LIST APOSTOLSKI
OJCA ŚWIĘTEGO LEONA XIV
O ZNACZENIU ARCHEOLOGII
Z OKAZJI STULECIA
PAPIESKIEGO INSTYTUTU ARCHEOLOGII CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
W stulecie powstania Papieskiego Instytutu Archeologii Chrześcijańskiej odczuwam zobowiązanie i radość podzielenia się kilkoma refleksjami, które uważam za ważne dla wędrówki Kościoła w dzisiejszych czasach. Czynię to z wdzięcznością w sercu, świadomy, że pamięć o przeszłości, oświecona wiarą i oczyszczona miłością, jest pokarmem nadziei.
W 1925 r. ogłoszony został „Jubileusz pokoju”, mający na celu złagodzenie okrutnych ran pierwszej wojny światowej. Znaczące jest to, że setna rocznica powstania Instytutu zbiega się z nowym Jubileuszem, który również dzisiaj chce roztaczać przed ludzkością, dotkniętą licznymi wojnami, perspektywy nadziei.
Obecne dzieje, naznaczone gwałtownymi zmianami, kryzysami humanitarnymi i przemianami kulturowymi, oprócz sięgania po dawną i nową wiedzę, wymagają również poszukiwania głębokiej mądrości, zdolnej uchronić i przekazać przyszłym pokoleniom to, co naprawdę istotne. W tej perspektywie pragnę z całą mocą potwierdzić, że archeologia jest nieodłącznym elementem interpretacji chrześcijaństwa, a co za tym idzie, formacji katechetycznej i teologicznej. Nie jest to tylko dyscyplina specjalistyczna, zarezerwowana dla nielicznych ekspertów, ale jest to droga dostępna dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć wcielenie wiary w czasie, w miejscach i w kulturach. Dla nas, chrześcijan, historia jest fundamentem decydującym: rzeczywiście, odbywamy pielgrzymkę życia w konkretności historii, będącej również scenografią, w której rozgrywa się tajemnica zbawienia. Każdy chrześcijanin jest wezwany do oparcia własnego życia na Dobrej Nowinie, która wywodzi się z historycznego Wcielenia Słowa Bożego (por. J 1, 14).
Jak przypomniał nam umiłowany Papież Franciszek: „Nikt nie może naprawdę wiedzieć, kim jest i kim zamierza być jutro, bez pielęgnowania więzi łączącej go z pokoleniami, które go poprzedziły. Dotyczy to nie tylko poziomu losów poszczególnych osób, ale także szerszego poziomu wspólnoty. Studiowanie i opowiadanie historii pomaga bowiem podtrzymywać «płomień zbiorowej świadomości». W przeciwnym razie pozostaje tylko osobista pamięć o faktach związanych z własnymi zainteresowaniami lub emocjami, bez prawdziwej więzi ze wspólnotą ludzką i kościelną, w której się znajdujemy i żyjemy” [1].
Dom archeologii
W Motu proprio „I primitivi cemeteri”, z 11 grudnia 1925 r., Papież Pius XI zaaprobował ambitny i dalekosiężny projekt: utworzenie instytutu szkolnictwa wyższego, tj. doktoranckiego, który we współpracy z Komisją Archeologii Sakralnej i Papieską Rzymską Akademią Archeologii miałby za zadanie prowadzić, z zachowaniem najwyższej rygorystyczności naukowej, badania nad zabytkami starożytnego chrześcijaństwa w celu odtworzenia życia pierwszych wspólnot, kształcąc „w ten sposób profesorów archeologii chrześcijańskiej dla uniwersytetów i seminariów, dyrektorów wykopalisk starożytnych, konserwatorów zabytków sakralnych, muzeów itp.” [2]. W wizji Piusa XI archeologia jest nieodzownym elementem dokładnej rekonstrukcji historii, która jako „światło prawdy i świadectwo czasów, jeśli jest właściwie badana i starannie rozważana” [3], wskazuje narodom owocność chrześcijańskich korzeni i owoce dobra wspólnego, jakie mogą z nich wyniknąć, potwierdzając w ten sposób również dzieło ewangelizacji.
