». 23Dlatego Pan Bóg wydalił (šālah.) go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. 24Wygnawszy
zaś człowieka, Bóg umieścił na wschód od ogrodu Eden cherubów i miecz
z połyskującym ostrzem, aby strzec drogi do drzewa życia.
Tekst może być podzielony na trzy części: (1) Bóg stawia pytania mężczyźnie i kobiecie (ww.
8-13); (2) Bóg na podstawie ich odpowiedzi ogłasza dekrety odnośnie do
protagonistów wydarzenia, poczynając od węża, następnie mówi do kobiety, a na
końcu do mężczyzny (ww. 14-19); (3) Bóg podejmuje decyzje dotyczące
bezpośredniej przyszłości przestępców, obejmujące okrycie ich odzieniem ze skór
i wyrzucenie z ogrodu (ww. 20-24). W przekładzie podaliśmy w nawiasach niektóre
terminy hebrajskie, aby podkreślić korelacje, których nie widać w przekładach na
języki nowożytne.
(1) Rozmowa między Bogiem i ludźmi (ww. 1-8)
319. Bóg wychodzi z inicjatywą spotkania z ludźmi. Czyni to w sposób dyskretny, dając
odczuć swoją obecność w ogrodzie (w. 8). Nie był ani przyzywany, ani szukany.
Ale przychodzi tam, gdzie człowiek popełnił błąd. Należy odrzucić pogląd, że
Stworzyciel „przechadzał się” po ogrodzie, jakby to miał w zwyczaju celem
zaczerpnięcia świeżego powietrza w określonej porze dnia. Tekst mówi, że Bóg
idzie w towarzystwie „wiatru dnia” (w. 8); wyrażenie nie spotykane w innych
tekstach, a mające znaczenie z uwagi na symbolikę użytych słów. „Wiatr” (rûăh.) sugeruje początek wydarzenia mającego przywrócić „sprawiedliwość” (Iz 4,4;
11,4; 28,6), podczas którego zostanie ocenione i rozmiecione to, co jest złe (Ps
1,4). „Dzień”, jako pojawienie się światła, wskazuje w Piśmie św. czas właściwy
dla wymierzenia sprawiedliwości (2 Sm 15,2; So 2,3; 3,5.8); z drugiej strony,
„dzień”, który z powodu grzechu stał się forpocztą śmierci (Rdz 2,17),
zestawiony jest z dniem przyjścia Pana, który zamierza wnieść środek
zapobiegawczy na głupotę ludzi.
Ludzie „słyszą (šāma‘) „głos” (qôl), który związany jest
z przyjściem Boga do ogrodu (ww. 8.10); właśnie dlatego, że nie
słuchali głosu Boga, ale wsłuchiwali się w głos kłamstwa (w. 17),
obecność Boga napełnia ich lękiem i skłania do ucieczki. Zamiast
wyjść do światła (J 3,20), mężczyzna i kobieta ukrywają się wśród
drzew (w. 8), jakby ta kryjówka mogła ich zasłonić przed spojrzeniem
Boga, który widzi wszystko.
Bóg więc sprawia, że słyszą Jego głos, który „woła” (w. 9), to
znaczy wzywa na konfrontację w prawdzie. Słowo Pana przyjmuje formę
pytań: „Gdzie jesteś?” (w. 9); „Któż ci powiedział…?” (w. 11a); „Czy może zjadłeś z drzewa…?”
(w. 11b); „Dlaczego to uczyniłeś?” (w. 13) – a zatem nie pozwala
zakładać, że Stwórca ignoruje fakt, gdzie znajduje się ’ādām, albo
że musi się dowiedzieć o tym, co się wydarzyło, by ogłosić wyrok.
W sądzie przesłuchanie, które prowadzi sędzia, ma właśnie na celu
upewnienie się co do faktów i tym samym określenie odpowiedzialności
winnych. Ale w analizowanym opowiadaniu Bogu zależy raczej na tym,
by sprawić, że z ust przestępców wyjdzie wyznanie dotyczące ich
błędnego postępowania, czyli aby uświadomić im zło, które On już
doskonale zna. Stąd pytania są skierowane jedynie do mężczyzny
i kobiety. Tylko oni są wezwani do uznania grzechu, co jest drogą do
sprawiedliwości.
Mężczyźnie (mężowi) Bóg stawia różne pytania, które mogłyby być skierowane także
do kobiety (ww. 9.11). Pytania te pozwalają mężczyźnie zaznać „lęku”, razem z poczuciem wstydu z powodu „nagości”, które popychają go do unikania oblicza Bożego. Jednak
wydaje się, że pojawia się jakieś odczucie winy; mimo wszystko, jakkolwiek
uznaje, że „zjadł” zakazany owoc, mężczyzna przypisuje winę kobiecie,
a pośrednio Bogu, który ją „przy nim” postawił (w. 12). Brakuje zatem szczerego
wyznania; brakuje odpowiednich gestów, aby otrzymać łaskę miłosierdzia.
Tak samo sprawa się ma z kobietą (w. 13), która przyznaje, że spożyła zakazany
owoc, ale usprawiedliwia się, mówiąc, że została zwiedziona przez węża (być może
czyni aluzję, że przecież został on stworzony przez Boga jako niebezpiecznie
przebiegły). Wszystko to nie wyraża skruchy. Dlatego interwencja Boga przyjmuje
charakter działań korygujących.
(2) Dekrety wydane przez Boga (ww. 14-19)
320. Mężczyzna zrzuci winę na kobietę, a ta na węża. Bóg zatem zwraca się do tychże
protagonistów, postępując w odwrotnej kolejności jak dotąd, czyli zaczynając od
ostatniego.
Odnotujmy dwa zabiegi literackie, które wskazują na dobry styl wypracowany przez
redaktora. (i) Pierwszy polega na ustanowieniu precyzyjnych relacji między
podmiotami, które będą adresatami karcących wypowiedzi Boga: mówiąc do węża (ww.
14-15), wspomina się kobietę (w. 15), zaś w dyspozycjach dotyczących kobiety (w.
16) wspomina się mężczyznę (w. 16b). Natomiast jako kontrapunkt do tego, co
zostało uczynione, zostaje powiedzane do węża (jako tego, który nawięcej się
przyczynił ze swoim podstępem), że pokona go niewiasta za pośrednictwem swego
potomstwa (w. 15). Kobiecie (która wciągnęła mężczyznę) zostaje zakomunikowane,
że mężczyzna będzie „panował” nad nią (w. 19).
(ii) Druga dyspozycja ma charakter retoryczny; kompozycja zawiera inkluzję
między karą nałożoną na węża (w. 14) i karą nałożoną na mężczyznę (w. 17-19):
w przywołanych wersetach pojawia się się motyw „przekleństwa”, a kara
ukierunkowuje się na proces jedzenia i rozciąga w czasie „na wszystkie dni życia”, zaś kończy się odniesieniem do „prochu”. Jedynie
deklaracja skierowana do węża i do mężczyzny rozpoczyna się od motywacji
(„ponieważ to uczyniłeś…”). Ten kompleks fenomenów, które uwydatniają relacje
między protagonistami, wymaga, aby Bożych deklaracji nie rozważać w oderwaniu
jedna od drugiej (i jako ograniczone do jednej postaci).
Wąż zostaje „przeklęty” przez Boga (w. 14), ponieważ wyobraża wroga rodzaju
ludzkiego i jako taki zostaje skazany na „jedzenie prochu ziemi”, czyli na
żywienie się tym, co jest znakiem śmierci i co – zamiast odżywiać – zabije.
Chociaż może jeszcze atakować w sposób podstępny rodzaj ludzki, ciąży już na nim
przegrana, ponieważ jego głowa (organ gwarantujący życie tego zwierzęcia,
a także narzędzie służące do kuszenia) zostanie zmiażdżona przez kobietę,
zwycięską za sprawą swego potomstwa. Chrześcijanie widzą w tej zapowiedzi
proroctwo o Maryi Dziewicy i o Chrystusie, jako wspólnie działających sprawców
unicestwienia zła.
Ludziom Bóg zapowiada „cierpienie” (‘is.s.ābôn) (ww. 16 i 17). Dotknie ono te sfery, które czynią kobietę i mężczyznę osobami
godnymi chwały i czci. Dla niej jest to rodzenie dzieci, a dla niego praca.
Dzięki nim istoty stworzone mogły wyobrażać sobie, że są równe Stwórcy; teraz
Bóg naznacza te aktywności znamieniem bólu i trudu, aby przypomnieć istotom
ludzkim, że nie są Bogiem.
321. W tym momencie nasuwają się dwie konieczne uwagi. (i) Do kobiety zostaje
powiedziane, że będzie „pożądana” (w. 16b) przez mężczyznę. Rzeczownik tešûqāh (pożądanie, namiętność) może mieć zabarwienie negatywne, jak w Rdz 4,17, gdzie
jest odniesiony do grzechu, który łasi się u drzwi, gotowy, by zaatakować
mężczyznę. Ale ma on także znaczenie pozytywne, jak w Pnp 7,11, gdzie wyraża
miłość oblubieńca skierowaną do oblubienicy. A ponieważ zaraz po tym rzeczowniku
występującym w w. 16b jest mowa o prokreacji (matczynej), możemy uważać, że
chodzi o popęd (impuls), obecny w kobiecie, dzięki któremu szuka mężczyzny,
który mógłby sprawić, że będzie matką. Prawda ta znajduje szerokie oparcie
w opowiadaniach biblijnych. Temu popędowi – który oznacza również poszukiwanie
opieki i bezpieczeństwa – odpowiada „panowanie” (māšal) ze strony mężczyzny (por. Rdz 4,7), niczym czynnik hamujący coś
niebezpiecznego. Zazwyczaj widzi się tutaj podstawę dla autorytetu (władzy) męża
nad żoną (a dyspozycja ta byłaby wówczas interpretowana jako kara dla kobiety).
Jednak patrząc bardziej generalnie, stwierdza się, że grzech zniekształcił
relację między mężczyzną i kobietą, wprowadzając czynnik dominacji. Należy
dodać, że popęd (seksualny) – jak wynika z Pnp 7,11 – jest też właściwy dla
mężczyzny, tak jak pragnienie ojcostwa. Ostatecznie, jeżeli „panowanie” nie jest
rozumiane jako dominacja naznaczona przemocą, ale także jako dyscyplina mająca
na celu osiągnięcie dobra, możemy wyciągnąć wniosek, że również mąż powinien być
podporządkowany regułom płynącym ze strony żony w celu zrodzenia owocu wzajemnej
zgody. Ta możliwość rozumienia tekstu stanie się bardziej oczywista, gdy
przejdziemy do rozważania konsekwencji grzechu ogłoszonych przez Boga
mężczyznie.