Przez wszystkie te lata, Papieski Instytut Archeologii Chrześcijańskiej uformował setki archeologów zajmujących się starożytnym chrześcijaństwem, pochodzących, podobnie jak sami profesorowie, ze wszystkich części świata, którzy po powrocie do swoich krajów objęli ważne stanowiska dydaktyczne lub konserwatorskie; [Instytut] promował badania w Rzymie i na całym świecie chrześcijańskim; odegrał skuteczną rolę międzynarodową w promowaniu archeologii chrześcijańskiej, zarówno poprzez organizację cyklicznych kongresów i licznych innych inicjatyw naukowych, jak i poprzez ścisłe relacje i stałą wymianę z uniwersytetami i ośrodkami badawczymi na całym świecie.
W niektórych momentach Instytut potrafił być promotorem pokoju i dialogu religijnego, na przykład organizując XIII Międzynarodowy Kongres w Splicie podczas wojny w byłej Jugosławii – co było trudną decyzją i spotkało się z wieloma sprzeciwami w środowisku akademickim [4] – lub potwierdzając swoją skuteczność poprzez misje zagraniczne w krajach niestabilnych politycznie. Nigdy nie odstąpił od celów wysokiego poziomu kształcenia, preferując bezpośredni kontakt ze źródłami pisanymi i zabytkami, widocznymi i jednoznacznymi śladami pierwszych wspólnot chrześcijańskich, poprzez wizyty, zwłaszcza w katakumbach i w kościołach Rzymu, oraz coroczne wyjazdy studyjne do obszarów geograficznych związanych z rozprzestrzenianiem się chrześcijaństwa.
Kiedy wymagały tego potrzeby dydaktyki i zalecenia zewnętrzne – zwłaszcza w ostatnich latach wraz z Procesem Bolońskim, podpisanym przez Stolicę Apostolską, mającym na celu stworzenie spójnego systemu szkolnictwa wyższego w Europie – Instytut zaktualizował dyscypliny i ścieżki kształcenia, nie odbiegając jednak od celów i ducha swoich założycieli. Nadal podążał on śladami pionierów archeologii chrześcijańskiej, zwłaszcza Giovanniego Battisty de Rossiego, „niestrudzonego badacza, który położył podwaliny pod dyscyplinę naukową” [5]. To jemu zawdzięczamy odkrycie w drugiej połowie XIX w. większości cmentarzy chrześcijańskich wokół murów Rzymu, a także studium nad sanktuariami męczenników prześladowań, zwłaszcza za czasów Decjusza, Waleriana i Dioklecjana, oraz nad rozwojem tych sanktuariów od czasów Konstantyna, które przyciągały coraz bardziej rozkwitające pielgrzymki aż do wczesnego średniowiecza.
Była to posługa na rzecz Kościoła, który mógł liczyć na Instytut jako na promotora wiedzy o materialnych świadectwach wczesnego chrześcijaństwa, o męczennikach, którzy do dziś stanowią przykład olśniewającej i odważnej wiary. Służba Instytutu miała również charakter praktyczny, ponieważ uczestniczył on w wykopaliskach – podjętych przez Fabrykę św. Piotra – prowadzonych przy grobie Apostoła Piotra pod Ołtarzem Konfesji w Bazylice Watykańskiej, a ostatnio w badaniach Muzeów Watykańskich przy Bazylice Świętego Pawła za Murami.
Archeologia jako szkoła wcielenia
Dzisiaj jesteśmy wezwani do zadania sobie pytania: na ile w epoce sztucznej inteligencji i badań nad nieskończonymi galaktykami wszechświata rola archeologii chrześcijańskiej może być nadal owocna dla społeczeństwa i Kościoła?
Chrześcijaństwo nie zrodziło się z idei, ale z ciała. Nie z abstrakcyjnej koncepcji, ale z łona, z ciała, z grobu. Wiara chrześcijańska, w swoim najgłębszym sensie, jest historyczna: opiera się na konkretnych wydarzeniach, twarzach, gestach, słowach wypowiedzianych w danym języku, w pewnej epoce, w określonym środowisku [6]. To właśnie archeologia uwidacznia, czyni namacalnym. Przypomina nam, że Bóg zdecydował się mówić ludzkim językiem, chodzić po ziemi, zamieszkiwać różne miejsca, domy, synagogi, ulice.