(ii) Trud pracy (ww. 17-19a) nie może być przypisany wyłącznie mężczyźnie, nawet
jeżeli w starożytności to przede wszystkim on uprawiał rolę. W rzeczywistości
znój codziennych prac jest wspólny wszystkim ludziom, a w świetle Prz 31,10-31
to głównie kobieta jest niezmordowanie aktywna. Poza tym, „powrót do prochu” (w.
19b) nie jest rzecz jasna zarezerwowany tylko dla mężczyzny. Cofając się kilka
wersetów, musimy stwierdzić, że wąż nie atakuje groźnie jedynie kobietę (w. 15),
ale każdego człowieka. Czyniąc te uwagi, pragniemy zaprosić do takiego
interpretowania tych tekstów o początkach, aby nie przypisywać zwyczajów lub
reguł w sposób niewłaściwy i które w świetle uważnej analizy nie są potwierdzone
przez słowo Boże.
Na koniec należy odnotować, że Bóg swoim, właściwie odczytanym, dekretem nie
nakłada na człowieka kary śmierci. Wprawdzie tak powszechnie interpretowano ów
dekret Boży (prawdopodobnie na podstawie Mdr 2,23-24), to jednak Rdz 3 mówi, że
człowiek (’ādām) z trudem będzie zdobywał dla siebie pożywienie przez wszystkie dni swego
życia, „aż do momentu, gdy powróci do prochu ziemi (’ădāmāh), ponieważ z niego został wzięty”. Nieśmiertelność – trudna do wyobrażenia dla
istoty przemijającej – nie może być uważana za dar utracony, ale za obietnicę
dotyczącą przyszłości, w której człowiek będzie miał udział, podporządkowując
się pokornie przeznaczeniu do śmierci (destino di morte).
(3) Dyspozycje wykonawcze (ww. 20-24)
322. Po słowach następują czyny. Jednakże nie są one takie, jakich oczekiwałoby się
na podstawie Bożych deklaracji. Między innymi, pierwsza czynność jest wykonana
przez mężczyznę i okazuje się zaskakująca, wyraźnie poza kontekstem. Mężczyzna
daje swojej żonie imię Ewa, nazywając ją „matką wszystkich żyjących” (w. 20).
W pewnym sensie w formie pochwały zapowiedziane zostaje to, o czym będzie mowa
w następnym rozdziale (Rdz 4,1; por. 4,25), a mianowicie narodziny synów
kobiety. Uwaga narratora pokazuje, że Boże wyroki ogłoszone wcześniej (w. 19)
nie stanowią przeszkody dla życia, ponieważ niemal w formie prorockiej wskazuje
się tu na nieokreślony bliżej ciąg żyjących (por. Rdz 2,7), zrodzonych przez
ludzi. Ponadto, to właśnie mężczyzna jest tym, kto dostrzega i uznaje w żonie
tytuł do chwały: ta, która mogła/powinna być upokorzona z powodu bólu rodzenia
i męskiego panowania, zostaje wywyższona poprzez swą płodność. Wreszcie, zamiast
pogorszenia relacji między mężczyzną i kobietą (w. 16b), mężczyzna proklamuje
chwałę kobiety. Już te fakty pomagają nam nie wprowadzać w ludzką historię
procesów systematycznej i fatalnej degeneracji. Grzech popełniony w przeszłości
nie zawsze zubaża moralnie czyn następujący po nim.
Następnie zostają ogłoszone dwa zabiegi ze strony Boga. Pierwszy stoi
w diametralnej opozycji do interpretacji poprzednich słów Stwórcy w kluczu
prostej kary (ww. 16-19), ponieważ ewidentnie oznacza zamiar opieki nad ludźmi,
a to poprzez symboliczny akt przygotowania dla nich odzienia ze skór
i przyodzianie ich nimi (w. 21). Także po bratobójstwie, dokonanym przez Kaina,
Bóg kładzie na winowajcy tajemniczy znak opieki, aby chronić jego życie (Rdz
4,15).
323. Odzienie w tradycji biblijnej pełni różne role, niektóre praktyczne, inne natury
symbolicznej. To dlatego zalicza się do podstawowych potrzeb człowieka (Syr
29,21; por. Rdz 28,20), a równocześnie odróżnia istotę ludzką od zwierzęcia.
Ciało ludzkie winno być okryte z powodu zimna. Nowo narodzone niemowlę owija się
w pieluszki (Ez 16,4; Łk 2,7.12); płaszcz ubogiego jest jego okryciem i służy do
ogrzania ciała (Wj 22,26). Natomiast temu, kto jest „nagi”, a być może nawet
„obnażony” na skutek wyzysku i przemocy ze strony kogoś drugiego (Hi 24,7.9-10),
grozi śmierć. Bóg sprawił, że szaty Izraelitów podczas czterdziestu lat na
pustyni nie uległy zniszczeniu (Pwt 8,4; 29,4), nawet jeżeli „ojcowie” byli
buntownikami. Fakt, że Stwórca przyodziewa prarodziców, właśnie po tym jak
przekroczenie prawa otworzyło im oczy na ich nagość, stanowi wyraźny znak
miłosierdzia. Przyodziewanie nagich zostanie zaliczone do czynów zasługujących
na nagrodę (Iz 58,7; Mt 25,36), ponieważ w pewnym sensie naśladuje czyn Boga.
Ubranie noszone przez ludzi chroni także intymność seksualną osoby; jest jakby
barierą wstydu postawioną w obronie przed nieopanowanym pożądaniem. W tym
przypadku, biblijne wyrażenie „odkryć czyjąś nagość” zawiera aluzję do niewłaściwej relacji seksualnej (Kpł
20,11-21). Postępek Chama, który „widzi” nagość Noego (Rdz 9,22), należy interpretować jako akt naruszający
godność ojca, podczas gdy szacunek okazują jej Sem i Jafet, którzy „weszli tyłem
do namiotu i przykryli nagość swego ojca” (Rdz 9,23). Odzienie ze skór w Rdz
3,21 może być rozumiane jako wskazanie na to, co w sferze płciowości winno być
strzeżone.
Szata wreszcie wskazuje również na „status” jednostki, określa ją w relacji do innych (Iz 3,6-7). Mężczyzna ubiera
się w inny sposób niż kobieta (Pwt 22,5; Iz 3,18-24); kosztowne szaty są
zakładane przez bogaczy (Łk 16,19) i uważane za cenną własność (Sdz 5,50;
14,12-13.19). Król wyróżnia się przez swój strój (1 Sm 28,8; 1 Krl 22,30-33),
a królowa przez swoje wspaniałe szaty (Ez 16,10-13; Ps 45,14-15). Kapłan
odznacza się swoim ubiorem (Wj 28,31-35; 39,22-29; Syr 50,11), zaś prorok nieraz
przez swe dziwne odzienie (2 Krl 1,8; Mt 3,4). Uczestnicy zaproszeni na ucztę
weselną króla muszą mieć odpowiedni strój (Mt 22,11-12). Z kolei noszenie wora
i rozdarcie szat to znaki pokuty i pokory (2 Krl 19,1-2; Iz 37,1; Jr 4,8; Mi
1,8). Odarcie kogoś z szat może natomiast stanowić dodatkową karę mającą na celu
podeptanie czci skazańca (Jr 13,22.26; Ez 16,39; Oz 2,5); Jezus został
wyszydzony, gdy okryto Go purpurowym płaszczem (Mk 15,17-20) i poniżony, gdy
odarto Go z szat, aby mógł być ukrzyżowany (Mk 15,24). Ojciec z Łukaszowej
przypowieści ubiera syna (grzesznika) w piękną szatę (Łk 15,22), przywracając mu
tym samym godność syna. Tuniki ze skór w Rdz 3,21, które zastępują przepaski
z liści figowych (Rdz 3,7), mogą być interpretowane jako figury tego ojcowskiego
gestu przebaczenia i rehabilitacji.
324. Scena wygnania mężczyzny i kobiety z ogrodu kończy
opowiadanie (ww. 22-24). Motywacja dla tej decyzji pojawia się
w mowie Boga, który stwierdza, że człowiek stał się „jak” istota
boska z powodu poznania dobra i zła. Jest rzeczą jasną, że „natura” człowieka nie zmieniła się (na lepsze) z racji przekroczenia prawa;
Stwórca widział natomiast, że istota ludzka, zrywając zakazany owoc, uczyniła
się jak Bóg. To determinuje decyzję Boga o „wydaleniu” człowieka z ogrodu w taki
sposób, aby nie miał już więcej dostępu do drzewa życia. Cherubini zostali
postawieni u bramy, by „strzec” drogi zamkniętej dla człowieka. Zgodnie z naszą dotychczasową linią
interpretacyjną również ta ostatnia decyzja Stwórcy winna być postrzegana jako
opatrznościowa o tyle, o ile sprawi, że stworzenie zrozumie, iż nie powinno
„wyciągać ręki”, aby schwytać pożądany owoc, który może być życiodajny tylko
wtedy, gdy jest dany. Jakość życia istoty ludzkiej będzie właściwie osiągana
wtedy, kiedy człowiek nie będzie naruszał granic określonych przez Boga, ale
przyjmie postawę oczekiwania na ponowne otwarcie drzwi ogrodu, żeby mógł
otrzymać przez łaskę to, co chciał wziąć, kierując się głupim i pysznym
pożądaniem.
Świadectwo Prawa i Proroków
325. W nawiązaniu do tego, co zostało oświadczone w sposób
programowy w Rdz 3, tradycja biblijna denuncjuje fakt, że człowiek
wyraża swą wolność w akcie łamania prawa (atto trasgressivo);
chociaż nie zawsze i nie wszyscy ludzie są grzesznikami, to jednak
uniwersalna wina spoczywająca na ludziach jest według Pisma
rzeczywistością historyczną, która ma katastrofalne konsekwencje.
Dlatego Stwórca i Ojciec interweniuje w dzieje ludzkie, aby
przywrócić sprawiedliwość.
Kiedy w społeczności wydarza się jakaś zbrodnia, wszyscy
spontanicznie stwierdzają, że konieczne jest działanie naprawcze,
utożsamiane z precyzyjnie określoną dyspozycją represyjną, wydaną
przez sędziego, który w duchu równości i rygorystycznie trzymając
się litery prawa nakłada na winnego zasłużoną karę. W interpretacji
tekstów biblijnych szeroko rozumiany model „sądu” jest uznawany za
odpowiedni sposób wyjaśniania sposobu działania Boga w historii. Co
więcej, zostaje on wskazany jako sposób postępowania w ludzkim
praktykowaniu sprawiedliwości. Ale Pismo Święte Starego i Nowego
Testamentu mówi o działaniu Boga zarówno jako Sędziego, jak i jako
Ojca. Innymi słowy, słowo natchnione wskazuje dwie procedury, dwa
sposoby interwencji Boga, gdy człowiek nie jest posłuszny Prawu; dwie różniące się procedury, choć powiązane ze sobą i stosowane jako
drogi sprawiedliwości, a zatem do przyjęcia jako komplementarne sposoby dążenia
do dobra, zharmonizowane z tym, co stanowi samą istotę Boga. Pierwsza to
procedura „sądu” (mišpāt.), w którym Bóg interweniuje jako
Sędzia; druga to procedura „sporu” albo „kontrowersji” (rîb),
gdzie Bóg działa jako Ojciec.