Nie można w pełni zrozumieć chrześcijańskiej teologii bez świadomości miejsc i materialnych śladów, świadczących o wierze pierwszych wieków. Nie jest przypadkiem, że Ewangelista Jan rozpoczyna swój Pierwszy List od pewnego oświadczenia dotyczącego zmysłów: „[To wam oznajmiamy], cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce” (1J 1, 1). Archeologia chrześcijańska jest w pewnym sensie wierną odpowiedzią na te słowa. Chce dotknąć, zobaczyć, usłyszeć Słowo, które stało się Ciałem. Nie po to, aby zatrzymać się na tym, co widzialne, ale aby dać się poprowadzić do Tajemnicy, która się za tym kryje.
Zajmując się materialnymi śladami wiary, archeologia wychowuje do teologii zmysłów: teologii, która potrafi dostrzec, dotknąć, poczuć zapach, usłyszeć. Archeologia chrześcijańska wychowuje do takiej wrażliwości. Drążąc wśród kamieni, ruin i innych obiektów, uczy nas, że nic, co zostało dotknięte przez wiarę, nie jest pozbawione znaczenia. Nawet fragment mozaiki, zapomniana inskrypcja, graffiti na ścianie katakumb mogą opowiadać biografię wiary. W tym sensie archeologia jest również szkołą pokory: uczy nie pogardzać tym, co małe, co pozornie jest drugorzędne. Uczy odczytywać znaki, interpretować milczenie i zagadkę rzeczy, intuicyjnie rozumieć to, co nie jest już zapisane. Jest nauką stojącą na progu, pomiędzy historią a wiarą, między materią a Duchem, między tym, co starożytne, a tym, co wieczne.
Żyjemy w epoce, w której użytkowanie i konsumpcja przeważyły nad troską i szacunkiem. Archeologia natomiast uczy nas, że nawet najmniejsze świadectwo zasługuje na uwagę, że każdy ślad ma wartość, że nic nie powinno być odrzucone. W tym sensie, jest ona szkołą zrównoważonego rozwoju kulturowego i ekologii duchowej. Jest ona wychowaniem do szacunku dla materii, pamięci, historii. Archeolog nie unicestwia, ale zachowuje. Nie konsumuje, lecz kontempluje. Nie niszczy, a rozszyfrowuje. Jego spojrzenie jest cierpliwe, precyzyjne, pełne szacunku. Jest to spojrzenie, które potrafi dostrzec w kawałku ceramiki, w skorodowanej monecie, w zniszczonej rycinie oddech epoki, sens wiary, ciszę modlitwy. Jest to takie spojrzenie, które może wiele nauczyć również współczesne duszpasterstwo i katechezę.
Z drugiej strony, najnowocześniejsze narzędzia technologiczne pozwalają uzyskać nowe informacje ze znalezisk, które niegdyś uważano za pozbawione znaczenia. Przypomina nam to, że nic nie jest naprawdę bezużyteczne lub stracone. Nawet to, co wydaje się marginalne, może – w świetle nowych pytań i nowych metod – przywrócić głębokie znaczenia. Archeologia jest pod tym względem również szkołą nadziei.
W Zarządzeniach wykonawczych do Konstytucji apostolskiej Veritatis gaudium stwierdza się, że archeologia, wraz z historią Kościoła i patrologią, musi stanowić część podstawowych dyscyplin kształcenia teologicznego [7]. Nie chodzi tu zatem o dodatkowy element, ale o głęboką zasadę pedagogiczną: kto studiuje teologię, musi wiedzieć, skąd pochodzi Kościół, jak żył, jakie formy wiara przybierała na przestrzeni wieków. Archeologia nie mówi nam tylko o przedmiotach, ale także o ludziach: o ich domach, grobach, o ich kościołach, o ich modlitwach. Opowiada nam o codziennym życiu pierwszych chrześcijan, miejscach kultu, formach głoszenia. Opowiada nam o tym, w jaki sposób wiara ukształtowała przestrzenie, miasta, krajobrazy, mentalność. Pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób Objawienie wcieliło się w historię, jak Ewangelia znalazła słowa i formy w kulturach. Teologia, która ignoruje archeologię, ryzykuje, że stanie się bezcielesna, abstrakcyjna, ideologiczna. Przeciwnie, teologia, która przyjmuje archeologię jako sojusznika, jest teologią, słuchającą ciała Kościoła, pytającą o jego rany, odczytującą jego znaki, pozwalającą się wzruszyć jego historią.