Jakkolwiek opisane w tekstach biblijnych przy użyciu słownictwa prawno-sądowego,
te dwie procedury przywracania sprawiedliwości obejmują serię szczegółowych
dyspozycji normatywnych, a ponadto różniące się procedury dyscyplinarne.
Z drugiej strony należy pamiętać, że odniesione do Boga i Jego działania
procedury te przedkładane w tekstach biblijnych ostatecznie okazują się być
„gatunkami literackimi”, z których należy odczytywać znaczenie bez popadania
w lekturę fundamentalistyczną, rozumiejąc dosłownie to, co winno być poprawnie
zinterpretowane.
(1) Bóg Sędzia
326. Jest rzeczą słuszną odkrywać pojęcie Boga jako Sędziego wszędzie tam, gdzie
interweniuje On w celu załagodzenia – według sprawiedliwości – sytuacji
konfliktowej między dwom podmiotami, z których jeden jawi się jako postać
niewinna (skrzywdzony, obrażony, ofiara, cierpiący), a drugi jako winowajca
(złoczyńca, agresor, gwałtownik). Tak ukształtowana procedura sądowa obejmuje
zatem trzy podmioty: sędzia, oskarżony i oskarżyciel; od sędziego wymaga się
„rozsądzenia między tymi dwoma” (por. Rdz 16,5; Pwt 1,16; Sdz 11,27; 1 Sm
24,13.16; Ez 34,20; Ps 75,8), czyli określenia, kto ma rację, a kto nie ma,
i wydania sentencji odpowiadającej ich czynom (Ps 28,4; Prz 12,14; 24,12; Syr
16,13.15; Rz 2,6; 1 P 1,17; Ap 20,12; 22,12). Taki układ instytucjonalny pozwala
prawowitej władzy działać w dwóch kierunkach: z jednej strony podjąć działania
zbawcze na korzyść ofiary, której prawa zostały podeptane, a z drugiej działania
karzące w odniesieniu do winowajcy, uniemożliwiając mu dalsze działania
szkodliwe, karząc za zło już dokonane (por. 1 Krl 8,32; Ps 9,4-5; Koh 3,17; Syr
35,21-25) i – o ile to możliwe – zobowiązując go do sprawiedliwego naprawienia
szkód (Wj 21,18-19; 22,2b-3; Pwt 22,18-19). Często autor biblijny prezentuje
tylko jeden z dwóch kierunków sądu Bożego, rozwijając najczęściej motyw kary;
drugi kierunek – który obejmuje pełen miłości wymiar interwencji sądowej Boga –
jest zatem zakładany jako domyślny albo jest wspomniany w szerszym kontekście
literackim.
Wartość tego gatunku literackiego
327. Bóg, doskonały we wszystkich swoich dziełach (Pwt 32,4; Ps 33,4; 89,15), również w swoim działaniu jako Sędzia, może
być tylko niewysłowionym promotorem dobra. Tron Boży jest rozumiany jako najwyższa instancja sądowa (Ps 9,5.8; 47,9; 97,2), ponieważ (i) doskonale zdolna do
wykonania swego zadania (Ps 7,12; 45,7; 82,8), gdyż Bóg wszystko zna, także
sekrety serca (1 Krl 8,39; Jr 17,10; Ps 94,9; Prz 5,21; 15,3; 17,3; Mdr 1,6-10;
Syr 15,18-20; 23,19-21), a żaden winowajca, nawet wysoko postawiony w hierarchi
społecznej, nie może się oprzeć Jego władzy (Na 1,6; Ps 10,18; 66,7; 76,8-9.13;
82,1-8); (ii) jest najwyższą instancją także z tego powodu, że stanowi swego rodzaju sąd apelacyjny,
który naprawia każdy niesprawiedliwy wyrok ludzki (Iz 3,14-15;
Ps 82,2-7); (iii) wreszcie jest najwyższą instancją dlatego, że Władca całej ziemi (Rdz 18,25; Pwt 10,14) rozciąga
swą jurysdykcję na cały świat, podporządkowując swemu sądowi każdy naród we
wszystkich epokach historii (Ps 9,8-9).
Problemy i ograniczenia idei Boga Sędziego
328. Obraz Boga Sędziego, gdy jest stosowany bez głębszego
rozeznania, prowadzi do zakłopotania, a nawet do krytyki, co można
zauważyć w samych tekstach biblijnych. Przede wszystkim mędrcy
Izraela kontestują pogląd, że każde nieszczęście ma swoją przyczynę
w konkretnej sankcji karnej ze strony Boga. Księga Hioba jako całość
stanowi w istocie wielką mowę mającą na celu rozpoznanie
sprawiedliwości swego protagonisty, który musiał cierpieć z powodu
licznych nieszczęść, a nie można mu przypisać żadnej winy
proporcjonalnej do przeżywanego cierpienia. Aby zatem udoskonalić
twarde i zawsze obowiązujące prawo retrybucji, rozwinięta zostaje
inna linia myślenia, według której nieszczęścia i cierpienia „sprawiedliwego” są interpretowane jako próba, chciana i przeprowadzana przez
Boga w odniesieniu do niego jako właśnie „sprawiedliwego” – od Abrahama (Rdz
22,1) do „sługi cierpiącego” (Iz 53,7-10), a kończąc na sprawiedliwym
prześladowanym, o którym mówi Księga Mądrości (Mdr 2,19) – w celu
ocenienia wierności człowieka i ukazania sie jego szczerej
i bezinteresownej więzi z Bogiem (Pwt 8,2; 13,4; Sdz 2,22; Iz
53,4.12; Ps 66,10; Hi 1,9-11).
Ponadto, zwłaszcza w tradycji sapiencjalnej, pojawia się
tendencja do przedstawiania karzącej dynamiki samego zła, pomijając
bezpośrednią interwencję organu sądowego. Wprowadzona zostaje idea,
że złoczyńca wywołuje swoim działaniem coś, co działa przeciw niemu,
według przysłowia: „Kto kopie dół, weń wpada, a kamień wróci do tego, kto go toczy”
(Prz 26,27; por. Ps 9,16-17; 35,8; 37,15; 57,7; Prz 1,18.32; 8,36;
11,27; Hi 4,8; Koh 10,8; Mdr 1,16; 11,16; Syr 27,25-27).
Mimo to jednak sami mędrcy Izraela (a czasem także prorocy) stwierdzają, że
wnikliwie patrząc nie ma sprawiedliwości na ziemi: złoczyńcom powodzi się bez
żadnych przeciwności, ich ofiary cierpią bez żadnej pomocy, a stan ten trwa
długo, co więcej, wydaje się być trwałym modelem (constans) w dziejach (Jr 12,1-2; Hab 1,2-4.13; Ps 13,2-3; 73,2-12; Hi 9,7; 21,5-18;
24,2-17; Koh 7,15). Tego rodzaju dramatyczna konstatacja kwestionuje nie tylko
sprawiedliwość Boga i Jego rolę Sędziego (So 1,12; Ml 2,17; Ps 10,13; 73,11; Hi
21,7-21; Mdr 2,18-20), ale kontestuje nawet Jego obecność w świecie (Mi 7,10; Ps
10,4; 14,1; 42,4.11). Dlaczego Bóg nie interweniuje? Dlaczego nie słucha krzyku
ofiar? Dlaczego pozwala na to, aby złoczyńca stosował przemoc? (Ha 1,2-4; Ps
94,20). Podobne pytania dość często powracają w tekstach biblijnych.
Wolne inicjatywy Boga
329. Ważny argument w odpowiedzi na powyższe pytania polega na stwierdzeniu, że
– istotnie – Bóg nie zawsze działa jako Sędzia w dziejach człowieka: właśnie
w odniesieniu do grzechów Jego sposób interwencji nie zawsze ma charakter
procedury karzącej, ponieważ On w swej nieskończonej mądrości działa nieustannie
– choć respektuje ludzką wolność – w celu osiągnięcia możliwie największego
dobra z korzyścią dla wszystkich uczestników ludzkich wydarzeń.
Rzeczywiście, zamiast interweniować natychmiast, Bóg stosując
sankcje, wzbudza proroków, aby byli pośrednikami sprawiedliwości
przy pomocy swego słowa (por. Rdz 18,17.22-33; Wj 32,7; 1 Sm
3,11-14; Jon 1,2; 3,4; 4,11). To zaś sprawia, że Bóg nie działa jak
Sędzia, ale Zbawiciel.
Zadaniem proroków było zatem dawać poznać grzesznikom ich
niegodziwości, ponieważ oni je uparcie negują, ukrywają, nie
rozumieją, jak są ciężkie. Jednak nie jako wstęp do potępienia;
posłannictwo proroków w istocie zawsze ma na celu nawrócenie
złoczyńców, ich powrót do Boga i do czynienia dobra. W tej
perspektywie prorocy w naturalny sposób pełnią rolę tych, którzy „wstawiają
się”, ponieważ interpretują zbawczą wolę ich Boga, mówiącego: „Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze
swej drogi i żył” (Ez 33,11).
Chcąc adekwatnie zrozumieć działanie Boga w odniesieniu do grzeszników
w dziejach człowieka, nie powinno się jedynie przywoływać procedurę sądową,
stosowaną przez sprawiedliwego Sędziego, ale jest rzeczą konieczną widzieć
raczej inny sposób działania, a mianowicie ten właściwy Ojcu w odniesieniu do
Jego nieposłusznych dzieci.
(2) Bóg Ojciec
330. Jeżeli precyzyjnie weźmiemy pod uwagę czas trwania „historii”, czyli czas,
kiedy istota ludzka może używać swej wolnej woli i decydować, to musimy uznać,
że nadrzędnym obrazem Boga prezentowanym przez teksty biblijne nie jest
wizerunek Sędziego, który rozstrzyga między dwoma spierającymi się stronami,
narzucając swoją wolę jako przeciwstawną woli złoczyńcy. Bóg przedstawia się
systematycznie w literaturze prorockiej (właśnie tej objawiającej słowo Boga
wewnątrz historii) jako partner przymierza, który w imię praw i obowiązków
wpisanych w zawarty w sposób wolny pakt wyrzuca drugiej stronie (Izraelowi)
serię nagannych zachowań. W tej optyce patrząc, Bóg występuje w roli
oskarżyciela, a nie sędziego.
Taki sposób postępowania – mający charakter jurydyczny, zatem podlegający
regułom prawa i sprawiedliwości – nie przebiega według modelu stosowanego
w sądzie, lecz przyjmuje cechy „sporu” (rîb), który miewa miejsce
w obrębie rodziny. Dochodzenie sprawiedliwości odbywa się tutaj
między dwoma podmiotami, bez obecności trzeciej instancji, ponieważ
albo nie istnieje taki podmiot, który byłby ważniejszy od
spierających się stron, albo nie chce się upubliczniać
nieporozumienia, które może doprowadzić do definitywnego zerwania
relacji. W związku z tym spór będzie rozwiazany nie inaczej, jak
tylko poprzez porozumienie między obydwoma partnerami przymierza.
A ponieważ analizujemy, jak Bóg interweniuje w odniesieniu do
grzesznikw, musimy pamiętać, że zawarł On przymierze motywowany
czystą miłością (Pwt 7,7-8; 10,15). Dlatego też chcąc pozostać
wiernym podjętemu zobowiązaniu, nie dąży do zerwania relacji, ale do
umocnienia więzi sprawiedliwości dzięki prawdzie. Boski oskarżyciel
nie dąży do niczego innego jak tylko do pojednania, które może
nastąpić za sprawą przebaczenia (ze strony Boga), leżącego u podstaw
dalszego (ludzkiego) postępowania, które będzie naznaczone
posłuszeństwem i prawością. Konkludując, należy stwierdzić, że
kontrowersja rodzinna widziana pod kątem swego dynamizmu i celu
stanowi „rodzaj literacki”, który w najodpowiedniejszy sposób
interpretuje działanie Boga w historii w odniesieniu do
swego grzesznego ludu.
Autorzy biblijni używają różnych obrazów dla ukazania Boga w roli oskarżyciela:
nieraz jest przedstawiany jako władca, który oskarża niewierne zachowanie swego
wasala (Iz 1,24; Mi 1,2-7; 6,1-8; Ml 1,6; Ps 50,1-6);
w innych przypadkach Bóg przedstawia się jako mąż zdradzony przez żonę (Jr
3,1-4; Oz 2,4); w jeszcze innych jest porównywany do ojca, który ma do czynienia
z buntującymi się synami (Pwt 32,5-6; Iz 1,2-4; Jr 3,19; Oz 11,1; Ml 1,6). Obraz Boga jako Ojca pozwala lepiej zrozumieć różne aspekty sporu prawnego
o charakterze rodzinnym: w istocie, ten Ojciec ze swej inicjatywy zapoczątkował
relację jako więź bezinteresownej miłości, bezwarunkowej; ponadto cieszy się On
rolą właściwą dla publicznie uznawanego autorytetu (jako pater familias); z drugiej strony to On jest w pierwszym rzędzie odpowiedzialny za
postępowanie dzieci i ma konieczne środki prawne, mądrościowe oraz emocjonalne,
aby przywrócić sprawiedliwe relacje między członkami rodziny. Obraz miłosiernego
Ojca zostanie dopełniony w objawieniu nowotestamentowym, będącym wyrazem nowego
przymierza.
Dynamizm sporu rodzinnego między Bogiem i Jego ludem syntetycznie wyraża się
w trzech, następujących po sobie interwencjach.
(a) Słowa, które wspierają zmianę stylu życia
331. W odróżnieniu od sędziego, który po określeniu winy
wydaje wyrok, nakładając milczenie na strony postępowania (tak
oskarżyciela jak i obronę), Ojciec interweniuje w sporze, wymagając
odpowiedzi od winnego (Mi 6,3). Mówi demaskując zło, które doskonale
zna, pragnąc skłonić zbuntowanych do „uznania” swej winy (por. Joz
7,19; Iz 59,12; Jr 2,19; 3,13; 14,20; Ps 32,5; Ps 51,5; Prz 28,13).
Celem Jego przemawiania do winnego jest to, by nakłonić go do
refleksji, doprowadzić do rozumnej decyzji. Słowo Boga (prorockie)
nie jest zatem wyrokiem nieodwołalnym (jak w sądzie), lecz zawsze
niesie ofertę nowego życia.
W niektórych przypadkach grzesznik uznaje swoją winę w formie wyznania (Jr 3,22-25; Ps 106,5; Ne 9,33; Dn 9,5-11) i spełnia gesty, które publicznie
wyrażają jego skruchę, jak na przykład posypanie głowy popiołem, rozdarcie szat,
podjęcie postu, składanie ofiar ekspiacyjnych (Iz 1,11-13; Jr 4,8; Jl 1,13-14;
2,15; Jon 3,5-8). Wszystko po to, żeby otrzymać przebaczenie (Oz 14,3-4; Ps
51,1-6). Ale Bóg często widzi, że serce złoczyńcy nie zmieniło się: słowne
deklaracje nie są szczere, a ryty penitencjarne są jedynie pustymi gestami
teatralnymi, bo nie towarzyszy im autentyczna zmiana dotychczasowego stylu życia
na postępowanie w duchu wierności Bogu i sprawiedliwości względem bliźniego (Iz
1,16-17; 58,3-7; Jr 6,20; 7,21-23; Am 5,21-24). To, o co Bóg w rzeczywistości
prosi jako znak autentycznej skruchy, jest emblematycznie powiedziane w Mi 6,8: „Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I czego żąda Pan od ciebie, jeśli
nie czynienia sprawiedliwości, umiłowania wierności i pokornego obcowania
z Bogiem twoim”.
(b) Działania ostrzegawcze, czyli zastosowanie
instrumentów
mających służyć poprawie życia
332. Słowa Boga jako Oskarżyciela – jakkolwiek mądre i wypowiedziane w duchu
oburzenia – często albo wręcz niemal zawsze pozostają nieskuteczne. Wówczas
Ojciec stosuje kary, właśnie dlatego że kocha syna (Prz 3,12; 13,24; 19,18;
22,15; 23, 13-14; 23,13-14; 29,15.17; Syr 22,6) i chce zachować go przed
samozniszczeniem. Taki sposób postępowania, wyraźnie mało przyjemny, ma pomóc
winnemu zrozumieć błąd swego postępowania, a w konsekwencji wzbudzić pragnienie
powrotu do więzi przymierza (Iz 1,5; 27,7-9; Jr 2,30; Oz 2,9; Am 4,6-11). Kara
ma charakter leczniczy; nie stanowi sankcji, która zamyka postępownaie
jurydyczne (co ma miejsce w postępowaniu sądowym), ale jest lekarstwem
stosowanym przez jakiś czas, jest swego rodzaju przygotowaniem do przebaczenia
i pojednania (Pwt 32,39; Jr 33,4-9; 2 Krn 7,13-14; Mdr 16,10-13; Tb 13,2).
(c) Przebaczenie i nowe przymierze
333. Ojciec osiąga oczekiwany rezultat swego działania jurydycznego, kiedy może
przebaczyć. Pragnie tego od zawsze, niemniej akt przebaczenia dokonuje się
wtedy, gdy winny je przyjmuje duchem skruszonym i wdzięcznym jako dowód
niezasłużonej łaski. Skrucha wyraża się bowiem w rozpoznaniu i uznaniu grzechu
oraz w powierzeniu się wielkiemu miłosierdziu Boga (Ps 51,3), towarzyszy zaś
temu szczere postanowienie posłuszeństwa względem przykazań.
Finalnym aktem rîb jest zatem odnowione spotkanie między ukierunkowaną na dobro wolą Ojca
i wolną akceptacją syna; spotkanie pełne prawdy, która pozwala objawić się
ponownie z nowym dynamizmem miłości Boga i Jego mocy zbawczej. Całe przesłanie
prorockie Starego Testamentu stanowi obietnicę tego wydarzenia, a cały Nowy
Testament to świadectwo błogosławionego wypełnienia się tego, co zostało
zapowiedziane jako sens historii, a obejmuje nie tylko Izraela, ale rozciąga się
na wszystkie ludy, zjednoczone pod jednym sztandarem miłosierdzia w nowym
i wiecznym przymierzu.
334. Historia biblijna została opowiedziana przez
proroków, czyli przez autorów, którzy „widzą”, jak Bóg kieruje wydarzeniami i w związku z tym mogą pokazać, jak On
będzie się zachowywał w odniesieniu do ludzi – raz dając im się upoić
liberalizmem, raz naprawiając szczodrze ich złe czyny. Konkretnie mówiąc,
natchniony narrator interpretuje to, co się wydarza. Opisuje szczegółowo fakty,
selekcjonując je i wyróżniając między nimi te ważniejsze tak, aby pokazać
obecność Boga, który będąc niewidzialnym daje się „widzieć” osobom o czystych
sercach i duszy skłonnej do słuchania. Jeżeli historia oznacza rzeczywistość
ludzką, ponieważ kierowana i przeżywana dzień po dniu w bólu przez ojców
i synów, wraz z ich osiągnięciami i porażkami, w prawdzie – to według Biblii
jest to historia Boga z ludźmi, historia przymierza, w której objawia się
wieczna wierność Ojca w stosunku do ludzi, Jego dzieci.
Model cykliczny
335. Na bazie tej globalnej koncepcji opowiadanie
prorockie prezentuje historię jako swego rodzaju ruch cykliczny,
a raczej powtarzający się, jakby niewiele znaczyły takie czynniki,
jak różnorodność postaci, zmienione warunki dziejowe, natomiast
decydowały stałe czynniki duchowe, zarówno w człowieku, jak
i w Bogu. Model ten w sposób paradygmatyczny przestawiony jest
w Księdze Sędziów, która opowiada o początkowych wydarzeniach
historii Izraela, który stał się autonomiczny po osiedleniu się
w Kanaanie. Swego rodzaju „schemat literacki”, raczej stereotypowy, służy jako klucz do odczytania
wszystkich wydarzeń w dziejach ludzi, ponieważ człowiek i Bóg są zawsze ci sami,
a historia to demonstruje.
Klarowny przykład tego modelu literackiego znajdujemy na pierwszych stronach
Księgi Sędziów (Sdz 2,1-16). Przedstawimy go syntetycznie, wyróżniając
zasadnicze punkty.
(i) Grzech bałwochwalsta.„Wówczas Izraelici czynili to, co złe w oczach Pana, i służyli Baalom. Porzucili
Boga swoich ojców, Jahwe, który ich wyprowadził z ziemi egipskiej, i poszli za
cudzymi bogami, którzy należeli do ludów sąsiednich” (Sdz 2,11-13). Zdrada Boga jest – by tak powiedzieć – usprawiedliwiana
zapomnieniem o otrzymanych dobrodziejstwach (Sdz 2,10); stąd także przerwanie
ciągłości między pokoleniem ojców i synów, którzy przyjmują sposób postępowania
ludów ościennych, i to tych, które na prośbę Boga miały być usunięte, aby nie
były dla nich sidłem (Wj 23,33; Pwt 7,25). Punktem wyjścia jest więc
wykroczenie, które pokrywa się z brakiem pamięci o darze Boga i utratą własnej
tożsamości (bo chce się być jak inni).