Zawód archeologa jest w dużej mierze profesją „dotykową”. Archeolodzy są pierwszymi, którzy po wiekach dotykają zakopanej materii, zachowującej energię czasu. Jednak zadanie archeologa chrześcijańskiego nie ogranicza się do materii, wykracza poza nią, aż do tego, co ludzkie. Nie bada on tylko znalezisk, ale także ręce, które je ukształtowały, umysły, które je odkryły, serca, które je pokochały. Za każdym przedmiotem znajduje się osoba, dusza, społeczność. Za każdą ruiną kryje się marzenie o wierze, liturgia, relacja. Archeologia chrześcijańska jest zatem również formą miłosierdzia: jest sposobem na to, aby przemówiły milczące karty historii, aby przywrócić godność tym, którzy zostali zapomniani, aby wydobyć na światło dzienne anonimową świętość wielu wiernych, którzy stanowili Kościół.
Pamięć dla ewangelizacji
Od początków chrześcijaństwa pamięć odgrywała fundamentalną rolę w ewangelizacji. Nie chodzi tu o zwykłe wspominanie, ale o ożywcze reaktualizowanie zbawienia. Pierwsze wspólnoty chrześcijańskie zachowywały, wraz ze słowami Jezusa, również miejsca, przedmioty i znaki Jego obecności. Pusty grób, dom Piotra w Kafarnaum, groby męczenników, rzymskie katakumby: wszystko to pozwalało świadczyć o tym, że Bóg naprawdę wszedł w historię i że wiara nie była filozofią, ale konkretną wędrówką w ciele świata.
Papież Franciszek napisał, że na szlakach katakumb „znajduje się wiele śladów pierwotnej pielgrzymki chrześcijańskiej: mam na myśli na przykład niezwykle ważne graffiti tzw. triclia w Katakumbach Świętego Sebastiana, Memoria Apostolorum, gdzie czczono relikwie Apostołów Piotra i Pawła. W tych korytarzach odkrywamy również najstarsze symbole i przedstawienia chrześcijańskie, świadczące o chrześcijańskiej nadziei. W katakumbach o nadziei mówi dosłownie wszystko: o życiu po śmierci, o wyzwoleniu od niebezpieczeństw i samej śmierci dzięki działaniu Boga, który w Chrystusie, Dobrym Pasterzu, wzywa nas do udziału w błogosławieństwie Raju, przywołanym za pomocą wizerunków bujnych roślin, kwiatów, trawiastych łąk, pawi i gołębi, pasących się owiec... Wszystko mówi o nadziei i życiu!” [8].
Takie jest również dzisiaj zadanie archeologii chrześcijańskiej: pomagać Kościołowi rozpamiętywać jego początki, zachowywać żywą pamięć o jego zaraniu, opowiadać historię zbawienia nie tylko słowami, ale także za pomocą obrazów, form i przestrzeni. W czasach, w których często gubi się korzenie, archeologia staje się cennym narzędziem ewangelizacji wychodzącej od prawdy historii, aby otworzyć się na chrześcijańską nadzieję i nowość Ducha.
Archeologia chrześcijańska pokazuje nam, jak Ewangelia była przyjmowana, interpretowana i celebrowana w różnych kontekstach kulturowych; uświadamia nam, jak wiara kształtowała codzienność, miasta, sztukę i czas. Zachęca nas również do kontynuowania tego procesu inkulturacji, by Ewangelia mogła nadal odnajdywać miejsce w sercach i kulturach współczesnego świata. W tym sensie, nie patrzy ona tylko w przeszłość: przemawia do teraźniejszości i kieruje na przyszłość. Przemawia do wierzących, którzy odkrywają na nowo korzenie swojej wiary, ale przemawia również do tych, którzy są daleko, do niewierzących, do tych, którzy zastanawiają się nad sensem życia i w ciszy grobów oraz w pięknie wczesnochrześcijańskich bazylik odnajdują echo wieczności. Przemawia do młodych ludzi, którzy często poszukują autentyczności i konkretności; przemawia do uczonych, widzących w wierze nie abstrakcję, ale historycznie udokumentowaną rzeczywistość; przemawia do pielgrzymów, odnajdujących w katakumbach i sanktuariach sens wędrówki i zaproszenie do modlitwy za Kościół.
W czasie, gdy Kościół jest wezwany do otwarcia się na peryferie – geograficzne i egzystencjalne – archeologia może być potężnym narzędziem dialogu; może przyczynić się do budowania mostów między odległymi światami, między różnymi kulturami, między pokoleniami; może świadczyć o tym, że wiara chrześcijańska nigdy nie była rzeczywistością zamkniętą, ale dynamiczną siłą, zdolną przenikać do najgłębszych tkanek historii ludzkości.
Umiejętność spojrzenia wykraczającego: Kościół między czasem a wiecznością
Wielkość misji archeologicznej mierzy się również zdolnością umiejscowienia Kościoła w napięciu między czasem a wiecznością. Każde znalezisko, każdy odkryty fragment mówi nam, że chrześcijaństwo nie jest ideą w zawieszeniu, ale ciałem, które żyło, świętowało, zamieszkiwało przestrzeń i czas. Wiara nie jest poza światem, ale w świecie. Nie jest przeciwna historii, ale jest w jej wnętrzu.
Niemniej jednak archeologia nie ogranicza się jedynie do opisywania materialności rzeczy. Prowadzi nas dalej: pozwala nam wyobrazić sobie siłę istnienia, które wykracza poza wieki, które nie wyczerpuje się w materii, ale ją przekracza. Tak więc, na przykład, interpretując chrześcijańskie pochówki, dostrzegamy coś więcej niż śmierć – oczekiwanie na zmartwychwstanie; w rozmieszczeniu absyd pojmujemy coś więcej niż tylko kalkulację architektoniczną – orientację na Chrystusa; w śladach kultu rozpoznajemy coś więcej niż rytuał – pragnienie Misterium.
W perspektywie bardziej systematycznej można stwierdzić, że archeologia ma szczególne znaczenie również w teologii Objawienia. Bóg przemówił w czasie, poprzez wydarzenia i osoby. Przemówił w historii Izraela, w wydarzeniach związanych z Jezusem, w wędrówce Kościoła. Objawienie jest zatem zawsze również historyczne. Skoro tak jest, to zrozumienie Objawienia nie może odbywać się bez odpowiedniej znajomości kontekstów historycznych, kulturowych i materialnych, w których się ono dokonało. Archeologia chrześcijańska wspomaga tę wiedzę. Oświetla teksty świadectwami materialnymi. Bada źródła pisane, uzupełnia je, poddaje analizie. W niektórych przypadkach potwierdza autentyczność tradycji, w innych umieszcza je we właściwym kontekście, a w jeszcze innych otwiera nowe pytania. Wszystko to jest istotne z teologicznego punktu widzenia. Teologia, która chce być wierna Objawieniu, musi bowiem pozostać otwarta na złożoność historii.
Archeologia pokazuje ponadto, w jaki sposób chrześcijaństwo kształtowało się stopniowo na przestrzeni czasu, mierząc się z wyzwaniami, konfliktami, kryzysami, momentami świetności i ciemności. Pomaga to teologii porzucić idealizowane lub linearne wizje przeszłości i wkroczyć w prawdę rzeczywistości: prawdę złożoną z wielkości i ograniczeń, świętości i kruchości, ciągłości i zerwania. I właśnie w tej prawdziwej, konkretnej, często sprzecznej historii, chciał objawić się Bóg.
Nie jest przypadkiem, że każdemu pogłębieniu tajemnicy Kościoła towarzyszy powrót do początków. Nie wynika to z samej chęci przywracania przeszłości, ale z poszukiwania autentyczności. Kościół budzi się i odnawia, gdy ponownie zadaje sobie pytanie o to, co go zrodziło, co głęboko go definiuje. Archeologia chrześcijańska może wnieść w tym zakresie ogromny wkład. Pomaga nam odróżnić to, co istotne, od tego, co drugorzędne, pierwotny rdzeń od naleciałości historii.