(ii) Gniew Boga. Grzeszny wybór ludu „prowokuje” Boga (Sdz 2,12) i wywołuje Jego reakcję: „Wówczas zapłonął gniew Pana przeciwko Izraelitom, tak że wydał ich w ręce
ciemięzców, którzy ich złupili, wydał ich na łup nieprzyjaciół, którzy ich
otaczali, tak że nie mogli im się oprzeć” (Sdz 2,14). Przy pomocy antropomorficznego obrazu gniewu Bóg porównany jest do osoby
obrażonej w swych najgłębszych uczuciach, która ocenia sytuację jako nie do
zniesienia i działa, aby ją zmienić. To nie staje się poprzez zadanie śmierci winnym, ale przez ich upokorzenie, przez swego rodzaju
sprowadzenie ich do roli niewolników (w przytoczonym tekście wyraża to obraz
„zemsty” ze strony wrogów). Pojawia się tu historyczna „figura”, przeciwna
względem wydarzenia zbawczego, dokonanego przez Tego, który wybawił lud z ucisku
w Egipcie, wydarzenie straszne dla obrazu Boga, jaki się z niego wyłania, nawet
jeżeli wkomponowane jest ono w listę „przekleństw” dołączonych do przymierza
synajskiego, a mających spaść na tych, którzy je złamią (Kpł 26,17.33; Pwt 28,64-68). Podobnym zabiegiem jest odsłonięcie zła,
ponieważ idolatria w rzeczywistości jest zniewoleniem w postaci poddaństwa
idolom (Pwt 5,9; Sdz 2,11.13.19), a ludy ościenne, z którymi zawarło się
przymierze, w istocie jawią się jako posługujący się przemocą wrogowie. Ten etap
nie jest aktem finalnym historii, gdyż stanowi tylko „próbę” dla grzeszników (Sdz 2,22), aby skłonić ich do powrotu do źródła życia.
(iii) Interwencja zbawcza. Zniewolenie to rzeczywiście ciężka opresja. Lud jest zmuszony do życia
w niewyobrażalnej nędzy (Sdz 2,15), a zatem „jęczy” z powodu ucisku i złego
traktowania (Sdz 2,18). Lament wyraża cierpienie, które wzbudza w Bogu
„współczucie” (Sdz 2,18); ale jednocześnie jest on – przynajmniej pośrednio –
zawsze „wołaniem” o pomoc (por. Wj 2,23-25; Pwt 26,7-8; Sdz 3,9.15; 4,3; 6,6;
10,10.12), a miłosierny Bóg odpowiada na apel: „Wówczas Pan wzbudził sędziów, by
wybawili ich z ręki tych, którzy ich uciskali” (Sdz 2,16). Widzimy tu przywołane
wydarzenie zbawcze, które cały ten proces czyni „historią zbawienia”. Bóg działa
poprzez pośredników, nazywanych tu „sędziami”; nie dlatego, że wydelegowanymi do
sądzenia w trybunale, ale dlatego że powierzone im zostało zadanie wymierzenia
sprawiedliwości, która polega na wyzwoleniu uciśnionych (poprzez walkę
prowadzoną w duchu posłuszeństwa Bogu, według reguł określonych przez Boga).
Cykl, który zaczyna się grzechem, a kończy zbawieniem powtarza się z kilkoma
wariantami w kolejnych okresach (Sdz 2,17-20; 3,7). W ten sposób z jednej strony
zostaje potwierdzone, że ludzie z łatwością pozwalają się oszukiwać (jak to
zostało poświadczone w Rdz 3), natomiast z drugiej czytelnikowi zostaje
objawione, że Bóg nieustannie przekształca zło w dobro – poprzez przebaczenie.
Jednak Jego zbawczy dar wprowadza w historię pewien element nowości, zaskakujący
i obiecujący; dzięki temu nie mamy tylko powtarzanie się tego samego, ale
dynamizm łaski, która dąży do pełnego objawienia się i realizacji.
Postęp w historii i jej wypełnienie
336. Obserwując upływające dni, ci sami prorocy w istocie zauważają, że biegnący czas
naznaczony jest wydarzeniami jedynymi w swoim rodzaju i niepowtarzalnymi. Coś
takiego wydarzyło się już w protohistorii ludzkości, gdy z powodu totalnego
zepsucia ludzkich serc, Bóg zadekretował potop, aby zniszczyć wszystkie istoty
żywe na ziemi (Rdz 6,5.17). Ale wówczas pojawia się „przymierze” z Noem i jego
rodziną (Rdz 6,18; 9,8-11), które zyskuje miano wiecznego (Rdz 6,16), a jego
znakiem jest tęcza, przypominająca, że „nigdy już nie zostanie zgładzona wodami
potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię” (Rdz
9,11). Po raz pierwszy pojawia się w narracji biblijnej idea wiecznego
przymierza i nieodwracalnego aktu miłosierdzia.
W kolejnych księgach narrator biblijny będzie mówił o konkretnych momentach
historii, w których Bóg oznajmi, że chce zawrzeć przymierze z określonymi
osobami, naznaczając tym samym swoją interwencją ludzkie dzieje w ten sposób, że
dziać się będą nowe wydarzenia, a nie powtarzać minione. Cała historia Izraela
opiera się na trzech specyficznych wydarzeniach, niczym na kolumnach: trzy
przymierza, które dają początek dniom stojącym pod znakiem specjalnych obietnic,
wcześniej nie objawionych.
(i) Izrael określa się mianem ludu przymierza przede wszystkim ze względu na
Abrahama i przysięgę błogosławieństwa (Rdz 22,16-18; 26,3; 50,24), którą Bóg
wypowiedział, zawierając z nim i jego potomstwem wieczne przymierze (Rdz
17,7.13.19). Następuje to w określonym momencie historii jako wydarzenie
całkowicie nowe, bez żadnego związku przyczynowego z tym, co było wcześniej.
W porównaniu z poprzednio analizowanym schematem cyklicznym Bóg nie
interweniuje, aby wybawić od bolesnych konsekwencji grzechu. Jego objawienie się
ma charakter nieoczekiwany, jak pojawienie się obietnicy, która antycypuje
potrzebę i napełnia nadzieją upływający czas. Dzieje się tak, gdyż Bóg ustanawia
człowieka, który będzie nosicielem błogosławieństwa dla wszystkich rodzin ziemi.
(ii) Na przymierzu z Abrahamem zasadza się przymierze synajskie
(Pwt 7,7-8; 29,12). Również ono widziane jest przez narratora
biblijnego jako zaskakujący dar objawienia, jako doświadczenie
mające charakter jedynego w swoim rodzaju aktu założycielskiego (Pwt
4,32-38), wiecznego (Pwt 29,28; Syr 17,10; Rz 11,29). I to nie
dlatego, że Izraelici są zdolni do absolutnej wierności, ale
ponieważ Bóg nie przestanie „podtrzymywać” swojego zobowiązania względem ludu, który sobie wybrał.
(iii) Trzecie, decydujące przymierze, zostanie zawarte między Bogiem a Dawidem, aby doprowadzić do całkowitego
wypełnienia obietnicy danej ojcom, a dotyczącej daru w postaci ziemi Kanaan.
Jest przedstawiane jednak jako coś nieoczekiwanego, jako wolny wybór Boga,
i także zostaje określone jako „wieczne przymierze”, ponieważ w radykalny sposób oparte jest na dobroci
i łaskawości Boga. To z uwagi na nie w przypadku grzechu synów króla Bóg będzie
interweniował, stosując zbawienne kary, ale nigdy nie odwróci od nich swojej
wiernej miłości (2 Sm 7,14-14; 23,5; Ps 89,31-38; Syr 47,22).
337. W imię i na mocy tych przymierzy dzieje Izraela staną
się świadectwem tego, jak Bóg działa w historii. Nadzieja wraz z zaufaniem do Boga, że wypełni tę zaskakującą inicjatywę mającą na
celu dobro, zostały wpisane w serca wierzących. Z tego powodu nawet wtedy, kiedy
upadło królestwo Samarii, potem zaś Jerozolima, nastało bolesne wygnanie
babilońskie, a dusze synów Abrahama pogrążyły się w lęku z obawy o koniec ich
dziejów i przymierzy z Bogiem, zostali przez Boga powołani prorocy, aby
zwiastować nastanie „nowego przymierza”, będącego wypełnieniem wszystkich Jego
przysiąg i obietnic. Chodzi o definitywny zwrot w historii ludzkości
(Iz 42,9; 43,18-19; 48,6-8; 65,17-20), ponieważ w przymierzu tym Bóg
przebacza na zawsze grzech i stwarza nowy lud, zdolny do takiej
wierności i miłości, jakiej wcześniej nigdy nie było:
„Oto nadchodzą dni – wyrocznia Pana – kiedy zawrę z domem Izraela i z domem Judy
nowe przymierze. (…) Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich
sercach. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem. I nie będą się musieli wzajemnie
pouczać, mówiąc jeden do drugiego: Poznajcie Pana! Wszyscy bowiem od
najmniejszego do największego poznają Mnie – wyrocznia Pana, ponieważ odpuszczę
im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał” (Jr 31,31.33-34).
„Pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od
wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serca nowe i ducha
nowego tchnę do waszego wnętrza, zabiorę wam serca kamienne, a dam wam serca
z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych
nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie
mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę
waszym Bogiem” (Ez 36,25-28; por. Ez 11,19-20).
Historia zbawienia osiąga swą pełnię w tym budzącym podziw cudzie łaski.
Chrystus będzie tym, kto ogłosi to przymierze jako wypełnione w Jego osobie,
a ewangeliści dadzą o nim świadectwo jako o jedynym wydarzeniu zbawczym dla
całego świata.
Historia widziana oczami mędrców Izraela
338. Jak wspominaliśmy już kilka razy, w spojrzeniu mędrców na rzeczywistość zawarte
są elementy uniwersalne i trwałe. Historia w związku z tym jest postrzegana
przez nich raczej przez pryzmat zjawisk, które się powtarzają, ponieważ człowiek
pozostaje taki sam, pomimo zmieniających się epok. Znamienne w tym względzie
jest wprowadzenie do Księgi Koheleta:
„Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi,
a ziemia trwa po wszystkie czasy” (Koh 1,4).
„To, co było, jest tym, co będzie,
a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie,
więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem.
Jeśli jest coś, o czym by się rzekło:
«Patrz, to coś nowego» –
to przecież istniało to już w czasach,
które były przed nami” (Koh 1,9-10).