Jednakże ostrożnie: nie jest to działanie, które sprowadza życie kościelne do kultu przeszłości. Prawdziwa archeologia chrześcijańska nie jest bezpłodną konserwacją, ale żywą pamięcią. Jest to zdolność do przemawiania poprzez przeszłość do teraźniejszości. Jest to mądrość w rozeznawaniu tego, co Duch Święty wzbudził w historii. Jest to twórcza wierność, a nie mechaniczna imitacja. Z tego powodu archeologia chrześcijańska może zaoferować wspólny język, wspólną podstawę, pojednaną pamięć. Może pomóc w rozpoznaniu rozmaitości doświadczeń kościelnych, wielości form, jedności w różnorodności. Może stać się miejscem słuchania, przestrzenią dialogu, narzędziem rozeznawania.
Wartość wspólnoty akademickiej
Kiedy w 1925 r. Pius XI postanowił założyć Papieski Instytut Archeologii Chrześcijańskiej, uczynił to pomimo trudności ekonomicznych i niepewnej sytuacji powojennej. Dokonał tego z odwagą, dalekowzrocznością i zaufaniem do nauki i wiary. Dzisiaj, sto lat później, ten gest stanowi dla nas wyzwanie. Wzywa nas do zastanowienia się, czy my również potrafimy wierzyć w siłę studium, formacji, pamięci; pyta nas, czy jesteśmy gotowi, pomimo kryzysu, inwestować w kulturę, pomimo obojętności promować wiedzę, bronić piękna, nawet gdy wydaje się ono marginalne. Bycie wiernym duchowi założycieli oznacza niezadowalanie się tym, co już zostało zrobione, ale ponawianie wysiłków. Oznacza kształcenie ludzi zdolnych do myślenia, zadawania pytań, rozeznawania, opowiadania. Oznacza niezamykanie się w elitarnej wiedzy, ale dzielenie się nią, rozpowszechnianie jej, angażowanie innych.
Z okazji tej setnej rocznicy pragnę również podkreślić znaczenie współpracy między różnymi instytucjami zajmującymi się archeologią. Papieska Rzymska Akademia Archeologii, Papieska Komisja Archeologii Sakralnej, Papieska Akademia Cultorum Martyrum, Papieski Instytut Archeologii Chrześcijańskiej – każda z tych instytucji ma swoją specyfikę, ale wszystkie mają tę samą misję. Jest konieczne, aby współpracowały, prowadziły dyskusje, wspierały się nawzajem. Aby tworzyły synergie, opracowywały wspólne projekty, promowały międzynarodowe sieci.
Archeologia chrześcijańska nie jest zarezerwowana dla nielicznych, ale stanowi ona zasób dla wszystkich. Może wnieść oryginalny wkład w poznanie ludzkości, poszanowanie różnorodności i promowanie kultury.
Również relacje ze Wschodem chrześcijańskim mogą znaleźć podatny grunt przy wykorzystaniu archeologii. Wspólne katakumby, współdzielone kościoły, podobne praktyki liturgiczne, zbieżne martyrologia: wszystko to stanowi duchowe i kulturowe dziedzictwo, które należy wspólnie docenić.
Wychowywać do pamięci, pielęgnować nadzieję
Żyjemy w świecie, który ma skłonność do zapominania, który pędzi naprzód, który konsumuje obrazy i słowa bez osadzania ich w sensie. Kościół natomiast jest powołany do wychowania do pamięci, a archeologia chrześcijańska jest jednym z jego najszlachetniejszych narzędzi służących temu celowi. Nie po to, aby uciekać się do przeszłości, ale aby świadomie żyć teraźniejszością, by budować przyszłość opartą na korzeniach.
Kto zna własną historię, wie, kim jest. Wie, dokąd zmierza. Wie, czyim jest dzieckiem i do jakiej nadziei jest powołany. Chrześcijanie nie są sierotami: mają genealogię wiary, żywą tradycję, wspólnotę świadków. Archeologia chrześcijańska uwidacznia tę genealogię, strzeże jej znaków, interpretuje je, opowiada o nich i przekazuje dalej. W tym sensie jest ona również służbą nadziei. Pokazuje bowiem, że wiara przetrwała już trudne epoki. Przetrwała prześladowania, kryzysy, zmiany. Potrafiła się odnowić, odkryć na nowo, zakorzenić się w nowych ludach, rozkwitnąć w nowych formach. Kto studiuje chrześcijańskie początki, widzi, że Ewangelia zawsze miała siłę twórczą, że Kościół zawsze odradzał się, a nadzieja nigdy nie osłabła.
***
Zwracam się do biskupów oraz osób odpowiedzialnych za kulturę i wychowanie: zachęcajcie młodych ludzi, świeckich i duchownych, do studiowania archeologii, która oferuje wiele perspektyw kształcenia i rozwoju zawodowego w instytucjach kościelnych i cywilnych, w środowisku akademickim i społecznym, w dziedzinie kultury i konserwacji.
Na koniec kieruję moje słowa do was, bracia i siostry, naukowcy, nauczyciele, studenci, badacze, pracownicy zajmujący się dziedzictwem kulturowym, odpowiedzialni za Kościół i świeccy: wasza praca jest drogocenna. Nie zniechęcajcie się trudnościami. Archeologia chrześcijańska jest służbą, powołaniem, formą miłości do Kościoła i ludzkości. Kontynuujcie wykopaliska, badania, nauczanie, opowiadanie. Bądźcie niestrudzeni w poszukiwaniach, rygorystyczni w analizach, pełni pasji w przekazywaniu wiedzy. A przede wszystkim bądźcie wierni głębokiemu sensowi waszego zaangażowania, jakim jest czynienie widzialnym Słowa życia, świadczenie o tym, że Bóg stał się Ciałem, że zbawienie pozostawiło ślady, a Tajemnica stała się historyczną narracją.
Niech towarzyszy wam wszystkim błogosławieństwo Pana. Niech wspiera was wspólnota Kościoła. Niech inspiruje was światło Ducha Świętego, które jest żywą pamięcią i niewyczerpanym źródłem kreatywności. Niech strzeże was również Maryja Panna, która potrafiła rozważać wszystko w swoim sercu, łącząc przeszłość i przyszłość spojrzeniem wiary.
Z Watykanu, 11 grudnia 2025 r.
LEON PP. XIV
[1] Franciszek, Lettera sul rinnovamento dello studio della Storia della Chiesa [List o odnowie studium Historii Kościoła] (21 listopada 2024): AAS 116 (2024), 1590.
[2] Regolamento per il Pontificio Istituto di Archeologia Cristiana [Regulamin Papieskiego Instytutu Archeologii Chrześcijańskiej] (11 grudnia 1925), art. 1: Rivista di Archeologia Cristiana della Pontificia Commissione di archeologia sacra 3 (1926), 21.
[3] Pius XI, Enc. Lux Veritatis (25 grudnia 1931), Proemio: AAS 23 (1931), 493.
[4] Por. P. Saint-Roch, Discours inaugural: a cura di N. Cambi – E. Marin, Acta XIII Congressus Internationalis Archaeologiae Christianae, I, Città del Vaticano 1998, 66-67.
[5] Franciszek, Lettera al Cardinale Gianfranco Ravasi in occasione della XXV Seduta pubblica delle Pontificie Accademie [List do Kard. Gianfranco Ravasiego z okazji XXV Publicznej Sesji Akademii Papieskich] (1 lutego 2022): AAS 114 (2022), 211.
[6] Na przykład w Credo mamy odniesienie do Poncjusza Piłata, postaci historycznej, która pozwala datować wspominane wydarzenia.
[7] Kongregacja ds. Edukacji Katolickiej, Zarządzenia wykonawcze dla wiernej realizacji Konstytucji apostolskiej „Veritatis gaudium” (27 grudnia 2017), art. 55, 1º b: AAS 110 (2018), 149.
[8] Franciszek, Discorso ai partecipanti alla Plenaria della Pontificia Commissione di Archeologia Sacra [Przemówienie do uczestników Posiedzenia Plenarnego Papieskiej Komisji Archeologii Sakralnej] (17 maja 2024): AAS 116 (2024), 697-698.
Copyright © Dicastery for Communication - Libreria Editrice Vaticana