Tego rodzaju konstatcja zawiera niewątpliwie właściwą sobie prawdę. Jednakże
zostaje ona zanegowana przez głos proroka, który zwiastuje nadejście czegoś
nowego i niesłychanego w dotychczasowej historii ludzkości:
„Nie wspominajcie wydarzeń minionych,
nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy.
Oto Ja dokonuję rzeczy nowej;
pojawia się właśnie.
Czyż jej nie poznajecie?” (Iz 43,18-19).
Analogicznie, znane są takie tradycje sapiencjalne, w których
medytuje się nad różnorodnymi, historycznymi wydarzeniami. Mądrość
człowieka ubogaca się w ten sposób dzięki światłu, które ma źródło
w konkretnych interwencjach Boga, odkrywanych w wydarzeniach
ludzkiej historii.
339. Syracydes w zakończeniu swego zbioru
sentencji, po przypomnieniu dzieł Boga Stworzyciela (Syr
42,15–43,33), przechodzi do wyliczania słynnych postaci historii,
których Bóg uczynił sławnymi (Syr 44,2); to z tej racji wspomina
osoby, wymieniane przez tradycję biblijną: poczynając od Henocha
(Syr 44,16) aż do Szymona, syna Oniasza, arcykapłana w Jerozolimie
(Syr 50,1-21). Jest to seria postaci mających jedyne w swoim rodzaju
cechy charakterystyczne, generalnie wspaniałe. Zostają one wyliczone
jako potwierdzenie historii bogatej w nadzwyczajne wydarzenia. Nie
brak w ich opisach wzmianek o popełnionych grzechach (Syr
45,18-19.23; 46,7.11; 47,11; i in.), ale powtarzane przymierza – od
Noego (Syr 44,18) do Abrahama (Syr 44,20-21), od Mojżesza (Syr 45,5)
i Aarona (Syr 45,7.15) do Dawida (Syr 45,25; 47,11) – potwierdzają,
że dzieje te są historią zbawienia i jako takie inspirują do
wysławiania Boga, który „wszędzie wielkich dzieł dokonuje” i „postępuje z nami według swego
miłosierdzia” (Syr 50,22).
Głównie jednak w Księdze Mądrości rozważa się nad
przebiegiem historii, dostrzegając w niej działanie mądrości Władcy
miłującego życie (Mdr 11,24.26), określonego mianem „wybawiciela wszystkich”
(Mdr 16,7). Od protohistorii poczynając, interwencje Boga
przedstawiane są jako czyny zbawcze: w życiu Adama (Mdr 10,1-2),
w oczyszczającym potopie (Mdr 10,4), w dziejach Lota (Mdr 10,6)
i tak dalej. Każdy epizod jest ilustracją tego, że „Mądrość wybawiła swych czcicieli z utrapień” (Mdr 10,9). Autor interesuje się
zwłaszcza postawą Boga w stosunku do grzeszników. Odnotowuje, że Bóg niczym
ojciec, który chce korygować, kieruje się „miłosierdziem” w odniesieniu do
Izraelitów, poddawanych „próbie”. Ale w gniewie sądzi wrogów swojego ludu,
działając jak surowy król (Mdr 11,9-10). Ta dychotomia byłaby nieprzyjemna,
gdyby nie była skorelowana ze stwierdzeniem, że Bóg zawsze działa „według miary i liczby, i wagi”
(Mdr 11,20), stosując stopniowanie kar (Mdr 12,2), które mają
skłonić grzeszników do refleksji (Mdr 11,15-16; 12,25) i skruchy
(Mdr 1,23; 12,10.19-20). Historia zbawienia jest zatem dziełem Boga,
ale od ludzi wymaga, aby ją rozumieli i akceptowali.
Droga zbawienia w modlitwach Izraela
340. Psalmy są śladem zbawczej interwencji Boga, którym podąża pojedynczy wierzący,
aby jej doświadczyć w swojej osobistej historii grzechu albo w dziejach grzechu
całego ludu, z którym się solidaryzuje. Nade wszystko orant wsłuchuje się
w wyrzuty, jakie czyni Bóg i w Jego wezwania do nawrócenia (por. Ps 81,9-14;
95,8-11). Uznając je za prawdziwe, wyznaje swój grzech i prosi Boga
o miłosierdzie (por. Ps 6,2-3; 32,5; 38,5; 130,3-5). Emblematycznym przykadem
tej drogi duchowej są Ps 50 i 51, które należy czytać łącznie, gdyż są
wewnętrznie ze sobą mocno związane (o czym świadczą znaczące powtórzenia
leksykalne).
Ps 50 nie jest normalnym przykładem modlitwy, ponieważ w istocie zawiera orędzie
prorockie; to Bóg objawia się w nim jako pełen majestatu (ww. 2-3), przywołując
kosmicznych świadków przymierza (w. 4), aby nadać uroczysty i jurydyczny
charakter procedurze oskarżycielskiej (w. 6). Skierowana jest ona do tych,
którzy zawarli przymierze, składając ofiarę (w. 5). Tym, kto mówi, jest właśnie
sam Bóg (ww. 1.7); osoba modląca się tym psalmem akceptuje prawdę Bożych słów,
powtarza je, aby je sobie przyswoić, i aby ostatecznie poznać drogę postępowania
w posłuszeństwie woli Boga. Jak czytamy w wyroczniach prorockich, także tutaj
Bóg odrzuca ofiary, uznając je za niepotrzebne, a nawet obraźliwe (jakby Stwórca
miał potrzebą spożywania ofiar składanych
przez pobożnych) (ww. 8-12). Natomiast w przykazaniach, które nakazują
sprawiedliwość względem brata, pokazuje drogę wiodącą do zbawienia (ww. 22-23).
Aż dwa razy rozbrzmiewa zachęta do złożenia Bogu ofiary tôdāh (ww. 14 i 23); a w wyrażeniu tym bardziej nawet niż wezwanie do
uwielbienia należy widzieć prośbę Boga o to, aby złoczyńca „wyznał” swój grzech. Wyznanie takie byłoby pierwszym krokiem na „drodze prawości”, która wiedzie do zbawienia (w. 23) i w konsekwencji pozwala oddawać chwałę Bogu (w. 15).
W Ps 51 – znanym jako Miserere – to człowiek odpowiada na
to, co usłyszał od Boga. Modlitwa ta jest przede wszystkim prośbą
o miłosierdzie. Dokładniej mówiąc, orant prosi, aby Bóg objawił swą
współczującą miłość, udzielając mu przebaczenia, które usuwa grzech
(ww. 2-4.11). Prośbie tej towarzyszy całkowite przyznanie się do
winy (ww. 5-8), ponieważ to taka szczerość i taka paradoksalna „mądrość”
podoba się Bogu (w. 8). Modlący się, będąc świadom, że jest „narodzony w grzechu” (w. 7), prosi Boga, aby go na nowo stworzył, obdarowując
„sercem” nowym i „duchem” świętości, który pozwoliłby mu stanowczo dążyć do
dobra (ww. 12-14). To stąd wzniesie się uwielbienie do Boga (w. 7) jako miła Mu
ofiara, ponieważ złożona z sercem skruszonym i pokornym (w. 19).
Miłosierdzie przychodzące w osobie Jezusa
341. Boże proroctwa spełniają się, a oczekiwanie człowieka kończy się i jest
wypełnione radością; nadejście łaski staje się rzeczywistością historyczną,
którą ludzie mogą oglądać, słuchać i dotykać (Mt 13,16-17; 1 J 1,1-4; 4,25-26;
9,35-37). Przeszłość była naznaczona grzechem, lecz teraźniejszość napełniona
jest światłością Królestwa Bożego, które się przybliżyło (Mt 4,17), a nawet
nadeszło wraz z całą potęgą Wszechmogącego (Łk 11,20). A to dlatego, że:
„Słowo stało się ciałem
i zamieszkało wśród nas.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy. (…)
Z Jego pełności
wszyscy otrzymaliśmy –
łaskę po łasce. (…)
Boga nikt nigdy nie widział;
ten Jednorodzony Bóg,
który jest w łonie Ojca,
On Go objawił” (J 1,14.16.18).
A imię Syna Bożego brzmi: Jezus, Zbawiciel (Mt 1,21).
Chrystus objawia miłosierdzie Ojca
342. Ewangelie świadczą o tym, że Jezus jest Mesjaszem (czyli Chrystusem),
o którym mówiły starożytne Pisma (J 1,41.45). To On sam otworzył umysły swoich
uczniów, aby rozumieli proroctwa, które zapowiadały Jego bolesną śmierć
i zmartwychwstanie, z których to wydarzeń płynie wezwanie do nawrócenia i łaska
przebaczenia grzechów, adresowane do każdego ludu i narodu (Łk 24,46-47).
Zaiste, Boże zbawienie jest dostępne dla wszystkich ludzi, którzy wierzą (Mk
16,16). A poczynając od Jerozolimy, orędzie o nim dotrze na krańce świata (Dz
1,8; 13,47). Wypełnienie w postaci daru łaski rozciąga się w formie
błogosławieństwa na wszystkie ludy, tak że będący „dla wszystkich” dar Boży, staje się uniwersalny (Dz 10,34-36).
W Jezuie objawia się inicjatywa Ojca; On nie czeka aż grzesznicy
wrócą do Niego, ale idzie, aby ich szukać, niczym pasterz,
który zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć owiec na pustyni, aby
odnaleźć i przyprowadzić tę zagubioną (Łk 15,4-6). Jezus oznajmia,
że przyszedł do grzeszników (Łk 19,10) i dlatego jada z celnikami
i grzesznikami (Mk 2,15-17; Mt 11,19; Łk 5,29), czym gorszyły sie
osoby nieznające miłosierdzia (Mt 9,13). Świętował tak, jak się
weselą i cieszą w niebie z powodu jednego grzesznika, który się
nawraca (Łk 15,7). Uprzedzające miłosierdzie Boga objawia się w tym,
że przebaczenie jest udzielane również wtedy, kiedy nie są ujawniane
uczucia i akty skruchy. O tym mówi opowiadanie o kobiecie
pochwyconej na cudzołóstwie (J 8,10-11) albo o paralityku (Mk 2,5).
Jezus umywa nogi swoim uczniom (J 13,1-11), zanim oni zrozumieją
znaczenie Jego gestu (J 13,7). To samo czyni w odniesieniu do
Judasza, który Go zdradzi (J 13,21). Przebaczenie udzielane przez
Boga nie wymaga żmudnych praktyk penitencjarnych, ale prostej prośby
o miłosierdzie, jak ta celnika w świątyni (Łk 18,13-14) czy jak ta
złoczyńcy współukrzyżowanego z Jezusem, który powiedział po prostu: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42).
I dalej według Ewangelii wg św. Łukasza, Jezus z krzyża modlił się
słowami: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34).
W przypowieści o synu powracającym do ojcowskiego domu po
roztrwonieniu danego mu majątku, owszem, mamy wyznanie winy (Łk
15,21), lecz deklaracja ta wyraża niedoskonałą skruchę, bo jest
raczej motywowana pragnieniem chleba, aby zaspokoić głód (Łk
15,17-20). Mimo to ojciec zdaje się nie zważać ani na
niesatysfakcjonujący motyw powrotu, ani na słowa, których brakuje
dla pełni prawdy. Z oszałamiającą szczodrością nie tylko przyjmuje
tego, który był zgubiony, ale także przywraca mu godność i czyni
uczestnikiem uroczystego przyjęcia (Łk 15,22-24). Nie dziwi, że to
nie zadowala wyznawców religii skoncentrowanej na własnych
uczynkach. To dlatego starszy syn w Łukaszowej przypowieści,
szczycący się tym, że nigdy nie przekroczył ojcowskich nakazów, nie
rozumie i nie akceptuje, że należy ogłaszać czas świętowania
z powodu tego, który prowadził rozrzutne życie (Łk 15,29). Niemniej
ojciec wychodzi, aby szukać również jego (Łk 15,29), prosząc go
o przyjęcie logiki i dynamiki Bożego miłosierdzia, zatem oczekując,
że pojmując je, także ten zarozumiały syn wejdzie do domu radości,
gdzie świętuje się cudowny dar powrotu do życia.
343. Wypełnienie proroctw, doskonałe i definitywne objawienie Boga w ludzkiej
historii, ma – jak wyżej pokazaliśmy – charakter przeobfitej pełni. Stosowane
przez proroków obrazy dla zilustrowania nadejścia zbawienia są często
hiperboliczne. Oczywiście nie po to, aby je rozumieć dosłownie, jak na przykład
to, co Izajasz mówi, że w „owym czasie” „światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca będzie
siedmiokrotne” (Iz 30,26); jest to obietnica, którą należy czytać w powiązaniu
z innym fragmentem proroka, który oświadcza: „Już słońca mieć nie będziesz
w dzień jako światła ani jasność księżyca nie zaświeci tobie, lecz Pan ci będzie
wieczną światłością i Bóg twój – twoim blaskiem” (Iz 60,19; por. Ap 21,13; 22,5).
Zbawienie dokonane przez Chrystusa będzie do podziwiania nie tylko w momencie,
gdy się objawia, uzdrawiając chorych i wskrzeszając umarłych, czy wówczas gdy
przy pomocy głosu ucisza burzę na morzu, ale przede wszystkim wtedy, kiedy
człowieka przenika i napełnia Boży Duch miłości, co stanowi autentyczne
uzdrowienie i prawdziwe odrodzenie osób z sercem podobnym do serca Bożego,
pełnego miłości.
Doprawdy, jedna z najważniejszych idei, notabene mało podkreślana
w interpretacji tekstów nowotestamentowych, polega na tym, aby widzieć, że to,
co w Starym Testamencie było zarezerwowane dla Boga, teraz – w Nowym Przymierzu
– jest realizowane przez człowieka. Największym przejawem owej nadzwyczajnej
transformacji jest moc przebaczania. Ewangelista Marek opowiada, że gdy Jezus
powiedział do paralityka: „Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy”, uczeni
w Piśmie myśleli w sercach swoich: „Czemu On tak mówi? [On] bluźni. Któż może
odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga?” (Mk 2,6-8). Wówczas Jezus podkreśla, że
„Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” (Mk 2,10), ponieważ
został napełniony Duchem, który czyni Go miłosiernym jak Ojciec.
Bodaj najbardziej niesłychane spełnienie historii zbawienia realizuje się
w chwili, gdy Chrystus przekazuje tę samą „moc” Piotrowi jako skale, na której
budowany jest Kościół (Mt 16,19), oraz wszystkim apostołom (J 20,22-23) i całej wspólnocie
chrześcijańskiej (Mt 18,18). Co więcej, Pan Jezus nakazuje w formie „przykazania” swoim uczniom przebaczać braciom, a nawet nieprzyjaciołom (Mt 5,44-48), ponieważ
przykazuje tak miłować, jak On miłował (J 13,34). A zatem, jeżeli przebaczenie,
które stanowi szczyt miłości, zostaje nakazane jako przykazanie, to znaczy, że
można je wypełniać – z pomocą Ducha Świętego rozlanego w sercach wierzących.
Ponadto, Bożego zbawienia, czyli Jego przebaczenia nie doświadcza człowiek,
który nie przebacza braciom (Mt 6,14-15; 18,28-35;
Łk 6,37). Przebaczenie otrzymuje się, samemu przebaczając. To, co człowiekowi
wydaje się niemożliwym, bo za bardzo „boskie”, jest w istocie możliwe dzięki darowi łaski. Ten, kto wierzy, modli się
więc o Ducha, jedyny dynamizm Bożej miłości, i prosi Ojca o to, aby mógł
ofiarować swe przebaczenie i w ten sposób stać się dzieckiem Boga, podobnym do
Niego w miłości, zdolnym do miłosierdzia, które jest światłem zbawienia dla
wszystkich ludzi (Mt 5,13).
Uniwersalizm zbawienia
344. Apostolskie głoszenie Ewangelii zawiera w samym centrum orędzie
o zbawieniu przyniesionym przez Chrystusa:
„A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował,
i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia –
łaską [bowiem]jesteście zbawieni – razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach
niebieskich – w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przeogromne
bogactwo swej łaski okazać przez dobroć względem nas, w Chrystusie Jezusie” (Ef
2,4-7).
Apostoł Paweł, jak pokazaliśmy wcześniej, koncentruje swoje
przesłanie na orędziu o „usprawiedliwieniu” grzeszników, czyli na jednym z wymiarów, przy pomocy którego
wypowiada prawdę o przebaczeniu, które zbawia. W tym momencie dodamy tylko kilka
uwag w celu podkreślenia tego, na czym polega specyfika jego „ewangelii”.
Pierwsza dotyczy zaznaczenia absolutnego pierwszeństwa łaski,
nieustannie poruszanego przez Pawła, i to w opozycji do wszelkiego
pysznego przypisywania zbawienia własnym czynom. Gdy historia
zbawienia spełnia się w Chrystusie, w istocie dokonuje się „nowe stworzenie”
(2 Kor 5,17; Ga 6,15), które angażuje całe stworzenie (Rz 8,18-25).
Sam kontekst pozwala zrozumieć, że to działanie Boga daje istnienie
i życie (nowym) stworzeniom, a nie umoralniający wysiłek ludzi (Ef
2,8-10). Ten największy dar jest prezentowany przez Pawła nie jako
zwykłe remedium na katastrofalny proces dziejowy grzesznej
ludzkości, ale jako realizacja „planu Bożego” (Rz 8,28), podjętego
przez Niego przed stworzeniem świata (Ef 1,1-14). Apostoł Narodów
pisze: „tych, których przedtem poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór
obrazu Jego Syna, aby On był Pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których
przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił,
a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą” (Rz 8,29). „Chwała”, którą
Bóg obdarował „syna człowieczego” (Ps 8,6), w całej okazałości i prawdzie
przychodzi do niego w wydarzeniu zbawczej łaski. W ten sposób historia objawia
triumf Boga jako triumf miłości, ponieważ żadna moc na niebie albo na ziemi,
albo pod ziemią „nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie
Jezusie, Panu naszym” (Rz 8,39). Przymierze to jest wieczne, niezniszczalne.
Jeżeli jest prawdą, że wszyscy ludzie są grzesznikami i potrzebują przebaczenia,
to nie ich próby czy zasługi ich zbawią, ponieważ „dostępują usprawiedliwienia
darmo (dōrean), z Jego łaski (charis), przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie” (Rz 3,24). Bóg bowiem
„okazał nam swoją miłośćprzez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5,8;
por. Ef 2,11-18). Dzięki tej śmierci z miłości Duch został rozlany
w sercach wierzących, tak że mogą żyć, spełniając pragnienia Boga
i wydając takie owoce, jak: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność,
opanowanie” (Ga 5,22-23).
345. Ten niezmierzony dar został udzielony nie tylko ludowi Izraela, ale także
wszystkim ludom (Dz 10,34-35). To punkt kardynalny Pawłowego orędzia, o jaki
walczył zarówno po to, aby usunąć wszelkie formy wynoszenia się tych, którzy
byli obrzezani, jak i po to, żeby maksymalnie wypowiedzieć darmowość zbawienia
w Chrystusie. Wierzyć mogą wszyscy, a to właśnie przez wiarę (a nie przez
różnego rodzaju rytuały czy praktyki) otrzymuje się dostęp do łaski i pełni
życia (Rz 5,1-2; por. Rz 3,27-30). Chodzi, rzecz jasna, o wiarę dynamiczną
i kreatywną, „która działa przez miłość” (Ga 5,6).
Paweł zaiste nie zaniedbuje parenezy, gdzie zachęca do prowadzenia życia
i postępowania godnego Boga i otrzymanej łaski. Jednak tym, co poprzedza
i umożliwia praktykę miłości jest Boże przebaczenie, dzięki któremu Bóg pojednał
ze sobą całą ludzkość (Rz 5,11; Ef 2,16; Kol 1,20). Posługa apostolska stanie
się narzędziem tego zbawczego jednania Boga z ludźmi:
„Wszystko pochodzi od Boga, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił
nam posługę jednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie
poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania.Tak więc
w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas
udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!”
(2 Kor 5,18-20).
Podsumowanie
346. Niepełne odczytanie Rdz 3 dało początek raczej negatywnej koncepcji
człowieka, określonego od samego początku przez grzech i jego konsekwencje.
Niemniej należy zwrócić uwagę na to, że zanim dokonane zostało wykroczenie,
istniało przykazanie, które stanowi korzystną dyspozycję dla człowieka, bowiem
oświeca i dodaje odwagi (ponieważ pokazuje dobro, a polecając je, wskazuje jako
możliwe). Bóg dał je poznać ludziom, swoim stworzeniom, jedynym powołanym do
posłuszeństwa, gdyż tylko one są wolne, stworzone na obraz Boży. Jeszcze
wcześniej od przykazania ludzie otrzymali dar od Stwórcy w postaci Jego
tchnienia życia, dar ducha, który może się objawiać poprzez mądrość, proroctwo,
sprawiedliwość i miłość. Ponadto dar podporządkowania sobie wszystkich stworzeń
ziemi, które Bóg dał im, aby im służyły; a to dlatego, że tylko człowiek jest
w stanie przyjąć każde z nich, umożliwiając mu dobroczynną służbę na chwałę
Stworzyciela. Zanim pojawił się grzech, było przymierze ustanowione przez Boga
i objawione w Jego darach; przed grzechem jest wierność Boga, pełna miłości
i niezawodna.
Jeżeli człowiek – istota krucha i niespójna, głupia
i niewdzięczna – z biegiem czasu okazuje się niezdolnym do
kontynuowania roli partnera w fascynującej komunii z Bogiem, to ów
fakt nie może skłaniać do systematycznego obniżania wartości ludzi
jako takich, połączonego z radykalnym pesymizmem wynikającym
z analizy toczącej się historii. W ten sposób bowiem zapomina się
o Bogu. O Bogu historii, Bogu wiernym miłości, który tam, gdzie
wzmaga się grzech, jeszcze obficiej rozlewa łaskę (Rz 5,20).
Historia zbawienia wysławia Boga w Jego miłości – bezinteresownej,
szczodrej i niewyczerpanej (Rz 8,31-38); wysławia również człowieka,
którego Bóg uczynił zdolnym do tego, aby rzeczywiście rozwijał swą
naturę „syna”, który zarówno przyjmuje, jak i przekazuje miłość. Ta
miłość jest źródłem nadziei dla każdego wstępującego na arenę
dziejów pokolenia – aż do czasu, gdy trwać będzie tylko miłość,
ponieważ wszystko zostanie poddane Bogu, będącemu „wszystkim we
wszystkich” (1 Kor 15,28).
ZAKOŃCZENIE
347. W zakończeniu czytelnik spodziewa się otrzymać
syntetyczny skrót całości. W niektórych przypadkach zamierza
oszczędzić sobie trudu analizowania tekstu i uznaje za wystarczające
mieć przed oczami uproszczone streszczenie tego, co autor wyjaśniał
szczegółowo. Współcześnie ludzie komunikują się między sobą za
pomocą krótkich zdań, niemal sloganów, bez argumentacji, bez
wyławiania różnych odcieni znaczeniowych. Wielu karmi się takimi
pigułkami. W innych, rzadszych i godnych pochwały przypadkach
czytelnik szuka syntezy, jednak nie po to, by zwolnić się z czytania
całej książki, lecz aby ukierunkować swoją uwagę na newralgiczne –
zdaniem autora – punkty. W tym przypadku podsumowania zawierają
takie drogowskazy, które ułatwiają w inteligentny i dobrze
przemyślany sposób długi proces czytania.
W niniejszym Dokumencie idee przewodnie zostały zarysowane we wstępie, a syntetyczne zbieranie
w krótkim tekście tego, co stanowiło przedmiot różnorodnych analiz, byłoby
sprzeczne z zamysłem, realizowanym na poprzednich stronach. Doprawdy, byłoby
czymś niegodnym człowieka i samego Boga zredukować antropologiczne przesłanie
Biblii do kilku sformułowań, jak to zostało już powiedziane na początku, że
człowiek jest tajemnicą i w nim ukrywa się cudowny zamysł Boga; a każdy człowiek
jest powołany do tego, aby ten Boży zamysł badać, przyjąć jego sens i nim żyć.
Mówiąc dokładniej, celem trudu podjętego w tworzeniu rozdziałów
naszego tekstu było ukazanie niezwykłego bogactwa Objawienia, na
które składają się odcienie, kontrasty, rozwinięcia tematów,
sugestie, i jedynie ktoś naiwny może uważać, że je dogłębnie poznał.
Autentyczna lektura polega na umiejętnym przyswojeniu sobie
złożoności, bez przerażania się wysiłkiem, bez złudnego wyobrażania
sobie, że się pojęło całe godne podziwu działanie Boga. Reguła ta
dotyczy nie tylko tych stron, ale całej Biblii. Akt czytania jest
sam w sobie procesem, dynamizmem, dzięki któremu wzrasta się za
sprawą inteligentnego przyswajania sobie orędzia, nigdy nie
wyczerpując go. Zawsze pozostanie przed nami otwarte pytanie: „czym jest człowiek?”; i wraz z Syracydesem jesteśmy wezwani do tego, aby uznać,
że tej tajemnicy „pierwszy [człowiek] nie poznał do końca, ostatni też do dna
jej nie zgłębi” (Syr 24,28).
348. Poszczególne rozdziały i ich części, a także pojedyncze paragrafy
Dokumentu są niczym drzwi, które prowadzą do tekstu biblijnego, złożonego, zróżnicowanego
i pełnego aluzji, często brzmiącego jako coś odległego od naszego świata pojęć,
jak swego rodzaju dysonans. Niemniej to właśnie tu mamy dostęp do słowa Bożego,
którego należy słuchać. Liczne cytaty z Pisma Świętego obecne w prezentacji
tematów nie są popisem erudycji czy zwykłymi argumentami przemawiającymi za
przedłożonymi sformułowaniami, lecz stanowią pomoc dla osobistego zgłębiania
tematu. Są kolejnymi drzwiami, które prowadzą do kontemplacji pocieszającej
prawdy o człowieku widzianym w świetle Bożego Objawienia. Prawdę mówiąc, wiele
innych zagadnień, aspektów i problemów mogłoby być podjętych; a inne próby
interpretacji nie tylko są uprawnione, ale nawet konieczne, aby w pewniejszy
sposób wyrazić to, czym – według Biblii – jest człowiek, stworzony przez Boga
jako syn, uczestnik zadziwiającego przymierza z Ojcem.
Chcąc określić jedną formułą, czym jest człowiek, to tak jakby
zrobić zdjęcie danej osoby w określonym momencie jej życia i rościć
sobie pretensje do tego, że ów „obrazek” wyraża całą jej historię oraz sens życiowego doświadczenia. Być może
moglibyśmy zatem powiedzieć, że poszczególne rozdziały i paragrafy tego Dokumentu
są kolejnymi ujęciami istoty człowieka z różnych punktów widzenia
i w odpowiednich zbliżeniach, aby przedstawić antropologię biblijną w sposób
mniej sumaryczny. Poza tym na niniejszych stronach zamiast statycznego obrazu,
nieustannie proponowaliśmy podążanie drogą rozumowania, itinerario, zaczynającą się w świadectwie pamięci o początkach, biegnącą poprzez analizę
świadectw historycznych, bogatych w wielorakie i zróżnicowane poszerzenia
tematyki, i nie utożsamiając prawdy z jednym tylko punktem na owej drodze,
choćby to był punkt końcowy i podsumowujący, który zresztą nie miałby sensu bez
tego, co go poprzedza.
349. Nade wszystko jednak nasz zarys, wielowymiarowy i mobilny, porównywalny do
płomyka ognia symbolizującego Ducha, ma na celu pokazać, że prawda człowieka
w rzeczywistości jest „niewidzialna”. Nie dlatego, że wewnętrzny i duchowy wymiar wymyka się percepcji
zmysłowej, chociaż może być jakoś przywołany za pomocą metafor i symboli; ale
dlatego, że to, czym jest człowiek, nie jest adekwatnie wyrażone nawet przez
najbardziej poprawny opis jego historycznej paraboli, naszkicowanej
z zastosowaniem najbardziej kompletnej dokumentacji faktów „obiektywnych” (Koh 3,11). Tajemnica człowieka zakorzeniona jest w mrocznej
głębi jego początku, wyobrażonej jako cudowne kształtowanie się stworzenia
w łonie kobiety, gdzie z kilku komórek rośnie syn człowieczy, tak że nawet sama
matka nie wie, jak to się w niej dokonuje (2 Mch 7,22), ponieważ w tym sekretnym miejscu to Bóg jest tym, który działa (Jr
1,5; Ps 119,73; 139,13-14; Hi 10,8). Doprawdy, to początkowe wydarzenie stanowi „figurę” całej paraboli człowieka, bowiem proroczo wskazuje na to, że w skomplikowanych
perypetiach istot ludzkich jest aktywnie obecna jakaś moc stwórcza, nikomu
nieznana (J 1,31); jest to ukryte i obiecujące stawanie się istoty poczętej, częściowo jedynie poznawane intuicyjnie, istoty, która ma
być prawdziwą rzeczywistością człowieka. Narodziny – gdy przychodzi na świat
dziecko rodzące się z kobiety – są zawsze objawieniem, niewyobrażalną wizją,
wstrząsającym i pocieszającym odkryciem. Coś podobnego przydarzy się nam u kresu
naszego procesu bycia „kształtowanym” i formowanym jako nowe stworzenia, jako dzieci Boże (2 Kor
5,1-5). Pismo mówi, że jeszcze się nie objawiło w pełni, czym będziemy (Kol
3,3-4). Święty Jan pisze:
„Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym
będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go
takim, jakim jest” (1 J 3,2).
To, czym jesteśmy, prawda o istocie ludzkiej, znajduje swój wyraz
w fakcie, że zostaliśmy nazwani i rzeczywiście jesteśmy „dziećmi Bożymi” (1 J 3,1). Nie tylko jesteśmy stworzeniami, istotami rozumnymi
i wolnymi, nie tylko dziećmi człowieka. Jesteśmy także dziećmi Najwyższego,
podobnymi do Niego, i to na zasadzie podobieństwa, które chociaż jest trudne do
pojęcia i opisania, to jednak będzie w pełni odsłonięte, gdy dopełni się nasza
egzystencja, gdy miejsce obrazu (paraboli) zajmie rzeczywistość, a podobieństwo
człowieka do Boga osiągnie swą pełnię w wizji twarzą w twarz, podobnie jak widzi
Ojca Jednorodzony Syn i doznaje od Niego najwyższej miłości, będącej samą istotą
podobieństwa do Boga (J 1,18).
350. Patrząc na Jezusa, medytując pilnie Jego historię, można zbliżyć się do
pewnego wyobrażenia i pojęcia wielkości, którą obdarzony został syn człowieczy (Gaudium et spes, nr 22), mało co mniejszy od Boga (Ps 8,6). Nie wystarczy szukać w Ewangeliach
jakiejś budującej sentencji bądź pocieszającego faktu, nie wystarczy nawet
przyswoić sobie Jego misteria światła. Konieczne będzie wejście w ciemność
upokorzenia, konieczne będzie wpatrywanie się w zniekształcone i pozbawione
wszelkiego piękna oblicze Chrystusa (Iz 53,2), ponieważ to na drodze
upokorzenia, cierpienia, niesprawiedliwości doświadczanej z miłości można
dostrzec wzniosłą wielkość człowieka, w misterium jego odrodzenia dokonanego
przez Boga. To nie po męce, ale w centrum krzyża dane jest chrześcijanom widzieć
prawdę (1 Kor, 2,2). Piłat nie zdając sobie sprawy, powiedział to, prezentując
Jezusa tłumowi i mówiąc: „Oto człowiek” (J 19,5). Również człowiek wierzący – tak jak Chrystus –
przemierzy tę samą drogę, aby pod wpływem działania Ducha Pańskiego zostać
przemienionym na obraz Syna (2 Kor 3,18).